Nu tapsz. A jeśli wycofają się wszyscy z miejsc 3+ i zostanie Trump z powiedzmy 35% głosów i ten drugi z 18%, to co się stanie z pozostałymi 50%? Wie kto?
Słabo się orientuję, ale jeżeli Republikanie mówią, że bez głosów latynoskich nie ma mowy o zwycięstwie, to chyba ktoś to policzył. A więc można powiedzieć, że właśnie Republikanie przerżnęli wybory, bo pan Trump, a bardziej to co mówi, będzie się kładło cieniem na całą kampanię właściwą, nawet jeżeli kto inny zdobędzie nominację.
Fakt, Trump fajnie gada, pewnie większa część białych Amerykanów może na niego zagłosować. Ale, cheloł, Ameryka już nie jest biała ! Za kilkadziesiąt lat w Niemczech bez głosów muslimów nie będzie się dało polityki zrobić, za ponad 50 będą rozdawać karty. No, a więc pan Trump to szoł dla szołu, nie dziwię się, że Republikanie się wkurwili.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Nu tapsz. A jeśli wycofają się wszyscy z miejsc 3+ i zostanie Trump z powiedzmy 35% głosów i ten drugi z 18%, to co się stanie z pozostałymi 50%? Wie kto?
Teoretycznie głosy Cruza / Rubio powinny iść "na tego drugiego", ale w praktyce to nie jest takie proste. Po pierwsze, Trump nie zyskuje głosów na "politycznym usytuowaniu" jak np. Cruz tylko na osobowości. Jest dokładnie wizerunkowo taki, jakiego chcą wyborcy i jakiego nie chce establishment i nikt nie zmusi wyborców Cruza, żeby poszli za jego radą. Po drugie, system prawyborów jest dość złożony... w niektórych stanach zwycięzca bierze wszystko, więc jeśli Cruz ani Rubio odpowiednio szybko się nie wycofa, to Trump będzie miał większość delegatów nie mając większości głosów. Pamiętacie kto wygrał prawybory Demokratów w 2008 r.? W głosach - Clintonowa, ale Obama miał więcej delegatów.
I po czwarte, nie do przewidzenia są ostateczne wybory, bo całkiem głośno spekuluje się o starcie jako niezależnych Bloomberga i - w przypadku przegranej w prawyborach - Trumpa.
Czyli Trump ma dwie ścieżki do przerżnięcia przez Reps wyborów prezydenckich. A Bloomberg może wygrać wybory i Trumpowi, i innemu Repsowi. Mam ja rację?
qiz napisal(a): Czyli Trump ma dwie ścieżki do przerżnięcia przez Reps wyborów prezydenckich. A Bloomberg może wygrać wybory i Trumpowi, i innemu Repsowi. Mam ja rację?
Przeliczałem to jakiś czas temu i wychodziło, że republikanie musieliby w kilku stanach nadrobić dziesięcioprocentową przewagę, żeby zbliżyć się do 270 delegatów. A niestety to chyba najbardziej prawdopodobne, bo największa próba... w Polsce też suma sondaży regionalnych pokazała 40% Bronka gdy w ogólnokrajowych oscylował w okolicach 170%
JORGE napisal(a): Słabo się orientuję, ale jeżeli Republikanie mówią, że bez głosów latynoskich nie ma mowy o zwycięstwie, to chyba ktoś to policzył.
Albo establishment policzył, że to fajna metoda na wypromowanie swoich Ale policzmy: Najpierw ogólnokrajowa statystyka, ostatnie wybory: Biali 39:59 Murzyni 93:6 Latynosi 71:27
Wychodzi, że jakby głosowali tylko biali to Romney nokautuje Obamę.
