JORGE napisal(a): Zarządzanie to jest proces, którego wynikiem jest realizacja celów. Do realizacji celów zarządzający ma narzędzia, czyli głównie ludzi. Cel jest najważniejszy, niesprawne narzędzia muszą być wymieniane. Lider któremu ucieka cel bo dba o niesprawne narzędzia (czy powstrzymuje się od ich wymiany) nie spełnia swojej roli, poniesie porażkę. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, niech nigdy nie wyznacza sobie celów do realizacji których potrzebni są ludzie.
los napisal(a): Czegokolwiek by nie chciał, zrobił trzy rzeczy niedopuszczalne, zawsze niedopuszczalne: (...) 2. Zraził do siebie ludzi dotąd lojalnych a nawet oddanych.
Której z tych perspektyw należy dać pierwszeństwo?
los napisal(a): Czegokolwiek by nie chciał, zrobił dwie rzeczy niedopuszczalne, zawsze niedopuszczalne:
1. Postawił wszystko na jedną kartę - niesprawdzoną.
2. Zraził do siebie ludzi dotąd lojalnych a nawet oddanych.
Dopuszczalne. Jeżeli skonstruujemy roboczą i naciąganą tezę.
A co jeżeli Kaczyński ma już tylko jeden cel, znaleźć winnych śmierci brata i ich osądzić ? A ceną jest pozostawienie Polski banksterom ? A ci swoi kiedyś sobie poradzą, do osiągnięcia celu nie są mu już potrzebni (no, poza Antkiem i paroma innymi, ale też - może). Kaczor wchodzi w starość, jego moc sprawcza przeminie niedługo, ma ostatnią szansę. Polska ? A co mu ta Polska przyniosła ?
Rozumiesz, to jest piekielnie naciągane, ale możliwe że Kaczorowi chodzi coś po głowie o czym nie wiemy, a uznał że z punktu widzenia długofalowej, strategicznej gry będzie się opłacało. Oczywiście, może też być tak, że MM to jest totalna wtopa, po prostu głupi, ludzki błąd. Ale jeszcze raz podkreślam, zanim uznam błąd Kaczora jeszcze postoję. Dotąd to mi się opłacało.
Też biorę pod uwagę, że sowy nie są tym, czym się wydają. Ale nie można wnioskować w oparciu o fantastyczne hipotezy, trzeba się opierać na faktach. A wszystkie fakty mówią a nawet krzyczą: Orgon.
JORGE napisal(a): Zarządzanie to jest proces, którego wynikiem jest realizacja celów. Do realizacji celów zarządzający ma narzędzia, czyli głównie ludzi. Cel jest najważniejszy, niesprawne narzędzia muszą być wymieniane. Lider któremu ucieka cel bo dba o niesprawne narzędzia (czy powstrzymuje się od ich wymiany) nie spełnia swojej roli, poniesie porażkę. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, niech nigdy nie wyznacza sobie celów do realizacji których potrzebni są ludzie.
los napisal(a): Czegokolwiek by nie chciał, zrobił trzy rzeczy niedopuszczalne, zawsze niedopuszczalne: (...) 2. Zraził do siebie ludzi dotąd lojalnych a nawet oddanych.
Której z tych perspektyw należy dać pierwszeństwo?
Lojalność. Człowiek sam to może komponować symfonie albo zajmować się matematyką. Wszystkie działania społeczne są zespołowe.
marniok napisal(a): ni teraz się dowiedziałem ze w zasadzie jestem w miejscu z którego wyszedłem, a przynajmniej opinie serwowane na temat aktualnej sytuacji politycznej sugeruja ze wszystko zmierza w tym kierunku
Błagam marniok. Napisałem to po zwycięstwie Dudy, kiedy potencjalnie pojawiła się możliwość wygranej PiSu - jeżeli tak się stanie, daję rok, kiedy i na tym forum większość będzie po PiS jechała. Ludzie chcą spektakularnych przełomów, wielkich zwycięskich bitew, dzielnych nieskazitelnych rycerzy, świata dobra i zła, bez odcieni. A to jest polityka. W dzisiejszej Polsce.
Brak też spojrzenia z góry. Jestem pewien, że PiS pojawił się w ostatniej chwili. Niezależnie jak to się dalej potoczy (co Kaczyński ugra, co przegra) w jakimś sensie jesteśmy uratowani.
Orgon – pseudonaukowa i hipotetyczna forma "podstawowej energii kosmicznej", której odkrycie postulował Wilhelm Reich w latach trzydziestych XX wieku. Analogiczną koncepcję pramaterii/praenergii postulował w latach 20. XX wieku Franciszek Rychnowski.
Wilhelm Reich w książce Die Bione z 1938 użył pojęcia orgonu oraz tzw. bionów. Użył również innych koncepcji analogicznych do Rychnowskiego, takich jak: metoda obserwacji bionów, koncepcja elektromechanicznej transmisji sygnałów nerwowych w organizmach oraz koncepcja gromadzenia ładunku w organizmach.
Reich uważał, że koncepcja libido, opracowana przez Freuda, ma rzeczywiste podstawy biologiczne – wiązać się miało z przepływem przez organizm cząstek orgonu i mikroskopijnych bionów. Twierdził również, że wiele chorób powoduje deficyt lub utrudniony przepływ przez organizm tych mitycznych cząstek. Aby temu zapobiec, Reich wymyślił "akumulator orgonowy" - maszynę, która miała stymulować przepływ orgonu i przyczyniać się do poprawy ogólnego stanu zdrowia i zwiększenia potencji. Przez kilka kolejnych lat Reich mocno rozwinął te koncepcje wraz z kontrowersyjnymi wówczas badaniami nad orgazmem.
Kontrowersje wokół badań i osoby Wilhelma Reicha, oraz sytuacja polityczna na świecie zmuszały go wielokrotnie do emigracji. Jego współpracownicy twierdzili, iż było to wynikiem nieprzychylnego nastawienia rządzących do głoszonej przez niego koncepcji orgonu.
