Skip to content

Robicie jakieś przetwory na zimę?

1246789

Komentarz

  • Nikt nie jest doskonały :)
    W sobotni wieczór napyskowalismy sobie z W , bo kolezanka obdarowała nas grzybami ( dwie skrzyneczki podgrzybków!) i trza było przynieść ze strychu maszynę do suszenia. Maszyna jest z ubiegłego wieku, wczesny Gierek z gustownego blaszyska, z siatkami nierdzewnymi, rozlatująca się , bo wykonawstwo śrub skręcajacyh to ustrojstwo może być przykładem, jak sie umiało spieprzyć.
    Waży tonę i ja sie tego nie tykam. Padło na chłopa i klął jak szewc, bo jak zwykle musiał toto stachać ze strychu , zawadzając nogami o przydasie i łbem o belki, no i drutować.

    Co roku obiecujemy sobie ,że wywalimy to g...w d....y, i kupimy nowe, ale tak schodzi....już ze czterdzieściparę lat, bo to maszyna moich Rodziców.

    Grzyby się suszą, pachną zacnie , po awanturze ni śladu bo my wrzemy szybko i szybko nam przechodzi
    :)
  • Zazdraszczam tych grzybów. Uwielbiam chodzić po lesie i zbierać, oczywiście, jak są. Byliśmy z mężem kilka dni temu i znaleźliśmy tylko 8 siniaków i 3 podgrzybki. W sobotę rekord - 1 kozak. :) Ale może jeszcze będą. W lesie mokro, a grzybów niet.
  • edytowano September 2017
    A na Mazowszu są. Pozbieraliśmy ich trochę w ostatnią sobotę.
  • Cyrylica napisal(a):
    Zazdraszczam tych grzybów. Uwielbiam chodzić po lesie i zbierać, oczywiście, jak są. Byliśmy z mężem kilka dni temu i znaleźliśmy tylko 8 siniaków i 3 podgrzybki. W sobotę rekord - 1 kozak. :) Ale może jeszcze będą. W lesie mokro, a grzybów niet.
    Do dziś urosły na pewno. Było ciepło.

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

  • Koleżanka była w Płockiem.Nazbierała też borowików, ale mnie sie oberwały podgrzybki :), które z pocałowaniem w rekę przyjęłam.
    Też uwielbiam łazić po lesie , a znalezione grzyby wprawiają mnie w archetypową euforię ( dobrobyt ! dobrobyt ! znaleziony ręcyma!) ale pewnie nam sie nie uda w tym roku zrobić wypadu...
  • Nam się udało zrobić wypad cudem i determinacją.
  • AnnaE napisal(a):
    Cyrylica napisal(a):
    Zazdraszczam tych grzybów. Uwielbiam chodzić po lesie i zbierać, oczywiście, jak są. Byliśmy z mężem kilka dni temu i znaleźliśmy tylko 8 siniaków i 3 podgrzybki. W sobotę rekord - 1 kozak. :) Ale może jeszcze będą. W lesie mokro, a grzybów niet.
    Do dziś urosły na pewno. Było ciepło.
    Ale od soboty? Nie wiem, czy mi się męża uda wyciągnąć, bo teraz już musi mieć pewność, że są. :)
  • Przetwory, ach przetwory...
    Maślakami rzuciło naokoło. Chadzam, zbieram, klnę przy obieraniu bo klei się po świńsku. Ale mam nowy sposób na zbieranie. Na dłoń, którą wyciągam grzybka z ziemi ubieram jednorazową rękawicę, taką do mycia garów. W drugiej nożyk. Ścinam przed włożeniem do kosza koniec nóżki, ten ubrudzony.
    MAŚLAKI:
    1. twarde suszę, większe sztuki krojąc. Są najlepszymi grzybami do bigosu. Trzymam w osobnym słoju.
    2. mniejsze marynuję. Najpierw gotowanie przez kilka minut we wrzątku osolonym. Odcedzone daję do słoików i zalewam marynatą (woda, ocet, cukier, liść laurowy, ziele angielskie no i ważne: sporo krążków cebuli. To trzeba gotować i dosmaczać; najlepsze są o smaku winnym, bardziej słodkawym niż kwaśnym). Gotującą się marynatą zalewam maślaki w słoikach, zakręcam i do góry dnem na kocyk.
    3. maślaki większe, miękkie ( czasem razem z innymi. np. podgrzybkami) myję starannie pod strumieniem wody, kroję na kęsy, do rondelka, solę i podduszam jak na sos; niczego nie odlewam. Studzę, przekładam do większych pojemników po śmietanie, kefirze i zamrażam.

    WRZESIEŃ a więc drugi rzut najlepszego szczawiu!
    Rzuciło szczawiem. Mnóstwo tego na polach i łąkach. Zbieram z miejsc oddalonych od dróg, szos. W domu przebieram, oceniam na ile zup to wystarczy, myję i podduszam w garnku. Solę. Kiedy już zmienia się w ciemnozieloną pulpę, studzę, rozdzielam na pojemniki po małej śmietanie - i do zamrażarki. Chociaż pojemnik mały, intensywność takiego skondensowanego szczawiu wystarczy na solidny garnek zupy.

