Skip to content

Legia v. Ktoś tam skądś - JORGE proszony o komentarz

17172747677235

Komentarz

  • To był świetny tydzień polskiej piłki. Strzelali nasi i asystowali nasi zagranicą, Zieliński chyba zostanie graczem tygodnia w Europie, bo strzelił 2 bramki w wygranym meczu Napoli z Milanem (z 0-2, Zieliński wyciągnął na 2-2, a później koledzy dodali 3 bramkę). Zwracam też uwagę na kolejny gol Klicha, on w tym sezonie jest w gazie, sądzę, że dostanie powołanie. W Moskwie odradza się Krychowiak, tydzień temu gol, ostatnio asysta. Dużo tego, nasi grają i strzelają.

    Ale nawet nie o to. Mieliśmy znakomity weekend w polskiej lidze. Mnóstwo bramek i naprawdę wysoki poziom meczów. Dodajmy, że wszyscy pucharowicze przegrali. Miedź zasłużenie wygrała z Jagiellonią 3-2, po świetnej 2 połowie obu zespołów. I z bramkami stadiony świata (2 podcinki, jeden strzał marzenie Forssela), nikt w Białymstoku nie płacze, takie mecze muszą być, rywal w znakomitej formie. Przegrał też Lech, po dobrym meczu z silnym Zagłębiem. Przegrała Legia, nie będę się pastwił, mecz też efektowny: 1-4. Szokuje mnie Wisła Kraków, w pięknym stylu rozjechała Zabrze 3-0, a Górnik wcale nie grał źle ! Pozostałe mecze też bardzo dobre.

    I taki to rolekoster mamy. Tyle, że ci co się nie interesują i nie oglądają, mają tylko przekaz jednostronny.
  • Widać promocja ligi zajmują się masochiści skoro tak wielkie sukcesy ukrywają, a wciąż promują kompromitująca Legię i trochę lepszych pucharowiczów.
  • JORGE napisal(a):
    To był świetny tydzień polskiej piłki. Strzelali nasi i asystowali nasi zagranicą, Zieliński chyba zostanie graczem tygodnia w Europie, bo strzelił 2 bramki w wygranym meczu Napoli z Milanem (z 0-2, Zieliński wyciągnął na 2-2, a później koledzy dodali 3 bramkę). Zwracam też uwagę na kolejny gol Klicha, on w tym sezonie jest w gazie, sądzę, że dostanie powołanie. W Moskwie odradza się Krychowiak, tydzień temu gol, ostatnio asysta. Dużo tego, nasi grają i strzelają.
    To nie był "świetny tydzień polskiej piłki" tylko "świetny tydzień polskich piłkarzy". Dla mnie, nie-kibica to różnica zasadnicza.
    raste napisal(a):
    Rafał napisal(a):
    Skąd to Kolega wie?
    Z życia w Gdańsku.
    Jest kolega pewna, że jest reprezentatywna dla osób 'żyjących w Gdańsku"?
    Z kibicami "nie-piknikami", jest ten problem, że są bardzo zaangażowani, dobrze zorganizowani widoczni, ale nie wiadomo tak naprawdę jaki procent ludzi podziela choćby częściowo wasze dogłębne zainteresowanie piłką kopaną. Wśród osób, które znam osobiście wiadomość, że państwo czy miasto przestanie w jakikolwiek sposób dotować "wisłę" i "Cracowię" kilku dostałoby szału, mniej więcej tyle samo otworzyłoby szampana, a większość (w tym ja) po prostu wzruszyła ramionami. I teraz pytanie czy ja obracam się w jakimś dziwacznym środowisku czy może zapalonych kibiców wcale nie ma tak wielu...
  • JORGE napisal(a):
    Rafał kryterium ocen biznesowych nie sprawdza się w sporcie. Dlatego też, całkiem spora ilość właścicieli klubów, którym wyszło w interesach, porusza się w piłce jak słoń w składzie porcelany, podejmując permanentnie złe decyzje. Pisałem o tym wielokrotnie, podawałem różne argumenty.