W latach 50. został skazany za nielegalną produkcję i sprzedaż "maszyn orgonowych" ("orgone devices"), zmarł w więzieniu na serce.
Spadkobiercy idei orgonu nadal propagują praktyki akumulowania i wdychania orgonu w tzw. "akumulatorach orgonu" jakie pozostawił po sobie Wilhelm Reich. Techniki te znajdują głównie zastosowanie wobec osób żywiących wiarę w skuteczność bioenergoterapii[1].
Wilhelm Reich wciąż donosił o tym, że odkrył energię potężniejszą od atomowej; działo się to tuż po użyciu pierwszych atomowych bomb w Japonii, w atmosferze narastającej histerii zimnowojennej, kiedy atomowa rywalizacja stawała się faktem - ludzie dość mieli tej przeklętej energii - a tu pojawiały się wiadomość o następnej. To była chyba jedna z przyczyn muru jaki napotykał.
Bardzo obawiał się też, że wyspecjalizowani przez Dzierżyńskiego ludzie radzieccy odkryją orgon lub wykradną jego odkrycie, szybko znajdą zastosowanie techniczne i skolonizują całą planetę, a także kilka przyległych - Reich był Wschodnioeuropejczykiem, miał osobiste raczej złe doświadczenia z bolszewikami.
No dobra, to się wystawię na krytykę i napiszę o co, moim zdaniem, chodzi JarKaczowi - jaki ma cel.
Chodzi mu o budowę silnego i niepodległego państwa. Dla niego Polska i Państwo Polskie to to samo. Polacy są materiałem a zarazem mają być tą Polską obdarowani. W tym sensie ich szczęście jest jego celem. Polacy będą szczęśliwi jak będą mieli silną i niepodległą Polskę, czyli Państwo Polskie.
Temu celowi JarkKacz podporządkowuje swoje działania i do tego celu dobiera ludzi. Najpierw usuwa przeszkody - dawny establishment polityczny i jego aparat wykonawczy. Przejmuje instytucje i kontrolowaną przez państwo część gospodarki. Następnie usuwa przeszkody instytucjonalne jak TK, konkursy na stanowiska itd. Zdobywa narzędzia do wzmocnienia państwa. Tak dobiera ludzi: Minister Macierewicz potrzebny jest do kontroli i wzmocnienia siły militarnej Polski oraz pobudzenia tradycyjnego patriotyzmu w formie gotowości do walki za Polskę z wrogami zewnętrznymi i ich agenturą. Minister Rafalska potrzebna mu jest do zdobycia szerokiego poparcia społecznego i wzmocnienia słabszych ekonomicznie warstw społecznych które stanowią większość i dają władzy siłę. Minister Ziobro, Minister Kamiński i Minister Błaszczak potrzebni mu są do wzmocnienia siły wewnętrznej państwa i wzmocnienia poparcia społecznego poprzez wzrost poczucia bezpieczeństwa i sprawiedliwości u obywateli. Premier Gliński potrzebny mu jest do wzmocnienia patriotyzmu i dumy narodowej będących fundamentem poparcia społecznego i siły państwa. Premier Morawiecki potrzebny mu jest do opracowania nośnego programu który pociągnie Polaków do pracy i do załatwienia pieniędzy na jego realizację. Trochę nie wiadomo do czego potrzebna mu w tej układance Pani Premier. Z pewnością do wygrania wyborów, ale to już się stało, i trochę do tego co Pani Minister Rafalska. Miała to wszystko koordynować, ale właśnie ją z tego zwolnił, a właściwie zastąpił bo początkowo pasujący Minister Skarbu widać nie realizował sprawnie programu mającego porywać Polaków, a Minister Szałamacha niemrawo załatwiał pieniądze na jego realizację.
Tak to z gruba i na gorąco widzę. Oczywiście widzę w tym sporo błędów i wielkie ryzyko, ale to wykracza poza odpowiedź na pytanie Jorgego. Pasuje taka interpretacja ?
los napisal(a): Też biorę pod uwagę, że sowy nie są tym, czym się wydają. Ale nie można wnioskować w oparciu o fantastyczne hipotezy, trzeba się opierać na faktach. A wszystkie fakty mówią a nawet krzyczą: Orgon.
Póki co, fakty są takie, że Kaczyński przez MM ani nic nie wygrał, ani nie przegrał. Tylko zakładamy, że będzie źle i niezależnie jak nasze założenia są umocowane w faktach (kim jest MM, co robił, jaki ma "niestyl" działania), to tylko założenia.
marniok napisal(a): ni teraz się dowiedziałem ze w zasadzie jestem w miejscu z którego wyszedłem, a przynajmniej opinie serwowane na temat aktualnej sytuacji politycznej sugeruja ze wszystko zmierza w tym kierunku
Błagam marniok. Napisałem to po zwycięstwie Dudy, kiedy potencjalnie pojawiła się możliwość wygranej PiSu - jeżeli tak się stanie, daję rok, kiedy i na tym forum większość będzie po PiS jechała. Ludzie chcą spektakularnych przełomów, wielkich zwycięskich bitew, dzielnych nieskazitelnych rycerzy, świata dobra i zła, bez odcieni. A to jest polityka. W dzisiejszej Polsce.
Brak też spojrzenia z góry. Jestem pewien, że PiS pojawił się w ostatniej chwili. Niezależnie jak to się dalej potoczy (co Kaczyński ugra, co przegra) w jakimś sensie jesteśmy uratowani.
Spektakularny to był rok 2015 i dwa zwycięstwa Dudy i PiS, mnie wystarczy tych emocji highlevel... Teraz chce mrowczej pracy tych którzy wygrali i dostrzegam jej elementy ale nie muszę, na Boga, wiedzieć co JK. pBSZ, Antuan & reszta będą robić o 13.45 , 12.10.2016, jakie decyzje podjęli i dlaczego dzień wcześniej i dzień później zrobili to czy tamto. Ich działka nie moja. Rozliczał ich będę za 3 lata. Wytrwali, przeżyli od 2007 do 2016 biorąc po drodze baty i wpierdol o jakim nikt z nas nie ma bladego pojęcia. Teraz jestem im winny lojalność. Ja im, nie oni mi. Edit: brakowało przecinka w ostatnim zdaniu a źle postawiony zupełnie odwracał sens tego zdania.
los napisal(a): Też biorę pod uwagę, że sowy nie są tym, czym się wydają. Ale nie można wnioskować w oparciu o fantastyczne hipotezy, trzeba się opierać na faktach. A wszystkie fakty mówią a nawet krzyczą: Orgon.
