Odrzucenie przemocy dla buddyzmu jest naturalne i wynika z większego odrzucenia - odrzucenia świata. Buddysta pozbywa się przywiązań - przestają go obchodzić przedmioty, inni ludzie, jego własne ciało, na koniec jego własna dusza, więc obojętnie spogląda na krzywdy i cierpienia innych i własne.
Z chrześcijaninem jest inaczej - o ile nawet pogardza materią, to z innymi ludźmi łączy go relacja miłości. Dlatego sprzeciwi się ich cierpieniu i nawet jeśli pojebane rozumienie doktryny, strach albo gnuśność wstrzymają go od nadania temu sprzeciwowi formy materialnej, to myśl trudniej zatrzymać, pomyśli: niech choć Baszar al-Asad przyjdzie im na pomoc.
A to jest przecież najgorsze, co może zrobić ludzka istota.
No to i ja dorzucę swoje cztery grosze do tego ważnego, fundamentalnego wątku. Dwa cytaty, dwóch wielkich ludzi Kościoła: "Zło dobrem zwyciężaj". "Jeżeli nienawidzisz, przegrałeś już. Jeżeli pogardzasz, również przegrałeś". Przemoc i agresja prawie zawsze wiąże się w świecie ludzkim z nienawiścią i pogardą właśnie...
Zaufać Baszarowi al-Asadowi zdarzyło się nawet papieżom. Na początku XIX wieku niejaki Napolione Buonaparte zlikwidował Państwo Kościelne. Później zostało ono odtworzone ale papieże bardzo się bali powtórki, więc zawierzyli mocarstwo świeckim, że na nią nie zezwolą, w zamian oferując usługi z zakresu swych kompetencji. Pech chciał, że Europą rządziły wtedy heretyckie Prusy i schizmatycka Rosja, poza herezją i schizmą oba państwa łajdackie. To zdecydowanie najczarniejsza karta w historii Kościoła.
Szatan miał niezłą zabawę tym bardziej, że swą obietnicę Prusy dotrzymał w sposób dla nich tradycyjny czyli nie dotrzymały w ogóle - zaatakowali Francję, w wyniku czego Francuzi wycofali swe wojska broniące przed Sabaudczykami Rzymu i musiał on upaść.
Zdecydowanie - źle zawierzać swój los Baszarowi al-Asadowi nawet jeśli nazywa się on Otto von Bismarck.
Baszar al-Asad to kacapski pies łańcuchowy na Bliskim Wschodzie. Wyjątkowo podła, obrzydliwa i budząca wstręt kreatura. A każdego, który poda mu rękę, lub uzna za "człenia Honoru" nazwę kacapską tituszką, tak jak tajsza Winnickiego. A tffu! Zapewniłem ambasadora o zrozumieniu dla sytuacji jego kraju. Rozmawialiśmy na temat możliwej współpracy w naświetlaniu tego, co tak naprawdę dzieje się w Syrii. Przedstawiłem również treść interpelacji dotyczącej, zapowiadanego przez rząd RP, zaangażowania Polski w konflikt na terytorium Syrii. Spotkanie oceniam jako dobry początek intensywnych kontaktów i budowania rzeczywistego partnerstwa" - napisał Winnicki http://niezalezna.pl/76546-winnicki-w-ambasadzie-sojusznika-putina-dobry-poczatek-intensywnych-kontaktow
Tak, bo chrześcijaństwo jest religią miłości a miłość znaczy tyle co udzielenie ochrony a chronić można tylko przemocą.
Jak to sobie wyobrażacie - zabijają waszą ukochaną osobę a wy składacie rączyny do modlitwy? Taki człowiek nikogo nie kocha, kocha tylko swą własną "doskonałość."
To ja może pogodzę wszystkich chcących użyć jednozdaniowej formuły ("Chrześcijaństwo jest religia przemocy." "religia walki, ze złym. " i pozostałe dłuższe)
Kto jest patronem Kościoła? Święty Michał Archanioł.