    A tak na marginesie, zupełnie poza wątkiem i obok, odnośnie spraw zarządzania. Kiedyś na jakimś szkoleniu, bardzo rozsądna i doświadczona prowadząca, podczas dyskusji powiedziała ciekawą sprawę - zbyt duża inteligencja przeszkadza w byciu dobrym menadżerem. Kompletnie z nią się wtedy nie zgadzałem. Dziś chyba jednak się zgadzam. Zarządzanie to jest w sumie prymitywna umiejętność, ale bardzo trudna do nauczenia się dla osób, które nie mają predyspozycji. Czyli dla większości społeczeństwa. Inteligencja jest tu zbędna (oczywiście poniżej całkiem wysokiego minimum), empatia też, chociaż ważne jest rozumienie czym kierują się ludzie. Charakter, konsekwencja, decyzyjność, świadomość celu, wyznaczenie celów, umiejętność delegowania czy uczenia ludzi - to się liczy. Bardzo szanuję ludzi, którzy te przymioty posiadają. Ale w sporcie (wracamy do tematu) to zdecydowanie nie wystarczy. Kryterium wyniku, w przypadku trenera nie może być kluczowe. Jest jednym z parametrów, bo naprawdę może być wybitny trener, który nie osiągnął wyników w danym sezonie, bo pierdyliard różnych czynników (często trudnych do wyłapania). Mądry prezes da drugą szansę, bo rozumie zagadnienie.

    M. zd. to jest element szerszego zjawiska. Zbyt duża wiedza / inteligencja / nawet po prostu zbyt dużo informacji przeszkadza w podjęciu racjonalnej, zdroworozsądkowej decyzji. Opowiem na swoim przykładzie.
    Olimpiady w liceum - najwięcej czasu poświęciłem (w ciągu 4 lat) na historię, ok, byłem po trzech podejściach w końcu finalistą na szczeblu centralnym. Niedosyt? Ogromny.
    Z historii muzyki (w I klasie) i polskiego (w III klasie) przy pierwszym podejściu i podkreślam (!!!) dużo mniejszej wiedzy efekt był albo taki sam albo lepszy. A więcej powiem, teraz wiedzę z historii muzyki mam (jak na amatora, bo wykształcenia muzycznego nie mam w ogóle) po prostu ogromną, ale nie sądzę, żebym znowu wykręcił 9. wynik w Polsce gdybym poszedł na olimpiadę.
    To samo, o tym już pisałem i to w tym wątku, zjawisko przeuczenia się na egzamin. Na egzamin radcowski przysługuje miesiąc urlopu. Tyle wziąłem, ani dnia więcej i nie uczyłem się też jakoś ultra-intensywnie. Oczywiście też nie startowałem z wiedzą od zera. Ale koledzy brali np. po trzy miesiące, jakieś dodatkowe kursy i to ryli na poważnie. I oblewali, bo to niekoniecznie chodzi o ilość wkutej wiedzy.

    I wreszcie wybory. Ja się polityką interesuję od dawna, ale bez przesady (kiedyś 0,5 h dziennie na wiadomości, teraz porównywalny czas na internet w tym zakresie). Zazwyczaj potrafię dość dokładnie przewidzieć wynik wyborów. Ale był wyjątek - lata 2006-07. A czemu? Otóż twierdzę, że za dużo wiedziałem, jak się wie za dużo, to się błędnie ocenia. Tracimy ogólny ogląd, za to wiem za dużo o szczegółach. I tracimy czas, koncentrację i wszystko.

