7dmy napisal(a): Wydaje mi się że jeżeli jest jakiś problem to być może taki że Kaczyński chce iść na skróty, jest niecierpliwy, najbardziej spektakularny przykład pomyłki z tego wynikającej to Janusz Kaczmarek, którego nominacja również miała służyć przyspieszeniu, a okazało się że mianowano mitomana i aferzystę.
Co więcej - sam Kaczyński stwierdził, że podrzucenie mu Koszmarka to robota specjalistów. Nie wiem, czy to prawda, natomiast z całą pewnością wiem, że profesjonaliści uczestniczyli w podrzucaniu Kaczyńskiemu Morawieckiego.
Kluzik - jak się okazało na końcu - kompletna nędza intelektualna i moralna, przez długie lata na mniej lub bardziej odpowiedzialnych stołkach, dziennikarka w tej samej gazecie, potem u Lecha w ratuszu, później w ministry u Marcinkiewicza i Manitou aż po szefową kampanii prezydenckiej, z kuriozalnymi pomysłami miętkiego Jarka i "give PiS a chance". Ile czasu potrzebuje przenikliwy lider, żeby poznać z kim pracuje? Ponad pół dekady???
Obecnie, za sprawą wcześniejszych omyłek, nowym współpracownikom, prezes zamiast sześciu lat daje tylko sześć miesięcy. Dobra zmiana.
randolph napisal(a): Kluzik - jak się okazało na końcu - kompletna nędza intelektualna i moralna, przez długie lata na mniej lub bardziej odpowiedzialnych stołkach, dziennikarka w tej samej gazecie, potem u Lecha w ratuszu, później w ministry u Marcinkiewicza i Manitou aż po szefową kampanii prezydenckiej, z kuriozalnymi pomysłami miętkiego Jarka i "give PiS a chance". Ile czasu potrzebuje przenikliwy lider, żeby poznać z kim pracuje? Ponad pół dekady???
Obecnie, za sprawą wcześniejszych omyłek, nowym wspołpracownikom prezes zamiast sześciu lat daje tylko sześć miesięcy. Dobra zmiana.
Nic dodać nic ująć. Jest postep ale może byc ustęp
JORGE napisal(a): Nie używajmy pojęć, których albo nie rozumiemy, albo specjalnie nadużywamy. Proponuję dać sobie z psychopatią i empatią.
A ty Rafał, jako klasyczny menadżer, pewnie uważasz, że nad tobą są sami "psychopaci" co ? I dobrze, masz tak uważać.
Na szczęście nie wszyscy, a nawet nie większość. Inna rzecz, że większość ma potężne problemy emocjonalne i duchowe. Jestem zmuszony je analizować, aby przetrwać i realizować moje cele. Od prawidłowej diagnozy zależy moje powodzenie. Mam już spore doświadczenie, wiele porażek, wiele udanych uników i nieco sukcesów. Po ludzku im współczuję z powodu tych ich problemów - tak jak się współczuje ciężkiego dzieciństwa młodziankowi z nożem, który nas zapędził w ślepą uliczkę. Przy cały współczuciu pozostaje manipulacja, aby odszedł i zostawił w spokoju, ucieczka przez płot albo kamieniem go w łeb, byle mocno, coby nie wstał.Wybór metody też zależy od oceny sytuacji.
marniok napisal(a): Nie znam Ksenia, Glessoba i Botina...
A to źle, bo Jacek Kseń otwarcie nazywa kredyty frankowe przewałem jako jeden z mocno nielicznych polskich bankierów. Szczyci się tym, że BZ WBK ich nie udzielał, póki on był prezesem, zaczął ich udzielać dopiero następny prezes. Zgadnijcie misie, jak się on nazywa? Można zgadywać do trzech razy. Dla ułatwienia dodam, że jego nazwisko już w tym wątku padło.
