Spirala kulturowego niszczenia rodziny jest już raczej nie do powstrzymania, znikąd nadziei. Kto za co odpowiada trudno rozstrzygnąć, ale faktem jest, że kobiety są bardziej na lewo, a faceci na prawo.
@janosik powiedział(a):
Spirala kulturowego niszczenia rodziny jest już raczej nie do powstrzymania, znikąd nadziei. Kto za co odpowiada trudno rozstrzygnąć, ale faktem jest, że kobiety są bardziej na lewo, a faceci na prawo.
Trudne czasy tworzą silnych ludzi, silni ludzie tworzą dobre czasy, dobre czasy tworzą słabych ludzi, a słabi ludzie tworzą trudne czasy.
Silne samce panują nad kobietami i tworzą świat, rodziny wg męskich, swoich kryteriów. To się w końcu znowu rozprzestrzeni.
@janosik powiedział(a):
Spirala kulturowego niszczenia rodziny jest już raczej nie do powstrzymania, znikąd nadziei. Kto za co odpowiada trudno rozstrzygnąć, ale faktem jest, że kobiety są bardziej na lewo, a faceci na prawo.
Nieprawda. Ta teza jest natrętnie wciskana, ale tak naprawdę jednym wielkim "montażem", perfidną intrygą mającą zafałszować postrzeganie rzeczywistości i utrudnić poruszanie się w niej.
Za wszystko, co się dzieje z kobietami i mężczyznami odpowiadają kobiety i mężczyźni - w równym stopniu i jednakowo. Amen.
Mężczyźni prowadzą i kreują rzeczywistość. Tak było, jest i będzie. Nam się wydaje, że akurat teraz jest inaczej, ale nie jest.
Tak, ale to mężczyźni wykreowali epokę przemysłową, która doprowadziła do wielkiej nierównowagi między płciami, faceci się bogacili i używali życia, a kobiety musiały być w domach. To w konsekwencji zrodziło feminizm. Potrzebna jest równowaga.
Czytałem kiedyś, że w XIX upowszechnił się termin "kryzys wieku średniego". Pierwotnie dotyczył on kobiet tuż przed 40-tką, dzieci odchowane, w życiu nudno, romansidła były wówczas u szczytu popularności - szukamy przygód.
"Tzw. kultura (popularne piosenki, sitcomy – tutaj faceci to prawie zawsze żałośni nieudacznicy, kobieta ta rozsądna i trzeźwa – kabarety, kolorowe pisemka dla kobiet itd.) zadbała w ostatnich dekadach o to, żeby nikt nie zapomniał, jak obrzydliwi są polscy mężczyźni."
Jak czytam, co panowie tutaj wypisują, to istotnie, chce mi się rzygać. [moderacja proszona o nie-gorszenie się ].
To już nawet nie filisterstwo, to jakieś pokraczne postaci prosto z Moliera. Aż nie wierzę, że za nickami kryją się żywi faceci.
Dokładnie. Facet w reklamie - ciota, niedojda, smarkający, umierający hipochondryk. kobieta silna, mądra, dominująca. Owszem tak może być, ale w mediach staje się tą regułą.
A odnośnie piorunów; proszę tego nie bagatelizować. Te panie robiły to całkiem świadomie, owczym pędem. Jakoś do tej pory na pewne znajome patrzę z pewnym chłodem. Wtedy szatan wył na polskich ulicach i w polskich internetach. Koncerty heavy metalowe to igraszka przy tym.
Proszę, nie łapmy się słówka - to nie zmienia meritum.
To one nie wiedziały, co się krzyczy na tych spędach. Teraz w epoce szybkiego przepływu informacji, zresztą te marsze były nieraz transmitowane live. Naprawdę do tej pory nie mogę zrozumieć co kierowało pewnymi znanymi mi osobami. Jeśli ta nakładka na profilowym wisiała kilkanaście dobrych dni, to o czym tu mówimy.
To jest największa tajemnica świata, zrozumiesz ją i będziesz światem rządzić. Jak to jest, że istoty stworzone na obraz i podobieństwo Przedwiecznego, nie wyzbywając się duszy nieśmiertelnej ani na chwilę, zachowują się jak bezrozumne stworzenia?
@Staszek2 powiedział(a):
Dokładnie. Facet w reklamie - ciota, niedojda, smarkający, umierający hipochondryk. kobieta silna, mądra, dominująca. Owszem tak może być, ale w mediach staje się tą regułą.
