Dla mnie też najbardziej bulwersująca była sprawa Misia K. (nb. uzywającego wczesniej nicka "chowaniec" o ile dobrze pamiętam). Najbardziej paskudne było wmanipulowanie forumowiczki w całą akcję.
KazioToJa napisal(a): która jazda forumkowa szanownym najbardziej się podobała? Ciekawy1? kumpello? przybycie Polaka z małżonką na forumowe spotkanie w realu?
Biskub ciekawy1 beł za mojegusz popszedniegusz wewcielenia. Kumpello jusz za Gnembona.
Na ten tomiast Polak beł chibasz wcześni kiedysz beł jeszcze Wencłaskiem i ksiemdzem i pszybeł zes babo nie-żono. I o tosz beło zgorszęstwo powszechne ludu. Nualesz to chibasz Aga zapodaweła. Takosz zweryfikajcie to dobre ludzie.
los napisal(a): Chowaniec... Jak to my wszystko widzimy tylko dostrzec nie chcemy.
Ja np. do pewnego momentu w ogóle nie wiedziałem co to znaczy, bo się okultyzmem nie interesuję, a jest też takie nazwisko po prostu.
pewien człowiek pojawił się na forum i przestrzegał, ale ja nie uwierzyłem Serio był ktoś taki na forum? Ja tylko pamietam jak PitWaw zaczął na niego najeżdzać ale to już było tuż przed ujawnieniem że to złodziej.
MarianoX napisal(a): Pamiętam że on się bardzo chytrze uwiarygadniał i ocieplał własny wizerunek filmami oraz zdjęciami swoich(?) dzieci
Zresztą obecnie wszelkie infernalne odniesienia mają w popkulturze języku kontekst pozytywny: diabelsko skuteczny, szatańsko ponętna itd
Nawet zapraszał forumkowiczów do siebie do Norwegii, koleżanka Erka to nie wiem czy nie pojechała nawet? Trudno powiedzieć ale ta jego rodzina mogła być prawdziwa, przestępcy przecież miewają normalne rodziny.
KazioToJa napisal(a): która jazda forumkowa szanownym najbardziej się podobała? Ciekawy1? kumpello? przybycie Polaka z małżonką na forumowe spotkanie w realu?
Jakiego Polaka?
Na mnie największe wrażenie wywarł Miś Korbiniana, do tej pory takich zawodowych oszustów znałem tylko z książek oraz z serialu niby dokumentalnego Prawdziwe przekręty na BBC. A tu proszę, sam miałem przyjemność się zetknąć.
księdza co zmienił nazwisko na Polak i został profesurem w katedrze pytań granicznych UAM, który wparował z Małżonką (?) bez zaproszenia na spotkanie aktywu ff w Poznaniu.
Wow, to grubo, a już myślałem, że jak ktoś przyjdzie z własną żoną na spotkanie to jest bulwers... co mnie zdziwiło, bo w Krakowie to się zdarzało (mnie też) i nikt nie miał o to pretensji. Ale były ksiądz bez zaproszenia to faktycznie.
no fakt, nieźle wyszło.
Generalnie to był taki ważny ksiądz, ojciec duchowy w seminarium, bardzo jego schorzenie na boku* przeżywaliśmy (no tak, ja też) na forum. Miał tyle przyzwoitości, że wziął sobie nazwisko po tej pani. Wzmożenie na forum było wielkie, a tu sobie państwo wzięli na klatę przybyli na ff spotkanie. Problem w tym, że poznański aktyw był mocno młodzieżowy, więc nie nabluźnił starszym ludziom żyjącym z gadania (ksiądz profesor i dochtorka humanista) jak należało.
* - od dowcipu - najgroźniejsze schorzenie kręgosłupa mężczyzn po czterdziestce? D na boku.
ethanol napisal(a): w starych czasach pisarz śląski szermierkę rapierem nam wykładał
A także próbował ją zastosować na jednym fforumowiczu. Nie wiem w sumie, jak się historia skończyła, ale była z pewnością epicka.
