Obecność dziecięcych bohaterów jeszcze bardziej podkreśla, że jest to film dla dzieci i na emocjonalnym poziomie 12latka. Ale nawet ten taki mniejszy dzieciak też załapie. Całość wygląda jak jakieś odgrzewane kotlety po Star Treku. Tylko że dla mnie stare Star Treki to też nie jest żaden filmowy top, ale najwyżej znośna rozrywka. Stawianie tego koło Kubricka czy BR Scotta (bo sam Scott jest mocno nierowny), to prawie jak paczamama koło ołtarza. Jakby tego życzliwie nie interpretować to jest zgrzyt i już.
Pomysł, że ja kw filmie są dzieci to jest on dla dzieci jest nieco szokujący. W Odysei też są chyba. mamy początek Odysei: UFO jako ateistyczny odpowiednik Pana Boga tchnęło rozum w małpę. A koniec: tak się wszystko popierniczyło że nikt nie wie co jest grane.
Ale ładne obrazki. A kosmosu i stanu nieważkości do dziś nikt lepiej nie pokazał. Fajny też pojedynek z komputerem. Podobnie jak Gwiezdne Wojny - przełom w kinematografii. Była to niestety zła rewolucja - film przestał być opowieścią a stał się pokazem sztuczek.
Smok_Eustachy napisal(a): Pomysł, że ja kw filmie są dzieci to jest on dla dzieci jest nieco szokujący.
Nie zrozumiałeś Smoku. Historyjka jest na poziomie dziecięcym, a obecność dzieci jako na tyle istotnych bohaterów, że widz się może z nimi utożsamić, tylko potwierdza, jakiego widza także brano pod uwagę.
Streść co w historyjce z tego Domino jest taką rewelką, że pod nieudanym podejściu z robocikiem powinienem zaryzykować. Bo cała czysto filmowa strona tej filmozy a więc zdjęcia, muzyka, aktorstwo to najwyżej poprawne rzemiosło.
Smok_Eustachy napisal(a): UFO jako ateistyczny odpowiednik Pana Boga tchnęło rozum w małpę
los napisal(a): Ale ładne obrazki. A kosmosu i stanu nieważkości do dziś nikt lepiej nie pokazał. Fajny też pojedynek z komputerem. Podobnie jak Gwiezdne Wojny - przełom w kinematografii. Była to niestety zła rewolucja - film przestał być opowieścią a stał się pokazem sztuczek.
No nie własnie Gwiezdne Wojny podbiły Ziemię opowieścią
2. Inne fajoskie filmy: Pierwszy człowiek Dunkierka JAK ZOSTAĆ KRÓLEM
los napisal(a): Ale ładne obrazki. A kosmosu i stanu nieważkości do dziś nikt lepiej nie pokazał. Fajny też pojedynek z komputerem. Podobnie jak Gwiezdne Wojny - przełom w kinematografii. Była to niestety zła rewolucja - film przestał być opowieścią a stał się pokazem sztuczek.
Prawdę mówiąc, myślałem że są to Nieszpory sycylijskie w innej Rekwizytorni.
Tomek napisal(a): /.../,,,,,,,,, Nie zrozumiałeś Smoku. Historyjka jest na poziomie dziecięcym, a obecność dzieci jako na tyle istotnych bohaterów, że widz się może z nimi utożsamić, tylko potwierdza, jakiego widza także brano pod uwagę.
Streść co w historyjce z tego Domino jest taką rewelką, że pod nieudanym podejściu z robocikiem powinienem zaryzykować. Bo cała czysto filmowa strona tej filmozy a więc zdjęcia, muzyka, aktorstwo to najwyżej poprawne rzemiosło.
Nie ryzykuj lepiej bo jest tam więcej robotów i rozkminy robotyczne. Nawiązania do Star Warsa
los napisal(a): Obrazki są dobre przez kilka sekund, góra kilka minut ale godzina?
Obrazki są najważniejsze. Pewnie dlatego, że film – nie ten konkretnie, tylko ogólnie film jako film – przemawia właśnie ruchomymi obrazkami. Zaraz po obrazkach (a czasami przed nimi) aktorzy i ich gęby, sposób grania i przenoszenia emocji – jako część obrazków, ich dopełnienie. Za „opowieść” może mi posłużyć aktor i jego gęba z ładnymi obrazkami w tle. Akcja i słowa są drugorzędne, co nie znaczy, że w ogóle nieważne – coś tam może być zarysowane, a nawet powinno. W tym filmie coś tam jest zarysowane. Przypływa młody do latarni, gdzie spotyka starego pierdzącego wariata, i widzimy, że między nimi iskrzy, tak że nie wiadomo, czy na koniec padną sobie w objęcia, czy jednak się pozabijają. To „akcja” na powierzchni.