A odnośnie piorunów; proszę tego nie bagatelizować. Te panie robiły to całkiem świadomie, owczym pędem. Jakoś do tej pory na pewne znajome patrzę z pewnym chłodem. Wtedy szatan wył na polskich ulicach i w polskich internetach. Koncerty heavy metalowe to igraszka przy tym.
Niedawno w byłej już pracy podczas przerwy kawowo-herbacianej rozmawiałem z pewną znajomą - młodą jeszcze kobietą (zbliżającą się dopiero do trzydziestki). Rozmowa zeszła na tematy światopoglądowe - zrazu bardziej obyczajowe, ale w miarę posuwania się rozmowy do przodu przesuwające się w stronę polityczną. Powiedziałem mianowicie, iż jestem przeciwny napuszczaniu ludzi na siebie na tle płci - i to w obi strony. Następnie zacząłem "symetrystycznie" walić na przemian w mizoginów i w feministki. Reakcja rozmówczyni była zdecydowanie pozytywna! O żadnej obronie feminizmu czy wypowiedziach w duchu czarnomarszowym nie było mowy. W filipikach antyfeministycznych poruszyłem wątek podobny do pierwszego akapitu kolegi, a mianowicie dyskredytowanie mężczyzn jako takich, aczkolwiek posłużyłem się innym przykładem. Zwróciłem mianowicie uwagę na pewną rzecz, na którą nikt nie zwraca z Kolegą (a także mizoginami wypowiadającymi się wcześniej w wątku :P) włącznie - otóż na wylansowanie słowa "faceci". Używa się go niezbyt poprawnie jako nieco bardziej kolokwialne określenie mężczyzny. Tymczasem to słowo tak właściwie oznacza kogoś nieokreślonego. Ma zresztą swoją żeńską wersję - "facetkę". Przede wszystkim zaś brzmi dość lekceważąco. Znajoma na to: "Hmm... Faktycznie! "Mężczyzna" to brzmi tak dostojniej, dumnie, a "facet" - tak jak mówisz... lekceważąco". W pewnym momencie zszedłem na konwencję stambulską i zacząłem jeździć po niej i po jej lewackich obrońcach. Nadal nie wywołało to żadnej polemiki czy choćby wątpliwości. Muszę wszakże zaznaczyć, że z tą znajomą nie rozmawiałem nigdy wcześniej (później zresztą też) o polityce, więc istnieje ewentualność, że ma ona konserwatywne poglądy, przez co wyważałem otwarte drzwi. Niemniej nigdy nie spotkałem się z agresywnym feminizmem (czy wręcz z feminizmem w ogóle) w "realu", a jedynie w internecie. Zażartowałem kiedyś nawet, że powinienem zostać bohaterem komiksu, bo jestem chyba jakimś X-menem mającym supermoc w postaci wytwarzania wokół siebie pola siłowego odbijającego feministki. No a co do tych reklam - pełna zgoda. Też byłem zniesmaczony. No tu przy okazji warto dodać że telewizja publiczna niby prawicowa, w kwestiach politycznych uprawiająca toporną propagandę, w sferze obyczajowej nie różni się zbytnio od TVN-u. Na stulecie niepodległości napluła polskim patriotom w twarz produkując feministyczną szmirę pod tytułem "Drogi wolności".
No, a czarcich i pioruńskich protestów nie lekceważę. Przeciwnie - zastanawiałem się, jak temu przeciwdziałać, co więcej, mogę się nawet pochwalić pewnymi sukcesami. Mam dwie znajome, które wyraźnie się "naprostowały". W 2016 r. z sympatią odnosiły się do czarcich protestów, teraz lajkują artykuły o Kościele, świętych, historii Polski a nawet (to rzadziej, ale jednak) prawicową publicystykę o antylewackiej wymowie.
Nie wymagajcie od kobiet, które nienawidzą obecnego świata, czują się w nim źle, opuszczone, samotne, zostawione same z problemami, nie w swojej roli, ogólnie wkurwione, żeby działały, zachowywały się i myślały racjonalnie. Będą napieprzać we wszystko, a szczególnie w to co z założenia powinno zapewniać stabilność, a tego nie zapewnia. Czyli w mężczyzn, w Kościół, w prawa, które nie działają, w system który daje marazm.
