Ja jestem lojalny. Wyżej napisałem: Lojalność nie oznacza braku wymagań. Jeszcze wyżej napisałem że byliśmy im winni wybór (głos) i go daliśmy. Napisałem tam też, że obecnie jesteśmy im winni poparcie i że je dajemy. Gdzie tu więc nielojalność? Zwyczajnie oczekuję korekty błędów i czekam na jakieś sensowne wyjaśnienia, a nie pijarowy bełkot. Pewnie się nie doczekam, ale na manifestacje KOD nie pójdę i do Nowoczesnej się nie zapiszę. Raczej pójdę na spotkanie z posłem, albo do Klubu Ronina czy GP. Jestem trochę wkurzony i zawiedziony, a przede wszystkim zdezorientowany przez moich wybrańców. Opisuję to tutaj na niszowym forum hardcorowych pisiorów, do których sam należę. PS: Wyjaśniłem wczoraj wieczorem trochę nieprecyzyjnie. Ja jestem lojalny, ale to wcale nie znaczy że mam taki dozgonny obowiązek. Jak wyjaśniłem to jest kontrakt. Wynająłem PiS do zmienienia Polski na dobre. Mało tego, to co jest dobre niekoniecznie musi się zgadzać z wizją JarKacza, którą hipotetycznie zarysowałem gdzieś wyżej, ale której JarKacz nie wyartykułował w taki sposób publicznie. Jak PiS nie będzie tego robił (zmieniał na dobre) z jakiegokolwiek powodu to nie będę go popierał. Jeszcze do tego daleko, ale z nieznanych mi powodów zaczął PiS chrzanić robotę. Jeśli, jak zdaje się twierdzić Jorge, JarKacz ma prawo wymieniać ludzi jak rękawiczki, nawet jeśli harują dla niego od lat, zależnie od swojej oceny ich przydatności na etapie to czemu ja nie miałbym mieć takiego prawa w stosunku do niego i PiS?
Ale przecież my po PiS tak naprawdę nie jedziemy. Przynajmniej ja tego tak nie odbieram. Niemal wszystkie wypowiedzi są dowodem ogromnego zaniepokojenia, ponieważ kompletnie nie rozumiemy, dlaczego dzieją się dziwne ruchy w rządzie, dlaczego odsunięci zostali Jackiewicz i Szałamacha, dlaczego w najlepsze trwa nagonka na Antoniego, dlaczego powstał superresort i dlaczego na jego czele stanął człowiek o nienajlepszej, łagodnie mówiąc, reputacji. Jeżeli dodam, że podobnym brakiem rozumienia tych i nie tylko tych kwestii, wykazują się również ludzie z samego jądra PiS (o czym już głośno ryczą w parkach wiewiórki), to chyba powodów do zmartwienia jest sporo.
Niedługo się wszystko wyjaśni i rozegra. Co wiemy to wiem, czego nie wiemy - nie wiemy. Trochę tu się zbytnio nakręcamy. Może być tak, że Kaczyński uznał, że ludzie dzięki którym wygrał wybory zrobili swoje. Do rządzenia potrzebny jest kto inny. A może generalnie uważa, że ma ludzi słabych i będzie teraz rekrutował tych którzy się nadają. Ma wabik. Władzę. Przyjdą do niego i przychodzą.
@Jorge napisał: " Natomiast jeżeli raz się podpadnie to już praktycznie nigdy nie uda się takiego zaufania odbudować. Dałeś ciała, oszukałeś mnie w śmiesznej rzeczy, ok, wybaczam, ale wyrzucam ciebie z kręgu zaufanych na zawsze. A będę patrzył na ciebie teraz tak dokładnie, że i tak wypierdolę, znajdę coś. Ja teraz nawet nie opisuję Kaczora, a profil, ale powiedzcie, czy tak w przypadku Jara nie jest ?"
