A dzisiaj ? Tomaszewski powiedział, że Argentyna to Messi, Di Maria i 9 koszulek. Dziś 10 koszulek. Holandia jest zdecydowanym faworytem wg mnie. JORGE>
A jednak. Niemcy-Argentyna. Cóż, obejrzałem prawie wszystkie mecze. Jest jeden bardzo dobry zespół, pozostałym jednak czegoś brakuje. Niemcom nie brakuje niczego. JORGE>
JORGE A jednak. Niemcy-Argentyna. Cóż, obejrzałem prawie wszystkie mecze. Jest jeden bardzo dobry zespół, pozostałym jednak czegoś brakuje. Niemcom nie brakuje niczego. JORGE>
Niemcom pod wodzą Loewa też czegoś brakuje by wygrać turniej mistrzostwa świata czy Europy... I teraz też mam nadzieye tak bedzie. Mecz z Ghana pokazał, że są do pokonania także na tych mistrzostwach (przegrywali grę jeden na jeden - i z Argentiną tez tak będzie - z Messim , Lavezzim (doskonały zawodnik z PSG), z di Marią... Mnie nie zachwycili ani Algierią ani z Francją ani z USA, ot wykorzystali błędy i trochę szczęścia i tyle - równie dobrze mogło być odwrotnie ... A z Brazylią to tak naprawdę nie grali . tzn Brazylia ten mecz w głowie przegrała ... The author has edited this post (w 10.07.2014)
Jak wskazują statystyki Messi jest najlepszym piłkarzem w historii. Pomiędzy nim a resztą wybitnych piłkarzy jest kilka poziomów. .
Naprawdę sądzi kolega, że jakieś statystyki wpływają na moją ocenę? Gdyby tak było musiałbym uznać Donalda Tuska za najwybitniejszego polskiego polityka w historii. Ale nie chcę.
Mnie nie zachwycili ani Algierią ani z Francją ani z USA, ot wykorzystali błędy i trochę szczęścia i tyle - równie dobrze mogło być odwrotnie ...
Może to znak, że Niemcy po latach Klinsmannienia wrócili mentalnie do SDC
Tak sobie myślę że te miszczostfa w kopanej to takie małe odzwierciedlenie prawdziwego rzycia. Najpierw jest dużo pijaru i picowania. Jest lanie wody, ahy i uhy oraz podśmiechOOjki z przechfalkami. A później przychodzi ktoś, na ten przykład niemiec, i mówi: "Sprawdzam" Kiedyś kopana była sportem. Teraz ze sportu nic tam nie ma. “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
@Groza Symetrii OK. Można nie lubić Messiego (również jako modela męskich slipek :-] ), ale trzeba mu oddać co jego - jest świetnym piłkarzem. Inaczej januszowiejemy. A statystyki są fajne. Krótki przykład: po lewej stronie heat mapa Niemców z półfinału. Po prawej - Brazylijczyków. Wnioski nasuwają się same.
Wczoraj Messi po raz kolejny udowodnił, że jest najlepszym piłkarzem świata, można powiedzieć, że wygrał w pojedynkę. Przecież gdyby nie trójka Holendrów non-stop przy nim to gdzie by byli? W ataku, trzech więcej to murowany gol. I w karnych to samo, pierwszy strzelił, co uskrzydliło kolegów, co by zrobili bez niego? Pewnie posikaliby się ze strachu jak Kostaryka. A to przecież tylko wakacyjny turniej po sezonie, prawdziwą klasę Messi pokaże dopiero w jesiennej kolejce ligi hiszpańskiej.
Aha. Panie dzieju, zanadto się w świat fantazji oddalacie. W dobrej formie, nie będąc nawet najlepszym piłkarzem świata Messi by mimo tych trzech obrońców miał kilka konkretnych sytuacji. A Messi gra generalnie słabo, Holendrzy mogli spokojnie jednego z tych obrońców dać do ataku. Ale cóż nadmiar ostrożności źle się kończy i dlatego Niemcy rozniosą Latynoniemców.
Groza-Symetrii Naprawdę sądzi kolega, że jakieś statystyki wpływają na moją ocenę? Gdyby tak było musiałbym uznać Donalda Tuska
- no przynajmniej winny wpływać.... reszta to czysta erystyka The author has edited this post (w 10.07.2014) "Pisior? Na mój nos on nie będzie długo dyrektorem" -- Donald Tusk
JORGE Messi jest topowym produktem sportu europejskiego. Wyhodowanym, wspmaganym farmakologicznie cudeńkiem. (...) Ano sport zawodowy wszedł na poziom finalny i przygotowuje gladiatorów od 4 roku życia.
