Skip to content

Aktualności, newsy, krótkie wiadomości tekstowe

1413414416418419672

Komentarz

  • edytowano September 2021
    JORGE napisal(a):
    Przemko napisal(a):
    Jeśli policja zacznie korzystać z prawa to oczywiście że nie będzie, gdziekolwiek na świecie wprowadza się takie regulacje ilość wypadków maleje. Kierowcy czują się po prostu teraz bezkarnie, ale gdy za jakiekolwiek zdarzenie w okolicy przejścia będzie 5 tysięcy mandatu natychmiast zmienią postępowanie.
    Mam kompletnie inne spostrzeżenia. Kierowcy od dobrych paru lat panicznie wręcz boją się przejść i zatrzymują się zawsze, często zagrażając ruchowi drogowemu. Idzie jakiś małolat w stronę przejście i kierująca babka na prawym pasie (dwa pasy w jedną stronę) zatrzymuje się z piskiem. Gość po lewej, żeby nie wyprzedzić na przejściu bardzo ostro hamuje. Udaje mu się, ale gość za nim w dupę mu przywala. Małolat stoi przed przejściem i kompletnie nie wie o co kaman. Nawet nie miał zamiaru wejść na pasy, widział że jadą.
    O to to ^

    Jeżdżąc na rowerze mam nieprzyjemność takich sytuacji, że np. autobus wpuszcza mnie jak mam czerwone światło. Bo się boi, że mu wjadę pod koła. Jest takie newraligiczne miejsce w Warszawie ( nowoursynowska ) gdzie masa ludzi na rowerze sobie jakgdyby nigdy nic kosi na czerwonym. Powinna tam stanć policja i tych ch** kasować. Wielokrotnie widziałem jak ktoś pakował się pod koła.

    Poruszam się samochodem, jestem pieszym i jeżdżę na rowerze. Najbardziej racjonalnie zachowują się dla mnie samochody. Piesi też raczej spoko. Ale... Rowerzyści.

    Rowerzyści łamią najwięcej przepisów. To jest po prostu masakra co robią ludzie na rowerach. 50% powinna odbywać jakieś prace społeczne - permanentnie, Bezmózgowie do kwadratu. Mógłbym pewnie jakbym się uparł machnąć kilka ścian tekstu o wyczynach jakie widuję. Czego z trudnością dałoby się odszukać wśród kierowców i pieszych.


    ____


    Ja np. jak stoję na przejściu to zawsze daleko od pasów aby przez głowę nie przesżło komuś, jak się ruszę - że pakuję się na jezdnię. Kol. Jorge ma rację pchanie się pod koła bo mam pierwszeństwo to jest sk**.
  • Najgorsza zaraza to hultajnogi. Dlaczego w ogóle na to pozwalają?
  • Najgorzej jak hulajnogi miksują z narkotykami.
  • edytowano September 2021
    Właśnie z hulajnogami to nie mam w zasadzie doświadczeń. Spotykam czasem rzucone na chodnik blokujące przejście. Ich użytkownicy i ja się mijamy bez możliwości nawiązania kontaktu wzrokowego, najwidoczniej.

    Raz widziałem kogoś kto sobie podejrzewam wymontował ogranicznik prędkości. Bo gnał z 60 km/h po ścieżce rowerowej. Wyglądało to mało bezpiecznie.
  • Może stalowa poprzeczna linka na wysokości 150 cm? Czy raczej 160 cm?
  • Przepisy drogowe służą dobru wspólnemu, chodzi o to żebyśmy się wzajemnie nie zabijali, każdy ma uważać na każdego na drodze. To że pieszy lezie jak dureń nie daje prawa kierowcom żeby go zabić.

    Większość Polaków wie jak powinno się jeździć, po prostu wkruwia ich że innym wolno (na razie) więcej, nic nowego.

    Mechanizm jest znany, trzeba przejść przez pewne kroki i będzie dobrze.

    zaprzeczenie
    gniew
    targowanie się (negocjacja)
    depresja
    akceptacja
  • Przemko napisal(a):
    Przepisy drogowe służą dobru wspólnemu, chodzi o to żebyśmy się wzajemnie nie zabijali, każdy ma uważać na każdego na drodze. To że pieszy lezie jak dureń nie daje prawa kierowcom żeby go zabić.

    Większość Polaków wie jak powinno się jeździć, po prostu wkruwia ich że innym wolno (na razie) więcej, nic nowego.

