los napisal(a): Już jest too big to fail. Spadając zatopi PiS i to ostatecznie.
Cezarem jeszcze nie jest. Problemem nie jest MM, ale uwielbienie do niego Wielkiego Manitou.
Problemem jest złe zarządzanie PiS. Złe w wielu ważnych obszarach, a szczególnie: - fatalna polityka kadrowa - niejasne kryteria doboru na kluczowe stanowiska i równie niejasne kryteria odwoływania, demotywacyjne zarządzanie tymi kadrami oraz konfliktem wewnętrznym. - fatalna polityka informacyjna - radykalnie pogorszona w stosunku do polityki informacyjnej w czasie kampanii wyborczej i nawet w pierwszych miesiącach rządzenia dostarczająca łatwych argumentów opozycji i dezorientująca zwolenników. Nie wgłębiam się w szczegóły merytoryczne - resortowe. Powyższe wystarczy do utraty poparcia społecznego i ugrzęźnięcia w marazmie urzędniczym. To jakiś samobójczy pęd.
7dmy napisal(a): to zależy jaki cel ma Morawiecki. Czy naprawdę chce zostać ważnym polskim politykiem. To jest moment przełomu dla niego, albo mu się uda, albo kompromitacja.
Ale jemu już się udało! To psychopata, idzie mu tylko o gromadzenie władzy a już zgromadził tak wielką jak nikt wcześniej w Polsce. A czy Polska na tym wyjdzie dobrze czy źle, jest mu obojętne. Mugabe nie przeszkadza wcale, że Zimbabwe opada na dno.
Do wyborów jeszcze 3 lata. Jeżeli sztukmistrz wyleciałby z hukiem po 3-6 miesiącach, to pozostałyby jeszcze ponad 2 lata na naprawę szkód, w tym wizerunkowych. Więc z tym wygumkowaniem to raczej przesada. Natomiast - nawiązując częściowo do sąsiedniego wątku - pragnę zauważyć, że potrzebna nam pilnie opieka Opatrzności.
los napisal(a): Too big to fail. Teraz nie da się usunąć pana Mateusza bez zapłacenia sporej ceny, takiej np. że PiS zostaje wygumkowany z polskiej polityki.
Przesada, nagła dymisja ze względu na stan zdrowia, albo zmiana stanowiska na ludowego komisarza do spraw żeglugi śródlądowej, albo nominacja do jakiejś organizacji międzynarodowej ze względu na wypełnienie swojej misji w kraju, miesiąc szumu medialnego i do widzenie.
Too big to fail nie znaczy, że komuś nie da się zrobić krzywdy. Znaczy to tylko tyle, że udupienie takiego kogoś będzie okupione wielkimi stratami. Coś jak wzajemny szantaż nuklearny Rosji i Ameryki. Mogli się zniszczyć w oka mgnieniu a pat trwał przez 50 lat.
Politycy PiS mogą usunąć pana Mateusza kosztem całkowitej utraty reputacji przez partię a więc też wykasowaniem ich dalszych politycznych karier. Mało kto się decyduje na bycie takim kamikadze.
Prezes postawił wszystko na jedną kartę, kiedy nie musiał. Ludzie się jednak starzeją.
Kilka miesięcy temu poinformował rząd, że chce realizować plan swojego imienia. Jednak dotąd nie pojawił się w Sejmie, by przedstawić pakiet odpowiednich ustaw. Gdy prof. Grzegorz Kołodko chciał dokonać zasadniczych zmian pod hasłem „Strategia dla Polski", w momencie prezentacji planu przedstawił założenia kilkunastu nowelizacji. Podobnie było w przypadku premiera Jerzego Hausnera. Tymczasem pan Morawiecki przedstawił jedynie slajdy przygotowane przez amerykańskich specjalistów od PR.
Uważam, że Jarosław Kaczyński i Beata Szydło ulegają zdolnościom uwodzenia Morawieckiego. Tę zdolność przez wiele lat skutecznie prezentował Donald Tusk. Dzięki nim można wpłynąć na wyborców i środowiska opiniotwórcze. Jednak do przeprowadzenia głębokich zmian to za mało.
krzychol66 napisal(a): Załatwiać Bolesławowi prezydentury też nie musiał. A jednak załatwił. To nie kwestia starości...
A jaka była alternatywa?
Nawet, gdyby siebie wystawił, zrobiłby lepiej. Ludzie prości generalnie bali się Wałęsy jako prostaka i nieuka, który skompromituje Polskę na świecie. Natomiast mieli po dziurki w nosie Balcerowicza i całej ekipy stojącej za nim, bo widzieli i odczuwali na sobie upadające zakłady pracy. Wybraliby każdego nieMazowieckiego, który obiecałby wywalenie Balcerowicza won. A jakby ten nieMazowiecki był jeszcze jakoś-tam utytułowany przynajmniej doktorem, to poszliby w ciemno. Z drugiej strony - nikt wtedy nie miał pojęcia, co to jest UB, co to jest WSI i jak daleko sięgały ich wpływy.
Rafał napisal(a): Komunikaty Pani Premier i Ministra Szałamachy plus Marszałka Senatu i kilku innych prominentnych działaczy PiS absolutnie niczego nie wyjaśniają. Nie mam istotnych danych i nie wiem jak to interpretować, ale o jakości zarządzania i komunikowania już mogę się wypowiedzieć. Ja bym na miejscu Pani Premier milczał, albo podał się do dymisji zamiast kolejny raz pohukiwać, że "nikt nie może być pewien dnia ani godziny". (..) Naprawdę kryzys i to ostry trwa.
