JORGE napisal(a): A powiedzcie, co nasi przenikliwi koledzy z sąsiedniego forum (ci od Morawieckiego dążącego do federalizacji UE) sądzą o Braunie ? Jestem bardzo ciekawy. I będę coraz bardziej.
Jako fanatikers połączenia Obojga Forumków przyjmuję tę wymianę z niełkrywaną sadysfakcją!!!!!!!1
kol. Konsument napisal(a/o/x): Jorge z prześpiegłością i troską zapytuje:
A powiedzcie, co nasi przenikliwi koledzy z sąsiedniego forum (ci od Morawieckiego dążącego do federalizacji UE) sądzą o Braunie ? Jestem bardzo ciekawy. I będę coraz bardziej.
To pytanie do mnie, więc odpowiadam: Grisza-onuca/zakochany w sobie cynik.
Ktoś ma wątpliwości?
A na marginesie; czarno-biały świat, w którym skrajnymi biegunami jest UE z jednego krańca i kacap pod drugiej, jest albo światem infantylnym, albo propagandową kliszą, którą euroentuzjaści zalepiają mózgi klienteli.
trep napisal(a): Roztrząsanie tego to bicie piany gdyż zwolennik jakiegoś poglądu w tej sprawie nie ma najmniejszych szans na przedstawienie jakiegokolwiek argumentu poza swoim podejrzeniem/zdaniem/opinią.
No ale na tym dokładnie polega >90% dyskusji o polityce.
I właściwie nie wiem czemu nie napisałem od razu 100%. Może dlatego, że niektórzy za argumenty uważają tak zwane "fakty prasowe". Czyli czyjeś podejrzenia/zdania/opinie opublikowane w mediach.
Tomek napisal(a): To pytanie do mnie, więc odpowiadam: Grisza-onuca/zakochany w sobie cynik.
Ktoś ma wątpliwości?
A na marginesie; czarno-biały świat, w którym skrajnymi biegunami jest UE z jednego krańca i kacap pod drugiej, jest albo światem infantylnym, albo propagandową kliszą, którą euroentuzjaści zalepiają mózgi klienteli.
Jesteś euroentuzjastą Jorge?
Cynik to cynik. Idiota to idiota. Nie można być jednocześnie cynikiem i idiotą. Więc nie ma zgody, Braun to wg mnie prawicowiec idiota. I nic więcej.
A pytanie do mnie ? Bez znaczenia, nie na temat. Przedmiotem naszej dyskusji jest teza o dążeniu Morawieckiego (i jak rozumiem - całego PiSu) do federalizacji Polski z UE. Jakie kropki doprowadziły do wyłonienia się takiego chorego obrazu ?
JORGE napisal(a): Przedmiotem naszej dyskusji jest teza o dążeniu Morawieckiego (i jak rozumiem - całego PiSu) do federalizacji Polski z UE. Jakie kropki doprowadziły do wyłonienia się takiego chorego obrazu ?
Łojezu, no najprostsze.
Wynika to głównie z faktu, że Morawer podpisuje w Bruxie wszystkie kwity jakie mu podsuną, a potem wraca do Tenkraju, zwołuje konferansjerkę prasową i wzmaga się, jak to nie odda ani guzika. Podczas gdy w kwitach z jego autografem stoi, że nie tylko guziki oddał, ale i całą jesionkę, a jak TSUE burknie, to i otomanę.
A nawet jeżeli (bo każdy gra swoją grę), to jest różnica między "nie dość udolnie stawia opór federalizacji Unii" a "dąży do federalizacji Unii." Koleżkom co to nigdy nie żyli wydaje się, że materia nie stawia oporu.
Wynika to głównie z faktu, że Morawer podpisuje w Bruxie wszystkie kwity jakie mu podsuną, a potem wraca do Tenkraju, zwołuje konferansjerkę prasową i wzmaga się, jak to nie odda ani guzika. Podczas gdy w kwitach z jego autografem stoi, że nie tylko guziki oddał, ale i całą jesionkę, a jak TSUE burknie, to i otomanę.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Łojezu, no najprostsze.
Wynika to głównie z faktu, że Morawer podpisuje w Bruxie wszystkie kwity jakie mu podsuną, a potem wraca do Tenkraju, zwołuje konferansjerkę prasową i wzmaga się, jak to nie odda ani guzika. Podczas gdy w kwitach z jego autografem stoi, że nie tylko guziki oddał, ale i całą jesionkę, a jak TSUE burknie, to i otomanę.
Mówi to polsku? Pewnie że po polsku, bo w Polsce spędził 54 lata życia. A z tych 54 lat 20 lat w bankach, więc gada jak bankster. A bankster każde zdarzenie przedstawia jako niewyobrażalny sukces.
