No nie wiem. Telewizji nie oglądam od wielu lat. Od razu zastrzegam ortodoksów co rozumiem nie oglądam: mam odbiornik i jak przechodzę przez salon to go widzę i czasem na czymś zatrzymuje wzrok. Do tego sporadycznie oglądam jakiś film lub transmisję. Filmy w zasadzie już nie bo nie jestem w stanie zdzierżyć reklam. Mam netfixa z rok i obejrzałem z 10 filmów przez ten czas, maksimum tyle. No więc z obserwacji samego siebie, rodziny i znajomych wnoszę że seriale mają mniejsza popularność niż kiedyś. Z pewnością producenci maja wyniki badań, ale niezbyt chętnie się nimi dzielą. Jakbym miał zgadywać to bym napisał że widownia się polaryzuje. Część już wcale nie potrzebuje seriali, część ogląda sporadycznie, rosnąca liczba jeśli już to własnie na jakiejś platformie hurtem po kilka odcinków bo nie chcą i nie mogą podporządkować się reżimowi ramówki i siadać o tej samej porze i oglądać kolejny odcinek z porcją debilnych reklam. Jest też część, malejąca jak się zdaje, która zastępuje własne życie serialami i reklamą. Za platformy trzeba płacić. Czy większość już to akceptuje i płaci? Jeśli nawet to już tylko za to co zamówiła bez reklam. Oczywiście w samej treści seriali jest potężna dawka ideologii i czasem ukrytej reklamy, ale to jednak co innego. W piłce nożnej będzie trudniej o takie przekręty. Przecież Lewandowski nie będzie po, czy przed, akcją wygłaszał tekstów afirmatywnych o gejach.
Czyli rynku filmowego też Kolega nie zna... przecież właśnie mamy wielki renesans seriali! Ale nie są to już badziewne produkcje robione w trzech pakamerach, których jedynym istotnym kosztem jest gaża aktorów (co w latach 80. czy 90. dotyczyło nawet tych "lepszych" seriali, jak Bill Cosby Show czy Przyjaciele). To są wielgachne, kasowe produkcje, tyle że nie są robione dla kin, a na odbiornik telewizyjny (czyli co do zasady większa mordka, to najbardziej widoczny szczegół) i nie mają ograniczenia czasowego. House of Cards, Breaking Bad, Narcos, Gra o Tron - wymieniam tylko te najbardziej znane, bo jest tego cała masa. Mnie ten fenomen nie cieszy, bo dobija normalne filmy, ale nie udaję, że go nie ma.
Rafał napisal(a): No nie wiem. Telewizji nie oglądam od wielu lat. Od razu zastrzegam ortodoksów co rozumiem nie oglądam: mam odbiornik i jak przechodzę przez salon to go widzę i czasem na czymś zatrzymuje wzrok. Do tego sporadycznie oglądam jakiś film lub transmisję. Filmy w zasadzie już nie bo nie jestem w stanie zdzierżyć reklam. Mam netfixa z rok i obejrzałem z 10 filmów przez ten czas, maksimum tyle. No więc z obserwacji samego siebie, rodziny i znajomych wnoszę że seriale mają mniejsza popularność niż kiedyś. Z pewnością producenci maja wyniki badań, ale niezbyt chętnie się nimi dzielą. Jakbym miał zgadywać to bym napisał że widownia się polaryzuje. Część już wcale nie potrzebuje seriali, część ogląda sporadycznie, rosnąca liczba jeśli już to własnie na jakiejś platformie hurtem po kilka odcinków bo nie chcą i nie mogą podporządkować się reżimowi ramówki i siadać o tej samej porze i oglądać kolejny odcinek z porcją debilnych reklam. Jest też część, malejąca jak się zdaje, która zastępuje własne życie serialami i reklamą. Za platformy trzeba płacić. Czy większość już to akceptuje i płaci? Jeśli nawet to już tylko za to co zamówiła bez reklam. Oczywiście w samej treści seriali jest potężna dawka ideologii i czasem ukrytej reklamy, ale to jednak co innego. W piłce nożnej będzie trudniej o takie przekręty. Przecież Lewandowski nie będzie po, czy przed, akcją wygłaszał tekstów afirmatywnych o gejach.
???
