Dla mnie to urban legend po prostu, bo profil psychologiczny zupełnie się nie zgadza. Równie dobrze mógłby ktoś podrzucić rewelację, że na spotkanie forum frondy przyjechala królowa angielska, równie prawdopodobne.
Pamiętam, jak jakiś biskup relacjonował na forumku z Watykanu, jak to papież modli się w kaplicy w intencji otrzymania od Najwyższego wskazówki, co zrobić z abp. Wielgusem.
Misia też pamiętam, bo byłem inspiratorem całej sprawy. Pewnie dlatego musiało tak skończyć.
Z tego co pamiętam o Węcławskim plotkowano na forum (w jakiej sprawie, nie pamiętam) i Pan Węcławski znajac miejsce i czas spotkania na piffku (w Poznaniu) przybył sprawę wyjaśnić. Młodzież podobnoż wielce zaskoczona była.
ethanol napisal(a): Z tego co pamiętam o Węcławskim plotkowano na forum (w jakiej sprawie, nie pamiętam) i Pan Węcławski znajac miejsce i czas spotkania na piffku (w Poznaniu) przybył sprawę wyjaśnić. Młodzież podobnoż wielce zaskoczona była.
Otusz to. I takosz to opiseły. Zapamiętełę isz zes to Pokorsko sie pojawieł, wtedysz nie-żono, nualesz nieumim tegusz zweryfikeć.
Kobiety mają zadziwiającą zdolność koincydencji z swoistym zakrzywieniem (podobnie jak planety z zakrzywieniem czasoprzestrzeni) paradygmatu aksjologicznego i ontologicznego niektórych mężczyzn, osobliwe znajdujących się w fazie egzystencjalnej zwanej KWS.
Nie mogę potwierdzić ani zaprzeczyć, bo na owym piffku nie byłem, natomiast pamiętam relację z niego (bieżąco przekazaną tego samego dnia na forum) od jednego (jednej) z uczestników (uczestniczek), nie pamiętam którego (której). I nie było to zdementowane przez pozostałych uczestników. W tym czasie BAP pojawiała się jako dyskutantka na forumku, jako przedstawicielka Pracowni Pytań Granicznych, w której i x. W. pisywał. Nie ma dowodu, że już wtedy byli parą, to tylko domysły a raczej domniemania post factum.
Brzost napisal(a): W tym czasie BAP pojawiała się jako dyskutantka na forumku, jako przedstawicielka Pracowni Pytań Granicznych, w której i x. W. pisywał. Nie ma dowodu, że już wtedy byli parą, to tylko domysły a raczej domniemania post factum.
A to wogule nie Wemcłaski założeł te pracownie zes zapytywaniamy pogranicznemy. Albosz pszynajmni derechtorował tamuj? Cuś mie sie widzi isz to on te Pokorskie se zatrudnieł na strasz graniczno?
W każdem bonć razie wtedysz pszyśli jakoszby beli paro. O czem ze zgorszęctwem piseła Aga W.
MarianoX napisal(a): Biorąc pod uwagę poświęcany "czas antenowy" największym zagrożeniem dla ludzkości według portalu PCh24, na którym bardzo często gości red. Lisicki, nie jest herezja, masowa apostazja, kryzys duchowieństwa czy nawet potencjalnie nadchodząca apokalipsa ale maseczki i szczepionki.
To powoduje u mnie pewien dystans do tego medium, które pragnie być postrzegane jako głos polskich zatroskanych katolików.
Wchodziłem tam kiedyś regularnie. Mocno trzymali się linii katolickiej i tylko z tej perspektywy komentowali (a przynajmniej starali się), raczej nie przekraczając granicy, także w krytycznej ocenie poczynań i wypowiedzi papieża Franciszka. Bywały kaczki dziennikarskie i naiwne wzmożenia. Wobec PiS-u, rzecz jasna, zdarzało im się robić przytyki, ale moją uwagę zwracało też to, że praktycznie nie dawali głosu ludziom związanym z konfą i planktonem prawicowym. To mi się podobało u nich. Co prawda, jak już swojego czasu na forum zauważono, redachtórzy tam niezbyt charyzmatyczni, a ten naczelny ma zwyczaj uśmiechania się podczas podawania najbardziej złowieszczych informacji, zupełnie jak Braun, ale że ten drugi ma krzywą gębę, to te uśmiechy są u niego jeszcze bardziej odpychające. Pamiętam jak przed laty trafiłem na jakąś jego pogadankę okolicznościową na świeżym powietrzu o rodzinie Ulmów – i też się wtedy tak uśmiechał w najmniej stosownych momentach. No ale wracając do pch24, to niestety rzeczywiście od wybuchu pandemii odlecieli i dołączyli do poszukiwaczy świętego Graala wolności, tzn. przepraszam, oczywiście Wolności. Jakoś tak przestałem do nich zaglądać. Mówię "jakoś tak", bo to nawet nie po jakiejś mężnej deklaracji złożonej przed lustrem, że do takich owakich to zaglądać nie można, nie wypada, tylko zwyczajnie, z dnia na dzień przestałem wchodzić – straciłem zainteresowanie.