    Mechanizm jest znany, trzeba przejść przez pewne kroki i będzie dobrze.

    zaprzeczenie
    gniew
    targowanie się (negocjacja)
    depresja
    akceptacja
    Mam wrażenie, że to stosuje każda władza
  • Motes napisal(a):
    Ci piesi, którzy rzucają się prawie pod samochody, to jak yeti albo księża straszący piekłem, których – jak wiadomo – każdy antyklerykał spotyka w ilościach hurtowych. Tyle chodzę i już nie pamiętam, kiedy ostatni raz widziałem takiego samobójcę, natomiast szaleńców jeżdżących daleko więcej niż prawo wskazuje (w mieście), owszem, regularnie. .
    Ja też chodzę sporo, a autem jeżdżę od ponad 30 lat. I choć rzeczywiście w całejj masie pieszych idioci zdarzają się rzdko, to jednak wtargnięcia są faktem. I dlatego uważam, że ten fakt musi mieć odzwierciedlenie w przepisach.
    I kilka fajnych przykładów z tubki:


  • Niezależnie od poglądów i od przepisów, będąc pieszymi pamiętajcie, co pisze Jorge. To chodzi o wasze życie i o piniondze zmotoryzowanego i/lub ubezpieczalni.
  • Film 2 i 3: samochód wtargnął na przejście dla pieszych mimo że znajdowali się na nim ludzie.
    Przejazd przez przejście to to samo co przejazd po drodze dla pieszych, czyli po chodniku.

    Niestety dla pieszego W POLSCE - i tylko w Polsce - wejście na pasy przejścia dla pieszych oznacza wkroczenie do strefy śmierci, w której panuje reguła:
    Mam samochód, a ty śmieciu nie masz, więc uciekaj przede mną, bo cię zabiję.

    Na filmie nr 1 albo był jakiś człowiek niezrównoważony psychicznie - albo to była inscenizacja. W normalnym świecie nie ma takich przypadków.
  • edytowano September 2021
    Przeraża mnie to co piszcie.
  • JORGE napisal(a):
    Przeraża mnie to co piszcie.
    No niestety nie ma u nas rozwiniętej kultury motoryzacyjnej mam wrażenie. Samochody tak naprawdę weszły u nas do powszechnego użycia dopiero za Malucha. Ludzie jeszcze nie zdążyli zauważyć że takie coś jeździ po drogach.

    A ja lubię samochody, lubię jeździć, rajcują mnie stare auta. Nie przeszkadzają mi samochody w wąskich uliczkach, na rynkach. Raz mnie potrącił samochód w górach na oblodzonej drodze. Nie mam pretensji choć kierowca pozwał mnie o zwrot kosztów za rozbitą szybę którą wybiłem mu swoją głową. Sprawę przegrał bo jechał za szybko. Ale ja też nie zachowałem ostrożności. Mam nauczkę. Bardziej od kierowców boję się hulajnóg i rowerów. 2 razy uratowałem życie dzieciakowi, raz idiotka na rowerze mało mi dziecka nie zabiła, innym razem debil na hulajnodze.
  • Zdecydowanie - stalowa linka na wysokości 160 cm w poprzek ścieżki rowerowej.
  • posix napisal(a):
    Poruszam się samochodem, jestem pieszym i jeżdżę na rowerze. Najbardziej racjonalnie zachowują się dla mnie samochody. Piesi też raczej spoko. Ale... Rowerzyści.

    Rowerzyści łamią najwięcej przepisów. To jest po prostu masakra co robią ludzie na rowerach.
    No właśnie. Dlatego bezpieczniej czuję się jadąc po drodze niż po ścieżce rowerowej. Wiadomo, że na drodze bywają pijani, wariaci etc. ale rowerzyści są znacznie mniej przewidywalni.

  • allium napisal(a):
    kilka fajnych przykładów z tubki:
    A co by było, gdyby piesi mieli zamontowaną na czole kamerę, stale włączoną, rzecz jasna? Bo zanim wyciągną smartfona, żeby nagrać wariata mknącego 100 km/h przez przejście, ten już zniknie. I to samo dotyczy wielu innych sytuacji. Pieszy nie zarejestruje, zdąży pokręcić tylko głową z dezaprobatą, jedynie inny kierowca może nagrać, jeśli używa kamery.

