To ma sens, bo masowa produkcja w koncu rozne wynalazki zaprowadza pod strzechy, a nie kazdy moze miec sluzbe z definicji (kazdy moze miec za to uslugi, bo tam mozliwe sa cykle - Jurek operuje Markowi kolano, a Marek Jurka strzyze).
los napisal(a): Nadmiernie wyrozumiała żona to luksus ale jeszcze kryterium Davili nie spełnia. On życzył sobie licznej służby.
O braku luksusu miało przekonywać *samodzielne pranie sutanny*. Nie było mowy o rzucaniu byle gdzie itd. W sumie nie wiem, czy, jak i w czym pierze się sutannę. Moje ubrania można uprać w pralce automatycznej, ewentualnie niektóre oddać do pralni chemicznej. Własnych rzeczy własnoręcznie nie piorę, poza skrajnymi przypadkami. Nagrania z samodzielnego prania t-shirtu bym nie zrobił --> żyję w luksusie. Tym prawdziwym.
A przechodząc na tryb (nieco) poważniejszy to mam daleko posunięte wątpliwości, czy znamionami luksusu jest brak potrzeby dokonywania drobnych, prostych i coraz tańszych czynności, które kiedyś ludzie wykonywali. Cofnijmy się jakieś 70 lat. Większość domów była opalana własnoręcznie. Jak kto nie chciał sam dokładać do pieca, to musiał to istotnie robić służący. Dziś mamy pokrętła na kaloryferach i innych grzejnikach, ustawiamy temperaturę i z głowy. Różnica jest głównie w cenie (w Polsce chyba w kolejności: miejskie CO --> automaty do węgla --> gaz --> prąd), ale do opłacenia nie potrzeba apanaży arystokracji. Rozumiem, że czytanie starych książek nadętych autorów ma swój urok, ale przed "stosowaniem wprost" warto parę minut refleksji poświęcić na to, jak dziś wygląda świat.
Dziś świat tak wygląda, że każdy musi myć gary i prać łachy. Tylko nieliczni mają do tego ludzi. Oczywiście, że są pralnie i pralki, ale znów - trzeba tam łazić, ogarniać detale. W służbie chodzi właśnie o to odgarnianie detali.
Ale co mi tam, jestem zbyt głupi i tchórzliwy, żeby z Kolegą polimeryzować, zresztą z kimkolwiek kto udaje że nie rozumie oczywistości.
"A przechodząc na tryb (nieco) poważniejszy to mam daleko posunięte wątpliwości, czy znamionami luksusu jest brak potrzeby dokonywania drobnych, prostych i coraz tańszych czynności, które kiedyś ludzie wykonywali."
Przeciez nie o to chodzi, a o to, ze prawdziwy luksus to gdy inni LUDZIE komus posluguja. Bo z definicji nie kazdy moze miec sluzbe, nigdy sie ten luksus nie zdezaktualizuje. Pranie to byla tylko ilustracja konceptu majaca na celu ulatwienie zrozumienia czytelnikowi.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Dziś świat tak wygląda, że każdy musi myć gary i prać łachy. Tylko nieliczni mają do tego ludzi. Oczywiście, że są pralnie i pralki, ale znów - trzeba tam łazić, ogarniać detale. W służbie chodzi właśnie o to odgarnianie detali.
Dokładnie. Prać samodzielnie znaczy samemu wsadzić do pralki, samemu nastawić program i samemu z niej wyjąć. Nikt nie wymaga samodzielnego trzepania kijaszkiem w strumieniu, to nie te czasy.
polmisiek napisal(a): "A przechodząc na tryb (nieco) poważniejszy to mam daleko posunięte wątpliwości, czy znamionami luksusu jest brak potrzeby dokonywania drobnych, prostych i coraz tańszych czynności, które kiedyś ludzie wykonywali."
Przeciez nie o to chodzi, a o to, ze prawdziwy luksus to gdy inni LUDZIE komus posluguja. Bo z definicji nie kazdy moze miec sluzbe, nigdy sie ten luksus nie zdezaktualizuje. Pranie to byla tylko ilustracja konceptu majaca na celu ulatwienie zrozumienia czytelnikowi.
Rozumiem, że forumowy luksus polega na tym, że chodzą za tobą pazie, którzy tłumaczą co bardziej pokrętne i bezsensowne wypowiedzi, że to tylko taka metafora była?