Nie jest. Ziobrę wywalił, ale dość szybko wybaczył, apelował o zapomnienie nieporozumień, o powrót, zachowywał się nie jak polityk, a raczej po ojcowsku. Nijak, Jorge, nie da się ubrać tego człowieka w ubranko zimnego pragmatyka, który "po trupach..." i "na zawsze". Jeśli doszukiwać się w nim ułomności, to - zgadzam się z przedpiścami - najprędzej może być nią naiwność. Znałam silnych, dobrych ludzi mających w sobie domieszkę dziecięcej naiwności i chyba częściej to występuje u mężczyzn niż u kobiet.
Mania napisal(a): Nie jest. Ziobrę wywalił, ale dość szybko wybaczył, apelował o zapomnienie nieporozumień, o powrót, zachowywał się nie jak polityk, a raczej po ojcowsku. Nijak, Jorge, nie da się ubrać tego człowieka w ubranko zimnego pragmatyka, który "po trupach..." i "na zawsze". Jeśli doszukiwać się w nim ułomności, to - zgadzam się z przedpiścami - najprędzej może być nią naiwność. Znałam silnych, dobrych ludzi mających w sobie domieszkę dziecięcej naiwności i chyba częściej to występuje u mężczyzn niż u kobiet.
Maniu to jest polityka. Warunkiem wygrania wyborów przez PiS była koalicja (i słuszna to była koncepcja, wyszło na styk). Jesteś przekonana, że Kaczyński ufa Ziobrze, czy Zbynio został ministrem bo taki był układ ? Zwracam też uwagę, że Ziobro dostał zakaz pieprzenia, co wyjdzie wszystkim na dobre.
Kaczyński jest pragmatykiem, idzie po trupach i wykreśla ludzi na zawsze (to akurat wiem na 100%). Dla niektórych to źle, ja uważam że ma rację, musi tak.
JORGE napisal(a): Kaczor to jest klasyczny Lider. Z dużą charyzmą, umiejętnością pociągnięcia za sobą ludzi (samą osobowością) z mniej więcej określoną wizją (ale lider to niekoniecznie wizjoner), z bardzo ogólnie nakreślonymi celami (to też charakterystyczna cecha liderów, precyzja to nie jest ich domena). (...) Kaczor ma unikalne umiejętności radzenia sobie w okrążeniu (co sam podkreślał, to jest jego "walka"), koncentracji na krótkoterminowych celach i ich osiąganiu. Bardziej taktyk niż strateg, ale wydaje mi się, że może mieć problemy z analitycznym rozpisaniem długofalowych celów na etapy.
Nie wiem na ile trafnie opisał kolega Kaczyńskiego, ale cytowany fragment świetnie opisuje sytuację PiS-u. Są dobre, generalnie nakreślone cele, jest sporo pomysłów na bardo konkretne rozwiązania szczegółowe, ale nie ma całego środka środka między nimi - w tym mieści się wspomniane przez JORGE "rozpisanie na etapy" . Mówiąc "militarnie": cele strategiczne wyznaczone, operacyjnie spora sprawność ale taktyka leży. W wojskowości taka sytuacja wynika zwykle z braku lub słabości "dowództwa średniego szczebla". I PiS ma ten sam problem - lata konsekwentnego tępienia sprawiły, że ławka "sprawdzonych i kompetentnych" jest niezbyt długa. Stąd częsty "trade off" między fachowym, ale niepewnym, a lojalnym ale takim sobie. I np. w resorcie Środowiska, ewidentnie premiowana jest lojalność. Na innych branżach znam się za mało by cokolwiek mówić. A MM jest dla mnie tajemnicą zawiniętą w enigmę.
"Nazwisko Morawiecki ewidentnie sparaliżowało opozycję. No nie ma jak się przyczepić człowieka. Ze strony ojca nie wypada, z innej to już nawet nie warto. No chyba, że jutro Szczerba i inni młodzi gniewni, na kacu coś wymyślą. Chociaż wątpię, czy oni się nawet dzisiaj potrafili z żalu upić."