- pełna zgoda, sportu światowego, od lat - dodam, bo Robben i CR7 i Cannavaro i biegaczki norweskie i Huasajn Bolt i Michael Phelps i NBA i NFL itd. - to też takie produkty (a piszemy tylko o wspomaganiu dozwolonym), tak więc jeśli chce się wygrywać - to jedyna droga .....stąd do tych osiągnięć trzeba mieć stos. właściwy - tzn. patrzeć na te popisy krytycznie, a zatem na cały współczesny sport, i spróbować dostrzec piękno w tych przed- ultrahiper-pro dla sportu, czasach (ja wolę)
JORGE Totalnie pozbawionym duszy i charyzmy. Automatem z ze znakomitym oprogramowaniem symulującym piękno.
- na całe szczęście, wszyscy mamy dusze, i Messi też, bo już się koledzy zbyt daleko zapuszczają, i co do charyzmy - to dorosłemu trochę wstyd być powinno się przyznawać, że dziusy 18-34 lat mogą na nim tego typu efekt wywierać, więc zapytać winno się o te rzeczy małolatów, czego czynić zresztą nie trzeba, bo wiadomo, która koszulka rządzi na boiskach..... a reszta to mowa trawa, co gorsza bez zrozumienia na jakiej pozycji on gra - bo co jak co, ale akurat Jorge winien wiedzieć, że Pirlo czy ZiZou - czyli plejmejkerzy, mózgi zespołu - to co innego, niż atakujący z głębi pole karne - który musi być jak automat, bo inaczej wypad "Pisior? Na mój nos on nie będzie długo dyrektorem" -- Donald Tusk
Planck sport zawodowy doznał pewnego "przyspieszenia" gdzieś tak od połowy lat '90. Nie będę opisywał na czym to dokładnie polegało, jest tu prosta zależność do ogólnych tendencji społecznych, ale obecni sportowcy to po prostu dzieciaki zarabiające szmal. Wystarczy spojrzeć na twarze dzisiejszych sportowców i tych sprzed 30 lat. Słabe, wytrenowane do granic możliwości popierdułki, pochlipujące sobie czy to wygrają czy to przegrają, totalnie nie potrafią radzić sobie z emocjami. Reprezentacja Brazylii to najlepszy przykład tego procesu. Albo drobne cwaniaczki w NBA. Parę lat temu James, Wade i Bosh doszli do wniosku, że fajnie im się razem zioło pali i są zajbistymi grajkami i kumplami i poszli do jednego zespołu, żeby pozamiatać ligę. No i pozamiatali, ale już nie w tym roku. Więc skorzystali z opcji wypowiedzenia kontraktu i razem z Anthonym robią żenujący cyrk objeżdząjąc cały kraj szukając kto im da max kontrakt. Powiem szczerze, że mnie to coraz bardziej bawi. Ale jednak najgorsza jest mentalność - była pani prezes Warty Poznań powiedziała, że zanim przejeła klub nie spodziewała się jak piłkarze są skonstruowani. Myślała, że to są mężczyźni, a zobaczyła nażelowanych chłopczyków z torebkami na ramieniach. Co do Messiego. Cóż, posiadanie/ nieposiadanie duszy w kontekście sportu to jest skrót myślowy. Chodzi o to, że Messi jest nijaki. Podobnie jak większość geniuszy dzisiejszego sportu. Wytrenowane robociki, brak charyzmy jest jednym z elementów. Najlepiej to widać właśnie po NBA. Byli szołmeni w stylu Magica, O'Neala, Barkleya ale też milczący artyści pokroju Jordana, Birda czy Stocktona. Wszyscy oni byli jacyś. Dzisiaj mamy legiony kserowanych platikowych żołnierzyków. Nie podba mi się to. JORGE>
