rozum.von.keikobad napisal(a): Jorge, zdajesz sobie sprawę, że takie argumenty - wzięte *na poważnie* a nie retorycznie czy erystycznie - świetnie posłużą nie tylko do wyjaśnienia sprawy mimo wszystko małej grupki kredytobiorców, ale wszelkich nieuzasadnionych nierówności, arbitralnego pomagania tym, a nie tamtym itd. Zamiast dawać jakiegoś 500+ albo podwyższać płacę minimalną należy powiedzieć biedakom, żeby nie żałowali bogatym, zwyzywać ich od zawistników i zarzucić demoniczne konszachty. A wszystko okrasić przypowieścią o robotnikach w winnicy albo o Łazarzu, że umówili się na 2 zł / h, a nagrodę odbiorą po śmierci.
Jeśli "nasze" stanowisko jest małe, to takie zapewne "wielkie", wielgachne.
Oczywiście, że z tego przesłania płyną wielkie zagrożenia. Nijak ono nie jest dopasowane do świata, można powiedzieć że właściwie wbrew. Mógłbym również podać parę przykładów, gdzie stosowanie pewnych przesłanek płynących z przypowieści doprowadzi wręcz do odczucia niesprawiedliwości. Ale, jeżeli się głębiej nad tym zastanowić to rewolucja polegająca na organizacji życia wg przekazów biblijnych stworzyłaby zupełnie inny styl relacji międzyludzkich. Co pewnie na tym świecie możliwe nie jest. I OK, natomiast mnie co jakiś czas nachodzi, że bez sensu się miotamy, a tu mamy tak na tacy podane ...
Trzeba jednak próbować jakoś to łączyć. Dzisiejszy człowiek ma wielkie pretensje, że jest niedoceniony i że nie dostaje tego co mu się należy. Cały czas szuka 100% sprawiedliwości, maniakalnie wręcz wszystko ważąc i mierząc. Nie cieszy się tym co ma, a bardziej go wkurwia że ktoś ma a nie zasłużył. I tam takie inne banały.
Zauważyłem, że w kontekście przekazów biblijnych jest postawiona pewna granica, to co jest w miarę strawne i jakoś się da pogodzić z dzisiejszym światem - traktujemy literalnie, 0-1. Ale to co jest nie do pogodzenia - rozmywamy i traktujemy jako metaforę. Tylko jak to jest z tą granicą ?
Póki co, przypowieść o dawaniu (niech prawa ręka nie widzi co czyni lewa) jest w katolikom zrozumiała i stosowana tak jak napisano. Ale dla osób o luźniejszym podejściu do chrześcijaństwa to jest absurd, głupota. Dlaczego mam nie chwalić się swoją dobroczynnością ? Dlaczego nie pokazywać ludzi, którzy się udzielają. Dlaczego Jurek Owsiak jest dla was be ? (dla mnie to jest główny powód - robi z dawania cyrk). W każdym razie, pytanie jest takie, czy my nie mamy jednak już wszyscy zbyt luźnego podejścia do chrześcijaństwa, bo jednak niektóre przekazy biblijne omijamy.
Rafał napisal(a): Chyba nie da się dać ogólnej odpowiedzi. Po to jest sumienie. Ono jest indywidualne i trzeba je ćwiczyć oraz chronić aby nie zachorowało.
Pewnie tak. Zwracam tylko uwagę, że my z roku na rok coraz bardziej psiejemy. Podążamy za kierunkiem jaki wyznacza nam strzałka dzisiejszych czasów, tylko trochę wolniej niż reszta. Ale kurs utrzymujemy niestety podobny, nie jesteśmy zaimpregnowani przecież.