To co się piszę tutaj to się piszę tutaj. Póki co wybór Morawieckiego jest postrzegany jako plus dla PiS (suchy fakt, nie komentuję).
Układ - swoją drogą, ale zaufał w przeświadczeniu, że ZZ wywiąże się z zadania, że stać go będzie na jakiś rodzaj lojalności wynikający choćby ze wspólnoty interesów.
Pewnie wiecie, że Kaczor ma w zwyczaju nie podawać wszystkim ręki ? Był taki filmik, kiedy na jakimś spotkaniu, stał Miler, ktośtam i Palikot. Jaro podszedł do Milera przywitał się uściskiem ręki, to sam z kimśtam, Palikot łapę wyciągnął a Kaczor popatrzył się i jednym ruchem głowy bimbrownika zniszczył, ręki nie podając. To samo było u nas przed laty w Białymstoku (on u nas krótko pracował), jak uznał, że ktoś jest nikim to go nie było. Nie istniał. Zasadniczy do bólu. Wtedy to poczytywano za pozytywną cechę charakteru.
Na zajęciach ze studentami siadał na biurko i prowadził zajęcia. I jarał szluga za szlugiem. Kiedy mu dziekan zwrócił uwagę, żeby przestał, powiedział - proszę mnie więc zwolnić. I jarał dalej.
O, "lojalność" znów na wierzch wychodzi... I to jest klucz do zrozumienia MM-w-rządzie-PISu - ZZ wywiąże się z zadania ze względu "na jakiś rodzaj lojalności"; a MM jaki ma rodzaj tego???
ps. @Rafał Ładnie kolega rozwinął pojęcie w biznesie
Mania napisal(a): Układ - swoją drogą, ale zaufał w przeświadczeniu, że ZZ wywiąże się z zadania, że stać go będzie na jakiś rodzaj lojalności wynikający choćby ze wspólnoty interesów.
romeck napisal(a): O, "lojalność" znów na wierzch wychodzi... I to jest klucz do zrozumienia MM-w-rządzie-PISu - ZZ wywiąże się z zadania ze względu "na jakiś rodzaj lojalności"; a MM jaki ma rodzaj tego???
ps. @Rafał Ładnie kolega rozwinął pojęcie w biznesie
I jeszcze jedna sprawa, naprawdę jest ktoś kto uważa, że Kaczyńscy nie zdawali sobie sprawy kim jest Wałęsa ? Wiedzieli doskonale i raczej zakładam, że zdawali sobie sprawę czym się skończy współpraca z Wałęsą po '89 roku. Jednak się zdecydowali, bo wyjścia nie mieli, słusznie zakładając że mniejszym zagrożeniem jest uwikłany kapuś niż opętujące Polskę Żydostwo. Innego wyboru nie było.
romeck napisal(a): O, "lojalność" znów na wierzch wychodzi... I to jest klucz do zrozumienia MM-w-rządzie-PISu - ZZ wywiąże się z zadania ze wzdrużynyględu "na jakiś rodzaj lojalności"; a MM jaki ma rodzaj tego???
ps. @Rafał Ładnie kolega rozwinął pojęcie w biznesie
a co my wiemy co MM nagadał Jarru...
No ale samo gadanie niewiele da! ZZ nie za samo "gadane" wrócił do drużyny PiSu. Myślę, że szczyt ekonomiczny w Krynicy może być kluczem, ale co za kuluarami było....?
JORGE napisal(a): W każdym razie, Kaczor to książkowy lider. Lider wygrywa wtedy kiedy otoczy się grupą ludzi od zarządzania i ekspertów. Pociągnie ich i wyssie maksymalnie ile się da, często ponad ich predyspozycje. Rozkocha, nakręci, razem wygra, a później wyrzuci, jeżeli uzna że ich czas się skończył. Bo liczy się cel.
