Skip to content

Aktualności, newsy, krótkie wiadomości tekstowe

1525526528530531671

Komentarz

  • Jak mawiali Rzymianie: głupimi łatwiej rządzić. Obecne pokolenie jest prawdopodobnie najgłupszym w dotychczasowej historii i może się tylko pocieszać tym, że po nim przyjdą jeszcze głupsi.
  • edytowano November 2022
    Nie liczy się ilość, a przynajmniej nie w taki prosty sposób. Kiedyś łatwiej dało się wyżyć z grania muzyki, bo potrzebna była fizyczna obecność grajka, który by ją odtworzył. Potem wynaleziono gramofony i inne sprzęty, więc teraz słucha się tylko najlepszych wykonów, albo tych, którzy z jakiegoś przypadkowego powodu są popularni i wszyscy inni ich słuchają. 99,99% muzyków ledwo wiąże koniec z końcem.

    Ludzka mózgownica jest przyzwyczajona do starych czasów, w których łatwo się mierzyło i przewidywało. Ale w czasach obecnych informacje rozchodzą się szybko, zmiany są gwałtowne i obejmujące prawie całe społeczeństwo. W 15 lat z pokolenia JP2 zrobiło się pokolenie Urbana, dawniej potrzeba by było kilku pokoleń.

    Ale te niespodziewane i gwałtowne przemiany mogą następować w różne strony. Obecne młode pokolenie pewnie już jest spalone, ale wyobraźmy sobie kolejne (albo jeszcze kolejne), gdzie każdy 30 latek musi utrzymać ok. 1.7 staruszka, dumnego z tego, że się nie rozmnożył, do śmierci zajętego głównie dyskusją na temat seksualnych fetyszy.

    Taki 30 latek szybciutko zwęszy dziejową niesprawiedliwość. Ciężko powiedzieć, co wtedy zrobi - być może rozwiąże problem wspomaganą eutanazją, a być może zmęczony będzie nie tylko ekonomicznym egoizmem starych zboków, ale upadkiem człowieka jako takim. I wtedy poszuka czegoś dokładnie przeciwnego do tego, co go otacza.

    Mały a ciekawy przykład: https://www.nytimes.com/2022/08/09/opinion/nyc-catholicism-dimes-square-religion.html

    The rise of Catholicism reveals “a cultural appetite for whatever is the opposite of what we’ve just had”

    To oczywiście jeszcze nic takiego, bo to, że ktoś tam w NYC ma już dość to nic, rzygać musi się już chcieć wszystkim.
    Ale, być może, nadzieją katolicyzmu powinno być właśnie to, że jest całkowitą odwrotnością obecnych trendów. Jeśli wszyscy będą już ich mieć dość, to być może poszukają ich przeciwieństwa. Wtedy zmiana w drugą stronę też będzie szybka i niespodziewana. My musimy jedynie sprawić, że ten ogarek, który zajmie świat, nie zgaśnie w międzyczasie.

    Oczywiście nie wiadomo, jak będzie naprawdę, ale istnieją klejące się kupy scenariusze, gdzie jeszcze świat się nie kończy.
  • Dyktatura starców? Tylko jak wtedy młodzi się zbuntują, jak starców będzie więcej, z większą akumulacją kapitału i do tego ze wspomaganiem technologii.
  • Generalnie świat się miota. W takich warunkach zwykle wygrywają ci, co potrafią ustać na miejscu

