Bardzo dobrze brzmi. Tylko że jak kto ma elementarne pojęcie o księgowości i biznesie to wie że jak się da przedsiębiorstwu dotację na jakąś część kosztów to więcej mu zostanie na inne pozycje. Przykład z podwórka wokółrolnego, o którym ostatnio trochę piszę: w III RP od dawna, a od czasu wejścia do UE intensywnie, dotuje się rolnictwo. Podobno dla podniesienia kultury rolnej, tworzenia miejsc pracy na wsi i promocji zdrowej polskiej żywności. No więc nasi ciężko pracujący rolnicy intensywni dostawali i dostają dotacje do inwestycji nawet ponad 50%. Na traktory, osprzęt, budynki gospodarcze, urządzenia, ciężarówki i naczepy do wożenia ziemiopłodów, magazyny, dojrzewalnie, chłodnie, centra dystrybucyjne. W sumie to już miliardy, dziesiątki.Dla porządku warto wskazać że większość tych wydatków idzie na maszyny i urządzenia z importu i te maszyny i urządzenia są wydajne i nie tylko nie tworzą miejsc pracy ale je likwidują. No może obecnie to nie jest źle. Taki rolnik nie musi więc wydawać tych środków na te zakupy tylko może na co innego. No to wydaje: Porshe Panamera, hotel na Mazurach, restauracja na rozdrożu, salon kosmetyczny dla żony w miasteczku, skuter wodny, quad, jacht w Chorwacji, wycieczka do Tybetu itp. Jak Lechia dostanie na szkolenie młodzieży to zostanie jej więcej na zakupy grajków z Gwatemali. No chyba że nic nie wydawała na młodzież i teraz zacznie.
Produkujemy trochę płodów zbieranych ręcznie i z tymi jest coraz większy problem. Dlatego rolnicy intensywni, sól naszej ziemi, żywiciele, kochani przez wszystkie rządy, są największymi wrogami 500+ i 300+. No bo muszą się podzielić z pracownikami kasą, dać podwyżki. No i nie mogą już zatrudniać matek z czwórką dzieci po 50 godzin na tydzień. Mało tego muszą wrócić z Karaibów, a tu środek sezonu, i zajmować się organizacją pracy aby móc zwiększyć wydajność i zebrać wszystko z mniejszą ilością pracowników. Straszny los czeka naszych liderów rolnictwa. Będą musieli wziąć się do roboty. Dotacje znikną lub zmniejszą się o ponad połowę. Ludziom trzeba będzie płacić i do tego organizować pracę tak aby mieli wolne noce (to nie na polu, ale w hali i przy wysyłce) i weekendy, a nawet trzeba będzie ograniczyć drugą zmianę. Platformo wróóóć!
Rafał napisal(a): Bardzo dobrze brzmi. Tylko że jak kto ma elementarne pojęcie o księgowości i biznesie to wie że jak się da przedsiębiorstwu dotację na jakąś część kosztów to więcej mu zostanie na inne pozycje.
Oczywiście. Każdy litr ropy dla serbskiego szpitala, to litr więcej dla serbskiego czołgu.
Każdy worek mąki dla głodujących na terenach zajętych przez terrorystów albo ludobójczy reżim to: - worek mąki darmo dla wojska, a jeśli to ludzcy terroryści to pół worka. - kolejne kilka arów wyłączone z produkcji rolnej bo się nie opłaca - z darmowym trudno konkurować Jednak tradycyjne metody to sprawdzone metody. Trza najpierw pozabijać terrorystów albo ich wygnać. Potem trzeba posłać tę mąkę aby rolnicy z głodu nie pomarli i dopilnować aby to oni dostali. Potem zaś trzeba im podbudować studnie, kupić traktory i oprzyrządowanie i pomóc w odbudowie pól i upraw.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Już niedługo i problem pracochłonnych ziół zostanie rozwiązany!