Jorge, jeszcze raz, co jest nie tak z tymi przypowieściami, bo chyba pomijasz istotę. W przypowieści tej najbardziej znanej, bo np. mnie uczono na religii tej jako pierwszej, z Ewangelii św. Łukasza o synu marnotrawnym. Kim jest ojciec z przypowieści? Bogiem. Kim są synowie z przypowieści? Nami. Jednym albo drugim, a prawda jest taka, że w każdym z nas siedzi trochę obu, pewnie z różnymi proporcjami, ale "czyste" typy będą rzadkie. Natomiast jeszcze raz - żaden z nas nie jest ojcem z tej przypowieści, bo nie jest Bogiem.
Dlatego nie możemy zazdrościć komuś, że mu dał Bóg, zdrowie, pieniądze, talenty czy cokolwiek. Ale ponieważ sami nie jesteśmy bogami, to nie jest zachęta dla nas, żebyśmy innym, podwładnym, rozdzielali nierówno, po uważaniu itd. Choć niektórzy pewnie tak się czują...
A w sprawach finansowych są wskazania w Ewangelii, bardzo wprost. Pracuj, dobrze tym zarządzaj (przypowieść o talentach), staraj się i pomagaj ze swojego, nawet ze swojego.
Więc jeszcze raz - tu nie chodzi o to, że ktoś zazdrości franciszkowcom czy nie. Z żadnym franciszkowcem bym się nie zamienił, bo w ogóle nie mam kredytu, tak? Chodzi o to, czy uważamy, że takie czy inne rozwiązanie jest sprawiedliwe. Biblia nigdzie nie mówi: dawaj i zabieraj według arbitralnych kryteriów. A jeśli mówi: to dlaczego nie mamy właśnie franciszkowcom zabrać a dać innym?
Zauważyłem, że w kontekście przekazów biblijnych jest postawiona pewna granica, to co jest w miarę strawne i jakoś się da pogodzić z dzisiejszym światem - traktujemy literalnie, 0-1. Ale to co jest nie do pogodzenia - rozmywamy i traktujemy jako metaforę. Tylko jak to jest z tą granicą ? ________________
Jako szerszy problem, powiedzmy "Kościoła otwartego" to tak, na FF i potem to mam wrażenie raczej wręcz eksponowało się, w czym współczesny świat nie-halo. Ogólnie zarzut do "ogółu katolików" może i trafny, tu i w tym kontekście nie.
rozum.von.keikobad napisal(a): Więc jeszcze raz - tu nie chodzi o to, że ktoś zazdrości franciszkowcom czy nie. Z żadnym franciszkowcem bym się nie zamienił, bo w ogóle nie mam kredytu, tak? Chodzi o to, czy uważamy, że takie czy inne rozwiązanie jest sprawiedliwe. Biblia nigdzie nie mówi: dawaj i zabieraj według arbitralnych kryteriów. A jeśli mówi: to dlaczego nie mamy właśnie franciszkowcom zabrać a dać innym?
Ja to widzę podobnie, ale nie do końca, co może ważyć na innym zrozumieniu całej sprawy. Nie stawiam się w roli ojca, pana, biorąc pod uwagę te obydwie przypowieści, to nie o mnie, nie o nas. Stawiam się jako brat syna marnotrawnego i pracownik który przepracował cały dzień i dostał tyle samo co pracujący krócej.
Umówiłem się na określoną stawkę/kwotę i ją dostałem. Dlaczego mam być niezadowolony, czuć się źle, że ktoś dostał tyle samo, ale pracował mniej. Mam się traktować jak frajera, oszukanego ? Czy coś straciłem ? Zamiast docenić to co dostałem mam się zajmować tym, że ktoś dostał niesprawiedliwie (wg mnie). I czy to na pewno jest niesprawiedliwie, dlaczego ten który płaci nie może płacić tak jak chce ? Co to mnie w ogóle obchodzi ? Dlaczego mam też nie ufać płacącemu, że tak powinno być ? Dlaczego mam odbierać mu prawo do rozsądzania jak powinny pewne sprawy wyglądać ? Powiem tak, ja to kupuję, czuję to przesłanie, zgadzam się z nim i wierzę (bo tu wchodzi wiara), że taką postawę trzeba przyjmować. A też pewna empiria życiowa potwierdza założenia.
