Informacja została przekazana przez Biały Dom. Georgette Mosbacher zastąpi na stanowisku ambasadora USA w Polsce Paula W. Jonesa, który został mianowany przez Baracka Obamę i urzędował od 11 września 2015 r.
W listopadzie 2017 r. reporter Witrualnej Polski ustalił, że nominacja dla Mosbacher była poważnie brana pod uwagę w Waszyngtonie. Lobbowały za nią również polskie władze.
- Retoryka strony polskiej w rozmowach z Komisją Europejską zmieniła się; ja miałem inne instrukcje - żeby twardo bronić naszych interesów; w tej chwili jest inne spojrzenie - powiedział w środę b. szef MSZ Witold Waszczykowski.
Nie wiem dlaczego takie rzeczy zdarzają się często w USA i coraz częściej w Europie Zachodniej. Znaczy masowe zabójstwa niewinnych nieznajomych lub luźno związanych dokonywane przez "wkurzonych", "zbuntowanych" i"sfrustrowanych". Jeszcze bardziej interesujące jest pytanie dlaczego takie rzeczy nie zdarzają się lub zdarzają się sporadycznie u nas w Polsce, czy na podobno dzikiej Ukrainie. Dostęp do broni tłumaczy to w niewielkim stopniu. Jakby kto chciał nie powinien mieć i w Polsce problemu. Widać nie chce. Czemu? Czy to wynika z tego że podobno pesymistyczni i mający niską samoocenę Polacy tak naprawdę są optymistyczni i mają wysoka samoocenę? No i że badania i analizy socjologiczne, które tak twierdzą, nadają się do kosza? A może to wynika z "murzyńskości" odkrytej przez Radka Sikorskiego lub z podobno niewolniczego charakteru Polaków i braku zuchwałości? Wiadomo raby się nie buntują tylko biorą baty bez szemrania. Czy to jednak nie bierze się z poważnego stosunku do chrześcijaństwa nawet u tych, którym się wydaje że są niewierzący i do polskości nawet u tych którzy werbalnie polską tradycją gardzą i się jej wstydzą? Polak - katolik nie morduje niewinnych, a nawet przeciwników i tych których nie lubi, nie odgrywa się na nich za swoje krzywdy i niepowodzenia.
Rafał napisal(a): Polak - katolik nie morduje niewinnych, a nawet przeciwników i tych których nie lubi, nie odgrywa się na nich za swoje krzywdy i niepowodzenia.
Bo jest gnuśny, podobno. To co łączy strzelców z USA to fakt że znakomita większość przyjmuje jakieś leki na depresję.
Rycerskość charakteryzuje rycerzy, a nie całą społeczność. Rzecz w tym aby vi rycerze byli, rycerzami się czuli i jak rycerze postępowali. Drugi warunek to aby społeczność tych rycerzy szanowała i im ufała, aby za nimi szła. Ostanie zmiany w Polsce można tak właśnie rozumieć. Pojawili się jednak rycerze i społeczność w większości za nimi idzie. Odrzuciła bandytów, złodziei i zdrajców. Nabrała też więcej zaufania do tych rycerzy i sama odwagi.
Co do "pozytywnego myślenia" to coś w tym jest. Stało się ono na Zachodzie i u lokalnych liberałów i postępaków szkodliwym i fałszywym rytuałem, wręcz obowiązkiem. W Polsce z kolei takim rytuałem jest narzekanie i uniżanie się. Na szczęście są coraz częściej tylko głupim i szkodliwym nawykiem pozbawiony treści, a wręcz niezgodnym z samopoczuciem i opinią narzekających i uniżających się. No w Polsce nie ma komu i po co strzelać do dzieci w szkole czy klientów w markecie. Nie narzekajmy więc że zapał do wieszania niegodziwców na latarniach też jest niewielki. Jesteśmy inni i mamy inne - swoje metody.
Rafał napisal(a): Nie wiem dlaczego takie rzeczy zdarzają się często w USA i coraz częściej w Europie Zachodniej. Znaczy masowe zabójstwa niewinnych nieznajomych lub luźno związanych dokonywane przez "wkurzonych", "zbuntowanych" i"sfrustrowanych". Jeszcze bardziej interesujące jest pytanie dlaczego takie rzeczy nie zdarzają się lub zdarzają się sporadycznie u nas w Polsce, czy na podobno dzikiej Ukrainie.
Ależ to bardzo proste. Był Kolega przynajmniej kilka miesięcy w USA? Nie daje się nie zauważyć pewnych rzeczy.
Rafał napisal(a): Dostęp do broni tłumaczy to w niewielkim stopniu. Jakby kto chciał nie powinien mieć i w Polsce problemu. Widać nie chce. Czemu?
Co do dostępu do broni w Polsce - raz jeszcze powtarzam. Kolega sobie może kupić czarnoprochowca, takiego remingtona 1858 new army z szybkowymiennymi bębęnkami (najlepiej kaliber 44) do tego trzy dodatkowe bębenki, załadować wszystko, po czym Kolega może zabić albo co najmniej ciężko ranić 24 osoby. A jak załaduje więcej bębnów, to i odpowiednio więcej ludzi zginie. W tym roku mija 14 lat odkąd broń czarnoprochową w Polsce można kupić bez żadnych pozwoleń. Posiada ją setki tysięcy ludzi (nikt nie wie dokładnie ile). Praktycznie nie ma osoby któraby nie słyszałą o tym, a już na pewno wśród ludzi którzy myślą o jakimś przestępstwie. Mimo wszystko - przestępstw z udziałem broni czarnoprochowej praktycznie nie ma. A tym bardziej nie ma masakr. Co do szkoły - była kiedyś sytuacja że przyszedł człowiek z siekierą i zaatakował nauczyciela. Ale nie kojarzę nic innego, jeśli o napad z bronią w szkole (albo tłumie) chodzi.