    Z zarządzaniem jest tak samo - to tylko uszczegółowienie. Człowiek zbyt inteligentny będzie za bardzo rozkminiał, rozważał, analizował i tracił czas, a na końcu statystycznie w najlepszym razie podejmie tak samo dobrą decyzję jak bez tej analizy. A straci tyle czasu, że nie ogarnie połowy spraw.
    Przy zarządzaniu wychodzi dodatkowy element, człowiek inteligentny uważa, że wszystko najlepiej zrobi sam. A zarządzanie polega na zleceniu ludziom rzeczy właśnie, żeby oni je zrobili, a nie my.
  • Aha i wracając do sportu, wniosek, że Polacy oceniają "po wynikach" jest bardzo optymistyczny. Jest dużo gorzej - oceniają po wrażeniu i modzie.
    Kto miał lepsze wyniki - Janas czy Beenhakker? Janas, można sprawdzić porównując mecze z tymi samymi reprezentacjami na przestrzeni 2-3 lat (np. Ulster, Austria). Kogo kochała publika? Beenhakkera, bo taki pan z zachodu, elegancki.
  • edytowano August 2018
    Oczywiście że Janas, ale nie tylko chodzi że publika polubiła Benhauera, bo zachodni (choć to też). Publika zajebała Janasa - i to jeszcze PRZED mistrzostwami (pamiętacie w jakich nastrojach wyjeżdżała kadra na MŚ2006?), i to jeszcze przed końcem eliminacji, więc przed Dudkiem, Kłosem i Frankowskim.

    Janas po prostu skupiał się na piłce a nie na dobrym wypadaniu w mediach i super relacjach z zawodnikami (nie mówię że dwa ostatnie nie są ważne). Kiedyś Mila bodajże wspominał że musi harować bo Janas słowa mu nie powie, tylko go po prostu nie weźmie na mistrzostwa. Pamiętam tytuł w prasie W TRAKCIE eliminacji: "Janas, miej honor i odejdź!" - a w eliminacjach przegraliśmy oba mecze z Anglią, wygrywając WSZYSTKIE POZOSTAŁE (w tym z Austrią, Walią, czyli wcale nie kelnerami).

    Janas został zajebany przed końcem eliminacji - wszystko co zrobił jedynie dolewało oliwy do ognia.
  • edytowano August 2018
    Kiedyś powiedziałem koledze, że w sumie to Benhauer nie osiągnął nic więcej niż Janas. Kolega obruszył się mówiąc, że za kadencji Leo to przynajmniej reprezentacja ma jakiś styl...Do dziś zastanawiam się co miał na myśli.
  • allium napisal(a):
    JORGE napisal(a):
    To był świetny tydzień polskiej piłki. Strzelali nasi i asystowali nasi zagranicą, Zieliński chyba zostanie graczem tygodnia w Europie, bo strzelił 2 bramki w wygranym meczu Napoli z Milanem (z 0-2, Zieliński wyciągnął na 2-2, a później koledzy dodali 3 bramkę). Zwracam też uwagę na kolejny gol Klicha, on w tym sezonie jest w gazie, sądzę, że dostanie powołanie. W Moskwie odradza się Krychowiak, tydzień temu gol, ostatnio asysta. Dużo tego, nasi grają i strzelają.
    To nie był "świetny tydzień polskiej piłki" tylko "świetny tydzień polskich piłkarzy". Dla mnie, nie-kibica to różnica zasadnicza.
    raste napisal(a):
    Rafał napisal(a):
    Skąd to Kolega wie?
    Z życia w Gdańsku.
    Jest kolega pewna, że jest reprezentatywna dla osób 'żyjących w Gdańsku"?
    Z kibicami "nie-piknikami", jest ten problem, że są bardzo zaangażowani, dobrze zorganizowani widoczni, ale nie wiadomo tak naprawdę jaki procent ludzi podziela choćby częściowo wasze dogłębne zainteresowanie piłką kopaną. Wśród osób, które znam osobiście wiadomość, że państwo czy miasto przestanie w jakikolwiek sposób dotować "wisłę" i "Cracowię" kilku dostałoby szału, mniej więcej tyle samo otworzyłoby szampana, a większość (w tym ja) po prostu wzruszyła ramionami. I teraz pytanie czy ja obracam się w jakimś dziwacznym środowisku czy może zapalonych kibiców wcale nie ma tak wielu...


    Większość słoików (a tu najwieksza reprezentacja lemingozy) nie głosuje w samorzadowych.