JORGE napisal(a): Cały czas szuka 100% sprawiedliwości, maniakalnie wręcz wszystko ważąc i mierząc.
Błogosławione kture łakno sprawiedliwości.
JORGE napisal(a):
Umówiłem się na określoną stawkę/kwotę i ją dostałem. Dlaczego mam być niezadowolony, czuć się źle, że ktoś dostał tyle samo, ale pracował mniej. Mam się traktować jak frajera, oszukanego ?
Franusie świadomo umuwieli sie na określono umowe i takosz umowe zaposiadywajo a so niezadowolone i kszyczo isz so oszukane. Jeślisz jusz to jejim czeba muwieć te pszypowiastki, bo to jejich zawiś spożywa isz złotuwkowe wyszli lepij.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Mnie niepomiernie dziwi, że nikt nie raduje się, że psie syny bankstery dostaną wreszcie po krzyżach za bandyctwa swoje.
No ja rozumiem, że kosztem tej operacji jest to, że trochę wzbogacą się cfaniaczki lemingi. Ale przecie nie za to wyrok TSUE cenimy!
Naprawdę nie spotkałeś w życiu zawistnika? Zawistnik nie zazdrości milionów banksterowi tylko dwunastu pięćdziesiąt sąsiadowi. Bankster w garniturze Armaniego jest daleko a sąsiad blisko
Miliony są abstrakcyjne, mało kto widzi miliony, więc nie działają na emocje, na emocje działa dwanaście pięćdziesiąt. Inżynierowie dusz już dawno temu zauważyli, że ludożerkę bardziej pobudzają afery drobne niż grube. Afera dorszowa buzuje ludożerkę bardziej niż dwadzieścia pięć miliardów znikniętych nagle podczas likwidacji OFE.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Mnie niepomiernie dziwi, że nikt nie raduje się, że psie syny bankstery dostaną wreszcie po krzyżach za bandyctwa swoje.
na początku lat 90-tych uruchomiono takie kredyty mieszkaniowe w złotych, w których spłata rat zawsze wynosiła 25% wynagrodzenia. Zarabiając wtedy rzeczywiście nieźle skalkulowałam, że ten kredyt nigdy nie zostałby przeze mnie spłacony. Potem parokrotnie widziałam, jak te kredyty były ustawowo w części umarzane (bo ich wartość przekraczała wartość mieszkań, więc je "urealniano"). Poznałam też ludzie, które te kredyty brali, nie uwierzycie - były to dzieci dawnego establishmentu średniego szczebla, prokuratowicze na przykład.
Inaczej mówiąc - do podejmowania decyzji o wzięciu kredytu nie należało brać pod uwagę zdolności do jego spłaty, a to, kto znajdzie się w podobnej kredytowej sytuacji. Mechanizm, a którym nie wypada napisać dzieciom w podręcznikach szkolnych. Pytanie brzmi - czy chcemy, by nasze społeczeństwo tak wyglądało?
Teoria finansów nie jest teorią bardzo wyrafinowaną, co do stopnia trudności oceniłbym ją gdzieś tak powyżej szczególnej teorii względności i klasycznej teorii kwantów a poniżej elektrodynamiki kwantowej. Dużo poniżej ogólnej teorii względności. Niemniej - by ją znać, trzeba się jej nauczyć, to jest nie do przeskoczenia. A jeśli człowiek nie chce sobie zadać tego trudu, powinien zawierzyć komuś, kto z jakiś powodów zdecydował się na ten wysiłek. Ludziom się to zdarza - kupują samochody zamiast pracowicie strugać wozy drabiniaste, chodzą do dentysty, nawet do operacji dają się uśpić.
A jutro się okaże czy oszukujący zostaną ukarani. Cwaniaki* trafiły na większych cwaniaków - banksterów, a banksterzy na jeszcze większego - sąd.