Rafał napisal(a): Czy to wynika z tego że podobno pesymistyczni i mający niską samoocenę Polacy tak naprawdę są optymistyczni i mają wysoka samoocenę? No i że badania i analizy socjologiczne, które tak twierdzą, nadają się do kosza? A może to wynika z "murzyńskości" odkrytej przez Radka Sikorskiego lub z podobno niewolniczego charakteru Polaków i braku zuchwałości? Wiadomo raby się nie buntują tylko biorą baty bez szemrania. Czy to jednak nie bierze się z poważnego stosunku do chrześcijaństwa nawet u tych, którym się wydaje że są niewierzący i do polskości nawet u tych którzy werbalnie polską tradycją gardzą i się jej wstydzą? Polak - katolik nie morduje niewinnych, a nawet przeciwników i tych których nie lubi, nie odgrywa się na nich za swoje krzywdy i niepowodzenia.
Polacy to przede wszystkim katolicy i katolickość determinuje kulturę w jakiej się wychowujemy i wzrastamy. I to wpływa nawet na niewierzących. Nie wpływa w przypadku zdrad, rozwodów itp - a to dlatego że jednocześnie w kulturze masowej promuje się "prawo do szczęścia" itp - zabójstw póki co nikt nie promuje. Ani zemsty.
Rafał napisal(a): Co do "pozytywnego myślenia" to coś w tym jest. Stało się ono na Zachodzie i u lokalnych liberałów i postępaków szkodliwym i fałszywym rytuałem, wręcz obowiązkiem. W Polsce z kolei takim rytuałem jest narzekanie i uniżanie się. Na szczęście są coraz częściej tylko głupim i szkodliwym nawykiem pozbawiony treści, a wręcz niezgodnym z samopoczuciem i opinią narzekających i uniżających się. No w Polsce nie ma komu i po co strzelać do dzieci w szkole czy klientów w markecie. Nie narzekajmy więc że zapał do wieszania niegodziwców na latarniach też jest niewielki. Jesteśmy inni i mamy inne - swoje metody.
W USA wszyscy udają szczęśliwych bo taka jest tam kultura. Poza tym relacje międzyludzkie są strasznie płytkie - bardzo łatwo jest być samotnym który jest pogardzany a co najmniej ignorowany przez wszystkich. Religia nie jest katalizatorem niczego - jeśli sam nie jesteś wierzący i to głęboko. Stosunek do ludzkiego życia też jest inny niż u nas - u nas to świętość, tam, to wartość głównie dla jednostki, czyli moje życie dla mnie, ale twoje dla mnie już niekoniecznie (zależy od mojego światopoglądu). I nie czarujmy się - przepisy w USA co do posiadania broni są idiotyczne z założenia, a konkretnie różnice między stanami przy braku jakiejkolwiek kontroli przepływu ludności. To znaczy, że w jednych stanach dostaniesz broń bez żadnych problemów, a w drugich jest to praktycznie nie do zrobienia i oczywiście nie wolno jej nosić. No i osławione "gun free zones".
Schemat prosty - bierzesz broń tam gdzie to łatwe, idziesz tam gdzie jej na pewno nie mają i robisz sieczkę.
No waśnie. "Gun Controlled" (i zarazem amerycka stolica strzelanin) Ciupago, a pod bokiem Indiana, z której przez granicę stanu dyma do Illinoisówka każda broń, o jakiej można pomarzyć. Życie.
Ja kedyś byłem parę miechów w Usiech i to co mnie najbardziej zszokowało, to fakt, że na imprezkę towarzyską każdy przychodzi se swoim browcem i swój browiec łoi, innym od tego wara i vice versa.
Co do dostępu do broni w Polsce - raz jeszcze powtarzam. Kolega sobie może kupić czarnoprochowca, takiego remingtona 1858 new army z szybkowymiennymi bębęnkami (najlepiej kaliber 44) do tego trzy dodatkowe bębenki, załadować wszystko.(..) A jak załaduje więcej bębnów,
A potem czyścic te wszystkie bębny ze smoły? proch nitro jednak tak nie brudzi.
Nie byłem nigdy w USA dłużej niż kilka dni. Co więc jest takiego w ich życiu że tak się wkurzają że idą strzelać do tłumu? To dość ważne bo nasz najważniejszy i najsilniejszy sojusznik. Chyba mamy ich mocno wyidealizowany obraz. No i wniosek jest coraz bardziej oczywisty: Polska to wspaniały kraj, najlepszy na świecie. Polacy to wspaniały, otwarty, głodny życia i przyjazny naród. Niestety obraz psują polskojęzyczni odszczepieńcy.
pantelej napisal(a): A potem czyścic te wszystkie bębny ze smoły? proch nitro jednak tak nie brudzi.
Pisałem o ewentualnej masakrze - wtedy o czyszczenie bębnów nie ma się co martwić:) A co do czyszczenia bębnów, gdyby jednak nie chodziło o masakrę a o zabawę na strzelnicy - panie kolego mydło i gorąca woda najlepsze. Tylko potem dobrze wysusz i spryskaj brunoxem.
Rafał napisal(a): Nie byłem nigdy w USA dłużej niż kilka dni. Co więc jest takiego w ich życiu że tak się wkurzają że idą strzelać do tłumu? To dość ważne bo nasz najważniejszy i najsilniejszy sojusznik. Chyba mamy ich mocno wyidealizowany obraz.