Rafał napisal(a): definicja lidera podana przez Jorgego jest, moim zdaniem błędna
Koppány (zm. 997) - węgierski książę z dynastii Arpadów. W 997 roku zgłosił pretensje do tronu, jednak został pokonany przez Stefana I Świętego. Poległ w bitwie, a jego poćwiartowane zwłoki zawieszono na bramach czterech grodów książęcych.
Święty Stefan został wyznaczony na następcę przez swojego ojca. Koppany, jego wuj, chciał korony wbrew tej woli. To była walka o sukcesję, normalna w tamtych czasach. Stefan miał mocny tytuł do sukcesji. Prawda że nie było to zgodne z dotychczasową praktyką. To był też czas gdy królestwo węgierskie dopiero się kształtowało. De facto to dopiero Stefan je stworzył. Nie widzę żadnych analogii do JarKacza.
marniok napisal(a): Nie znam Ksenia, Glessoba i Botina...
A to źle, bo Jacek Kseń otwarcie nazywa kredyty frankowe przewałem jako jeden z mocno nielicznych polskich bankierów. Szczyci się tym, że BZ WBK ich nie udzielał, póki on był prezesem, zaczął ich udzielać dopiero następny prezes. Zgadnijcie misie, jak się on nazywa? Można zgadywać do trzech razy. Dla ułatwienia dodam, że jego nazwisko już w tym wątku padło.
Aha, a później został wycieraczką MM, poszedł do Prezesa i sprzedał się?
Złośliwi piszą, że w pomiędzy Nadpremierem i Superwicepremierem jest coraz mniej miejsca dla Beaty Szydło. Rzecz w tym, że to nie do końca prawda. Dopóki wdrażana jest "Dobra zmiana", dopóty premierem powinna być Beata Szydło, polityk spokojny, rzeczowy, twarz nadziei i ta, która jednak poradziła sobie z trudami dwóch kampanii, a też od kilku lat była wiceszefową partii. Jest przy tym politykiem PiS (a nie człowiekiem z zewnątrz), podejrzewam, że nienajgorzej radzi sobie z bieżącym zarządzaniem pracami rządu (prawdopodobnie ma mocne wsparcie w Kowalczyku, Rafalskiej i Zalewskiej (a więc w ludziach parlamentu), zakładam, że trochę odpuszcza MSZ i MON.
agent napisal(a): Złośliwi piszą, że w pomiędzy Nadpremierem i Superwicepremierem jest coraz mniej miejsca dla Beaty Szydło. Rzecz w tym, że to nie do końca prawda. Dopóki wdrażana jest "Dobra zmiana", dopóty premierem powinna być Beata Szydło, polityk spokojny, rzeczowy, twarz nadziei i ta, która jednak poradziła sobie z trudami dwóch kampanii, a też od kilku lat była wiceszefową partii. Jest przy tym politykiem PiS (a nie człowiekiem z zewnątrz), podejrzewam, że nienajgorzej radzi sobie z bieżącym zarządzaniem pracami rządu (prawdopodobnie ma mocne wsparcie w Kowalczyku, Rafalskiej i Zalewskiej (a więc w ludziach parlamentu), zakładam, że trochę odpuszcza MSZ i MON.
Niestety z katalogu zalet Pani Premier należy po akcjach ostatnich dni wykreślić "polityk spokojny i rzeczowy". Teraz będzie mogła sobie też odpuścić MF i MR. Zgodziła się na to. Jej wybór nasze ryzyko. Twarz nadziei nieco poszarzała.