Póki co, fakty są takie, że Kaczyński przez MM ani nic nie wygrał, ani nie przegrał.
Stracił czas, stracił kilku lojalnych i kompetentnych ludzi, zyskał kompletny chaos pojęciowy w kierowanej przez siebie organizacji. Nic poniżej wybuchu bomby atomowej nie uznajesz za stratę?
Mała uwaga Horche: Tylko ZAKŁADACIE, że będzie źle. WY zakładacie. A właściwie jedna osoba robiącą tutaj za guru i wtórujący mu chórek fanów. Ja np. oraz kol. Rafał z tego co zauważyłem w ogóle takiego założenia nie forsujemy na siłę. A pod nie również i fakty (oraz najzwyklejsze fuckty...)
JORGE napisal(a):
los napisal(a): Też biorę pod uwagę, że sowy nie są tym, czym się wydają. Ale nie można wnioskować w oparciu o fantastyczne hipotezy, trzeba się opierać na faktach. A wszystkie fakty mówią a nawet krzyczą: Orgon.
Póki co, fakty są takie, że Kaczyński przez MM ani nic nie wygrał, ani nie przegrał. Tylko zakładamy, że będzie źle i niezależnie jak nasze założenia są umocowane w faktach (kim jest MM, co robił, jaki ma "niestyl" działania), to tylko założenia.
No to trochę o ryzyku i tym co jest, moim zdaniem, błędną rachubą JarKacza. Plan Odpowiedzialnego Rozwoju nie jest zbyt konkretny i nie jest porywający. Podobno gdzieś się odbyły jego konsultacje i przystępujemy do realizacji. Tak więc wiadomo, że Jarkacz nie dostał na razie od Premiera Morawieckiego planu który porwie Polaków do roboty. Szałamacha nie załatwił kasy i spółki SP Jackiewicza słabo współpracowały więc teraz Premier Morawiecki ma instrumenty tych ministrów. Szkopuł w tym, że nawet jeśli ma świetny plan i porwie Polaków do roboty i załatwi kasę oraz chętną współpracę spółek to zderzy się z Minister Rafalską i Ministrem Macierewiczem bo oni mają bardzo duże potrzeby. Poprzez nich zaś zderzy się z poparciem społecznym i potrzebami obronnymi. Zderzy się bez zderzaka w postaci zdymisjonowanych ministrów. Co to ma dać JarKaczowi nie wiem w świetle wyżej zarysowanego celu.
JORGE napisal(a): Ale co ma z tym wspólnego empatia, wytłumaczcie mi ?
Czy my na pewno rozmawiamy o kawie ?
Mocna kawa nie jest zła. A kol. agent robi świetną.
I rozmawiamy o tym dlaczego MM ma tak silną pozycję u JK - "empatia" jest kolejnym pojęciem, które być może pozwoli rozwikłać tę zagadkę. Bo poprzednie nie pozunęły nas do przodu.
JORGE napisal(a): Zarządzanie to jest proces, którego wynikiem jest realizacja celów. Do realizacji celów zarządzający ma narzędzia, czyli głównie ludzi. Cel jest najważniejszy, niesprawne narzędzia muszą być wymieniane. Lider któremu ucieka cel bo dba o niesprawne narzędzia (czy powstrzymuje się od ich wymiany) nie spełnia swojej roli, poniesie porażkę. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, niech nigdy nie wyznacza sobie celów do realizacji których potrzebni są ludzie.
los napisal(a): Czegokolwiek by nie chciał, zrobił trzy rzeczy niedopuszczalne, zawsze niedopuszczalne: (...) 2. Zraził do siebie ludzi dotąd lojalnych a nawet oddanych.
Której z tych perspektyw należy dać pierwszeństwo?
Naprawdę Eden, kolejnym burackim spisem musisz wyrażać swój pogląd ? Nie potrafisz inaczej ?
A do oceny MM mam swoje podejście. Po pierwsze, ja nie wierzę nikomu, bo tak. No niestety taki mam charakter, nawet jeżeli komuś ufam, mam przekonanie że raczej ten człowiek nie powinien się mylić, to zawsze włącza się we mnie adwokat diabła. Dlatego prawie zawsze się ze wszystkim spóźniam. I tak jest z Kaczorem, wbrew temu co może wynikać z mojej pisaniny, wielokrotnie wydawało mi się, że popełnia on błąd, co do oceny ludzi, co do oceny sytuacji, co do sposobu załatwiania spraw. Zakładam jednak, że moja percepcja rzeczywistości jest ograniczona (brak informacji, jestem daleko, głupi jestem) i powstrzymywałem się od kłapania. I dobrze, bo bym się skompromitował ostatecznie wiele razy. Nauczyło mnie to stać i patrzeć. Podobnie jest w przypadku losa, tylko tu mówimy nie o działaniach (bo my forumujemy) a o ocenach. Raczej się nie myli.
Dlatego stoję i patrzę. Niestety (w tym przypadku), to co los pisał o wzrastającej pozycji MM w rządzie i stopniowym przejmowaniu przez niego coraz większego zakresu władzy się sprawdza. A biorąc rys człowieka (negatywny), póki co, raczej skłaniam się ku tezie, że Morawiecki to może być atomowa mina.
