natenczas napisal(a): >Odciąć się od dynamiki oferowanej przez współczesność to może jedyne wyjście. Straty żadne. Kultura przeżuwa wciąż te same tematy. Korzyści znaczne: wyjście z mirażu świata jako bodźcowej zupki instant.
Problem w tym, że się odciąłem. I to mocno. Za każdym jednak razem kiedy próbuję wrócić, zaczerpnąć ze źródła dzisiejszej kultury masowej, coraz bardziej odczuwam smród z niego bijący. Coraz bardziej jestem zdegustowany i coraz ciężej jest mi wyłowić coś wartościowego. Moje prośby o polecenia w tym wątku wynikają z autentycznej bezradności. Co sam znajduję to porażka.
A był okres, że wynajdywałem perełki, albo jako jeden z pierwszych zwracałem uwagę na coś wartościowego, co właśnie się zaczynało, pojawiało.
Nie ma topu. Teraz nie ma filmów takich jakie pół wieku temu i wcześniej kręcili Kurosawa, Fellini, Kubrick, Leone, Bunuel, Hitchcock, Antonioni, Visconti, Has, Hawks, Wilder, Lubitsch, Lang, Huston, Bergman, Wyler, Clouzot. Raz na rok (maksymalnie) jest dający się obejrzeć rozrywkowy film.
natenczas napisal(a): >Odciąć się od dynamiki oferowanej przez współczesność to może jedyne wyjście. Straty żadne. Kultura przeżuwa wciąż te same tematy. Korzyści znaczne: wyjście z mirażu świata jako bodźcowej zupki instant.
Problem w tym, że się odciąłem. I to mocno. Za każdym jednak razem kiedy próbuję wrócić, zaczerpnąć ze źródła dzisiejszej kultury masowej, coraz bardziej odczuwam smród z niego bijący. Coraz bardziej jestem zdegustowany i coraz ciężej jest mi wyłowić coś wartościowego. Moje prośby o polecenia w tym wątku wynikają z autentycznej bezradności. Co sam znajduję to porażka.
A był okres, że wynajdywałem perełki, albo jako jeden z pierwszych zwracałem uwagę na coś wartościowego, co właśnie się zaczynało, pojawiało.
Spróbuj tych 3 które poleciłem wyżej. Może nie arcydzieła ale solidne produkcje.
Spróbuj tych 3 które poleciłem wyżej. Może nie arcydzieła ale solidne produkcje.
Ok, spróbuję. Bardzo żałuję, że For All Mankind jest momentami infantylny i zideologizowany, bo pomysł świetny. I nawet nieźle to realizowane, ale część postaci, ich zachowania są nieakceptowalnie sztuczne. Kalki, schematy, przewidywalne.
Diuna jest poprawna. I to tyle. Blade Runner wtórny (co zrozumiałe), podobnie jak Orville (tak mi się wydaje, nie oglądałem). Komiksowe filmy o superbohaterach to filmy dla dzieci.
Nie wiem dla kogo są komiksowe filmy o superbohaterach. Jak się sprzedaje w Ameryce, to pewnie dla Amerykanów, jeśli w Europie kto to ogląda, to tylko dlatego, że małpuje Amerykę, oni umieją sprzedawać. Ja patrzę jak cielę na malowane wrota.
Spróbuj tych 3 które poleciłem wyżej. Może nie arcydzieła ale solidne produkcje.
Ok, spróbuję. Bardzo żałuję, że For All Mankind jest momentami infantylny i zideologizowany, bo pomysł świetny. I nawet nieźle to realizowane, ale część postaci, ich zachowania są nieakceptowalnie sztuczne. Kalki, schematy, przewidywalne.
Zgoda jeśli chodzi o ocenę For All Mankind. Pomysł bardzo fajny ale ogólnie zmarnowany. Mnie podwójnie zainteresował bo i na SF wychowany i do NASA miałem kiedyś niedaleko. I niestety im dalej tym gorzej. Sezon trzeci już jest tęczowy do bólu.
To co łączy te 3, to oparcie na faktach, co może utrudnia puszczania wodzy tolerancji zbyt daleko. I dwa (Shrink i Bird) toczą się w latach 80/90.
Smok_Eustachy napisal(a): Nowe: Blade Runner 2049 Diuna Orville Peacemaker Nawet to Boys.
Stare: Blade Runner Odyseja Kosmiczna Star Trek TNG Gwiezdne Wojny x3 Princess Bridge.