    Gdansk to tak na prawdę miasto proletariacko robotnicze. Widać sporą różnicę w stosunku do Gdyni np. Wizyta weekendowa w Trójmieście może mylić.
  • edytowano August 2018
    I nie koniec, w poniedziałkowych dożynkach (głównie w ten dzień grają zespoły z dołu tabeli) Zagłębie zremisowało ze Śląskiem 3-3. Sosnowiczanie przegrywali 0-2 po I połowie, a w końcówce meczu było 3-2 dla nich, jednak Robak strzelił z karnego. Oglądałem 3/4 meczu, dobre, szybkie spotkanie.

    W 6 kolejce zespoły strzeliły w sumie 34 bramki !
  • Mała dygresja na temat inteligencji i zarządzania. Nie wiem na pewno bo inteligencja chyba za mała, ale moja żona chyba wie. Kiedyś w żartach i trochę złośliwie powiedziała że im jestem głupszy tym bardziej awansuję. No sporo lat już minęło od tego żartu, a ja furt awansuję. Coś w tym musi być.
  • No Wisełka jest w gazie jak ta lala. Lecha Poznań dosłownie rozszarpali. To było piękne. Mecze teraz są b. ładne i szybkie...
  • Otóż twierdzę, że za dużo wiedziałem, jak się wie za dużo, to się błędnie ocenia. Tracimy ogólny ogląd, za to wiem za dużo o szczegółach. I tracimy czas, koncentrację i wszystko. Z zarządzaniem jest tak samo - to tylko uszczegółowienie. Człowiek zbyt inteligentny będzie za bardzo rozkminiał, rozważał, analizował i tracił czas, a na końcu statystycznie w najlepszym razie podejmie tak samo dobrą decyzję jak bez tej analizy. A straci tyle czasu, że nie ogarnie połowy spraw.
    Kolega prawie że opisał mechanizm przeuczenia z modelowania statystycznego https://pl.wikipedia.org/wiki/Nadmierne_dopasowanie
  • edytowano August 2018
    Crvena Zvezda wraca do Ligi Mistrzów ! Po 27 latach ... Zrobili sobie skurwysyny elitarną ligę z blokadą wejścia i siepią kaskę, od czasu do czasu wpuszczając kogoś zewnętrznego. LM to najbardziej obrzydliwe rozgrywki na świecie.
  • edytowano August 2018
    JORGE napisal(a):
    Crvena Zvezda wraca do Ligi Mistrzów ! Po 27 latach ... Zrobili sobie skurwysyny elitarną ligę z blokadą wejścia i siepią kaskę, od czasu do czasu wpuszczając kogoś zewnętrznego. LM do najbardziej obrzydliwe rozgrywki na świecie.
    Masz całkowitą rację. Nie ma nic bardziej patologicznego niż LM - to wręcz symbol wynaturzenia sportu.

    Praktycznie od lat te same, najbogatsze kluby rywalizują w pseudorozgrywkach dla finansowej elity. Co więcej - kluby, które co jakiś czas dopuszczają typu Cyvena Zvezda to organizacje (określając to po naszemu) gangstersko-esbeckie.
  • Co więcej - kluby, które co jakiś czas dopuszczają typu Cyvena Zvezda to organizacje (określając to po naszemu) gangstersko-esbeckie.
    Legia też? I Young Boys Berno?
    Crvena Zvezda wraca do Ligi Mistrzów ! Po 27 latach ... Zrobili sobie skurwysyny elitarną ligę z blokadą wejścia i siepią kaskę, od czasu do czasu wpuszczając kogoś zewnętrznego. LM to najbardziej obrzydliwe rozgrywki na świecie.
    Parę miejsc bym przeniósł pewnie do eliminacji ale tak ogólnie to IMHO grają tam najlepsi - no i tak ma być. Za tym idą zawodnicy, za tym idzie oglądalność.
    Taka cena profesjonalizmu.

  • W LM grają najlepsi.
    Czemu są najlepsi?
    Bo mają najlepszych piłkarzy.
    Czemu mają najlepszych piłkarzy?
    Bo mają dużo pieniążków na ich zakup i późniejsze absurdalne wynagrodzenia.
    Skąd mają dużo pieniążków?
    Najwięcej dostają z praw telewizyjnych związanych z udziałem i wynikami w rozgrywkach (liga + LM).
    Dlaczego grają w tych rozgrywkach?
    Bo są najlepsi.
    Czemu są najlepsi...