Smok_Eustachy napisal(a): Połowa super filmów jest na poziomie 12-latka.
Ale w takim razie na czym polega to "super"? Że kaskę trzepią na dzieciach i zinfantylizowanych dorosłych? Kolega naprawdę nie ma większych wymagań? Nie mówię że ma być bez przerwy wielkie kino. Czasem jest taki upał, że nic innego nie wchodzi prócz Gwiezdnych Wojen. Ale raz na jakiś czas chciałoby się obejrzeć film, od którego można by chociaż trochę zmądrzeć a przynajmniej nie zgłupieć.
Smok_Eustachy napisal(a): Połowa super filmów jest na poziomie 12-latka.
Ale w takim razie na czym polega to "super"? Że kaskę trzepią na dzieciach i zinfantylizowanych dorosłych? Kolega naprawdę nie ma większych wymagań? Nie mówię że ma być bez przerwy wielkie kino. Czasem jest taki upał, że nic innego nie wchodzi prócz Gwiezdnych Wojen. Ale raz na jakiś czas chciałoby się obejrzeć film, od którego można by chociaż trochę zmądrzeć a przynajmniej nie zgłupieć.
Istnieją wśród forumkowiczów osoby uważające, że filmiki dla dzieci są szalenie ważne. Pamiętam reakcję jakiegoś gościa, gdy powiedziałem, że jakiś batman ssie. Pamiętam, że oglądałem go jeszcze raz i był tak żenujący, że sam się za twórców wstydziłem (macie tak czasami?). I ten gość zareagował tak, jakby nabluźnił Przenajświętszej Panience co najmniej.
Tomek napisal(a): /.../ Ale w takim razie na czym polega to "super"? Że kaskę trzepią na dzieciach i zinfantylizowanych dorosłych? Kolega naprawdę nie ma większych wymagań? Nie mówię że ma być bez przerwy wielkie kino. Czasem jest taki upał, że nic innego nie wchodzi prócz Gwiezdnych Wojen. Ale raz na jakiś czas chciałoby się obejrzeć film, od którego można by chociaż trochę zmądrzeć a przynajmniej nie zgłupieć.
Na ważnym przesłaniu wartościowym. Szczęki, Star Wars, Indiana Jones, Narzeczony Księżniczki, Ladyhawke, Never Ending Story, etc etc.
trep napisal(a): sam się za twórców wstydziłem (macie tak czasami?).
Ja się właśnie wstydziłem za tego gościa od Orville jak się dowiedziałem, że on to nie tylko wymyślił, ale jeszcze w tym gra główną rolę i musi patrzeć w oczy innym aktorom, jak wypowiadają te bzdety, które wymyślił. Ale zaraz mi przeszło, bo przecież to prawie sami dorośli ludzie, więc to oczywiste dla nich, że są w robocie i mają za to płacone. Więc jak stawka za te bzdety jest dobra to czemu nie.
Smok_Eustachy napisal(a): Na ważnym przesłaniu wartościowym.
I Kolega mi polecił to Orville? Przecież to tępo ciosana propagandówka. O zaletach multi-kulti. I że najważniejsza równość i szacunek. I to kajanie się za dawną historię ludzi, że kiedyś Murzynów bili.
trep napisal(a): sam się za twórców wstydziłem (macie tak czasami?).
Ja się właśnie wstydziłem za tego gościa od Orville jak się dowiedziałem, że on to nie tylko wymyślił, ale jeszcze w tym gra główną rolę i musi patrzeć w oczy innym aktorom, jak wypowiadają te bzdety, które wymyślił. Ale zaraz mi przeszło, bo przecież to prawie sami dorośli ludzie, więc to oczywiste dla nich, że są w robocie i mają za to płacone. Więc jak stawka za te bzdety jest dobra to czemu nie.
Nie oglądam seriali z wyj. tzw. miniseriali lub ciągu niezależnych tzw. epizodów.
MarianoX napisal(a): Zaraz, zaraz - czy to oznacza, ze dobrym filmem byłby np. akcyjniak, w którym protagoniści prowadziłoby podczas strzelaniny głębokie dialogi.
-
A to nie "Zły porucznik" był takim filmem? No i ten, no, "Pulpiasta fikcja".
MarianoX napisal(a): Zaraz, zaraz - czy to oznacza, ze dobrym filmem byłby np. akcyjniak, w którym protagoniści prowadziłoby podczas strzelaniny głębokie dialogi.