Nowy Blade i Diuna to jest pięć poziomów niżej niż stary Blade nie mówiąc o Odysei. Żadne efekty specjalne nie dadzą rady tego zamydlić
No a Star Trek jako top dawnego kina to chyba żart. Tak samo Gwiezdne wojny, które można rozpatrywać bardziej w kategoriach potęgi medialnej reklamy czy jakichś zjawisk socjologicznych. Prosta bajka. Coś jak Harry Potter.
Przełom w efektach specjalnych. Po raz pierwszy wykreowano całe w miarę przekonywujące uniwersum. I chyba nic więcej, co sam Lucas bardzo dobrze pokumał odpuszczając sobie potem robienie filmów i koncentrując się na sztuczkach.
Siłą pierwszych Gwiezdnych Wojen są jednak bardzo dobrze, a może i wybitnie, nakreślone postacie. Ogólnie tam wszystko jest spójne, ta historia jest świetna. Detale, gadżety, muzyka uzupełniają tą znakomitą baśń.
Po latach, uważam że bardzo chrześcijańską baśń, o walce dobra ze złem. O dwóch siłach zmagających się od wieków. O upadku i ostatecznym powstaniu, tuż przed śmiercią, takiej namiastce nawrócenia. O wielkiej sile ukrytej w marnym ciałku, o pozorach które mylą.
Zabawne to co piszę ? No nie, na tle dzisiejszych gniotów ideologicznych tak właśnie jest.
Smok_Eustachy napisal(a): Nowe: Blade Runner 2049 Diuna Orville Peacemaker Nawet to Boys.
Stare: Blade Runner Odyseja Kosmiczna Star Trek TNG Gwiezdne Wojny x3 Princess Bridge.
Nowy Blade i Diuna to jest pięć poziomów niżej niż stary Blade
Mnie się nowy „Blade Runner” podobał znacznie bardziej od starego. Ale to właśnie jeden z tych nowych filmów, które trafiają do mnie raczej w drodze wyjątku.
Ciekawi mnie opinia koleżeństwa na temat tego dzieła. Kiedyś na drugim forumku mimochodem ktoś o tym wspomniał. Nie dam sobie obciąć nawet małego palca u nogi, ale chyba był to Consumer. Nie dam sobie też obciąć nawet małego palca u nogi, ale chyba w związku z tym byłem zdziwiony, bo kol. Consumer wyczuwa najmniejszy swądek siarki równie sprawnie jak rekin kroplę krwi, a „Latarnia” wydała mi się dziełem heterodoksa i poganina, zresztą niejako potwierdzając jego wcześniejszą „Czarownicę”. „Czarownica” to – tak jak nowa „Suspiria”, tyle że o wiele mniej wulgarnie – zapowiedź, że wszystko, a szczególnie facecików, pochłonie wielka wagina, a kto tam za tą waginą stoi, to już się można domyślać. Niby nic nowego, bo pisał już o tym kiedyś kabotyn Przybyszewski, no ale...
Ale wracając do „Latarni” – oglądali? Postawiłbym temu 8 czy 9 w dziesięciostopniowej skali, tak to realizacyjnie wydało mi się dobre, ale postawiłem 7 na linkowanym portalu, bo mam wrażenie, że pan twórca znowu wyżywał się na męskości, a wyżywając na męskości, może i sięgał dalej. Czy też wyżej.
Aossowtymfilmiehozi? Zmęczyłem, bo różni reklamowali, podobała mi się charakteryzacja i obrazki (Willem Dafoe świetny) ale akcji nie potrafiłem zidentyfikować. Dokładnie tak samo jak w Czarownicy zresztą. Obrazki są dobre przez kilka sekund, góra kilka minut ale godzina? Tu jest najlepszy film Eggersa bo krótki
los napisal(a): Aossowtymfilmiehozi? Zmęczyłem, bo różni reklamowali, podobała mi się charakteryzacja i obrazki (Willem Dafoe świetny) ale akcji nie potrafiłem zidentyfikować. Dokładnie tak samo jak w Czarownicy zresztą. Obrazki są dobre przez kilka sekund, góra kilka minut ale godzina? Tu jest najlepszy film Eggersa bo krótki
Obrazek został zmniejszony aby pasował do strony. Kliknij aby powiększyć.
Skoro Eggers, to i najnowszy "Wiking". Kolejny film na pewno JAKIŚ, choć w sumie to kolejna historia Hamleta.