A tak. Znam takie pomysły. Bardzo modne teraz na Zachodzie UE. Mają wprost bzika na tym punkcie i na to chyba idzie masa kasy unijnej na innowacje. Na serio przekonują że da się wiele produkcji rolniczej przenieść z pól pod dachy, oczywiście w Holandii, Belgii, Francji i Niemczech i w pełni zautomatyzować. Przekonują że to będzie zdrowiej i czyściej, cały rok na okrągło i w zasadzie bez ludzi do pracy. UE potrafi nawet bez Muska, któremu ostatnio zresztą nerwy puszczają pewnie z powodu za małego aplauzu publiki. To może kiedyś zadziałać. No na początek na dotacjach oczywiście, ale potem to ho ho. Czasem odważam się zażartować że do kompletu trzeba by jeszcze wymyślić roboty do konsumpcji tych ziemiopłodów bo ludzi jakoś coraz mniej i się odchudzają, przynajmniej na Zachodzie, a na Południu może by i zjedli ale pieniędzy nie mają.
Nie no, odchudzają się, ale w ziołach są niezmiernie wartościowe antyoxydanty, alkaloidy i bioprądy, więc popyt na taką konfekcję będzie rósł. No a zioła są najbardziej pracochłonne, więc pijane dziecioroby po 500+ nie będą się schylać. Cały dzień. Za tysiaka miesięcznie.
A Musku puszczają nerfy, bo podobnież go chcieli z pracy w Tesli wyrzucić. Nadto, wiele można jechać na farmazonie? Okazuje się, że wiele, ale do Marsa się nie dojedzie.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Nie no, odchudzają się, ale w ziołach są niezmiernie wartościowe antyoxydanty, alkaloidy i bioprądy, więc popyt na taką konfekcję będzie rósł. No a zioła są najbardziej pracochłonne, więc pijane dziecioroby po 500+ nie będą się schylać. Cały dzień. Za tysiaka miesięcznie.
A Musku puszczają nerfy, bo podobnież go chcieli z pracy w Tesli wyrzucić. Nadto, wiele można jechać na farmazonie? Okazuje się, że wiele, ale do Marsa się nie dojedzie.
No akurat w ziołach to większa automatyzacja możliwa jest. Gorzej z owocami miękkimi chociaż Belgowie chwalą się że robot tuz tuż. Na razie tak od 3-5 lat prototyp ale zobaczymy. Najbardziej mnie się podobał robot do zbioru grzybów. Zastępuje jedną zbieraczkę. Na razie jednak nie sortuje przy zbiorze tak jak ona wedle wielkości i wyglądu. No więc na końcu linii od robota stoją dwie osoby i sortują.Śmieszne? Ależ skąd! Te dwie osoby są mniej kwalifikowane, zarabiają mniej co prawda nie mniej niż ta jedna razem ale z osobna tak. No i maja lepsze warunki pracy bo stoją na posadzce w jednym miejscu a nie poruszają się na mechanicznym wózku.
To klienci i inwestorzy Muska przestają mieć wizje? A on?
Ja przepraszam za zaśmiecenie wątasa piłkarskiego rolnictwem i filipikami antyunijnymi a niepoprawnymi. Może by tak administracja przeniosła to gdzie indziej? Piłka jest wystarczająco emocjonująca i wkurzająca jak na jeden wątas.
Rafał napisal(a): Bardzo dobrze brzmi. Tylko że jak kto ma elementarne pojęcie o księgowości i biznesie to wie że jak się da przedsiębiorstwu dotację na jakąś część kosztów to więcej mu zostanie na inne pozycje. Przykład z podwórka wokółrolnego, o którym ostatnio trochę piszę: w III RP od dawna, a od czasu wejścia do UE intensywnie, dotuje się rolnictwo. Podobno dla podniesienia kultury rolnej, tworzenia miejsc pracy na wsi i promocji zdrowej polskiej żywności. No więc nasi ciężko pracujący rolnicy intensywni dostawali i dostają dotacje do inwestycji nawet ponad 50%. Na traktory, osprzęt, budynki gospodarcze, urządzenia, ciężarówki i naczepy do wożenia ziemiopłodów, magazyny, dojrzewalnie, chłodnie, centra dystrybucyjne. W sumie to już miliardy, dziesiątki.Dla porządku warto wskazać że większość tych wydatków idzie na maszyny i urządzenia z importu i te maszyny i urządzenia są wydajne i nie tylko nie tworzą miejsc pracy ale je likwidują. No może obecnie to nie jest źle. Taki rolnik nie musi więc wydawać tych środków na te zakupy tylko może na co innego. No to wydaje: Porshe Panamera, hotel na Mazurach, restauracja na rozdrożu, salon kosmetyczny dla żony w miasteczku, skuter wodny, quad, jacht w Chorwacji, wycieczka do Tybetu itp. Jak Lechia dostanie na szkolenie młodzieży to zostanie jej więcej na zakupy grajków z Gwatemali. No chyba że nic nie wydawała na młodzież i teraz zacznie.
