Żeby uświadomić sobie kim jesteśmy, trzeba posłuchać opinii innych, poniżej komenty Włochów:
Polska jest pierwszym wielkim rozczarowaniem mundialu; Robert Lewandowski, filar polskiej reprezentacji był osamotniony i zmuszony do roli "wołającego na puszczy"- tak włoskie media komentują mecz Kolumbia - Polska (3-0) i wyeliminowanie "Biało-Czerwonych".
Włoscy komentatorzy ubolewają z powodu złej gry Polaków z Serie A w niedzielnym meczu w Kazaniu.
- Polska to pierwsze wielkie rozczarowanie mundialu" i "pierwsza ofiara" wśród znakomitych drużyn - stwierdza agencja Ansa. Przyznaje, że Robert Lewandowski otrzymywał zbyt mało pomocy. Sukces Kolumbii agencja uznaje za całkowicie zasłużony, bo - jak dodaje - przeważyła "wysoka jakość techniczna" jej drużyny oraz siła.
"La Gazzetta dello Sport" stwierdza, że trudno o wyraźniejszy wynik spotkania i dodaje: "Kolumbia rozjechała Polskę". Polska reprezentacja, ocenia włoski dziennik, grała w "bardzo rozczarowujący" sposób. "Manewry na boisku - nieprzekonujące, obrona - dziurawa" - dodaje w relacji z Kazania.
Podkreśla, że nawet Lewandowski dał się zauważyć tylko przy paru okazjach i nie był w stanie odegrać decydującej roli, bo "mało mu pomagano". Źle oceniona została gra Piotra Zielińskiego z Napoli. "Być może został zbyt szybko podniesiony we Włoszech do rangi wielkiego zawodnika" - pisze gazeta o piłkarzu, który wcześniej często budził zachwyt i zbierał pochwały od sprawozdawców meczów klubu z Neapolu.
Młoda nadzieja Sampdorii Dawid Kownacki pokazał, że potrzebuje jeszcze "korepetycji"- zauważa "La Gazzetta dello Sport". "Mało błyskotliwy okazał się też Wojciech Szczęsny, spadkobierca Gianluigiego Buffona w Juventusie" - podkreśla z żalem.
Na stronie internetowej "Corriere dello Sport" można przeczytać, że wynik meczu jest "szokujący". Za "niepojętą" uznaje decyzję Nawałki o pozostawieniu na ławce rezerwowych napastnika Napoli Arkadiusza Milika przez cały mecz.
- Gdzie jest Milik?- pytali w czasie transmisji włoscy sprawozdawcy. Odnotowali także "pojedynek zawodników Juventusu", jak opisali bramkę strzeloną Szczęsnemu przez Juana Cuadrado, jego klubowego kolegę.
Turyńska "La Stampa" odnotowuje, że na nic się nie zdała podjęta przez Adama Nawałkę próba "wstrząśnięcia" reprezentacją za sprawą serii korekt układu gry na boisku, bo wszystkie okazały się "daremne". "Reakcja 'Biało-Czerwonych' była bezwartościowa" - ocenia.
Styl gry Polaków sprawozdawca włoskiego dziennika nazywa "pretensjonalnym i osłabionym". "Lewandowski pozostał odizolowany" - zaznacza. Jak pisze, Kolumbia to "wykorzystała, zdominowała mecz i opanowała" boisko.
Czyli jesteśmy "pierwszą ofiarą wśród znakomitych drużyn". Postawa Polski to jest wielka sensacja Mundialu, tak postrzega świat.
Konferencja prasowa Nawałki i Lewandowskiego: ani słowa o przyczynach klęski na Mundialu, ale byliśmy zajebiści na Euro we Francji. Euro, na Euro, podczas Euro, przed Euro, po Euro, no jaja! Nie było żadnych kłopotów wydolnościowy, z bazą treningową, bieganiem, wszystko było okey, ale się zjebało. Po bęckach w dwóch meczach dowiadujemy się od Lewandowskiego, że to była i jest bardzo ciężka grupa, wręcz grupa śmierci na Mundialu (hłe, hłe...) Drużyna jest zwarta, czujna i gotowa, żadnych podziałów nie ma, Błaszczykowski jest potrzebny z Milikiem itp. Masakracja!
Byliśmy optymalnie przygotowani. Fachowi dziennikarze (Kurowski, hłe, hłe...) nawet nie zapytali, co to był za manewr i cyrk z Glikiem. Zobaczcie, jak było na Euro itd., itp.
to teraz juz wiem, dlaczeg od wczoraj Niemcy uzywaja sobie na Lewym ile wlezie. i to powinno nas przeciez cieszyc: Lewy totalnie odbiega od ich obrazu wymarzonego Polaka.
no ale Poalcy w sewj masie nastawieni sa na "lubienie".
Owszem. Jest taki schemat psychologiczny czy tam socjologiczny - jest pewna osoba czy grupa postrzegana przez "towarzystwo" jako osoba czy grupa drugiej kategorii. I wszystko pięknie póki ta osoba/grupa się z tym godzi - okazjonalnie dostaje docinki, podśmiechujki, czasem robi za kozła ofiarnego.
Kłopot zaczyna się kiedy zaczyna wyrastać ze swej roli i aspirować do roli równorzędnego partnera. Co robi "towarzystwo"? Ano usiłuje wbić tę osobę czy grupę pałami na "swoje miejsce". Często się to udaje. Wygrywają taki awans tylko ci, co potrafią to przetrwać i niejednokrotnie zagrać towarzystwu na nosie. Wtedy dopiero nastepuje "pogodzenie się" z nową rolą i faktyczny awans.