Ale teraz weźmy po poszczególnych stanach. Najpierw wypisałem te, w których 1) wygrał Obama, 2) różnica wyniku Obamy i Romneya jest mniejsza niż liczba Murzynów, czyli jest szansa, że bez ich głosów wygrałby Romney Floryda, Michigan, Nevada, Ohio, Pensylwania, Virginia - razem 102 głosy elektorskie. Różnica w realnych wyborach była 332 : 206, czyli można zaryzykować stwierdzenie, że Murzyni zdecydowali (gdyby te stany poszły na Romneya byłoby 230 : 308). Ale też nie do końca wiemy, jak się rozkładają głosy w poszczególnych rasach w poszczególnych stanach. Np. w takim Missisipi Obama dostał 43%, a Murzynów jest 37%. Czyli wliczając jeszcze przewagę Obamy u Latynosów, prawie wszyscy biali nie-Latynosi głosowali na Romneya. Z drugiej strony Nowa Anglia jest w zasadzie "czysta" rasowa, a to matecznik Demokratów. Natomiast prawie na pewno murzyńska populacja zdecydowała o wyniku w Virginii, Ohio i na Florydzie (łącznie 60 głosów), bo różnice były tam niewielkie (pon. 5%), a Murzynów jest co najmniej kilkanaście procent. Oznaczałoby to lekkie, ale jednak ciągle zwycięstwo Obamy (272 : 266). Czyli Murzyni sami z siebie nie decydują. Teraz Latynosi i tak samo, stany, w których 1) wygrał Obama, 2) różnica wyniku Obamy i Romneya jest mniejsza niż liczba Murzynów. Kalifornia, Kolorado, Floryda, Iowa, Nevada, New Jersey, Nowy Meksyk, Pensylwania, Virginia. Razem 157, ogrom. Ale czy wszędzie Latynosi naprawdę decydowali? Kalifornia jest lewicowa / liberalna po prostu. Bezdyskusyjne są: Kolorado, Floryda, Neveda, Nowy Meksyk. Razem 49 głosów. Też za mało.
Żeby cofnąć się do "stanu minimum", czyli 2000 r., republikanie musieliby odbić Nevadę, Kolorado, Ohio, Virginię, Florydę czyli zarówno utracone z powodu murzyńskiego, jak i latynoskiego. Trump może sięgnąć po Ohio, Pensylwanię, południe i zachód (Floryda, Nevada, Kolorado) pewnie jest poza zasięgiem. Nie wiem jak Virginia. A czy północ jest w zasięgu południowca Rubio? To nie jest takie proste "Latynosi zagłosują to wygramy". Natomiast długofalowo wiadomo, że trzeba myśleć o jakiejś ofercie dla nich, bo za 10-15 lat będzie ich za dużo w Texasie i to już będzie pozamiatane na kolejne 50 lat.
rozum.von.keikobad napisal(a): Żeby cofnąć się do "stanu minimum", czyli 2000 r., republikanie musieliby odbić Nevadę, Kolorado, Ohio, Virginię, Florydę czyli zarówno utracone z powodu murzyńskiego, jak i latynoskiego. Trump może sięgnąć po Ohio, Pensylwanię, południe i zachód (Floryda, Nevada, Kolorado) pewnie jest poza zasięgiem. Nie wiem jak Virginia..
Na mojego nosa prędzej Trump właśnie weźmie FL, NV i ewentualnie CO- dwa ostatnie to takie korwinizujące stany, FL to mix rolniczego redneksa z żydowskimi emerytami z NY. OH i PA to typowe stany środka- trochę rolnictwa, masa przemysłu. Tam prędziej inny niż Trump. Michigan zbyt robotnicze. Tam taki 'solidarysta' by miał większe szanse. Virginia? Tam nie mają szans, to przecież obwarzanek Waszyngtonu. A mniej murzynów, bo wszyscy siedzą w DC i kradną.
Żeby zdobyć Meksykanów w TX to republikanie musieliby chyba katolika wystawić
Ale Trump nie jest właśnie korwinizujący, to nie jest Carson, Paul czy poniekąd Cruz. Jego właśnie popierają białe klasy pracujące, bo jest przeciwko free trade, który w ich mniemaniu powoduje wyprowadzanie produkcji zagranicę ("Czajna" ) i za wyrzuceniem nielegalnych imigrantów, którzy zaniżają stawki. Floryda z kolei to stan mix, ale nie tylko Żydów, pełno tam jest Kubańczyków i Murzynów. Ogólnie dość konserwatywny, bo emeryci tacy są, ale w wyborach "swing", bo kolorowi głosowali na Obamę. To samo Virginia, to nie żaden obwarzanek Waszyngtonu, jak Maryland i Delaware, ale kulturowo południe. Do 2008 r. zawsze głosowali zgodnie z południem.