- The Expanse (jest na Amazon Prime); - Battlestar Galactica (serial, ten nowszy, nie pierwowzór, był na Amazon, ale wsiąkł, nie wiem, czy gdzieś jeszcze dostępny).
Rydygier napisal(a): Z now(sz)ych SF moje ulubione to dwa seriale:
- The Expanse (jest na Amazon Prime); - Battlestar Galactica (serial, ten nowszy, nie pierwowzór, był na Amazon, ale wsiąkł, nie wiem, czy gdzieś jeszcze dostępny).
To zawsze też rzecz gustu, ale warto dać szansę.
BTG to jest jeden z lepszych seriali ever. A Expanse zacząłem oglądać, ale później przerzuciłem się na książki, seria jeszcze się nie skończyła. Choć nierówne, to dobre. Taka spejs opera, rozciągnięta w czasie, człowiek przywiązuje się do bohaterów itd.
Obejrzałem wczoraj najlepszy podobno odcinek tego Orville. No żenada. Poziom 10-12 letnich dzieci. Da się oglądać chyba tylko w wielki upał albo w innej sytuacji gdy człowiek już na nic nie ma siły i chce się przymulić. W tym sensie można polecać jako alternatywę dla maryśki.
Tomek napisal(a): Obejrzałem wczoraj najlepszy podobno odcinek tego Orville. No żenada. Poziom 10-12 letnich dzieci. Da się oglądać chyba tylko w wielki upał albo w innej sytuacji gdy człowiek już na nic nie ma siły i chce się przymulić. W tym sensie można polecać jako alternatywę dla maryśki.
Porozmawiajmy o konkretach. Który odcinek? Bo Domino jest na imdb ocenione najwyżej
Tomek napisal(a): Obejrzałem wczoraj najlepszy podobno odcinek tego Orville. No żenada. Poziom 10-12 letnich dzieci. Da się oglądać chyba tylko w wielki upał albo w innej sytuacji gdy człowiek już na nic nie ma siły i chce się przymulić. W tym sensie można polecać jako alternatywę dla maryśki.
Porozmawiajmy o konkretach. Który odcinek? Bo Domino jest na imdb ocenione najwyżej
No nie, teraz jest "Identity", o robociku który się trochę uczłowieczył.
Obecność dziecięcych bohaterów jeszcze bardziej podkreśla, że jest to film dla dzieci i na emocjonalnym poziomie 12latka. Ale nawet ten taki mniejszy dzieciak też załapie. Całość wygląda jak jakieś odgrzewane kotlety po Star Treku. Tylko że dla mnie stare Star Treki to też nie jest żaden filmowy top, ale najwyżej znośna rozrywka. Stawianie tego koło Kubricka czy BR Scotta (bo sam Scott jest mocno nierowny), to prawie jak paczamama koło ołtarza. Jakby tego życzliwie nie interpretować to jest zgrzyt i już.
Też mnie to zdziwiło, gdyż Star Trem było dla mnie zawsze synonimem obciachu. Coś z tej samej półki co Kosmos 1999. Serio o takich gniotach się dyskutuje na EC?
Star Trem było dla mnie zawsze synonimem obciachu.
Gdzieżby tam.
Star Trek był doniosły (nie tylko popkulturowo, np. zainspirował niektórych do kariery naukowej), nie przeszkadzała temu pewna siermiężność produkcji (nie odstająca raczej od ówczesnej normy) ani nawet lewoskrętność ideologiczna. Sednem tam były rozmaite rozkminy filozoficzno-etyczno-naukowe połączone z całkiem "lubialnymi" i nie papierowymi bohaterami, co czyniło ze ST chyba unikalny fenomen. Sedno pływało w sosie bogatego w detale wszechświata przedstawionego.
Komentarz
A był okres, że wynajdywałem perełki, albo jako jeden z pierwszych zwracałem uwagę na coś wartościowego, co właśnie się zaczynało, pojawiało.
Kolega zaproponuje coś do porównania: 5-10 starych topowych pozycji i tyle samo nowych.
Nowe:
Blade Runner 2049
Diuna
Orville
Peacemaker
Nawet to Boys.
Stare:
Blade Runner
Odyseja Kosmiczna
Star Trek TNG
Gwiezdne Wojny x3
Princess Bridge.