  • polmisiek napisal(a): 99,99% muzyków ledwo wiąże koniec z końcem.
    Nie, po prostu mają inne źrodło utrzymania. Mój kuzyn pracuje na etacie, po godzinach gra na weselach, a tworzy głównie dla siebie i znajomych. Żyją ok, skoro stać ich na rower za 8 tys - mnie nie stać.
    polmisiek napisal(a): W 15 lat z pokolenia JP2 zrobiło się pokolenie Urbana.
    Nie. Pokolenie Urbana zawsze należało do Urbana. Błąd polega na tym, że niektórym się wydaje że pokolenie JP2 to wszyscy z danych roczników. Absolutnie nie.
    Ja jestem pokoleniem JP2 - śp Papież ukształtował mnie bezpośrednio, oraz tych którzy mnie kształtowali, pewnie wielu z Was tutaj (bo nie ukrywam że najpierw rubelka a potem excathedra mnie w dość istotny sposób ukształtowała). Moi znajomi, sąsiedzi, rodzice w szkole moich dzieci, znajomi ze wspólnot gdzie się przewijałem, itp - to są wszystko pokolenie JP2. Ok, niektórzy odpadli, ale większość pozakładała rodziny, porodziła dzieci i stara się je wychować w wierze.
    polmisiek napisal(a):Ale, być może, nadzieją katolicyzmu powinno być właśnie to, że jest całkowitą odwrotnością obecnych trendów. Jeśli wszyscy będą już ich mieć dość, to być może poszukają ich przeciwieństwa. Wtedy zmiana w drugą stronę też będzie szybka i niespodziewana. My musimy jedynie sprawić, że ten ogarek, który zajmie świat, nie zgaśnie w międzyczasie.
    Oczywiście że tak - zwłaszcza że tu już się wydarzyło. W świecie niewolnictwa, biedy, pogardy dla życia, rozpusty elit (ale i ludu, bo nie czarujmy się że lud był czysty i cnotliwy) - chrześcijaństwo pierwszych wieków było jak grom z jasnego nieba. Kompletny absurd, nikt się tego nie spodziewał, "to nie miało prawa się udać" - itp. Ale człowiek skoro został stworzony na obraz i podobieństwo Boga, to ma jego litery w sercu - i będzie zawsze dążył do godności, wolności, poszanowania, miłości, itp.
    polmisiek napisal(a):Oczywiście nie wiadomo, jak będzie naprawdę, ale istnieją klejące się kupy scenariusze, gdzie jeszcze świat się nie kończy
    Ani wszystko z Apokalipsy ani nawet z Fatimy nie spełniło się jeszcze, i wszystko wskazuje na to że te czasy ostateczne jeszcze trochę potrwają. Może nawet kilkaset lat.
  • janosik napisal(a):
    Moja luźna teza jest taka, że właściwie dzisiaj większość dzieci rodzi się chcianych. Osiągnęliśmy taką kontrolę urodzin, że wpadki są łatwo eliminowane. Wynalezienie pigułki antykoncepcyjnej to był prawie, że przewrót kopernikański. Wcześniej dużo dzieci się rodziło niechcianych. Dzisiaj okazuje się, że brakuje tych niechcianych, a zastanawiamy się jak powiększyć ilość chcianych co jest niezwykle trudne. Bredzę?
    To na pewno. Znaczenie danej piguły w losach gatunku luckiego jest jeszcze nieznanem.

    Faktycznie, niechciane dzieci w większości wymarły, natomiast teraz pojawia się nowy problem, ten mianowicie, że oprócz Maurzynów nikt już nie chce mieć dzieci. Co to będzie? Co to będzie???

    Jedną z możliwych dróg jest ścieżka Calhouna, czyli z żyru wszyscy się spedalą i wymrą, jak te biedne bogate myszki. Ale człowień nie myszka, kto wie, może jakieś tam grubki społeczne będą miały po 2,1-2,5 dzieci, a reszta przejdzie przez piramidę demograficzną jako ten słoń przez węża.

    Jakby, mieliśmy starożydną równowagę demograficzną -- rodzi się 10 dzieci, przeżywa 2,1. Potem mieliśmy leworucję demograficzną -- rodzi się 10 dzieci, przeżywa 10. Teraz śmiało wchodzimy w nowy trynd -- rodzi się 0,9 dzieci, przeżywa 0,9.

    Tyle tylko, że ta dana "0,9" jest tak cholernie uogólniona, że nie pozwala na jakiekolwiek przewidywanja. Np. u Neoniarzy, a chyba też u Łobuzów Dei, średnia to jakieś 4,5 młodego człowienia. Jico? Jiza pińcet lat, będą w Polszcze żyli sami Neoniarze? Na to by z prostackiej ekstrapolacjej wychodziło. Tak samo było w Quebec, to samo zrobili Amisze w Usiech.
  • edytowano November 2022
    Liczni osobnicy nie akceptowali czerwonej komuny bynajmniej nie ze względu na dławienie wolności osobistej i religijnej lecz z powodu niedoborów materialnych.

    Względem komuny tęczowej nie mają nic naprzeciwko.