Może co do VA uogólniłem, to trochę tendencja że lewackie metropolie zaburzają ludnościowo sąsiadujące 'freedom states'- ludzie z Bostonu (i komunistycznego Masaciusiet) zmienili profil polityczny NH, miałem wrażenie, że DC podobnie zaburza Wirginię. Z Trumpem chodziło mi o taki life-stylowy Korwinizm. Wiesz, te teksty wulgarne, prostackie. Taki palikotyzm, ale bez lewackiego zabarwienia (jeszcze, bo kto tego Trumpa tam wie). Np. jest pro-trawkowy. To pasuje do CO, NV. Chyba to już nie czasy, żeby Reps wygrywał w Michigan... Tak, sprawdziłem, ostatni raz w 1988. A to taki ultra-amerykański stan
Brzost napisal(a): Krzyżówka dwóch Januszów. Czy może być coś bardziej odrażającego?
Bardziej odrażające to będzie, jak wygra z niem Hilaria. Cóż może być odrażającszego od krzyżówki Hilarii z Hilarią? To bym już wolał pić mocz, medytować - i modlić się.
Brzost napisal(a): Krzyżówka dwóch Januszów. Czy może być coś bardziej odrażającego?
Bardziej odrażające to będzie, jak wygra z niem Hilaria. Cóż może być odrażającszego od krzyżówki Hilarii z Hilarią? To bym już wolał pić mocz, medytować - i modlić się.
To daje szanse, że za 4 lata będzie sensowny kandydat republikański. Bo nie wystawia się innego kandydata jak ma się urzędującego prezydenta.
Mania napisal(a): Jak się Trump zapatruje na dozbrojenie Polski i Europy śr. ktoś wie? I jaki ma stosunek do Putina? I te same pytania odnośnie Rubio i Cruza?
rozum.von.keikobad napisal(a):
qiz napisal(a): Zanim urządzimy sobie gazetowyborczy seansik nienawiści do Trumpa (o którym ja nie wiem właściwie nic), spójrzmy, czym są Republikanie i ich kandydaci od niemal 30 lat. Gównem są. Na Reaganie skończyła się Ameryka. Najpierw siłą rozpędu sekretarzyk Bush. Później 2 kadencje zboczeńca Billa, Republikanie wystawiają zacnego, ale niewybieralnego dziadka Dole'a. Później młody Bush, pijak i rozbójnik. A po nim już ciemność, w którą Repsi najpierw wrzucają McCaina (poznaliśmy niedawno kto zacz), a następnie ichnią mutację Petru: R-moneya.
A czym byli przez poprzednie 30 lat (1956-1986)? Po poczciwym Eisenhowerze mamy przekręciarza Nixona, radykała Goldwatera, który miał jeszcze gorszy wynik niż wymieniony Dole, znowu Nixona i wreszcie Forda, który pozostaje jedynym prezydentem USA z nominacji, bo nikt z wyborców go nie wybrał nawet na wiceprezydenta. Ford nie wiedział w czasie debaty, że Polska i Czechosłowacja sa kontrolowane przez ZSRR i przegrał z największą ciapą jaką mógł. Na koniec mamy Reagana. Nominaci wymienionych wyżej prezydentów zalegalizowali aborcję i wycofali modlitwę ze szkół.
Tak, zdecydowanie wolę "sekretarzyka", "niewybieralnego dziadka", "pijaka i rozbójnika".
Smiesznie i straszno było w wielkim finale w całkiem niedawnych czasach kiedy to mieliśmy pojedynek "Czaszka i piszczele" vs. "Czaszka i piszczele" a obaj kandydaci zgodnie stwierdzili przed kamerą że to jest tak tajne że nie mogą o tym mówić...A fakt ten przypomniałem sobie oglądając kilkanaście dni temu film dokumentalny w TVP1.
rozum.von.keikobad napisal(a):
JORGE napisal(a): Słabo się orientuję, ale jeżeli Republikanie mówią, że bez głosów latynoskich nie ma mowy o zwycięstwie, to chyba ktoś to policzył.
Albo establishment policzył, że to fajna metoda na wypromowanie swoich.
