Państwo dopłacało do szeroko rozumianej kultury praktycznie zawsze, poza czasami liberalnej szurii, która zresztą powiedzmy sobie żadnej kultury godnej tej nazwy z siebie nie wydaliła Jak nazwiemy to "mecenatem" zamiast "dopłacaniem" to już prawicowe ucho będzie wystarczająco pogłaskane?
Poważne państwo promuje swoje idee. Okazuje się, a wiedziano to już w starożytnym Egipcie, że idee można propagować nie tylko na wiecowych odczytach ale również za pośrednictwem sztuki i kultury, rozumianej jako nośnik idei. Można tu zastosować termin propaganda, od propagare (rozkrzewiać) po raz pierwszy zastosowany po soborze Trydenckim do zjawiska rozkrzewiania wiary. Później rewolucja francuska zapożyczyła termin propagandy do swoich działań. Dzisiaj komuniści termin ten nam obrzydzili. Zresztą mniejsza o termin. Tak jak napisałem, sztuka i kultura były nośnikiem idei odkąd pierwszy rzeźbiarz gdzieś nad Eufratem zaczął ciosać kawałek kamienia.
rozum.von.keikobad napisal(a): Państwo dopłacało do szeroko rozumianej kultury praktycznie zawsze, poza czasami liberalnej szurii, która zresztą powiedzmy sobie żadnej kultury godnej tej nazwy z siebie nie wydaliła Jak nazwiemy to "mecenatem" zamiast "dopłacaniem" to już prawicowe ucho będzie wystarczająco pogłaskane?
Nie o to chodzi. Kolega tu sugerował dopłacanie: "państwo powinno dopłacać także telewizjom prywatnym za takie programy." To się powinno robić zupełnie inaczej - nie że "dopłacać" za cokolwiek, tylko np przyznawać koszernym produkcjom dobry czas antenowy w publicznej telewizji - ale na zasadzie decyzji koszernego szefa tvp a nie ustawy typu "takie a takie produkcje dostaną tyle a tyle kasy".
Czy lewicowe ucho jest wystarczająco pogłaskane? ;-)
Sarmata1.2 napisal(a): Poważne państwo promuje swoje idee.
Ale ja się zgadzam. Ważne jest też w jaki sposób to robi. Idealny sposób to taki, który spowoduje że "artyści" (którzy wiadomo kim tak naprawdę są jak pisał Kazik) sami doskonale poczują gdzie interes, jednocześnie nie narażając się na zarzuty że "sprzedali się władzy". I oni już będą wiedzieć jak się przymilać, i to na sposoby o jakich się na nie śniło.
Państwo ma takie samo prawo promować swoje idee jak biznes i sami artyści. Oczywiście państwo będzie promować idee partii lub koalicji która wygrała wybory i utworzyła rząd. Oczywiście będzie to finansować z podatków w ramach odpłatnej "usługi zarządzania państwem". Decydujący głos będą mieć udziałowcy - wyborcy większosciowi via ich partia i rząd. Co tu się nie zgadza dla ucha lewicowego i prawicowego? Takie mamy zasady działania państwa w demokracji w XXI wieku.
Sarmata1.2 napisal(a): Poważne państwo promuje swoje idee. Okazuje się, a wiedziano to już w starożytnym Egipcie, że idee można propagować nie tylko na wiecowych odczytach ale również za pośrednictwem sztuki i kultury, rozumianej jako nośnik idei. Można tu zastosować termin propaganda, od propagare (rozkrzewiać) po raz pierwszy zastosowany po soborze Trydenckim do zjawiska rozkrzewiania wiary. Później rewolucja francuska zapożyczyła termin propagandy do swoich działań. Dzisiaj komuniści termin ten nam obrzydzili. Zresztą mniejsza o termin. Tak jak napisałem, sztuka i kultura były nośnikiem idei odkąd pierwszy rzeźbiarz gdzieś nad Eufratem zaczął ciosać kawałek kamienia.
Tacy Anglicy idee Wielkiej Anglii przemycają wszędzie, od Spice Girls po Top Gear.
Poza tym traktują się poważnie, imperium to imperium, nawet jeżeli to już tylko cień. Podobnie Rosjanie, poważnie traktują swoje imperium mimo że z dykty i sznurka - z daleka nie widać a nie każdy się przygląda.