A tu mję kolega zaciekawił - z tą poł. lat 90. - może wwolnej chwili bym poprosił o więcej, bo ja kolekcjonuję takie fakty, bo to jest pi razy oko też moment, w którym popkultura padła na pysk, o czym też mógłbym pisać, książkę nawet. A w sporcie to odejście pewnego pokolenia z bb mamy (draft '84) po finałach '98 i z piłki - kilka faktów: w '94 skok FIFY (nie do końca udany) na świat i kasę (USA), Widzew i Legia ost. raz w LM, koniec szkółki Ajaxu i Barcy Krujfa (Cholandii całej), metroseksualizacja zdolnego blondyna z ManU przez spajsetkę. Co jeszcze? Jakie symptomy? The author has edited this post (w 10.07.2014) "Pisior? Na mój nos on nie będzie długo dyrektorem" -- Donald Tusk
toyah Ugryzł wczoraj Suarez tego Chielliniego, a ja jestem pewien, że Chiellini, jeśli w tej chwili czuje do kogoś żal, to wyłącznie do siebie i swoich kolegów z drużyny o to, że na ostanie 10 minut dali się w tak prymitywny sposób wyprowadzić z równowagi. Bo on, sam będąc wybitnym, jednym z najwybitniejszych piłkarzy na świecie, wie, podobnie jak Suarez, że na tym poziomie liczy się tylko zwycięstwo i nic więcej, a jeśli jednak to „coś więcej” zaczyna mieć znaczenie, to tylko o tyle, o ile ono im owego zwycięstwa nie odbierze. A ten ślad zębów na ramieniu? Bardzo przepraszam, ale to jest, pardon my French, gówno. Niech się cieszy, że nie leży dziś w szpitalu z otwartym złamaniem kości uda. Pamiętam mecz tenisowy między Djokovicem a chyba Federerem, kiedy to mieliśmy finał, decydujący set, Federer przy własnym secie prowadził 5:3 i w pewnym momencie, Djokovic, nagle, kompletnie bez sensu, w geście jakiegoś idiotycznego triumfu, uniósł w górę ramiona i zaczął się kłaniać publiczności. Od tego momentu Federer nie wygrał żadnej piłki i przegrał cały mecz. Później rozmawiałem z człowiekiem, który na wyczynowym sporcie naprawdę się zna i on mi powiedział, że na tym poziomie siły są tak wyrównane, że liczy się tylko koncentracja, i tak naprawdę jedynym zadaniem zawodnika jest swojego przeciwnika zdekoncentrować, a więc na przykład zrobić coś, co sprawi, że ten choć na moment przestanie zacznie myśleć o czymś innym, niż o meczu. W tym wypadku, chodziło o to, by Federer choć na ułamek chwili zaczął się zastanawiać, czemu ten idiota się tak cieszy. A ja już dziś wiem, że gdyby w tenisie tak się dało zrobić, niewykluczone, że Djokovic podbiegłby do Federera i go ugryzł w ramię. Gdyby tylko tak można było bez większego ryzyka, lub z ryzykiem opłacalnym, zrobić, on by to zrobił. Mimo że jest osobiście miłym człowiekiem, a Federer, to jego dobry kumpel.
toyah Chiellini, jeśli w tej chwili czuje do kogoś żal, to wyłącznie do siebie i swoich kolegów z drużyny o to, że na ostanie 10 minut dali się w tak prymitywny sposób wyprowadzić z równowagi. Bo on, sam będąc wybitnym, jednym z najwybitniejszych piłkarzy na świecie
No, taki wybitny piłkarz, że daje dwóm dziadkom z ligi tureckiej (Drogbie i Snejderowi) wykopać się w fazie grupowej ligi mistrzów. Wybitny chyba w kosach.
Planck A tu mję kolega zaciekawił - z tą poł. lat 90. - może wwolnej chwili bym poprosił o więcej, bo ja kolekcjonuję takie fakty, bo to jest pi razy oko też moment, w którym popkultura padła na pysk, o czym też mógłbym pisać, książkę nawet. A w sporcie to odejście pewnego pokolenia z bb mamy (draft '84) po finałach '98 i z piłki - kilka faktów: w '94 skok FIFY (nie do końca udany) na świat i kasę (USA), Widzew i Legia ost. raz w LM, koniec szkółki Ajaxu i Barcy Krujfa (Cholandii całej), metroseksualizacja zdolnego blondyna z ManU przez spajsetkę. Co jeszcze? Jakie symptomy?