To wszystko nieprawda, tak, ludzie za to płacą, Netflix jest w trakcie rozwalania Holiłód
rozum.von.keikobad napisal(a): Czyli rynku filmowego też Kolega nie zna... przecież właśnie mamy wielki renesans seriali! Ale nie są to już badziewne produkcje robione w trzech pakamerach, których jedynym istotnym kosztem jest gaża aktorów (co w latach 80. czy 90. dotyczyło nawet tych "lepszych" seriali, jak Bill Cosby Show czy Przyjaciele). To są wielgachne, kasowe produkcje, tyle że nie są robione dla kin, a na odbiornik telewizyjny (czyli co do zasady większa mordka, to najbardziej widoczny szczegół) i nie mają ograniczenia czasowego. House of Cards, Breaking Bad, Narcos, Gra o Tron - wymieniam tylko te najbardziej znane, bo jest tego cała masa. Mnie ten fenomen nie cieszy, bo dobija normalne filmy, ale nie udaję, że go nie ma.
Urocze jest to Kolegi"też nie zna". Widać Koledze do szczęścia bardzo potrzebna jest świadomość mojej głupoty i miernoty. Bez wzajemności, ale przyznam że Kolegi żywiołowa niechęć do mnie manifestowana przy byle okazji trochę mi ciąży. Trochę mi nieswojo jak sobie uzmysławiam że samo moje istnienie może tak kogoś wkurwiać.
Czasem miewam gorszy dzień. Gorszy w sensie że w realu mnie poobijają i mam lekko dość. Wtedy mój poziom akceptacji dla kolorytów spada także prywatnie. No wiem że to trochę małostkowe. Nie jestem doskonały. Do tego po raz kolejny pośrednio została poruszona rzecz dla mnie ważna, prawie fundamentalna. To jest oczekiwanie, czy też wręcz żądanie, profesjonalizmu, czy też wiedzy eksperckiej lub bliskiej eksperckiej, dla uzyskania prawa do wypowiedzi na jakiś, w zasadzie jakikolwiek temat. Głęboko się temu sprzeciwiam i uważam to podejście i pogląd za wyjątkowo szkodliwy, niszczący dyskusję, skrajnie ekskluzywny i pogardliwy dla ludzi. To bynajmniej nie oznacza że nie jestem profesjonalistą w pewnych dziedzinach. Wyznaję zasadę służebności wywodzoną bezpośrednio z chrześcijaństwa. Każdy ma obowiązek służyć, jak najlepiej potrafi wedle talentów które mu Pan dał. Potocznie można to też określić że tabakiera jest dla nosa a nie nos dla tabakiery. Lekarz jest dla pacjentów, aktor dla publiczności, ekspedientka dla klientów, sędzia dla stron sporu, a piłkarz i trener dla kibiców. To oni są dla niego miarą i celem zabiegów. Dla nich jest, a bez nich nic nie znaczy. I wcale nie muszą być lepsi czy choćby porównywalnie dobrzy w tym co robi i nie muszą się znać na szczegółach jego profesji. Są jednak wyrocznią jeśli chodzi o cele jego działania i kryteria oceny. Robi dla nich dobrze albo źle. No i nasi piłkarze gówniarze robią kibicom źle, a macherzy telewizji i masowej produkcji filmowej robią w większości źle publiczności.
I jeszcze jedno. Tym razem o grzeczności i uprzejmości, ale w tym samym temacie. Otóż wejście w dyskusję, jakąkolwiek w tym forumową, oznacza dla mnie przyjęcie zobowiązania do tłumaczenia swojego poglądu, jego uzasadniania i wyjaśniania mniej zorientowanym zawiłości oraz niejasności w sposób maksymalnie przystępny i cierpliwie. Oczywiście są granice cierpliwości i detaliczności wyjaśnień. Oczekiwana jest minimalna wiedza lub interes w przedmiocie dyskusji ze strony mniej zorientowanych aby takiej postawy móc oczekiwać. Ta cierpliwość i gotowość do wyjaśnień jest dla mnie dowodem grzeczności i uprzejmości. Jej odmowa jest dowodem nieuprzejmości i niegrzeczności.