  • edytowano November 2022
    TecumSeh napisal(a):
    polmisiek napisal(a): 99,99% muzyków ledwo wiąże koniec z końcem.
    Nie, po prostu mają inne źrodło utrzymania. Mój kuzyn pracuje na etacie, po godzinach gra na weselach, a tworzy głównie dla siebie i znajomych. Żyją ok, skoro stać ich na rower za 8 tys - mnie nie stać.
    OK, ale nie zmienia to sensu tego, co napisałem - z muzyki wyżyć jest dużo ciężej, niż kiedyś
    TecumSeh napisal(a):
    Nie. Pokolenie Urbana zawsze należało do Urbana. Błąd polega na tym, że niektórym się wydaje że pokolenie JP2 to wszyscy z danych roczników. Absolutnie nie.
    Ja jestem pokoleniem JP2 - śp Papież ukształtował mnie bezpośrednio, oraz tych którzy mnie kształtowali, pewnie wielu z Was tutaj (bo nie ukrywam że najpierw rubelka a potem excathedra mnie w dość istotny sposób ukształtowała). Moi znajomi, sąsiedzi, rodzice w szkole moich dzieci, znajomi ze wspólnot gdzie się przewijałem, itp - to są wszystko pokolenie JP2. Ok, niektórzy odpadli, ale większość pozakładała rodziny, porodziła dzieci i stara się je wychować w wierze.
    Źle to napisałem, ale nie miałem na myśli tego, że ci sami ludzie, którzy byli pokoleniem JP2, teraz są pokoleniem Urbana. Raczej tyle, że obecnie młodzież z JP2 raczej obrzydliwie żartuje, niż go słucha.
  • A to tak. Pono nawet młodzież katolicka.

    No ale nie mamy swoich dywizji w internecie, i to są skutki. Tamci są zorganizowani, więc się dołączają wolne elektrony, a my nie jesteśmy, więc i naszym wolnym elektronom, widząc ich zorganizowanie, się odechciewa.

    Świetnie to widać na wyklopie - lewactwo w sposób systematyczy, zdyscyplinowany, i szybki podłącza się pod prolewackie tematy, albo bekę z prawicy - i praktycznie nie widać sprzeciwu. Ale jak temat wypłynie antylewacki, albo lewactwo się spektakularnie skompromituje - nagle jest całkiem sporo sensownych komentarzy i plusów. Lewactwo stawia opór, ale jest w mniejszości.

    Bez organizacji nie odwojujemy internetu. A nie trzeba go nawet wygrywać - wystarczy mieć widoczną i walczącą swoją opcję.
  • janosik napisal(a):
    KazioToJa napisal(a):
    Teraz walczę z oczernianiem matek, uważam, że dowcipy o madkach powinny być ścigane karnie. I zaczynam szukać argumentów za uprzywilejowaniem matek w systemie emerytalnym, bo w systemie kapitałowym nie uwzględnia się ich pracy przy wychowaniu dzieci. Jest to o tyle skomplikowane, że kobiety są uprzywilejowane w systemie emerytalnym, właśnie z powodu macierzyństwa, ale to uprzywilejowanie obejmuje z automatu powiększającą się grupę bezdzietnych lub małodzietnych pań. I chciałabym przypomnieć, że prez. Mościcki zadeklarował, że zostanie ojcem chrzestnym każdego siódmego dziecka w rodzinie, a było to w czasach, gdy raczej obawiano się przeludnienia.

    Co do metodologii badań na Wyspach - dzietność liczy się dzisiaj przynajmniej w grupie kobiet statystycznie płodnych. I tak jest niższa od tej z WIelkiej Brytanii, w czasach tuskich.

    To raczej pretensje do feministek, które już dawno młodym kobietom zohydziły rolę kury domowej i mówiły coś o inkubatorach.

    Jakby czynnik ekonomiczny odgrywał tak dużą rolę to właściwie obecne czasy nie powinny stanowić przeszkód, bo w czym dzisiaj jest gorzej niż w stanie wojennym?
    już mówię - https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19810190097/O/D19810097.pdf to tekst rozporządzenia Rady Ministrów z lipca 1981 o wprowadzeniu urlopów wychowawczych. Par. 6 mówi o wysokości zasiłku wychowawczego wypłacanego kobietom udającym się na urlop wychowawczy. Panie miały szansę dostać najniższą krajową płacę, przez 6 lat a w przypadku dzieci niepełnosprawnych dłużej, za opiekę nad swoimi dziećmi. W tym jest gorzej. Zasiłki są niższe. Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale ten wielki przyrost naturalny w latach 80-tych w dużej części był wynikiem tego rozporządzenia. Potem ten zasiłek obniżano.
  • los napisal(a):
    Już pisałem - Kazio rzuciła spod palca, być może inspirując się jakąś antypolską stroną internatową, która chciała przysrać rządowi sprzeciwiającemu się Niemcom. Podejrzewam, że naprawdę dzietność Polek na wyspie jest mniejsza niż w Polsce, bo na zmywak jedzie się zapierdalać a nie niańczyć progeniturę, nie?