A znowu (trochę) bardziej serio, twierdzenie, że trve luksus to brak drobnej czynności w postaci włożenia czegoś do pralki to nie wiem czy bardziej mi się kojarzy z paziem czy już z błaznem.
rozum.von.keikobad napisal(a): Rozumiem, że forumowy luksus polega na tym, że chodzą za tobą pazie, którzy tłumaczą co bardziej pokrętne i bezsensowne wypowiedzi, że to tylko taka metafora była?
A jużem myślał, że te te twoje złośliwości, uszczypliwości to niepokorny charakter, Jednak ty po prostu trollujesz.
xff napisal(a): Ja myślę, że młodzi księża maja analogiczne problemy jak młodzi wstępujący w związki małżeńskie. Po prostu z trudem przyjmują do wiadomości, że niektóre nasze wybory życiowe są "na zawsze".
O!
Kupuję. Chyba właśnie tak jest.
Nie sądzę, żeby w jednym czy drugim wypadku ludziom w momencie brakowało świadomości, że to "na poważnie" i "na zawsze". Wręcz przeciwnie, w entuzjazmie nie dopuszczają możliwości, że nieodpowiednio wybrali swoją życiową drogę i nie zostaną wierni swym ślubom. Pszypuszczywuję, że jednakowoż mamy na myśli praktycznie to samo.
rozum.von.keikobad napisal(a): Rozumiem, że forumowy luksus polega na tym, że chodzą za tobą pazie, którzy tłumaczą co bardziej pokrętne i bezsensowne wypowiedzi, że to tylko taka metafora była? A znowu (trochę) bardziej serio, twierdzenie, że trve luksus to brak drobnej czynności w postaci włożenia czegoś do pralki to nie wiem czy bardziej mi się kojarzy z paziem czy już z błaznem.
Było podane explicite: "jedyny prawdziwy luksus to liczna służba". Kolega podał kontrargument w postaci pokrętła na kaloryferze (???) i zakręcił się na temat prania (czyli jednego z przykładów).
rozum.von.keikobad napisal(a): Rozumiem, że forumowy luksus polega na tym, że chodzą za tobą pazie, którzy tłumaczą co bardziej pokrętne i bezsensowne wypowiedzi, że to tylko taka metafora była? A znowu (trochę) bardziej serio, twierdzenie, że trve luksus to brak drobnej czynności w postaci włożenia czegoś do pralki to nie wiem czy bardziej mi się kojarzy z paziem czy już z błaznem.
Było podane explicite: "jedyny prawdziwy luksus to liczna służba". Kolega podał kontrargument w postaci pokrętła na kaloryferze (???) i zakręcił się na temat prania (czyli jednego z przykładów).
"Jedyny prawdziwy luksus to liczna służba" w kontekście: w opozycji do pokręteł na kaloryferach, pralek, smarkfonów i diamentów, które prawdziwym luksusem nie są. Prawda lub nie ale tak uważał Nicolas Gomez Davila. A może nawet tak nie uważał tylko tak zechciało mu się napisać. Nikt nie miał z tym problemu z wyjątkiem Rozuma, który zaczął złośliwie polemizować z nieżywym już Davilą ale szyderstwo kierując przeciw uczestnikom forum. A wiecie co? Rozum zrozumiał to nie gorzej niż inni, bo jest inteligentny, wykształcony i zna język polski tylko chciał nam zrobić przykrość.
To się nazywa trollowanie proszę państwa i administracja musi się naradzić, co z tym zrobić.
Najlepiej to mi wychodzi pranie w stylu "Ociec, prać?"
Off. Po ślubie przez miesiąc nie mieliśmy pralki. Pakowałem brudy do plecaka (duży był) i rowerkiem (bo samochodu też nie mielim) do mamusi, do domku rodzinnego. Wrzucałem pranie (siostra za mnie segregowała), piłem kawę i czekałem aż się wypierze i wyschnie (na sznurku za blokiem, dobrze że to był przełom czerwca i lipca). Raz siostry nie było i sam posegregowałem pranie...... X_X Na drugi dzień mieliśmy pralkę w domu....... Ale to byli czasy. Echhhhh.....