Wreszcie w 100% zgadzam się z Losem w sprawie trzech błędów. Dla nas robaczków najważniejsze jest to czy to są błędy do naprawienia i czy Jarkacz je widzi i zechce naprawić. I nie zgadzam się z marniokiem w sprawie lojalności. To czego dokonał Jarkacz i PiS przez 8 lat katorżniczej opozycji i w 2015 jest godne podziwu i wdzięczności.Polska jednak nie jest monarchią i ja, ani żaden Polak, nie składał JarKaczowi i PiSowi przysięgi wierności. Należała się im władza i ją od nas dostali na tę kadencję. Należy im się nadal od nas poparcie i je mają. Nam zaś należy się ich lojalność i służba. Mamy prawo ich pytać jak mamy wątpliwości i mamy prawo oczekiwać eliminacji błędów i nie marnowania szans. Nikt tu nikomu łaski nie robi.
Może zaproszą JK do RM i dostanie 3 godziny na rozmowę ze słuchaczami i na swoje wynurzenia o celach? Mam nadzieję. Co do empatii - słuchając wcześniejsze audycje z jego udziałem w RM - nie zauważyłam, żeby był jej pozbawiony, wręcz przeciwnie, dużo mówił o biedzie Polaków. Nie chwalił się tym ile przeznacza swoich - wcale nie ogromnych- dochodów na pomoc potrzebującym. Pokażcie mi drugiego polityka, który otwartym tekstem o tym mówi, interesuje się tym. Ten człowiek, z pewnością potrafi współczuć.
Rafał napisal(a): 1. Wreszcie w 100% zgadzam się z Losem w sprawie trzech błędów. 2. I nie zgadzam się z marniokiem w sprawie lojalności.
los napisal(a):
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):Której z tych perspektyw należy dać pierwszeństwo?
Lojalność.
Czyli 0 (zero) % zgadza się kolega z losem w sprawie lojalności.
= Ja pierwszej rzeczy jakiej się nauczyłem w biznesie (25 lat temu), który oparty jest o "materię ludzką" to "lojalność" właśnie. Oczywiście, rzeczywistość skrzeczy, ale warto na to stawiać.
@Rafal nikt ci nie zabroni się mylić, ani mnie, zresztą to niemożliwe się nie mylić w ogóle. Najmniej pomyłek dotyczy JK i to mimo wytykania mu słusznie wielu spraw i tak jest poza zasięgiem kogokolwiek. Dogmat. Z tego prostego rachunku wynika że zawieść JK raczej nie da rady. Chyba żeby chciał. Ale to niemożliwe.
Jasne, że Szałamacha radził sobie nieźle w trudnych warunkach, ale oczekiwania były o wiele większe. Poległ chyba głownie dlatego że nie poradził sobie z zarządzaniem oczekiwaniami mocodawców, albo co bardziej prawdopodobne, z góry został wystawiony na odstrzał. Wiem coś o tym, bo mnie tak kiedyś odstrzelono. Z zewnątrz widać było wzrost dyscypliny podatkowej, co sam kilka razy podkreślałem. Przychody rosły znacznie szybciej niż PKB. Popełnił też kilka błędów lub działał za wolno i zbyt naiwnie. Tak było z podatkiem handlowym gdzie zapewne uległ wewnętrznej presji i poszedł na zderzenie czołowe z KE co się skończyło źle i straciliśmy czas i pieniądze. Dość wolno wchodził podatek bankowy. Pewnie też z powodu nacisków wewnątrz partii i rządu, ale to poszło na jego konto. To samo z uszczelnieniami VAT. Kilka razy naraził się prominentom uwagami o 500+, czy stopniowym ograniczaniu handlu w niedzielę. Dał się wpuścić w jakąś szaloną cyfryzację, może pod naciskiem Pana Mateusza. No i dopuścił do eskalacji konfliktu z celnikami. Nikt mu nie pomógł. Miał słabe wsparcie medialne. Miał za mało czasu aby sobie poradzić z armią ponad 60 tysięcy urzędników kutych na cztery nogi i wprawionych w działaniach pozornych i nękaniu podatników. Prezentował się jak robot który często się zacina. Nie przepadam za facetami o takim stylu bycia, ale szkoda chłopa.
Rafał napisal(a): 1. Wreszcie w 100% zgadzam się z Losem w sprawie trzech błędów. 2. I nie zgadzam się z marniokiem w sprawie lojalności.
los napisal(a):
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):Której z tych perspektyw należy dać pierwszeństwo?
Lojalność.
Czyli 0 (zero) % zgadza się kolega z losem w sprawie lojalności.
= Ja pierwszej rzeczy jakiej się nauczyłem w biznesie (25 lat temu), który oparty jest o "materię ludzką" to "lojalność" właśnie. Oczywiście, rzeczywistość skrzeczy, ale warto na to stawiać.
No to nie są porównywalne sprawy (lojalności). Lojalność, co zawsze podkreślam, to stosunek wzajemny. To nie to samo co wierność sakramentalna - obowiązująca bez względu na zachowanie drugiej strony. Lojalność w zespole i lojalność wyborców i wybranych to stosunek wynikający z kontraktu. W obu przypadkach to kontrakt zwyczajowy, niepisany, o dorozumianych warunkach. To kłopot bo podlega indywidualnym interpretacjom, ale jest znaczny obszar powszechnego rozumienia. Ludzie obecnie rugowani mieli prawo liczyć na ochronę i dobre traktowanie za 8 lat wierności i ciężką pracę nawet jeśli popełnili błędy i okazali się niezbyt sprawni. Nic nam nie wiadomo aby oni złamali lojalność. Spostponowany publicznie Jackiewicz milczy jak grób. Szałamacha wydał jakieś dziwaczne ale niejątrzące oświadczenie. Nie przeczytałem żadnej krytycznej wypowiedzi "złotego chłopca" z SSP czekającego grzecznie na kontrolę CBA. Lojalność wyborców dotyczy wyboru i poparcia działań zgodnych z obietnicą wyborczą, a nie wszelkich możliwych działań wybranych. Lojalność nie oznacza braku wymagań.