No to właśnie napisałem:
TecumSeh napisal(a): W USA wszyscy udają szczęśliwych bo taka jest tam kultura. Poza tym relacje międzyludzkie są strasznie płytkie - bardzo łatwo jest być samotnym który jest pogardzany a co najmniej ignorowany przez wszystkich. Religia nie jest katalizatorem niczego - jeśli sam nie jesteś wierzący i to głęboko. Stosunek do ludzkiego życia też jest inny niż u nas - u nas to świętość, tam, to wartość głównie dla jednostki, czyli moje życie dla mnie, ale twoje dla mnie już niekoniecznie (zależy od mojego światopoglądu). I nie czarujmy się - przepisy w USA co do posiadania broni są idiotyczne z założenia (...)
Rafał napisal(a):
No i wniosek jest coraz bardziej oczywisty: Polska to wspaniały kraj, najlepszy na świecie. Polacy to wspaniały, otwarty, głodny życia i przyjazny naród. Niestety obraz psują polskojęzyczni odszczepieńcy.
Ależ oczywiście. Ale to nasza wina że my im na to pozwalamy. Bo nas jest więcej. Kolega jako biznesmen i to spełniony, może prowadzić skuteczną działalność edukacyjną. Ale nie wśród równych sobie, tylko tych przeciętnych, jak ja - pokazywac im, że człowiek sukcesu, bez kompleksów, racjonalny itp - widzi sens i przyszłość w wierze, patriotyźmie, w konserwatywnych wartościach, nie wstydzi się (mimo zastrzeżeń) głosować na PiS, i tak dalej. Bo nadal jesteśmy tresowani kompleksami. Coraz mniej, ale jednak.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Ja kedyś byłem parę miechów w Usiech i to co mnie najbardziej zszokowało, to fakt, że na imprezkę towarzyską każdy przychodzi se swoim browcem i swój browiec łoi, innym od tego wara i vice versa.
Prochu natomiast nie wąchałem.
Trza zatem mieć czym owego browca przed współbalangowiczami bronić...
TecumSeh napisal(a): W USA wszyscy udają szczęśliwych bo taka jest tam kultura. Poza tym relacje międzyludzkie są strasznie płytkie - bardzo łatwo jest być samotnym który jest pogardzany a co najmniej ignorowany przez wszystkich. Religia nie jest katalizatorem niczego - jeśli sam nie jesteś wierzący i to głęboko. Stosunek do ludzkiego życia też jest inny niż u nas - u nas to świętość, tam, to wartość głównie dla jednostki, czyli moje życie dla mnie, ale twoje dla mnie już niekoniecznie (zależy od mojego światopoglądu). I nie czarujmy się - przepisy w USA co do posiadania broni są idiotyczne z założenia (...)
No napisał Kolega, ale ja mam nadal niedosyt. "Taka tam kultura" ale czemu. A u nas narzekają bo "taka u nas kultura" ale czemu?
To czemu u nich relacje międzyludzkie takie płytkie? Obszar? Częste przeprowadzki? Angolskie pochodzenie - od zimnych i zamkniętych w sobie ambicjonerów? Pionierskie pochodzenie - od skoncentrowanych na sukcesie i karierze po trupach egoistach i ryzykantach? Inne powody, jakie? Dlaczego ktoś samotny jest pogardzany i ignorowany? Religia nieważna? A podobno tacy religijni i chyba rzeczywiście przywiązani do pewnych zasad wynikających z religii.
Co do mnie to moje sukcesy widzę zupełnie gdzie indziej niż postronni. Niemniej staram się podkreślać że wszystko zawdzięczam Bogu, a nie sobie. Wskazywać jak światowy sukces jest ulotny i po ludzku przypadkowy. Nie wiem czy mówić że w istocie żaden sukces nie jest zasłużony tylko jest darem i zobowiązaniem. Że żadna klęska i porażka nie jest zasłużona tylko jest doświadczeniem i nauką. Czy to będzie właściwie zrozumiane?
Skoro nikt nie wie ile (a może jednak - patrz niżej), to czemu zakładać, że kilkaset tysięcy, a nie kilka - w zależności pod którą tezę piszemy - sztuk, setek, tysięcy czy milionów? Czy każdy o tym słyszał, a już na pewno każdy przestępca? Większość ludzi wyobraża sobie przestępcę (każdego a co najmniej typowego przestępcę) jako osobę o ponadprzeciętnej inteligencji, wyrachowanego i przebiegłego. Jak seryjni zabójcy z amerykańskiego kina, bohaterów jak Fantomas, Corleone albo Bond. Tymczasem typowy przestępca to debil, często nawet z fizycznymi uszkodzeniami stosownych obszarów mózgu. Modus operandi realnych przestępstw (nie tych filmowych) sugeruje bezdenną czasem głupotę. Są też inteligentniejsze grupy przestępców - np. oszuści i wyłudzacze. Tylko po co takim broń?
Broń czarnoprochowa, owszem nie wymaga rejestracji, natomiast pozostaje chyba, jeśli mówimy o legalnym zakupie, dokument podatkowy o określonym symbolu statystycznym i gdzieś to pewnie jest do odtworzenia.
Wreszcie, żeby w ogóle stworzyć porównywalną sytuację z USA w Polsce nie wystarczyłoby sprzedać "nawet kilkuset tysięcy" czarnoprochowców, trzeba by kilkunastu milionów sztuk.