Kupiłbym, jakby pan Mateusz był jakimś geniuszem sprawności i organizacji. Ale to zwykły banksterski psychopata, poznałem takich dziesiątki. Nadają się tylko i wyłącznie do krzywdzenia podwładnych i klientów na polecenie centrali z Santander czy z Dublina. I to raczej z dolnej półki, bo jedynym banksterskim osiągiem pana Mateusza jest fuzja z Kredyt Bankiem, taki np. Kott to potrafił więcej.
Lider wedle definicji Jorgego to psychopata. To dość oryginalna definicja lidera: "W każdym razie, Kaczor to książkowy lider. Lider wygrywa wtedy kiedy otoczy się grupą ludzi od zarządzania i ekspertów. Pociągnie ich i wyssie maksymalnie ile się da, często ponad ich predyspozycje. Rozkocha, nakręci, razem wygra, a później wyrzuci, jeżeli uzna że ich czas się skończył. Bo liczy się cel."
Ja popieram JarKacza, ale jeśli bym uznał że jest właśnie taki stanąłbym przeciw niemu.
romeck napisal(a): O, "lojalność" znów na wierzch wychodzi... I to jest klucz do zrozumienia MM-w-rządzie-PISu - ZZ wywiąże się z zadania ze względu "na jakiś rodzaj lojalności"; a MM jaki ma rodzaj tego???
ps. @Rafał Ładnie kolega rozwinął pojęcie w biznesie
a co my wiemy co MM nagadał Jarru...
Nie rozumiem tej pewności że to MM nagadał JK. Co to jakiś hipnotyzer z tego MM, zaczarowł JarKacza? Wmówił mu co chciał a Jarro łyknął jak młody pelikan? Jakoś to niepodobna.... Nawet jeśli czarodziej z tego MM to chyba Kaczor nie jest 18-letnią dziewiczką łasą na komplementy i zauroczoną dojrzałym Panem pod krawatem i z kasą, furą i komórą.
marniok napisal(a): Co to jakiś hipnotyzer z tego MM, zaczarowł JarKacza?
Jakby kolega miał możliwość poznać tych ludzi, to by się przekonał, że dar czarowania jest podstawowy dla dyrektora (niepoprawnie nazywanego prezesem) polskiego oddziału zagranicznego banku. Oczarował Ksenia, Gleesona, Botina, więc z Kaczyńskim nie było już tak trudno. Zwłaszcza, że kilka agencji pijarowych mu pomagało.
Rafał napisal(a): Lider wedle definicji Jorgego to psychopata. To dość oryginalna definicja lidera: "W każdym razie, Kaczor to książkowy lider. Lider wygrywa wtedy kiedy otoczy się grupą ludzi od zarządzania i ekspertów. Pociągnie ich i wyssie maksymalnie ile się da, często ponad ich predyspozycje. Rozkocha, nakręci, razem wygra, a później wyrzuci, jeżeli uzna że ich czas się skończył. Bo liczy się cel."
Ja popieram JarKacza, ale jeśli bym uznał że jest właśnie taki stanąłbym przeciw niemu.
No to spoko, wg Ciebie i Jorgego JK to psychopata a z kolei MM to psychopata wg losa. Z racji doświadczenia Stary zajebie Młodego i gut.
Nie, według mnie JarKacz nie jest psychopatą. Sens mojej wypowiedzi jest taki, że definicja lidera podana przez Jorgego jest, moim zdaniem, błędna a przynajmniej że JarKacz nie jest liderem takiego typu.
Rafał napisal(a): definicja lidera podana przez Jorgego jest, moim zdaniem błędna
Koppány (zm. 997) - węgierski książę z dynastii Arpadów. W 997 roku zgłosił pretensje do tronu, jednak został pokonany przez Stefana I Świętego. Poległ w bitwie, a jego poćwiartowane zwłoki zawieszono na bramach czterech grodów książęcych.
