Na ME w Berlinie mamy teraz dwa medale w rzucie młotem - złoto i srebro - Nowacki i Fajdek. A teraz właśnie walczą kulomioci, Haratyk i Bukowiecki prowadzą przed Storlem, zawodnikiem gospodarzy. Relacja w tvp sport i tvp2
Czarny czwartek polskiej piłki nożnej. III runda LE, Jagiellonia przegrywa z Gentem 0-1. trochę niefartownie, po wyrównanym meczu, ok zdarzyło się. Ale Lech nie miał żadnych szans z Genkiem i padł 0-2. Najgorsze przyszło na koniec, Legia przegrała z amatorami z Luksemburga, 1-2. I to zasłużenie, nie było wątpliwości kto jest lepszy. Katastrofa.
Powiem tak, niech wypierdalają wszyscy zaburaczeni biznesmeni od wałów, łapy precz od polskiej piłki, polskich klubów. To co Peruka zrobił z Legią to skandal, Rutkowski młody równie skutecznie zarzyna Lecha. Sięgnęliśmy właśnie dna, a pisze to jako generalnie optymista i zawsze staram się dostrzegać pozytywy. Dziś nie widzę.
Od dawna piszę że kluby powinny przejąc duże firmy państwowe i wziąć je za mordę. Może chociaż do tego się Obajtek przyda. Lista właścicieli: - Orlen (może mieć ze 2 kluby) - Lotos - KGHM (też ze 2) - Azoty - ci od soli - PKO BP SA - Pekao SA - PZU - PZU Życie - Poczta Polska - PKP (2-3) - LOT - Porty (2-3) - Spółki węglowe - Spółki energetyczne - PGNiGE itd Wystarczy z naddatkiem na Ekstraklasę i I ligę z pełnym zapleczem a więc szkoleniem i rezerwami w niższych ligach. Na dole mniejsze kluby i niższe ligi przedsiębiorstwa komunalne - wodociągi, komunikacja miejska, terenowe zakłady energetyczne, gazownicze itd. Przewały spadną o 90 %, ale trzeba będzie płacić piłkarzom, trenerom i reszcie rynkowo. Do piłki się idzie dla pieniędzy - inaczej niż do polityki (podobno).
JORGE napisal(a): Legia przegrała z amatorami z Luksemburga, 1-2. I to zasłużenie, nie było wątpliwości kto jest lepszy. Katastrofa.
Kłerde! Kedy Real uratował remis z Legią myślałem, że klub już trwale wszedł na jakiś wyższy poziom i będzie w stanie go utrzymać. Przecież hajs się tam przewala naprawdę duży, ci kolesie z Tarnawy nie wygrali mecza pieniędzmi, a tym że szybciej biegali.
O co tu chodzi? Może jednak nie trzeba było wywalać pana Stanisława, bo on potrafi zmusić do biegania?
JORGE napisal(a): I co, myślisz że prezesi państwowych klubów będę lepsi ?
Tak myślę. Tu akurat to zadziała. Ci prezesi mają nad sobą politycznych sponsorów i mrowie kontrolerów. Są w środku intrygi i stale mają na plecach oddech konkurentów szukających na nich haka w celu zajęcia ich miejsca. Pilnują się więc. Jak raz coś ustalą, po uzasadnieniu i uzyskaniu akceptacji góry, to starają się tego trzymać. To się może bardzo przydać w piłce która wymaga nieco stabilności i kontynuacji rozpoczętych programów. W biznesie to bywa niszczące bo paraliżuje inicjatywę i skłania do skrajnego asekuranctwa oraz działań pozornych z silną osłoną pijarową.
Zasadniczy problem jest taki, że prowadzenie klubu piłkarskiego jest arcytrudnym biznesem (?), który weryfikuje wielu sztukmistrzów. Wychodziło im wiele razy, ale na piłce nożnej łamią sobie zęby. Sugerowanie, że spółki państwowe będą to robiły lepiej to jest kompletne nieporozumienie. Są kluby zarządzane np. przez miasto, szkoda nawet komentować. Chociaż Lubin (KGHM) daje radę, ale jakoś powyżej przeciętność nie może wyskoczyć. W każdym razie - nie o to.
Moja opinia jest taka - nie potrafimy jeszcze w Polsce zarządzać. Szczególnie to widać w przypadku trudnych wyzwań.