JORGE napisal(a): Napisałem to po zwycięstwie Dudy, kiedy potencjalnie pojawiła się możliwość wygranej PiSu - jeżeli tak się stanie, daję rok, kiedy i na tym forum większość będzie po PiS jechała. Ludzie chcą spektakularnych przełomów, wielkich zwycięskich bitew, dzielnych nieskazitelnych rycerzy, świata dobra i zła, bez odcieni. A to jest polityka. W dzisiejszej Polsce.
Ale przecież my po PiS tak naprawdę nie jedziemy. Przynajmniej ja tego tak nie odbieram. Niemal wszystkie wypowiedzi są dowodem ogromnego zaniepokojenia, ponieważ kompletnie nie rozumiemy, dlaczego dzieją się dziwne ruchy w rządzie, dlaczego odsunięci zostali Jackiewicz i Szałamacha, dlaczego w najlepsze trwa nagonka na Antoniego, dlaczego powstał superresort i dlaczego na jego czele stanął człowiek o nienajlepszej, łagodnie mówiąc, reputacji. Jeżeli dodam, że podobnym brakiem rozumienia tych i nie tylko tych kwestii, wykazują się również ludzie z samego jądra PiS (o czym już głośno ryczą w parkach wiewiórki), to chyba powodów do zmartwienia jest sporo. Orgon jest tu jakimś logicznym, chociaż jeżącym włos na głowie uzasadnieniem. Smoleńsk - według mnie - raczej nie. A już jeśli, to w zupełnie innym aspekcie - brak Lecha, jedynego, z którym JK mógł bezpiecznie dyskutować o wszystkim.
To co napisał Rafał o Kaczyńskim to jest synteza poglądu raczej wszystkich osób, które zakładają że Kaczyński ma dobrą wolę i faktycznie Polska jest dla niego najważniejsza. I chyba nie można się nie zgodzić, tak myślimy.
Natomiast wiele osób postać Kaczyńskiego nieprawidłowo ocenia co do jego predyspozycji, cech i talentów.
Kaczor to jest klasyczny Lider. Z dużą charyzmą, umiejętnością pociągnięcia za sobą ludzi (samą osobowością) z mniej więcej określoną wizją (ale lider to niekoniecznie wizjoner), z bardzo ogólnie nakreślonymi celami (to też charakterystyczna cecha liderów, precyzja to nie jest ich domena). Lider ma niekoniecznie wysokie kompetencje zarządcze, w przeciwieństwie np. do klasycznych menadżerów (dobremu menadżerowi charyzma i wizja nie jest do niczego potrzebna, autentycznie, definiowanie precyzyjnych celów już tak). Kaczor ma unikalne umiejętności radzenia sobie w okrążeniu (co sam podkreślał, to jest jego "walka"), koncentracji na krótkoterminowych celach i ich osiąganiu (tu wydaje mi się, że nauczył się je prawidłowo i precyzyjnie definiować). Bardziej taktyk niż strateg, ale wydaje mi się, że może mieć problemy z analitycznym rozpisaniem długofalowych celów na etapy. Wszystko wskazuje, że właśnie długofalowe, planowane działanie to nie jest domena Kaczyńskiego (co by trochę przeczyło jego sukcesom przez dekady). Ma intuicję i inteligencję, więc sobie poradził.
Co do ludzi ? Wg mnie (ale też i zgodnie z profilem lidera) zupełnie nie zawraca sobie głowy analizą predyspozycji i mentalności ludzi. Trochę w tym intuicji, na pewno nie analizuje, to wg tego typu osób strata czasu. Jedynym kryterium to rozpoznanie bojem, podoba mi się to go do walki, jak nie daje rady to niech wypierdala. I co ciekawe, osoby o takim profilu prawie zawsze dają ludziom czystą kartę, jeżeli uznają, że są godne zaufania to im ufają, czasami nawet bezgranicznie (bez racjonalnych przesłanek, intuicyjnie). To daje bardzo dobre rezultaty (bo oni raczej mają intuicję do ludzi), ale naraża też na katastrofalne pomyłki (nie zawsze się trafia). Natomiast jeżeli raz się podpadnie to już praktycznie nigdy nie uda się takiego zaufania odbudować. Dałeś ciała, oszukałeś mnie w śmiesznej rzeczy, ok, wybaczam, ale wyrzucam ciebie z kręgu zaufanych na zawsze. A będę patrzył na ciebie teraz tak dokładnie, że i tak wypierdolę, znajdę coś. Ja teraz nawet nie opisuję Kaczora, a profil, ale powiedzcie, czy tak w przypadku Jara nie jest ?
Tacy ludzie jeżeli się zafiksują na cel to idą po trupach. I wcale nie chodzi, że postępują nieetycznie. Po prostu jeżeli mają przeprowadzić grupę ludzi przez płonący las i gość ze złamaną nogą będzie spowalniał marsz to go zostawią, jeżeli ocenią, że istnieje poważne ryzyko spłonięcia całej grupy, nie zawahają się. Podobnie jeżeli ktoś nie radzi sobie i zagraża osiągnięciu celu, odstrzelą bez zmrużenia okiem. Może się to wydawać brakiem empatii, psychopatią wręcz, ale tak nie jest. To mogą być wrażliwi ludzie, którzy jednak poświęcą wszystko dla dobra grupy i dokonają trudnych dla siebie wyborów.
W każdym razie, Kaczor to książkowy lider. Lider wygrywa wtedy kiedy otoczy się grupą ludzi od zarządzania i ekspertów. Pociągnie ich i wyssie maksymalnie ile się da, często ponad ich predyspozycje. Rozkocha, nakręci, razem wygra, a później wyrzuci, jeżeli uzna że ich czas się skończył. Bo liczy się cel.
Komentarz
1. Postawił wszystko na jedną kartę - niesprawdzoną.
2. Zraził do siebie ludzi dotąd lojalnych a nawet oddanych.
3. Wprowadził chaos do kierowanej przez siebie organizacji.
A co jeżeli Kaczyński ma już tylko jeden cel, znaleźć winnych śmierci brata i ich osądzić ? A ceną jest pozostawienie Polski banksterom ? A ci swoi kiedyś sobie poradzą, do osiągnięcia celu nie są mu już potrzebni (no, poza Antkiem i paroma innymi, ale też - może). Kaczor wchodzi w starość, jego moc sprawcza przeminie niedługo, ma ostatnią szansę. Polska ? A co mu ta Polska przyniosła ?
