Ja sam się nie wyznaję, a że kredytów brać nie lubiałem nigdy, to i doświadczenia nimom, ale niedawno rozmawiałem o tym z pracownicą banku, która klarowała mi, że wspólnie z mężem są frankowiczami, ale że i tak są do przodu względem tych idyotów, co wzięli w złotych polskich nowych. Prawda li to?
Natomiast nie nazwałbym tego problemem biblijnym, gdyż teologowie są zdaje się dość zgodni, iż pochwała dotyczyła tego czynu wyłącznie w kątekscie przypowieści, chilli zbawienia wietrznego.
"Jak w tej przypowieści o pracownikach, którzy dostawali taką samą stawkę za dzień pracy, pomimo że jedni pracowali cały a inni po parę godzin. "
w przypowieści na tyle się umówili, a tu dostali to, na co udało im się załatwić - umówili się na coś innego.
Na ile umówił się Rafał ? Bo zarówno tu jak i w przypowieści chodzi o tych co narzekają.
a jak w raz w ewangelii nie było - daję ile chcę komu, tylko racjonalizacja - daję tyle, na ile się umówiłem. Co więcej - tam dawał ze swojego, tu daje nie tyle ze wspólnego, ale tak, że wszyscy poczują.
Bardzo złe porównanie. Dżuma zostaje pogoniona cholerą, cwaniaki będą górą zasłaniając się paru nieborakami.
Właściwie nic nowego na tym świecie, ale przynajmniej nie nazywajmy szamba fiołkami, czy jak to tam szło.
@JORGE Niech mnie Kolega dalej nie wkurza. Niech Kolega nie pieprzy, za przeproszeniem, że ja się umówiłem że będę sponsorował cwaniaków albo na to aby państwo robiło ze mnie frajera dla ich zysku i przyjemności. Niech Kolega nie nagina Pisma Świętego do swoich karkołomnych tez. I niech Kolega nie insynuuje, że w Piśmie jest krytyka takich jak ja co narzekają, a nie ma krytyki naciągaczy.
A w ogóle to przypomina mi to mocno zasady PO. Zamiast odnieść się merytorycznie do argumentów (a w moim przypadku nawet nie do nich a do pytań, bo, raczcie zauważyć, że ja nawet swojego zdania w tomacie nie przedstawiłem), rozmówca koncentruje się na sianiu nienawiści.
proszę docenić, że nie wszystkich tak określiłam, bo w realu rzeczywiście spotkałam kobietę, która nie była w stanie intelektualnie ogarnąć takich pojęć jak długoterminowe zobowiązanie, umowa, o ryzyku walutowym nie wspominając. I przyznaję, że w jej przypadku bank nie powinien udzielać kredytu, bo właściwie pewnym było, że go nie spłaci i za ten kredyt zarząd powinien odpowiedzieć prawnie.
Ale w realu też spotkałam wiele osób, które wiedziały co robią tak dokładnie, że uwzględniały w kalkulacjach wspacie dla frankowiczów, chociaż hojnością sądu i nawet oni są zadziwieni.
Mam gdzieś ile zarobili frankowicze. Prawdę mówiąc zarabiam i zarabiałem więcej niż większość z nich. Nie zazdroszczę im niczego. Powiem Koleżeństwu czym wobec nich zgrzeszyłem, a przynajmniej z czym walczę aby nie zgrzeszyć: pogardą. Tak, uważam większość z nich za cwaniaków. I nie jest to fałszywe świadectwo tylko prawdziwe. Jeśli czymś zawiniłem to zbytnim uogólnieniem, a nawet nie tym tylko brakiem stwierdzenia że nie wszyscy są cwaniakami. Przykro mi że tak mnie emocje poniosły, że nie zrobiłem tego. Nie przesadzajmy jednak że to jest jakaś śmiertelna wina. Świadectwo jest prawdziwe. Do dziś pamiętam te pogardliwe uwagi, te szyderstwa ze "złotówkowych" frajerów. To natrząsanie się z rzekomej ciemnoty i braku wiedzy. To bezczelne chwalenie się spodziewanymi zyskami. Tak, oni byli informowani o ryzyku walutowym i byli głęboko przekonani o nieustannym umacnianiu się franka. To nie byli biedni emeryci, przysłowiowi ludzie z prowincji czy studenci na stażu. To byli, w większości, wykształceni i nieźle zarabiający oraz ciekawi świata i chłonący informacje ludzie z wielkich miast. A wie Koleżeństwo czemu byli przekonani o swojej słuszności i wyższości? Byli przekonani bo, ci liczni o których piszę, głęboko pogardzali Polską i polską gospodarką i uważali za oczywistość że Polska będzie biedna i polska waluta będzie nieustannie tracić na wartości. No i uważali że oni będą w tej biednej Polsce bogaci i będą tutaj reprezentować postęp i cywilizację zachodnią. Nadal tak uważają i chcą od tej Polski i tych frajerów którymi pogardzają wyrwać kolejne łupy. To nie jest u mnie zawiść. Mam się dobrze i niczego od nich nie potrzebuję materialnie. Potrzebuję jednak czegoś innego: elementarnego szacunku i przyzwoitości. I jeszcze jeden grzech mam być może na sumieniu w związku z frankowiczami. Chcę sprawiedliwości, czyli w ich przypadku chcę aby ponieśli konsekwencje swojego cwaniactwa. Może więc ktoś uważać że chcę zemsty za moje upokorzenia z tamtego czasu i jestem twardy i nieużyty.