* Nie wiem jaki % frankowiczów to cwaniaki, jaki naiwniacy, a jaki to ludzie nie mający innej możliwości sfinansowania mieszkania np. dla powiększającej się rodziny.
Oj tam, oj tam. Starczy by był jeden cwaniak by ich wszystkich tak nazwać i nie spać z zawiści po nocach.
A ojropejski swąd nie mógł się inaczej zachować. To jest to jedno dobre na zachód od Odry, czego na wschód od Odry za nic nie potrafią zrozumieć - w konflikcie między jednostką a instytucją sąd prawie zawsze przyzna rację jednostce. Wywodzi się to z religii zapomnianej tam (a po przeczytaniu tego wątku idzie na to że i tutaj) i pewnego dużego poruszenia dwa wieki temu.
Niedługo przed zachodem słoneczka, kiedy wyłowiono już większość dorsza i śledzi, a szyprowie na kutrach dostali przez radio z Londu polecenie powrotu, resztkom klientów w mętnej wodzie ostawszym nie wychodziła zdolność kredytową w złotówkach Wtedy dobry banczek ustami swych fiszmanow mówił, że jest taka możliwość, że wyjdzie w walucie. I wychodziła i wszyscy byli zadowoleni. Sami tego chcieli.
Zaś my, mądre, ostrożne lub gupie jak płastuga, safandulowate rybki, z różnych powodów nieodłowieni, ktorzyśmy nie wpływali do Śmiertnej Zatoki, bedziem mogli z rozkoszą patrzeć z wody, jak ich wszystkich, pływające przetwórnie zamieniają na filety i paprykarz w konserwach, i ochoczo sycić się resztkami współplemieńców wyrzucanymi za burty kutrów.
Największa niesprawiedliwość stałaby się wtedy, gdyby z jakichś powodów kutry wypuscily część żywych współplemieńców z powrotem do wody. Jakże to tak?
randolph napisal(a): Wtedy dobry banczek ustami swych fiszmanow mówił, że jest taka możliwość, że wyjdzie w walucie. I wychodziła i wszyscy byli zadowoleni.
To jest najśliczniejsze w Polsce. Kiedyś (publicznie) zaproponowałem, by takim "analitykom" zakazać dożywotnio zbliżania się do jakiejkolwiek instytucji finansowej z bankomatem włącznie.
Frankowicze 15 stycznia 2015 zostali oszukanymi frajerami, 3 października 2018 zostaną oszukującymi cwaniakami. Ryzyk fizyk, raz na wozie raz pod wozem ale skąd ten ból d. u niefrankowiczów.
Gdyby chodziło o banki, a nie o kolejne profity dla cwaniaków to by ukarano banki do wspólnej kasy, a nie do kieszeni cwaniaków. Proste i nie ma nic wspólnego z zawiścią. Po drugie skoro nie wszyscy frankowicze to cwaniaki to należałoby z tej wspólnej puli wyłączyć rekompensaty bezpośrednie dla nich. I od tego powinny być sądy, a nie jeden jakiś TSUE co każe oddać to co wspólne i to co pokrzywdzonych wybranej grupie w tym w znacznej mierze cwaniakom. Też proste. Może nie w realizacji, ale w zrozumieniu tak. A cwaniaki to na przykład ci którzy nakupili za franka po kilka lub kilkanaście mieszkań na wynajem. Byli też hazardziści cwaniacy co kupowali mieszkania po półtora miliona mając dochody 15 tysięcy na miesiąc i liczący na 30 tysięcy i to w złotówkach zamiast powynajmować jeszcze kilka lat albo kupić coś rozsądnego na początek na przykład za 500 tysięcy i na kredyt złotowy. Oni i część Koleżeństwa z uporem uważa ich za oszukanych i pokrzywdzonych. Tak są oszukani i pokrzywdzeni - przez siebie.