Jeszcze o tym jak potraktowano DJa- został ściągnięty z europarlamentu z bezpiecznego mandatu (8.000 eur, 1.100 eur mies na emeryturze za kazdą kadencję) po roku kadencji -czyli stracił dietę i emeryturę gwarantujące spokojne dożywotnie utrzymanie. DJ. Wykonał dużą pracę i w nagrodę za to w atmosferze niedomówień został odwołany. Niby pisali cos o kontrowersyjnych nominacjach, ale wiele najważniejszych zależało od Nowogrodzkiej a nie DJa... To czysta akcja PR- od momentu konfliktu z MM jego los był przesądzony. Zobaczcie co dzieje się dalej -w środowej Rzepie dwukolumnowy wywiad z MM. Zamiast dziennikarzy same dupowłazy rzucające miękkie piłki. Zero konkretów, same wodolejstwo : pakiet rozwiązań, systemowe działanie, zwalczanie Polski resortowej, kooperacja, zwiększenie tego co ma rosnąć, zmniejszenie tego co ma spadać itp. dyrdymały. A już w czwartek alarmistyczny artykuł: Morawiecki może mieć za mało władzy bo nie podlega mu energetyka i kopalnie.. Nie rozumiem dlaczego Szydło zgodziła się na to. Facet od roku nie pokazał NIC poza jedną prezentacją power pointa (zrobioną przez BCG). JK bezpośrednio kontroluje ministrów siłowych, Morawiecki całą ekonomię, Szydło zostają ministerstwa społeczne a tak naprawdę pełnię władzy ma MM bo może zawetować każde rozwiązanie każdego ministra z uwagi na koszty. A to Szydło dostała mandat do sprawowania władzy- była twarzą kampanii, dostała najlepszy wynik w PL (procent głosów w okręgu wyborczym). Nie przypominam sobie, żeby w trakcie kampanii zapowiadano rządy banksterki. Czy MM ją też zaczarował ?
Wiewiórki ćwiąkają, że nie chce iść na wojnę z Prezesem.
Ja miałem podstawy do podejrzeń, że pan Mateusz będzie w rządzie, ale gdybym wiedział, że to on będzie rządem, na PiS bym nie zagłosował. I wiele wskazuje na to, że był to mój ostatni raz.
No cóż jeśli prezesura jednego z największych banków na rynku przez wiele lat nie daje kwalifikacji w zakresie organizacji dużego finansowania i mechanizmów podejmowania decyzji o takim finansowaniu to co ja daje? >
Prostytutki będą nauczać o czystości przedmałżeńskiej...
Co do Power Pointa to rzeczywiście te pięć filarów to z BCG pamiętam. Oni się powtarzają - od lat to samo. Mogę odszukać na moim dysku zewnętrznym z archiwaliami zawodowymi - nawet grafika ta sama. No ale za czyje pieniądze to BCG - z MR? To oczywiście nie znaczy że nie ma w tym żadnego sensu. Mają na przykład bardzo zgrabny model analizy potencjału rynkowego. Do dziś go stosuję w różnych firmach - sprawdza się. Jakkolwiek jest dziś był "kick-off" Programu Odpowiedzialnego Rozwoju. Jako sponsor wystąpiła Pani Premier, jako lider projektu Pan Mateusz. Nadal nie wiadomo kto, co, po co i dlaczego. Znaczy, między innymi, w czym przeszkadzał DJ i PSz i czemu przyspieszenie. Nie wiem jakie konkretne projekty są do realizacji.W POR są różne koncepty, może i słuszne, ale to nie są projekty do wystartowania tylko do opracowania. No chyba, że te już też są w szufladach MR.
los napisal(a): Wiewiórki ćwiąkają, że nie chce iść na wojnę z Prezesem.
Jest jeszcze dużo za słaba na wojnę z prezesem.
los napisal(a): Ja miałem podstawy do podejrzeń, że pan Mateusz będzie w rządzie, ale gdybym wiedział, że to on będzie rządem, na PiS bym nie zagłosował. I wiele wskazuje na to, że był to mój ostatni raz.