No ja nie proponuję aby prezesi spółek SP zarządzali klubami. Nie mogą nie tylko z powodu braku kompetencji, ale przede wszystkim z powodu braku czasu. Nawet samograjem w postaci monopolu państwowego z silnym wsparciem dotacyjnym i zleceniami publicznymi trzeba zarządzać. Rola takiego Prezesa, a bardziej jego dyrektora ds PR, reklamy, komunikacji czy co tam jeszcze, to kontrola klubu, w tym podstawowe decyzje kadrowe (prezes-kierownik klubu, trener, dyrektor finansowy), uzgadnianie budżetu z zadaniami i bieżąca kontrola wykonania itp. Z punktu widzenia Prezesa i spółki klub służy budowie wizerunku spółki, reklamie i dobrym stosunkom ze społecznością lokalną oraz motywowaniu załogi. A więc drużyny mają być dobre, grać ładnie i wygrywać, zawodnicy i kadra być grzeczni bez ekscesów, klub kibica miły, entuzjastyczny i patriotyczny. I własnie o taką piłkę nam chodzi. Aha - w ramach pijaru i wspierania lokalsów klub ma szkolić młodzież, organizować imprezy lokalne i rodzinne, wyjazdy i obozy młodzieżowe, udzielać się w mediach lokalnych i w lokalnych instytucjach i organizacjach jak szkoły, kluby seniora itp. PS: I dlatego pazerne opoje, kokainiści, gadżeciarze, playboje, prymitywni przekręciarze i groszoroby oraz nowobogaccy bufoni, w tym byli szybko wzbogaceni i zdemoralizowani piłkarze i trenerzy o niezbyt mocnych móżdżkach tak obficie obecni wśród właścicieli i zarządzających polskich klubów powinni być z nich wyniesieni na butach jak najszybciej.
Ja uważam że piłka odzwierciedla problemy narodu, jak pisał kiedyś Jorge. To się nie pokrywa w 100% ale coś zdecydowanie jest na rzeczy. Naszą narodową cechą jest motanie się od ściany do ściany a także oczekiwanie szybkich rezultatów swoich działań. Kiedy ich nie ma - zmieniamy koncepcję i zaczynamy od nowa.
Tak się nie da zbudować nic długofalowego. My, nie tylko w sporcie, realizujemy jakąś ideę, idzie źle, nie osiągamy założonych celów - a zatem jest rewolucja, wywracanie do góry nogami i zaczynanie od nowa.
W sporcie da się nawet osiągać chwilowe sukcesy w ten sposób - w piłce np była Wisła Cupiała, był Lech ogrywający Manchester City a także grający jak równy z równym z niejakim Juventusem, który zatrudnia obecnie jakiegoś Cristiano Ronaldo czy kogoś podobnego, była nasza Repra z Nawałką.
To jednak chwilowe sukcesy, ponoć Repra po wtopie ma kontynuować dzieło Nawałki z modyfikacjami - zobaczymy co z tego wyjdzie. Ale co do zasady - jesteśmy porywczy, skłonni do skrajnych zachowań, a przez to nie kontynujący swojej filozowfii, co najwyżej ją modyfikując, tylko rozwalający i budujący wciąż od nowa.
Dziwicie się że w sporcie takim jak piłka nie wychodzi? Ja nie dziwię się kompletnie.
Konsekwencję w zarządzaniu widać natomiast w siatkówce. To sport, więc są wzloty i upadki, ale poniżej pewnego poziomu nie schodzimy od kilkunastu lat. Tam jednak koncepcje są bardziej długofalowe, jest konsekwentna realizacja programu i co najwyżej pewne modyfikacje - a rewolucji nie ma na szczęście.
JORGE napisal(a): Zasadniczy problem jest taki, że prowadzenie klubu piłkarskiego jest arcytrudnym biznesem (?), który weryfikuje wielu sztukmistrzów. Wychodziło im wiele razy, ale na piłce nożnej łamią sobie zęby. Sugerowanie, że spółki państwowe będą to robiły lepiej to jest kompletne nieporozumienie. Są kluby zarządzane np. przez miasto, szkoda nawet komentować. Chociaż Lubin (KGHM) daje radę, ale jakoś powyżej przeciętność nie może wyskoczyć. W każdym razie - nie o to.
Moja opinia jest taka - nie potrafimy jeszcze w Polsce zarządzać. Szczególnie to widać w przypadku trudnych wyzwań.