Tak mi się te dane we łbie poukładały, że o nich trochę pozapominałem, został wniosek. Ale Ok, chociażby reforma Pucharu Europy, czyli faktycznie stworzenie LM. To było chyba w sezonie 92/93, na efekty trzeba było poczekać parę lat. Zaczął się robić biznes dla wybranych. Dzieła zniszczenia dokonał napływ absurdalnej gotówki wykładanej przez milairderów w ramach zabawy. Zobacz ile lat dołowały kluby francuskie czy niemieckie, nie mówiąc już o Holandii, sorki ale dzisiejszy Ajax czy PSV to są ubodzy krewni potentatów. Szejkowie bawią się we Francji, Niemcy sobie poradzili, zawsze jakoś dają radę Włosi, ale większość państw została z wielkiej piłki klubowej wykluczona. Zdarzają się wyjątki, ale zasada funkcjonuje. Cały świat pasjonuje się gran derbi, a przecież to całe życie na kredycie. Balonik jest pompowany. Są też inne czynniki. Torpedą w piłkę nożną była walka cioci Thatcher z kibicami angielskimi. Wywalono ich ze stadionów do pubów, albo do V lig. W końcu umarło to śmiercią naturalną (no, prawie). Najlepsza liga w świecie dziś jest po prostu na trybunach smutna. A po kolejnej wielkiej imprezie znowu można powiedzieć, że piłka nożna nie wróci do domu. Wiesz, niby to nic, to tylko problem Anglii, ale gdzieś ten posmak historii uleciał. A z takich detali składa się dusza futbolu. Na naszych oczach upadła Brazylia, profesjonalizacja sportu zabrała im to czym się różnili od całej reszty świata. Wielkie pieniądze wymiotły zdolnych chłopaków do Europy w ilości hurtowej. Trochę dostosowali się do stylu robotów, trochę świat ich dogonił i dziś są jacy są. Trzeba też jasno powiedzieć, że upadek komuny, przepaść gospodarcza państw wyzwolnych wobec reszty świata i ogranicznie dostępu do wielkich pieniędzy w reglamentowanych rozgrywkach, spowodowały że na dobrą sprawę piłka nożna w wielu krajach upadła. Ok, pięć minut mieli Czesi, Bułgarzy, jakoś trzymają się Chorwaci, Polska po totalnej zapaści organizacyjnej lat '90 zagrała w paru wielkich imprezach, ale zobaczmy co się dzieje z klubami ostatnimi czasy, albo na Mundialu w Brazylii. Kiedy patrzy się na mapę państw europejskich, które mają swoją reprezentację, rzuca się w oczy plama, od południa Europy na pólnoc idąc w kierunku wschodnim. Nie ma Serbii, Rumunii, Węgier, Czech, Słowacji, Polski, Ukrainy, a padły też kraje północy, które niekoniecznie chcą rzucać miliony na piłkę nożną. Bo gdzie są Duńczycy, Szwedzi, Norwegowie (którzy też mieli dobry okres) ? Albo Belgia, po latach zapaści w końcu są na Mundialu, ale kluby są tam słabe, sukces osiągnęli dzięki szkoleniu dzieci i eksportowaniu ich do lepszych lig. Udało się, ale jak długo to będzie trwało ? Jedno pokolenie ? W NBA mamy sytuację innego rodzaju. Liga leżała na łopatkach, ożywienie wprowadziła rywalizacja Birda z Johnsonem i generalnie pojawienie się rzeszy zawodników nadających koszykówce nowy wymiar. Era Jordana to był kuliminacyjny punkt, gotówka zaczęła napływać strumieniem. Tyle, że lata '80 i połowa '90 to była koszykówka techniczna, inteligenenta, z dodatkami genialnych atletów pokroju Jordana, Wilkinsa, Malone czy Barkleya. Bo przecież kulawy Magic (miał mocno jedną nogę krótszą), drewniany Bird, hakujący Jabbar, walący łokciami Bad Boy Leimbeer to byli gracze operujący techniką, inteligencją, intuicją i ogólnym wyszkoleniem, albo nieprawdopodbnym hartem ducha. Paradokslanie Jordan, który wporwadził koszykówkę na poziom kosmiczny przyczynił się do jej kryzysu (wg mnie). Powstała tendencja na sprawność, w której Murzyni są bezkonkurencyjni. No i młodzi chłopcy naśladowali, ale i trenerzy czy skautowie szukali, promowali fruwaczy. Kasa zaczęła przyciągać różny dziwny element z ulicy, ba, zawodowa koszykówka przejęła stylowo mnóstwo rozwiązań właśnie ze streetbala. Był też okres kiedy do zawodowego sportu hurtowo przechodzili