KAnia napisal(a): Dobrze. Napiszę to, co wiem. Wątek jest plotkarski, więc to odpowiednie miejsce. O spotkaniu na żywo z p. Polakiem i jego kobietą słyszę po raz pierwszy. Ks. Prof. Węcławski był teologiem, zajmował się teologią fundamentalną, był międzynarodowym autorytetem w tej dziedzinie, członkiem Międzynar. Komisji Teologicznej, a prywatnie też bliskim znajomym ks. prof. Ratzingera, późniejszego papieża. Tak... To on jako rektor Seminarium w Poznaniu przekazał p. Wandzie Półtawskiej informacje o "dokonaniach" abpa Paetza, bo sam mimo swoich koneksji w Rzymie nie mógł się dostać do ucha papieskiego, a pani Półtawska była starą przyjaciółką papieża Jana Pawła II, który np. prosił jeszcze w czasach krakowskich o. Pio o jej uzdrowienie. Jeżdziła do niego regularnie na wakacje, więc jej nie mogli zablokować dostępu. Sprawa Paetza była swoistym katalizatorem tego, co wydarzyło się później. Ks. Węcławski stracił wiarę. On, który na wydziale filozoficznym prowadził np. dwusemestralny cykl wykładów nt. wyznania wiary, przestawił się o 180 stopni, zaczął pisać teksty mające udowodnić, że Pan Jezus nie jest Bogiem. Porzucił kapłaństwo i dokonał apostazji. Pojawiła się też kobieta. Jego rodzina, zwłaszcza mama i brat, bardzo pobożny, gorliwy kapłan, proboszcz jednej z poznańskich parafii, błagali go, żeby nie odchodził z kapłaństwa, nie porzucał wiary i nie hańbił nazwiska. Wobec tego odciął się od rodziny i przyjął nazwisko Polak.
we wcześniejszych książkach księdza widać było brak wiary w boską naturę Pana Jezusa. Delikatnie, ale z perspektywy widać te akcenty.
KAnia napisal(a): O spotkaniu na żywo z p. Polakiem i jego kobietą słyszę po raz pierwszy.
O tem isz wtedysz wpad z babo na jejich poznanckie pifko piseła Aga. Nualesz wtedysz beł jeszcze Wencłaskiem. Takosz babe zaposiadyweł jakosz ksiomc.
Pierwsze słyszę, Kiedy dokładnie miałoby być to spotkanie?
sama niemal nie poszłam na to spotkanie w Chimerze i potem żałowałam bardzo. Pamiętam, że były Fiona i Prosiako i taka sympatyczna studentka polonistka, która się mocno udzielała na forum.
Motes napisal(a): Jakoś tak przestałem do nich zaglądać. Mówię "jakoś tak", bo to nawet nie po jakiejś mężnej deklaracji złożonej przed lustrem, że do takich owakich to zaglądać nie można, nie wypada, tylko zwyczajnie, z dnia na dzień przestałem wchodzić – straciłem zainteresowanie.
Miałem podobnie z Gadowerem. Też słuchałem go regularnie, najpierw z zaciekawieniem i aprobatą, a potem stopniowo z coraz większą niechęcią, aż w końcu zniechęciłem się całkowicie po nagraniu, na którym porównał lekarzy z czasów pandemii do ZOMO z czasów stanu wojennego.
KAnia napisal(a): O spotkaniu na żywo z p. Polakiem i jego kobietą słyszę po raz pierwszy.
O tem isz wtedysz wpad z babo na jejich poznanckie pifko piseła Aga. Nualesz wtedysz beł jeszcze Wencłaskiem. Takosz babe zaposiadyweł jakosz ksiomc.
Pierwsze słyszę, Kiedy dokładnie miałoby być to spotkanie?
sama niemal nie poszłam na to spotkanie w Chimerze i potem żałowałam bardzo. Pamiętam, że były Fiona i Prosiako i taka sympatyczna studentka polonistka, która się mocno udzielała na forum. Justyna, Pyskata Studentka.
Pyskatą Studentkę (d. Aibihill) wspominam miło, gdyż była redaktorką mojej pierwszej publikacji poetyckiej w nie istniejącym już wydawnictwie Shorka. A tak w ogóle to dziękuję za ten wątek historyczny, bo odświeżył mi w pamięci sporo fajnych a zapomnianych dawnych znajomych z wirtualu. Wychodzi na to, że tych niefajnych jakoś łatwiej zapamiętać było...