Jorge, to co pisze Rafał mogłoby mieć sens. Piłka jako biznes, owszem, wymyka się wszelkim kryteriom, przez co jest tak trudna do prowadzenia i nieprzewidywalna. Jednakowoż w polskich warunkach mamy z jednej strony hajs za mały na sukcesy za granicą, a z drugiej (głównie dzięki kroplówce canal+) pozwalające zarabiać absurdalnie dużo piłkarzom i masie ludzi dookoła związanej z klubem. I wszystko to niespecjalnie zależne od wyników. Niby idzie ku lepszemu, ale nadal wielka kasa w sporcie pozostaje poza normalną (dla tej wielkości biznesu) kontrolą. Być może cały aparat idący za prezesostwem polskich firm zahamowałby jakieś wizjonerskie wydatki, ale żeby w ogólnym rozrachunku pogorszyło to sytuację to nie sądzę.
To jest kwestia wprzęgnięcia polskiej piłki w system biznesowy modern futbolu, który musi rodzić patologie. Paradoksalnie system ten degeneruje piłkarstwo krajów aspirujących , z potencjałem ponad przeciętność (taki ma Polska) o poprawiającej się infrastrukturze i finansach klubów. System betonuje przewagę najmocniejszych firm ale także motywuje do pracy jednostki z biednych krajów gdzie są talenty a pieniędzy nie ma
JORGE napisal(a): Zasadniczy problem jest taki, że prowadzenie klubu piłkarskiego jest arcytrudnym biznesem (?), który weryfikuje wielu sztukmistrzów. Wychodziło im wiele razy, ale na piłce nożnej łamią sobie zęby. Sugerowanie, że spółki państwowe będą to robiły lepiej to jest kompletne nieporozumienie. Są kluby zarządzane np. przez miasto, szkoda nawet komentować. Chociaż Lubin (KGHM) daje radę, ale jakoś powyżej przeciętność nie może wyskoczyć. W każdym razie - nie o to.
Moja opinia jest taka - nie potrafimy jeszcze w Polsce zarządzać. Szczególnie to widać w przypadku trudnych wyzwań.
Zarządzać procesami operacyjnymi może tak. Tworzyć produkty i sprzedawać je z powodzeniem na rynkach światowych - oczywiście, że nie. I bardzo daleko nam do jakiejkolwiek biegłości w tych kwestiach. Wręczy bym powiedział, że nawet za bardzo nie wiemy o co chodzi. Jeżeli popatrzymy na futbol jako biznes i że musimy konkurować z firmami z całego świata, no to raczej wyniki nie powinny zaskakiwać. Dlaczego miałoby być inaczej niż w innych branżach?
W piłce to na razie nam chodzi o produkt, a nie o jego sprzedaż. To jeśli chodzi o klub piłkarski jako produkt czyli jego cenę rynkową wynikająca z wartości reklamowej, wartości praw do zawodników, dochodów wokół rozgrywek poza reklamą. Bo jeśli produktem jest piłkarz to sprzedaje się ten polski produkt całkiem dobrze tyle że nie wiadomo kto najwięcej zarabia poza piłkarzem. No więc polska piłka jest na razie na poziomie beznadziejnym jeśli chodzi o zarządzanie operacyjne. Nie potrafi tworzyć klubów o stablinej jakości i rosnącej wartości piłkarskiej. Dopiero na podstawie tej jakości i wartości piłkarskiej można budować cenę rynkową klubu. Pod tym względem to bardzo tradycyjny biznes oparty jednak na znanym produkcie, a nie na tworzeniu potrzeb i nowych produktów. Tu jest też znacznie mniej miejsca na czysty image i sprzedaż tego samego co inni pod drogim brandem a więc dużo drożej. Weryfikacja jakości jest stała i prawie natychmiastowa. Wartość piłkarska, w tym koszt jej wytworzenia, stanowi znacznie większą część wartości rynkowej klubu niż koszt uszycia torebki Gucci w jej cenie rynkowej. W Polsce zwyczajnie nie potrafią tworzyć, utrzymywać i odtwarzać dobrych drużyn piłkarskich. W Polsce jest amatoszczyzna i gospodarka rabunkowa pod tym względem.
Nam - czyli komu? Koledze? To za własne pieniądze proszę sobie kupić klub i pokazać.
Bo właścicielom współczesnego futbolu chodzi o zysk. I ten można osiągnąć niekoniecznie mając najwyższy sportowy poziom czy tym bardziej najwyższy wynik.
To samo zresztą wałkujemy co roku, bo kolega po prostu "wie lepiej" i nie przyjmuje do wiadomości.