    POMIDORY.
    1. Przecier. Wrzątek, wrzucam na chwilę pomidory, wyjmuję, pod zimną wodę. Skórki cudownie schodzą. Kroję na większe cząstki ,wyrzucam twardy głąb i do gara. Tłuczkiem do ziemniaków naciskam, żeby na dnie był sok, bo inaczej przywierają. Solę, gotuję, potem przecieram przez sito. Pestki z resztą miąższu wrzucam do garnka z wodą, podgotowuję i cedzę na tzw. zupę dzisiejszą , coby nic nie zmarnować. Słoiki wkładam do garnka, gotuję, wyciągam trzonkiem od drewnianej łyżki, napełniam wrzącym przecierem, zakręcam i na kocyk dupą do góry. Leżą do następnego dnia. Nigdy mi się nie popsuły.
    2. Pomidory we wrzątek, cedzę, chłodzę,skórę ściągam. Kroję na kawałki jak na spaghetti. Do woreczków i zamrażam.

    WARZYWA
    Marchew, pietruszka, korzeń selera, por. Por kroję na cienkie talarki, resztę obieram i ścieram na największym oczku tarki. Mieszam, do woreczków, zamrażam.
  • Zazu napisal(a):
    WRZESIEŃ a więc drugi rzut najlepszego szczawiu!
    Rzuciło szczawiem. Mnóstwo tego na polach i łąkach. Zbieram z miejsc oddalonych od dróg, szos. W domu przebieram, oceniam na ile zup to wystarczy, myję i podduszam w garnku. Solę. Kiedy już zmienia się w ciemnozieloną pulpę, studzę, rozdzielam na pojemniki po małej śmietanie - i do zamrażarki. Chociaż pojemnik mały, intensywność takiego skondensowanego szczawiu wystarczy na solidny garnek zupy.
    Na zasadzie luźnych skojarzeń przypomniały mi się czasy gdy miałem na działce zatrzęsienie mirabelek, z którymi nie wiadomo było co zrobić ;-)
  • Zioła. Jest jeszcze na polach dziewanna. Zbieram kwiat, rozkładam na stole w pokoju, na małym prześcieradle. Idealnie schnie przez kilka dni. Do słoika. Herbata -lek na płuca i oskrzela. Bardzo wysoko ceniony.
    Dzika róża, ta czerwona. Zbieram płatki, suszę jak dziewannę. Słoik. Zimą po kilka listków do herbaty. Zapach, moc.
    Jabłko. Kroję na cienkie plasterki, suszę w piecyku nawiewowym. Słoik. Zimą jako herbata lub dodatek do niej.
    Aha. WARZYWA jeszcze suszę. Obrane kroję drobno na cienkie talarki (trochę roboty jest) i do piecyka nawiewowego. W słoik. Idealne na zimową zupę, bo bardzo smaczne.
  • @Brzost; mirabelki są fantastyczne na kompoty - weki. A mirabelkowy dżem najlepiej smakuje z jabłkami - pół na pół - cudo. Mama robiła mirabelkowy dżem do przekładania tortów, dzięki nim tort nie był mdły.
  • co to jest piecyk nawiewowy?
  • Brzost napisal(a):
    zatrzęsienie mirabelek, z którymi nie wiadomo było co zrobić ;-)
    Nalewkę, Brzoście. nalewka na mirabelkach jest aromatyczna, smaczna i świetnie sie starzeje bez nabierania tzw myszki. Lepiej jak mirabelka jest ciemno czerwona, ale żółta też daje radę. Wychodzi złocisty nalew.
  • Mania napisal(a):
    @Brzost; mirabelki są fantastyczne na kompoty - weki. A mirabelkowy dżem najlepiej smakuje z jabłkami - pół na pół - cudo. Mama robiła mirabelkowy dżem do przekładania tortów, dzięki nim tort nie był mdły.
    Też:)
  • christoph napisal(a):
    co to jest piecyk nawiewowy?
    Piekarnik elektryczny z funkcją nawiew, znaczy wiaterek z góry i z dołu. Temperaturę sam ustawiasz. Zaczynam od 75, po 10 min. na 60, potem na 50. Dwa dni suszę.
  • 2 dni? to na wiór!
    ja trzymam w paierowych torebkach śniadaniowych, ale moze lepiej w blaszanych?
  • są dwie szkoły, a nawet tszy. Jedni to torebki papierzane, inni metalowe puszki a te trzecie to tylko słoiki. Jedno je łączy - co czas jakiś wyjąć grzyby suszone czy warzywa, chwilę podsuszyć i znów w słoikowo,puszkową, torebkową tiurmu.
  • Torebka papierowa, albo słoik, ale z suchym liściem laurowym, któren podobnież zapobiega pleśniom i takim różnym.
  • Michał5 napisal(a):
    van.den.budenmayer napisal(a):

    Przepis na ten keczup poprosimy.
    5 kg pomidorów jakie kto ma .
    6 dużych cebuli
    Faktycznie, bardzo dobry sos wyszedł. Częściowo, żeby nie rozwadniać, zamiast octu dałem kwasku cytrynowego.