    Pod blokiem mam chodnik, najnormalniejszy w świecie, dla mieszkańców, nie że jakaś strefa zamieszkania czy coś, równolegle do mojego bloku inny blok, a za nim równoległa uliczka z zatokami do parkowania, ale też zastawiona autami w miejscach, gdzie zatok nie ma, więc ciasna. I chodnik pod moim blokiem, i ta uliczka, łącząc się z jednej strony, prowadzą do prostopadłej ulicy z drugiej, no a stamtąd to już w miasto się jedzie. Dopóki był stary chodnik, to wysoki krawężnik przy tej prostopadłej ulicy odstraszał, odnowili chodnik, spłaszczyli, i teraz niektóre dzbany, którym nie chce się przepychać autami po tej równoległej uliczce, zrobiły sobie z chodnika przed naszym blokiem... regularną jezdnię. To znaczy chodnikiem (w sumie ma 140 m, więc nawet nie chodzi o jakiś krótki odcineczek) wyjeżdżają na tę prostopadłą ulicę, czasami jadąc szybko (przed samymi wejściami do klatek schodowych). Było już zgłaszane w spółdzielni, żeby jakieś barierki może postawić (przed wielu laty były), ale rozkładają ręce, bo chodnik nie na ich terenie czy jakoś tak. Czekać tylko aż jakieś bydlę bez wyobraźni wyjdzie z klatki i wymusi pierwszeństwo na panu kierowcy.

    Dzbanozę kierujących obserwuję non stop, powyższe to tylko przykład. A piesi? No jak w tej kreskówce o Goofym. Tu nawet nie ma co porównywać. Korbka się przekręca za kierownicą, nie na chodniku.

    Dlatego oczywiście kierowców trzeba dojeżdżać brutalnie i bezlitośnie – w sensie na gruncie prawnym. Aż jazda samochodem stanie się taką samą konkurencją jak przejażdżka windą w wieżowcu bądź ruchomymi schodami w galerii handlowej.

    ---

    No a rowerzyści to już osobna historia...
  • Sarmata1.2 napisal(a):
    JORGE napisal(a):
    Przeraża mnie to co piszcie.
    No niestety nie ma u nas rozwiniętej kultury motoryzacyjnej mam wrażenie. Samochody tak naprawdę weszły u nas do powszechnego użycia dopiero za Malucha. Ludzie jeszcze nie zdążyli zauważyć że takie coś jeździ po drogach.
    Nie przeraża mnie ruch drogowy w Polsce, ogólnie jest OK, ludzie jeżdżą nieźle. Przeraża mnie natomiast to co niektórzy tu piszą i jak oceniają ludzi, rzeczywistość i sytuację.

  • Mam takie pytanko czy jeździliście samochodem po Europie ?
  • Tak. I co?
  • Nie jeździłam. Ale z pozycji pieszego, i to przez kilka lat, obserwowałam ruch uliczny w wielu miastach (państwach) Europy Zach.
    W zasadzie wszędzie, poza Rzymem, wzdychałam, czy kiedykolwiek doczekam czasów, gdy nasi kierowcy przynajmniej w części będą umieli jeździć z taką kulturą, opanowaniem, przestrzegając przepisów ruchu drogowego.

    Jak na razie dużej zmiany nie widzę.

    A wielokrotne doświadczenie z mojego podwórka - hamuję przed przejściem (nie gwałtownie, spokojnie), a chamidło jadące za mną naciska gaz i wyprzedza na pasach.
    Już kilka razy waliłam w klakson i zamykałam z przerażeniem oczy. Na szczęście piesi zdołali się zatrzymać.
  • Zdecydowanie - stalowa linka na wysokości 160 cm w poprzek ścieżki rowerowej.
    No więc takie rozwiązanie - nieco niżej, co prawda, nie na 160 cm - stosuje czasem tzw. ludność miejscowa w lasach/na drogach podleśnych wobec quadowców i rowerzystów tzw. lajkrowców, tzn. takich co to grzeją schyleni nad kierownicą i wisi im równo, że na świecie są jakieś inne istoty, bo nawet jeśli są, to one mają uważać i skakać na boki, lajkrowca jakakolwiek uważność nie obowiązuje.