W sporcie da się nawet osiągać chwilowe sukcesy w ten sposób - w piłce np była Wisła Cupiała, był Lech ogrywający Manchester City a także grający jak równy z równym z niejakim Juventusem, który zatrudnia obecnie jakiegoś Cristiano Ronaldo czy kogoś podobnego, była nasza Repra z Nawałką. ______________
City było wtedy dopiero na początku inwestycji arabskich, a Juve był w totalnym dołku, 7. miejsce 2 x pod rząd we Włoszech i fatalne wyniki w Europie. Nie tylko z Lechem. W dołku piłkarskim, bo kasę kosili wtedy naprawdę niezłą. Kupienie Ronaldo to też ruch biznesowy, a nie sportowy.
Nie zmienia to faktu, że tamten sezon był dla Lecha bardzo udany, choć zaczął się fatalnie (porażka z Viktorią Pilzno w eliminacjach do LM), natomiast żebyśmy mieli świadomość, że nie ogrywaliśmy mistrza Anglii czy Włoch / finalisty LM.
Rafał napisal(a): W piłce to na razie nam chodzi o produkt, a nie o jego sprzedaż. .... Pod tym względem to bardzo tradycyjny biznes oparty jednak na znanym produkcie, a nie na tworzeniu potrzeb i nowych produktów. .
No właśnie. Produkt a nie sprzedaż. Hmm
Jestem kompletnym laikiem jeśli chodzi o sport, ale przecież każdy widzi, że to jest bardzo dynamiczny i innowacyjny biznes. Revenue mix 20 lat temu a dzisiaj klubow pilkarskich sa pewnie zupelnie inne.
Na czym polskie kluby robią kasę? Bo na pewno na czymś do czego nie potrzebne im są wyniki w rozgrywkach międzynarodowych ani wykazywaniu jakiejś szczególnej woli walki w lidze. Natenczas pisze o kroplówce Canal+.
rozum.von.keikobad napisal(a): Nam - czyli komu? Koledze? To za własne pieniądze proszę sobie kupić klub i pokazać.
Bo właścicielom współczesnego futbolu chodzi o zysk. I ten można osiągnąć niekoniecznie mając najwyższy sportowy poziom czy tym bardziej najwyższy wynik.
To samo zresztą wałkujemy co roku, bo kolega po prostu "wie lepiej" i nie przyjmuje do wiadomości.
Znowu Kolega mnie atakuje nie wiadomo po co i dlaczego. Upał? Pisząc że "nam chodzi" miałem na myśli o co nam chodzi w tej konkretnej dyskusji. Taka figura aby wskazać, znaczy zdefiniować produkt czy produkty i wskazać na czym polega ich wartość użytkowa (piłkarska) i jak się przekłada na wartość rynkową.Na piłce się specjalnie nie znam, ale na produktach, firmach i ich wycenach znam się lepiej niż zdecydowana większość znanych mi z realu i wirtualu osób. Oczywiście to nie znaczy że nie mogę się mylić. Wielokrotnie tu pisałem, trochę efekciarsko ale serio, że nie ma większych arogantów i głupców niż profesjonaliści.
Rafał napisal(a): W piłce to na razie nam chodzi o produkt, a nie o jego sprzedaż. .... Pod tym względem to bardzo tradycyjny biznes oparty jednak na znanym produkcie, a nie na tworzeniu potrzeb i nowych produktów. .
No właśnie. Produkt a nie sprzedaż. Hmm
Jestem kompletnym laikiem jeśli chodzi o sport, ale przecież każdy widzi, że to jest bardzo dynamiczny i innowacyjny biznes. Revenue mix 20 lat temu a dzisiaj klubow pilkarskich sa pewnie zupelnie inne.
Na czym polskie kluby robią kasę? Bo na pewno na czymś do czego nie potrzebne im są wyniki w rozgrywkach międzynarodowych ani wykazywaniu jakiejś szczególnej woli walki w lidze. Natenczas pisze o kroplówce Canal+.
Znaczy zawsze chodzi w ostatecznym rozrachunku o sprzedaż. Ja tylko zaznaczyłem ze to jest biznes w którym jakość produktu i jej stabilność liczą się i nie można ich niczym zastąpić. I dlatego na to zwróciłem uwagę bo wydaje się że my w Polsce wciąż nie potrafimy tej jakości osiągnąć więc nie mamy co myśleć o bardziej wyrafinowanym marketingu i badaniach. No tak zerknąłem na ten obszar w związku z mundialem bo się Koleżeństwo interesuje i tam jest duża kasa. Nie zmienia to faktu ze na piłce się nie znam i niezbyt ją lubię. Natomiast opowieści o jakiś specyfikach i wyłączeniu jakiegokolwiek biznesu z ogólnych reguł biznesu uważam za fałszywe i tępię. Oczywiście że klub piłkarski to nie huta czy browar, ale księgowość, marketing, finanse i zarządzanie rządzą się tam zadziwiająco podobnymi regułami.