Rozumiesz, to jest piekielnie naciągane, ale możliwe że Kaczorowi chodzi coś po głowie o czym nie wiemy, a uznał że z punktu widzenia długofalowej, strategicznej gry będzie się opłacało. Oczywiście, może też być tak, że MM to jest totalna wtopa, po prostu głupi, ludzki błąd. Ale jeszcze raz podkreślam, zanim uznam błąd Kaczora jeszcze postoję. Dotąd to mi się opłacało.
Brak też spojrzenia z góry. Jestem pewien, że PiS pojawił się w ostatniej chwili. Niezależnie jak to się dalej potoczy (co Kaczyński ugra, co przegra) w jakimś sensie jesteśmy uratowani.
Wilhelm Reich w książce Die Bione z 1938 użył pojęcia orgonu oraz tzw. bionów. Użył również innych koncepcji analogicznych do Rychnowskiego, takich jak: metoda obserwacji bionów, koncepcja elektromechanicznej transmisji sygnałów nerwowych w organizmach oraz koncepcja gromadzenia ładunku w organizmach.
Reich uważał, że koncepcja libido, opracowana przez Freuda, ma rzeczywiste podstawy biologiczne – wiązać się miało z przepływem przez organizm cząstek orgonu i mikroskopijnych bionów. Twierdził również, że wiele chorób powoduje deficyt lub utrudniony przepływ przez organizm tych mitycznych cząstek. Aby temu zapobiec, Reich wymyślił "akumulator orgonowy" - maszynę, która miała stymulować przepływ orgonu i przyczyniać się do poprawy ogólnego stanu zdrowia i zwiększenia potencji. Przez kilka kolejnych lat Reich mocno rozwinął te koncepcje wraz z kontrowersyjnymi wówczas badaniami nad orgazmem.
Kontrowersje wokół badań i osoby Wilhelma Reicha, oraz sytuacja polityczna na świecie zmuszały go wielokrotnie do emigracji. Jego współpracownicy twierdzili, iż było to wynikiem nieprzychylnego nastawienia rządzących do głoszonej przez niego koncepcji orgonu.
W latach 50. został skazany za nielegalną produkcję i sprzedaż "maszyn orgonowych" ("orgone devices"), zmarł w więzieniu na serce.
Spadkobiercy idei orgonu nadal propagują praktyki akumulowania i wdychania orgonu w tzw. "akumulatorach orgonu" jakie pozostawił po sobie Wilhelm Reich. Techniki te znajdują głównie zastosowanie wobec osób żywiących wiarę w skuteczność bioenergoterapii[1].
https://pl.wikipedia.org/wiki/Orgon_(teoria)
Bardzo obawiał się też, że wyspecjalizowani przez Dzierżyńskiego ludzie radzieccy odkryją orgon lub wykradną jego odkrycie, szybko znajdą zastosowanie techniczne i skolonizują całą planetę, a także kilka przyległych - Reich był Wschodnioeuropejczykiem, miał osobiste raczej złe doświadczenia z bolszewikami.
http://www.taraka.pl/orgon_energie_swiadomosci
Chodzi mu o budowę silnego i niepodległego państwa. Dla niego Polska i Państwo Polskie to to samo. Polacy są materiałem a zarazem mają być tą Polską obdarowani. W tym sensie ich szczęście jest jego celem. Polacy będą szczęśliwi jak będą mieli silną i niepodległą Polskę, czyli Państwo Polskie.
Temu celowi JarkKacz podporządkowuje swoje działania i do tego celu dobiera ludzi. Najpierw usuwa przeszkody - dawny establishment polityczny i jego aparat wykonawczy. Przejmuje instytucje i kontrolowaną przez państwo część gospodarki. Następnie usuwa przeszkody instytucjonalne jak TK, konkursy na stanowiska itd. Zdobywa narzędzia do wzmocnienia państwa. Tak dobiera ludzi: Minister Macierewicz potrzebny jest do kontroli i wzmocnienia siły militarnej Polski oraz pobudzenia tradycyjnego patriotyzmu w formie gotowości do walki za Polskę z wrogami zewnętrznymi i ich agenturą. Minister Rafalska potrzebna mu jest do zdobycia szerokiego poparcia społecznego i wzmocnienia słabszych ekonomicznie warstw społecznych które stanowią większość i dają władzy siłę. Minister Ziobro, Minister Kamiński i Minister Błaszczak potrzebni mu są do wzmocnienia siły wewnętrznej państwa i wzmocnienia poparcia społecznego poprzez wzrost poczucia bezpieczeństwa i sprawiedliwości u obywateli. Premier Gliński potrzebny mu jest do wzmocnienia patriotyzmu i dumy narodowej będących fundamentem poparcia społecznego i siły państwa. Premier Morawiecki potrzebny mu jest do opracowania nośnego programu który pociągnie Polaków do pracy i do załatwienia pieniędzy na jego realizację. Trochę nie wiadomo do czego potrzebna mu w tej układance Pani Premier. Z pewnością do wygrania wyborów, ale to już się stało, i trochę do tego co Pani Minister Rafalska. Miała to wszystko koordynować, ale właśnie ją z tego zwolnił, a właściwie zastąpił bo początkowo pasujący Minister Skarbu widać nie realizował sprawnie programu mającego porywać Polaków, a Minister Szałamacha niemrawo załatwiał pieniądze na jego realizację.
Tak to z gruba i na gorąco widzę. Oczywiście widzę w tym sporo błędów i wielkie ryzyko, ale to wykracza poza odpowiedź na pytanie Jorgego. Pasuje taka interpretacja ?
Edit:
brakowało przecinka w ostatnim zdaniu a źle postawiony zupełnie odwracał sens tego zdania.