    Przedstawiciele tych subkultur tak bardzo dają się we znaki miejscowym, że ci nieraz decydują się na poważne działania o charakterze partyzanckim.
  • edytowano September 2021
    Maria napisal(a):
    Nie jeździłam. Ale z pozycji pieszego, i to przez kilka lat, obserwowałam ruch uliczny w wielu miastach (państwach) Europy Zach.
    W zasadzie wszędzie, poza Rzymem, wzdychałam, czy kiedykolwiek doczekam czasów, gdy nasi kierowcy przynajmniej w części będą umieli jeździć z taką kulturą, opanowaniem, przestrzegając przepisów ruchu drogowego.

    Jak na razie dużej zmiany nie widzę.

    A wielokrotne doświadczenie z mojego podwórka - hamuję przed przejściem (nie gwałtownie, spokojnie), a chamidło jadące za mną naciska gaz i wyprzedza na pasach.
    Już kilka razy waliłam w klakson i zamykałam z przerażeniem oczy. Na szczęście piesi zdołali się zatrzymać.
    Tak tak, szczególnie jeżdżą pod linijkę we Włoszech, Grecji, Hiszpanii, ogólnie krajach Pd. Albo w byłych demoludach. Mogą nas uczyć ... O czym wy ludzie do cholery piszecie ? Widzę tutaj wielki polski kompleks, który objawia się tym, że ja to jeżdżę dobrze, ale ci Polacy ... Lemingarnia psiamać.

    Wygodnie jeździ się po Niemczech wg mnie, bo oni kiedy wszystko dobrze idzie są przewidywalni. Na autostradach cisną i powyżej 200 km/h, ale kiedy jest znak ograniczenia, wszyscy się stosują. Zwracam uwagę, że znaki ograniczeń prędkości są tam bardzo sensowne, jak jest 100 km/h to znaczy, że powyżej tej prędkości może być bieda. U nas nie było w tym logiki. Natomiast Niemcy głupieli (z tego co ja widziałem) kiedy zdarzały się sytuacje trudne, bardzo słabo, coś co poza procedurą powoduje kłopot. We wszystkich innych krajach (nie byłem w Skandynawii) jeżeli widziałem różnicę to na plus dla nas, ale generalnie poza krajami Pd, i niewygrzebanymi z syfu postkomuny, jest bardzo podobnie.
  • W Niemcach światła zmieniają się dość wolno, więc jak zapala się żółte, to wszyscy spedaleni mordercy dają gaz do dechy, by szybciej przejechać. Na niemieckim skrzyżowaniu nurmalnie strach się bać a ja przecież tam byłem w czasach jeszcze przed hultajnogami.
  • edytowano September 2021
    Jeżdżąc po krajach Pd Europy, albo północno-afrykańskich, ale też tak było np. w Turcji, Rumunii trzeba wyczuć i stosować się do niepisanych przepisów, nawyków. Kiedy się to dostrzeże i zrozumie, wbrew pozorom jest bezpiecznie. W histerię kiedyś nasi rodacy wpadali kiedy kierowca autokaru ciął zakręty w górach trąbiąc, co jest w wielu krajach standardem. U nas, w tej dzisiejszej paranoi, pewnie by określili taki działanie jako szaleństwo, zabójcy na drogach, ale tam to działa. I to dobrze.

    Albo wiedzieliście samochody we Włoszech ? Wszystkie podrapane, pogniecione, bo się rozpychają na parkingach, jak mało miejsca. Ogólnie dużo też jest stłuczek i nikt z tego powodu biedy nie robi. Samochód nie musi być wymuskany. Chociaż zadziwiło mnie kiedy w wypożyczalni w Mediolanie, jadąc w góry nie było opon zimowych (a to była zima). Nie widzieli co to, po co, jak już coś, jak już będzie ciężko to łańcuchy masz. Ale dasz radę !

    Kurdę, mogę wymieniać mnóstwo specyficznych sytuacji, zasad i problemów w różnych krajach. Największy jednak hardcore przeżyłem kiedy pojechaliśmy na Krym przez Rumunię, a wracaliśmy już przez Ukrainę całą. Ale też szybko się przestawiłem, tam wtedy był lej po bombie, w każdym aspekcie. Dużo by pisać.

