Masz rację, przeoczyłem jeden związek homoseksualny w serii Cormoran Strike autorstwa Roberta Galbraitha (J.K. Rowling), który pojawia się w kontekście rodziny Robin Ellacott. Chodzi o jej brata, Jonathana Ellacotta, i jego partnera, Stephena. Poniżej dodaję ten związek do analizy i aktualizuję wcześniejsze zestawienie związków matrymonialnych/partnerskich w serii.
Dodanie związku Jonathana i Stephena wzmacnia kontrast między przedstawieniem związków heteroseksualnych a homoseksualnych w serii. Wszystkie związki homoseksualne (teraz dwa) są udane, stabilne i oparte na wzajemnym szacunku, podczas gdy żaden z heteroseksualnych związków nie kończy się sukcesem. Może to być celowy zabieg narracyjny Rowling, choć niewielka liczba związków homoseksualnych (tylko dwa) ogranicza możliwość szerokich uogólnień.
@trep powiedział(a):
To jest to, co w dawniejszych czasach nazywało się w Polsce "produkcyjniakiem".
Chyba jeszcze gorzej. Produkcyjniaki może i były nachalnie wychowawcze, naiwne i odklejone od faktycznej rzeczywistości realnego socjalizmu, ale promowały jednak normalne wartości: uczciwość, inicjatywę, pracę, wytrwałość, dbałość o dobro wspólne czy porozumienie między ludźmi.
Poprzedni probosz wybudowałbył za swoje (tj. z tacy) pobudynek zwany oratorium. Odbywają się tam spotkania, próby chóru itp itd. Z kuchnią, szatnią, toaletą, sceną. W ogóle to był dobry probosz. Po 11 latach probostwa wyjechał tym samym autem co przyjechał. Kupił fortepian koncertowy za 150k, organy za 200k, to oratorium (fotovoltaika i pompa ciepła). Pół roku przed odejściem odremontował całą świątynię wewnątrz i na zewnątrz. Dobry gospodarz. No, a nowy w tym oratorium wprowadził (po prawdzie to chyba była inicjatywa wiernych) kawiarenkę pod aniołami. Co niedziela w godzinach 11-14 można sobie po Mszy wejść na kawkę i ciasto. Express jest państwowy, ciasta ludzie przynoszą, kawa za co łaska, dyżury przy kawiarce i zmywaniu talerzyków wedle zgłoszeń. Mało kogo tu znamy, więc dla celów towarzyskich zaczęliśmy doś regularnie uczęszczać.
No i poznaliśmy taką kobitkę, której koleżanka organizuje raz w miesiącu seanse w prawdziwym kinie (takim multikinie w mallu). Ma numery komórek do potencjalnych widzów, wypożycza salę, bierze film legalnie od dystrybutora (Rafael) i puszcza. Zapisaliśmy się i dziś byliśmy pierwszy raz. 2/3 sali zajęte - dawno czegoś takiego nie widziałem. No, my tam nieco zaniżaliśmy średnią weku, co nam się coraz rzadziej zdarza, ale było też kilka młodych osób.
Gdyby nie ta kawiarenka - nigdy bym się nie dowiedział o tej inicjatywie, a ona funkcjonuje już od doś dawna. Zorientujcie się, czy gdzieś u wasz nie ma czegoś podobnego.
Dziś oglądaliśmy film dokumentalny "Serce Ojca" - o cudach i nawróceniach za wstawiennictwem św. Józefa. Film był bardzo piękny. Wynikało z niego, że św. Józef to bardzo potężny święty, być może najpotężniejszy. Skromny i milczący. Egzorcyści wypowiadają się, że z wyjątkiem Pana Jezusa i Maryi, szatan najbardziej boi się św. Józefa (i św. Teresy od dzieciątka Jezus).
Fajny był koleś, wyglądał trochę jak korpoludek, ale taki sympatyczny, biała koszula, marynarka, szczupły, ładna sylwetka, uśmiechnięty. Piękna, zgrabna żona. No, on oddalił się nieco od Kościoła, ale za przyczyną św. Józefa powrócił, ożenił się i mają z żoną 14 dzieci - wspaniałe, radosne dzieciaki, pięknie, naturalne rozmodlone. I on mówił, że wielu mężczyzn chce uciekać z domu, od przyziemnych obowiązków, robić jakieś wielki i ciekawe rzeczy, gdy tymczasem najważniejszym obowiązkiem ojca jest bycie ojcem. Jest to jednocześnie pasjonujące. Koleś mówił słowami pięknej, dziecięcej wiary.
W innym miejscu filmu padło zdanie, że podstawowym zadaniem ojca jest doprowadzić rodzinę do zbawienia.
Oprócz tych paru rzeczy utkwiło mi jeszcze, że największe sanktuarium poświęcone Józefowi znajduje się w Montrealu a inne duże w Filipinach - więc nasz kolega M-M może odwiedzić (a może już odwiedził) oba.
Za 3 tygodnie polski film "Ja jestem Niepokalane Poczęcie".
W 2020 roku amerykańska artystka namalowała na zlecenie księdza ten obraz. Cieszy się on coraz większą popularnością w świątyniach poświęconych Oblubieńcowi Maryi.
Nie znalazłem możliwości kupienia dostępu do filmu online, a u nas nie grają - tylko w kilku miastach w Polsce, chyba że jakieś mniejsze kina, jeszcze poszukam.