No, a czarcich i pioruńskich protestów nie lekceważę. Przeciwnie - zastanawiałem się, jak temu przeciwdziałać, co więcej, mogę się nawet pochwalić pewnymi sukcesami. Mam dwie znajome, które wyraźnie się "naprostowały". W 2016 r. z sympatią odnosiły się do czarcich protestów, teraz lajkują artykuły o Kościele, świętych, historii Polski a nawet (to rzadziej, ale jednak) prawicową publicystykę o antylewackiej wymowie.
I git. Spokojnie. Róbmy swoje. Działajmy i myślmy wg naszych kryteriów. Nie ostentacyjnie, ale zaznaczajmy co myślimy. Działajmy to chyba najważniejsze, bierności kobiety nienawidzą. Wszystko się naprostuje, ale nie od razu, jak to w życiu.
@Pani_Łyżeczka powiedział(a):
To jest meritum.
Grzeszy się świadomie.
Czy znajome są tylko obdarzane chłodnym spojrzeniem czy choć jakieś upomnienie braterskie było?
Ja wyleciałam z pewnych kręgów towarzyskich deklarując werbalnie nieudział.
Było wyrażenie opinii, typu co ja myslę o tym, nie bezpośrednio do tych osób, ale przy tych osobach. Natomiast pod postem pewnej koleżanki napisałem otwarcie, co tym sądzę. I o dziwo, po kilku dniach usunęła nakładko-pioruna. Może to byl efekt mojej wypowiedzi, może nie. Natomiast nie spotkałem się z tym, żeby ktoś wyraził publicznie swój żal, czy choćby zdystansował się od tego co wówczas robił. @Rzchanym Odnośnie "facetów". Coś co latami tkwi w języku i jest zupełnie czwartorzędne, miałoby teraz determinować istotę relacji między płciami?
No, a czarcich i pioruńskich protestów nie lekceważę. Przeciwnie - zastanawiałem się, jak temu przeciwdziałać, co więcej, mogę się nawet pochwalić pewnymi sukcesami. Mam dwie znajome, które wyraźnie się "naprostowały". W 2016 r. z sympatią odnosiły się do czarcich protestów, teraz lajkują artykuły o Kościele, świętych, historii Polski a nawet (to rzadziej, ale jednak) prawicową publicystykę o antylewackiej wymowie.
I git. Spokojnie. Róbmy swoje. Działajmy i myślmy wg naszych kryteriów. Nie ostentacyjnie, ale zaznaczajmy co myślimy. Działajmy to chyba najważniejsze, bierności kobiety nienawidzą. Wszystko się naprostuje, ale nie od razu, jak to w życiu.
Sytuacja życiowa wielu kobiet faktycznie jest zła, ale walenie w Kościół (wszak nie on wypchnął kobiety do pracy) oraz popieranie aborcji, rozwiązłości i dekompozycji rodzin nigdy nie stanowi racji, faktyczny wróg jest gdzie indziej.
Nieletnim i niedoświadczonym "Julkom" można wybaczyć złe ukierunkowanie ataków, ale nie dorosłym "Karynom" i "Grażynom".
@Staszek2 powiedział(a): @Rzchanym Odnośnie "facetów". Coś co latami tkwi w języku i jest zupełnie czwartorzędne, miałoby teraz determinować istotę relacji między płciami?
"Tkwi latami w języku", bo zostało do niego wprowadzone, tak samo jak "uchodźcy" zamiast "imigrantów" i różne inne kwiatki. Jeśli o chodzi o feminizm, to jeszcze dorzucę drugie określenie zanieczyszczające język, tworzące chaos pojęciowy i mieszające w głowach, wciskane przez środowiska feministyczne - "zdrowy egoizm".
Za wszystko, co się dzieje z kobietami i mężczyznami odpowiadają kobiety i mężczyźni - w równym stopniu i jednakowo. Amen.
Mężczyźni prowadzą i kreują rzeczywistość. Tak było, jest i będzie. Nam się wydaje, że akurat teraz jest inaczej, ale nie jest.
Tak, ale to mężczyźni wykreowali epokę przemysłową, która doprowadziła do wielkiej nierównowagi między płciami, faceci się bogacili i używali życia, a kobiety musiały być w domach. To w konsekwencji zrodziło feminizm. Potrzebna jest równowaga.