To akurat ma sens bo w tej chwili gdyby nie Lotos to akademii w Lechii by nie było.
A co by było ? Czy kluby robią łaskę że szkolą młodzież? A skąd się biorą piłkarze? Znaczy skąd oni ich biorą jeśli nie z młodzieży? A skąd biorą piłkarzy kluby znane, bogate i dobrze zorganizowane za granicą? Tylko z zakupów? A od kogo kupują i skąd oni się tam biorą? Pytania mnożą się jak króliki.
No własnie. Tylko po co nam taki klub. A jeśli to po co do niego dopłacać. Jak ściąga grajków z zagranicy to znaczy że nie umie szkolić. Jak nie umie to po co mu zlecać szkolenie i płacić? Po co dopłacać do tworzenia w Polsce za spore pieniądze ligi z grajków czwartoligowych z Bałkanów czy Ameryki Łacińskiej?
Uczciwa odpowiedź. Trza wpisać do programu politycznego i realizować. Kolega że ma być kasa na piłkarzy i kluby z budżetu. Ja że może być ale na konkretne zadania i że ma być kontrola państwowa nad klubami co korzystają. Żadnej tam niezależności klubów i federacji sportowych w przypadku przekrętów i negatywnych wyników kontroli.
A Luksemburski Dundelage wygrał z mistrzem Rumuni 2:0. Chciałem postawić wykrzyknik na końcu zdania, ale chyba nie ma sensu. Zespół z Luksemburga wyeliminował rundę wcześniej mistrza Polski, więc wynik z Rumunami niespodzianką nie jest. Dodajmy, że Genk rozniósł Broendby 5-2, podobnie jak Lech nie mają szans. A Gent zremisował z Bordeaux i awans jest całkiem realny.
I tyle w kontekście pierdolenia, histeryzowania i ogólnonarodowej dramy. Polska piłka nożna stoi słabo, ale to nic w porównaniu ze stanem rozumu tzw. Polaków. Polskość to normalność, umiar, trzeźwy i życzliwy osąd. Tu mamy Mongolię, kurwa jego mać.
U Kolegi widzę raczej przebłyski południowego temperamentu. Polska klubowa piłka nożna jest do niczego nawet po sukcesach Dundelage i Gentu z innymi drużynami nieco wyżej od nich w rankingach.
Rafał napisal(a): U Kolegi widzę raczej przebłyski południowego temperamentu. Polska klubowa piłka nożna jest do niczego nawet po sukcesach Dundelage i Gentu z innymi drużynami nieco wyżej od nich w rankingach.
Jest jedno kryterium na podstawie którego laicy oceniają naszą piłkę nożną - sukcesy/brak sukcesów w pucharach. Pamięć i analiza sięga wyłącznie odpadnięcia. Ale z kim, dlaczego, co się wydarzyło później już nikogo nie interesuje. Równie prymitywne kryteria ocenne stosowane są do polityków. Mongolia.
Tak po prawdzie to od ludzików zwykłych zbyt dużo nie wymagam, ale komentatorzy którzy nadają narrację mają obowiązek się znać i podchodzić do sprawy obiektywnie. Mam znowu przypomnieć kazus komentatora amerykańskiego NBA, który chwalił obrońcę przeciwko któremu grajek rzucił 40 pkt ? U nas nie do pomyślenia. Mongolia. Żyję między Mongołami.
JORGE napisal(a): A Luksemburski Dundelage wygrał z mistrzem Rumuni 2:0. Chciałem postawić wykrzyknik na końcu zdania, ale chyba nie ma sensu. Zespół z Luksemburga wyeliminował rundę wcześniej mistrza Polski, więc wynik z Rumunami niespodzianką nie jest. Dodajmy, że Genk rozniósł Broendby 5-2, podobnie jak Lech nie mają szans. A Gent zremisował z Bordeaux i awans jest całkiem realny.