Podobnie jest z Lewym w Niemczech, podobnie z Polską w UE, i szereg innych przykładów można podać.
Co do Lewego jeszcze - ja od początku uważałem że transfer do Bayernu to był błąd. Facet mógł grac w Realu - Real go chciał jak im wpakował cztery bramki, a mógł dołożyć piątą w rewanżu. Bayern to kwintesencja niemieckiej pychy, buty, i niemieckiego skurwysyństwa. A poza tym dla Niemców pracować można - ale najkrócej jak można i tylko wtedy kiedy to konieczne.
A szkopy będą tym bardziej teraz wbijac szpilę Lewemu, im bardziej się go bali wczesniej, im bardziej bolało ich że Polak jest najlepszy z całej ligi niemieckiej. Było dla mnie całkowicie jasne od początku, że szkopy tylko czekają na moment aż podwinie mu się noga, żeby rzucić się z całym hejtem na niego - to się stało w Bayernie, to się dzieje teraz.
balbina napisal(a):
ps. jestes w Malopolsce w ostatnim tygodniu sierpnia?
Owszem:) Daj znać jak będziesz mogła się zobaczyć:)
JORGE napisal(a): Czyli jesteśmy "pierwszą ofiarą wśród znakomitych drużyn". Postawa Polski to jest wielka sensacja Mundialu, tak postrzega świat.
Nie dziwię się, szczególnie Włochom, bo oni nie awansowali, ale co do zasady - drużyna która drugi raz z rzędu awansowała na turniej bez baraży, która na Euro uległa tylko późniejszym trumfatorom - a i to w karnych, musi być uważana za faworyta do wyjścia z grupy.
I takim faworytem byliśmy, do tragicznego meczu z Senegalem. Jeszcze raz napiszę - dla mnie to nie problemy zawodników, itp były główną przyczyną a fatalne przygotowanie fizyczne (i wierzę w przetrenowanie bo tydzień przed mundialem wyglądaliśmy zupełnie dobrze fizycznie) oraz kombinowanie jak się tylko da, zamiast grać swoje - to co się grało przez ostatnich kilka lat.
Wtedy wygralibyśmy z Senegalem (strasznie słaby ten Senegal jest), może i przegrali z Kolumbią (faktycznie wczoraj Kolumbijczycy zagrali bardzo solidnie) ale nie po żenującym meczu, i byli panami sytuacji przez meczem z Japonią, gdzie bylibyśmy faworytem. I nawet po ewentualnym remisie czy porażce - nie byłoby wstydu, co najwyżej niedosyt.
Baza super, przygotowania super, wydolność super, schematy super itp. Wreszcie ktoś z Przeglądu Sportowego pyta, dlaczego zagraliśmy tak beznadziejnie? (po 40 minutach). aha: wartość piłkarska!
Przez ostatnie ćwierć wieku było 3 trenerów, którzy naprawdę przyczynili się do postępu naszej piłki. Pierwszym był Engel, który wyciągnął Polskę z niebytu (idiotyzm, że go zwolnili). Drugim - Leo - odkompleksił i udowodnił, że możemy wygrywać z najlepszymi i teraz Nawałka. Wyrzucenie Nawałki to będzie kolejny idiotyzm.
vigilate napisal(a): Baza super, przygotowania super, wydolność super, schematy super itp. Wreszcie ktoś z Przeglądu Sportowego pyta, dlaczego zagraliśmy tak beznadziejnie? (po 40 minutach). aha: wartość piłkarska!
sie nie śmiej dodaj wartości transferowe chłopaków, to zobaczysz
JORGE napisal(a): Przez ostatnie ćwierć wieku było 3 trenerów, którzy naprawdę przyczynili się do postępu naszej piłki. Pierwszym był Engel, który wyciągnął Polskę z niebytu (idiotyzm, że go zwolnili). Drugim - Leo - odkompleksił i udowodnił, że możemy wygrywać z najlepszymi i teraz Nawałka. Wyrzucenie Nawałki to będzie kolejny idiotyzm.
Owszem, Engel powinien zostać. Benhauer jednak powinien wylecieć - raz że nie udał się mundial, a poprzednicy wylecieli, dwa, że jego tłumaczenia były żenujące - widać było że "magia Leo przestała działać" - trzy, że kiedy przestano go nosić na rękach, zaczął mieć Polskę po prostu w dupie.
Co do wyrzucenia Nawałki - nie wiem czy taki idiotyzm, o ile będzie właściwy kandydat. W Polsce takiego nie widzę, ale Nawałka też nie był moim faworytem po wywaleniu Fornalika, a jednak sie sprawdził.
Ciągle podaję przykład siatkówki - po wyciągnięciu jej z niebytu przez polskich trenerów, związek postawił na utytułowanych trenerów z zagranicy i KAŻDY miał jakieś medale na koncie, a wylatywał po braku medalu na IO. Przychodził następny i znowu coś wygrywał, po czym drużyna "zawodziła" (czytaj: nie zdobywała medalu). W uproszczeniu tak to wyglądało.
W piłce nożnej mogłoby być podobnie - plan minimum to awans na turniej. Wylecenie ze stanowiska nie za "nie wyjście z grupy" bo na taki standard nas nie stać, tylko za rozczarowującą postawę. I oczywiście za brak awansu.
U nas jest taki głód sukcesów że oczekiwania znacznie przewyższają możliwości, a już jeśli cokolwiek się uda - jak Nawałce 2 lata temu - to nawet "plan minimum" przekracza zdrowy rozsądek.