Podsumowując - na podstawie dostępnych danych - ilość broni w Polsce jest znacznie mniejsza niż w USA, więc twierdzenie, że ilość masakr w USA pozostaje w korelacji z nasyceniem bronią jest prawdziwe.
Rafał napisal(a): No napisał Kolega, ale ja mam nadal niedosyt. "Taka tam kultura" ale czemu. A u nas narzekają bo "taka u nas kultura" ale czemu?
To czemu u nich relacje międzyludzkie takie płytkie? Obszar? Częste przeprowadzki? Angolskie pochodzenie - od zimnych i zamkniętych w sobie ambicjonerów? Pionierskie pochodzenie - od skoncentrowanych na sukcesie i karierze po trupach egoistach i ryzykantach? Inne powody, jakie? Dlaczego ktoś samotny jest pogardzany i ignorowany? Religia nieważna? A podobno tacy religijni i chyba rzeczywiście przywiązani do pewnych zasad wynikających z religii.
Niedawno wspominano tu o płytkości protestantyzmu - zgadzam się. To jedna z przyczyn, a i religijność w USA nie jest jakaś powszechna. A nawet tam gdzie jest (są takie enklawy) - mam wrażenie że zamykają się głównie w swoich grupach, chyba że przyjdziesz do nich, to chcą Cię pozyskać trochę jak sklep klienta. Takie mam odczucia w każdym razie. USA powstało przez podbój - Indian, wykoszenie Hiszpanów, Francuzów, Meksykanów i Anglików. Każdy może być Amerykaninem - owszem, ale każdy tam odpowiada za siebie. To ma oczywiście swoje wielkie plusy, ale ma minusy. Kult pracy i pieniądza. Kult sukcesu i siły. Ludzi masa - to i jednostka mało ważna. Nie radzi sobie - jej problem. No i poprawność polityczna, tarcia rasowe i podział na lewaków i prawicę - jak u nas, ale jak pokazały ostatnie wybory, chyba głębszy. Nie wiem co więcej mogę powiedzieć - dla mnie to wiele wyjaśnia, ale pewnie są i inne przyczyny.
Rafał napisal(a):
Co do mnie to moje sukcesy widzę zupełnie gdzie indziej niż postronni. Niemniej staram się podkreślać że wszystko zawdzięczam Bogu, a nie sobie. Wskazywać jak światowy sukces jest ulotny i po ludzku przypadkowy. Nie wiem czy mówić że w istocie żaden sukces nie jest zasłużony tylko jest darem i zobowiązaniem. Że żadna klęska i porażka nie jest zasłużona tylko jest doświadczeniem i nauką. Czy to będzie właściwie zrozumiane?
Wśród ludzi religijnych - na pewno. Ale tez nie do końca to jest dar - darem są zdolności i możliwości, ale kto jak je wykorzysta to inna sprawa. Natomiast to jak sukcesy Kolegi widzą postronni, można dobrze wykorzystać - i do tego zachęcam:)
Skoro nikt nie wie ile (a może jednak - patrz niżej), to czemu zakładać, że kilkaset tysięcy, a nie kilka - w zależności pod którą tezę piszemy - sztuk, setek, tysięcy czy milionów? (....)
Broń czarnoprochowa, owszem nie wymaga rejestracji, natomiast pozostaje chyba, jeśli mówimy o legalnym zakupie, dokument podatkowy o określonym symbolu statystycznym i gdzieś to pewnie jest do odtworzenia.
Co do ilości - są szacunki opierające się na danych sprzedażowych, natomiast nie ma centralnej ewidencji. Skoro np w 2016r sprzedano kilkadziesiąt tysięcy sztuk (więcej niż broni ostrej a tej sprzedano niecałe 40 tys), i wiemy że od kilkunastu lat można czarnoprochowce legalnie nabywać (acz popularne są od kilku lat dopiero) to można tam jakieś szacunki zrobić. Jeśli jest tak jak mówisz z dokumentem podatkowym, to pewnie jest to do odtworzenia, do tego pozostają jeszcze zakupy za granicą, które aż tak znowu (z tego co się orientuję) tak rzadkie nie są. Zwłaszcza że u nas zakup czarnego prochu wymaga posiadania Europejskiej Karty Broni (przynajmniej oficjalnie - w praktyce spokojnie można kupić amunicję bez tego), dlatego też niektórzy jeżdżą do Czech po amunicję, a skoro ceny niższe to i po broń.
rozum.von.keikobad napisal(a): Czy każdy o tym słyszał, a już na pewno każdy przestępca? Większość ludzi wyobraża sobie przestępcę (każdego a co najmniej typowego przestępcę) jako osobę o ponadprzeciętnej inteligencji, wyrachowanego i przebiegłego. Jak seryjni zabójcy z amerykańskiego kina, bohaterów jak Fantomas, Corleone albo Bond. Tymczasem typowy przestępca to debil, często nawet z fizycznymi uszkodzeniami stosownych obszarów mózgu. Modus operandi realnych przestępstw (nie tych filmowych) sugeruje bezdenną czasem głupotę. Są też inteligentniejsze grupy przestępców - np. oszuści i wyłudzacze. Tylko po co takim broń?
Przy dzisiejszej dostępności internetu naprawdę trzeba bardzo nie chcieć słyszeć o tym, ale pewnie jakaś tam grupa przestępców o których mówisz nie słyszała. Ale mało prawdopodobne. Oszustom i wyudzaczom broń potrzebna choćby po to by w ryj nie dostać w ramach zemsty. Natomiast z jakichś powodów łatwiej im zdobywać nielegalną broń współczesną niż bawić się z czarnym prochem.
rozum.von.keikobad napisal(a): Wreszcie, żeby w ogóle stworzyć porównywalną sytuację z USA w Polsce nie wystarczyłoby sprzedać "nawet kilkuset tysięcy" czarnoprochowców, trzeba by kilkunastu milionów sztuk.