Nie widzę specjalnych innowacji w piłce nożnej.Rozwój sportu komercyjnego jest, na moje oko, zwyczajnym efektem ubocznym rozwoju mediów i reklamy. Sport to dobry nośnik. To nie kluby wymyśliły te innowacje tylko firmy reklamowe sprowadziły do nich reklamodawców. To nie są innowacje sportowe czy piłkarskie.
No i Kwiatkowski wygrał 75 TdP. Brawo! Walczył mocno. Wygrał dwa etapy, wczoraj był trzeci, dzisiaj siódmy ale wypracowania wcześniej przewaga pozwoliła mu cieszyć się wygraną.
@JORGE fajnie napisałeś, że piłka nożna oddaje stan państwa / narodu. No więc spójrzmy na ostatnie 30 lat: parę klubów lokalnych burżujów (typu Groclin Grodzisk Wlkp. Drzymały), ponad dekada (?) dominacji Wisły, skupującej najlepszych piłkarzy z kraju, chaotycznie rządzonej przez ubeckiego słupa, przesrywającej LM w zaiście spektakularny sposób. Ostatnie 10 lat to dominacja Legii, a tu sytuacja własnościowa jest jeszcze dziwniejsza- jakiś trzeci (a obecnie drugi) garnitur okołomafijnych mętów. Nawet nie wiadomo, kto za tym stoi. A ten teraz, z dziwnymi włosami, w podartych dżinsikach, to wygląda nawet nie wiadomo, czy jak dziwkarz, alfons, pedał, czy pedofil. Z powodu jego wyglądu nie chciałbym mieć z takim człowieniem nic wspólnego. I co, poważny trener, poważni ludzie mają za tym iść, a do klubu garnąć się rozumni piłkarze z sensowną wizją kariery?
Dokładnie tak samo to widzę, jeśli ma być ostro. Na Zachodzie ta własność jest też podejrzana i bywa niesympatyczna, ale jednak katarscy szejkowie czy Roma Abramów to zupełnie inna liga finansowa i pozycja społeczna.U nas tę rolę mógłby pełnić Solorz, Kulczykowie, Czarnecki czy Starak ale nie są zainteresowani i lepiej że nie są. Raczej trzeba ich trzymać od piłki z daleka. Od gospodarki zresztą też ale to jest dość trudno odkręcić szybko.
"Byznesmen" Dariusz "Szopen" Mioduski od 2007-go robi dla firmy Kulczyk Investments, czyli jak to mowią "Osram i wszystko jasne". Jak głoszą internety "Stał się podporą spółki Jana Kulczyka, budując ją jako firmę o charakterze globalnym, działającą na rynkach międzynarodowych".
Doktor Jan przecież nie mylił się w swoich wyborach kadrowych, co nie?
Rafał - jak to Kulczykowie nie są zainteresowanie, skoro są?
Poniżej: Doktór Jan i Szopen aka Peruka w poprzedniej wersji zaczesu wpatrzony w mentora.
Rafał napisal(a): Ja tylko zaznaczyłem ze to jest biznes w którym jakość produktu i jej stabilność liczą się i nie można ich niczym zastąpić. I dlatego na to zwróciłem uwagę bo wydaje się że my w Polsce wciąż nie potrafimy tej jakości osiągnąć więc nie mamy co myśleć o bardziej wyrafinowanym marketingu i badaniach.
Ale liczy się rynek. Jeśli polskie kluby nie dbają o jakość produktu i stabilność, bo i tak im się to jakoś opłaca, to efekty są jakie są. Kroplówka z Canal+ , troche sponsorow publicznych jak Tauron, kasa od rodzimych oligarchow czyli jak w wielu dziedzinach, leci kasa publiczno/prywatna i nie musimy sie za bardzo starac. Konsument - kibic za bardzo nie ma wyboru, ewentualnie moze sie przeniesc na siatkowke albo skoki. Konsument-reklamodawca, w zasadzie sie przeniosl i zatrudnia do reklam albo plikarzy z innych lig, albo kieruje kase gdzie indziej. Potencjal chyba jest, co pokazuje szal reklomowy wokol mundialu - 170 mln zl samych wplywow reklamowych dla TVP. Dla porownanie przychody polskiej ekstrklasy to jakies 500 mln rocznie, jak i np skokow - wplywy reklamowe TVP 30 mln za sezon.