Jest pewna granica śmieszności imperium. ZSRR ją przekroczył i upadł był.Trzeba przyznać że Putin znacznie sprytniej zachowuje pewne atrybuty i pozory imperium. Anglia jest w tym jeszcze lepsza. Do dziś mało kto poczytuje jej IWŚ i IIWŚ za imperialną kompromitację.Na marginesie: czy kto przypomina lub choćby uświadamia sobie, że Putin na Ukrainie ośmieszył dwa imperia: jedno z dykty czyli Anglię i drugie prawdziwe czyli USA? No USA chociaż starają się zemścić i odwrócić tę kompromitację na swoją korzyść.
rozum.von.keikobad napisal(a): Państwo dopłacało do szeroko rozumianej kultury praktycznie zawsze, poza czasami liberalnej szurii, która zresztą powiedzmy sobie żadnej kultury godnej tej nazwy z siebie nie wydaliła Jak nazwiemy to "mecenatem" zamiast "dopłacaniem" to już prawicowe ucho będzie wystarczająco pogłaskane?
Nie o to chodzi. Kolega tu sugerował dopłacanie: "państwo powinno dopłacać także telewizjom prywatnym za takie programy." To się powinno robić zupełnie inaczej - nie że "dopłacać" za cokolwiek, tylko np przyznawać koszernym produkcjom dobry czas antenowy w publicznej telewizji - ale na zasadzie decyzji koszernego szefa tvp a nie ustawy typu "takie a takie produkcje dostaną tyle a tyle kasy".
Czy lewicowe ucho jest wystarczająco pogłaskane? ;-)
Ale chodzi o to żeby prywatne telewizje też promowaly dzietnosc. Z reszta nie tylko telewizje ale wszystkie media. Co jest najwiekszym problemem Polski? Demografia. Powinno się zrobić wszystko!
Polaków nie trzeba przekonywać do dzietności, chodzi wyłącznie o to aby poczuli się spokojnie, bezpiecznie, w perspektywie dłuższej niż "do najbliższych wyborów". Nie ma znaczenia ile prolajferskich seriali wyprodukuje szczujnia z TVN jeżeli nadal będzie szczujnią, zły przekaz zawsze przykryje dobry bo tak działają emocje.
Przemko napisal(a): Polaków nie trzeba przekonywać do dzietności, chodzi wyłącznie o to aby poczuli się spokojnie, bezpiecznie, w perspektywie dłuższej niż "do najbliższych wyborów". Nie ma znaczenia ile prolajferskich seriali wyprodukuje szczujnia z TVN jeżeli nadal będzie szczujnią, zły przekaz zawsze przykryje dobry bo tak działają emocje.
Nie jestem przekonany. Znam masę osób które mają jedno dziecko i uważają to za godne i sprawiedliwe. A na argument "kto będzie pracował na twoją emeryturę?" rozdziawiają paszczę w zdumieniu.
raste napisal(a): Ale chodzi o to żeby prywatne telewizje też promowaly dzietnosc. Z reszta nie tylko telewizje ale wszystkie media. Co jest najwiekszym problemem Polski? Demografia. Powinno się zrobić wszystko!
Jasne, ale należy uważać by nie działać przeciwskutecznie. Artyści to, pomijając inne rzeczy, zdemoralizowane durnie. Nie myślą w kategoriach dobra, państwa, itp, tylko "sztuki" cokolwiek by to znaczyło, "wolności TFUrczej i tak dalej.
Zapewnijmy im kasę jakąś ustawą o promowaniu rodziny - nie tylko się wypną, ale wyśmieją, i jeszcze tym z ich grupy co na to pójdą, choćby i bez kasy, powiedzą że się sprzedali rządowi, i to jeszcze takiemu.
To należy robić ale w inny sposób - nie ustawą, że to i tamto się należy za takie czy inne działanie - tylko niech jakaś grupa, powiązana z państwem czy nie, o to mniejsza, rozdaje pieniądze na "ciekawe projekty artystyczne" i zupełnym przypadkiem zwyciężą koszerne - o, wtedy "artyści" sami zwąchają co im się opłaca i nagle odkryją niezmierzone pokłady artystycznej ekspresji w koszernych tematach.
Przemko napisal(a): Polaków nie trzeba przekonywać do dzietności, chodzi wyłącznie o to aby poczuli się spokojnie, bezpiecznie, w perspektywie dłuższej niż "do najbliższych wyborów".
Czy ja wiem? Większość rodziń wśród których się obracam (w tym moja) czuje się raczej spokojnie i bezpiecznie z perspektywy finansowej (i innej także) a do posiadania dzieci zachęcać trzeba. W dzisiejszym świecie, pełnym wygód i przyjemności, posiadanie dzieci, a zwłaszcza większej liczby, to zawsze rezygnacja z czegoś i poświęcenie.