A ja myślę, że Pani Premier zagrała bardzo perfidnie i wystawiła MM na odstrzał. Innej możliwości wykazania nicości tego buca nie widzę. Równocześnie wiadomo było, że sama nie może podać się do dymisji, bo cieszy się ogromnym poparciem ludu i to jest oczywiste nawet dla JK, zapatrzonego w swego idola. Nie patrzę też aż tak pesymistycznie, jak Los w przyszłość, tzn. mam nadzieję, że upadek MM nie będzie równoznaczny z upadkiem rządu, czy w ogóle PiSu. Natomiast na pewno mocno nadszarpnie autorytetem JK. Skądinąd wiadomo przecież, że MM nie był faworytem, baaardzo oględnie mówiąc, Pani Premier, natomiast bardzo ceniła Szałamachę. Z opinią, że jest kryzys, oczywiście zgadzam się. Tak jak już wyżej pisałam, liczę na jakieś rozwiązanie za najdalej pół roku.
To spostrzeżenie już tutaj padło (MM = TUSK) ale myślę, że warto cokolwiek uszczegółowić.
Z różnych relacji można się dowiedzieć, że osoby słuchające tego co mówi MM, najczęściej są nim zauroczone. Patrioci odwołaniami do Najjaśniejszej, bywalcy Sowy i Przyjaciół - używaniem ich kurwa języka i metafor.
Bardzo mi to przypomina oracje Chyżego Ruja, który wyciągając różne prawdziwe problemy społeczne - opowiadał jak je naprawi (pielęgniarki dobra płaca, imigranci wracający do kraju...) i za wszystko brał "pełną odpowiedzialność". Również wtedy, znakomita część narodu wyła z zachwytu.
W swej działalności politycznej Kaczyński miał mnóstwo pomyłek personalnych, co jest chyba jego największą wadą. Niektóre z pomyłek były bardzo kosztowne, zaś ta stojąca u bram - będzie katastrofalnym ukoronowaniem całej ćwierćwiecznej serii.
Komentarz
- fatalna polityka kadrowa - niejasne kryteria doboru na kluczowe stanowiska i równie niejasne kryteria odwoływania, demotywacyjne zarządzanie tymi kadrami oraz konfliktem wewnętrznym.
- fatalna polityka informacyjna - radykalnie pogorszona w stosunku do polityki informacyjnej w czasie kampanii wyborczej i nawet w pierwszych miesiącach rządzenia dostarczająca łatwych argumentów opozycji i dezorientująca zwolenników.
Nie wgłębiam się w szczegóły merytoryczne - resortowe. Powyższe wystarczy do utraty poparcia społecznego i ugrzęźnięcia w marazmie urzędniczym. To jakiś samobójczy pęd.
Natomiast - nawiązując częściowo do sąsiedniego wątku - pragnę zauważyć, że potrzebna nam pilnie opieka Opatrzności.
Politycy PiS mogą usunąć pana Mateusza kosztem całkowitej utraty reputacji przez partię a więc też wykasowaniem ich dalszych politycznych karier. Mało kto się decyduje na bycie takim kamikadze.
Prezes postawił wszystko na jedną kartę, kiedy nie musiał. Ludzie się jednak starzeją.
To nie kwestia starości...
A tu masz próbkę: Będziemy zapierdalać i rowy, kurwa, kopać, a drudzy będą zasypywać.
Krótko mówiący, Morawiecki = Tusk.
Autorytety - Miller, Rostowski....kto jeszcze?
Spokojnie, oddychaj głęboko, powoli, usiądź, połóż się, zdrzemnij się........
Ludzie prości generalnie bali się Wałęsy jako prostaka i nieuka, który skompromituje Polskę na świecie. Natomiast mieli po dziurki w nosie Balcerowicza i całej ekipy stojącej za nim, bo widzieli i odczuwali na sobie upadające zakłady pracy. Wybraliby każdego nieMazowieckiego, który obiecałby wywalenie Balcerowicza won. A jakby ten nieMazowiecki był jeszcze jakoś-tam utytułowany przynajmniej doktorem, to poszliby w ciemno.
Z drugiej strony - nikt wtedy nie miał pojęcia, co to jest UB, co to jest WSI i jak daleko sięgały ich wpływy.
Skądinąd wiadomo przecież, że MM nie był faworytem, baaardzo oględnie mówiąc, Pani Premier, natomiast bardzo ceniła Szałamachę.
Z opinią, że jest kryzys, oczywiście zgadzam się. Tak jak już wyżej pisałam, liczę na jakieś rozwiązanie za najdalej pół roku.
Młody. Stary już tylko gra na młodego. Nie wiem, co takiego ma w sobie MM, że go JK tak hołubi, ale może to racja, że ludzie się starzeją.
Z różnych relacji można się dowiedzieć, że osoby słuchające tego co mówi MM, najczęściej są nim zauroczone. Patrioci odwołaniami do Najjaśniejszej, bywalcy Sowy i Przyjaciół - używaniem ich kurwa języka i metafor.
Bardzo mi to przypomina oracje Chyżego Ruja, który wyciągając różne prawdziwe problemy społeczne - opowiadał jak je naprawi (pielęgniarki dobra płaca, imigranci wracający do kraju...) i za wszystko brał "pełną odpowiedzialność". Również wtedy, znakomita część narodu wyła z zachwytu.
W swej działalności politycznej Kaczyński miał mnóstwo pomyłek personalnych, co jest chyba jego największą wadą. Niektóre z pomyłek były bardzo kosztowne, zaś ta stojąca u bram - będzie katastrofalnym ukoronowaniem całej ćwierćwiecznej serii.