Bo jaki był plan minimum na mundial? Wyjście z grupy. A prawda jest taka że to żaden plan minimum, bo bliżej mu do maksimum niż minimum (pomijam postawę naszych, chodzi o trzeźwe spojrzenie na nasze możliwości).
Co do posłuchu i szacunku piłkarzy. Charyzma, która funkcjonuje w wyniku zasług zawodniczych jest dobra tylko na starcie. Jeżeli trener ma tylko to, kwestia czasu kiedy zawodnicy zaczną się buntować. Natomiast naturalna charyzma, nawet nie podparta dużym doświadczeniem zawodniczym, daje podstawy do utrzymania zawodników na wodzy. Probierz posiada naturalną charyzmę i zawodniczą, on w piłkę pograł, tyle że nie na reprezentacyjnym poziomie. Poradzi sobie.
Trener zagraniczny to ryzyko. Może nie poradzić sobie z naszą mentalnością. Leo pod koniec miał już burdel w zespole. Jeżeli już to ktoś z ogromnym doświadczeniem turniejowym. Bo na tym polega problem, dla Nawałki jeden turniej wyszedł, drugi nie. Ale właśnie doświadczenie z tego drugiego umożliwi skorygowanie błędów i uniknięcie ich w przyszłości. Nie będzie loterii. Żadnemu trenerowi nie dano drugiej szansy, dlatego mamy to co mamy.
Jak to żadnemu nie dano drugiej szansy? Benhauer dostał. Wyniki były takie, ze czegoś takiego w historii polskiej piłki jeszcze nie widzieliśmy. I oby nigdy więcej.
Co do Probierza - owszem, ma jaja, tylko trzeba jeszcze umieć układać piłkarzy na boisku. Nie wiem, czy on to potrafi, za mało o nim wiem.
Co do trenera zagranicznego - oczywiście że mowa o takim co ma doświadczenie (i sukcesy!) turniejowe. Problem z Benhauerem był taki, że on nie miał. W Holandii pamiętano mu że nie wygrał ani jednego meczu na turnieju - nigdy. W tym grając reprezentacją ówczesnych mistrzów Europy.
Nawalka powinien odejść. Nie chodzi o to że to odbieranie mu drugiej szansy i utrata kapitału który mimo wszystko reprezentacja pod jego wodzą zgromadziła. On nie jest zdolny do przyznania się do błędu. Przecież ta konferencja była tak żenującym unikiem i widowiskiem wybielania się że az głowa boli. Brak zdolności do analizy i nieumiejętność wyartykułowania przyczyn porażki jest tutaj decydująca.
Zwierciadło stanu Polski AD 2018. Piłkarze oczywiście dobrzy, nauczeni tricków w zagranicznych klubach. Trener bez doświadczenia zagranicznego ani jako piłkarz ani jako trener (poza Euro). Kolumbia - dla trenera to trzeci mundial, Senegal - trener 15 lat w Europie Zachodniej. Co ciekawe obydwaj długie lata jako trenerzy U23. Tak będzie (jest) z każdym naszym wejściem do gry międzynarodowej - w sporcie, w biznesie, w polityce. Będziemy wchodzić na arenę i dostawać bęcki od tych którzy są w tej grze od dawna. My w III RP porozwijaliśmy trochę umiejętności indywidualnych, ale brak nam umiejętności gry zespołowej i liderskich. Kwestie zagraniczne ogarniał dla nas Niemiec. Innej drogi nie ma, podnieść się, otrzepać, iść dalej. Moim zdaniem ściąganie zagraniczniaków niczego nie zmieni. To trzeba rozwijać samemu, w ramach budowania "podstawowej lojalności". Ja bym Nawałkę zostawił, do czegoś doszedł, zimny prysznic na głowę - niech pokaże przez rok-dwa czy wyciąga wnioski i jest w stanie iść dalej.
To przecież komercyjna zbieranina Albańczyków, Serbów , Afrykańczyków itp. nie mających korzeni w kraju, który rzekomo reprezentują.
Swego czasu pewien kraj arabski kupił sobie drugą reprezentację Bułgarii w podnoszeniu ciężarów, co zapewniło mu medal na igrzyskach.
Chcecie, żeby tak wyglądał futbol?
No za przeproszeniem kolegi, ale wszystkie te inoziemcowe w drużynie Helwetów to są albo w Helwecji urodzeni, albo wychowani od berbecia, a nie żadne Rogery czy inne Olisadebe. A, że większość to Bośniacy i Albańczycy co zwiali z Bałkanów przed serbskim kęsim to nawet o ekonomiczny drenaż trudno tu oskarżać Helwetów.
Pomyliłem się tylko o jeden, ostatnim Mundialem będzie ten w Katarze, następny to już cyrk, gdzie 3/4 świata zjedzie.
A ja powiem szczerze z chęcią na ten mundial czekam. Wreszcie będzie solidna dawka egzotyki, a nie tylko Euro z paroma Latynoskimi drużynami na doczepkę.
No i faza grupowa jednak mniejsza, więc najgorsze rodzynki szybko odpadną, a kto wie, kto zdoła zaskoczyć. Inna kwestia, że ja chcę kiedyś zobaczyć Mundial z eliminacjami globalnymi.
Oczywiście Szwajcaria to parodia drużyny narodowej. Ale chociaż gra w piłkę. Na Brazylię czy Argentynę, jakże spójne narodowo - nie mogę patrzeć.
Przepraszam jakie niby spójno narodowe są te mieszanki migrantów ekonomicznych z Europy, konkwistadorów z Iberii, lokalnych tubylców i murzyńskich niewolników. Ot różnica taka, że 100 lat dłużej się to kisiło do jako takiej jednolitości.
