Poklikałem sobie dalej i dowiedziałem się, że I wojna tak na prawdę wybuchła przez pedałów, bo po tej aferce https://en.wikipedia.org/wiki/Eulenburg_affair Helmuty chcieli już koniecznie demonstrować, że żadnymi pedałami nie są.
"Historians have linked the aftermath of the affair to the changes in German foreign policy that heightened its military aggressiveness and ultimately contributed to World War I"
Jerzy Grotowski w swych wieloletnich interdyscyplinarnych poszukiwaniach metateatralnych (obejmujących psychologie, psychanalizę a także pierwotne misteria i praktyki szamańskie) doszedł do koncepcji aktu twórczego odbywającego się bez widza.
I to jest nowa strategia syntezy i to jest wlasciwa koncepcja sztuki nowoczesnej.
MarianoX napisal(a): Jerzy Grotowski w swych wieloletnich interdyscyplinarnych poszukiwaniach metateatralnych (obejmujących psychologie, psychanalizę a także pierwotne misteria i praktyki szamańskie) doszedł do koncepcji aktu twórczego odbywającego się bez widza.
I to jest nowa strategia syntezy i to jest wlasciwa koncepcja sztuki nowoczesnej.
los napisal(a): Wszyscy zadowoleni, widz najbardziej, bo nie ogląda tego badziewia.
Win-win , poniżej poszlaka:
"W ostatniej fazie działalności Grotowskiego powstało tak ważne dzieło jak Akcja. I choć rzeczywistym jej twórcą, a zarazem głównym wykonawcą jest Thomas Richards jest ona realizacją koncepcji Grotowskiego (ważnej w ostatnim okresie idei Performera, partytury scenicznej, procesu organicznego, ciało-esencji, ciało-pamięci itp.)
Akcja nie jest nazywana przedstawieniem. Opus performatywne, jak wolał o niej mówić sam Grotowski, nigdy bowiem nie było przeznaczone do wystawienia na scenie. Sztuka jako wehikuł, której rzeczywistym odbiorcą jest sam działający nie potrzebuje widza. Dopiero po kilku latach, początkowo tylko w obrębie środowiska zaprzyjaźnionych zespołów teatralnych, z czasem włączając coraz szersze grona uczestników-świadków, zaczęto prezentować Akcję.
MarianoX napisal(a): Jerzy Grotowski w swych wieloletnich interdyscyplinarnych poszukiwaniach metateatralnych (obejmujących psychologie, psychanalizę a także pierwotne misteria i praktyki szamańskie) doszedł do koncepcji aktu twórczego odbywającego się bez widza.
I to jest nowa strategia syntezy i to jest wlasciwa koncepcja sztuki nowoczesnej.
A jakby jeszcze poza widownią pozbyć się państwowego finansowania, to nie byłoby jeszcze lepiej?
los napisal(a): Wszyscy zadowoleni, widz najbardziej, bo nie ogląda tego badziewia.
Win-win , poniżej poszlaka:
"W ostatniej fazie działalności Grotowskiego powstało tak ważne dzieło jak Akcja. I choć rzeczywistym jej twórcą, a zarazem głównym wykonawcą jest Thomas Richards jest ona realizacją koncepcji Grotowskiego (ważnej w ostatnim okresie idei Performera, partytury scenicznej, procesu organicznego, ciało-esencji, ciało-pamięci itp.)
Akcja nie jest nazywana przedstawieniem. Opus performatywne, jak wolał o niej mówić sam Grotowski, nigdy bowiem nie było przeznaczone do wystawienia na scenie. Sztuka jako wehikuł, której rzeczywistym odbiorcą jest sam działający nie potrzebuje widza. Dopiero po kilku latach, początkowo tylko w obrębie środowiska zaprzyjaźnionych zespołów teatralnych, z czasem włączając coraz szersze grona uczestników-świadków, zaczęto prezentować Akcję.
Eee, przecież to żadna nowość, tylko same dobre "pisanie do szuflady". Cały późny etap twórczości Aleksandra Fredry był właśnie taki. Te późne jego sztuki (jak "Pistolet" czy "Dwie blizny") zostały wydane i wystawione dopiero po jego śmierci.
christoph napisal(a): Czyn wywodzący się z religii, ale już bez religii.
O, to to! To przypomina szamański "taniec" po zażyciu grzybków. Czysta sztuka dla sztuki, bez celu, bez treści, bez przesłania, bez odpowiedzi (od boga/ bóstwa/ itp).