Konstrukcja systemu prawnego w tzw. państwach cywilizowanych pozwala uchylić łajdackie klauzule ale równocześnie nie ingeruje w rzeczy dopuszczalne prawem. Dlatego umowy się zostawia, kwestionując jedynie indeksację kursem waluty, w efekcie "cwaniaki" - jakże to tak - "odnoszą korzyść".
Na to Kolega narzeka, podświadomie tęskniąc za ukazami jak za cara lub Timura Kulawego. Nawet w Rzymie było inaczej ( dura lex ...) dzięki czemu wyrosła cała współczesna cywilizacja.
Jeśli na paragonie jest napisane "groszek" a w puszce jest fasolka, to spokojnie można odnieść do sklepu z tekstem "przepraszam ale zaszła pomyłka, oddaję puszkę (nawet otwartą!) i proszę zwrot pieniędzy." Nie inaczej jak jest napisane "kredyt" a w środku jest instrument pochodny.
Ale ty Kaziu nie dostrzeżesz tego tekstu, bo już wiele razy był pisany i wtedy nie dostrzegałaś. Dlaczego teraz miałoby być inaczej? Demon zasłania oczy.
randolph napisal(a): Konstrukcja systemu prawnego w tzw. państwach cywilizowanych pozwala uchylić łajdackie klauzule ale równocześnie nie ingeruje w rzeczy dopuszczalne prawem. Dlatego umowy się zostawia, kwestionując jedynie indeksację kursem waluty, w efekcie "cwaniaki" - jakże to tak - "odnoszą korzyść".
Na to Kolega narzeka, podświadomie tęskniąc za ukazami jak za cara lub Timura Kulawego. Nawet w Rzymie było inaczej ( dura lex ...) dzięki czemu wyrosła cała współczesna cywilizacja.
Od dawna zastanawiam się i kwestionuję też tutaj może nie wprost ideę prawa stanowionego, a jeszcze bardziej jego stosowania i interpretacji przez tak zwanych profesjonalistów czyli sędziów niezwisłych i niezależnych.
Pewien mój znajomy na uwagi o prawie rzymskim jako podstawie cywilizacji trzeźwo zauważył ze Jezusa Chrystusa skazano na śmierć zgodnie z prawem rzymskim. Ten filar naszej cywilizacji dość krzywy jest podobnie zresztą jak filozofia grecka. Ja wolę się opierać na głównym filarze czyli chrześcijaństwie. Niech sobie Zachód i jego cywilizacja upada byle chrześcijaństwo przetrwało i kwitło. Jasne żem człowiek Zachodu więc trochę żal by było.
Ależ dostrzegam, dostrzegam tylko nie zgadzam się z uzasadnieniem. Otóż nie był to instrument pochodny. Nie był przynajmniej w znacznej części umów. A nawet jeśli by był to liczy się nie nazwa a rzeczywista treść umowy. A ta była kredytobiorcom czy też kupującym instrument znana i wytłumaczona z opisem ryzyka. Dopiero dowiedzenie że to było oszustwo może być podstawą jakichś roszczeń. To tez było wiele razy pisane ale zdzisie tego nie dostrzegali więc czemu mieliby dostrzec teraz? Nie wiem co czy kto zasłania im oczy. Nie będę zbyt intensywnie dociekał bo mnie prawda interesuje a nie stan ducha i emocje zdzisiów.
nie kolego, nie. Zarzut z zazdrości jest taki jandowski, nie spodziewałam się go na tym forum, niestety padł ze strony wielu. No i jest doskonałym dowodem na to, że sami frankowicze uważają, że jest czego zazdrościć.
Chodzi o psucie obyczajów. Lepiej dla wszystkich jest działać wg sztywnych, jasnych reguł.