Św. Michał Archanioł czczony jest jako Patron Kościoła świętego; opiekun chroniący przed wszelkimi złymi duchami; zwycięski obrońca w walce z szatanem, z jego pokusami i mocami piekielnymi.
Prawda, że temu obrazowi (świętemu) daleko od obrazu Buddy?
fatuswombatus napisal(a): Łatwo stać się buddystą negującycm przemoc we wszelakiej formie gdy się uwierzy w Chrześcijaństwo oparte na bierności.
Liwiusz opisuje sytuację; kiedy to posłowie jakigoś miasta (bodaj etruskiego) proszą Rzymian o pomoc; otóż pod wpływem jakiejś idei wyzwoli swoich niewolników, ci zaś niezwłocznie uczynili niewolnikami swoich byłych panów.
pantelej napisal(a): Liwiusz opisuje sytuację; kiedy to posłowie jakigoś miasta (bodaj etruskiego) proszą Rzymian o pomoc; otóż pod wpływem jakiejś idei wyzwoli swoich niewolników, ci zaś niezwłocznie uczynili niewolnikami swoich byłych panów.
No, to jest jakaś myśl -- poprosić o pomoc Rzymian, którzy niewolnikami uczynią wszystkich.
Rosnie sobie roslinka z ziarenka na skale i zobaczcie co sie dzieje - korzonki watlej roslinki wgryzaja sie glebiej i glebiej w skale i skala peka. Jest to zdecydowanie zachowanie nacechowane przemoca w stosunku do praw skaly by zostala jaka byla. Lisy nie szanuja praw kur do spokojnego dziobania ziarna, bbaa same kury tez lekcewaza prawo ziarna do przeksztalcenia sie w roslinke, ktora moze rozsadzi skale. Nie da sie ukryc - zycie to przemoc.
Juz wiem, co powiecie - chrzescijanstwo przelamuje ten lancuch, w ktorym ziarenka rozsadzaja skaly, kury polykaja ziarenka, lisy pozeraja kury a ludzie robia z lisow pelisy. Chrzescijanin kleka, wznosi oczy ku niebu, sklada raczki i nie robi na nim wrazenia, jesli na arene wypadna lwy celem pozarcia go. Jakby zamiast lwa bylo ziarenko, niczym nie niepokojone mogloby w chrzescijaninie zapuscic korzonki, tak wiec chrzescijanin poniekad wraca do poczatku cyklu stajac sie bierny i poddany. Im chrzescijanin bardziej podobny do gleby tym bardziej chrzescijanski, mozna by rzec, ze gleba przez swą łagodność i bierność jest idealem chrzescijanina i bylaby niechybnie zbawiona, gdyby tylko miala dusze. Ten bzdurny obraz chrzescijanstwa (a jednak dosc powszechny) moze byc autorstwa kogos, dla kogo himalaizm to tylko odmrozenia, utracone palce, rozdete pluca, choroba wysokosciowa i smierc z wychlodzenia. Wszystkie szczegoly taki aptekarz zauwazy, umknie jego uwadze tylko jeden drobiazg - Himalaje. Gory sa a wiec trzeba je zdobywac. Odmrozenie to tylko drobna kontuzja, na ktora sie zgodzimy, jesli nagroda bedzie zdobycie Kanczendzongi.
Chrzescijanie wlasciwie od himalaistow sie nie roznia, tez decyduja sie na drobne kontuzje, jesli nagroda bedzie zdobycie Gory. Tyle, ze gore do zdobycia maja wyzsza, wiec i kontuzje bywaja powazniejsze. Gory sie prosze panstwa nie zdobywa biernoscia. Przy wspinaczce jest wscieklosc i rozpacz i i determinacja i przelamywanie slabosci. I podobnie jak przy kazdym innym wysilku jest agresja.