Cokolwiek to niespójne z tym, co piszesz w sąsiednim wątku
No zajmuje się taki prezes banku (czy oddziału banku zagranicznego jak chce Los) głównie "tworzeniem dobrego klimatu dla operacji banku" oraz "utrzymywaniem dobrych relacji z interesariuszami" czyli z inwestorami, władzami, regulatorami oraz środowiskami biznesowymi i mediami. Ma wszystkich ważnych znać i dzięki temu pozyskiwać kasę, obracać nią i lokować ją korzystnie, przy rozsądnym ryzyku tak aby "pomnażać wartość dla akcjonariuszy". Do tego go JarKacz wynajął. Potraktował Państwo Polskie jak bardzo duży bank i uwierzył że Pan Mateusz dobrze wykona zadanie. Trochę uprościł sprawę i wybrał lidera projektu na podstawie swojej intuicji.Trzeba przyznać, że takiego eksperymentu Europa dawno nie widziała, jeśli kiedykolwiek widziała. Dech zapiera. Trochę ze strachu.
Praca pana Mateusza ograniczała się do szczerzenia zębów do Dermota Gleesona a potem do Emilio Botina, Kredyt Bank nie został przejęty przez BZ WBK tylko przez Santandera i połączony. Możemy sobie wyobrazić, co pan Mateusz robił - dokładnie to co teraz: piękne prezentacje i robiące wrażenie obietnice. To też daje pewną hipotezę, dlaczego tak łatwo pan Mateusz zrezygnował z prezesich kokosów. Odpowiedź zawiera się w dwu obco brzmiących słowach: Ana Botin.
Ten akurat pracownik nie okazał się specjalnie wyszkolony. I chyba nawet wiem dlaczego - jednej rzeczy manager na pracownika nie zwali, żeby się skichał.
mmaria napisal(a): To by potwierdzało moją diagnozę, że w krótkim czasie wyłoży się na ogromie zadań, które przed nim stoją. A których nie ma na kogo zwalić.
Zachodnie banki intensywnie szkolą swoje kadry w sztuce delegowania obowiązków, Idealny manager to taki za którego pracownicy wszystko robią, a on tylko tworzy raporty dla swojego szefa, ustawia pracę i egzekwuje wyniki.
No i nie ma w tym delegowaniu nic złego. Na tym, w znacznej mierze, oraz na wspomnianym szczerzeniu zębów, polega praca prezesa. Ma być skuteczny w realizacji celów i to są sprawdzone techniki na tym szczeblu. Pewien szef holdingu, na moją prośbę o radę jak skłonić ludzi do współpracy nad realizacją narzucanego przezeń programu, powiedział z uroczym uśmiechem że "mieszaniną łagodnej perswazji i brutalnej siły". To był korporacyjny dupek, a program był hucpą, ale co do zasady on miał rację. Co to ma do tematu ? Otóż Pan Mateusz najwyraźniej nie dał rady z łagodną perswazją i uzyskał od mocodawcy zezwolenie na użycie brutalnej siły. Złamali Panią Premier (no chyba że ona jest tym mocodawcą ), rozjechali DJ i PSz i rozpoczęli zarządzanie SSP przy pomocy strachu. Reszta jest niewiadomą. To ważna reszta: Czy ten program jest hucpą czy też jest tylko słabo dopracowany i zbyt pospiesznie wdrażany ? To drugie jest oczywiste. Czy Pan Mateusz i mocodawca użyli wobec zespołu łagodnej perswazji, czy w ogóle uznali za potrzebne przekonywanie ich i pozyskiwanie do realizacji programu ? Czy Pan Mateusz oprócz szczerzenia zębów ma kwalifikacje do zarządzania realizacją wielkich i złożonych projektów niechby i delegując, koordynując i egzekwując. Czy mocodawca zdaje sobie sprawę, że tak wielkie projekty można realizować tylko w sprawnie działającej organizacji? Czy mocodawca zdaje sobie sprawę że poważnym zagrożeniem dla organizacji jest nadmiar projektów i akcyjność działania zagrażająca operacjom bieżącym ? Pytania mnożą się jak króliki. Czy mocodawca i Pan Mateusz zdają sobie sprawę że ich program POR wymaga do realizacji zespołu złożonego z większości Polaków ? Chyba nie, bo odpalili ten program wczoraj i jak dotąd nie zaprezentowali przyzwoicie Polakom nawet tych slajdów, nie mówiąc o sprawdzeniu zrozumienia i akceptacji. Takie slajdy są po to robione a nie dla mocodawcy.To elementarz zarządzania. PS: Czytam że Pani Premier z Panem Mateuszem zrobili dziś tweetup (co to za diabeł jest ?) w KPRM. Rozumiem, że zaczęło się wyjaśnianie i promocja POR. Lepiej późno niż wcale można powiedzieć, ale czemu dopiero po potwornej wtopie wizerunkowej i rozwaleniu podstawowego zespołu ?