Przemko napisal(a): Fundacja Mamy i taty podaje, że w 2017 spadła liczba rozwodów. W USA również.
Nie dziwota. Podobno główną przyczyną rozwodów są finanse.
Ale w sensie że rozwód (formalny) ułatwia związać koniec z końcem finansowo, z powodu że zapomogi dla samotnych rodziców, tak?
To pewnie też, ale bardziej ograniczony budżet domowy co do którego małżonkowie nie potrafią się porozumieć. Później dochodzą skrajne emocje, kłótnie... czytałem badania w temacie...
O pieniądzach ciągle rizmawiamy i myślę że państwo w tej kwestii zrobiło już dość jeśli chodzi o wsparcie rodzin. No ale to nie wszystko. Drugi czynnik to czynnik powiedzmy kulturowy i tu rząd niewiele może zrobić. Jak ludzie nie zechcą to nie będą mieć dzieci.
Ja na przykład nie chce mieć czwórki czy piątki. I względy finansowe są tu drugorzędne. Jest to po prostu charuwa wystarczająca z trójką tak że i tak nie ogarniam. Ale czemu inni nie chcą mieć czwórki dzieci?
Ja miałem trójkę i żałuję że nie więcej. Teraz to już tylko wnuki możliwe. I będę dla nich harował ile sił. Żałuję że nie mam czwórki, cieszę się że starsza córka ma dwoje i planują trzecie. To ma naprawdę największy sens. Co innego, lepszego warto robić w życiu jeśli ma się powołanie do małżeństwa? Niech to Kolega przemyśli.
Wiem. Już ta trójka częściowo pod wpływem starszych osób które często wyrażały żal że nie mają więcej dzieci. Trzeba jednak mierzyć siły na zamiary. Na razie mam poczucie że nie ogarniam.
Komentarz
Jak nazwiemy to "mecenatem" zamiast "dopłacaniem" to już prawicowe ucho będzie wystarczająco pogłaskane?
Kolega tu sugerował dopłacanie: "państwo powinno dopłacać także telewizjom prywatnym za takie programy."
To się powinno robić zupełnie inaczej - nie że "dopłacać" za cokolwiek, tylko np przyznawać koszernym produkcjom dobry czas antenowy w publicznej telewizji - ale na zasadzie decyzji koszernego szefa tvp a nie ustawy typu "takie a takie produkcje dostaną tyle a tyle kasy".
Czy lewicowe ucho jest wystarczająco pogłaskane? ;-)
Idealny sposób to taki, który spowoduje że "artyści" (którzy wiadomo kim tak naprawdę są jak pisał Kazik) sami doskonale poczują gdzie interes, jednocześnie nie narażając się na zarzuty że "sprzedali się władzy". I oni już będą wiedzieć jak się przymilać, i to na sposoby o jakich się na nie śniło.
Co jest najwiekszym problemem Polski? Demografia. Powinno się zrobić wszystko!
Artyści to, pomijając inne rzeczy, zdemoralizowane durnie. Nie myślą w kategoriach dobra, państwa, itp, tylko "sztuki" cokolwiek by to znaczyło, "wolności TFUrczej i tak dalej.
Zapewnijmy im kasę jakąś ustawą o promowaniu rodziny - nie tylko się wypną, ale wyśmieją, i jeszcze tym z ich grupy co na to pójdą, choćby i bez kasy, powiedzą że się sprzedali rządowi, i to jeszcze takiemu.
To należy robić ale w inny sposób - nie ustawą, że to i tamto się należy za takie czy inne działanie - tylko niech jakaś grupa, powiązana z państwem czy nie, o to mniejsza, rozdaje pieniądze na "ciekawe projekty artystyczne" i zupełnym przypadkiem zwyciężą koszerne - o, wtedy "artyści" sami zwąchają co im się opłaca i nagle odkryją niezmierzone pokłady artystycznej ekspresji w koszernych tematach.
Tak to działa w tym środowisku proszę państwa.
Może to też, ale problemy finansowe wiążą się również z nadmiernym obciążeniem pracą, wyjazdami, w tym za granicę itd.
To pewnie też, ale bardziej ograniczony budżet domowy co do którego małżonkowie nie potrafią się porozumieć. Później dochodzą skrajne emocje, kłótnie... czytałem badania w temacie...
Ja na przykład nie chce mieć czwórki czy piątki. I względy finansowe są tu drugorzędne. Jest to po prostu charuwa wystarczająca z trójką tak że i tak nie ogarniam. Ale czemu inni nie chcą mieć czwórki dzieci?