Wszyscy dzielą się wspomnieniami, to i ja podzielę się swoimi, chociażem nikim znikąd, a w złotych czasach FF jadłem kaszkę mannę, no dobra, aż tak to nie, ale zajmowały mnie wówczas inne rzeczy, jeszcze nawet nie zacząłem się zaciągać jednym takim pisemkiem z iście jehowickim apelem w tytule. Ale jak już się zacząłem zaciągać, to zaraz mnie wzmogło i cała para poszła w podbijanie internetów, toteż mniej więcej w latach 2009-2013 całkiem sporo pisałem na różnych forach ogólnotematycznych albo tematycznych, gdzie rzecz jasna szczególnie upodobałem sobie hajd parki i wątki polityczno-światopoglądowe.Tam zwykle reprezentowałem mniejszość katolicką, zwykle tylko w mojej osobie, ewentualnie w aliansie z jakimiś zdroworozsądkowymi poczcciwcami (jeszcze tacy wtedy bywali), wobec uciemiężonej i udręczonej katolickością większości, dlatego kiedy przypadkiem trafiłem na Rebelyę, zwaną tu czasami z czułością Robalyą albo Rubelką, przeżyłem nie lada wzruszenie. Oto znalazłem się w miejscu, gdzie byli "sami swoi". Ja wiem, to może budzić rozbawienie u tych, którzy o tamtym forum wypowiadają się z niechęcią, a nawet z obrzydzeniem – i nawet z perspektywy lat jako tako rozumiem te uczucia, chociaż nie podzielam raczej – ale dotąd to już prawie że nabyłem pewności, że sam jeden stanowię tę mniejszość katolicką w całej galaktyce, a cała reszta poza prof. Bartyzelem i kimś tam jeszcze pomarła, i nawet zaczynałem odczuwać z tego powodu pewnego rodzaju dyskomfort. Już mi trochę smutno było. A tu taka miła niespodzianka. No potem to nawet taki naiwniak jak ja kapnął się, że nie jest tak różowo. Z innymi, ale i ze mną też.
Motes napisal(a): Wszyscy dzielą się wspomnieniami, to i ja podzielę się swoimi, chociażem nikim znikąd, a w złotych czasach FF jadłem kaszkę mannę, no dobra, aż tak to nie, ale zajmowały mnie wówczas inne rzeczy, jeszcze nawet nie zacząłem się zaciągać jednym takim pisemkiem z iście jehowickim apelem w tytule. Ale jak już się zacząłem zaciągać, to zaraz mnie wzmogło i cała para poszła w podbijanie internetów, toteż mniej więcej w latach 2009-2013 całkiem sporo pisałem na różnych forach ogólnotematycznych albo tematycznych, gdzie rzecz jasna szczególnie upodobałem sobie hajd parki i wątki polityczno-światopoglądowe.Tam zwykle reprezentowałem mniejszość katolicką, zwykle tylko w mojej osobie, ewentualnie w aliansie z jakimiś zdroworozsądkowymi poczcciwcami (jeszcze tacy wtedy bywali), wobec uciemiężonej i udręczonej katolickością większości, dlatego kiedy przypadkiem trafiłem na Rebelyę, zwaną tu czasami z czułością Robalyą albo Rubelką, przeżyłem nie lada wzruszenie. Oto znalazłem się w miejscu, gdzie byli "sami swoi". Ja wiem, to może budzić rozbawienie u tych, którzy o tamtym forum wypowiadają się z niechęcią, a nawet z obrzydzeniem – i nawet z perspektywy lat jako tako rozumiem te uczucia, chociaż nie podzielam raczej – ale dotąd to już prawie że nabyłem pewności, że sam jeden stanowię tę mniejszość katolicką w całej galaktyce, a cała reszta poza prof. Bartyzelem i kimś tam jeszcze pomarła, i nawet zaczynałem odczuwać z tego powodu pewnego rodzaju dyskomfort. Już mi trochę smutno było. A tu taka miła niespodzianka. No potem to nawet taki naiwniak jak ja kapnął się, że nie jest tak różowo. Z innymi, ale i ze mną też.
Przemko napisal(a): Albo Gutta Cavat, też bym chciał wiedzieć.
Gutta czyli Krzysiu pojawiał się na piwkach FF w Krakowie swego czasu (incognito). Spotkać go można w okolicach Sukiennic gdzie prowadzi marchandowy biznes. BTW był kiedyś w starożytnośći rzecznikiem KPN w Sejmie. Czasem chlejemy.
Komentarz
Misia też pamiętam, bo byłem inspiratorem całej sprawy. Pewnie dlatego musiało tak skończyć.
W każdem bonć razie wtedysz pszyśli jakoszby beli paro. O czem ze zgorszęctwem piseła Aga W.
sama niemal nie poszłam na to spotkanie w Chimerze i potem żałowałam bardzo. Pamiętam, że były Fiona i Prosiako i taka sympatyczna studentka polonistka, która się mocno udzielała na forum.
Justyna, Pyskata Studentka.
A tak w ogóle to dziękuję za ten wątek historyczny, bo odświeżył mi w pamięci sporo fajnych a zapomnianych dawnych znajomych z wirtualu. Wychodzi na to, że tych niefajnych jakoś łatwiej zapamiętać było...
Justyna, Pyskata Studentka.
o tak tak.
Potem na forum towarzystwo, się żaliło,że Polak wpadł znienacka, przygotowany co i jak chce powiedzieć, a piffkowiczom trochę mowę odjęło.
No co? Na ugorze rosłem, źle wyrosłem...
tego mi po rebelce najbardziej brakuje
Spotkać go można w okolicach Sukiennic gdzie prowadzi marchandowy biznes.
BTW był kiedyś w starożytnośći rzecznikiem KPN w Sejmie.
Czasem chlejemy.