    Same liczby coś takiego sugerują. Uczciwie należało policzyć ile dzieci urodziła każda kobieta i uśrednić. Nikt nic takiego nie robi, bo na takie badania trzeba by kilkadziesiąt lat i niejednorodność w czasie mogłaby wyniki zaburzyć. Dziś liczy się kobiety, liczy urodzone dzieci, dzieli jedno przez drugie i skaluje jakimś mądrym współczynnikiem. Znaczy to, że dzietność 2,13 wśród kobiet, których wiek w 90% jest między 20 a 30 lat, to dużo mniej niż 1,3 wśród wszystkich kobiet, bo w życiu nie uwierzę, że Angole uwzględnili czynnik wieku. Ale dokładne badania przekraczają możliwości intelektualne dzbannikarzy.
    antypolską mówi Szanowny? https://www.winstonsolicitors.co.uk/blog/uk-poles-having-more-children Reagowanie na impuls, bez zastanowienia, tak to autorytety upadają.
  • Bez organizacji nie odwojujemy internetu. A nie trzeba go nawet wygrywać - wystarczy mieć widoczną i walczącą swoją opcję.
    O, to, to!
  • janosik napisal(a):
    Moja luźna teza jest taka, że właściwie dzisiaj większość dzieci rodzi się chcianych. Osiągnęliśmy taką kontrolę urodzin, że wpadki są łatwo eliminowane. Wynalezienie pigułki antykoncepcyjnej to był prawie, że przewrót kopernikański. Wcześniej dużo dzieci się rodziło niechcianych. Dzisiaj okazuje się, że brakuje tych niechcianych, a zastanawiamy się jak powiększyć ilość chcianych co jest niezwykle trudne. Bredzę?
    a po co ludzie mają dzieci? Jakie potrzeby zaspokajają decydując się na spłodzenie i wychowanie potomka?
  • loslos
    edytowano November 2022
    KazioToJa napisal(a):
    los napisal(a):
    Już pisałem - Kazio rzuciła spod palca, być może inspirując się jakąś antypolską stroną internatową, która chciała przysrać rządowi sprzeciwiającemu się Niemcom. Podejrzewam, że naprawdę dzietność Polek na wyspie jest mniejsza niż w Polsce, bo na zmywak jedzie się zapierdalać a nie niańczyć progeniturę, nie?

    Same liczby coś takiego sugerują. Uczciwie należało policzyć ile dzieci urodziła każda kobieta i uśrednić. Nikt nic takiego nie robi, bo na takie badania trzeba by kilkadziesiąt lat i niejednorodność w czasie mogłaby wyniki zaburzyć. Dziś liczy się kobiety, liczy urodzone dzieci, dzieli jedno przez drugie i skaluje jakimś mądrym współczynnikiem. Znaczy to, że dzietność 2,13 wśród kobiet, których wiek w 90% jest między 20 a 30 lat, to dużo mniej niż 1,3 wśród wszystkich kobiet, bo w życiu nie uwierzę, że Angole uwzględnili czynnik wieku. Ale dokładne badania przekraczają możliwości intelektualne dzbannikarzy.
    antypolską mówi Szanowny? https://www.winstonsolicitors.co.uk/blog/uk-poles-having-more-children Reagowanie na impuls, bez zastanowienia, tak to autorytety upadają.
    Nieustannie zachęcam koleżankę do przeczytania wpisu, który zacytowała. Z dwojga nas tylko jedno ma pojęcie o statystyce.
  • los napisal(a):
    KazioToJa napisal(a):
    los napisal(a):
    Już pisałem - Kazio rzuciła spod palca, być może inspirując się jakąś antypolską stroną internatową, która chciała przysrać rządowi sprzeciwiającemu się Niemcom. Podejrzewam, że naprawdę dzietność Polek na wyspie jest mniejsza niż w Polsce, bo na zmywak jedzie się zapierdalać a nie niańczyć progeniturę, nie?