Rafał napisal(a): Lider wedle definicji Jorgego to psychopata. To dość oryginalna definicja lidera: "W każdym razie, Kaczor to książkowy lider. Lider wygrywa wtedy kiedy otoczy się grupą ludzi od zarządzania i ekspertów. Pociągnie ich i wyssie maksymalnie ile się da, często ponad ich predyspozycje. Rozkocha, nakręci, razem wygra, a później wyrzuci, jeżeli uzna że ich czas się skończył. Bo liczy się cel."
Ja popieram JarKacza, ale jeśli bym uznał że jest właśnie taki stanąłbym przeciw niemu.
No to spoko, wg Ciebie i Jorgego JK to psychopata a z kolei MM to psychopata wg losa. Z racji doświadczenia Stary zajebie Młodego i gut.
Tak mie sie skojarzyło:
" — Tak, panowie — powiedział rozgoryczony Zasępa, kiedy za Szekspirem zamknęły się drzwi — trzeba się zabrać do opracowania Dryfu historycznego. Rzecz jest, niestety, kłopotliwa, gdyż, jak się okazuje, nie można byle czego podsunąć takiej osobistości, jak Alcybiades. — Chciałeś powiedzieć takiemu staremu lisowi, jak Alcybiades — wtrąciłem. — Radzę się mieć na baczności, nie podoba mi się jego uśmiech. — Alcybiades nie jest lisem — rzekł Zasępa — jest starym, wyleniałym morsem. — Jeśli chodzi o historię, podejrzewam, że jest lisem. Zgadzam się, że starym i wyleniałym, ale lisem. — Lisem, który niechętnie ujawnia swoją lisowatość — rzekł Pędzel. — Nie — rzekł Zasępa — Alcybiades jest tylko dryfującym morsem, ale morsem, który nie idzie na byle jaką przynętę. — Na przyszłość radziłbym brać na przynętę coś w rodzaju ucha Jenkinsa — powiedziałem. — Panowie, ale co to za ucho?! — jęknął Słaby. — Właśnie. Nie można uzależniać swego losu od nieznanego ucha. — Jedyna metoda to zmuszać Alcybiadesa, żeby dryfował po wodach nam znanych — powiedział Zasępa. — Wydawać mu bitwę na naszym terenie i na naszych warunkach. — Tak jest! — Słaby i Pędzel podchwycili ochoczo hasło. — Na naszym terenie i na naszych warunkach! — Zgoda, panowie — wzruszyłem ramionami — ale jaki jest nasz teren? Czy on w ogóle istnieje?! Jakie są nasze wody? Obawiam się, że nie posiadamy nawet nędznej działki ani bajorka. żeby dryfować historycznie, trzeba mieć po czym. My nie mamy. My w ogóle nic nie wiemy. "
Też miałem takie skojarzenie. W polityce Prezesowi nikt nie podskoczy ale ekonomia to dla niego terra incognita. Byle szarlatan schwyci go za nos i wyprowadzi w dowolne miejsce.
Marniok: "W zasadzie jestem z południowego-południa śląska, na chwilę obecną zamieszkały na pograniczu śląsko-malopolskim, a więc ciemny pisoski lud"
A piszesz jak człowiek ze wschodnich części Polski. I dobrze, trzymajmy się tego. Jest dużo wspólnych mianowników, przynajmniej tak twierdzi mój ojciec, który spędził sporo czasu na Śląsku.
marniok napisal(a): Co to jakiś hipnotyzer z tego MM, zaczarowł JarKacza?
Jakby kolega miał możliwość poznać tych ludzi, to by się przekonał, że dar czarowania jest podstawowy dla dyrektora (niepoprawnie nazywanego prezesem) polskiego oddziału zagranicznego banku. Oczarował Ksenia, Gleesona, Botina, więc z Kaczyńskim nie było już tak trudno. Zwłaszcza, że kilka agencji pijarowych mu pomagało.