-
A to nie "Zły porucznik" był takim filmem? No i ten, no, "Pulpiasta fikcja".
Tarantino w ujeciu bardziej pastiszowym, "Zły porucznik" w powazniejszym - owszem.
Ja bym tu wymienil tez np. "Cienką czerwoną linię" Terrence Malika z naprawdę głębokimi przemyśleniami wygłaszanymi "z offu" i to przez samego Jima Caviziela.
trep napisal(a): Też mnie to zdziwiło, gdyż Star Trem było dla mnie zawsze synonimem obciachu. Coś z tej samej półki co Kosmos 1999. Serio o takich gniotach się dyskutuje na EC?
A powiem ci, że jest jeszcze bardziej siermiężny w opakowaniu serial "Babilon 5". Musiałem przetrawić pierwsze parę odcinków, żeby się przyzwyczaić. Ale jest w nim unikalna głębia i parę historii, które pozostaną kultowe dla całej ekranizacji opowieść SF. Aż żałuję, że ten serial obejrzałem w trybie przyspieszonym.
Star Trek to serial wybitny, przełomowy wręcz i wielowymiarowy, bo trafia zarówno do fanów kosmicznych oper jak i tych, którzy lubią cyklicznie oglądać historię ich ulubionych bohaterów. Patrzysz na tą produkcję pod kątem siermiężnej dla nas dziś scenografii i ogólnie kwadratowości różnych aspektów. Tak, to prawda, ale to ma małe znaczenie.
O ! Będzie reboot Babilon 5. Świetnie. A przy okazji co mowią o tym serialu twórcy po latach (94-98): "Straczynski wspomina, że Babylon 5 był serialem innowacyjnym i przełomowym. Wytyczał nowe ścieżki dla telewizji i pokazywał rozwiązania, które współcześnie są standardem. Jako pierwszy wykorzystywał efekty komputerowe do tworzenia statków i postaci. Jako pierwszy też pokazał z góry rozplanowaną historię na pięć lat, gdy widzowie byli przyzwyczajeni do seriali z zamkniętymi wątkami rozpisanymi na pojedyncze odcinki. Twórca zapowiada, że nowy Babylon 5 będzie kontynuować tradycję innowacyjności. Planuje skonstruować nowe sposoby opowiadania historii, które wprowadzą do telewizji coś kompletnie nowego."
los napisal(a): To bardzo fajne uczucie być od tego daleko i oglądać stare filmy Cormana.
Uwielbiam wszystko co perspektywiczne i nowe. Kiedy coś się pojawia, kiełkuje, rozwija. Lubię nowe trendy, zmiany kierunków, nowe spojrzenia. Lubię żywotność. Nie pasuje mi życie w przeszłości, choć doceniam i szanuję to co było. Ale bardziej jako inspirację, legendę niż wracanie.
Paradoks dzisiejszych czasów polega na tym, że to wszystko co nowe tak naprawdę jest stare, odtwórcze, zupełnie pozbawione przełomowości i duszy.
JORGE napisal(a): Star Trek to serial wybitny, przełomowy wręcz i wielowymiarowy
Kiedyś wszedłem na Onet i tam na górze było "genialny mecz Igi Świątek". To jeszcze zniosłem ale niżej było o czymś tam jako o genialnej przekąsce i jeszcze jakiś genialny trik, chyba na mole albo komary. No geniusz ludzki w całej krasie....
los napisal(a): To bardzo fajne uczucie być od tego daleko i oglądać stare filmy Cormana.
Uwielbiam wszystko co perspektywiczne i nowe. Kiedy coś się pojawia, kiełkuje, rozwija. Lubię nowe trendy, zmiany kierunków, nowe spojrzenia. Lubię żywotność. Nie pasuje mi życie w przeszłości, choć doceniam i szanuję to co było. Ale bardziej jako inspirację, legendę niż wracanie.
Paradoks dzisiejszych czasów polega na tym, że to wszystko co nowe tak naprawdę jest stare, odtwórcze, zupełnie pozbawione przełomowości i duszy.
A ja nie lubię degeneracji. Co to jest degeneracja? Degeneracja to jest wtorek, który od poniedziałku jest późniejszy ale gorszy.
Film do lat 70-tych to była rozrywka klasy średniej. Telewizory miały małe ekrany i marną jakość, więc spektakle oglądało się w kinie. Simenon pisze, że państwo Maigret co czwartek chodzili do kina. Filmy były dla ludzi wykształconych i inteligentnych a także dla mniej inteligentnych, każdy dla siebie coś znalazł, były nawet filmy dla snobów.