Komentarz
Przypomniałem mu o drugim związku homo.
...
i podsumowanie:
To jest to, co w dawniejszych czasach nazywało się w Polsce "produkcyjniakiem".
Wnioski po aktualizacji
Dodanie związku Jonathana i Stephena wzmacnia kontrast między przedstawieniem związków heteroseksualnych a homoseksualnych w serii. Wszystkie związki homoseksualne (teraz dwa) są udane, stabilne i oparte na wzajemnym szacunku, podczas gdy żaden z heteroseksualnych związków nie kończy się sukcesem. Może to być celowy zabieg narracyjny Rowling, choć niewielka liczba związków homoseksualnych (tylko dwa) ogranicza możliwość szerokich uogólnień.
Chyba jeszcze gorzej. Produkcyjniaki może i były nachalnie wychowawcze, naiwne i odklejone od faktycznej rzeczywistości realnego socjalizmu, ale promowały jednak normalne wartości: uczciwość, inicjatywę, pracę, wytrwałość, dbałość o dobro wspólne czy porozumienie między ludźmi.
Poprzedni probosz wybudowałbył za swoje (tj. z tacy) pobudynek zwany oratorium. Odbywają się tam spotkania, próby chóru itp itd. Z kuchnią, szatnią, toaletą, sceną. W ogóle to był dobry probosz. Po 11 latach probostwa wyjechał tym samym autem co przyjechał. Kupił fortepian koncertowy za 150k, organy za 200k, to oratorium (fotovoltaika i pompa ciepła). Pół roku przed odejściem odremontował całą świątynię wewnątrz i na zewnątrz. Dobry gospodarz. No, a nowy w tym oratorium wprowadził (po prawdzie to chyba była inicjatywa wiernych) kawiarenkę pod aniołami. Co niedziela w godzinach 11-14 można sobie po Mszy wejść na kawkę i ciasto. Express jest państwowy, ciasta ludzie przynoszą, kawa za co łaska, dyżury przy kawiarce i zmywaniu talerzyków wedle zgłoszeń. Mało kogo tu znamy, więc dla celów towarzyskich zaczęliśmy doś regularnie uczęszczać.
No i poznaliśmy taką kobitkę, której koleżanka organizuje raz w miesiącu seanse w prawdziwym kinie (takim multikinie w mallu). Ma numery komórek do potencjalnych widzów, wypożycza salę, bierze film legalnie od dystrybutora (Rafael) i puszcza. Zapisaliśmy się i dziś byliśmy pierwszy raz. 2/3 sali zajęte - dawno czegoś takiego nie widziałem. No, my tam nieco zaniżaliśmy średnią weku, co nam się coraz rzadziej zdarza, ale było też kilka młodych osób.
Gdyby nie ta kawiarenka - nigdy bym się nie dowiedział o tej inicjatywie, a ona funkcjonuje już od doś dawna. Zorientujcie się, czy gdzieś u wasz nie ma czegoś podobnego.
Dziś oglądaliśmy film dokumentalny "Serce Ojca" - o cudach i nawróceniach za wstawiennictwem św. Józefa. Film był bardzo piękny. Wynikało z niego, że św. Józef to bardzo potężny święty, być może najpotężniejszy. Skromny i milczący. Egzorcyści wypowiadają się, że z wyjątkiem Pana Jezusa i Maryi, szatan najbardziej boi się św. Józefa (i św. Teresy od dzieciątka Jezus).
Fajny był koleś, wyglądał trochę jak korpoludek, ale taki sympatyczny, biała koszula, marynarka, szczupły, ładna sylwetka, uśmiechnięty. Piękna, zgrabna żona. No, on oddalił się nieco od Kościoła, ale za przyczyną św. Józefa powrócił, ożenił się i mają z żoną 14 dzieci - wspaniałe, radosne dzieciaki, pięknie, naturalne rozmodlone. I on mówił, że wielu mężczyzn chce uciekać z domu, od przyziemnych obowiązków, robić jakieś wielki i ciekawe rzeczy, gdy tymczasem najważniejszym obowiązkiem ojca jest bycie ojcem. Jest to jednocześnie pasjonujące. Koleś mówił słowami pięknej, dziecięcej wiary.
W innym miejscu filmu padło zdanie, że podstawowym zadaniem ojca jest doprowadzić rodzinę do zbawienia.
Oprócz tych paru rzeczy utkwiło mi jeszcze, że największe sanktuarium poświęcone Józefowi znajduje się w Montrealu a inne duże w Filipinach - więc nasz kolega M-M może odwiedzić (a może już odwiedził) oba.
Za 3 tygodnie polski film "Ja jestem Niepokalane Poczęcie".
https://www.filmweb.pl/film/Ja+jestem+Niepokalane+Poczęcie-2024-10073281
Trochę się boję, gdyż to jednak polski film.
W litanii do św. Józefa znajduje się zawołanie:
W 2020 roku amerykańska artystka namalowała na zlecenie księdza ten obraz. Cieszy się on coraz większą popularnością w świątyniach poświęconych Oblubieńcowi Maryi.

Na filmie niestety nie opisano bardzo ciekawego cudu: "schodów św. Józefa" w Santa Fe.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kaplica_Loretto_(Santa_Fe)
Nie znalazłem możliwości kupienia dostępu do filmu online, a u nas nie grają - tylko w kilku miastach w Polsce, chyba że jakieś mniejsze kina, jeszcze poszukam.