studenci pierwszego roku, albo generalnie z pominięciem uniwersyteu (tu akurat władze ten proceder powstrzymały). Przecież uznawany za najlepszego obecnie koszykarza na świecie Lebron James ma braki w wyszkoleniu. Jako dzieciak poszedł do NBA, a jednak okres uniwersytetu jest bardzo istotny. Tyle, że on ma niespotykane warunki fizyczne, to jest swego rodzaju mutant, dlatego rządzi. W każdym razie NBA to dziś wielki interes, liga jest nudna. Wygrywają albo latające świniaki, albo doprowadzona do perfekcji organizacja gry w stylu obecnych mistrzów - San Antonio Spurs. Ostatnim wielkim zespołem wg mnie było Detroit Pistons, prowadzone przez Larrego Browna, który wygrał ligę absolutnie niekonwencjonalną obroną. Ale to było dawno. Jest źle. W każdym razie, w kontekście najbardziej widowiskowych i prestiżowych sportów mamy jeden problem. To stał się wielki biznes. A biznes ma jeden cel - zarabianie pieniędzy, a to wymaga przewidywalności i ustalenia targetów. Kibic ma wydać kaskę. A najwięcej kaski wydają dzieci (via rodzice), kobiety, pikniki, którzy przychodzą na mecze jak do kina (przyszli, zobaczyli, pobawili się, nażarli, wyszli, zapomnieli). Sport ma być pod nich ustawiony, nie na darmo Messi reklamuje Cole i chipsy (jakież to w sumie smutne). Jaki więc target tacy i wykonawcy. Ma być miło, sympatycznie, bez agresji, dobry szoł. Kasa się zgadza, ale czy to jest jeszcze sport ? JORGE> The author has edited this post (w 10.07.2014)
Przycięcie tego fjoła, czyli obniżenie wpływów TV przez spadek zainteresowania, trochę by sytuację poprawiło. ....No i dlaczego kluby inne niż tych 7-8 ruskiego Araba wyznania mojżeszowego z Ameryki nie WALCZY ze złodziejami z UEFA o salary cup w ełro-piłce, tego pojąć nie mogę. The author has edited this post (w 11.07.2014) "Pisior? Na mój nos on nie będzie długo dyrektorem" -- Donald Tusk
A jednak mały szoczek. ReBorn James wrócił do Cleveland !!! Trio kolesi wypowiedziało umowy, ale większość uważała że chodzi o podbicie nowych kontraktów w Miami. A tu babach, tak jak kolesie przyszli, tak i odchodzą. Wytrzymali 4 lata. James chce "zainspirować" na nowo region w którym się urodził. W takimi przypadku Bosh pewnie pójdzie do Houston, a co zrobi prawie inwalida Wade, nie wiadomo. W każdym razie koniec wielkich Heat. Osobista porażka Pata Riley i całego systemu. W sumie to bardzo optymistyczna wiadomość. JORGE>
Zabawne komentarze po klęsce Brazylii z Holandią Inni dziwili się, że "Canarinhos" zdołali pokonać w ćwierćfinale Kolumbię prowadzoną przez Jose Pekermana. "Na miejscu Pekermana podałbym się do dymisji za to, że przegrałem z czymś takim..." - napisał inny fan. Część kibiców uznała, że turniej skończył się dla Brazylii przed meczem o trzecie miejsce. Spotkanie z Holandią komentowali z rezygnacją i ironią. "Widzę wyraźny postęp w grze naszych. Do przerwy z Niemcami było 0-5, a z Holandią tylko 0-2. A pesymiści tylko gadają, że wszystko jest źle" - żartowano. Z dużą krytyką spotkali się poszczególni piłkarze re prezentacji, przede wszystkim zastępujący Freda napastnik Jo oraz obrońca David Luiz. "David Luiz jest jak taki szczeniaczek, który gania bezmyślnie za piłką, którą dla zabawy podają do siebie dwie osoby..." - zauważył jeden z internautów. "To, co pokazuje Jo sprawia, że zaczynam tęsknić za Fredem..." - napisał inny. Czytaj więcej na http://sport.interia.pl/raport-mistrzostwa-swiata-2014/ms-w-brazylii/news-ms-2014-media-w-brazylii-bezlitosne-dla-pilkarzy-fiasko-kole,nId,1467532#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome
To jest upadek piłki nożnej. Tak słabej Brazylii nie było NIGDY. Czasami pięknie wygrywali, czasami pięknie przegrywali, ale zawsze to była Brazylia. Smutne jest też to, że słabiutka Argentyna doczłapała się do finału. Mam już swoje zdanie na temat tego Mundialu, poczekam do finału, ale już mam ... JORGE>