A teraz? Do kina łażą małolaty, które wtedy łaziły do cyrku. I mają to co w cyrku - skoki przez obręcze, podniebne szybowanie, dzikie zwierzęta, sztuczki magiczne i debilne dialogi. Nie twierdzę, że to złe, ale ja już z tego wyrosłem.
Tomek napisal(a): /..../ O ! Będzie reboot Babilon 5. Świetnie. A przy okazji co mowią o tym serialu twórcy po latach (94-98): "Straczynski wspomina, że Babylon 5 był serialem innowacyjnym i przełomowym. Wytyczał nowe ścieżki dla telewizji i pokazywał rozwiązania, które współcześnie są standardem. Jako pierwszy wykorzystywał efekty komputerowe do tworzenia statków i postaci. Jako pierwszy też pokazał z góry rozplanowaną historię na pięć lat, gdy widzowie byli przyzwyczajeni do seriali z zamkniętymi wątkami rozpisanymi na pojedyncze odcinki. Twórca zapowiada, że nowy Babylon 5 będzie kontynuować tradycję innowacyjności. Planuje skonstruować nowe sposoby opowiadania historii, które wprowadzą do telewizji coś kompletnie nowego."
Komentarz
https://www.imdb.com/title/tt12037532/?ref_=ttep_ep9
Pomysł, że ja kw filmie są dzieci to jest on dla dzieci jest nieco szokujący.
W Odysei też są chyba. mamy początek Odysei: UFO jako ateistyczny odpowiednik Pana Boga tchnęło rozum w małpę. A koniec: tak się wszystko popierniczyło że nikt nie wie co jest grane.
Streść co w historyjce z tego Domino jest taką rewelką, że pod nieudanym podejściu z robocikiem powinienem zaryzykować. Bo cała czysto filmowa strona tej filmozy a więc zdjęcia, muzyka, aktorstwo to najwyżej poprawne rzemiosło. Jak Pan Bóg dopuści to i z UFA wypuści :-)
2.
Inne fajoskie filmy:
Pierwszy człowiek
Dunkierka
JAK ZOSTAĆ KRÓLEM
Połowa super filmów jest na poziomie 12-latka.
Dziwi mnie to niepomiernie.
Szczęki, Star Wars, Indiana Jones, Narzeczony Księżniczki, Ladyhawke, Never Ending Story, etc etc.
-
Ja bym tu wymienil tez np. "Cienką czerwoną linię" Terrence Malika z naprawdę głębokimi przemyśleniami wygłaszanymi "z offu" i to przez samego Jima Caviziela.
Star Trek to serial wybitny, przełomowy wręcz i wielowymiarowy, bo trafia zarówno do fanów kosmicznych oper jak i tych, którzy lubią cyklicznie oglądać historię ich ulubionych bohaterów. Patrzysz na tą produkcję pod kątem siermiężnej dla nas dziś scenografii i ogólnie kwadratowości różnych aspektów. Tak, to prawda, ale to ma małe znaczenie.
"Straczynski wspomina, że Babylon 5 był serialem innowacyjnym i przełomowym. Wytyczał nowe ścieżki dla telewizji i pokazywał rozwiązania, które współcześnie są standardem. Jako pierwszy wykorzystywał efekty komputerowe do tworzenia statków i postaci. Jako pierwszy też pokazał z góry rozplanowaną historię na pięć lat, gdy widzowie byli przyzwyczajeni do seriali z zamkniętymi wątkami rozpisanymi na pojedyncze odcinki. Twórca zapowiada, że nowy Babylon 5 będzie kontynuować tradycję innowacyjności. Planuje skonstruować nowe sposoby opowiadania historii, które wprowadzą do telewizji coś kompletnie nowego."
Paradoks dzisiejszych czasów polega na tym, że to wszystko co nowe tak naprawdę jest stare, odtwórcze, zupełnie pozbawione przełomowości i duszy.
Tak mi się skojarzyło.
Film do lat 70-tych to była rozrywka klasy średniej. Telewizory miały małe ekrany i marną jakość, więc spektakle oglądało się w kinie. Simenon pisze, że państwo Maigret co czwartek chodzili do kina. Filmy były dla ludzi wykształconych i inteligentnych a także dla mniej inteligentnych, każdy dla siebie coś znalazł, były nawet filmy dla snobów.
A teraz? Do kina łażą małolaty, które wtedy łaziły do cyrku. I mają to co w cyrku - skoki przez obręcze, podniebne szybowanie, dzikie zwierzęta, sztuczki magiczne i debilne dialogi. Nie twierdzę, że to złe, ale ja już z tego wyrosłem.
A to znacie:
https://35mm.online/vod/fabula/test-pilota-pirxa