Swieci chrzescijanscy byli i zolnierzami, gladiatorami i krolami prowadzacymi wojny i ich udzial w wojnach nie byl dla Kosciola problemem. Sam w sobie udzial w wojnie nie byl ani potepiany ani pochwalany. A to dlatego, ze dla Kosciola wazna jest ta wojna, ktora sie toczy pietro wyzej, w ktorej bronia nie sa ani miecze ani armaty ani nawet F16.
I w tej wojnie chrzescijanstwo jest agresywne, gwaltowne, brutalne i bezwzgledne. Wiecie jak jest naczelna cnoty poganska? Tolerancja. Wyznawca Jowisza nie mial przeciw temu, ze ktos inny wyznawal Plutona, respektowal jego swieta, bbaa, sam celem ocieplenia stosunkow zlozyl raz na jakis czas ofiare Plutonowi. W ten sielski obrazek wchodzi chrzescijanstwo z najbardziej jatrzacym tekstem, jaki mozna sobie wyobrazic: "Nie masz racji a ja ja mam. Zyj tak, jak ci powiem, masz wierzyc w to, co ci powiem, bo inaczej placz i zgrzytanie zebow i to przez wiecznosc." Stluczenie handlarzy biczem z rzemieni jest przy tym zachowaniem niemal uprzejmym. Nie dziwota, ze przesladowano tych ordynusow.
Jesli wyobrazimy sobie polityczna analogie religii, poganskie religie to sa poczciwe, w zasadzie pokojowe panstewka. Czasami sie poprzepychaja ale zadne nie ma tendencji do narzucenia swej dominacji innym. Na ten idyliczny obrazek wkracza chrzescijanstwo zachowujac sie jak Rzym lub Zwiazek Sowiecki - nic nie ma prawa ostac poza jego wladza. Jesli teraz spojrzycie na obrazek modlacego sie chrzescijanina pozeranego przez lwa ale tak by Himalaje w tle nie umknely uwadze, zobaczycie co innego - to chrzescinanin jest agresorem a cesarz sie tylko broni. Jak sie pozniej okazalo malo skutecznie, bo ktoz sie oprze takiej determinacji?
Kiedy budowano rzymski Panteon tolerancyjnie zaoferowano chrzescijanom jedna z wnek na figure Chrystusa. Ci odrzucili oferte ze wstretem. Niewiele lat pozniej przejeli Panteon, powyrzucali figury balwanow i cala budowle oferowali Chrystusowi. Widzicie tu gdzies lagodnosc?
Mial byc tez fragment o Polsce ale zostal on ocenzurowany z obawy przed ministrem Sienkiewiczem.
Brzost napisal(a): Ciekawe rozważanie, ale moim zdaniem tkwi w nim jeden błąd polegający na utożsamieniu postawy non-violence z biernością. Męczeństwo chrześcijan na arenie nie było kapitulacją, tylko szczególnym rodzajem walki, w której demonstrowali wobec pogańskiego świata wiarę w Zmartwychwstanie i zwycięstwo nad lękiem przed bólem i śmiercią (którego to lęku przecież nie byli w sposób cudowny pozbawieni). To było więc straszliwe zmaganie w pierwszym rzędzie z samym sobą a dopiero później z przemocą zewnętrzną. W filmowej "Pasji" jest scena biczowania Chrystusa, po której skatowany Pan podnosi się na łokciach, jakby chciał pokazać, że gotów jest na "dalszy ciąg" aż się wszystko dopełni. Ktoś patrząc na tę scenę skomentował wówczas: "Mel nakręcił kolejny film wojenny". Ewangelia zawiera zarówno słowa o policzku, jak i "Nie przyniosłem pokoju lecz miecz" i oba fragmenty dopełniają się. Innymi słowy, mieczów jest wiele i każdy ma swoją wagę, choć nie każdy jest ze stali.
i dalej już kol. Rozuma nie przekleję, zapraszam na pierwszą stronę...