I tyle w kontekście pierdolenia, histeryzowania i ogólnonarodowej dramy. Polska piłka nożna stoi słabo, ale to nic w porównaniu ze stanem rozumu tzw. Polaków. Polskość to normalność, umiar, trzeźwy i życzliwy osąd. Tu mamy Mongolię, kurwa jego mać.
Rafał napisal(a): U Kolegi widzę raczej przebłyski południowego temperamentu. Polska klubowa piłka nożna jest do niczego nawet po sukcesach Dundelage i Gentu z innymi drużynami nieco wyżej od nich w rankingach.
Jest jedno kryterium na podstawie którego laicy oceniają naszą piłkę nożną - sukcesy/brak sukcesów w pucharach. Pamięć i analiza sięga wyłącznie odpadnięcia. Ale z kim, dlaczego, co się wydarzyło później już nikogo nie interesuje. Równie prymitywne kryteria ocenne stosowane są do polityków. Mongolia.
Tak po prawdzie to od ludzików zwykłych zbyt dużo nie wymagam, ale komentatorzy którzy nadają narrację mają obowiązek się znać i podchodzić do sprawy obiektywnie. Mam znowu przypomnieć kazus komentatora amerykańskiego NBA, który chwalił obrońcę przeciwko któremu grajek rzucił 40 pkt ? U nas nie do pomyślenia. Mongolia. Żyję między Mongołami.
Miło mi. Może pojadę kiedyś do Mongolii.
Tak, oceniam po wynikach. A po czym mam oceniać? Mało tego oceniam po wynikach w porównaniu do tego co bywało, w porównaniu do obietnic i w porównaniu do wyników klubów z innych krajów o podobnym potencjale ludnościowym czy finansowym. I co ? Czy jest świetnie?
Podobnie u mnie. Czy wie Kolega że mnie oceniają na podstawie wyników firmy którą kieruję. No i korygują tę ocenę porównując z tym co było, co obiecałem czyli z budżetem i w porównaniu z podobnymi firmami czyli z konkurencją. Czy to Mongoły?
Z dużą przyjemnością od ubiegłego sezonu oglądam Koronę Kielce. Czyli od momentu kiedy przyszedł trener Lettieri. A dodajmy, że co pół roku Korona jest osłabiana, a cały czas trzyma się w 8. I gra naprawdę ładnie, przemyślanie, nie ma przypadku w tym co robią. Lettieri to jest Włoch, ale większość część życia spędził w Niemczech. Stanowczy, zdecydowany, wie czego chce, chociaż czasami jego decyzje wydają się kontrowersyjne (ale nie jego zachowanie). Jestem przekonany, że gdyby Legia go wzięła przed sezonem to by grała, kto wie może jeszcze o LM ? Ktoś go wyciągnie z Korony, to kwestia czasu.
Rafał kryterium ocen biznesowych nie sprawdza się w sporcie. Dlatego też, całkiem spora ilość właścicieli klubów, którym wyszło w interesach, porusza się w piłce jak słoń w składzie porcelany, podejmując permanentnie złe decyzje. Pisałem o tym wielokrotnie, podawałem różne argumenty.
A tak na marginesie, zupełnie poza wątkiem i obok, odnośnie spraw zarządzania. Kiedyś na jakimś szkoleniu, bardzo rozsądna i doświadczona prowadząca, podczas dyskusji powiedziała ciekawą sprawę - zbyt duża inteligencja przeszkadza w byciu dobrym menadżerem. Kompletnie z nią się wtedy nie zgadzałem. Dziś chyba jednak się zgadzam. Zarządzanie to jest w sumie prymitywna umiejętność, ale bardzo trudna do nauczenia się dla osób, które nie mają predyspozycji. Czyli dla większości społeczeństwa. Inteligencja jest tu zbędna (oczywiście poniżej całkiem wysokiego minimum), empatia też, chociaż ważne jest rozumienie czym kierują się ludzie. Charakter, konsekwencja, decyzyjność, świadomość celu, wyznaczenie celów, umiejętność delegowania czy uczenia ludzi - to się liczy. Bardzo szanuję ludzi, którzy te przymioty posiadają. Ale w sporcie (wracamy do tematu) to zdecydowanie nie wystarczy. Kryterium wyniku, w przypadku trenera nie może być kluczowe. Jest jednym z parametrów, bo naprawdę może być wybitny trener, który nie osiągnął wyników w danym sezonie, bo pierdyliard różnych czynników (często trudnych do wyłapania). Mądry prezes da drugą szansę, bo rozumie zagadnienie.