Wynika to głównie z faktu, że Morawer podpisuje w Bruxie wszystkie kwity jakie mu podsuną, a potem wraca do Tenkraju, zwołuje konferansjerkę prasową i wzmaga się, jak to nie odda ani guzika. Podczas gdy w kwitach z jego autografem stoi, że nie tylko guziki oddał, ale i całą jesionkę, a jak TSUE burknie, to i otomanę.
Ale jakich podpisów problem dotyczy ?
Zaczynając od wyboru Orszulki na kerownika KE, poprzez rozwalanie Ostrołęki, po zgodę na uwarunkowanie wypłat od praworządności Tenkraju i kamienie milowe do KPO. Jest tego pewnie więcej, ale te konkretne przykłady są dla mnie dość wyraziste.
Nie żebym był specjalnym fanem Morawera, ale co do Orszulki, nie zapominajmy że alternatywą był lewak Timmermans, więc poparcie chadeczki i wielodzietnej matki wydawało się powszechnie mniejszym złem i zapewne było.
Brzost napisal(a): Nie żebym był specjalnym fanem Morawera, ale co do Orszulki, nie zapominajmy że alternatywą był lewak Timmermans, więc poparcie chadeczki i wielodzietnej matki wydawało się powszechnie mniejszym złem i zapewne było.
A do tego, to jest iście zychowiczowskie postawienie sprawy. Orszulki nie lubimy teraz, więc dlaczego ją wybraliśmy ? Kluczowe jest słowo teraz, jakby odrzucano kompletnie, że w dniu wyboru sytuacja była inna. Orszulka była wtedy w miarę OK.
Wicie, jak pamięcią sięgam do czasów owych, to przychodzą mi na myśl ogłuszające gwizdy, że PiS frajerszczaki, gdyż poparli zbrodniczą Komisję, bo ktoś tam w saloniku szepnął na uszko Morawerowi, że będzie dobrze. A już Morawer z tej uciechy zagłosował za, przepomniawszy, że wartałoby jakiegoś kwita zabezpieczyć.
Zaczynając od wyboru Orszulki na kerownika KE, poprzez rozwalanie Ostrołęki, po zgodę na uwarunkowanie wypłat od praworządności Tenkraju i kamienie milowe do KPO. Jest tego pewnie więcej, ale te konkretne przykłady są dla mnie dość wyraziste.
Nie było możliwości zablokowania całego KPO. Doskonale sobie w PiS zdawali sprawę, że to będzie pułapka, nawet o tym głośno krzyczeli przy pomocy np. Syriusza (ewidentnie gadał to co musiał). Nie dało się, bo to by była wtopa - polityczna, wizerunkowa, zarówno w świetle gry unijnej, ale i wewnętrznej. A do tego z Polską, czy bez i tak by te pieniądze rozdzielili, tylko później. Nie mieliśmy żadnych kart na ręku, a nie wiemy pewnie jeszcze o wielu innych ważnych czynnikach.
Kamienie milowe ? Pisaliśmy o tym, wiemy już od dawna (a Morawiecki i kompanieros dużo wcześniej), że przed wyborami żadnej kaski nie będzie. Kamienie milowe to taki propagandowy sukces obustronny. Który nic nie zmienia, ale daje wrażenie dogadywania się. Teatrzyk.
Nic nie możemy w Unii. Zaraz zniknie zasada jednomyślności. Bo tak. Czego nie rozumiemy ?
Ludzie kochani, przecież nasze społeczeństwo jest zadurzone w UE, nawet elektorat PiSu. Który z polityków złapie ten gorący kartofel pod tytułem przyczyniłem się do polexitu? Tylko konfa może tak wojować, ale jej nic za to nie grozi.
janosik napisal(a): Ludzie kochani, przecież nasze 1) społeczeństwo jest zadużone w UE, 2) nawet elektorat PiSu.
To chyba zupełnie dwie różne sprawy.
Ja, jako 2) zadłużony jestem w ING. A to chyba raczej nie-EU. Co do 1), czyli jak rozliczają się państwa członkowskie między sobą i podmiotem UE - to nie wiem, nie znam się...
janosik napisal(a): Ludzie kochani, przecież nasz społeczeństwo jest zadużone w UE, nawet elektorat PiSu. Który z polityków złapie ten gorący kartofel pod tytułem przyczyniłem się do polexitu? Tylko konfa może tak wojować, ale jej nic za to nie grozi.
Tak, to jest bardzo poważny argument. I dużo wyjaśnia w kontekście zachowania PiSu w relacjach z UE.