Rafał napisal(a): No nie wiem. Telewizji nie oglądam od wielu lat. Od razu zastrzegam ortodoksów co rozumiem nie oglądam: mam odbiornik i jak przechodzę przez salon to go widzę i czasem na czymś zatrzymuje wzrok. Do tego sporadycznie oglądam jakiś film lub transmisję. Filmy w zasadzie już nie bo nie jestem w stanie zdzierżyć reklam. Mam netfixa z rok i obejrzałem z 10 filmów przez ten czas, maksimum tyle. No więc z obserwacji samego siebie, rodziny i znajomych wnoszę że seriale mają mniejsza popularność niż kiedyś. Z pewnością producenci maja wyniki badań, ale niezbyt chętnie się nimi dzielą. Jakbym miał zgadywać to bym napisał że widownia się polaryzuje. Część już wcale nie potrzebuje seriali, część ogląda sporadycznie, rosnąca liczba jeśli już to własnie na jakiejś platformie hurtem po kilka odcinków bo nie chcą i nie mogą podporządkować się reżimowi ramówki i siadać o tej samej porze i oglądać kolejny odcinek z porcją debilnych reklam. Jest też część, malejąca jak się zdaje, która zastępuje własne życie serialami i reklamą. Za platformy trzeba płacić. Czy większość już to akceptuje i płaci? Jeśli nawet to już tylko za to co zamówiła bez reklam. Oczywiście w samej treści seriali jest potężna dawka ideologii i czasem ukrytej reklamy, ale to jednak co innego. W piłce nożnej będzie trudniej o takie przekręty. Przecież Lewandowski nie będzie po, czy przed, akcją wygłaszał tekstów afirmatywnych o gejach.
???
To wszystko nieprawda, tak, ludzie za to płacą, Netflix jest w trakcie rozwalania Holiłód
No nie wiem co jest niejasne. Niech sobie Netflix rozwala Holiłód. Nie bardzo wiem jak skoro masa na nim filmów z Holiłód, ale nie bardzo mnie to obchodzi. Znaczy obchodzi gdyby mu się udało bo może by kinematografie z innych miejsc się bardziej rozwinęły i monopol upadł. Wydaje się że ludzie nadal chcą oglądać filmy, chcą oglądać ciekawe, wzruszające i poruszające historie. Bardziej niż czytać i samemu sobie wyobrażać, ale dobre i to. Skoro chcą to zapłacą za to. Nie jest jednak tak że zapłacą każdą cenę i za cokolwiek i jakkolwiek podane. Ważne jest też otoczenie czyli miejsce i sposób oglądania tych historii czyli z kim, gdzie, jak, co przed i co po. Technologia otwiera nowe możliwości. Nie trzeba już iść do kina aby obejrzeć film, ale aby obejrzeć go wspólnie i uczynić z tego wydarzenie towarzyskie a może intelektualne to już lepiej niż w domu. Technologia pozwala obecnie na rezygnację z przymusowych reklam więc i multiplexy trochę chyba stracą na znaczeniu. Czy seriale mają przyszłość i będą dominować? Nie wiem, ale podejrzewam i mam nadzieję że nie. Życie jest obiektywnie coraz szybsze i ciekawe. Nie ma potrzeby zastępowania go cudzym życiem. To nudne i uzależniające. Co innego pojedyncze historie które mogą inspirować i uczyć.
Rafał napisal(a): cierpliwość i gotowość do wyjaśnień jest dla mnie dowodem grzeczności i uprzejmości. Jej odmowa jest dowodem nieuprzejmości i niegrzeczności.
Nie. Nie ma żadnego obowiązku w rozmowie o piłce tłumaczyć z jakiej odległości strzela się rzut karny. Zwłaszcza jeśli po wytłumaczeniu zadufany ignorant charknie, że on i tak wie lepiej, że z 5 metrów.
Nigdy nie pytałem o takie rzeczy. Rozmowa była o mechanizmach. Niech Kolega nie ściemnia i nie przeinacza. O sądach było tak samo. A tak przy okazji to czemu na ten temat Kolega zamilkł? Przecież wiele się dzieje, a Kolega jest profesjonalistą.
Rafał napisal(a): Nigdy nie pytałem o takie rzeczy. Rozmowa była o mechanizmach. Niech Kolega nie ściemnia i nie przeinacza. O sądach było tak samo. A tak przy okazji to czemu na ten temat Kolega zamilkł? Przecież wiele się dzieje, a Kolega jest profesjonalistą.
Bo zajebałeś temat swoimi wpisami. Dziękuję za uwagę.