Raz w życiu dałem się totalnie przetestować i prześwietlić. Jednym z badań był test na inteligencję logiczno-analityczną, wiecie dopasowywanie różnego rodzaju obrazków i figur. W pewnym momencie doszedłem do zadań w których się kompletnie zaciąłem, a nie była to końcówka. Pomyślałem nad jednym minutę, nie wiem, poszedłem do następnego, nie wiem, w końcu zerknąłem na ostatnie z książeczki i tam zobaczyłem już obłęd kompletny. Nieprawdopodobnie mnie to poirytywało, ale nie dlatego że nie potrafiłem rozwiązać, a ogólnie, że takie zadania istnieją ! To było autentyczne oburzenie połączone wręcz z fizycznym bólem i chęcią ucieczki. W połowie czasu oddałem kartkę. Testerka się zdziwiła i sprawdziła to co zrobiłem i powiedziała, że może jednak się zdecyduję dalej, bo nie popełniłem żadnego błędu. Nie było mowy, wiedziałem że nie rozwiążę już żadnego następnego, a myśl powrocie do główkowania i dopasowywania tych jebniętych kropek i kresek powodowała absolutny sprzeciw wewnętrzny. Wyszedłem. Okazało się, że to co zrobiłem wystarczyło na średnią w badanej grupie, było nas w tedy z 20 osób. To znakomicie, nie jestem zbyt głupi, ani zbyt inteligentny, nadaje się. A gówno, bo są jeszcze inne czynniki ...
JORGE. Trza się na coś zdecydować albo jakoś uporządkować. Jeśli piłka to nie biznes to mogę się zgodzić żeby nie stosować do niej kryteriów biznesowych. Ale piłka to biznes i to coraz większy więc trzeba i należy. Definicji biznesu jest od groma więc trzeba jakieś syntetyczne uproszczenie dać.No więc biznes służy do produkcji zysków mierzonych w pieniądzu, a nieco bardziej wyrafinowanie do "tworzenia wartości dla właścicieli (akcjonariuszy)". To znaczy trochę więcej niż zysk ale jest z nim ściśle związane i bez niego nie zaistnieje. Wartość biznesu zależy od jego zdolności do tworzenia zysku. Nie tylko tu i teraz ale rosnącego zysku i w miarę stabilnego znaczy z perspektywą na dłużej (tak zwany "sustainable growth" co jest niebywałym kretyństwem ale tego określenia zachodniacy używają). Inaczej się mówi że na giełdzie sprzedaje się wizje to jest obietnice przyszłych zysków. Jak są wiarygodne to się sprzedają dobrze. No i polska piłka jest pod tym względem absolutnie do niczego. Nikt tego nie kupi. To banda, a prowadzą ją rabusie i rozbójnicy. Tak to nie jest biznes to jest rozbój, żebractwo i oszustwo w jednym. To nie znaczy że nie ma tam uczciwych i dobrych piłkarzy, działaczy i trenerów. Są bo dokąd mają pójść? Kluczem są właściciele i sposób finansowania. To ci właściciele są dyletantami, oszustami, złodziejami, rabusiami i żebrakami w jednym. No dobra nie wszyscy i nie każdy reprezentuje te wszystkie cechy i zachowania równocześnie. Jako zbiorowość już tak.To oni sami klubami zarządzają lub wynajmują podobnych sobie do zarządzania. I jeszcze jedno o tej specyfice piłki nożnej i specyfikach w ogólności. Otóż każdy biznes ma jakąś specyfikę bo ma jakąś konkretną substancję: hotelarstwo, hutnictwo, hodowla świń, rekreacja na wodzie - żeglarstwo, windsurfing i kitesurfing, sport komercyjny ściśle związany z rekreacją, reklama itd. I wszystkie one podlegają tym samym prawom i zasadom rozwoju i funkcjonowania biznesu. Jedną z tych zasad jest zasada , nazwijmy ją tak, kompetentnego rozpoznania specyfiki branży i dostosowania strategii rozwoju firmy oraz form i technik jej działania do tej specyfiki jednak z zachowaniem wszystkich, ważne że wszystkich, ogólnych zasad zarządzania i funkcjonowania biznesu. Tylko tyle i aż tyle. Czy podjąłbym się prowadzić klub piłkarski? Jeśli w Polsce to nie bo w Polsce, jak zaznaczyłem, piłka nożna to nie biznes tylko rozbój, a ja w tym nie jestem fachowcem i ze względów światopoglądowych nie chcę. A gdzieś gdzie to jest biznes? Tak, ale musiałbym poznać jego specyfikę. W prostych biznesach na to trzeba 3-6 miesięcy. Kolega twierdzi że piłka trudna więc pewnie 1-2 lata. Nikt mi nie da takiej szansy a i ja tyle nie zainwestuję. Mam lepsze pomysły na zarobkowanie i radość z pracy.