Plan Odpowiedzialnego Rozwoju nie jest zbyt konkretny i nie jest porywający. Podobno gdzieś się odbyły jego konsultacje i przystępujemy do realizacji. Tak więc wiadomo, że Jarkacz nie dostał na razie od Premiera Morawieckiego planu który porwie Polaków do roboty. Szałamacha nie załatwił kasy i spółki SP Jackiewicza słabo współpracowały więc teraz Premier Morawiecki ma instrumenty tych ministrów. Szkopuł w tym, że nawet jeśli ma świetny plan i porwie Polaków do roboty i załatwi kasę oraz chętną współpracę spółek to zderzy się z Minister Rafalską i Ministrem Macierewiczem bo oni mają bardzo duże potrzeby. Poprzez nich zaś zderzy się z poparciem społecznym i potrzebami obronnymi. Zderzy się bez zderzaka w postaci zdymisjonowanych ministrów. Co to ma dać JarKaczowi nie wiem w świetle wyżej zarysowanego celu.
A kol. agent robi świetną.
I rozmawiamy o tym dlaczego MM ma tak silną pozycję u JK - "empatia" jest kolejnym pojęciem, które być może pozwoli rozwikłać tę zagadkę. Bo poprzednie nie pozunęły nas do przodu.
Jak, by chciał odpowiedzieć?
Czy program PiS jest tożsamy z "programem" JK?
itd.....
za to czytam to (nasze!) forum
A do oceny MM mam swoje podejście. Po pierwsze, ja nie wierzę nikomu, bo tak. No niestety taki mam charakter, nawet jeżeli komuś ufam, mam przekonanie że raczej ten człowiek nie powinien się mylić, to zawsze włącza się we mnie adwokat diabła. Dlatego prawie zawsze się ze wszystkim spóźniam. I tak jest z Kaczorem, wbrew temu co może wynikać z mojej pisaniny, wielokrotnie wydawało mi się, że popełnia on błąd, co do oceny ludzi, co do oceny sytuacji, co do sposobu załatwiania spraw. Zakładam jednak, że moja percepcja rzeczywistości jest ograniczona (brak informacji, jestem daleko, głupi jestem) i powstrzymywałem się od kłapania. I dobrze, bo bym się skompromitował ostatecznie wiele razy. Nauczyło mnie to stać i patrzeć. Podobnie jest w przypadku losa, tylko tu mówimy nie o działaniach (bo my forumujemy) a o ocenach. Raczej się nie myli.
Dlatego stoję i patrzę. Niestety (w tym przypadku), to co los pisał o wzrastającej pozycji MM w rządzie i stopniowym przejmowaniu przez niego coraz większego zakresu władzy się sprawdza. A biorąc rys człowieka (negatywny), póki co, raczej skłaniam się ku tezie, że Morawiecki to może być atomowa mina.
I nie zgadzam się z marniokiem w sprawie lojalności. To czego dokonał Jarkacz i PiS przez 8 lat katorżniczej opozycji i w 2015 jest godne podziwu i wdzięczności.Polska jednak nie jest monarchią i ja, ani żaden Polak, nie składał JarKaczowi i PiSowi przysięgi wierności. Należała się im władza i ją od nas dostali na tę kadencję. Należy im się nadal od nas poparcie i je mają. Nam zaś należy się ich lojalność i służba. Mamy prawo ich pytać jak mamy wątpliwości i mamy prawo oczekiwać eliminacji błędów i nie marnowania szans. Nikt tu nikomu łaski nie robi.
Co do empatii - słuchając wcześniejsze audycje z jego udziałem w RM - nie zauważyłam, żeby był jej pozbawiony, wręcz przeciwnie, dużo mówił o biedzie Polaków. Nie chwalił się tym ile przeznacza swoich - wcale nie ogromnych- dochodów na pomoc potrzebującym. Pokażcie mi drugiego polityka, który otwartym tekstem o tym mówi, interesuje się tym. Ten człowiek, z pewnością potrafi współczuć.
=
Ja pierwszej rzeczy jakiej się nauczyłem w biznesie (25 lat temu), który oparty jest o "materię ludzką" to "lojalność" właśnie. Oczywiście, rzeczywistość skrzeczy, ale warto na to stawiać.
Dogmat.
Z tego prostego rachunku wynika że zawieść JK raczej nie da rady.
Chyba żeby chciał. Ale to niemożliwe.
Jasne, że Szałamacha radził sobie nieźle w trudnych warunkach, ale oczekiwania były o wiele większe. Poległ chyba głownie dlatego że nie poradził sobie z zarządzaniem oczekiwaniami mocodawców, albo co bardziej prawdopodobne, z góry został wystawiony na odstrzał. Wiem coś o tym, bo mnie tak kiedyś odstrzelono.
Z zewnątrz widać było wzrost dyscypliny podatkowej, co sam kilka razy podkreślałem. Przychody rosły znacznie szybciej niż PKB. Popełnił też kilka błędów lub działał za wolno i zbyt naiwnie. Tak było z podatkiem handlowym gdzie zapewne uległ wewnętrznej presji i poszedł na zderzenie czołowe z KE co się skończyło źle i straciliśmy czas i pieniądze. Dość wolno wchodził podatek bankowy. Pewnie też z powodu nacisków wewnątrz partii i rządu, ale to poszło na jego konto. To samo z uszczelnieniami VAT. Kilka razy naraził się prominentom uwagami o 500+, czy stopniowym ograniczaniu handlu w niedzielę. Dał się wpuścić w jakąś szaloną cyfryzację, może pod naciskiem Pana Mateusza. No i dopuścił do eskalacji konfliktu z celnikami. Nikt mu nie pomógł. Miał słabe wsparcie medialne. Miał za mało czasu aby sobie poradzić z armią ponad 60 tysięcy urzędników kutych na cztery nogi i wprawionych w działaniach pozornych i nękaniu podatników. Prezentował się jak robot który często się zacina. Nie przepadam za facetami o takim stylu bycia, ale szkoda chłopa.