Za dwa dni rusza Liga Narodów. Bardzo jestem ciekaw tych rozgrywek. Zalety: - grają równi z równymi, no w teorii bo wiadomo ranking sprzed gdzieś roku ustawił drużyny. Ale jednak, nie będziemy mieli pasjonujących pojedynków Anglii z Andorą czy Polski z San Marino; dla drużyn tych takich najmniejszych to wreszcie szansa coś wygrać, znaczy mecz, bo niektóre nie mają nawet tego - w dywizji A praktycznie codziennie jakiś potencjalnie dobry mecz czołowych zespołów* - znacznie mniej czasu na równie pasjonujące mecze typu drugi skład Polski z trzecim składem Argentyny, umawiamy się bez fauli czyli meczów towarzyskich, których ja osobiście i chyba nie tylko w ogóle nie oglądałem - dla niższych średniaków szansa na występ na euro
Wady: - możliwość potraktowania po macoszemu przez silniejsze ekipy - skomplikowany system - nawet ja musiałem trochę obczajać jak to działa, czyli przeciętny kibic, który jeszcze nie zna angielskiego (po polsku to szkoda czytać, serio) i ma problem z liczeniem to może nie ogarnąć - brak przyzwyczajenia kibiców, więc ryzykujemy niskim zainteresowaniem
Czyli na dzień dzisiejszy może być wszystko, dywizja A to mogą być rozgrywki lepsze niż Euro, może być średnio, czyli puchar konfederacji bis, a może być kompletna kicha i wycofanie się UEFY po jednym sezonie.
* czyli w tym okienku mamy np. Niemcy-Francja, Włochy-Portugalia, Anglia-Hiszpania, Francja-Holandia, Hiszpania-Chorwacja, no i dla nas Polska-Włochy.
Przeleciałem się dziś po Europie i mam lepszy humor. Nie jest źle. W Gandawie pogoda gorsza niż w Łodzi. Jakiś czas nie będę reagował. Belgowie o dziwo zamiast mnie zignorować albo wyrzucić nawet słuchali co się do nich mówi i to ze zrozumieniem. Cuda jakieś. Sytuacji marnej to nie poprawiło ale mój nastrój owszem. W takich okolicznościach nawet rozuma mogę uszczypnąć w policzek. Może i on kiedyś posłucha?
Istnieją wyrafinowane i zawoalowane formy wyrażania personalnej dezaprobaty, a Kolega posiada i potencjał i instrumentarium. Okładanie adwersarza prostymi epitetami, jest jakieś takie bez klasy i przykre dla czytelnika.
randolph napisal(a): Istnieją wyrafinowane i zawoalowane formy wyrażania personalnej dezaprobaty, a Kolega posiada i potencjał i instrumentarium. Okładanie adwersarza prostymi epitetami, jest jakieś takie bez klasy i przykre dla czytelnika.
Ale mi się nie chce, po prostu. I potencjał, i instrumentarium i (najważniejsze) czas spędzany na forum wolę poświęcić na merytoryczne wpisy. Dlatego o Lidze Narodów napisałem coś więcej niż "ch*** wie, co z tego będzie, ale może być ciekawe"
No to mam taki wniosek uzupełniający w sprawie praktycznego stosowania regulaminu. Niech Kolega zrobi listę tematów, w których uważa się za profesjonalistę, specjalistę, eksperta czy co tam jeszcze podobnego i opublikuje, najlepiej w osobnym wątku. Jeśli to za wiele to chociaż wchodząc w nowy watek niech Kolega taki wpis opatrzy gwiazdką na początku. Cel jest prosty. Jak wiadomo ja jestem głuptakiem który nie zna się prawie na niczym i do tego bucem. Mimo to wypowiadam się na wiele tematów i czasem obficie bo tak, z niewiadomych Koledze powodów, mam. Jak Kolega da mi sygnał to ja też będę opatrywał moje wpisy gwiazdką w tych tematach, w których sam nie uważam się za profesjonalistę, eksperta itp. To będzie zdecydowana większość wpisów. No i Kolega oraz ci z Koleżeństwa którzy uważają że do wypowiedzi mają prawo tylko profesjonaliści, eksperci itp mogą nie czytać i będzie po kłopocie. W ten sposób ograniczę angażowanie uwagi Kolegi i zmniejszę liczbę nawalanek. Moja korzyść będzie taka że zmniejszę również ilość obelg pod moim adresem. Pomimo bucostwa i głupoty jestem na to wrażliwy. Mam słabe dni i wpędza mnie to w zły humor. A nóż Kolega ma rację i rzeczywiście jestem tym głupolem i bucem?
rozum.von.keikobad napisal(a): Nie. Nie ma żadnego obowiązku w rozmowie o piłce tłumaczyć z jakiej odległości strzela się rzut karny. Zwłaszcza jeśli po wytłumaczeniu zadufany ignorant charknie, że on i tak wie lepiej, że z 5 metrów.