    Jakby najbogatszym było mało, to od tego roku dodatkowy wagon pieniędzy jest dzielony wg 'rankingu historycznego', tzn. za wyniki z iluśtam lat wstecz.
    I znowu: czemu w LM grają najlepsi?
  • A w NBA to nie ma progu finansowego i ciągle tych samych drużyn? :D

    Pewna zmienność w LM i tak jest. Pierwszy raz obrona tytułu (łącznie 3 z rzędu) była teraz i biorąc pod uwagę brak wzmocnień Realu raczej się już nie powtórzy. Trzy puchary z rzędu bywały też wcześniej, przed LM, czyli był to Real, Bayern i Ajax (co najmniej 3 z rzędu), obroniły też puchar Benfica, Inter, Liverpool, Nottingham i Milan.
  • To jest dobry trop. Bo się eurofutbol en-bi-ej-izuje. Nawet karuzele transferowe zaczynają przypominać te w NBA.
    Do stworzenia zamkniętej superligi decydentom może zabraknąć odwagi (przynajmniej jeszcze przez jakiś czas), bądź może się to nie kalkulować wizerunkowo. Za to kolejne warianty takiego jak teraz - pozornie otwartego elitarnego klubu - czemu nie...
  • Haha i sprawdziłem. W NBA 4 ostatnie finały (te ostateczne, między konferencjami) były dokładnie takie same, między tymi samymi zespołami. Raz wygrał Cleveland, trzy razy San Francisco, a teraz weźcie mi pokażcie 4 pod rząd takie same finały w LM?

    Czemu porównuję z NBA? Jorge twierdzi, że ogląda i okresami nawet bardzo, a przecież wady, które wytyka LM są tam takie same, tylko że jeszcze bardziej widoczne.

    Natomiast powiem tak, oczywiście można przywrócić kryterium, które obowiązywało do ok. połowy lat 90., czyli możesz grać tylko jak będziesz mistrzem krajowym. Czy wtedy łatwiej będzie awansować Legii, komuś z Węgier czy Czerwonej Gwieździe? Jasne. A czy wygrają? Nie, bo i tak rozklepie je mistrz Anglii / Hiszpanii / Niemiec / Włoch / Francji.
    A komu będzie jeszcze trudniej? Drużyny z miejsc 2-4 z topowych lig nie będą mogły awansować. Więc jak będziesz chciał w coś zainwestować i mieć to w LM, to lepiej uważać z inwestycjami w Atletico, Chelsea czy ManCity, bo mistrzostwa nie będziesz miał rok w rok. Za to w Belgii, Holandii czy Austrii za podobną kasę już tak. Więc to i tak jest do osiągnięcia, tylko dostajemy większe rozproszenie i to, że zespoły z czołowej piątki w zachodnich ligach będą bardziej odstawać od mistrza. Czyli tamte ligi staną się mniej ciekawe. Podobnie jak LM, która będzie taka, jak w ostatnich latach LE. Czyli ktoś tam sobie gra, na końcu wygrywa i tak topowa zachodnia drużyna, której jesienią coś nie poszło w LM (albo wiosną zeszłego roku we własnej lidze).
  • Finalny efekt w postaci zwycięzców da się pewnie z grubsza wskazać, ale pytanie jest o to, co po drodze.
    I kolejne: czy większy udział (sportowy i finansowy) drużyn spoza topowych lig choć trochę zasypałby przepaść dzielącą je od najlepszych.
    Przez procesy związane głównie z rozwojem mediów mamy tendencję do pogłębiania różnic, a stan ten pogłębia model, który proponuje UEFA. Model, który mógłby wyglądać zupełnie inaczej gdyby nie absurdalna żądza pieniądza.
  • edytowano August 2018
    W NBA zupełnie mamy inny mechanizm. Golden State jest takie mocne, bo dokonało swego czasu znakomitych wyborów w drafcie. Tak pozyskali Currego (wysoka pozycja w drafcie), Thompsona (wysoka pozycja) , Barnsa (średnia pozycja, później wymieniony w pakiecie na Duranta) i Greena (tzw. steal, gość z drugiej rundy, który stał się gwiazdą). Bardzo sensowny klub, trzymający budżetu, zatrudniający świetnych trenerów, dobre wybory w drafcie ktoś tam ma wizję. Wcale nie wydają dużo pieniędzy