Podsumowując - na podstawie dostępnych danych - ilość broni w Polsce jest znacznie mniejsza niż w USA, więc twierdzenie, że ilość masakr w USA pozostaje w korelacji z nasyceniem bronią jest prawdziwe.
W USA owszem, ale w Europie - nie. Dość dać przykład Szwajcarii, Niemiec, Francji, Czech, Austrii czy Skandynawii. To są kraje o dosć dużym nasyceniu broni i jakoś nie ma problemu z masakrami praktycznie w ogóle. Natomiast w Polsce policja nawet w ogóle nie prowadzi osobnego rejestru przestępstw z użyciem broni czarnoprochowej. Zdarzyło się owszem, kilka incydentów o których pisały media - jakiś koleś strzelił do kochanka swojej żony (nie trafił) ktoś tam wyciągnął rewolwer grożąc komuś, jakiś facet wlazł do sklepu i wypalił ekspedientce po czym zwiał (bez rabunku, motyw nieznany) - w porównaniu z przestępstwami z użyciem noży, siekier czy nielegalnie zdobytej broni współczesnej - praktycznie tego nie ma. Co ciekawe - nie ma też wypadków, mimo że czarnoprochowce nie posiadają w ogóle bezpieczników, sam proces ładowania jest skomplikowany i wydawać by się mogło że łatwo "przekombinować" - otóż jak widać nie.
Weźmy "wypadki przy polowaniu" dla porównania - liczby myśliwych i posiadaczy czarnoprochowców są co najmniej zbliżone, a jeśli ktoś tu przeważa to na pewno nie myśliwi. Myśliwi na ogół rzadziej strzelają - mam znajomych myśliwych, którzy wprost mówią, że w myślistwie strzelania jest najmniej - najwięcej jest łażenia, siedzenia na ambonie, względnie zajmowania się upolowaną zwierzyną. Czarnoprochowcy natomiast strzelają zwykle dużo - praktycznie za każdym razem na strzelnicy gdzie wolno (nie na wszystkich wolno) jest ich sporo i raczej nie oszczędzają. Szczerze to sam jestem zdziwiony że jeszcze do niczego nie doszło - prawo statystyki pozwalałoby sądzić że prędzej czy później musi się co najmniej jakiś wypadej zdarzyć. A tu lata mijają i nic.
A tu filmik z imprezy "ludzi z internetu" zorganizowanej przez pewnego youtubera - sam byłem na takiej, z czasem tu obecnym Robertem Gorgoniem (było ponad 200 ludzi, nie weryfikowano nas praktycznie w ogóle, niech sam Robert napisze) - i nic. https://www.youtube.com/watch?time_continue=46&v=fDu_WBTdGgo
Dobra, kilkaset tysięcy. Niech będzie i milion, to daje ciągle 1 gnata na 38 mieszkańców, nawet nie pomoże nam dogonić przeciętnego europejskiego kraju, a co dopiero Finlandii czy Szwajcarii. No i właśnie ... Finlandia ma ok. 5 mln ludzi, Szwajcaria jakieś 8 mln. USA mają 300 mln. Statystycznie przy takim samym nasyceniu bronią (a w USA jest jednak znacznie wyższe niż w wymienionych) oznacza to, że na 1 siekankę w Finlandii będzie przypadać 60 w USA. Biorąc pod uwagę tempo, jakie było w ostatnich kilkudziesięciu latach w gruncie rzeczy wystarczy w Szwajcarii czy Finlandii jedna siekanka na kilkadziesiąt lat. Jeśli bierzemy Skandynawię jako całość, to Breivik załatwia statystykę na jakieś 100 lat. Wreszcie biorąc pod uwagę USA - gdzie jest i najwięcej gnatów, i najwięcej siekanek, co daje najlepszą bazę statystyczną jest wyraźna korelacja czasowa między nasyceniem bronią a ilością "strzelanin".
Przykłady statystyczne można mnożyć, kiedyś mi się chciało to pokazywać, są wątki jeszcze na ivrp.pl, powiem jedno - wzrost nasycenia bronią w Polsce nie jest żadnym pozytywnym trendem. Prędzej czy później (oby później) skończy się to tragicznie.
rozum.von.keikobad napisal(a): Obić ryj w ramach zemsty? Halo, tu ziemia.
Ech... Kolega jest naprawdę prawnikiem. No offence ;-)
rozum.von.keikobad napisal(a):
Dobra, kilkaset tysięcy. Niech będzie i milion, to daje ciągle 1 gnata na 38 mieszkańców, nawet nie pomoże nam dogonić przeciętnego europejskiego kraju, a co dopiero Finlandii czy Szwajcarii. No i właśnie ... Finlandia ma ok. 5 mln ludzi, Szwajcaria jakieś 8 mln. USA mają 300 mln. Statystycznie przy takim samym nasyceniu bronią (a w USA jest jednak znacznie wyższe niż w wymienionych) oznacza to, że na 1 siekankę w Finlandii będzie przypadać 60 w USA. Biorąc pod uwagę tempo, jakie było w ostatnich kilkudziesięciu latach w gruncie rzeczy wystarczy w Szwajcarii czy Finlandii jedna siekanka na kilkadziesiąt lat. Jeśli bierzemy Skandynawię jako całość, to Breivik załatwia statystykę na jakieś 100 lat. Wreszcie biorąc pod uwagę USA - gdzie jest i najwięcej gnatów, i najwięcej siekanek, co daje najlepszą bazę statystyczną jest wyraźna korelacja czasowa między nasyceniem bronią a ilością "strzelanin".