To co łączy te 3, to oparcie na faktach, co może utrudnia puszczania wodzy tolerancji zbyt daleko. I dwa (Shrink i Bird) toczą się w latach 80/90.
No a Star Trek jako top dawnego kina to chyba żart. Tak samo Gwiezdne wojny, które można rozpatrywać bardziej w kategoriach potęgi medialnej reklamy czy jakichś zjawisk socjologicznych. Prosta bajka. Coś jak Harry Potter.
Po latach, uważam że bardzo chrześcijańską baśń, o walce dobra ze złem. O dwóch siłach zmagających się od wieków. O upadku i ostatecznym powstaniu, tuż przed śmiercią, takiej namiastce nawrócenia. O wielkiej sile ukrytej w marnym ciałku, o pozorach które mylą.
Zabawne to co piszę ? No nie, na tle dzisiejszych gniotów ideologicznych tak właśnie jest.
A widzieliście toto: https://www.filmweb.pl/film/Lighthouse-2019-803179?
Ciekawi mnie opinia koleżeństwa na temat tego dzieła. Kiedyś na drugim forumku mimochodem ktoś o tym wspomniał. Nie dam sobie obciąć nawet małego palca u nogi, ale chyba był to Consumer. Nie dam sobie też obciąć nawet małego palca u nogi, ale chyba w związku z tym byłem zdziwiony, bo kol. Consumer wyczuwa najmniejszy swądek siarki równie sprawnie jak rekin kroplę krwi, a „Latarnia” wydała mi się dziełem heterodoksa i poganina, zresztą niejako potwierdzając jego wcześniejszą „Czarownicę”. „Czarownica” to – tak jak nowa „Suspiria”, tyle że o wiele mniej wulgarnie – zapowiedź, że wszystko, a szczególnie facecików, pochłonie wielka wagina, a kto tam za tą waginą stoi, to już się można domyślać. Niby nic nowego, bo pisał już o tym kiedyś kabotyn Przybyszewski, no ale...
Ale wracając do „Latarni” – oglądali? Postawiłbym temu 8 czy 9 w dziesięciostopniowej skali, tak to realizacyjnie wydało mi się dobre, ale postawiłem 7 na linkowanym portalu, bo mam wrażenie, że pan twórca znowu wyżywał się na męskości, a wyżywając na męskości, może i sięgał dalej. Czy też wyżej.
Matrix i Władca Pierścieni to nowe czy stare?
2. Nowe, stare ma przynajmniej pół wieku.
- The Expanse (jest na Amazon Prime);
- Battlestar Galactica (serial, ten nowszy, nie pierwowzór, był na Amazon, ale wsiąkł, nie wiem, czy gdzieś jeszcze dostępny).
To zawsze też rzecz gustu, ale warto dać szansę.
A Expanse zacząłem oglądać, ale później przerzuciłem się na książki, seria jeszcze się nie skończyła. Choć nierówne, to dobre. Taka spejs opera, rozciągnięta w czasie, człowiek przywiązuje się do bohaterów itd.
Zanim skończy się seria książek, świat TV może wyglądać inaczej. Fani się smucą, ale ja rozumiem.
Wspaniale zagrana rola tytułowa.
https://www.imdb.com/list/ls025248073/?sort=user_rating,desc&st_dt=&mode=detail&page=1
Obecność dziecięcych bohaterów jeszcze bardziej podkreśla, że jest to film dla dzieci i na emocjonalnym poziomie 12latka. Ale nawet ten taki mniejszy dzieciak też załapie. Całość wygląda jak jakieś odgrzewane kotlety po Star Treku. Tylko że dla mnie stare Star Treki to też nie jest żaden filmowy top, ale najwyżej znośna rozrywka. Stawianie tego koło Kubricka czy BR Scotta (bo sam Scott jest mocno nierowny), to prawie jak paczamama koło ołtarza. Jakby tego życzliwie nie interpretować to jest zgrzyt i już.
Star Trek był doniosły (nie tylko popkulturowo, np. zainspirował niektórych do kariery naukowej), nie przeszkadzała temu pewna siermiężność produkcji (nie odstająca raczej od ówczesnej normy) ani nawet lewoskrętność ideologiczna. Sednem tam były rozmaite rozkminy filozoficzno-etyczno-naukowe połączone z całkiem "lubialnymi" i nie papierowymi bohaterami, co czyniło ze ST chyba unikalny fenomen. Sedno pływało w sosie bogatego w detale wszechświata przedstawionego.