Komu dziś kibicujecie? Kto Waszym zdaniem zasługuje na najwyższe miejsce? Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Niemcy są teraz w takim stanie psychicznym, że jeszcze najdrobniejszy sukces w jakiejś nieważnej dziedzinie i zaczną masowo mordować ludzi. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
W tej sprawie są monotonni i uporządkowani. Jak to Niemcy. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Niemcy są dobrzy, solidni, momentami grayą ładnie ale są przerekalmowani... Z Algierią (nie yest to potentat futbolowy) wymeczyli zwycięstwo w dogrywce, Z Ghaną szcześliwie zremisowali z dziecinną łatwością ogrywani przez czarnoskórych piłkarzy, Z USA grali lelum polelum, Z Francyą przypdkowo strzelili bramkę poczym przeszkadzali rywalom w skonstruowaniu akcyi ... ( czynili to tak sobie ) ... Ich renomę buduyą więc awans i dwa dwa mecze; z Portugalią słabiutką 4:0 i 7:1 z niedolną psychicznie do gry - Brazylią ... Ale te Niemcy to nie nadludzie żadni piłkarscy (np Bayern Monchium gdzie większość reprezentantów gra (plus doskonały Robben i Ribery ) - dostał bęcki u siebie z Realem 4:0 w reważu LM) - a zatem każdy może psychicznie nie wytrzymać , przestaye wierzyć w sukces , w swoye możliwości TEGO DNIA, dostaye "parliżu" i kończy się "hokeyowo" ... Argentyna gra dobrze w defensywie, ma indywidualności: Messiego (bez formy), Lavezziego, Higuaina, di Marię, i wygra to spotkanie
Kibicuyę zawsze drużynom z Ameryki Płd. (no kiedyś kibicowałem był - jeszcze Francyi ) The author has edited this post (w 13.07.2014)
Komentarz
JORGE>
http://babb.telegraph.co.uk/2014/07/anatomy-of-a-drubbing-how-and-why-brazil-were-annihilated-by-germany/
Lubię takie kawałki, bo nawet jak się nie znam na temacie, to widzę, że kolo, kto to pisze, to się zna. Podoba mi się intelektualna głębia analizy tematu. Kolo pokazuje, że fusbal to nie jest jakaś bezładna kopanina, tylko system.
http://www.telegraph.co.uk/sport/football/world-cup/10955553/Germanys-destruction-of-Brazil-was-a-decade-in-the-making-as-fostering-talent-through-academies-pays-off.html
JORGE>
Mnie nie zachwycili ani Algierią ani z Francją ani z USA, ot wykorzystali błędy i trochę szczęścia i tyle - równie dobrze mogło być odwrotnie ...
A z Brazylią to tak naprawdę nie grali . tzn Brazylia ten mecz w głowie przegrała ...
The author has edited this post (w 10.07.2014)
Najpierw jest dużo pijaru i picowania. Jest lanie wody, ahy i uhy oraz podśmiechOOjki z przechfalkami. A później przychodzi ktoś, na ten przykład niemiec, i mówi: "Sprawdzam"
Kiedyś kopana była sportem. Teraz ze sportu nic tam nie ma.
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
OK. Można nie lubić Messiego (również jako modela męskich slipek :-] ), ale trzeba mu oddać co jego - jest świetnym piłkarzem. Inaczej januszowiejemy.
A statystyki są fajne. Krótki przykład: po lewej stronie heat mapa Niemców z półfinału. Po prawej - Brazylijczyków. Wnioski nasuwają się same.
A to przecież tylko wakacyjny turniej po sezonie, prawdziwą klasę Messi pokaże dopiero w jesiennej kolejce ligi hiszpańskiej.
The author has edited this post (w 10.07.2014)
"Pisior? Na mój nos on nie będzie długo dyrektorem" -- Donald Tusk
"Pisior? Na mój nos on nie będzie długo dyrektorem" -- Donald Tusk
Co do Messiego. Cóż, posiadanie/ nieposiadanie duszy w kontekście sportu to jest skrót myślowy. Chodzi o to, że Messi jest nijaki. Podobnie jak większość geniuszy dzisiejszego sportu. Wytrenowane robociki, brak charyzmy jest jednym z elementów. Najlepiej to widać właśnie po NBA. Byli szołmeni w stylu Magica, O'Neala, Barkleya ale też milczący artyści pokroju Jordana, Birda czy Stocktona. Wszyscy oni byli jacyś. Dzisiaj mamy legiony kserowanych platikowych żołnierzyków. Nie podba mi się to.