Bogacili się w fabryce.
SMALCZYCA CZŁEKOKSZTAŁTNA.
Ecperyment Calhouna trafnia opisuje naszą rzeczywistość.
Psiecko kufnia.
A jakieś argumenty masz ? Czy powielamy kompletni nie nasze, wymyślone, wydurnione schematy ? Schematy które nie działają (bo jak mogą działać skoro są nieludzkie, odpięte) ?
Wygląda na to, że do różnych zagadek metafizycznych i przyrodniczych – jak np. ile diabłów mieści się na końcu szpilki i po co kazuarowi „hełm” na czubku głowy – należy dopisać kolejną: po co kobiecie rozum? I czy stwierdzenie tegoż ma jakieś implikacje, np. w postaci posiadania wolnej woli i odpowiedzialności za czyny.
@Motes powiedział(a):
Wygląda na to, że do różnych zagadek metafizycznych i przyrodniczych – jak np. ile diabłów mieści się na końcu szpilki i po co kazuarowi „hełm” na czubku głowy – należy dopisać kolejną: po co kobiecie rozum? I czy stwierdzenie tegoż ma jakieś implikacje, np. w postaci posiadania wolnej woli i odpowiedzialności za czyny.
I do takich wniosków doprowadził kolegę rozum? No to chyba sam sobie kolega odpowiedział.
Wygląda że i my musimy na nowo odkryć, że kobiety i męzczyźni się różnią od siebie. Po wpisach tutaj widać że zarówno kobiety jak i mezczyźni mają z tym problem.
@janosik powiedział(a):
Spirala kulturowego niszczenia rodziny jest już raczej nie do powstrzymania, znikąd nadziei. Kto za co odpowiada trudno rozstrzygnąć, ale faktem jest, że kobiety są bardziej na lewo, a faceci na prawo.
Każdy facet jest bardziej na prawo jak ma dorastającą córkę.
Komentarz
Za wszystko, co się dzieje z kobietami i mężczyznami odpowiadają kobiety i mężczyźni - w równym stopniu i jednakowo. Amen.
Spirala kulturowego niszczenia rodziny jest już raczej nie do powstrzymania, znikąd nadziei. Kto za co odpowiada trudno rozstrzygnąć, ale faktem jest, że kobiety są bardziej na lewo, a faceci na prawo.
Tak jest.
Trudne czasy tworzą silnych ludzi, silni ludzie tworzą dobre czasy, dobre czasy tworzą słabych ludzi, a słabi ludzie tworzą trudne czasy.
Silne samce panują nad kobietami i tworzą świat, rodziny wg męskich, swoich kryteriów. To się w końcu znowu rozprzestrzeni.
Mężczyźni prowadzą i kreują rzeczywistość. Tak było, jest i będzie. Nam się wydaje, że akurat teraz jest inaczej, ale nie jest.
Nieprawda. Ta teza jest natrętnie wciskana, ale tak naprawdę jednym wielkim "montażem", perfidną intrygą mającą zafałszować postrzeganie rzeczywistości i utrudnić poruszanie się w niej.
Która teza jest nieprawdą?
No ta z Kolegi poprzedniego komentarza - ta, że "kobiety są bardziej na lewo a faceci na prawo"
Tak, ale to mężczyźni wykreowali epokę przemysłową, która doprowadziła do wielkiej nierównowagi między płciami, faceci się bogacili i używali życia, a kobiety musiały być w domach. To w konsekwencji zrodziło feminizm. Potrzebna jest równowaga.
Chyba mogły być w domach.
Czytałem kiedyś, że w XIX upowszechnił się termin "kryzys wieku średniego". Pierwotnie dotyczył on kobiet tuż przed 40-tką, dzieci odchowane, w życiu nudno, romansidła były wówczas u szczytu popularności - szukamy przygód.
Amen!
"Tzw. kultura (popularne piosenki, sitcomy – tutaj faceci to prawie zawsze żałośni nieudacznicy, kobieta ta rozsądna i trzeźwa – kabarety, kolorowe pisemka dla kobiet itd.) zadbała w ostatnich dekadach o to, żeby nikt nie zapomniał, jak obrzydliwi są polscy mężczyźni."
Jak czytam, co panowie tutaj wypisują, to istotnie, chce mi się rzygać. [moderacja proszona o nie-gorszenie się ].