Co do demonów to pierwsze co wykorzystują to pycha. Potem idzie kłamstwo, a jego najbardziej niebezpieczna i często niezauważana odmiana to zakłamanie, czyli okłamywanie samego siebie. Przerabiałem to więc wiem i staram się wystrzegać.
KazioToJa napisal(a): proszę docenić, że nie wszystkich tak określiłam, bo w realu rzeczywiście spotkałam kobietę, która nie była w stanie intelektualnie ogarnąć takich pojęć jak długoterminowe zobowiązanie, umowa, o ryzyku walutowym nie wspominając. I przyznaję, że w jej przypadku bank nie powinien udzielać kredytu, bo właściwie pewnym było, że go nie spłaci i za ten kredyt zarząd powinien odpowiedzieć prawnie.
Ale w realu też spotkałam wiele osób, które wiedziały co robią tak dokładnie, że uwzględniały w kalkulacjach wspacie dla frankowiczów, chociaż hojnością sądu i nawet oni są zadziwieni.
Cwaniaki ? Cwaniak uważa, że wygra z systemem bankowym ? No, błagam jeżeli już to bardziej hazardziści uważający, że ograją kasyno. Ale to dotyczy wg mnie naprawdę niewielu frankowiczów. Większość wzięła bo tak wyszło. W podjęciu decyzji bardzo pomogły im banki. W konfrontacji bank vs frankowicze zdecydowanie staję za frankowiczami, nawet jeżeli 100% to by byli ci opisani wyżej cwaniacy.
Ale to jedna strona medalu. Druga jest taka, że cały czas trzymam się przesłania z przypowieści. I uważam, że przykład trafiony w punkt. Rozumiem też mechanizm wkurwu Rafała, on jest ludzki, ale wyobraźcie sobie rzeczywistość, w której wszyscy postępujemy tak jak sugeruje nam przypowieść. To byłby inny świat, bo konsekwencje tego podejścia rozciągają się na wiele dziedzin życia. I zgadzam się losem, to by było chrześcijaństwo stosowane, bardzo trudne, ale przecież ma być trudno.
Mówiłem to lata temu Łopińskiemu - to nie franciszkanom trzeba pomagać tylko bankom. Nie zrozumieli i puścili mimo uszu, może ktoś to uznał za zgrabny paradoks.
"Cwaniaki ? Cwaniak uważa, że wygra z systemem bankowym ? No, błagam jeżeli już to bardziej hazardziści uważający, że ograją kasyno." patrz pan na świat - narracja o bankrutach, złamanych życiorysach i samobójstwach została uruchomiona zanim realnie się zaczęło się cos podobnego dziać. Do tej pory frankowicze są na plusie.
trep napisal(a): Czy to prawda, że frankowicze mają i tak lepiej, niż gdyby wzięli kredyt w złotówkach?
Nie.
dla normalsa ucho to to różowe coś po dwóch stronach głowy, dla laryngologa skomplikowany układ organów wewnątrz czaszki. Patrząc na ryzyko, całość - Los ma rację, patrząc na udostępnione środki i dotychczasową spłatę - cwaniaki.
JORGE napisal(a): Cwaniaki ? Cwaniak uważa, że wygra z systemem bankowym ? No, błagam jeżeli już to bardziej hazardziści uważający, że ograją kasyno. Ale to dotyczy wg mnie naprawdę niewielu frankowiczów. Większość wzięła bo tak wyszło. W podjęciu decyzji bardzo pomogły im banki. W konfrontacji bank vs frankowicze zdecydowanie staję za frankowiczami, nawet jeżeli 100% to by byli ci opisani wyżej cwaniacy.
Ale to jedna strona medalu. Druga jest taka, że cały czas trzymam się przesłania z przypowieści. I uważam, że przykład trafiony w punkt. Rozumiem też mechanizm wkurwu Rafała, on jest ludzki, ale wyobraźcie sobie rzeczywistość, w której wszyscy postępujemy tak jak sugeruje nam przypowieść. To byłby inny świat, bo konsekwencje tego podejścia rozciągają się na wiele dziedzin życia. I zgadzam się losem, to by było chrześcijaństwo stosowane, bardzo trudne, ale przecież ma być trudno.