    Dawno temu tego typu keczup robiła firma Agros z Białegostoku. Tyle, że oni dodawali jeszcze jakichś drobno pokrojonych warzyw, chyba selera czy pietruchy. Do wypróbowania następnym razem.

  • Ta dawna fabryka Agrosu nadal istnieje, a przynajmniej istniała jeszcze ze dwa lata temu. Teraz jest w strukturach Mispolu.
  • jestem ciekawy1 co się stało z keczupami "Krzepki Radek" i "Słodka Ania"....
  • starybelf napisal(a):
    jestem ciekawy1 co się stało z keczupami "Krzepki Radek" i "Słodka Ania"....
    Widuję je w sklepac.
  • Przemko napisal(a):
    starybelf napisal(a):
    jestem ciekawy1 co się stało z keczupami "Krzepki Radek" i "Słodka Ania"....
    Widuję je w sklepac.
    Sklepac... Znaczy już sklepane :(

  • W wątku o zakazie zwierzątek futerkowych, JORGE i kilka innych osób zaczęło rozpisywać się o jedzeniu. No to zerknąłem do działu kulinaria i widzę, że ogólnie temat chyba Koleżeństwa nie wciąga. A ja kuchnią żyję. Na początek napiszę, że podstawą jest jedzenie, a nie żarcie. Dlatego przetwory własnej roboty to mus. Nie będę rozpisywał się nad przepisami, ale robienie zapraw to dla mnie podstawa życia. Od lat nie mogę nawet tknąć sklepowych dżemów i soków, dlatego wszystko robimy sami. Przy okazji jest to miło, bo nie siedzi się w kuchni tylko łazi po wszelkiego rodzaju ugorach. Sezon zaczynamy od zbierania kwiatów. Czasami jest to kwiat mniszka na nalewkę lub sok. Kwiaty czarnego bzu zbieramy na sok, który jest dość popularny w Szwajcarii, Francji, południowych Niemczech. Kiedyś zbierałem też kwiat głogu. Później zaczynają się owoce. Pierwsze są poziomki, bez koralowy, zwany na wschodzie kalinką - nie kaliną! (na sok), jagody, maliny. Wszystko z lasu. Pod koniec lata zaczyna się prawdziwy wysyp owoców, że aż trudno się wyrobić. Zbieramy czeremchę (nalewka, sok, dżem), czarny bez (nalewka, sok, dżem), gruszki ulęgałki (nalewka, dżem, w occie), dzikie jabłka (nalewka, dżem), jeżyny (nalewka, zaprawione w słoiki), jarzębinę - jest dużo odmian, różnie smakujących (nalewka, sok, dżem), owoce głogu (nalewka, sok, dżem), dziką różę (nalewka, sok, dżem), tarninę (nalewka), a na koniec berberys (głownie nalewka).
  • nikt_specjalny napisal(a):
    Zbieramy czeremchę (nalewka, sok, dżem), .
    Pospolitą czy amerykańską?

  • Brzost napisal(a):
    nikt_specjalny napisal(a):
    Zbieramy czeremchę (nalewka, sok, dżem), .
    Pospolitą czy amerykańską?

    Z pospolitą jest trudniej, bo wcześniej kwitnie, jest jej mniej, a jak przyjdą przymrozki to czasami bardzo trudno zebrać. Z amerykańską jest łatwiej, rośnie w borach, na piaszczystej ziemi. Na dodatek jest trochę większa i bardziej wydajna. W smaku właściwie nie ma różnicy, bo w zależności od siedliska i warunków w danym roku, to różnice bywają większe w ramach gatunku, niż między pospolitą i amerykańską.
  • nikt_specjalny napisal(a):
    ..Kwiaty czarnego bzu zbieramy na sok, ...Później zaczynają się owoce....
    Całe dzieciństwo to wyprawy z ojcem (i bratem) na owoce czarnego bzu. Lubiłem ten smak.
    W sklepie raz tylko kupiłem sok - ilość cukru zabija smak i aromat :/

    Jako że mieszkam na obrzeżach miasta, a wokół przy dróżkach pełno krzewów bzu.... Od dziesięciu lat się zbieram....



  • no to ROmecku
    Lila, rusz ....
    zacznij od kwiatów , do mnie dotarł przepis przez Austrię, fajna rzecz latem, pasteuryzujemy i mamy do późnej zimy. a potem na owoce ;-)
  • christoph napisal(a):
    ...zacznij od kwiatów ...
    nie posmakowały mi... :)
    kupilismy kiedyś w agroturystyce (Pod Kogutem gdzieś w Dolinie Kłodzkiej)
    A, na końcu ogródka wyrosła mi samosiejka i nie wiem, wykopać czy nie. A, niech sama-sobie rośnie!

  • Tobie się nie chce jechać na zbiory, a mnie zasadzić coś takiego gdzieś pod płotem, nawet cudzym ;-)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.