Szwecja nigdy by się nie splamiła takimi ustawkami. Pamiętam jak zagrali niezwykle zacięty mecz z Duńczykami na Euro 2004, który skończył się remisem 2:2.
Hue, hue. Ale w sumie pamiętam ten mecz, i powiem, że wiadomo szczyl byłem i się nie znam, ale wyglądał mi na zagrany na serio, więc teatr musiał być pierwsza klasa. Inna sprawa, że Włosi też z Bułgarami cieniutko wtedy zagrali - i wedle mundialowej rozpiski by polecieli.
Znaczną część drużyn stanowią egzotyczni imigranci. To nie są zasiedziali imigranci. To są nowe nabytki, ludzie często nie znający języka i zupełnie nie znający kultury kraju który reprezentują.
To znaczy kto konkretnie i gdzie. Tak sobie sprawdziłem z ciekawości.
Weźmy Szwajcarów, którzy osób o nieceltyckich korzeniach mają chyba max:
Po kolei:
Yvon Mvogo: urodzony w Yaounde (Kamerun) - w Szwajcarii od 6 roku życia, od kiedy matka zwiała od tatusia do ojczyma Szwajcara. François Moubandje: urodzony w Doubala (Kamerun) - w Szwajcarii od 8 roku życia Manuel Akanji: pół-Nigeryjczyk urodzony w Wiesendangen (Szwajcaria) Ricardo Rodriguez: pół-Hiszpan, pół-Chilijczyk, urodzony w Zurychu Johan Djouru - urodzony w Abidżanie (WKŚ) - w Szwajcarii od 2 roku życia Granit Xhaka - urodzony w Bazylei, rodzice kosowscy Albańczycy uciekli do Helwecji, po tym jak tatusia wpakowano do kicia za protesty przeciwko komunistycznej Jugosławii. Valon Behrami - urodzony w Mitrovicy (Kosowo), w Szwajcarii od 5 roku życia (migracja ekonomiczna) Blerim Dżemalli - urodzony w Tetowo (Macedonia), Albańczyk z pochodzenia, w Szwajcarii od 4 roku życia Gelson Fernandes - urodzony na Wyspach Zielonego Przylądka - w Szwajcarii od 5 roku życia (tatuś pracował dla FC Sion (nota bene jeszcze dwóch kuzynów też grało dla Szwajcarii w juniorach) Denis Zakaria - urodzony w Zurychu (pochodzenie Sudan/Kongo) Xherdan Shaquiri - urodzony w Gnijlane (Kosowo), w Szwajcarii od 1 roku życia Breel Embolo - urodzony w Kamerunie - nie mam dokładnych danych co do czasu migracji. Haris Seferovic - urodzony w Szwajcarii, korzenie bośniackie Mario Gavranovic - pochodzenie Chrowacko-bośniackie - urodzony w Szwajcarii Josip Drmic - pochodzenie chorwackie - urodzony w Szwajcarii
biorąc pod uwagę, że pokrywa się to z pokoleniem na Bałkanach wojny domowej i upadku komunizmu - to jakby powiedzieć mało dziwi - Austria i Szwajcaria są akurat blisko. Ogórkiem troche jest Fernandes.
Natomiast dziwi mnie taka koncentracja Kameruńczyków - czemu akurat obierają Szwajcarię za punkt migracji.
Niemniej ogólny obraz jest jasny - najwyżej dwóch reprezentantów mieszka w Szwajcarii będąc starszymi niż uczeń podstawówki (może jeden).
A szkopy będą tym bardziej teraz wbijac szpilę Lewemu, im bardziej się go bali wczesniej, im bardziej bolało ich że Polak jest najlepszy z całej ligi niemieckiej. Było dla mnie całkowicie jasne od początku, że szkopy tylko czekają na moment aż podwinie mu się noga, żeby rzucić się z całym hejtem na niego - to się stało w Bayernie, to się dzieje teraz.
absolutnie w punkt. wiesz co jest najgorsze? Ze wielu Polakow od lat mieszkajacych w Hitlerowie nie czuje tego bluesa.
No super ta Szwajcaria. Szczyt marzeń. Trochę mnie ciekawi czy udział Bośniaków i Kameruńczyków w szwajcarskiej bankowości jest równie duży jak w drużynie piłki kopanej, ale rozumiem że to jest nieistotny szczegół wobec oszałamiającego sukcesu asymilacyjnego w samej kopanej. Tak trzymać! Trochę zgrzyta że jednak Albańce naturalizowani oseskiem w Szwajcarii jakoś nieprzyjemnie się do Serbów odnoszą, ale pewnie się czepiam. Znaczy nie znam się. Wypowiadam się autorytatywnie na tematy, których nie mam pojęcia w przeciwieństwie do części kompetentnego Koleżeństwa.
To jest bardzo proste. Otóż w bankowości i biotechu ścieżki kariery są znacznie trudniejsze i szczelniej zamknięte. W moim przekonaniu szeroki udział imigrantów w drużynie CH świadczy o tym, że to dla nich jedyna droga. Także o tym, że to jedyni, którym chce się biegać.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): To jest bardzo proste. Otóż w bankowości i biotechu ścieżki kariery są znacznie trudniejsze i szczelniej zamknięte. W moim przekonaniu szeroki udział imigrantów w drużynie CH świadczy o tym, że to dla nich jedyna droga. Także o tym, że to jedyni, którym chce się biegać.