Przykłady statystyczne można mnożyć, kiedyś mi się chciało to pokazywać, są wątki jeszcze na ivrp.pl, powiem jedno - wzrost nasycenia bronią w Polsce nie jest żadnym pozytywnym trendem. Prędzej czy później (oby później) skończy się to tragicznie.
Pieprzenie panie kolego. Wymieniłem kilka krajów, któr w sumie mają sto kilkadziesiąt milionów mieszkańców, niech będzie 1/3 tego co USA dla uproszczenia (choć w praktyce to więcej niż 1/3). Kolega przeliczył statystyki teraz? W samym USA zastanawiano się dlaczego jest tak wysoki wskaźnik zabójst z użyciem broni w stosunku do Europy i kompletnie tego nie tłumaczą żadne tabelki - nawet uwzględniając tak wielką liczbę broni w USA.
W szególności polecam zestawienie ilości broni na 100 mieszkańców vs liczba zabójstw na 100 mieszkańców w takich krajach jak Belgia, Francja, Niemcy, Polska i Norwegia:)
Komentarz
https://newsbook.pl/2018/02/13/dwaj-rosjanie-ktorzy-zeznawali-przeciwko-hilary-clinton-zgineli-w-katastrofie-rosyjskiego-samolotu/
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Uściślając: Znaleziono ich w kokpicie, którego nie znaleziono. I odkryto ten alkohol.
https://wiadomosci.wp.pl/georgette-mosbacher-zostanie-nowa-ambasador-usa-w-polsce-6219995124598913a
Informacja została przekazana przez Biały Dom. Georgette Mosbacher zastąpi na stanowisku ambasadora USA w Polsce Paula W. Jonesa, który został mianowany przez Baracka Obamę i urzędował od 11 września 2015 r.
W listopadzie 2017 r. reporter Witrualnej Polski ustalił, że nominacja dla Mosbacher była poważnie brana pod uwagę w Waszyngtonie. Lobbowały za nią również polskie władze.
http://www.breitbart.com/big-government/2018/02/14/numerous-injured-florida-school-attack-shooter-large/
Jeśli ktoś sobie bezustannie powtarza "jestem zwycięzcą", a potem okazuje się, że jednak tak nie jest, świat może mu się zawalić.
Co do dostępu do broni w Polsce - raz jeszcze powtarzam. Kolega sobie może kupić czarnoprochowca, takiego remingtona 1858 new army z szybkowymiennymi bębęnkami (najlepiej kaliber 44) do tego trzy dodatkowe bębenki, załadować wszystko, po czym Kolega może zabić albo co najmniej ciężko ranić 24 osoby. A jak załaduje więcej bębnów, to i odpowiednio więcej ludzi zginie.
W tym roku mija 14 lat odkąd broń czarnoprochową w Polsce można kupić bez żadnych pozwoleń. Posiada ją setki tysięcy ludzi (nikt nie wie dokładnie ile). Praktycznie nie ma osoby któraby nie słyszałą o tym, a już na pewno wśród ludzi którzy myślą o jakimś przestępstwie.
Mimo wszystko - przestępstw z udziałem broni czarnoprochowej praktycznie nie ma. A tym bardziej nie ma masakr.
Co do szkoły - była kiedyś sytuacja że przyszedł człowiek z siekierą i zaatakował nauczyciela. Ale nie kojarzę nic innego, jeśli o napad z bronią w szkole (albo tłumie) chodzi. Polacy to przede wszystkim katolicy i katolickość determinuje kulturę w jakiej się wychowujemy i wzrastamy. I to wpływa nawet na niewierzących. Nie wpływa w przypadku zdrad, rozwodów itp - a to dlatego że jednocześnie w kulturze masowej promuje się "prawo do szczęścia" itp - zabójstw póki co nikt nie promuje. Ani zemsty.
W USA wszyscy udają szczęśliwych bo taka jest tam kultura. Poza tym relacje międzyludzkie są strasznie płytkie - bardzo łatwo jest być samotnym który jest pogardzany a co najmniej ignorowany przez wszystkich. Religia nie jest katalizatorem niczego - jeśli sam nie jesteś wierzący i to głęboko. Stosunek do ludzkiego życia też jest inny niż u nas - u nas to świętość, tam, to wartość głównie dla jednostki, czyli moje życie dla mnie, ale twoje dla mnie już niekoniecznie (zależy od mojego światopoglądu).
I nie czarujmy się - przepisy w USA co do posiadania broni są idiotyczne z założenia, a konkretnie różnice między stanami przy braku jakiejkolwiek kontroli przepływu ludności. To znaczy, że w jednych stanach dostaniesz broń bez żadnych problemów, a w drugich jest to praktycznie nie do zrobienia i oczywiście nie wolno jej nosić. No i osławione "gun free zones".
Schemat prosty - bierzesz broń tam gdzie to łatwe, idziesz tam gdzie jej na pewno nie mają i robisz sieczkę.
Prochu natomiast nie wąchałem.
No i wniosek jest coraz bardziej oczywisty: Polska to wspaniały kraj, najlepszy na świecie. Polacy to wspaniały, otwarty, głodny życia i przyjazny naród. Niestety obraz psują polskojęzyczni odszczepieńcy.