    Same liczby coś takiego sugerują. Uczciwie należało policzyć ile dzieci urodziła każda kobieta i uśrednić. Nikt nic takiego nie robi, bo na takie badania trzeba by kilkadziesiąt lat i niejednorodność w czasie mogłaby wyniki zaburzyć. Dziś liczy się kobiety, liczy urodzone dzieci, dzieli jedno przez drugie i skaluje jakimś mądrym współczynnikiem. Znaczy to, że dzietność 2,13 wśród kobiet, których wiek w 90% jest między 20 a 30 lat, to dużo mniej niż 1,3 wśród wszystkich kobiet, bo w życiu nie uwierzę, że Angole uwzględnili czynnik wieku. Ale dokładne badania przekraczają możliwości intelektualne dzbannikarzy.
    antypolską mówi Szanowny? https://www.winstonsolicitors.co.uk/blog/uk-poles-having-more-children Reagowanie na impuls, bez zastanowienia, tak to autorytety upadają.
    Nieustannie zachęcam koleżankę do przeczytania wpisu, który zacytowała. Z dwojga nas tylko jedno ma pojęcie o statystyce.

    Losie, mnie nie obchodzi jak się ma dzietność populacji Polek w Wielkiej Brytani w stosunku do Brytyjek - bo tu był błąd metodyczny. Obchodzi mnie dzietność Polek z Wielkiej Brytani w stosunku do dzietności Polek w Polsce - a ta była wyższa dla tych, które wyjechały. Gdyby nawet w WB były tylko Polki w wieku rozrodczym, a w Polsce wszystkie, to i tak należałoby oczekiwać wyższej przeciętnej dzietności bo babcie były bardziej dzietne.
  • loslos
    edytowano November 2022
    KazioToJa napisal(a):
    Obchodzi mnie dzietność Polek z Wielkiej Brytani w stosunku do dzietności Polek w Polsce - a ta była wyższa dla tych, które wyjechały.
    Być może. Ale nie aż tak bardzo, by zadać sobie trud zrozumienia wpisu, który zacytowałaś. A to tylko dwa zdania, z czego jedynie jedno podrzędnie złożone.

  • Czyli co, bezpieczeństwo jest kluczowym aspektem dzietności ? Ale co to znaczy bezpieczeństwo ? Bo takie ogólnie rozumiane jest odwrotnie proporcjonalne do ilości narodzin, im bezpieczniej tym mniej bachorków. Nie oceniajmy dwóch rzeczywistości, to wprowadza jeszcze większy zamęt (w i tak bardzo trudnej materii), patrzmy co zmieniło się konkretnie w Polsce. Gdyby chodziło o bezpieczeństwo, przed pandemią byłby bejbi boom. A nie było. Dlaczego ?



  • JORGE napisal(a):
    Gdyby chodziło o bezpieczeństwo, przed pandemią byłby bejbi boom. A nie było. Dlaczego ?