    Po drugiej stronie barykady stoi New York Knickebockers, który rok do roku ma największy budżet w lidze (płaci tzw. podatek od luksusu) i od lat nie może wejść do playoffów. Tragiczne wybory w drafcie, tragiczne transfery, zatrudnianie bardzo słabych GM, burdel. Kasa nie gra roli. Podobnie Lakers, które po prostu wydaję kaskę, co spowodowało, że przez ostatnie 5 lat się nie liczą. Aktem desperacji i tandety jest ściągnięcie Lebrona Jamesa, bo to jest klasyczne budowanie zespołu krótkoterminowego.

    A Golden State rozwalili system, bo idą do nich gwiazdy godząc się na psie pieniądze, byle grac w zespole poukładanym i z aspiracjami. Latem teraz dołączył do nich Cousins, właściwie najlepszy center NBA. Jeżeli będzie zdrowy, pozamiatają ligę jeszcze okrutniej. Ale NIE DZIĘKI pieniądzom.

    Nie porównujcie NBA do tej gównianej LM. W NBA mamy limity płacowe (salary cap), draft rozdysponowujący najlepszych graczy do najsłabszych zespołów i zaciętą rywalizację. Topowe klubu po prostu mają wybitne okresy, nic nie trwa wiecznie. Chicago po okresie Jordana nie może się odbudować kompletnie, mieli chwilowy zryw kiedy Rose był zdrowy i w formie, ale też bez większych sukcesów.
  • Groza-Symetrii napisal(a):
    Co więcej - kluby, które co jakiś czas dopuszczają typu Cyvena Zvezda to organizacje (określając to po naszemu) gangstersko-esbeckie.
    Legia też? I Young Boys Berno?
    Crvena Zvezda wraca do Ligi Mistrzów ! Po 27 latach ... Zrobili sobie skurwysyny elitarną ligę z blokadą wejścia i siepią kaskę, od czasu do czasu wpuszczając kogoś zewnętrznego. LM to najbardziej obrzydliwe rozgrywki na świecie.
    Parę miejsc bym przeniósł pewnie do eliminacji ale tak ogólnie to IMHO grają tam najlepsi - no i tak ma być. Za tym idą zawodnicy, za tym idzie oglądalność.
    Taka cena profesjonalizmu.

    To nie profesjonalizm tylko chamska komercja.
  • RB Leipzig czyli reklamówka RedBulla
    repra Brazylji - chłopcy grający z każdym - do wynajęcia
    liga hiszpańska, gdzie jedna kolejka będzie grana w USA, bo z tego będzie kassa, pono zw. zaw. piłkarzy ligi szpanielskiej ogłosił pogotowie strajkowe, bo nie zostali wcześniej zawiadomieni o pomyśle spotkań zaoceanicznych
  • JORGE napisal(a):
    W NBA zupełnie mamy inny mechanizm. Golden State jest takie mocne, bo dokonało swego czasu znakomitych wyborów w drafcie. Tak pozyskali Currego (wysoka pozycja w drafcie), Thompsona (wysoka pozycja) , Barnsa (średnia pozycja, później wymieniony w pakiecie na Duranta) i Greena (tzw. steal, gość z drugiej rundy, który stał się gwiazdą). Bardzo sensowny klub, trzymający budżetu, zatrudniający świetnych trenerów, dobre wybory w drafcie ktoś tam ma wizję. Wcale nie wydają dużo pieniędzy

    Po drugiej stronie barykady stoi New York Knickebockers, który rok do roku ma największy budżet w lidze (płaci tzw. podatek od luksusu) i od lat nie może wejść do playoffów. Tragiczne wybory w drafcie, tragiczne transfery, zatrudnianie bardzo słabych GM, burdel. Kasa nie gra roli. Podobnie Lakers, które po prostu wydaję kaskę, co spowodowało, że przez ostatnie 5 lat się nie liczą. Aktem desperacji i tandety jest ściągnięcie Lebrona Jamesa, bo to jest klasyczne budowanie zespołu krótkoterminowego.