Pat Buchanan jest zaliczany do tzw. "paleokonserwatystów" i nie ma nic wspólnego z establishmentem. A już wkrótce będziemy mieli "Super Tuesday" i może się wiele wyjaśnić. Trump to człowiek-zagadka. Kto wie czy aby zjednać sobie "rzutem na taśmę" głosy Latynosów nie weżmie na vic-ka Latynosa ? A jakie ma pogłądy w kwestiach moralno-obyczajowych ?
Co do Latyno..... Pamiętaja kolezeństwo sprawę Bill'a Cosby? Nie, nie ta o giewałty i takie tam. Chodzi mi o podejście pana Billa do spraw muzińskiej mentalności i stylu życia opartym na nieróbstwie, lenistwie, roszczeniowości i wiecznym obarczaniu białasów (czytaj USA) za krzywdy doznane w epoce niewolnictwa.
Dlaczego przypominam tą sprawę. Otóż okazało się ze duża część czarnej społeczność USA (ta część która wzieła się do nauki i roboty co zaowocowało znaczącym żeby nie powiedziec rewolucyjnie gigantycznym wzrostem ich poziomu życia) poparła pana Billa. Oczywiście byli także ci którzy zmieszali Billa z błotem oskarżając go o zaprzedanie się białasom, rasizm i zdradę koloru swej skóry.
Nie bierzmy więc w rozważaniach kto i dlaczego wygra fotel w Białym Domu, Latynosów jako jedną homogeniczną społeczność. Jestem pewien że duża część z nich także patrzy na południową granicę USA z pewną trwogą i także, a nawet i jeszcze z większym uczuciem w sercu, marzy o jak najwyższym płocie od Tijuana do Las Palomas.
Smiesznie i straszno było w wielkim finale w całkiem niedawnych czasach kiedy to mieliśmy pojedynek "Czaszka i piszczele" vs. "Czaszka i piszczele" a obaj kandydaci zgodnie stwierdzili przed kamerą że to jest tak tajne że nie mogą o tym mówić...A fakt ten przypomniałem sobie oglądając kilkanaście dni temu film dokumentalny w TVP1. ___________________
Rządził GW Bush i teraz rządzi - w departamencie stanu - Kerry. Można sobie porównać. Na pewno zero różnic?
Dlaczego przypominam tą sprawę. Otóż okazało się ze duża część czarnej społeczność USA (ta część która wzieła się do nauki i roboty co zaowocowało znaczącym żeby nie powiedziec rewolucyjnie gigantycznym wzrostem ich poziomu życia) poparła pana Billa. Oczywiście byli także ci którzy zmieszali Billa z błotem oskarżając go o zaprzedanie się białasom, rasizm i zdradę koloru swej skóry.
Nie bierzmy więc w rozważaniach kto i dlaczego wygra fotel w Białym Domu, Latynosów jako jedną homogeniczną społeczność. Jestem pewien że duża część z nich także patrzy na południową granicę USA z pewną trwogą i także, a nawet i jeszcze z większym uczuciem w sercu, marzy o jak najwyższym płocie od Tijuana do Las Palomas. ____________________
Duża część, czyli kto? Na republikanów głosuje ok. 1/10 Murzynów. Poza tym Murzyni nie mają innego problemu, którzy mają Latynosi, a mianowicie mało który Murzyn ma bliską rodzinę w Afryce i mało który Latynos nie ma rodziny w Meksyku czy na Karaibach, która chciałaby przyjechać.
A jakie ma pogłądy w kwestiach moralno-obyczajowych ?
Charyzmatyczny i wpływowy pastor Pat Robertson założyciel Christian Coalition kilka dni temu poparł Trumpa co IMHO definitywnie grzebie szanse Teda Cruza.
Komentarz
Fakt, Trump fajnie gada, pewnie większa część białych Amerykanów może na niego zagłosować. Ale, cheloł, Ameryka już nie jest biała ! Za kilkadziesiąt lat w Niemczech bez głosów muslimów nie będzie się dało polityki zrobić, za ponad 50 będą rozdawać karty. No, a więc pan Trump to szoł dla szołu, nie dziwię się, że Republikanie się wkurwili.
JORGE>
Po pierwsze, Trump nie zyskuje głosów na "politycznym usytuowaniu" jak np. Cruz tylko na osobowości. Jest dokładnie wizerunkowo taki, jakiego chcą wyborcy i jakiego nie chce establishment i nikt nie zmusi wyborców Cruza, żeby poszli za jego radą.