Państwo nie powinno dopuścić do zawierania takich umów kredytowych. Mieliśmy długie lata badziewnych rządów, nowy dobry rząd powinien dać szansę frankowiczom na przewalutowanie na w miarę łagodnych warunkach. Na przykład można było zagwarantować nieborakom możliwość rezygnacji z kredytu w zamian za możliwość zamieszkania w mieszkanie plus. Dużo można, wyrok TSUE jest bardzo zły i swoją bezkompromisowością powinien przestraszyć nawet frankowiczów. Generalnie można go przyrównać do zasady - rudym nakazujemy dać, bo tak.
los napisal(a): Jeśli na paragonie jest napisane "groszek" a w puszce jest fasolka, to spokojnie można odnieść do sklepu
Nualesz klejenty wiedziały isz dostajo fasolkie wew puszkie po groszku, ale brali asz jejim sie uszy czemśli gdysz kompinowali isz bedo zaposiadyweć takimsz sposobę fasolkie za puł ceny. Beli spulnikami tegusz pszekrenta. A potym nagle sie zrobieli gupie i niewinne i kszyczo isz jejich oszukeli.
Ogromno nie lubie kiedysz szprytne ludziska rżno gupa. A niestetysz nie mogie uwierzeć isz ktuś polas do banku po piniendze a nie wiedzieł cusz to so kursa walutowe. Chibasz isz zaposiadywa papiery na alcejmera.
Komentarz
Trzeba jednak próbować jakoś to łączyć. Dzisiejszy człowiek ma wielkie pretensje, że jest niedoceniony i że nie dostaje tego co mu się należy. Cały czas szuka 100% sprawiedliwości, maniakalnie wręcz wszystko ważąc i mierząc. Nie cieszy się tym co ma, a bardziej go wkurwia że ktoś ma a nie zasłużył. I tam takie inne banały.
Póki co, przypowieść o dawaniu (niech prawa ręka nie widzi co czyni lewa) jest w katolikom zrozumiała i stosowana tak jak napisano. Ale dla osób o luźniejszym podejściu do chrześcijaństwa to jest absurd, głupota. Dlaczego mam nie chwalić się swoją dobroczynnością ? Dlaczego nie pokazywać ludzi, którzy się udzielają. Dlaczego Jurek Owsiak jest dla was be ? (dla mnie to jest główny powód - robi z dawania cyrk). W każdym razie, pytanie jest takie, czy my nie mamy jednak już wszyscy zbyt luźnego podejścia do chrześcijaństwa, bo jednak niektóre przekazy biblijne omijamy.
W przypowieści tej najbardziej znanej, bo np. mnie uczono na religii tej jako pierwszej, z Ewangelii św. Łukasza o synu marnotrawnym.
Kim jest ojciec z przypowieści? Bogiem. Kim są synowie z przypowieści? Nami. Jednym albo drugim, a prawda jest taka, że w każdym z nas siedzi trochę obu, pewnie z różnymi proporcjami, ale "czyste" typy będą rzadkie.
Natomiast jeszcze raz - żaden z nas nie jest ojcem z tej przypowieści, bo nie jest Bogiem.
Dlatego nie możemy zazdrościć komuś, że mu dał Bóg, zdrowie, pieniądze, talenty czy cokolwiek.
Ale ponieważ sami nie jesteśmy bogami, to nie jest zachęta dla nas, żebyśmy innym, podwładnym, rozdzielali nierówno, po uważaniu itd. Choć niektórzy pewnie tak się czują...
A w sprawach finansowych są wskazania w Ewangelii, bardzo wprost. Pracuj, dobrze tym zarządzaj (przypowieść o talentach), staraj się i pomagaj ze swojego, nawet ze swojego.
Więc jeszcze raz - tu nie chodzi o to, że ktoś zazdrości franciszkowcom czy nie. Z żadnym franciszkowcem bym się nie zamienił, bo w ogóle nie mam kredytu, tak? Chodzi o to, czy uważamy, że takie czy inne rozwiązanie jest sprawiedliwe. Biblia nigdzie nie mówi: dawaj i zabieraj według arbitralnych kryteriów. A jeśli mówi: to dlaczego nie mamy właśnie franciszkowcom zabrać a dać innym?