    A Golden State rozwalili system, bo idą do nich gwiazdy godząc się na psie pieniądze, byle grac w zespole poukładanym i z aspiracjami. Latem teraz dołączył do nich Cousins, właściwie najlepszy center NBA. Jeżeli będzie zdrowy, pozamiatają ligę jeszcze okrutniej. Ale NIE DZIĘKI pieniądzom.

    Nie porównujcie NBA do tej gównianej LM. W NBA mamy limity płacowe (salary cap), draft rozdysponowujący najlepszych graczy do najsłabszych zespołów i zaciętą rywalizację. Topowe klubu po prostu mają wybitne okresy, nic nie trwa wiecznie. Chicago po okresie Jordana nie może się odbudować kompletnie, mieli chwilowy zryw kiedy Rose był zdrowy i w formie, ale też bez większych sukcesów.
    Patrz górę strony i podwątek o przeuczeniu. Wchodzisz w szczegóły, które rozmywają ogólny obraz. O LM też możemy wejść w szczegóły i znaleźć przykłady w stylu "Milan nie może się odbudować po Ancelottim", "kasa wydana na MCity / PSG w sumie nic nie przyniosła", a nawet pokazać, że Real walnął trzykrotne zwycięstwo bez wielkich transferów.

    A salary cap? I tak koszykarze w NBA zarabiają więcej niż piłkarze bez salary cap. I to ci w Chinach, bo w Europie to już jest sporo mniej.

    "NIE DZIĘKI pieniądzom"?
    Ok, wyobraźmy sobie na chwilę, że w NBA chce zagrać Legia Jackowo Chicago. Fikcyjny klub. Czy z budżetem Legii Warszawa da radę? Nie, nie spełni finansowych wymogów formalnych. A w LM raz na 20 sezonów jednak zagra. Dziękuję bardzo.
  • natenczas napisal(a):
    Finalny efekt w postaci zwycięzców da się pewnie z grubsza wskazać, ale pytanie jest o to, co po drodze.
    I kolejne: czy większy udział (sportowy i finansowy) drużyn spoza topowych lig choć trochę zasypałby przepaść dzielącą je od najlepszych.
    Przez procesy związane głównie z rozwojem mediów mamy tendencję do pogłębiania różnic, a stan ten pogłębia model, który proponuje UEFA. Model, który mógłby wyglądać zupełnie inaczej gdyby nie absurdalna żądza pieniądza.
    No i po drodze jest lepiej?
    Weźmy LE, ona funkcjonuje z grubsza tak, że jest spory dostęp dla różnych lig, a z topowych rzadko mamy drużynę naprawdę top, bo te lądują w LM. I te rozgrywki, mówiąc delikatnie, nie są tak masowo oglądane jak LM, z różnych względów. Ja np. ich nie oglądam, bo tam jest już za dużo, żeby to jakoś ogarniać. No chyba że grają Polacy, wtedy się ogarnia tylko Polaków i nic więcej.

    W LM w ostatniej fazie pucharowej było za to bardzo ciekawie. Dużo bramek, ładna piłka, też różnorodna jak chodzi o taktykę.
  • edytowano August 2018
    rozum.von.keikobad napisal(a):
    natenczas napisal(a):
    Finalny efekt w postaci zwycięzców da się pewnie z grubsza wskazać, ale pytanie jest o to, co po drodze.
    I kolejne: czy większy udział (sportowy i finansowy) drużyn spoza topowych lig choć trochę zasypałby przepaść dzielącą je od najlepszych.
    Przez procesy związane głównie z rozwojem mediów mamy tendencję do pogłębiania różnic, a stan ten pogłębia model, który proponuje UEFA. Model, który mógłby wyglądać zupełnie inaczej gdyby nie absurdalna żądza pieniądza.
    No i po drodze jest lepiej?
    Weźmy LE, ona funkcjonuje z grubsza tak, że jest spory dostęp dla różnych lig, a z topowych rzadko mamy drużynę naprawdę top, bo te lądują w LM. I te rozgrywki, mówiąc delikatnie, nie są tak masowo oglądane jak LM, z różnych względów. Ja np. ich nie oglądam, bo tam jest już za dużo, żeby to jakoś ogarniać. No chyba że grają Polacy, wtedy się ogarnia tylko Polaków i nic więcej.