Również i takie rzeczy trzeba omówić przed, a nie tylko romantyczność. Małżeństwo to poważna sprawa. Jak kto ma progeniturkę w wieku młodzieńczym to warto takie tips&tricks podrzucić:
wszyscy się przyznajo, że so opierani... to ja też wyznam, że opieram, prasuję, noszę do pralni, a zdarza misie - uwaga nieprzyzwoitość- wypastować rodzinie , mężowi tesz! buty wyjściowe , z efektem lustra. Pastowanie butów to absolutnie doskonała forma na wsciek i wk... Idę sobie do piwnicy, wspominam dziadka Jana, który pucował nawet chodaki robocze ,burcząc pod nosem, -pamietaj Bośka, tylko dziadostwo chodzi w brudnych butach, - i mam darmową terapię
uwaga- do czyszczenia na połysk najlepiej nadają sie damskie rajstopy tak ok 60 den
Mało że opierany to i wyprasowane mam. Chociaż ostatnio coraz mniej. Ale pretensji nie mam. Jak mi trzeba to chwytam Żelazko i rozkładam deskę. Zakupy robię i gotuję. Pranie powiesze na sznurku. Dzieci nakarmie, małą przebiorę i wykąpać dam radę. Pieluchy zmieniam na zawołanie. Do lakrza zawioze, ba! nawet wizytę umówię. Dentysta i szczepienia to mój obowiązek względem dzieci. W rodzinie trzeba być użytecznym a nie ciężarem. Ojciec mnie uczył wszystko umieć żeby dla żony ciężarem nie być. A nauczyłem po ślubie się uzupełniać z żoną Ale bez przesady. Ona gwoździa nie wbije i samochodem się nie intetesuje, sprawy urzędowe to moja domena. Żona ma od groma obowiązków względem domu, dzieci i mnie żebym jej głowę duperelami zawracał.
Wrócmy na sekundkę do Tymoteusza Szydło. Adw. Zaborowski powiada, co następuje:
"Zgodnie z wcześniejszymi oświadczeniami ponownie wskazuję, że powodem rezygnacji Tymoteusza Szydło z kapłaństwa nie są "bliskie relacje” z jakąkolwiek osobą. Podkreślam także jeszcze raz, że mój Klient nie został i nie planuje aktualnie zostać ojcem."
Mi to wygląda na deprychę połączoną z utratą wiary. Ale rzecz jasna w głowie syna pani premier nie siedzę.
A mi wygląda, że za (jeszcze nadal) księdza Szydło możemy się tylko modlić bez próby analizowania przyczyn jego decyzji. Oraz za jego matkę. Bardzo to musi być dla niej trudne i bardzo jej współczuję. Wszystko ogromnie smutne.
Jeżeli to nie sprawy obyczajowe, to o tyle dobrze. Ale co to się dzieje, że tak dobrze zapowiadający się młody kapłan (jak tu wskazywano 2 lata temu: skromny, zaangażowany, tradycjonalista, syn najlepszego katolickiego narodu) podupada w WIERZE tak bardzo, że pali za sobą mosty powrotu do kapłaństwa ( musi być mocno przekonany, ze to nie jest jednak czasowy kryzys)?
Maria napisal(a): A mi wygląda, że za (jeszcze nadal) księdza Szydło możemy się tylko modlić bez próby analizowania przyczyn jego decyzji. Oraz za jego matkę. Bardzo to musi być dla niej trudne i bardzo jej współczuję. Wszystko ogromnie smutne.
Komentarz
W sumie nie wiem, czy, jak i w czym pierze się sutannę. Moje ubrania można uprać w pralce automatycznej, ewentualnie niektóre oddać do pralni chemicznej. Własnych rzeczy własnoręcznie nie piorę, poza skrajnymi przypadkami. Nagrania z samodzielnego prania t-shirtu bym nie zrobił --> żyję w luksusie. Tym prawdziwym.
2. porcja odzieży uprana lub przeznaczona do prania
https://sjp.pl/pranie
Teraz tak się będzie kończyć każda dyskusja
A przechodząc na tryb (nieco) poważniejszy to mam daleko posunięte wątpliwości, czy znamionami luksusu jest brak potrzeby dokonywania drobnych, prostych i coraz tańszych czynności, które kiedyś ludzie wykonywali.
Cofnijmy się jakieś 70 lat. Większość domów była opalana własnoręcznie. Jak kto nie chciał sam dokładać do pieca, to musiał to istotnie robić służący. Dziś mamy pokrętła na kaloryferach i innych grzejnikach, ustawiamy temperaturę i z głowy. Różnica jest głównie w cenie (w Polsce chyba w kolejności: miejskie CO --> automaty do węgla --> gaz --> prąd), ale do opłacenia nie potrzeba apanaży arystokracji.