Pisarz poprosił mnie o bycie sekundantem. Wyobraził sobie na podstawie moich dystyngowanych wpisów i pewnego miru jaki miałem na FF po pierwszym zlocie w Kazimierzu, że mam szlacheckie pochodzenie. Wymieniliśmy kilka maili, w których on dążył do pojedynku na rapiery, ja zaś do zaniechania rozlewu krwi ze względu na nieoczywistą zdolność honorową leona-leona. Miałem zresztą rację, bo rzeczony leon (do którego tez pisałem) w ogóle nie był zainteresowany walką.
los napisal(a): Chowaniec... Jak to my wszystko widzimy tylko dostrzec nie chcemy.
Ja np. do pewnego momentu w ogóle nie wiedziałem co to znaczy, bo się okultyzmem nie interesuję, a jest też takie nazwisko po prostu.
Tak, w latach 70-tych był taki hokeista, reprezentant Polski, w czasach gdy należeliśmy do najwyższej ligi w tym sporcie (co prawda bez Kanadyjczyków ale zawsze) i tylko z tym mi się ten nick kojarzył. Jaskierski, Chowaniec, Szeja, Obłój, Gruth, bracia Tokarzowie, na bramce Kosyl albo Tkacz... To były czasy!
Pamiętam też z FF odyseję Jana Bodakowskiego w poszukiwaniu jakiejś pracy, której omal nie przypłacił karierą w branży porno. Niejaki Porucznik Gruber skomentował wtedy: 'Przynajmniej by się normalnie ubierał..."
Zresztą Porucznik Gruber też był niezły. Pisał chyba w lekko dekadenckim stylu, zgrywał luzaka ale kiedyś naprawdę przerażony założył watek o audycie w jego korporacji, który na pewno wykaże , ze on przez 2 lata nic nie robił. Ale to zupełnie nic. I prosił o pomoc forumowiczów, o radę co ma teraz zrobić...
MarianoX napisal(a): Zresztą obecnie wszelkie infernalne odniesienia mają w popkulturze języku kontekst pozytywny: diabelsko skuteczny, szatańsko ponętna itd
Tjaaa... Mówi się dzisiej "piekielnie inteligentny", a zaś o królu Janie mawiali, że miał anielski talent do języków.
Z perspektywy metafizycznej, terminy te odpowiadają, dodajmy, temu samemu poziomowi inteligencji. Ale w popkalczerze aniołom ostała się już tylko cierpliwość. I włosy, których jak nałcza metafyzika, wogle nie mają.
Dobrze. Napiszę to, co wiem. Wątek jest plotkarski, więc to odpowiednie miejsce. O spotkaniu na żywo z p. Polakiem i jego kobietą słyszę po raz pierwszy. Ks. Prof. Węcławski był teologiem, zajmował się teologią fundamentalną, był międzynarodowym autorytetem w tej dziedzinie, członkiem Międzynar. Komisji Teologicznej, a prywatnie też bliskim znajomym ks. prof. Ratzingera, późniejszego papieża. Tak... To on jako rektor Seminarium w Poznaniu przekazał p. Wandzie Półtawskiej informacje o "dokonaniach" abpa Paetza, bo sam mimo swoich koneksji w Rzymie nie mógł się dostać do ucha papieskiego, a pani Półtawska była starą przyjaciółką papieża Jana Pawła II, który np. prosił jeszcze w czasach krakowskich o. Pio o jej uzdrowienie. Jeżdziła do niego regularnie na wakacje, więc jej nie mogli zablokować dostępu. Sprawa Paetza była swoistym katalizatorem tego, co wydarzyło się później. Ks. Węcławski stracił wiarę. On, który na wydziale filozoficznym prowadził np. dwusemestralny cykl wykładów nt. wyznania wiary, przestawił się o 180 stopni, zaczął pisać teksty mające udowodnić, że Pan Jezus nie jest Bogiem. Porzucił kapłaństwo i dokonał apostazji. Pojawiła się też kobieta. Jego rodzina, zwłaszcza mama i brat, bardzo pobożny, gorliwy kapłan, proboszcz jednej z poznańskich parafii, błagali go, żeby nie odchodził z kapłaństwa, nie porzucał wiary i nie hańbił nazwiska. Wobec tego odciął się od rodziny i przyjął nazwisko Polak.
Niewyobrażalne; jak można porzucić Pana Jezusa? Stracić wiarę? Pycha go zgubiła czy coś innego? Mz umysł odłączył mu się od serca, czyli z wiedzy nie zostało nic. A może nigdy nie miał wiary...