________________
Jako szerszy problem, powiedzmy "Kościoła otwartego" to tak, na FF i potem to mam wrażenie raczej wręcz eksponowało się, w czym współczesny świat nie-halo. Ogólnie zarzut do "ogółu katolików" może i trafny, tu i w tym kontekście nie.
Umówiłem się na określoną stawkę/kwotę i ją dostałem. Dlaczego mam być niezadowolony, czuć się źle, że ktoś dostał tyle samo, ale pracował mniej. Mam się traktować jak frajera, oszukanego ? Czy coś straciłem ? Zamiast docenić to co dostałem mam się zajmować tym, że ktoś dostał niesprawiedliwie (wg mnie). I czy to na pewno jest niesprawiedliwie, dlaczego ten który płaci nie może płacić tak jak chce ? Co to mnie w ogóle obchodzi ? Dlaczego mam też nie ufać płacącemu, że tak powinno być ? Dlaczego mam odbierać mu prawo do rozsądzania jak powinny pewne sprawy wyglądać ? Powiem tak, ja to kupuję, czuję to przesłanie, zgadzam się z nim i wierzę (bo tu wchodzi wiara), że taką postawę trzeba przyjmować. A też pewna empiria życiowa potwierdza założenia.
No ja rozumiem, że kosztem tej operacji jest to, że trochę wzbogacą się cfaniaczki lemingi. Ale przecie nie za to wyrok TSUE cenimy!
Miliony są abstrakcyjne, mało kto widzi miliony, więc nie działają na emocje, na emocje działa dwanaście pięćdziesiąt. Inżynierowie dusz już dawno temu zauważyli, że ludożerkę bardziej pobudzają afery drobne niż grube. Afera dorszowa buzuje ludożerkę bardziej niż dwadzieścia pięć miliardów znikniętych nagle podczas likwidacji OFE.
Inaczej mówiąc - do podejmowania decyzji o wzięciu kredytu nie należało brać pod uwagę zdolności do jego spłaty, a to, kto znajdzie się w podobnej kredytowej sytuacji. Mechanizm, a którym nie wypada napisać dzieciom w podręcznikach szkolnych. Pytanie brzmi - czy chcemy, by nasze społeczeństwo tak wyglądało?
A jutro się okaże czy oszukujący zostaną ukarani. Cwaniaki* trafiły na większych cwaniaków - banksterów, a banksterzy na jeszcze większego - sąd.
* Nie wiem jaki % frankowiczów to cwaniaki, jaki naiwniacy, a jaki to ludzie nie mający innej możliwości sfinansowania mieszkania np. dla powiększającej się rodziny.
A ojropejski swąd nie mógł się inaczej zachować. To jest to jedno dobre na zachód od Odry, czego na wschód od Odry za nic nie potrafią zrozumieć - w konflikcie między jednostką a instytucją sąd prawie zawsze przyzna rację jednostce. Wywodzi się to z religii zapomnianej tam (a po przeczytaniu tego wątku idzie na to że i tutaj) i pewnego dużego poruszenia dwa wieki temu.
Wtedy dobry banczek ustami swych fiszmanow mówił, że jest taka możliwość, że wyjdzie w walucie. I wychodziła i wszyscy byli zadowoleni. Sami tego chcieli.
Zaś my, mądre, ostrożne lub gupie jak płastuga, safandulowate rybki, z różnych powodów nieodłowieni, ktorzyśmy nie wpływali do Śmiertnej Zatoki, bedziem mogli z rozkoszą patrzeć z wody, jak ich wszystkich, pływające przetwórnie zamieniają na filety i paprykarz w konserwach, i ochoczo sycić się resztkami współplemieńców wyrzucanymi za burty kutrów.
Największa niesprawiedliwość stałaby się wtedy, gdyby z jakichś powodów kutry wypuscily część żywych współplemieńców z powrotem do wody. Jakże to tak?