No właśnie. Dobra odpowiedź. Wspaniała Szwajcaria, prawda?
balbina napisal(a): wiesz co jest najgorsze? Ze wielu Polakow od lat mieszkajacych w Hitlerowie nie czuje tego bluesa.
Albo są zbyt głupi na to, albo co bardziej prawdopodobne - pojawił się u nich syndrom sztokholmski. Tak bywa - kompleksy to jednak potężna siła.
Rafał napisal(a):
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): To jest bardzo proste. Otóż w bankowości i biotechu ścieżki kariery są znacznie trudniejsze i szczelniej zamknięte. W moim przekonaniu szeroki udział imigrantów w drużynie CH świadczy o tym, że to dla nich jedyna droga. Także o tym, że to jedyni, którym chce się biegać.
No właśnie. Dobra odpowiedź. Wspaniała Szwajcaria, prawda?
Nie o to chodzi - Kolega zdaje się nie łapie, że my tu oceniamy drużynę jako sportowców, a nie kwestie narodowościowe, które się nam też nie podobają, ale sprawy zaszły tak daleko, że nic z tym nie zrobimy. Ba, sami graliśmy Olisadebe, były też przymiarki do Arboledy.
Jeśli zachwycamy się Szwajcarią to z tego powodu, że jeszcze dwa lata temu górowaliśmy nad nimi. Nie chodzi o same karne - karne to loteria, mogliśmy je równie dobrze wygrać jak i przegrać. Chodzi o to że w pierwszej połowie mogliśmy zamknąć mecz, sprawić że odechciałoby się im grać mniej więcej jak naszym po trzecim golu z Kolumbią - i naprawdę Szwajcarzy mieli sporo szczęścia, że się tak nie stało. Potem się podnieśli i mogli zrobić z nami to samo - a i tak ta ich brama z przewrotki to z gatunku tych co wchodzą jedna na sto, albo i mniej.
Mija czas - dwa lata - i dzieli nas absolutna przepaść. Choć ja uważam że Polska z eliminacji nadal nie byłaby bez szans w starciu z obecną Szwajcarią, natomiast drużyna do turnieju przygotowana została absolutnie fatalnie. Natomiast trudno nie spoglądać z zazdrością na to co oni prezentują sportowo - i nie myśleć, że i my tak moglibyśmy, mało tego - my tak powinniśmy.
Oszukali Irańczyków. Nie sprawdzili varu przy pierwszym "karnym", który był chyba pewnieyszy niż ten dla Portugalii. Gdyby mieli więcey czasu może by wygrali. No i tego Ronaldo nie usunęli z boiska.
Var varem , ale sprawiedliwość musi być po stronie dochodów z reklam...
Rafał napisal(a): JORGE opanuj nerwy po meczu. Przypominam co piszę od dawna. Tak wiem, że reprezentacja Polski jest stosunkowo narodowa i Kolumbii też. Tak się jednak dzieje w wielu innych chociaż nie to jest przyczyną, przynajmniej główną, naszej katastrofy na mundialu. Nie pisałem zresztą tylko o naturalizacji. Pisałem o globalizacji i komercjalizacji. I mam pojęcie o czym piszę. Do wątków piłkarskich zasadniczo nie wchodzę aktywnie często. Zaglądałem w związku z mundialem. Napisałem dlaczego w innym wątku.
Problem z tobą jest taki że obok licznych tematów na których się dobrze znasz wypowiadasz się autorytatywnie w takich, o których nie masz pojęcia.
Tak, problem jest praktycznie od początku. Ale w sumie to jest jeszcze gorzej, koleś po prostu nie przyjmuje do wiadomości żadnych podawanych mu nie tyle opinii co faktów. Jedzie w zaparte ("idzie" to przy nim mało powiedziane). Bo tak. Wiecie jak coś takiego się nazywa? Trolling.
@TecumSeh, skoro stawiamy pytania o Nawałkę, to może spytam inaczej, piszesz o tych zagranicznych trenerach. Na siatkówce nie znam się w ogóle (choć grałem w miarę możliwości na szkolnym poziomie ok, jak przewyższach kolegów o głowę to jest łatwiej ), więc ją zostawiamy. Czy znasz jakiegoś piłkarskiego trenera, który na poziomie reprezentacyjnym odniósłby faktyczny sukces z nieswoją reprezentacją? Ja sobie na szybko nie przypominam, może poza Scolarim z Portugalią, tylko że to prawdę mówiąc żaden obcokrajowiec.
Aha, to ma być sukces, czyli no awans Trynidadu na MŚ w 2006 r. robi wrażenie, ale to chyba nie to. Ma być sukces. I nie ma być drukowany (czyli Hiddink odpada w 1/8).
Komentarz
Polska jest pierwszym wielkim rozczarowaniem mundialu; Robert Lewandowski, filar polskiej reprezentacji był osamotniony i zmuszony do roli "wołającego na puszczy"- tak włoskie media komentują mecz Kolumbia - Polska (3-0) i wyeliminowanie "Biało-Czerwonych".
Włoscy komentatorzy ubolewają z powodu złej gry Polaków z Serie A w niedzielnym meczu w Kazaniu.
- Polska to pierwsze wielkie rozczarowanie mundialu" i "pierwsza ofiara" wśród znakomitych drużyn - stwierdza agencja Ansa. Przyznaje, że Robert Lewandowski otrzymywał zbyt mało pomocy. Sukces Kolumbii agencja uznaje za całkowicie zasłużony, bo - jak dodaje - przeważyła "wysoka jakość techniczna" jej drużyny oraz siła.