Komentarz
Ile czasu potrzebuje przenikliwy lider, żeby poznać z kim pracuje?
Ponad pół dekady???
Obecnie, za sprawą wcześniejszych omyłek, nowym współpracownikom, prezes zamiast sześciu lat daje tylko sześć miesięcy. Dobra zmiana.
Dokształciłem się ... przykład nieadekwatny, święty wcale nie święty, choć go KK za takiego uważa. Także ten ...
P.s.
Jakkolwiek śmiesznie to nie brzmi wynika to wprost z Twojego argumentu pt " z racji siły Młody zajebie Starego".
Nie rozumiem dlaczego Szydło zgodziła się na to. Facet od roku nie pokazał NIC poza jedną prezentacją power pointa (zrobioną przez BCG). JK bezpośrednio kontroluje ministrów siłowych, Morawiecki całą ekonomię, Szydło zostają ministerstwa społeczne a tak naprawdę pełnię władzy ma MM bo może zawetować każde rozwiązanie każdego ministra z uwagi na koszty. A to Szydło dostała mandat do sprawowania władzy- była twarzą kampanii, dostała najlepszy wynik w PL (procent głosów w okręgu wyborczym). Nie przypominam sobie, żeby w trakcie kampanii zapowiadano rządy banksterki. Czy MM ją też zaczarował ?
Ja miałem podstawy do podejrzeń, że pan Mateusz będzie w rządzie, ale gdybym wiedział, że to on będzie rządem, na PiS bym nie zagłosował. I wiele wskazuje na to, że był to mój ostatni raz.
Jakkolwiek jest dziś był "kick-off" Programu Odpowiedzialnego Rozwoju. Jako sponsor wystąpiła Pani Premier, jako lider projektu Pan Mateusz. Nadal nie wiadomo kto, co, po co i dlaczego. Znaczy, między innymi, w czym przeszkadzał DJ i PSz i czemu przyspieszenie. Nie wiem jakie konkretne projekty są do realizacji.W POR są różne koncepty, może i słuszne, ale to nie są projekty do wystartowania tylko do opracowania. No chyba, że te już też są w szufladach MR.
No zajmuje się taki prezes banku (czy oddziału banku zagranicznego jak chce Los) głównie "tworzeniem dobrego klimatu dla operacji banku" oraz "utrzymywaniem dobrych relacji z interesariuszami" czyli z inwestorami, władzami, regulatorami oraz środowiskami biznesowymi i mediami. Ma wszystkich ważnych znać i dzięki temu pozyskiwać kasę, obracać nią i lokować ją korzystnie, przy rozsądnym ryzyku tak aby "pomnażać wartość dla akcjonariuszy". Do tego go JarKacz wynajął. Potraktował Państwo Polskie jak bardzo duży bank i uwierzył że Pan Mateusz dobrze wykona zadanie. Trochę uprościł sprawę i wybrał lidera projektu na podstawie swojej intuicji.Trzeba przyznać, że takiego eksperymentu Europa dawno nie widziała, jeśli kiedykolwiek widziała. Dech zapiera. Trochę ze strachu.
PS: Czytam że Pani Premier z Panem Mateuszem zrobili dziś tweetup (co to za diabeł jest ?) w KPRM. Rozumiem, że zaczęło się wyjaśnianie i promocja POR. Lepiej późno niż wcale można powiedzieć, ale czemu dopiero po potwornej wtopie wizerunkowej i rozwaleniu podstawowego zespołu ?