Po drugie, system prawyborów jest dość złożony... w niektórych stanach zwycięzca bierze wszystko, więc jeśli Cruz ani Rubio odpowiednio szybko się nie wycofa, to Trump będzie miał większość delegatów nie mając większości głosów. Pamiętacie kto wygrał prawybory Demokratów w 2008 r.? W głosach - Clintonowa, ale Obama miał więcej delegatów.
I po czwarte, nie do przewidzenia są ostateczne wybory, bo całkiem głośno spekuluje się o starcie jako niezależnych Bloomberga i - w przypadku przegranej w prawyborach - Trumpa.
A Bloomberg może wygrać wybory i Trumpowi, i innemu Repsowi.
Mam ja rację?
Natomiast najmniej optymistyczne były te linki:
https://en.wikipedia.org/wiki/Statewide_opinion_polling_for_the_United_States_presidential_election,_2016
Przeliczałem to jakiś czas temu i wychodziło, że republikanie musieliby w kilku stanach nadrobić dziesięcioprocentową przewagę, żeby zbliżyć się do 270 delegatów.
A niestety to chyba najbardziej prawdopodobne, bo największa próba... w Polsce też suma sondaży regionalnych pokazała 40% Bronka gdy w ogólnokrajowych oscylował w okolicach 170%
Ale policzmy:
Najpierw ogólnokrajowa statystyka, ostatnie wybory:
Biali 39:59
Murzyni 93:6
Latynosi 71:27
Wychodzi, że jakby głosowali tylko biali to Romney nokautuje Obamę.
Ale teraz weźmy po poszczególnych stanach.
Najpierw wypisałem te, w których 1) wygrał Obama, 2) różnica wyniku Obamy i Romneya jest mniejsza niż liczba Murzynów, czyli jest szansa, że bez ich głosów wygrałby Romney
Floryda, Michigan, Nevada, Ohio, Pensylwania, Virginia - razem 102 głosy elektorskie.
Różnica w realnych wyborach była 332 : 206, czyli można zaryzykować stwierdzenie, że Murzyni zdecydowali (gdyby te stany poszły na Romneya byłoby 230 : 308).
Ale też nie do końca wiemy, jak się rozkładają głosy w poszczególnych rasach w poszczególnych stanach. Np. w takim Missisipi Obama dostał 43%, a Murzynów jest 37%. Czyli wliczając jeszcze przewagę Obamy u Latynosów, prawie wszyscy biali nie-Latynosi głosowali na Romneya. Z drugiej strony Nowa Anglia jest w zasadzie "czysta" rasowa, a to matecznik Demokratów.
Natomiast prawie na pewno murzyńska populacja zdecydowała o wyniku w Virginii, Ohio i na Florydzie (łącznie 60 głosów), bo różnice były tam niewielkie (pon. 5%), a Murzynów jest co najmniej kilkanaście procent. Oznaczałoby to lekkie, ale jednak ciągle zwycięstwo Obamy (272 : 266). Czyli Murzyni sami z siebie nie decydują.
Teraz Latynosi i tak samo, stany, w których 1) wygrał Obama, 2) różnica wyniku Obamy i Romneya jest mniejsza niż liczba Murzynów.
Kalifornia, Kolorado, Floryda, Iowa, Nevada, New Jersey, Nowy Meksyk, Pensylwania, Virginia. Razem 157, ogrom. Ale czy wszędzie Latynosi naprawdę decydowali? Kalifornia jest lewicowa / liberalna po prostu. Bezdyskusyjne są: Kolorado, Floryda, Neveda, Nowy Meksyk. Razem 49 głosów. Też za mało.
Żeby cofnąć się do "stanu minimum", czyli 2000 r., republikanie musieliby odbić Nevadę, Kolorado, Ohio, Virginię, Florydę czyli zarówno utracone z powodu murzyńskiego, jak i latynoskiego. Trump może sięgnąć po Ohio, Pensylwanię, południe i zachód (Floryda, Nevada, Kolorado) pewnie jest poza zasięgiem. Nie wiem jak Virginia. A czy północ jest w zasięgu południowca Rubio?