Model biznesowy to podstawa. W miare dobry klub mozna zrobic z niczego przeciez. Kupic grajkow zagranicznych, trenera i niech graja. Zwlaszcza na polskim rynku to nie wydaje sie takie trudne. Kwestia kasy. Ale trzeba to sprzedac, wlasnie wypracowac marke, zadbac o stabilnosc przez lata, tak zeby i kibice i reklamodawcy chcieli placic. Do tego potrzebny jest zdrowy rynek. A jak rynek jest zabetonowany i bez wiekszego starania sie kreci i zaspokaja aspiracje wlascicieli, to czego sie spodziewac?
@Mariano X Nie no Kulczyki posłali na odcinek piłki jakiegoś swojego managera, albo mu pozwolili robić biznes na boku. No ale może i nie gardzą nawet takim gównianym biznesem. Mój były prezes świętej pamięci, stary komuch i chyba WSI, opowiadał że na początku lat 90-tych to doktor Jan wpadał do niego z reklamówką na składki do Rotary Club.
@Wildcatter No ja rozumiem model biznesowy itp. Ale ten o którym Kolega pisze to model dziadowski na ryneczek peryferyjny i dziki. Da się coś uszturchać na boku, trochę dziadując u samorządu, trochę w Ministerstwie Sporu, trochę w Totalizatorze, trochę na jakichś drobny reklamach, trochę na jakichś przekręcikach biletowych i nieco więcej na transferowych oraz ustawkach i tyle. Ogólnie jak napisałem dziadostwo i mała skala bez perspektyw. Jak kogo to zadowala i pozwalają to będzie tak rzeźbił póki się da - model na przetrwanie i zabawy małego geszefciarza.
Komentarz
Relacja w tvp sport i tvp2
W ostatniej kolejce Polka Paulina Guba (19.33 m) odebrała Niemce Schwanitz złoto w pchnięcie kulą kobiet.
Ale kwaśna mina mniemnców....
Powiem tak, niech wypierdalają wszyscy zaburaczeni biznesmeni od wałów, łapy precz od polskiej piłki, polskich klubów. To co Peruka zrobił z Legią to skandal, Rutkowski młody równie skutecznie zarzyna Lecha. Sięgnęliśmy właśnie dna, a pisze to jako generalnie optymista i zawsze staram się dostrzegać pozytywy. Dziś nie widzę.
- Orlen (może mieć ze 2 kluby)
- Lotos
- KGHM (też ze 2)
- Azoty
- ci od soli
- PKO BP SA
- Pekao SA
- PZU
- PZU Życie
- Poczta Polska
- PKP (2-3)
- LOT
- Porty (2-3)
- Spółki węglowe
- Spółki energetyczne
- PGNiGE
itd
Wystarczy z naddatkiem na Ekstraklasę i I ligę z pełnym zapleczem a więc szkoleniem i rezerwami w niższych ligach. Na dole mniejsze kluby i niższe ligi przedsiębiorstwa komunalne - wodociągi, komunikacja miejska, terenowe zakłady energetyczne, gazownicze itd. Przewały spadną o 90 %, ale trzeba będzie płacić piłkarzom, trenerom i reszcie rynkowo. Do piłki się idzie dla pieniędzy - inaczej niż do polityki (podobno).
szkoła gladiatorów
wyścigi rydwanów
circus maximus
O co tu chodzi? Może jednak nie trzeba było wywalać pana Stanisława, bo on potrafi zmusić do biegania?
Moja opinia jest taka - nie potrafimy jeszcze w Polsce zarządzać. Szczególnie to widać w przypadku trudnych wyzwań.
PS: I dlatego pazerne opoje, kokainiści, gadżeciarze, playboje, prymitywni przekręciarze i groszoroby oraz nowobogaccy bufoni, w tym byli szybko wzbogaceni i zdemoralizowani piłkarze i trenerzy o niezbyt mocnych móżdżkach tak obficie obecni wśród właścicieli i zarządzających polskich klubów powinni być z nich wyniesieni na butach jak najszybciej.
Naszą narodową cechą jest motanie się od ściany do ściany a także oczekiwanie szybkich rezultatów swoich działań. Kiedy ich nie ma - zmieniamy koncepcję i zaczynamy od nowa.