Że też wcześniej na to nie wpadłem... Rozum, ty jesteś, k...., stalkerem!
rozum.von.keikobad napisal(a): Nie. Nie ma żadnego obowiązku w rozmowie o piłce tłumaczyć z jakiej odległości strzela się rzut karny. Zwłaszcza jeśli po wytłumaczeniu zadufany ignorant charknie, że on i tak wie lepiej, że z 5 metrów.
Że też wcześniej na to nie wpadłem... Rozum, ty jesteś, k...., stalkerem!
rozum.von.keikobad napisal(a): Nie. Nie ma żadnego obowiązku w rozmowie o piłce tłumaczyć z jakiej odległości strzela się rzut karny. Zwłaszcza jeśli po wytłumaczeniu zadufany ignorant charknie, że on i tak wie lepiej, że z 5 metrów.
Że też wcześniej na to nie wpadłem... Rozum, ty jesteś, k...., stalkerem!
To zbyt proste zaszeregowanie jak na personę formatu Rozuma, który wnosi nietrywialną wartość dodaną, a równocześnie jest trudnym (eufemizm) dyskutantem z manierą i charakterystycznymi dla siebie chwytami w okolicach (wyżej/niżej) pasa, które wzbudzają kontrowersje wśród czytających. Do tego jeszcze lekko bądź wcale nie skrywane rozmaite uczucia w stosunku do adwersarzy.
Może i bywa ciężko ale równocześnie jest to niezwykle bogate malarstwo batalistyczne. Żadna rombanka (o.m.) w stylu onetu i podobnych.
Uściślijmy, uczucia do góra 5 adwersarzy (podawałem poprzednio 6, ale ten ostatni ostatnio został usunięty). Jedna z tych osób, co zauważyłem z zadowoleniem z powrotem zaczęła ze mną rozmawiać merytorycznie i ja tak się staram.
Więc ostatecznie zostają cztery osoby i nie zamierzam żadnej z nich dawać ponownej satysfakcji swoim odejściem z forum. A jeśli któraś z tych osób ma techniczną możliwość usunięcia mnie jednym kliknięciem, cóż wtedy będzie przynajmniej jasność kto kogo usunął jakim chwytem. Enjoy.
Komentarz
No więc z obserwacji samego siebie, rodziny i znajomych wnoszę że seriale mają mniejsza popularność niż kiedyś. Z pewnością producenci maja wyniki badań, ale niezbyt chętnie się nimi dzielą. Jakbym miał zgadywać to bym napisał że widownia się polaryzuje. Część już wcale nie potrzebuje seriali, część ogląda sporadycznie, rosnąca liczba jeśli już to własnie na jakiejś platformie hurtem po kilka odcinków bo nie chcą i nie mogą podporządkować się reżimowi ramówki i siadać o tej samej porze i oglądać kolejny odcinek z porcją debilnych reklam. Jest też część, malejąca jak się zdaje, która zastępuje własne życie serialami i reklamą.
Za platformy trzeba płacić. Czy większość już to akceptuje i płaci? Jeśli nawet to już tylko za to co zamówiła bez reklam. Oczywiście w samej treści seriali jest potężna dawka ideologii i czasem ukrytej reklamy, ale to jednak co innego. W piłce nożnej będzie trudniej o takie przekręty. Przecież Lewandowski nie będzie po, czy przed, akcją wygłaszał tekstów afirmatywnych o gejach.
To wszystko nieprawda, tak, ludzie za to płacą, Netflix jest w trakcie rozwalania Holiłód
Do tego po raz kolejny pośrednio została poruszona rzecz dla mnie ważna, prawie fundamentalna. To jest oczekiwanie, czy też wręcz żądanie, profesjonalizmu, czy też wiedzy eksperckiej lub bliskiej eksperckiej, dla uzyskania prawa do wypowiedzi na jakiś, w zasadzie jakikolwiek temat. Głęboko się temu sprzeciwiam i uważam to podejście i pogląd za wyjątkowo szkodliwy, niszczący dyskusję, skrajnie ekskluzywny i pogardliwy dla ludzi. To bynajmniej nie oznacza że nie jestem profesjonalistą w pewnych dziedzinach. Wyznaję zasadę służebności wywodzoną bezpośrednio z chrześcijaństwa. Każdy ma obowiązek służyć, jak najlepiej potrafi wedle talentów które mu Pan dał. Potocznie można to też określić że tabakiera jest dla nosa a nie nos dla tabakiery. Lekarz jest dla pacjentów, aktor dla publiczności, ekspedientka dla klientów, sędzia dla stron sporu, a piłkarz i trener dla kibiców.