JORGE>
A w sporcie to odejście pewnego pokolenia z bb mamy (draft '84) po finałach '98 i z piłki - kilka faktów: w '94 skok FIFY (nie do końca udany) na świat i kasę (USA), Widzew i Legia ost. raz w LM, koniec szkółki Ajaxu i Barcy Krujfa (Cholandii całej), metroseksualizacja zdolnego blondyna z ManU przez spajsetkę. Co jeszcze? Jakie symptomy?
The author has edited this post (w 10.07.2014)
"Pisior? Na mój nos on nie będzie długo dyrektorem" -- Donald Tusk
http://www.youtube.com/watch
Są też inne czynniki. Torpedą w piłkę nożną była walka cioci Thatcher z kibicami angielskimi. Wywalono ich ze stadionów do pubów, albo do V lig. W końcu umarło to śmiercią naturalną (no, prawie). Najlepsza liga w świecie dziś jest po prostu na trybunach smutna. A po kolejnej wielkiej imprezie znowu można powiedzieć, że piłka nożna nie wróci do domu. Wiesz, niby to nic, to tylko problem Anglii, ale gdzieś ten posmak historii uleciał. A z takich detali składa się dusza futbolu. Na naszych oczach upadła Brazylia, profesjonalizacja sportu zabrała im to czym się różnili od całej reszty świata. Wielkie pieniądze wymiotły zdolnych chłopaków do Europy w ilości hurtowej. Trochę dostosowali się do stylu robotów, trochę świat ich dogonił i dziś są jacy są.
Trzeba też jasno powiedzieć, że upadek komuny, przepaść gospodarcza państw wyzwolnych wobec reszty świata i ogranicznie dostępu do wielkich pieniędzy w reglamentowanych rozgrywkach, spowodowały że na dobrą sprawę piłka nożna w wielu krajach upadła. Ok, pięć minut mieli Czesi, Bułgarzy, jakoś trzymają się Chorwaci, Polska po totalnej zapaści organizacyjnej lat '90 zagrała w paru wielkich imprezach, ale zobaczmy co się dzieje z klubami ostatnimi czasy, albo na Mundialu w Brazylii. Kiedy patrzy się na mapę państw europejskich, które mają swoją reprezentację, rzuca się w oczy plama, od południa Europy na pólnoc idąc w kierunku wschodnim. Nie ma Serbii, Rumunii, Węgier, Czech, Słowacji, Polski, Ukrainy, a padły też kraje północy, które niekoniecznie chcą rzucać miliony na piłkę nożną. Bo gdzie są Duńczycy, Szwedzi, Norwegowie (którzy też mieli dobry okres) ? Albo Belgia, po latach zapaści w końcu są na Mundialu, ale kluby są tam słabe, sukces osiągnęli dzięki szkoleniu dzieci i eksportowaniu ich do lepszych lig. Udało się, ale jak długo to będzie trwało ? Jedno pokolenie ?
W NBA mamy sytuację innego rodzaju. Liga leżała na łopatkach, ożywienie wprowadziła rywalizacja Birda z Johnsonem i generalnie pojawienie się rzeszy zawodników nadających koszykówce nowy wymiar. Era Jordana to był kuliminacyjny punkt, gotówka zaczęła napływać strumieniem. Tyle, że lata '80 i połowa '90 to była koszykówka techniczna, inteligenenta, z dodatkami genialnych atletów pokroju Jordana, Wilkinsa, Malone czy Barkleya. Bo przecież kulawy Magic (miał mocno jedną nogę krótszą), drewniany Bird, hakujący Jabbar, walący łokciami Bad Boy Leimbeer to byli gracze operujący techniką, inteligencją, intuicją i ogólnym wyszkoleniem, albo nieprawdopodbnym hartem ducha. Paradokslanie Jordan, który wporwadził koszykówkę na poziom kosmiczny przyczynił się do jej kryzysu (wg mnie). Powstała tendencja na sprawność, w której Murzyni są bezkonkurencyjni. No i młodzi chłopcy naśladowali, ale i trenerzy czy skautowie szukali, promowali fruwaczy. Kasa zaczęła przyciągać różny dziwny element z ulicy, ba, zawodowa koszykówka przejęła stylowo mnóstwo rozwiązań właśnie ze streetbala. Był też okres kiedy do zawodowego sportu hurtowo przechodzili studenci pierwszego roku, albo generalnie z pominięciem uniwersyteu (tu akurat władze ten proceder powstrzymały). Przecież uznawany za najlepszego obecnie koszykarza na świecie Lebron James ma braki w wyszkoleniu. Jako dzieciak poszedł do NBA, a jednak okres uniwersytetu jest bardzo istotny. Tyle, że on ma niespotykane warunki fizyczne, to jest swego rodzaju mutant, dlatego rządzi. W każdym razie NBA to dziś wielki interes, liga jest nudna. Wygrywają albo latające świniaki, albo doprowadzona do perfekcji organizacja gry w stylu obecnych mistrzów - San Antonio Spurs. Ostatnim wielkim zespołem wg mnie było Detroit Pistons, prowadzone przez Larrego Browna, który wygrał ligę absolutnie niekonwencjonalną obroną. Ale to było dawno. Jest źle.