Tak się nie da zbudować nic długofalowego. My, nie tylko w sporcie, realizujemy jakąś ideę, idzie źle, nie osiągamy założonych celów - a zatem jest rewolucja, wywracanie do góry nogami i zaczynanie od nowa.
W sporcie da się nawet osiągać chwilowe sukcesy w ten sposób - w piłce np była Wisła Cupiała, był Lech ogrywający Manchester City a także grający jak równy z równym z niejakim Juventusem, który zatrudnia obecnie jakiegoś Cristiano Ronaldo czy kogoś podobnego, była nasza Repra z Nawałką.
To jednak chwilowe sukcesy, ponoć Repra po wtopie ma kontynuować dzieło Nawałki z modyfikacjami - zobaczymy co z tego wyjdzie. Ale co do zasady - jesteśmy porywczy, skłonni do skrajnych zachowań, a przez to nie kontynujący swojej filozowfii, co najwyżej ją modyfikując, tylko rozwalający i budujący wciąż od nowa.
Dziwicie się że w sporcie takim jak piłka nie wychodzi? Ja nie dziwię się kompletnie.
Konsekwencję w zarządzaniu widać natomiast w siatkówce. To sport, więc są wzloty i upadki, ale poniżej pewnego poziomu nie schodzimy od kilkunastu lat. Tam jednak koncepcje są bardziej długofalowe, jest konsekwentna realizacja programu i co najwyżej pewne modyfikacje - a rewolucji nie ma na szczęście.
Piłka jako biznes, owszem, wymyka się wszelkim kryteriom, przez co jest tak trudna do prowadzenia i nieprzewidywalna.
Jednakowoż w polskich warunkach mamy z jednej strony hajs za mały na sukcesy za granicą, a z drugiej (głównie dzięki kroplówce canal+) pozwalające zarabiać absurdalnie dużo piłkarzom i masie ludzi dookoła związanej z klubem. I wszystko to niespecjalnie zależne od wyników.
Niby idzie ku lepszemu, ale nadal wielka kasa w sporcie pozostaje poza normalną (dla tej wielkości biznesu) kontrolą.
Być może cały aparat idący za prezesostwem polskich firm zahamowałby jakieś wizjonerskie wydatki, ale żeby w ogólnym rozrachunku pogorszyło to sytuację to nie sądzę.
Jeżeli popatrzymy na futbol jako biznes i że musimy konkurować z firmami z całego świata, no to raczej wyniki nie powinny zaskakiwać. Dlaczego miałoby być inaczej niż w innych branżach?
To za własne pieniądze proszę sobie kupić klub i pokazać.
Bo właścicielom współczesnego futbolu chodzi o zysk. I ten można osiągnąć niekoniecznie mając najwyższy sportowy poziom czy tym bardziej najwyższy wynik.
To samo zresztą wałkujemy co roku, bo kolega po prostu "wie lepiej" i nie przyjmuje do wiadomości.
______________
City było wtedy dopiero na początku inwestycji arabskich, a Juve był w totalnym dołku, 7. miejsce 2 x pod rząd we Włoszech i fatalne wyniki w Europie. Nie tylko z Lechem.
W dołku piłkarskim, bo kasę kosili wtedy naprawdę niezłą. Kupienie Ronaldo to też ruch biznesowy, a nie sportowy.
Nie zmienia to faktu, że tamten sezon był dla Lecha bardzo udany, choć zaczął się fatalnie (porażka z Viktorią Pilzno w eliminacjach do LM), natomiast żebyśmy mieli świadomość, że nie ogrywaliśmy mistrza Anglii czy Włoch / finalisty LM.
Jestem kompletnym laikiem jeśli chodzi o sport, ale przecież każdy widzi, że to jest bardzo dynamiczny i innowacyjny biznes. Revenue mix 20 lat temu a dzisiaj klubow pilkarskich sa pewnie zupelnie inne.
Na czym polskie kluby robią kasę? Bo na pewno na czymś do czego nie potrzebne im są wyniki w rozgrywkach międzynarodowych ani wykazywaniu jakiejś szczególnej woli walki w lidze. Natenczas pisze o kroplówce Canal+.
Pisząc że "nam chodzi" miałem na myśli o co nam chodzi w tej konkretnej dyskusji. Taka figura aby wskazać, znaczy zdefiniować produkt czy produkty i wskazać na czym polega ich wartość użytkowa (piłkarska) i jak się przekłada na wartość rynkową.Na piłce się specjalnie nie znam, ale na produktach, firmach i ich wycenach znam się lepiej niż zdecydowana większość znanych mi z realu i wirtualu osób. Oczywiście to nie znaczy że nie mogę się mylić. Wielokrotnie tu pisałem, trochę efekciarsko ale serio, że nie ma większych arogantów i głupców niż profesjonaliści.