    W LM w ostatniej fazie pucharowej było za to bardzo ciekawie. Dużo bramek, ładna piłka, też różnorodna jak chodzi o taktykę.
    Ciekawa to jest piłka reprezentacyjna.

    Piłkarze finansowo odstawiają gości z NBA z każdym rokiem bardziej i bardziej, a obecny jest oczywiście rekordowy. A to dopiero początek.

    LM to rozgrywki wciąż tych samych, najbogatszych klubów, do których dopuszczane są raz na jakiś czas kolejne, jeszcze bogatsze finansowane często kasą ruską, arabska, chińską, mafijną itp.

    Jakość sportowa w/w rozgrywek coraz bardziej upodabnia je do pewnej amerykańskiej organizacji pod nazwą WWE.

    Coraz bardziej zbliżony poziom emocji i przewidywalności wyników.

    image

    image
  • edytowano August 2018
    No a może ludzie tego chcą? Może tandety i przewidywalności wyników chcą. No bo życie takie pogmatwane i nieprzewidywalne jest. Z roboty mogą wyrzucić. Kredytu frankowego nie da się spłacić a i zlotowego też albo nie dadzą. Żona niezadowolona, dzieci wrzeszczą to chociaż piwo ma przewidywalny smak i efekt mózgowy i LM takoż. W sumie to lepsze niż dopalacze bo trochę mniej szkodliwe.
  • Dudelange w LE ! Wygrało rewanżowy mecz z CFR 3-2, wygrało starcie nr 1 i pewnie awansowało. Jest to pierwszy w historii zespół z Luxemburga, który awansował do fazy grupowej. Wszedł też Genk, a Gent do 60 minuty przegrywa z Bordeaux 0-1. Jeżeli strzelą bramkę - wejdą.
  • Statystycznie przewidywalność będzie w LM mniejsza niż w MŚ. Np. jak się podzieli liczbę zwycięzców na liczbę rozgrywek to wyjdzie mniejsza liczba niż jak się to samo zrobi w MŚ.

    Zaletą piłki reprezentacyjnej jest brak możliwości transferu (choć nie zawsze tak było - ciekawe studium przypadku MŚ w 1938 i podkupieni wicemistrzowie świata ;) ), owszem. Wolę piłkę reprezentacyjną niż LM.
    Ale nie znalazłem tej zalety w NBA... Już pomijam w zasadzie, że nie lubię koszykówki. Weźmy hokej (ten akurat lubię, a zasady ligi te same co NBA), też MŚ reprezentacji czy olimpiada, nawet jak na niższym poziomie, są ciekawsze niż NHL (pomijam tu już inne zasady co do spalonych i szerokości lodowiska).
  • A swoją drogą to ciekawe jak na sport komercyjny wpłynie stopniowy uwiąd telewizji komercyjnych i mediów w ogólności. Znaczy to zależy oczywiście od tego jak się rozwinie rynek reklamy. No bo kto będzie płacił za te igrzyska? Ja rozumiem ze kibice kochają piłkę ale ile zapłacą za bilety i płatne transmisje? Czy na pewno tyle samo albo więcej niż producenci napojów gazowanych, piwa, samochodów, ubezpieczyciele,banki i fast foody? Będą zbierać kasę z klikania? Jak? Z którego, czyjego ? Czy zastrzegą sobie prawa do dyskusji o piłce kopanej, używania nazw klubów, nazwisk i ksywek piłkarzy?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.