"La Gazzetta dello Sport" stwierdza, że trudno o wyraźniejszy wynik spotkania i dodaje: "Kolumbia rozjechała Polskę". Polska reprezentacja, ocenia włoski dziennik, grała w "bardzo rozczarowujący" sposób. "Manewry na boisku - nieprzekonujące, obrona - dziurawa" - dodaje w relacji z Kazania.
Podkreśla, że nawet Lewandowski dał się zauważyć tylko przy paru okazjach i nie był w stanie odegrać decydującej roli, bo "mało mu pomagano". Źle oceniona została gra Piotra Zielińskiego z Napoli. "Być może został zbyt szybko podniesiony we Włoszech do rangi wielkiego zawodnika" - pisze gazeta o piłkarzu, który wcześniej często budził zachwyt i zbierał pochwały od sprawozdawców meczów klubu z Neapolu.
Młoda nadzieja Sampdorii Dawid Kownacki pokazał, że potrzebuje jeszcze "korepetycji"- zauważa "La Gazzetta dello Sport". "Mało błyskotliwy okazał się też Wojciech Szczęsny, spadkobierca Gianluigiego Buffona w Juventusie" - podkreśla z żalem.
Na stronie internetowej "Corriere dello Sport" można przeczytać, że wynik meczu jest "szokujący". Za "niepojętą" uznaje decyzję Nawałki o pozostawieniu na ławce rezerwowych napastnika Napoli Arkadiusza Milika przez cały mecz.
- Gdzie jest Milik?- pytali w czasie transmisji włoscy sprawozdawcy. Odnotowali także "pojedynek zawodników Juventusu", jak opisali bramkę strzeloną Szczęsnemu przez Juana Cuadrado, jego klubowego kolegę.
"Cuadrado wyeliminował Szczęsnego"- zauważa "Tuttosport".
Turyńska "La Stampa" odnotowuje, że na nic się nie zdała podjęta przez Adama Nawałkę próba "wstrząśnięcia" reprezentacją za sprawą serii korekt układu gry na boisku, bo wszystkie okazały się "daremne". "Reakcja 'Biało-Czerwonych' była bezwartościowa" - ocenia.
Styl gry Polaków sprawozdawca włoskiego dziennika nazywa "pretensjonalnym i osłabionym". "Lewandowski pozostał odizolowany" - zaznacza. Jak pisze, Kolumbia to "wykorzystała, zdominowała mecz i opanowała" boisko.
Czyli jesteśmy "pierwszą ofiarą wśród znakomitych drużyn". Postawa Polski to jest wielka sensacja Mundialu, tak postrzega świat.
Nie było żadnych kłopotów wydolnościowy, z bazą treningową, bieganiem, wszystko było okey, ale się zjebało.
Po bęckach w dwóch meczach dowiadujemy się od Lewandowskiego, że to była i jest bardzo ciężka grupa, wręcz grupa śmierci na Mundialu (hłe, hłe...)
Drużyna jest zwarta, czujna i gotowa, żadnych podziałów nie ma, Błaszczykowski jest potrzebny z Milikiem itp.
Masakracja!
Fachowi dziennikarze (Kurowski, hłe, hłe...) nawet nie zapytali, co to był za manewr i cyrk z Glikiem.
Zobaczcie, jak było na Euro itd., itp.
Jest taki schemat psychologiczny czy tam socjologiczny - jest pewna osoba czy grupa postrzegana przez "towarzystwo" jako osoba czy grupa drugiej kategorii. I wszystko pięknie póki ta osoba/grupa się z tym godzi - okazjonalnie dostaje docinki, podśmiechujki, czasem robi za kozła ofiarnego.
Kłopot zaczyna się kiedy zaczyna wyrastać ze swej roli i aspirować do roli równorzędnego partnera. Co robi "towarzystwo"? Ano usiłuje wbić tę osobę czy grupę pałami na "swoje miejsce". Często się to udaje. Wygrywają taki awans tylko ci, co potrafią to przetrwać i niejednokrotnie zagrać towarzystwu na nosie. Wtedy dopiero nastepuje "pogodzenie się" z nową rolą i faktyczny awans.
Podobnie jest z Lewym w Niemczech, podobnie z Polską w UE, i szereg innych przykładów można podać.
Co do Lewego jeszcze - ja od początku uważałem że transfer do Bayernu to był błąd. Facet mógł grac w Realu - Real go chciał jak im wpakował cztery bramki, a mógł dołożyć piątą w rewanżu. Bayern to kwintesencja niemieckiej pychy, buty, i niemieckiego skurwysyństwa. A poza tym dla Niemców pracować można - ale najkrócej jak można i tylko wtedy kiedy to konieczne.
A szkopy będą tym bardziej teraz wbijac szpilę Lewemu, im bardziej się go bali wczesniej, im bardziej bolało ich że Polak jest najlepszy z całej ligi niemieckiej. Było dla mnie całkowicie jasne od początku, że szkopy tylko czekają na moment aż podwinie mu się noga, żeby rzucić się z całym hejtem na niego - to się stało w Bayernie, to się dzieje teraz. Owszem:) Daj znać jak będziesz mogła się zobaczyć:) Nie dziwię się, szczególnie Włochom, bo oni nie awansowali, ale co do zasady - drużyna która drugi raz z rzędu awansowała na turniej bez baraży, która na Euro uległa tylko późniejszym trumfatorom - a i to w karnych, musi być uważana za faworyta do wyjścia z grupy.