A w konfrontacji fundusze inwestycyjne vs. inwestorzy, banki vs. kredytobiorcy złotowi, banki vs. wszyscy inni? Wtedy już nic nie słychać, żebyśmy mieli wybierać tych innych.
Wasza opcja - w najlepszym wypadku, bo serio w niewiedzę o tym, że może zmienić się kurs waluty po prostu nie wierzę (jeśli serio nie wiedzieli, to takim kredyty należy unieważnić i od razu ich ubezwłasnowolnić, ludzie o tak znikomej świadomości nie powinni w ogóle uczestniczyć w obrocie gospodarczym) - wygląda tak. Jest złodziej, włamywacz, który obrabia ludzi na osiedlu. Kradnie kosztowności, biżuterię, pieniądze i elektronikę. W końcu wpada i policja odkrywa dziuplę z łupami. I oddaje, w końcu to złodziej, a ludzie ukradzeni. Ale tylko funty. "I co żałujecie ludziom, że im ukradzione oddali? Zawiść, zawiść, zawiść!"
Dwa, ta przypowieść. Jorge, serio ostrzegam - nie idź w te klimaty. Przypowieść nie jest o oddawaniu kredytów, jest o płacy. Jeśli chcemy ją - wbrew Kościołowi i katolickim teologom - rozumieć dosłownie w pierwszej kolejności posłuży do uzasadniania skrajnych nierówności płacowych, a nie obrony uciśnionych i oszukanych. Umówiłeś się na 2 zł stawki godzinowej? To tyle masz, jak inni zarobią 40 000 zł za godzinę tej samej pracy nie twoja sprawa, zawiść, zawiść, zawiść. Chrześcijaństwo stosowane? Serio?
Komentarz
Natomiast nie nazwałbym tego problemem biblijnym, gdyż teologowie są zdaje się dość zgodni, iż pochwała dotyczyła tego czynu wyłącznie w kątekscie przypowieści, chilli zbawienia wietrznego.
Co więcej - tam dawał ze swojego, tu daje nie tyle ze wspólnego, ale tak, że wszyscy poczują.
Bardzo złe porównanie. Dżuma zostaje pogoniona cholerą, cwaniaki będą górą zasłaniając się paru nieborakami.
Właściwie nic nowego na tym świecie, ale przynajmniej nie nazywajmy szamba fiołkami, czy jak to tam szło.
Niech Kolega nie pieprzy, za przeproszeniem, że ja się umówiłem że będę sponsorował cwaniaków albo na to aby państwo robiło ze mnie frajera dla ich zysku i przyjemności.
Niech Kolega nie nagina Pisma Świętego do swoich karkołomnych tez. I niech Kolega nie insynuuje, że w Piśmie jest krytyka takich jak ja co narzekają, a nie ma krytyki naciągaczy.
Czem innem wkurw na smiejacych się z "glupszych" od siebie cwaniaków
Ale tak działa demon - zasłania oczy i znika cała złożoność problemu. Jest tylko piekąca zawiść - on zarobił dwanaście pięćdziesiąt a ja nie.
Ale w realu też spotkałam wiele osób, które wiedziały co robią tak dokładnie, że uwzględniały w kalkulacjach wspacie dla frankowiczów, chociaż hojnością sądu i nawet oni są zadziwieni.
Na demonach się nie znam.
Ale to jedna strona medalu. Druga jest taka, że cały czas trzymam się przesłania z przypowieści. I uważam, że przykład trafiony w punkt. Rozumiem też mechanizm wkurwu Rafała, on jest ludzki, ale wyobraźcie sobie rzeczywistość, w której wszyscy postępujemy tak jak sugeruje nam przypowieść. To byłby inny świat, bo konsekwencje tego podejścia rozciągają się na wiele dziedzin życia. I zgadzam się losem, to by było chrześcijaństwo stosowane, bardzo trudne, ale przecież ma być trudno.
patrz pan na świat - narracja o bankrutach, złamanych życiorysach i samobójstwach została uruchomiona zanim realnie się zaczęło się cos podobnego dziać. Do tej pory frankowicze są na plusie.
Wasza opcja - w najlepszym wypadku, bo serio w niewiedzę o tym, że może zmienić się kurs waluty po prostu nie wierzę (jeśli serio nie wiedzieli, to takim kredyty należy unieważnić i od razu ich ubezwłasnowolnić, ludzie o tak znikomej świadomości nie powinni w ogóle uczestniczyć w obrocie gospodarczym) - wygląda tak.
Jest złodziej, włamywacz, który obrabia ludzi na osiedlu. Kradnie kosztowności, biżuterię, pieniądze i elektronikę. W końcu wpada i policja odkrywa dziuplę z łupami. I oddaje, w końcu to złodziej, a ludzie ukradzeni. Ale tylko funty.
"I co żałujecie ludziom, że im ukradzione oddali? Zawiść, zawiść, zawiść!"
Chrześcijaństwo stosowane? Serio?