To już nawet nie filisterstwo, to jakieś pokraczne postaci prosto z Moliera. Aż nie wierzę, że za nickami kryją się żywi faceci.
Dokładnie. Facet w reklamie - ciota, niedojda, smarkający, umierający hipochondryk. kobieta silna, mądra, dominująca. Owszem tak może być, ale w mediach staje się tą regułą.
A odnośnie piorunów; proszę tego nie bagatelizować. Te panie robiły to całkiem świadomie, owczym pędem. Jakoś do tej pory na pewne znajome patrzę z pewnym chłodem. Wtedy szatan wył na polskich ulicach i w polskich internetach. Koncerty heavy metalowe to igraszka przy tym.
Jak można robić coś świadomie w owczym pędzie?
Proszę, nie łapmy się słówka - to nie zmienia meritum.
To one nie wiedziały, co się krzyczy na tych spędach. Teraz w epoce szybkiego przepływu informacji, zresztą te marsze były nieraz transmitowane live. Naprawdę do tej pory nie mogę zrozumieć co kierowało pewnymi znanymi mi osobami. Jeśli ta nakładka na profilowym wisiała kilkanaście dobrych dni, to o czym tu mówimy.
To jest największa tajemnica świata, zrozumiesz ją i będziesz światem rządzić. Jak to jest, że istoty stworzone na obraz i podobieństwo Przedwiecznego, nie wyzbywając się duszy nieśmiertelnej ani na chwilę, zachowują się jak bezrozumne stworzenia?
To jest meritum.
Grzeszy się świadomie.
Czy znajome są tylko obdarzane chłodnym spojrzeniem czy choć jakieś upomnienie braterskie było?
Ja wyleciałam z pewnych kręgów towarzyskich deklarując werbalnie nieudział.
Niedawno w byłej już pracy podczas przerwy kawowo-herbacianej rozmawiałem z pewną znajomą - młodą jeszcze kobietą (zbliżającą się dopiero do trzydziestki). Rozmowa zeszła na tematy światopoglądowe - zrazu bardziej obyczajowe, ale w miarę posuwania się rozmowy do przodu przesuwające się w stronę polityczną. Powiedziałem mianowicie, iż jestem przeciwny napuszczaniu ludzi na siebie na tle płci - i to w obi strony. Następnie zacząłem "symetrystycznie" walić na przemian w mizoginów i w feministki. Reakcja rozmówczyni była zdecydowanie pozytywna! O żadnej obronie feminizmu czy wypowiedziach w duchu czarnomarszowym nie było mowy. W filipikach antyfeministycznych poruszyłem wątek podobny do pierwszego akapitu kolegi, a mianowicie dyskredytowanie mężczyzn jako takich, aczkolwiek posłużyłem się innym przykładem. Zwróciłem mianowicie uwagę na pewną rzecz, na którą nikt nie zwraca z Kolegą (a także mizoginami wypowiadającymi się wcześniej w wątku :P) włącznie - otóż na wylansowanie słowa "faceci". Używa się go niezbyt poprawnie jako nieco bardziej kolokwialne określenie mężczyzny. Tymczasem to słowo tak właściwie oznacza kogoś nieokreślonego. Ma zresztą swoją żeńską wersję - "facetkę". Przede wszystkim zaś brzmi dość lekceważąco. Znajoma na to: "Hmm... Faktycznie! "Mężczyzna" to brzmi tak dostojniej, dumnie, a "facet" - tak jak mówisz... lekceważąco". W pewnym momencie zszedłem na konwencję stambulską i zacząłem jeździć po niej i po jej lewackich obrońcach. Nadal nie wywołało to żadnej polemiki czy choćby wątpliwości. Muszę wszakże zaznaczyć, że z tą znajomą nie rozmawiałem nigdy wcześniej (później zresztą też) o polityce, więc istnieje ewentualność, że ma ona konserwatywne poglądy, przez co wyważałem otwarte drzwi. Niemniej nigdy nie spotkałem się z agresywnym feminizmem (czy wręcz z feminizmem w ogóle) w "realu", a jedynie w internecie. Zażartowałem kiedyś nawet, że powinienem zostać bohaterem komiksu, bo jestem chyba jakimś X-menem mającym supermoc w postaci wytwarzania wokół siebie pola siłowego odbijającego feministki. No a co do tych reklam - pełna zgoda. Też byłem zniesmaczony. No tu przy okazji warto dodać że telewizja publiczna niby prawicowa, w kwestiach politycznych uprawiająca toporną propagandę, w sferze obyczajowej nie różni się zbytnio od TVN-u. Na stulecie niepodległości napluła polskim patriotom w twarz produkując feministyczną szmirę pod tytułem "Drogi wolności".