Ale równie ważne jest to o czym pisze Los. Dokumenty, umowy są istotne do momentu kiedy istnieje organ, który dopilnuje ich przestrzegania. Ot np. sądy. Ale w sumie kluczowe w umowach jest spisanie głównych aspektów, żeby dla obu stron wszystko było jasne. To jest zasadnicza sprawa w umowach, strony działające w dobre wierze, chcą uniknąć niedopowiedzeń, braku precyzji, uniknąć argumentów - nie pamiętam. No i tą dobrą wolę wzmacniają, bo człowiek nie lubi być jawnie niesłowny, więc kiedy coś podpisał i chce się wymiksować, to musi przełamać opór wewnętrzny (on jest bardzo silny !).
Umowy międzynarodowe, traktaty ? Pffff ... A kto stoi na straży ich przestrzegania ? Jakie są konsekwencje ich niedotrzymania ? Żadne ! A w przypadku pomiotów nierównorzędnych nawet ta strona dominująca nie musi się obawiać niczego. Więc można sobie iść na rympał. I idą.
To jest argument typu, a ile dywizji ma Komisja? I rzeczywiście, za papierem powinna stać realna siła. Teraz to co obserwujemy to przeciąganie liny i gry pozorów czyli polityka w demokracji.
los napisal(a): Ale nieżywi już nie będą. Stroną dominującą zawsze jest ta, która ma więcej dywizji. I jest gotowa ich użyć.
I tak będzie. Póki co, wszystkim pasuje żeby tych dywizji nie ruszać. Dlatego, jakaś nic nie znacząca głupia kurwa, może nami pomiatać. Jako przedstawiciel, tak naprawdę, organu bez żadnej mocy sprawczej, którego znaczenie sztucznie wyrosło, wyłącznie na podstawie właśnie tej niechęci do wystawiania dywizji. Wszystko do czasu, doczekamy się, to się rozegra za naszego życia.
Komentarz
I właściwie nie wiem czemu nie napisałem od razu 100%. Może dlatego, że niektórzy za argumenty uważają tak zwane "fakty prasowe". Czyli czyjeś podejrzenia/zdania/opinie opublikowane w mediach.
A pytanie do mnie ? Bez znaczenia, nie na temat. Przedmiotem naszej dyskusji jest teza o dążeniu Morawieckiego (i jak rozumiem - całego PiSu) do federalizacji Polski z UE. Jakie kropki doprowadziły do wyłonienia się takiego chorego obrazu ?
Wynika to głównie z faktu, że Morawer podpisuje w Bruxie wszystkie kwity jakie mu podsuną, a potem wraca do Tenkraju, zwołuje konferansjerkę prasową i wzmaga się, jak to nie odda ani guzika. Podczas gdy w kwitach z jego autografem stoi, że nie tylko guziki oddał, ale i całą jesionkę, a jak TSUE burknie, to i otomanę.
Kamienie milowe ? Pisaliśmy o tym, wiemy już od dawna (a Morawiecki i kompanieros dużo wcześniej), że przed wyborami żadnej kaski nie będzie. Kamienie milowe to taki propagandowy sukces obustronny. Który nic nie zmienia, ale daje wrażenie dogadywania się. Teatrzyk.
Nic nie możemy w Unii. Zaraz zniknie zasada jednomyślności. Bo tak. Czego nie rozumiemy ?
Jakieś traktaty między Polską a UE zostały podpisane, tak?
Ja, jako 2) zadłużony jestem w ING. A to chyba raczej nie-EU.
Co do 1), czyli jak rozliczają się państwa członkowskie między sobą i podmiotem UE - to nie wiem, nie znam się...
Ale równie ważne jest to o czym pisze Los. Dokumenty, umowy są istotne do momentu kiedy istnieje organ, który dopilnuje ich przestrzegania. Ot np. sądy. Ale w sumie kluczowe w umowach jest spisanie głównych aspektów, żeby dla obu stron wszystko było jasne. To jest zasadnicza sprawa w umowach, strony działające w dobre wierze, chcą uniknąć niedopowiedzeń, braku precyzji, uniknąć argumentów - nie pamiętam. No i tą dobrą wolę wzmacniają, bo człowiek nie lubi być jawnie niesłowny, więc kiedy coś podpisał i chce się wymiksować, to musi przełamać opór wewnętrzny (on jest bardzo silny !).
Umowy międzynarodowe, traktaty ? Pffff ... A kto stoi na straży ich przestrzegania ? Jakie są konsekwencje ich niedotrzymania ? Żadne ! A w przypadku pomiotów nierównorzędnych nawet ta strona dominująca nie musi się obawiać niczego. Więc można sobie iść na rympał. I idą.