Kolo chodzi po różnych frajerszczakach i zadaje im pytanie: "Cototake, kobita, a?" i żodyn, ale to kurde żodyn nie wi.
Jedną babkę pyta, a ta mu: "A nie wim, kurka, sama kobitą nie jestem". Potem pyta profesorka od "women studies", a ten iako ten Żyd z wica, cięgiem odpowiada pytaniem na pytanie. Najlepsze jak w pewnym momencie rzuca w rozpaczy: "E, no, kobita to taki co się określa jako kobita, uf!" "Nu, ja fersztejen doktorku, ale cototake ta kobita, a?"
Jezdo straśne.
Postęp postępu poszedł już tak daleko, że na marszu dumy pedalskiej w Niu Jorku na marszałka czy tam wojewodę nie wybrano ani jednego fedaina, bo nie są oni wystarczająco postępowi. W czasach TERF żyjemy.
Żyjemy w czasach, w których to co dla nas wciąż jest nieobyczajne, dla postępowców jest już nieobyczajne.
Jest jeden interesujący aspekt sprawy - abdykacja państwa. Do niedawna odpowiedź była banalna - kobieta to taka osoba, co w dowodzie osobistym ma wpisane: płeć żeńska. A jak tam z gramatyką, narządami wewnętrznymi i obyczajami rozrywkowymi jest, to staramy się zapewnić jako taką harmonię ale bez przesady, najważniejszy jest papierek. Teraz państwo dobrowolnie wyzbywa się tego prawa. Ale jeśli tego, to dlaczego innych się trzyma?
Komentarz
https://en.m.wikipedia.org/wiki/Dietrich_von_Hülsen-Haeseler
👣
🐾
🐾
"Historians have linked the aftermath of the affair to the changes in German foreign policy that heightened its military aggressiveness and ultimately contributed to World War I"
A sam ten taniec czy taki szokujący i diabelski? Nie sądze...
Raczej kojarzy się z klasycznymi rozwiązaniami teatrów tańca współczesnego. Na przykład Pina Bausch z Wuppertalu też tak robiła
btw polecam film Pina
I to jest nowa strategia syntezy i to jest wlasciwa koncepcja sztuki nowoczesnej.
"W ostatniej fazie działalności Grotowskiego powstało tak ważne dzieło jak Akcja. I choć rzeczywistym jej twórcą, a zarazem głównym wykonawcą jest Thomas Richards jest ona realizacją koncepcji Grotowskiego (ważnej w ostatnim okresie idei Performera, partytury scenicznej, procesu organicznego, ciało-esencji, ciało-pamięci itp.)
Akcja nie jest nazywana przedstawieniem. Opus performatywne, jak wolał o niej mówić sam Grotowski, nigdy bowiem nie było przeznaczone do wystawienia na scenie. Sztuka jako wehikuł, której rzeczywistym odbiorcą jest sam działający nie potrzebuje widza. Dopiero po kilku latach, początkowo tylko w obrębie środowiska zaprzyjaźnionych zespołów teatralnych, z czasem włączając coraz szersze grona uczestników-świadków, zaczęto prezentować Akcję.
To przypomina szamański "taniec" po zażyciu grzybków.
Czysta sztuka dla sztuki, bez celu, bez treści, bez przesłania, bez odpowiedzi (od boga/ bóstwa/ itp).
Kolo chodzi po różnych frajerszczakach i zadaje im pytanie: "Cototake, kobita, a?" i żodyn, ale to kurde żodyn nie wi.
Jedną babkę pyta, a ta mu: "A nie wim, kurka, sama kobitą nie jestem". Potem pyta profesorka od "women studies", a ten iako ten Żyd z wica, cięgiem odpowiada pytaniem na pytanie. Najlepsze jak w pewnym momencie rzuca w rozpaczy: "E, no, kobita to taki co się określa jako kobita, uf!" "Nu, ja fersztejen doktorku, ale cototake ta kobita, a?"
Jezdo straśne.
Postęp postępu poszedł już tak daleko, że na marszu dumy pedalskiej w Niu Jorku na marszałka czy tam wojewodę nie wybrano ani jednego fedaina, bo nie są oni wystarczająco postępowi. W czasach TERF żyjemy.
Żyjemy w czasach, w których to co dla nas wciąż jest nieobyczajne, dla postępowców jest już nieobyczajne.