Nie widzę specjalnych innowacji w piłce nożnej.Rozwój sportu komercyjnego jest, na moje oko, zwyczajnym efektem ubocznym rozwoju mediów i reklamy. Sport to dobry nośnik. To nie kluby wymyśliły te innowacje tylko firmy reklamowe sprowadziły do nich reklamodawców. To nie są innowacje sportowe czy piłkarskie.
Brawo!
Walczył mocno. Wygrał dwa etapy, wczoraj był trzeci, dzisiaj siódmy ale wypracowania wcześniej przewaga pozwoliła mu cieszyć się wygraną.
parę klubów lokalnych burżujów (typu Groclin Grodzisk Wlkp. Drzymały), ponad dekada (?) dominacji Wisły, skupującej najlepszych piłkarzy z kraju, chaotycznie rządzonej przez ubeckiego słupa, przesrywającej LM w zaiście spektakularny sposób. Ostatnie 10 lat to dominacja Legii, a tu sytuacja własnościowa jest jeszcze dziwniejsza- jakiś trzeci (a obecnie drugi) garnitur okołomafijnych mętów. Nawet nie wiadomo, kto za tym stoi. A ten teraz, z dziwnymi włosami, w podartych dżinsikach, to wygląda nawet nie wiadomo, czy jak dziwkarz, alfons, pedał, czy pedofil. Z powodu jego wyglądu nie chciałbym mieć z takim człowieniem nic wspólnego.
I co, poważny trener, poważni ludzie mają za tym iść, a do klubu garnąć się rozumni piłkarze z sensowną wizją kariery?
"Byznesmen" Dariusz "Szopen" Mioduski od 2007-go robi dla firmy Kulczyk Investments, czyli jak to mowią "Osram i wszystko jasne". Jak głoszą internety "Stał się podporą spółki Jana Kulczyka, budując ją jako firmę o charakterze globalnym, działającą na rynkach międzynarodowych".
Doktor Jan przecież nie mylił się w swoich wyborach kadrowych, co nie?
Rafał - jak to Kulczykowie nie są zainteresowanie, skoro są?
Poniżej: Doktór Jan i Szopen aka Peruka w poprzedniej wersji zaczesu wpatrzony w mentora.
Potencjal chyba jest, co pokazuje szal reklomowy wokol mundialu - 170 mln zl samych wplywow reklamowych dla TVP. Dla porownanie przychody polskiej ekstrklasy to jakies 500 mln rocznie, jak i np skokow - wplywy reklamowe TVP 30 mln za sezon.
Model biznesowy to podstawa. W miare dobry klub mozna zrobic z niczego przeciez. Kupic grajkow zagranicznych, trenera i niech graja. Zwlaszcza na polskim rynku to nie wydaje sie takie trudne. Kwestia kasy. Ale trzeba to sprzedac, wlasnie wypracowac marke, zadbac o stabilnosc przez lata, tak zeby i kibice i reklamodawcy chcieli placic. Do tego potrzebny jest zdrowy rynek. A jak rynek jest zabetonowany i bez wiekszego starania sie kreci i zaspokaja aspiracje wlascicieli, to czego sie spodziewac?
Nie no Kulczyki posłali na odcinek piłki jakiegoś swojego managera, albo mu pozwolili robić biznes na boku. No ale może i nie gardzą nawet takim gównianym biznesem. Mój były prezes świętej pamięci, stary komuch i chyba WSI, opowiadał że na początku lat 90-tych to doktor Jan wpadał do niego z reklamówką na składki do Rotary Club.
No ja rozumiem model biznesowy itp. Ale ten o którym Kolega pisze to model dziadowski na ryneczek peryferyjny i dziki. Da się coś uszturchać na boku, trochę dziadując u samorządu, trochę w Ministerstwie Sporu, trochę w Totalizatorze, trochę na jakichś drobny reklamach, trochę na jakichś przekręcikach biletowych i nieco więcej na transferowych oraz ustawkach i tyle. Ogólnie jak napisałem dziadostwo i mała skala bez perspektyw. Jak kogo to zadowala i pozwalają to będzie tak rzeźbił póki się da - model na przetrwanie i zabawy małego geszefciarza.