No, a czarcich i pioruńskich protestów nie lekceważę. Przeciwnie - zastanawiałem się, jak temu przeciwdziałać, co więcej, mogę się nawet pochwalić pewnymi sukcesami. Mam dwie znajome, które wyraźnie się "naprostowały". W 2016 r. z sympatią odnosiły się do czarcich protestów, teraz lajkują artykuły o Kościele, świętych, historii Polski a nawet (to rzadziej, ale jednak) prawicową publicystykę o antylewackiej wymowie.
Nie wymagajcie od kobiet, które nienawidzą obecnego świata, czują się w nim źle, opuszczone, samotne, zostawione same z problemami, nie w swojej roli, ogólnie wkurwione, żeby działały, zachowywały się i myślały racjonalnie. Będą napieprzać we wszystko, a szczególnie w to co z założenia powinno zapewniać stabilność, a tego nie zapewnia. Czyli w mężczyzn, w Kościół, w prawa, które nie działają, w system który daje marazm.
I mają rację.
I git. Spokojnie. Róbmy swoje. Działajmy i myślmy wg naszych kryteriów. Nie ostentacyjnie, ale zaznaczajmy co myślimy. Działajmy to chyba najważniejsze, bierności kobiety nienawidzą. Wszystko się naprostuje, ale nie od razu, jak to w życiu.
Było wyrażenie opinii, typu co ja myslę o tym, nie bezpośrednio do tych osób, ale przy tych osobach. Natomiast pod postem pewnej koleżanki napisałem otwarcie, co tym sądzę. I o dziwo, po kilku dniach usunęła nakładko-pioruna. Może to byl efekt mojej wypowiedzi, może nie. Natomiast nie spotkałem się z tym, żeby ktoś wyraził publicznie swój żal, czy choćby zdystansował się od tego co wówczas robił.
@Rzchanym Odnośnie "facetów". Coś co latami tkwi w języku i jest zupełnie czwartorzędne, miałoby teraz determinować istotę relacji między płciami?
To nie na szczęście jest herezją. > @JORGE powiedział(a):
Sytuacja życiowa wielu kobiet faktycznie jest zła, ale walenie w Kościół (wszak nie on wypchnął kobiety do pracy) oraz popieranie aborcji, rozwiązłości i dekompozycji rodzin nigdy nie stanowi racji, faktyczny wróg jest gdzie indziej.
Nieletnim i niedoświadczonym "Julkom" można wybaczyć złe ukierunkowanie ataków, ale nie dorosłym "Karynom" i "Grażynom".
"Tkwi latami w języku", bo zostało do niego wprowadzone, tak samo jak "uchodźcy" zamiast "imigrantów" i różne inne kwiatki. Jeśli o chodzi o feminizm, to jeszcze dorzucę drugie określenie zanieczyszczające język, tworzące chaos pojęciowy i mieszające w głowach, wciskane przez środowiska feministyczne - "zdrowy egoizm".
Co do zasady tak.
Bogacili się w fabryce.
Psiecko kufnia.
A jakieś argumenty masz ? Czy powielamy kompletni nie nasze, wymyślone, wydurnione schematy ? Schematy które nie działają (bo jak mogą działać skoro są nieludzkie, odpięte) ?
Wygląda na to, że do różnych zagadek metafizycznych i przyrodniczych – jak np. ile diabłów mieści się na końcu szpilki i po co kazuarowi „hełm” na czubku głowy – należy dopisać kolejną: po co kobiecie rozum? I czy stwierdzenie tegoż ma jakieś implikacje, np. w postaci posiadania wolnej woli i odpowiedzialności za czyny.
I do takich wniosków doprowadził kolegę rozum? No to chyba sam sobie kolega odpowiedział.
Wygląda że i my musimy na nowo odkryć, że kobiety i męzczyźni się różnią od siebie. Po wpisach tutaj widać że zarówno kobiety jak i mezczyźni mają z tym problem.
Każdy facet jest bardziej na prawo jak ma dorastającą córkę.