  • Będąc w liceum byłem na wymianie uczniów w Rzymie. Wylądowałem u Włocha który 2 razy nie zdał do następnej klasy, więc był starszy od reszty, miał skuter i starego Fiata. Lubię szybką jazdę ale to co on robił po uliczkach Rzymu to było nawet dla mnie za wiele. Na skuterze to samo.
    Jak przyjechał do mnie to niestety mogliśmy tylko z autobusów korzystać więc nie mogłem się odwdzięczyć. Za to nauczyłem go pić wódkę. Miło było patrzeć jak z chłopakami z osiedla mój Włoch walił żyto z gwinta, hłe hłe.
  • Włosi w miastach jeżdżą skandalicznie, klakson i do przodu, przy parkowaniu używają zderzaków, dla nas niepojęte. Ale zobacz jak jeżdżą autostradami - przestrzegają prędkości, odległości, zupełnie inni ludzie.
  • A w Polsce było modne narzekanie, że Polaki-buraki z zadupia nie potrafią używać autostrad i blokują lewy pas. A tymczasem w USA na którym pasie masz ochotę to na tym jedziesz, choćby było zupełnie pusto. Jest to wkurzające, ale jak widać było słabym powodem do pogłębiania kompleksów.
  • edytowano September 2021
    polmisiek napisal(a):
    A w Polsce było modne narzekanie, że Polaki-buraki z zadupia nie potrafią używać autostrad i blokują lewy pas. A tymczasem w USA na którym pasie masz ochotę to na tym jedziesz, choćby było zupełnie pusto. Jest to wkurzające, ale jak widać było słabym powodem do pogłębiania kompleksów.
    Jeżeli chcesz, żeby wszystko szło sprawnie - używaj lewego pasa tylko do manewru wyprzedzania. Jeżeli masz to w dupie i liczysz się ty i twoje przekonania - proszsz ... W Stanach masz autostrady 6 pasmowe, a do tego państwo amerykańskie uznało, że ma tak głupich i nienauczalnych obywateli, że uśredniając zmuśmy ludzi do jeżdżenia jedną prędkością. Powiem tak i ma to sens.

    Bo to jest problem. Jazda samochodem jest najtrudniejszym aspektem obecnego życia ludzkiego, wymaga zanikających już predyspozycji, dla wielu jest to nie do nauczenia. Bo to nie jest tak, że jeżdżenie zgodne z przepisami = dobre jeżdżenie. Decyzyjność, przewidywanie, czas reakcji itp, plus doświadczenie, to są kluczowe aspekty. Jest z tym coraz słabiej dlatego max prędkość idzie regularnie do dołu. Wszystko rozumiem. Ale zwiększanie uprawnień pieszym, przy takiej wstecznej tendencji kierowców, to szaleństwo. To dodawanie kolejnej zmiennej, niepewności, sytuacji problemowych, zagrażających.
  • edytowano September 2021
    Przemko napisal(a):
    Włosi w miastach jeżdżą skandalicznie, klakson i do przodu, przy parkowaniu używają zderzaków, dla nas niepojęte. Ale zobacz jak jeżdżą autostradami - przestrzegają prędkości, odległości, zupełnie inni ludzie.
    Włosi, z punktu widzenia podejścia, które ty prezentujesz, zawsze jeżdżą skandalicznie. Ale jak się przyjrzeć pozaprzepisowo - jest nieźle, tam mają swój sposób poruszania się i to działa, widzę w tym rozsądek, chociaż niejednoznaczny. Wolę styl polski, ale ok. Natomiast podoba mi się ich podejście do samochodów. Nie jeżdżące ołtarzyki, wymuskane, jakby to był cel najwyższy, a zwykłe przedmioty do transportu. Co jest ważniejsze, czas, święty spokój, przy parkowaniu, czy nienaganny zderzak (a do czego zderzak służy ?) Oni uznali, że to pierwsze i się w pełni zgadzam !

    Generalnie uważam Włochów za ludzi, którzy w najmniejszym stopniu dali się zwariować i wiedzą co w życiu ważne. Lubię tam przebywać. Generalnie im na południe tym bardziej (wg mnie) normlanie, kierunek północny - to coraz większy poziom opętania.
  • Zgadzam się, że używanie lewego pasa tylko do wyprzedzania to dobre rozwiązanie. Ale nie cierpię typków ubranych od stóp po głowę w amerykańskie ubrania i stękających, że w Polsce to jeszcze głęboka Azja bo autostradami nie potrafią jeździć. I jeszcze parawany na plaży, ojoj, skandal…
  • edytowano September 2021
    Wszyscy jeżdżą skandalicznie ale najwięcej wypadków i śmierci jest w krajach na wschód od Niemiec, ciekawe co nie? Wszystkiemu winni piesi? ;)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.