A co do czyszczenia bębnów, gdyby jednak nie chodziło o masakrę a o zabawę na strzelnicy - panie kolego mydło i gorąca woda najlepsze. Tylko potem dobrze wysusz i spryskaj brunoxem. No to właśnie napisałem: Ależ oczywiście.
Ale to nasza wina że my im na to pozwalamy. Bo nas jest więcej.
Kolega jako biznesmen i to spełniony, może prowadzić skuteczną działalność edukacyjną. Ale nie wśród równych sobie, tylko tych przeciętnych, jak ja - pokazywac im, że człowiek sukcesu, bez kompleksów, racjonalny itp - widzi sens i przyszłość w wierze, patriotyźmie, w konserwatywnych wartościach, nie wstydzi się (mimo zastrzeżeń) głosować na PiS, i tak dalej.
Bo nadal jesteśmy tresowani kompleksami. Coraz mniej, ale jednak.
No to właśnie napisałem: No napisał Kolega, ale ja mam nadal niedosyt. "Taka tam kultura" ale czemu. A u nas narzekają bo "taka u nas kultura" ale czemu?
To czemu u nich relacje międzyludzkie takie płytkie? Obszar? Częste przeprowadzki? Angolskie pochodzenie - od zimnych i zamkniętych w sobie ambicjonerów? Pionierskie pochodzenie - od skoncentrowanych na sukcesie i karierze po trupach egoistach i ryzykantach? Inne powody, jakie?
Dlaczego ktoś samotny jest pogardzany i ignorowany?
Religia nieważna? A podobno tacy religijni i chyba rzeczywiście przywiązani do pewnych zasad wynikających z religii.
Co do mnie to moje sukcesy widzę zupełnie gdzie indziej niż postronni. Niemniej staram się podkreślać że wszystko zawdzięczam Bogu, a nie sobie. Wskazywać jak światowy sukces jest ulotny i po ludzku przypadkowy. Nie wiem czy mówić że w istocie żaden sukces nie jest zasłużony tylko jest darem i zobowiązaniem. Że żadna klęska i porażka nie jest zasłużona tylko jest doświadczeniem i nauką. Czy to będzie właściwie zrozumiane?
Skoro nikt nie wie ile (a może jednak - patrz niżej), to czemu zakładać, że kilkaset tysięcy, a nie kilka - w zależności pod którą tezę piszemy - sztuk, setek, tysięcy czy milionów? Czy każdy o tym słyszał, a już na pewno każdy przestępca? Większość ludzi wyobraża sobie przestępcę (każdego a co najmniej typowego przestępcę) jako osobę o ponadprzeciętnej inteligencji, wyrachowanego i przebiegłego. Jak seryjni zabójcy z amerykańskiego kina, bohaterów jak Fantomas, Corleone albo Bond. Tymczasem typowy przestępca to debil, często nawet z fizycznymi uszkodzeniami stosownych obszarów mózgu. Modus operandi realnych przestępstw (nie tych filmowych) sugeruje bezdenną czasem głupotę. Są też inteligentniejsze grupy przestępców - np. oszuści i wyłudzacze. Tylko po co takim broń?
Broń czarnoprochowa, owszem nie wymaga rejestracji, natomiast pozostaje chyba, jeśli mówimy o legalnym zakupie, dokument podatkowy o określonym symbolu statystycznym i gdzieś to pewnie jest do odtworzenia.
Wreszcie, żeby w ogóle stworzyć porównywalną sytuację z USA w Polsce nie wystarczyłoby sprzedać "nawet kilkuset tysięcy" czarnoprochowców, trzeba by kilkunastu milionów sztuk.
Podsumowując - na podstawie dostępnych danych - ilość broni w Polsce jest znacznie mniejsza niż w USA, więc twierdzenie, że ilość masakr w USA pozostaje w korelacji z nasyceniem bronią jest prawdziwe.
USA powstało przez podbój - Indian, wykoszenie Hiszpanów, Francuzów, Meksykanów i Anglików. Każdy może być Amerykaninem - owszem, ale każdy tam odpowiada za siebie. To ma oczywiście swoje wielkie plusy, ale ma minusy. Kult pracy i pieniądza. Kult sukcesu i siły. Ludzi masa - to i jednostka mało ważna. Nie radzi sobie - jej problem.
No i poprawność polityczna, tarcia rasowe i podział na lewaków i prawicę - jak u nas, ale jak pokazały ostatnie wybory, chyba głębszy.
Nie wiem co więcej mogę powiedzieć - dla mnie to wiele wyjaśnia, ale pewnie są i inne przyczyny. Wśród ludzi religijnych - na pewno. Ale tez nie do końca to jest dar - darem są zdolności i możliwości, ale kto jak je wykorzysta to inna sprawa.
Natomiast to jak sukcesy Kolegi widzą postronni, można dobrze wykorzystać - i do tego zachęcam:) Co do ilości - są szacunki opierające się na danych sprzedażowych, natomiast nie ma centralnej ewidencji. Skoro np w 2016r sprzedano kilkadziesiąt tysięcy sztuk (więcej niż broni ostrej a tej sprzedano niecałe 40 tys), i wiemy że od kilkunastu lat można czarnoprochowce legalnie nabywać (acz popularne są od kilku lat dopiero) to można tam jakieś szacunki zrobić. Jeśli jest tak jak mówisz z dokumentem podatkowym, to pewnie jest to do odtworzenia, do tego pozostają jeszcze zakupy za granicą, które aż tak znowu (z tego co się orientuję) tak rzadkie nie są. Zwłaszcza że u nas zakup czarnego prochu wymaga posiadania Europejskiej Karty Broni (przynajmniej oficjalnie - w praktyce spokojnie można kupić amunicję bez tego), dlatego też niektórzy jeżdżą do Czech po amunicję, a skoro ceny niższe to i po broń. Przy dzisiejszej dostępności internetu naprawdę trzeba bardzo nie chcieć słyszeć o tym, ale pewnie jakaś tam grupa przestępców o których mówisz nie słyszała. Ale mało prawdopodobne.