Nie znam Ksenia, Glessoba i Botina.... Kaczora pokonać nie sposób, zajebać owszem ale nie pokonać.
Uff... po przeczytaniu postów, które przez noc i ranek doszły odpuszczam sobie ten wywłąt. Dla zdrowia psychicznego, żeby nie zostać psychopatą z maniakalną przypadłością... 8-}
los napisal(a): Też miałem takie skojarzenie. W polityce Prezesowi nikt nie podskoczy ale ekonomia to dla niego terra incognita. Byle szarlatan schwyci go za nos i wyprowadzi w dowolne miejsce.
Powiem tak, wg mnie ekonomia w całej koncepcji walki Kaczyńskiego może być pomijalna. A właściwie była, bo jako człowiek inteligentny zrozumiał już dawno, że jego stosunek do pieniędzy jest, delikatnie mówiąc, unikalny i nie odpowiada ani sposobowi myślenia zdecydowanej większości ludzi, ani całemu systemowi organizacji świata. A więc jeżeli upieracie się, że to jest takie ważne to niech zajmują się tym specjaliści. Ok, nie znam się, róbcie to wy, ale dobrze. No i właśnie, na jakiej podstawie Kaczor ocenia kto to będzie robił dobrze, a kto nie ? Faktycznie, może tu być wielbłąd.
Komentarz
PS: Wyjaśniłem wczoraj wieczorem trochę nieprecyzyjnie. Ja jestem lojalny, ale to wcale nie znaczy że mam taki dozgonny obowiązek. Jak wyjaśniłem to jest kontrakt. Wynająłem PiS do zmienienia Polski na dobre. Mało tego, to co jest dobre niekoniecznie musi się zgadzać z wizją JarKacza, którą hipotetycznie zarysowałem gdzieś wyżej, ale której JarKacz nie wyartykułował w taki sposób publicznie. Jak PiS nie będzie tego robił (zmieniał na dobre) z jakiegokolwiek powodu to nie będę go popierał. Jeszcze do tego daleko, ale z nieznanych mi powodów zaczął PiS chrzanić robotę. Jeśli, jak zdaje się twierdzić Jorge, JarKacz ma prawo wymieniać ludzi jak rękawiczki, nawet jeśli harują dla niego od lat, zależnie od swojej oceny ich przydatności na etapie to czemu ja nie miałbym mieć takiego prawa w stosunku do niego i PiS?
Nie jest. Ziobrę wywalił, ale dość szybko wybaczył, apelował o zapomnienie nieporozumień, o powrót, zachowywał się nie jak polityk, a raczej po ojcowsku. Nijak, Jorge, nie da się ubrać tego człowieka w ubranko zimnego pragmatyka, który "po trupach..." i "na zawsze". Jeśli doszukiwać się w nim ułomności, to - zgadzam się z przedpiścami - najprędzej może być nią naiwność. Znałam silnych, dobrych ludzi mających w sobie domieszkę dziecięcej naiwności i chyba częściej to występuje u mężczyzn niż u kobiet.
Kaczyński jest pragmatykiem, idzie po trupach i wykreśla ludzi na zawsze (to akurat wiem na 100%). Dla niektórych to źle, ja uważam że ma rację, musi tak.
A MM jest dla mnie tajemnicą zawiniętą w enigmę.
"Nazwisko Morawiecki ewidentnie sparaliżowało opozycję. No nie ma jak się przyczepić człowieka. Ze strony ojca nie wypada, z innej to już nawet nie warto. No chyba, że jutro Szczerba i inni młodzi gniewni, na kacu coś wymyślą. Chociaż wątpię, czy oni się nawet dzisiaj potrafili z żalu upić."
To co się piszę tutaj to się piszę tutaj. Póki co wybór Morawieckiego jest postrzegany jako plus dla PiS (suchy fakt, nie komentuję).