To oni są dla niego miarą i celem zabiegów. Dla nich jest, a bez nich nic nie znaczy. I wcale nie muszą być lepsi czy choćby porównywalnie dobrzy w tym co robi i nie muszą się znać na szczegółach jego profesji. Są jednak wyrocznią jeśli chodzi o cele jego działania i kryteria oceny. Robi dla nich dobrze albo źle. No i nasi piłkarze gówniarze robią kibicom źle, a macherzy telewizji i masowej produkcji filmowej robią w większości źle publiczności.
Wydaje się że ludzie nadal chcą oglądać filmy, chcą oglądać ciekawe, wzruszające i poruszające historie. Bardziej niż czytać i samemu sobie wyobrażać, ale dobre i to. Skoro chcą to zapłacą za to. Nie jest jednak tak że zapłacą każdą cenę i za cokolwiek i jakkolwiek podane. Ważne jest też otoczenie czyli miejsce i sposób oglądania tych historii czyli z kim, gdzie, jak, co przed i co po. Technologia otwiera nowe możliwości. Nie trzeba już iść do kina aby obejrzeć film, ale aby obejrzeć go wspólnie i uczynić z tego wydarzenie towarzyskie a może intelektualne to już lepiej niż w domu. Technologia pozwala obecnie na rezygnację z przymusowych reklam więc i multiplexy trochę chyba stracą na znaczeniu. Czy seriale mają przyszłość i będą dominować? Nie wiem, ale podejrzewam i mam nadzieję że nie. Życie jest obiektywnie coraz szybsze i ciekawe. Nie ma potrzeby zastępowania go cudzym życiem. To nudne i uzależniające. Co innego pojedyncze historie które mogą inspirować i uczyć.
Za dwa dni rusza Liga Narodów. Bardzo jestem ciekaw tych rozgrywek.
Zalety:
- grają równi z równymi, no w teorii bo wiadomo ranking sprzed gdzieś roku ustawił drużyny. Ale jednak, nie będziemy mieli pasjonujących pojedynków Anglii z Andorą czy Polski z San Marino; dla drużyn tych takich najmniejszych to wreszcie szansa coś wygrać, znaczy mecz, bo niektóre nie mają nawet tego
- w dywizji A praktycznie codziennie jakiś potencjalnie dobry mecz czołowych zespołów*
- znacznie mniej czasu na równie pasjonujące mecze typu drugi skład Polski z trzecim składem Argentyny, umawiamy się bez fauli czyli meczów towarzyskich, których ja osobiście i chyba nie tylko w ogóle nie oglądałem
- dla niższych średniaków szansa na występ na euro
Wady:
- możliwość potraktowania po macoszemu przez silniejsze ekipy
- skomplikowany system - nawet ja musiałem trochę obczajać jak to działa, czyli przeciętny kibic, który jeszcze nie zna angielskiego (po polsku to szkoda czytać, serio) i ma problem z liczeniem to może nie ogarnąć
- brak przyzwyczajenia kibiców, więc ryzykujemy niskim zainteresowaniem
Czyli na dzień dzisiejszy może być wszystko, dywizja A to mogą być rozgrywki lepsze niż Euro, może być średnio, czyli puchar konfederacji bis, a może być kompletna kicha i wycofanie się UEFY po jednym sezonie.
* czyli w tym okienku mamy np. Niemcy-Francja, Włochy-Portugalia, Anglia-Hiszpania, Francja-Holandia, Hiszpania-Chorwacja, no i dla nas Polska-Włochy.
Taka prośba: nie rób tego, Rozum.
Rozum, ty jesteś, k...., stalkerem!
Może i bywa ciężko ale równocześnie jest to niezwykle bogate malarstwo batalistyczne. Żadna rombanka (o.m.) w stylu onetu i podobnych.
Więc ostatecznie zostają cztery osoby i nie zamierzam żadnej z nich dawać ponownej satysfakcji swoim odejściem z forum. A jeśli któraś z tych osób ma techniczną możliwość usunięcia mnie jednym kliknięciem, cóż wtedy będzie przynajmniej jasność kto kogo usunął jakim chwytem. Enjoy.