Nie ma nic naturalniejszego niż przemoc. Przemoc jest wszystkim, jest silnikiem świata. To całkiem zabawne, że ludzie udają, że nie rozumieją, skąd ona pochodzi. Że są nią oburzeni. Że zarzekają się, że sami jej nie używają; że nigdy nikogo by nie zranili, nie uderzyli, nie unieszkodliwili, bo przecież sami są sterylnie czyści jak jeziora utlenionej wody. Są uczynni, ofiarni, pomocni, dobroduszni, wysłuchują swoich przyjaciół, pomagają swoim rodzicom, wrzucają co roku pięćdziesiąt złotych do puszki Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, oddają jeden procent podatku na remonty w hospicjach i rehabilitacje dla kalek. To komiczne, jak ludzie są święcie przekonani o własnej dobroci. To właśnie jest najkomiczniejsze ze wszystkiego. Wszystko jest przemocą. Każdy jest w stanie permanentnej, wiecznej wojny ze wszystkimi innymi ludźmi. Naszymi sojusznikami są tylko ci, których mamy pod swoją opieką. Wszystko, co robimy, jest zagarnianiem i przywłaszczaniem albo rozpaczliwą obroną tego, co już zostało zagarnięte i przywłaszczone. Warszawa jest klatką pełną hodowlanych, przeznaczonych na eksperymenty zwierząt, w której widać to jak na dłoni. Warszawa to diagram przemocy. Każdy egzystuje tutaj po to, aby zdobyć i utrzymać swoje. Stanowisko, pieniądze, mieszkania, kredyty, wygraną, po którą wyciąga się z całych sił, po którą idzie z nożem przez ciemny las, za którą odda wszystko i wszystkich, a gdy już ją ma, gdy ona tkwi w jego śliskiej, zaciśniętej dłoni, ten mały guzik, gówno wart, wtedy opędza się od całej reszty, wymachując tym samym nożem, szczekając i warcząc, drapiąc i gryząc. Każdy jest oprawcą. Każdego dnia. Różnica tkwi tylko w klasie, poczuciu smaku, mniejszym lub większym. Jak w jedzeniu, jak w wysławianiu się. Każdy je, ale niektórzy umieją to robić bez mlaskania, nożem i widelcem, po wszystkim wytrzeć sobie serwetką usta.
Nieprawda, bo słowo "przemoc" zostało w sposób nieuprawniony rozciągnięte na wszelkie inne środki rywalizacji, ekspansji, wzrostu itd. Wyrastanie ciasta drożdżowego według tego autora to czysta żywa przemoc. Klasyka manipulacji. Rozciągamy/zniekształcamy znaczenie słowa np. "miłość" i już mamy "miłość nie wyklucza" więc akceptuj katoliku ideologię elgiebetu bo przecież Bóg jest miłością.
W porównaniu z szympansami mamy tak ze sto razy mniej przemocy.
W sensie, takiej indywidualnej, żeby sąsiadowi z dyńki przyebać. Bo jeśli chodzi o wojny, to górujemy nad naszymi, w pewnym sensie, można powiedzieć, mniej ogarniętymi braćmi.
Dla porządku, ten cytat wyżej to rozważania głównego bohatera w książce "Ślepnąc od świateł". Mam jeszcze jeden, z Sapkowskiego:
–Po tym – Hejncze zdecydował się przyspieszyć tok rozmowy – jak na rozkaz wrocławskiego biskupa Grellenort zaczął z pomocą czarnej magii prześladować katarów i beginki.
–W miastach Jawor i Świdnica – potwierdził Helwet. Wymawiał: „Jaua” i „Zwynyz”. – Nie uczyniliśmy wtedy nic, pozostaliśmy zupełnie bezczynni, albowiem… Albowiem nie można na terror odpowiadać terrorem. Piotr de Castelnau, Piotr z Werony, Konrad z Marburga, Schwenckefeld… Terroryzm jest złem i wiedzie donikąd. Tak myślimy my, Dobrzy Ludzie, Amici Dei. Terroryzm to zło i grzech.