    Powiedziałbym, że jeżeli już - to nie bezpieczeństwo, a poczucie bezpieczeństwa. A z tym już, m.in. dzięki skurwiałym mediom, jest znacznie gorzej niż z samym bezpieczeństwem.
  • edytowano November 2022
    Dajcie spokój, w 1950 dzietność wyniosła trzy koma siedem, a nie złoty pisiont, a nikt mnie nie przekona, że za Bieruta większe było bezpieczeństwo, infrastruktura czy wygoda życia.
  • Powtórzę - owe 2,13 dziecka na Polkę w UK to pic na wodę i fotomontaż. Zastosowano tę samą miarę statystyczną do 80-letnich Angielek i 20-letnich Polek i wyszło jak wyszło. Bezmyślna schematyczność to drugie imię Angoli.
  • WSZELAKO! 80-letnia Angolanka ma za sobą cały swój dorobek życiowy w postaci 2,1 czy 1,6 dziecka. To się sumuje, nie?
  • los napisal(a):
    Nadal zezwalam na przeczytanie mego wpisu, tego o https://excathedra.pl/index.php?p=/discussion/comment/443284/#Comment_443284
    Chodzi też o młode które jeszcze nie urodziły. No LOL.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    WSZELAKO! 80-letnia Angolanka ma za sobą cały swój dorobek życiowy w postaci 2,1 czy 1,6 dziecka. To się sumuje, nie?
    Ale te dzieci mają 40 lat i już nie są dziećmi
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Dajcie spokój, w 1950 dzietność wyniosła trzy koma siedem, a nie złoty pisiont, a nikt mnie nie przekona, że za Bieruta większe było bezpieczeństwo, infrastruktura czy wygoda życia.
    Ale była, w subiektywnym odczuciu, skończyła się wojna, Niemcy przestali mordować, żyć nie umierać. Zmieniły się standardy bezpieczeństwa.
  • Statystyka nie jest specjalnie trudną nauką ale jednak nauczenie się jej to jest kilka tysięcy godzin pracy i nie wpuszczają tam nikogo, kto nie wie co to logarytm. Już o tym pisałem, że żyjemy w strasznym czasach - wydaje się nam, że wiemy, jak działają rzeczy nas otaczające takie jak zegarek, komputer, samochód, samolot, system emerytalny, bank, internet a naprawdę gówno wiemy. Chłop dwieście lat temu był lepiej przygotowany do życia - bo wiedział na czym polega wóz drabiniasty, strzecha i kurna chata.
  • na boku: 'powszechność'
    TecumSeh napisal(a):
    JORGE napisal(a):Zaraz będziemy sektą w postchrześcijańskim świecie. Liczy się ilość, siłą Kościoła była powszechność. Ok, na początku drogi mamy małą ilość jakościowo wybitnych jednostek. Ale podczas zwijania się nie można w ten sposób na zagadnienie patrzeć.
    No właśnie nie do końca. Powszechności już nie ma, zostały jednostki tudzież małe grupy. A na pewno znacząca mniejszość. Dalej to nie zmienia faktu że mniejszość dość żywotna, i powoli zdaje sobie sprawę z bycia oblężoną twierdzą - a to konsoliduje i poniekąd wymusza rozsądek.
    Berek napisal(a):
    Liczy się ilość, siłą Kościoła była powszechność.
    Ekhem, ekhem, odwołam się do samego Założyciela:
    "Nie boj się, mała trzódko!".
    Kościół to nie ściganie się na rekordy ilościowe. Choć niekiedy i wierni, i hierarchia zdają się o tym zapominać.

    Koledzy fundamentalnie się mylą.
    Powszechność dziś jest większa niż kiedykolwiek w historii Kościoła.
    Choć w zasadzie nie jest mierzona (nie ma potrzeby).

    Wyznajemy w CREDO: "Wierzę w •jeden, •święty, •apostolski i •powszechny Kościół. Aaa wyznanie powstało, gdy Kościół był jeszcze małą trzódką. Aaaaa jest prawdą o Kościele od zesłania Ducha Świętego, kiedy to był mikro-trzódką, wręcz nawet quantum-trzódką.

    Ta powszechność po prostu nie definiuje się ilością wiernych.
  • JORGE napisal(a):
    Czyli co, bezpieczeństwo jest kluczowym aspektem dzietności ?
    Nie JORGE, tu jest odpowiedź:
    większość uwierzyła, że dziecko to nie miłość, a obowiązek zapewnienia odpowiedniego startu 'życiowego', a dziecko oczekuje zajęć dodatkowych i ekskluzywnej szkoły, a nie tego aby czuło się kochane.
    Zegar biologiczny dla kobiet jest bezlitosny, a dla mężczyzn jednak też, reszta to pochodna.

  • polmisiek napisal(a):
    Źle to napisałem, ale nie miałem na myśli tego, że ci sami ludzie, którzy byli pokoleniem JP2, teraz są pokoleniem Urbana. Raczej tyle, że obecnie młodzież z JP2 raczej obrzydliwie żartuje, niż go słucha.
    Podziękujmy pp. Dziwiszowie, Paetzowie, Pieronkowie, Skworcowie i całej masie ich pomagierów.

  • edytowano November 2022
    Gdyby powodem licznych odejść młodzieży od instytucjonalnego Kościoła Katolickiego było przede wszystkim (jak to jest deklarowane przez rozmaitych apostatów) niespełnianie przez jego hierarchów standardów ewangelicznych to protestanci i prawosławni powinni notować przyrost ilości wiernych. Czy coś takiego obecnie zachodzi?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.