I takim faworytem byliśmy, do tragicznego meczu z Senegalem. Jeszcze raz napiszę - dla mnie to nie problemy zawodników, itp były główną przyczyną a fatalne przygotowanie fizyczne (i wierzę w przetrenowanie bo tydzień przed mundialem wyglądaliśmy zupełnie dobrze fizycznie) oraz kombinowanie jak się tylko da, zamiast grać swoje - to co się grało przez ostatnich kilka lat.
Wtedy wygralibyśmy z Senegalem (strasznie słaby ten Senegal jest), może i przegrali z Kolumbią (faktycznie wczoraj Kolumbijczycy zagrali bardzo solidnie) ale nie po żenującym meczu, i byli panami sytuacji przez meczem z Japonią, gdzie bylibyśmy faworytem. I nawet po ewentualnym remisie czy porażce - nie byłoby wstydu, co najwyżej niedosyt.
Wreszcie ktoś z Przeglądu Sportowego pyta, dlaczego zagraliśmy tak beznadziejnie? (po 40 minutach).
aha: wartość piłkarska!
dodaj wartości transferowe chłopaków, to zobaczysz
Co do wyrzucenia Nawałki - nie wiem czy taki idiotyzm, o ile będzie właściwy kandydat. W Polsce takiego nie widzę, ale Nawałka też nie był moim faworytem po wywaleniu Fornalika, a jednak sie sprawdził.
Ciągle podaję przykład siatkówki - po wyciągnięciu jej z niebytu przez polskich trenerów, związek postawił na utytułowanych trenerów z zagranicy i KAŻDY miał jakieś medale na koncie, a wylatywał po braku medalu na IO. Przychodził następny i znowu coś wygrywał, po czym drużyna "zawodziła" (czytaj: nie zdobywała medalu). W uproszczeniu tak to wyglądało.
W piłce nożnej mogłoby być podobnie - plan minimum to awans na turniej. Wylecenie ze stanowiska nie za "nie wyjście z grupy" bo na taki standard nas nie stać, tylko za rozczarowującą postawę. I oczywiście za brak awansu.
U nas jest taki głód sukcesów że oczekiwania znacznie przewyższają możliwości, a już jeśli cokolwiek się uda - jak Nawałce 2 lata temu - to nawet "plan minimum" przekracza zdrowy rozsądek.
Bo jaki był plan minimum na mundial? Wyjście z grupy. A prawda jest taka że to żaden plan minimum, bo bliżej mu do maksimum niż minimum (pomijam postawę naszych, chodzi o trzeźwe spojrzenie na nasze możliwości).
Trener zagraniczny to ryzyko. Może nie poradzić sobie z naszą mentalnością. Leo pod koniec miał już burdel w zespole. Jeżeli już to ktoś z ogromnym doświadczeniem turniejowym. Bo na tym polega problem, dla Nawałki jeden turniej wyszedł, drugi nie. Ale właśnie doświadczenie z tego drugiego umożliwi skorygowanie błędów i uniknięcie ich w przyszłości. Nie będzie loterii. Żadnemu trenerowi nie dano drugiej szansy, dlatego mamy to co mamy.
Co do Probierza - owszem, ma jaja, tylko trzeba jeszcze umieć układać piłkarzy na boisku. Nie wiem, czy on to potrafi, za mało o nim wiem.
Co do trenera zagranicznego - oczywiście że mowa o takim co ma doświadczenie (i sukcesy!) turniejowe. Problem z Benhauerem był taki, że on nie miał. W Holandii pamiętano mu że nie wygrał ani jednego meczu na turnieju - nigdy. W tym grając reprezentacją ówczesnych mistrzów Europy.
Brak zdolności do analizy i nieumiejętność wyartykułowania przyczyn porażki jest tutaj decydująca.
Tak będzie (jest) z każdym naszym wejściem do gry międzynarodowej - w sporcie, w biznesie, w polityce. Będziemy wchodzić na arenę i dostawać bęcki od tych którzy są w tej grze od dawna. My w III RP porozwijaliśmy trochę umiejętności indywidualnych, ale brak nam umiejętności gry zespołowej i liderskich. Kwestie zagraniczne ogarniał dla nas Niemiec.
Innej drogi nie ma, podnieść się, otrzepać, iść dalej. Moim zdaniem ściąganie zagraniczniaków niczego nie zmieni. To trzeba rozwijać samemu, w ramach budowania "podstawowej lojalności".
Ja bym Nawałkę zostawił, do czegoś doszedł, zimny prysznic na głowę - niech pokaże przez rok-dwa czy wyciąga wnioski i jest w stanie iść dalej.
A, że większość to Bośniacy i Albańczycy co zwiali z Bałkanów przed serbskim kęsim to nawet o ekonomiczny drenaż trudno tu oskarżać Helwetów. A ja powiem szczerze z chęcią na ten mundial czekam. Wreszcie będzie solidna dawka egzotyki, a nie tylko Euro z paroma Latynoskimi drużynami na doczepkę.
No i faza grupowa jednak mniejsza, więc najgorsze rodzynki szybko odpadną, a kto wie, kto zdoła zaskoczyć.
Inna kwestia, że ja chcę kiedyś zobaczyć Mundial z eliminacjami globalnymi. Przepraszam jakie niby spójno narodowe są te mieszanki migrantów ekonomicznych z Europy, konkwistadorów z Iberii, lokalnych tubylców i murzyńskich niewolników.
Ot różnica taka, że 100 lat dłużej się to kisiło do jako takiej jednolitości. Hue, hue. Ale w sumie pamiętam ten mecz, i powiem, że wiadomo szczyl byłem i się nie znam, ale wyglądał mi na zagrany na serio, więc teatr musiał być pierwsza klasa. Inna sprawa, że Włosi też z Bułgarami cieniutko wtedy zagrali - i wedle mundialowej rozpiski by polecieli. To znaczy kto konkretnie i gdzie.