W każdym razie, w kontekście najbardziej widowiskowych i prestiżowych sportów mamy jeden problem. To stał się wielki biznes. A biznes ma jeden cel - zarabianie pieniędzy, a to wymaga przewidywalności i ustalenia targetów. Kibic ma wydać kaskę. A najwięcej kaski wydają dzieci (via rodzice), kobiety, pikniki, którzy przychodzą na mecze jak do kina (przyszli, zobaczyli, pobawili się, nażarli, wyszli, zapomnieli). Sport ma być pod nich ustawiony, nie na darmo Messi reklamuje Cole i chipsy (jakież to w sumie smutne). Jaki więc target tacy i wykonawcy. Ma być miło, sympatycznie, bez agresji, dobry szoł. Kasa się zgadza, ale czy to jest jeszcze sport ?
JORGE>
The author has edited this post (w 10.07.2014)
The author has edited this post (w 11.07.2014)
"Pisior? Na mój nos on nie będzie długo dyrektorem" -- Donald Tusk
JORGE>
Zabawne komentarze po klęsce Brazylii z Holandią
Inni dziwili się, że "Canarinhos" zdołali pokonać w ćwierćfinale Kolumbię prowadzoną przez Jose Pekermana.
"Na miejscu Pekermana podałbym się do dymisji za to, że przegrałem z czymś takim..." - napisał inny fan.
Część kibiców uznała, że turniej skończył się dla Brazylii przed meczem o trzecie miejsce. Spotkanie z Holandią komentowali z rezygnacją i ironią.
"Widzę wyraźny postęp w grze naszych. Do przerwy z Niemcami było 0-5, a z Holandią tylko 0-2. A pesymiści tylko gadają, że wszystko jest źle" - żartowano.
Z dużą krytyką spotkali się poszczególni
piłkarze
re
prezentacji, przede wszystkim zastępujący Freda napastnik Jo oraz obrońca David Luiz.
"David Luiz jest jak taki szczeniaczek, który gania bezmyślnie za piłką, którą dla zabawy podają do siebie dwie osoby..." - zauważył jeden z internautów.
"To, co pokazuje Jo sprawia, że zaczynam tęsknić za Fredem..." - napisał inny.
Czytaj więcej na
http://sport.interia.pl/raport-mistrzostwa-swiata-2014/ms-w-brazylii/news-ms-2014-media-w-brazylii-bezlitosne-dla-pilkarzy-fiasko-kole,nId,1467532#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome
JORGE>
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
JORGE>
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Ich renomę buduyą więc awans i dwa dwa mecze; z Portugalią słabiutką 4:0 i 7:1 z niedolną psychicznie do gry - Brazylią ... Ale te Niemcy to nie nadludzie żadni piłkarscy (np Bayern Monchium gdzie większość reprezentantów gra (plus doskonały Robben i Ribery ) - dostał bęcki u siebie z Realem 4:0 w reważu LM) - a zatem każdy może psychicznie nie wytrzymać , przestaye wierzyć w sukces , w swoye możliwości TEGO DNIA, dostaye "parliżu" i kończy się "hokeyowo" ...
Argentyna gra dobrze w defensywie, ma indywidualności: Messiego (bez formy), Lavezziego, Higuaina, di Marię, i wygra to spotkanie
Kibicuyę zawsze drużynom z Ameryki Płd. (no kiedyś kibicowałem był - jeszcze Francyi )
The author has edited this post (w 13.07.2014)