Oszustom i wyudzaczom broń potrzebna choćby po to by w ryj nie dostać w ramach zemsty. Natomiast z jakichś powodów łatwiej im zdobywać nielegalną broń współczesną niż bawić się z czarnym prochem.
W USA owszem, ale w Europie - nie. Dość dać przykład Szwajcarii, Niemiec, Francji, Czech, Austrii czy Skandynawii. To są kraje o dosć dużym nasyceniu broni i jakoś nie ma problemu z masakrami praktycznie w ogóle.
Natomiast w Polsce policja nawet w ogóle nie prowadzi osobnego rejestru przestępstw z użyciem broni czarnoprochowej. Zdarzyło się owszem, kilka incydentów o których pisały media - jakiś koleś strzelił do kochanka swojej żony (nie trafił) ktoś tam wyciągnął rewolwer grożąc komuś, jakiś facet wlazł do sklepu i wypalił ekspedientce po czym zwiał (bez rabunku, motyw nieznany) - w porównaniu z przestępstwami z użyciem noży, siekier czy nielegalnie zdobytej broni współczesnej - praktycznie tego nie ma. Co ciekawe - nie ma też wypadków, mimo że czarnoprochowce nie posiadają w ogóle bezpieczników, sam proces ładowania jest skomplikowany i wydawać by się mogło że łatwo "przekombinować" - otóż jak widać nie.
Weźmy "wypadki przy polowaniu" dla porównania - liczby myśliwych i posiadaczy czarnoprochowców są co najmniej zbliżone, a jeśli ktoś tu przeważa to na pewno nie myśliwi. Myśliwi na ogół rzadziej strzelają - mam znajomych myśliwych, którzy wprost mówią, że w myślistwie strzelania jest najmniej - najwięcej jest łażenia, siedzenia na ambonie, względnie zajmowania się upolowaną zwierzyną. Czarnoprochowcy natomiast strzelają zwykle dużo - praktycznie za każdym razem na strzelnicy gdzie wolno (nie na wszystkich wolno) jest ich sporo i raczej nie oszczędzają.
Szczerze to sam jestem zdziwiony że jeszcze do niczego nie doszło - prawo statystyki pozwalałoby sądzić że prędzej czy później musi się co najmniej jakiś wypadej zdarzyć. A tu lata mijają i nic.
A tu filmik z imprezy "ludzi z internetu" zorganizowanej przez pewnego youtubera - sam byłem na takiej, z czasem tu obecnym Robertem Gorgoniem (było ponad 200 ludzi, nie weryfikowano nas praktycznie w ogóle, niech sam Robert napisze) - i nic.
https://www.youtube.com/watch?time_continue=46&v=fDu_WBTdGgo
Dobra, kilkaset tysięcy. Niech będzie i milion, to daje ciągle 1 gnata na 38 mieszkańców, nawet nie pomoże nam dogonić przeciętnego europejskiego kraju, a co dopiero Finlandii czy Szwajcarii.
No i właśnie ... Finlandia ma ok. 5 mln ludzi, Szwajcaria jakieś 8 mln. USA mają 300 mln. Statystycznie przy takim samym nasyceniu bronią (a w USA jest jednak znacznie wyższe niż w wymienionych) oznacza to, że na 1 siekankę w Finlandii będzie przypadać 60 w USA. Biorąc pod uwagę tempo, jakie było w ostatnich kilkudziesięciu latach w gruncie rzeczy wystarczy w Szwajcarii czy Finlandii jedna siekanka na kilkadziesiąt lat. Jeśli bierzemy Skandynawię jako całość, to Breivik załatwia statystykę na jakieś 100 lat.
Wreszcie biorąc pod uwagę USA - gdzie jest i najwięcej gnatów, i najwięcej siekanek, co daje najlepszą bazę statystyczną jest wyraźna korelacja czasowa między nasyceniem bronią a ilością "strzelanin".
Przykłady statystyczne można mnożyć, kiedyś mi się chciało to pokazywać, są wątki jeszcze na ivrp.pl, powiem jedno - wzrost nasycenia bronią w Polsce nie jest żadnym pozytywnym trendem. Prędzej czy później (oby później) skończy się to tragicznie.
No offence ;-) Pieprzenie panie kolego.
Wymieniłem kilka krajów, któr w sumie mają sto kilkadziesiąt milionów mieszkańców, niech będzie 1/3 tego co USA dla uproszczenia (choć w praktyce to więcej niż 1/3).
Kolega przeliczył statystyki teraz?
W samym USA zastanawiano się dlaczego jest tak wysoki wskaźnik zabójst z użyciem broni w stosunku do Europy i kompletnie tego nie tłumaczą żadne tabelki - nawet uwzględniając tak wielką liczbę broni w USA.
Tu są ciekawe dane (sorry za onet ale nic lepszego na razie nie znalazłem):
https://wiadomosci.onet.pl/swiat/bron-na-swiecie-infografika/6s13l00
W szególności polecam zestawienie ilości broni na 100 mieszkańców vs liczba zabójstw na 100 mieszkańców w takich krajach jak Belgia, Francja, Niemcy, Polska i Norwegia:)
https://www.hoplofobia.info/wielka-brytania-bron-palna-i-przestepczosc/
;-)