=
Ja pierwszej rzeczy jakiej się nauczyłem w biznesie (25 lat temu), który oparty jest o "materię ludzką" to "lojalność" właśnie. Oczywiście, rzeczywistość skrzeczy, ale warto na to stawiać.
No to nie są porównywalne sprawy (lojalności). Lojalność, co zawsze podkreślam, to stosunek wzajemny. To nie to samo co wierność sakramentalna - obowiązująca bez względu na zachowanie drugiej strony. Lojalność w zespole i lojalność wyborców i wybranych to stosunek wynikający z kontraktu. W obu przypadkach to kontrakt zwyczajowy, niepisany, o dorozumianych warunkach. To kłopot bo podlega indywidualnym interpretacjom, ale jest znaczny obszar powszechnego rozumienia. Ludzie obecnie rugowani mieli prawo liczyć na ochronę i dobre traktowanie za 8 lat wierności i ciężką pracę nawet jeśli popełnili błędy i okazali się niezbyt sprawni. Nic nam nie wiadomo aby oni złamali lojalność. Spostponowany publicznie Jackiewicz milczy jak grób. Szałamacha wydał jakieś dziwaczne ale niejątrzące oświadczenie. Nie przeczytałem żadnej krytycznej wypowiedzi "złotego chłopca" z SSP czekającego grzecznie na kontrolę CBA. Lojalność wyborców dotyczy wyboru i poparcia działań zgodnych z obietnicą wyborczą, a nie wszelkich możliwych działań wybranych. Lojalność nie oznacza braku wymagań.
Dlaczego?
Jeżeli dodam, że podobnym brakiem rozumienia tych i nie tylko tych kwestii, wykazują się również ludzie z samego jądra PiS (o czym już głośno ryczą w parkach wiewiórki), to chyba powodów do zmartwienia jest sporo.
Orgon jest tu jakimś logicznym, chociaż jeżącym włos na głowie uzasadnieniem. Smoleńsk - według mnie - raczej nie.
A już jeśli, to w zupełnie innym aspekcie - brak Lecha, jedynego, z którym JK mógł bezpiecznie dyskutować o wszystkim.
Natomiast wiele osób postać Kaczyńskiego nieprawidłowo ocenia co do jego predyspozycji, cech i talentów.
Kaczor to jest klasyczny Lider. Z dużą charyzmą, umiejętnością pociągnięcia za sobą ludzi (samą osobowością) z mniej więcej określoną wizją (ale lider to niekoniecznie wizjoner), z bardzo ogólnie nakreślonymi celami (to też charakterystyczna cecha liderów, precyzja to nie jest ich domena). Lider ma niekoniecznie wysokie kompetencje zarządcze, w przeciwieństwie np. do klasycznych menadżerów (dobremu menadżerowi charyzma i wizja nie jest do niczego potrzebna, autentycznie, definiowanie precyzyjnych celów już tak). Kaczor ma unikalne umiejętności radzenia sobie w okrążeniu (co sam podkreślał, to jest jego "walka"), koncentracji na krótkoterminowych celach i ich osiąganiu (tu wydaje mi się, że nauczył się je prawidłowo i precyzyjnie definiować). Bardziej taktyk niż strateg, ale wydaje mi się, że może mieć problemy z analitycznym rozpisaniem długofalowych celów na etapy. Wszystko wskazuje, że właśnie długofalowe, planowane działanie to nie jest domena Kaczyńskiego (co by trochę przeczyło jego sukcesom przez dekady). Ma intuicję i inteligencję, więc sobie poradził.
Co do ludzi ? Wg mnie (ale też i zgodnie z profilem lidera) zupełnie nie zawraca sobie głowy analizą predyspozycji i mentalności ludzi. Trochę w tym intuicji, na pewno nie analizuje, to wg tego typu osób strata czasu. Jedynym kryterium to rozpoznanie bojem, podoba mi się to go do walki, jak nie daje rady to niech wypierdala. I co ciekawe, osoby o takim profilu prawie zawsze dają ludziom czystą kartę, jeżeli uznają, że są godne zaufania to im ufają, czasami nawet bezgranicznie (bez racjonalnych przesłanek, intuicyjnie). To daje bardzo dobre rezultaty (bo oni raczej mają intuicję do ludzi), ale naraża też na katastrofalne pomyłki (nie zawsze się trafia). Natomiast jeżeli raz się podpadnie to już praktycznie nigdy nie uda się takiego zaufania odbudować. Dałeś ciała, oszukałeś mnie w śmiesznej rzeczy, ok, wybaczam, ale wyrzucam ciebie z kręgu zaufanych na zawsze. A będę patrzył na ciebie teraz tak dokładnie, że i tak wypierdolę, znajdę coś. Ja teraz nawet nie opisuję Kaczora, a profil, ale powiedzcie, czy tak w przypadku Jara nie jest ?
Tacy ludzie jeżeli się zafiksują na cel to idą po trupach. I wcale nie chodzi, że postępują nieetycznie. Po prostu jeżeli mają przeprowadzić grupę ludzi przez płonący las i gość ze złamaną nogą będzie spowalniał marsz to go zostawią, jeżeli ocenią, że istnieje poważne ryzyko spłonięcia całej grupy, nie zawahają się. Podobnie jeżeli ktoś nie radzi sobie i zagraża osiągnięciu celu, odstrzelą bez zmrużenia okiem. Może się to wydawać brakiem empatii, psychopatią wręcz, ale tak nie jest. To mogą być wrażliwi ludzie, którzy jednak poświęcą wszystko dla dobra grupy i dokonają trudnych dla siebie wyborów.
W każdym razie, Kaczor to książkowy lider. Lider wygrywa wtedy kiedy otoczy się grupą ludzi od zarządzania i ekspertów. Pociągnie ich i wyssie maksymalnie ile się da, często ponad ich predyspozycje. Rozkocha, nakręci, razem wygra, a później wyrzuci, jeżeli uzna że ich czas się skończył. Bo liczy się cel.