Tak sobie sprawdziłem z ciekawości.
Weźmy Szwajcarów, którzy osób o nieceltyckich korzeniach mają chyba max:
Po kolei:
Yvon Mvogo: urodzony w Yaounde (Kamerun) - w Szwajcarii od 6 roku życia, od kiedy matka zwiała od tatusia do ojczyma Szwajcara.
François Moubandje: urodzony w Doubala (Kamerun) - w Szwajcarii od 8 roku życia
Manuel Akanji: pół-Nigeryjczyk urodzony w Wiesendangen (Szwajcaria)
Ricardo Rodriguez: pół-Hiszpan, pół-Chilijczyk, urodzony w Zurychu
Johan Djouru - urodzony w Abidżanie (WKŚ) - w Szwajcarii od 2 roku życia
Granit Xhaka - urodzony w Bazylei, rodzice kosowscy Albańczycy uciekli do Helwecji, po tym jak tatusia wpakowano do kicia za protesty przeciwko komunistycznej Jugosławii.
Valon Behrami - urodzony w Mitrovicy (Kosowo), w Szwajcarii od 5 roku życia (migracja ekonomiczna)
Blerim Dżemalli - urodzony w Tetowo (Macedonia), Albańczyk z pochodzenia, w Szwajcarii od 4 roku życia
Gelson Fernandes - urodzony na Wyspach Zielonego Przylądka - w Szwajcarii od 5 roku życia (tatuś pracował dla FC Sion (nota bene jeszcze dwóch kuzynów też grało dla Szwajcarii w juniorach)
Denis Zakaria - urodzony w Zurychu (pochodzenie Sudan/Kongo)
Xherdan Shaquiri - urodzony w Gnijlane (Kosowo), w Szwajcarii od 1 roku życia
Breel Embolo - urodzony w Kamerunie - nie mam dokładnych danych co do czasu migracji.
Haris Seferovic - urodzony w Szwajcarii, korzenie bośniackie
Mario Gavranovic - pochodzenie Chrowacko-bośniackie - urodzony w Szwajcarii
Josip Drmic - pochodzenie chorwackie - urodzony w Szwajcarii
biorąc pod uwagę, że pokrywa się to z pokoleniem na Bałkanach wojny domowej i upadku komunizmu - to jakby powiedzieć mało dziwi - Austria i Szwajcaria są akurat blisko.
Ogórkiem troche jest Fernandes.
Natomiast dziwi mnie taka koncentracja Kameruńczyków - czemu akurat obierają Szwajcarię za punkt migracji.
Niemniej ogólny obraz jest jasny - najwyżej dwóch reprezentantów mieszka w Szwajcarii będąc starszymi niż uczeń podstawówki (może jeden).
absolutnie w punkt.
wiesz co jest najgorsze?
Ze wielu Polakow od lat mieszkajacych w Hitlerowie nie czuje tego bluesa.
odezwe sie na priva jak juz bede wiedziala jak wyglada u mnie przelom sierpnia i wrzesnia.
Maroko prowadzi 2:1 z Hiszpanią.
Dzieje się.
Tak bywa - kompleksy to jednak potężna siła. Nie o to chodzi - Kolega zdaje się nie łapie, że my tu oceniamy drużynę jako sportowców, a nie kwestie narodowościowe, które się nam też nie podobają, ale sprawy zaszły tak daleko, że nic z tym nie zrobimy. Ba, sami graliśmy Olisadebe, były też przymiarki do Arboledy.
Jeśli zachwycamy się Szwajcarią to z tego powodu, że jeszcze dwa lata temu górowaliśmy nad nimi. Nie chodzi o same karne - karne to loteria, mogliśmy je równie dobrze wygrać jak i przegrać. Chodzi o to że w pierwszej połowie mogliśmy zamknąć mecz, sprawić że odechciałoby się im grać mniej więcej jak naszym po trzecim golu z Kolumbią - i naprawdę Szwajcarzy mieli sporo szczęścia, że się tak nie stało. Potem się podnieśli i mogli zrobić z nami to samo - a i tak ta ich brama z przewrotki to z gatunku tych co wchodzą jedna na sto, albo i mniej.
Mija czas - dwa lata - i dzieli nas absolutna przepaść. Choć ja uważam że Polska z eliminacji nadal nie byłaby bez szans w starciu z obecną Szwajcarią, natomiast drużyna do turnieju przygotowana została absolutnie fatalnie. Natomiast trudno nie spoglądać z zazdrością na to co oni prezentują sportowo - i nie myśleć, że i my tak moglibyśmy, mało tego - my tak powinniśmy.
Var varem , ale sprawiedliwość musi być po stronie dochodów z reklam...
Wiecie jak coś takiego się nazywa? Trolling.
Czy znasz jakiegoś piłkarskiego trenera, który na poziomie reprezentacyjnym odniósłby faktyczny sukces z nieswoją reprezentacją? Ja sobie na szybko nie przypominam, może poza Scolarim z Portugalią, tylko że to prawdę mówiąc żaden obcokrajowiec.
Aha, to ma być sukces, czyli no awans Trynidadu na MŚ w 2006 r. robi wrażenie, ale to chyba nie to. Ma być sukces. I nie ma być drukowany (czyli Hiddink odpada w 1/8).
EDIT no dobra z tym Hidinkiem w 1/8 no ale to tez sukces