Komentarz
Zresztą obecnie wszelkie infernalne odniesienia mają w popkulturze języku kontekst pozytywny: diabelsko skuteczny, szatańsko ponętna itd
Na ten tomiast Polak beł chibasz wcześni kiedysz beł jeszcze Wencłaskiem i ksiemdzem i pszybeł zes babo nie-żono. I o tosz beło zgorszęstwo powszechne ludu. Nualesz to chibasz Aga zapodaweła. Takosz zweryfikajcie to dobre ludzie.
Serio był ktoś taki na forum? Ja tylko pamietam jak PitWaw zaczął na niego najeżdzać ale to już było tuż przed ujawnieniem że to złodziej.
no fakt, nieźle wyszło.
Generalnie to był taki ważny ksiądz, ojciec duchowy w seminarium, bardzo jego schorzenie na boku* przeżywaliśmy (no tak, ja też) na forum. Miał tyle przyzwoitości, że wziął sobie nazwisko po tej pani. Wzmożenie na forum było wielkie, a tu sobie państwo wzięli na klatę przybyli na ff spotkanie. Problem w tym, że poznański aktyw był mocno młodzieżowy, więc nie nabluźnił starszym ludziom żyjącym z gadania (ksiądz profesor i dochtorka humanista) jak należało.
* - od dowcipu - najgroźniejsze schorzenie kręgosłupa mężczyzn po czterdziestce? D na boku.
Jaskierski, Chowaniec, Szeja, Obłój, Gruth, bracia Tokarzowie, na bramce Kosyl albo Tkacz... To były czasy!
chyba jednorazowo sie pojawił, podał imię i nazwisko, przedstawił jako wyłudzacza oszusta i chyba poligamistę
Zresztą Porucznik Gruber też był niezły. Pisał chyba w lekko dekadenckim stylu, zgrywał luzaka ale kiedyś naprawdę przerażony założył watek o audycie w jego korporacji, który na pewno wykaże , ze on przez 2 lata nic nie robił. Ale to zupełnie nic. I prosił o pomoc forumowiczów, o radę co ma teraz zrobić...
Z perspektywy metafizycznej, terminy te odpowiadają, dodajmy, temu samemu poziomowi inteligencji. Ale w popkalczerze aniołom ostała się już tylko cierpliwość. I włosy, których jak nałcza metafyzika, wogle nie mają.
Promo voto Pokorska, de domo Polak.
O spotkaniu na żywo z p. Polakiem i jego kobietą słyszę po raz pierwszy.
Ks. Prof. Węcławski był teologiem, zajmował się teologią fundamentalną, był międzynarodowym autorytetem w tej dziedzinie, członkiem Międzynar. Komisji Teologicznej, a prywatnie też bliskim znajomym ks. prof. Ratzingera, późniejszego papieża. Tak...
To on jako rektor Seminarium w Poznaniu przekazał p. Wandzie Półtawskiej informacje o "dokonaniach" abpa Paetza, bo sam mimo swoich koneksji w Rzymie nie mógł się dostać do ucha papieskiego, a pani Półtawska była starą przyjaciółką papieża Jana Pawła II, który np. prosił jeszcze w czasach krakowskich o. Pio o jej uzdrowienie. Jeżdziła do niego regularnie na wakacje, więc jej nie mogli zablokować dostępu.
Sprawa Paetza była swoistym katalizatorem tego, co wydarzyło się później.
Ks. Węcławski stracił wiarę. On, który na wydziale filozoficznym prowadził np. dwusemestralny cykl wykładów nt. wyznania wiary, przestawił się o 180 stopni, zaczął pisać teksty mające udowodnić, że Pan Jezus nie jest Bogiem. Porzucił kapłaństwo i dokonał apostazji. Pojawiła się też kobieta.
Jego rodzina, zwłaszcza mama i brat, bardzo pobożny, gorliwy kapłan, proboszcz jednej z poznańskich parafii, błagali go, żeby nie odchodził z kapłaństwa, nie porzucał wiary i nie hańbił nazwiska. Wobec tego odciął się od rodziny i przyjął nazwisko Polak.
Pycha go zgubiła czy coś innego?
Mz umysł odłączył mu się od serca, czyli z wiedzy nie zostało nic. A może nigdy nie miał wiary...