Rozumiem, że czytanie starych książek nadętych autorów ma swój urok, ale przed "stosowaniem wprost" warto parę minut refleksji poświęcić na to, jak dziś wygląda świat.
Ale co mi tam, jestem zbyt głupi i tchórzliwy, żeby z Kolegą polimeryzować, zresztą z kimkolwiek kto udaje że nie rozumie oczywistości.
Przeciez nie o to chodzi, a o to, ze prawdziwy luksus to gdy inni LUDZIE komus posluguja. Bo z definicji nie kazdy moze miec sluzbe, nigdy sie ten luksus nie zdezaktualizuje. Pranie to byla tylko ilustracja konceptu majaca na celu ulatwienie zrozumienia czytelnikowi.
A znowu (trochę) bardziej serio, twierdzenie, że trve luksus to brak drobnej czynności w postaci włożenia czegoś do pralki to nie wiem czy bardziej mi się kojarzy z paziem czy już z błaznem.
Mikołaj Davila - cytaty
Jednak ty po prostu trollujesz.
Pszypuszczywuję, że jednakowoż mamy na myśli praktycznie to samo.
To się nazywa trollowanie proszę państwa i administracja musi się naradzić, co z tym zrobić.
"Ociec, prać?"
Off.
Po ślubie przez miesiąc nie mieliśmy pralki. Pakowałem brudy do plecaka (duży był) i rowerkiem (bo samochodu też nie mielim) do mamusi, do domku rodzinnego. Wrzucałem pranie (siostra za mnie segregowała), piłem kawę i czekałem aż się wypierze i wyschnie (na sznurku za blokiem, dobrze że to był przełom czerwca i lipca). Raz siostry nie było i sam posegregowałem pranie...... X_X
Na drugi dzień mieliśmy pralkę w domu.......
Ale to byli czasy. Echhhhh.....
Romantys jest przereklamowany. Jesteśmy niezwykle udanym małżeństwem, a od tamtego czasu upłynęło... ho ho (:
to ja też wyznam, że opieram, prasuję, noszę do pralni, a zdarza misie - uwaga nieprzyzwoitość- wypastować rodzinie , mężowi tesz! buty wyjściowe , z efektem lustra.
Pastowanie butów to absolutnie doskonała forma na wsciek i wk...
Idę sobie do piwnicy, wspominam dziadka Jana, który pucował nawet chodaki robocze ,burcząc pod nosem, -pamietaj Bośka, tylko dziadostwo chodzi w brudnych butach, - i mam darmową terapię
uwaga- do czyszczenia na połysk najlepiej nadają sie damskie rajstopy tak ok 60 den
taki kominaut
Chociaż ostatnio coraz mniej. Ale pretensji nie mam. Jak mi trzeba to chwytam Żelazko i rozkładam deskę. Zakupy robię i gotuję. Pranie powiesze na sznurku. Dzieci nakarmie, małą przebiorę i wykąpać dam radę. Pieluchy zmieniam na zawołanie. Do lakrza zawioze, ba! nawet wizytę umówię. Dentysta i szczepienia to mój obowiązek względem dzieci.
W rodzinie trzeba być użytecznym a nie ciężarem. Ojciec mnie uczył wszystko umieć żeby dla żony ciężarem nie być.
A nauczyłem po ślubie się uzupełniać z żoną
Ale bez przesady. Ona gwoździa nie wbije i samochodem się nie intetesuje, sprawy urzędowe to moja domena. Żona ma od groma obowiązków względem domu, dzieci i mnie żebym jej głowę duperelami zawracał.
"Zgodnie z wcześniejszymi oświadczeniami ponownie wskazuję, że powodem rezygnacji Tymoteusza Szydło z kapłaństwa nie są "bliskie relacje” z jakąkolwiek osobą. Podkreślam także jeszcze raz, że mój Klient nie został i nie planuje aktualnie zostać ojcem."
Mi to wygląda na deprychę połączoną z utratą wiary. Ale rzecz jasna w głowie syna pani premier nie siedzę.
Wszystko ogromnie smutne.
Ale co to się dzieje, że tak dobrze zapowiadający się młody kapłan (jak tu wskazywano 2 lata temu: skromny, zaangażowany, tradycjonalista, syn najlepszego katolickiego narodu) podupada w WIERZE tak bardzo, że pali za sobą mosty powrotu do kapłaństwa ( musi być mocno przekonany, ze to nie jest jednak czasowy kryzys)?