To nie jest takie proste "Latynosi zagłosują to wygramy". Natomiast długofalowo wiadomo, że trzeba myśleć o jakiejś ofercie dla nich, bo za 10-15 lat będzie ich za dużo w Texasie i to już będzie pozamiatane na kolejne 50 lat.
Michigan zbyt robotnicze. Tam taki 'solidarysta' by miał większe szanse.
Virginia? Tam nie mają szans, to przecież obwarzanek Waszyngtonu. A mniej murzynów, bo wszyscy siedzą w DC i kradną.
Żeby zdobyć Meksykanów w TX to republikanie musieliby chyba katolika wystawić
Floryda z kolei to stan mix, ale nie tylko Żydów, pełno tam jest Kubańczyków i Murzynów. Ogólnie dość konserwatywny, bo emeryci tacy są, ale w wyborach "swing", bo kolorowi głosowali na Obamę. To samo Virginia, to nie żaden obwarzanek Waszyngtonu, jak Maryland i Delaware, ale kulturowo południe. Do 2008 r. zawsze głosowali zgodnie z południem.
Z Trumpem chodziło mi o taki life-stylowy Korwinizm. Wiesz, te teksty wulgarne, prostackie. Taki palikotyzm, ale bez lewackiego zabarwienia (jeszcze, bo kto tego Trumpa tam wie). Np. jest pro-trawkowy. To pasuje do CO, NV.
Chyba to już nie czasy, żeby Reps wygrywał w Michigan... Tak, sprawdziłem, ostatni raz w 1988. A to taki ultra-amerykański stan
A już wkrótce będziemy mieli "Super Tuesday" i może się wiele wyjaśnić. Trump to człowiek-zagadka. Kto wie czy aby zjednać sobie "rzutem na taśmę" głosy Latynosów nie weżmie na vic-ka Latynosa ? A jakie ma pogłądy w kwestiach moralno-obyczajowych ?
Dlaczego przypominam tą sprawę. Otóż okazało się ze duża część czarnej społeczność USA (ta część która wzieła się do nauki i roboty co zaowocowało znaczącym żeby nie powiedziec rewolucyjnie gigantycznym wzrostem ich poziomu życia) poparła pana Billa. Oczywiście byli także ci którzy zmieszali Billa z błotem oskarżając go o zaprzedanie się białasom, rasizm i zdradę koloru swej skóry.
Nie bierzmy więc w rozważaniach kto i dlaczego wygra fotel w Białym Domu, Latynosów jako jedną homogeniczną społeczność. Jestem pewien że duża część z nich także patrzy na południową granicę USA z pewną trwogą i także, a nawet i jeszcze z większym uczuciem w sercu, marzy o jak najwyższym płocie od Tijuana do Las Palomas.
___________________
Rządził GW Bush i teraz rządzi - w departamencie stanu - Kerry. Można sobie porównać. Na pewno zero różnic?
Dlaczego przypominam tą sprawę. Otóż okazało się ze duża część czarnej społeczność USA (ta część która wzieła się do nauki i roboty co zaowocowało znaczącym żeby nie powiedziec rewolucyjnie gigantycznym wzrostem ich poziomu życia) poparła pana Billa. Oczywiście byli także ci którzy zmieszali Billa z błotem oskarżając go o zaprzedanie się białasom, rasizm i zdradę koloru swej skóry.
Nie bierzmy więc w rozważaniach kto i dlaczego wygra fotel w Białym Domu, Latynosów jako jedną homogeniczną społeczność. Jestem pewien że duża część z nich także patrzy na południową granicę USA z pewną trwogą i także, a nawet i jeszcze z większym uczuciem w sercu, marzy o jak najwyższym płocie od Tijuana do Las Palomas.
____________________
Duża część, czyli kto? Na republikanów głosuje ok. 1/10 Murzynów. Poza tym Murzyni nie mają innego problemu, którzy mają Latynosi, a mianowicie mało który Murzyn ma bliską rodzinę w Afryce i mało który Latynos nie ma rodziny w Meksyku czy na Karaibach, która chciałaby przyjechać.
http://media.smh.com.au/video-news/video-world-news/trumps-reaction-to-kkk-supporter-7241205.html?exc_from=strap