Komentarz
__________________
Ale tu nawet ciężko mówić o jakimś zaskoczeniu, zmniejszenie zatrudnienia w rolnictwie było nieskrywanym celem polityki europejskiej.
Straszny los czeka naszych liderów rolnictwa. Będą musieli wziąć się do roboty. Dotacje znikną lub zmniejszą się o ponad połowę. Ludziom trzeba będzie płacić i do tego organizować pracę tak aby mieli wolne noce (to nie na polu, ale w hali i przy wysyłce) i weekendy, a nawet trzeba będzie ograniczyć drugą zmianę. Platformo wróóóć!
Każdy worek mąki dla głodujących na terenach zajętych przez terrorystów albo ludobójczy reżim to:
- worek mąki darmo dla wojska, a jeśli to ludzcy terroryści to pół worka.
- kolejne kilka arów wyłączone z produkcji rolnej bo się nie opłaca - z darmowym trudno konkurować
Jednak tradycyjne metody to sprawdzone metody. Trza najpierw pozabijać terrorystów albo ich wygnać. Potem trzeba posłać tę mąkę aby rolnicy z głodu nie pomarli i dopilnować aby to oni dostali. Potem zaś trzeba im podbudować studnie, kupić traktory i oprzyrządowanie i pomóc w odbudowie pól i upraw.
A Musku puszczają nerfy, bo podobnież go chcieli z pracy w Tesli wyrzucić. Nadto, wiele można jechać na farmazonie? Okazuje się, że wiele, ale do Marsa się nie dojedzie.
To klienci i inwestorzy Muska przestają mieć wizje? A on?
I tyle w kontekście pierdolenia, histeryzowania i ogólnonarodowej dramy. Polska piłka nożna stoi słabo, ale to nic w porównaniu ze stanem rozumu tzw. Polaków. Polskość to normalność, umiar, trzeźwy i życzliwy osąd. Tu mamy Mongolię, kurwa jego mać.
Tak po prawdzie to od ludzików zwykłych zbyt dużo nie wymagam, ale komentatorzy którzy nadają narrację mają obowiązek się znać i podchodzić do sprawy obiektywnie. Mam znowu przypomnieć kazus komentatora amerykańskiego NBA, który chwalił obrońcę przeciwko któremu grajek rzucił 40 pkt ? U nas nie do pomyślenia. Mongolia. Żyję między Mongołami.
Gdybys był w pobliżu
Za przedostatnie zdanie zw
Tak, oceniam po wynikach. A po czym mam oceniać? Mało tego oceniam po wynikach w porównaniu do tego co bywało, w porównaniu do obietnic i w porównaniu do wyników klubów z innych krajów o podobnym potencjale ludnościowym czy finansowym. I co ? Czy jest świetnie?
Podobnie u mnie. Czy wie Kolega że mnie oceniają na podstawie wyników firmy którą kieruję. No i korygują tę ocenę porównując z tym co było, co obiecałem czyli z budżetem i w porównaniu z podobnymi firmami czyli z konkurencją. Czy to Mongoły?