Którym najlepiej obciążyć cudze, nie własne sumienie, pomyślał inkwizytor. Dlatego i wyłącznie dlatego mi pomagacie. Tylko dlatego udzielacie informacji. Przekonani, że szukam zemsty. Że planuję zamach. Akt terroru. Terroru, którym się brzydzicie. Ale gdy się już dokona, będziecie mruczeć: „Deo gratias”. Na kolanach. Z oczyma wzniesionymi ku niebiosom. Bezgrzeszni. Ale zadowoleni. Usatysfakcjonowani.
Andrzej Sapkowski. Lux perpetua (pp. 267-268). Kindle Edition.
No to właśnie klasyczne samooszukiwanie się i oszukiwanie innych. Wizja życia "Walnięcie ofiary gazrurką w łeb w ciemnej uliczce to przemoc i uczenie dzieci żeby sobie lepiej radziły w życiu to też przemoc" pozwala bandycie mieć dobre mniemanie o sobie..
@los powiedział(a):
A nie jest to typowy pogląd lansowany praktycznie przez wszystkich wliczając księży? "Nie możemy go uderzyć, bo będziemy tacy sami jak on."
Nauczycielki w szkole "nie obchodzi mnie kto zaczął, macie się pogodzić"
Świat siły jest jedynym światem w którym możemy żyć. A z siłą wiąże się też i przemoc. I nie ma od tego ucieczki. Obecny świat jest w jakimś sensie koszmarem właśnie dlatego, że próbujemy pozbyć się siły, przemocy, twardych zasad.
Jest to skutek m. In. skrajnej feminizacji zawodu nauczycielskiego i swoistej tyranii psychologizmu prowadzących do utrwalania wśród uczniów toksycznej atmosfery prowokacji i donosicielstwa.
Zwykłe przepychanki uczniów na przerwach urastają obecnie do rangi kosmicznego problemu skutkującego interwencjami rozmaitych "psycholożek",i kuratorek aprobujących jednocześnie deklarowanie "niebinarnośći" u uczniów podstawówek. (sic!).
Podane cytaty dotyczą czego innego; pierwszy dotyczy rozciągania pojęcia przemocy na to co pod tym pojęciem się nie kryje a drugi to po prostu o patologicznym pacyfizmie, czyli nie o tym co jest a co nie jest przemocą tylko o poglądzie, że przemoc jest zawsze zła. Nie mieszajmy systemów walutowych.
Komentarz
Odrzucenie przemocy dla buddyzmu jest naturalne i wynika z większego odrzucenia - odrzucenia świata. Buddysta pozbywa się przywiązań - przestają go obchodzić przedmioty, inni ludzie, jego własne ciało, na koniec jego własna dusza, więc obojętnie spogląda na krzywdy i cierpienia innych i własne.
Z chrześcijaninem jest inaczej - o ile nawet pogardza materią, to z innymi ludźmi łączy go relacja miłości. Dlatego sprzeciwi się ich cierpieniu i nawet jeśli pojebane rozumienie doktryny, strach albo gnuśność wstrzymają go od nadania temu sprzeciwowi formy materialnej, to myśl trudniej zatrzymać, pomyśli: niech choć Baszar al-Asad przyjdzie im na pomoc.
A to jest przecież najgorsze, co może zrobić ludzka istota.
"Jeżeli nienawidzisz, przegrałeś już. Jeżeli pogardzasz, również przegrałeś". Przemoc i agresja prawie zawsze wiąże się w świecie ludzkim z nienawiścią i pogardą właśnie...
Szatan miał niezłą zabawę tym bardziej, że swą obietnicę Prusy dotrzymał w sposób dla nich tradycyjny czyli nie dotrzymały w ogóle - zaatakowali Francję, w wyniku czego Francuzi wycofali swe wojska broniące przed Sabaudczykami Rzymu i musiał on upaść.
Zdecydowanie - źle zawierzać swój los Baszarowi al-Asadowi nawet jeśli nazywa się on Otto von Bismarck.