Na zajęciach ze studentami siadał na biurko i prowadził zajęcia. I jarał szluga za szlugiem. Kiedy mu dziekan zwrócił uwagę, żeby przestał, powiedział - proszę mnie więc zwolnić. I jarał dalej.
I to jest klucz do zrozumienia MM-w-rządzie-PISu - ZZ wywiąże się z zadania ze względu "na jakiś rodzaj lojalności";
a MM jaki ma rodzaj tego???
ps.
@Rafał Ładnie kolega rozwinął pojęcie w biznesie
ZZ nie za samo "gadane" wrócił do drużyny PiSu.
Myślę, że szczyt ekonomiczny w Krynicy może być kluczem, ale co za kuluarami było....?
"W każdym razie, Kaczor to książkowy lider. Lider wygrywa wtedy kiedy otoczy się grupą ludzi od zarządzania i ekspertów. Pociągnie ich i wyssie maksymalnie ile się da, często ponad ich predyspozycje. Rozkocha, nakręci, razem wygra, a później wyrzuci, jeżeli uzna że ich czas się skończył. Bo liczy się cel."
Ja popieram JarKacza, ale jeśli bym uznał że jest właśnie taki stanąłbym przeciw niemu.
Ciebiei Jorgego JK to psychopata a z kolei MM to psychopata wg losa. Z racji doświadczenia Stary zajebie Młodego i gut." — Tak, panowie — powiedział rozgoryczony Zasępa, kiedy za Szekspirem zamknęły się drzwi — trzeba się
zabrać do opracowania Dryfu historycznego. Rzecz jest, niestety, kłopotliwa, gdyż, jak się okazuje, nie
można byle czego podsunąć takiej osobistości, jak Alcybiades.
— Chciałeś powiedzieć takiemu staremu lisowi, jak Alcybiades — wtrąciłem. — Radzę się mieć na
baczności, nie podoba mi się jego uśmiech.
— Alcybiades nie jest lisem — rzekł Zasępa — jest starym, wyleniałym morsem.
— Jeśli chodzi o historię, podejrzewam, że jest lisem. Zgadzam się, że starym i wyleniałym, ale lisem.
— Lisem, który niechętnie ujawnia swoją lisowatość — rzekł Pędzel.
— Nie — rzekł Zasępa — Alcybiades jest tylko dryfującym morsem, ale morsem, który nie idzie na byle
jaką przynętę.
— Na przyszłość radziłbym brać na przynętę coś w rodzaju ucha Jenkinsa — powiedziałem.
— Panowie, ale co to za ucho?! — jęknął Słaby.
— Właśnie. Nie można uzależniać swego losu od nieznanego ucha.
— Jedyna metoda to zmuszać Alcybiadesa, żeby dryfował po wodach nam znanych — powiedział Zasępa.
— Wydawać mu bitwę na naszym terenie i na naszych warunkach.
— Tak jest! — Słaby i Pędzel podchwycili ochoczo hasło. — Na naszym terenie i na naszych warunkach!
— Zgoda, panowie — wzruszyłem ramionami — ale jaki jest nasz teren? Czy on w ogóle istnieje?! Jakie są
nasze wody? Obawiam się, że nie posiadamy nawet nędznej działki ani bajorka. żeby dryfować historycznie,
trzeba mieć po czym. My nie mamy. My w ogóle nic nie wiemy. "
A ty Rafał, jako klasyczny menadżer, pewnie uważasz, że nad tobą są sami "psychopaci" co ? I dobrze, masz tak uważać.
"W zasadzie jestem z południowego-południa śląska, na chwilę obecną zamieszkały na pograniczu śląsko-malopolskim, a więc ciemny pisoski lud"
A piszesz jak człowiek ze wschodnich części Polski. I dobrze, trzymajmy się tego. Jest dużo wspólnych mianowników, przynajmniej tak twierdzi mój ojciec, który spędził sporo czasu na Śląsku.
Kaczora pokonać nie sposób, zajebać owszem ale nie pokonać.
8-}