Po drugie skoro nie wszyscy frankowicze to cwaniaki to należałoby z tej wspólnej puli wyłączyć rekompensaty bezpośrednie dla nich. I od tego powinny być sądy, a nie jeden jakiś TSUE co każe oddać to co wspólne i to co pokrzywdzonych wybranej grupie w tym w znacznej mierze cwaniakom. Też proste. Może nie w realizacji, ale w zrozumieniu tak. A cwaniaki to na przykład ci którzy nakupili za franka po kilka lub kilkanaście mieszkań na wynajem. Byli też hazardziści cwaniacy co kupowali mieszkania po półtora miliona mając dochody 15 tysięcy na miesiąc i liczący na 30 tysięcy i to w złotówkach zamiast powynajmować jeszcze kilka lat albo kupić coś rozsądnego na początek na przykład za 500 tysięcy i na kredyt złotowy. Oni i część Koleżeństwa z uporem uważa ich za oszukanych i pokrzywdzonych. Tak są oszukani i pokrzywdzeni - przez siebie.
Na to Kolega narzeka, podświadomie tęskniąc za ukazami jak za cara lub Timura Kulawego. Nawet w Rzymie było inaczej ( dura lex ...) dzięki czemu wyrosła cała współczesna cywilizacja.
Ale ty Kaziu nie dostrzeżesz tego tekstu, bo już wiele razy był pisany i wtedy nie dostrzegałaś. Dlaczego teraz miałoby być inaczej? Demon zasłania oczy.
Pewien mój znajomy na uwagi o prawie rzymskim jako podstawie cywilizacji trzeźwo zauważył ze Jezusa Chrystusa skazano na śmierć zgodnie z prawem rzymskim. Ten filar naszej cywilizacji dość krzywy jest podobnie zresztą jak filozofia grecka. Ja wolę się opierać na głównym filarze czyli chrześcijaństwie. Niech sobie Zachód i jego cywilizacja upada byle chrześcijaństwo przetrwało i kwitło. Jasne żem człowiek Zachodu więc trochę żal by było.
Ależ dostrzegam, dostrzegam tylko nie zgadzam się z uzasadnieniem. Otóż nie był to instrument pochodny. Nie był przynajmniej w znacznej części umów. A nawet jeśli by był to liczy się nie nazwa a rzeczywista treść umowy. A ta była kredytobiorcom czy też kupującym instrument znana i wytłumaczona z opisem ryzyka. Dopiero dowiedzenie że to było oszustwo może być podstawą jakichś roszczeń. To tez było wiele razy pisane ale zdzisie tego nie dostrzegali więc czemu mieliby dostrzec teraz? Nie wiem co czy kto zasłania im oczy. Nie będę zbyt intensywnie dociekał bo mnie prawda interesuje a nie stan ducha i emocje zdzisiów.
Chodzi o psucie obyczajów. Lepiej dla wszystkich jest działać wg sztywnych, jasnych reguł.
Państwo nie powinno dopuścić do zawierania takich umów kredytowych. Mieliśmy długie lata badziewnych rządów, nowy dobry rząd powinien dać szansę frankowiczom na przewalutowanie na w miarę łagodnych warunkach. Na przykład można było zagwarantować nieborakom możliwość rezygnacji z kredytu w zamian za możliwość zamieszkania w mieszkanie plus. Dużo można, wyrok TSUE jest bardzo zły i swoją bezkompromisowością powinien przestraszyć nawet frankowiczów. Generalnie można go przyrównać do zasady - rudym nakazujemy dać, bo tak.
Każdy kredyt na taki długi okres jest derywatem.
Ogromno nie lubie kiedysz szprytne ludziska rżno gupa. A niestetysz nie mogie uwierzeć isz ktuś polas do banku po piniendze a nie wiedzieł cusz to so kursa walutowe. Chibasz isz zaposiadywa papiery na alcejmera.