Zapewniłem ambasadora o zrozumieniu dla sytuacji jego kraju. Rozmawialiśmy na temat możliwej współpracy w naświetlaniu tego, co tak naprawdę dzieje się w Syrii. Przedstawiłem również treść interpelacji dotyczącej, zapowiadanego przez rząd RP, zaangażowania Polski w konflikt na terytorium Syrii. Spotkanie oceniam jako dobry początek intensywnych kontaktów i budowania rzeczywistego partnerstwa" - napisał Winnicki
http://niezalezna.pl/76546-winnicki-w-ambasadzie-sojusznika-putina-dobry-poczatek-intensywnych-kontaktow
Tak, bo chrześcijaństwo jest religią miłości a miłość znaczy tyle co udzielenie ochrony a chronić można tylko przemocą.
Jak to sobie wyobrażacie - zabijają waszą ukochaną osobę a wy składacie rączyny do modlitwy? Taki człowiek nikogo nie kocha, kocha tylko swą własną "doskonałość."
Kto jest patronem Kościoła?
Święty Michał Archanioł.
Prawda, że temu obrazowi (świętemu) daleko od obrazu Buddy?
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
George Orwell
Prawda czy nieprawda?
Nieprawda, bo słowo "przemoc" zostało w sposób nieuprawniony rozciągnięte na wszelkie inne środki rywalizacji, ekspansji, wzrostu itd. Wyrastanie ciasta drożdżowego według tego autora to czysta żywa przemoc. Klasyka manipulacji. Rozciągamy/zniekształcamy znaczenie słowa np. "miłość" i już mamy "miłość nie wyklucza" więc akceptuj katoliku ideologię elgiebetu bo przecież Bóg jest miłością.
W porównaniu z szympansami mamy tak ze sto razy mniej przemocy.
W sensie, takiej indywidualnej, żeby sąsiadowi z dyńki przyebać. Bo jeśli chodzi o wojny, to górujemy nad naszymi, w pewnym sensie, można powiedzieć, mniej ogarniętymi braćmi.
Kurde, to już pision złoty trzeba wrzucać? Jaki byłem mały, wystarczał piątak.
Dla porządku, ten cytat wyżej to rozważania głównego bohatera w książce "Ślepnąc od świateł". Mam jeszcze jeden, z Sapkowskiego:
Andrzej Sapkowski. Lux perpetua (pp. 267-268). Kindle Edition.
No to właśnie klasyczne samooszukiwanie się i oszukiwanie innych. Wizja życia "Walnięcie ofiary gazrurką w łeb w ciemnej uliczce to przemoc i uczenie dzieci żeby sobie lepiej radziły w życiu to też przemoc" pozwala bandycie mieć dobre mniemanie o sobie..
A nie jest to typowy pogląd lansowany praktycznie przez wszystkich wliczając księży? "Nie możemy go uderzyć, bo będziemy tacy sami jak on."
Nauczycielki w szkole "nie obchodzi mnie kto zaczął, macie się pogodzić"
Świat siły jest jedynym światem w którym możemy żyć. A z siłą wiąże się też i przemoc. I nie ma od tego ucieczki. Obecny świat jest w jakimś sensie koszmarem właśnie dlatego, że próbujemy pozbyć się siły, przemocy, twardych zasad.
Jest to skutek m. In. skrajnej feminizacji zawodu nauczycielskiego i swoistej tyranii psychologizmu prowadzących do utrwalania wśród uczniów toksycznej atmosfery prowokacji i donosicielstwa.
Zwykłe przepychanki uczniów na przerwach urastają obecnie do rangi kosmicznego problemu skutkującego interwencjami rozmaitych "psycholożek",i kuratorek aprobujących jednocześnie deklarowanie "niebinarnośći" u uczniów podstawówek. (sic!).
Podane cytaty dotyczą czego innego; pierwszy dotyczy rozciągania pojęcia przemocy na to co pod tym pojęciem się nie kryje a drugi to po prostu o patologicznym pacyfizmie, czyli nie o tym co jest a co nie jest przemocą tylko o poglądzie, że przemoc jest zawsze zła. Nie mieszajmy systemów walutowych.