A tak na marginesie, zupełnie poza wątkiem i obok, odnośnie spraw zarządzania. Kiedyś na jakimś szkoleniu, bardzo rozsądna i doświadczona prowadząca, podczas dyskusji powiedziała ciekawą sprawę - zbyt duża inteligencja przeszkadza w byciu dobrym menadżerem. Kompletnie z nią się wtedy nie zgadzałem. Dziś chyba jednak się zgadzam. Zarządzanie to jest w sumie prymitywna umiejętność, ale bardzo trudna do nauczenia się dla osób, które nie mają predyspozycji. Czyli dla większości społeczeństwa. Inteligencja jest tu zbędna (oczywiście poniżej całkiem wysokiego minimum), empatia też, chociaż ważne jest rozumienie czym kierują się ludzie. Charakter, konsekwencja, decyzyjność, świadomość celu, wyznaczenie celów, umiejętność delegowania czy uczenia ludzi - to się liczy. Bardzo szanuję ludzi, którzy te przymioty posiadają. Ale w sporcie (wracamy do tematu) to zdecydowanie nie wystarczy. Kryterium wyniku, w przypadku trenera nie może być kluczowe. Jest jednym z parametrów, bo naprawdę może być wybitny trener, który nie osiągnął wyników w danym sezonie, bo pierdyliard różnych czynników (często trudnych do wyłapania). Mądry prezes da drugą szansę, bo rozumie zagadnienie.
:hugsy:
Definicji biznesu jest od groma więc trzeba jakieś syntetyczne uproszczenie dać.No więc biznes służy do produkcji zysków mierzonych w pieniądzu, a nieco bardziej wyrafinowanie do "tworzenia wartości dla właścicieli (akcjonariuszy)". To znaczy trochę więcej niż zysk ale jest z nim ściśle związane i bez niego nie zaistnieje. Wartość biznesu zależy od jego zdolności do tworzenia zysku. Nie tylko tu i teraz ale rosnącego zysku i w miarę stabilnego znaczy z perspektywą na dłużej (tak zwany "sustainable growth" co jest niebywałym kretyństwem ale tego określenia zachodniacy używają). Inaczej się mówi że na giełdzie sprzedaje się wizje to jest obietnice przyszłych zysków. Jak są wiarygodne to się sprzedają dobrze. No i polska piłka jest pod tym względem absolutnie do niczego. Nikt tego nie kupi. To banda, a prowadzą ją rabusie i rozbójnicy. Tak to nie jest biznes to jest rozbój, żebractwo i oszustwo w jednym. To nie znaczy że nie ma tam uczciwych i dobrych piłkarzy, działaczy i trenerów. Są bo dokąd mają pójść? Kluczem są właściciele i sposób finansowania. To ci właściciele są dyletantami, oszustami, złodziejami, rabusiami i żebrakami w jednym. No dobra nie wszyscy i nie każdy reprezentuje te wszystkie cechy i zachowania równocześnie. Jako zbiorowość już tak.To oni sami klubami zarządzają lub wynajmują podobnych sobie do zarządzania.
I jeszcze jedno o tej specyfice piłki nożnej i specyfikach w ogólności. Otóż każdy biznes ma jakąś specyfikę bo ma jakąś konkretną substancję: hotelarstwo, hutnictwo, hodowla świń, rekreacja na wodzie - żeglarstwo, windsurfing i kitesurfing, sport komercyjny ściśle związany z rekreacją, reklama itd. I wszystkie one podlegają tym samym prawom i zasadom rozwoju i funkcjonowania biznesu. Jedną z tych zasad jest zasada , nazwijmy ją tak, kompetentnego rozpoznania specyfiki branży i dostosowania strategii rozwoju firmy oraz form i technik jej działania do tej specyfiki jednak z zachowaniem wszystkich, ważne że wszystkich, ogólnych zasad zarządzania i funkcjonowania biznesu. Tylko tyle i aż tyle. Czy podjąłbym się prowadzić klub piłkarski? Jeśli w Polsce to nie bo w Polsce, jak zaznaczyłem, piłka nożna to nie biznes tylko rozbój, a ja w tym nie jestem fachowcem i ze względów światopoglądowych nie chcę. A gdzieś gdzie to jest biznes? Tak, ale musiałbym poznać jego specyfikę. W prostych biznesach na to trzeba 3-6 miesięcy. Kolega twierdzi że piłka trudna więc pewnie 1-2 lata. Nikt mi nie da takiej szansy a i ja tyle nie zainwestuję. Mam lepsze pomysły na zarobkowanie i radość z pracy.
http://weszlo.com/2018/08/26/festiwal-kompromitacji-trwa/