Rydygier napisal(a): "Najlepszy ze stanów umysłu i psychiki mi znany i chyba w ogóle ludzkości to san uważności. Wtedy właśnie doznania i inne oboczności nie przysłaniają sedna. " .
Uwaznosc jest elementem NLP, tak w ogóle.
Nie tylko, praktyka taka występowała jak najbardziej w chrzescijanskiej duchowości monastycznej np. Filokalia, warto też zapoznać się z pradawną praktyką Modlitwy Jezusowej., którą bardzo pomaga w radzeniu sobie z rozproszeniami w wielu sytuacjach życia codziennego, a jest przy tym modlitwa bardzo krótką, choć ideologicznie głęboką.
Myślę że różnica jest jak między medytacją a medytacją chrześcijańską (duchowość ignacjanska, modlitwa Słowem). W uwaznosci jest ona celem samym w sobie, to NLP.
Rydygier napisal(a): "Najlepszy ze stanów umysłu i psychiki mi znany i chyba w ogóle ludzkości to san uważności. Wtedy właśnie doznania i inne oboczności nie przysłaniają sedna. "
Skupienie na tym, co się odbywa, to naturalnie rzecz dobra i pożądana (i najzupełniej dostępna na NOM, może to być kwestia indywidualna - co kogo rozprasza). Jeżeli wszakże ktoś się skupia, ale na uzyskaniu, "cyzelowaniu" lub utrzymaniu jakiegoś konkretnego stanu - paradoks - może być to kosztem sedna. Sednem jest Jezus Chrystus, spotkanie z Nim i Jego łaską, a zatem może okazać się pułapką zamykającą na tę łaskę poleganie tutaj nie na niej, a na pielęgnowaniu tego stanu (więc na sobie, własnej dyspozycji i swoich możliwościach). Mówię "może", bo nie piję do nikogo konkretnie, jeno zauważam taką możliwość.
Frater Rydygier: Łaska buduje na naturze. Kolega pisze o łasce, do której się nie odnoszę i nie kwestionuję. Ja mówię o naturze. Uważność jest bardziej związana z naturą, jak działa nasza psychika i mózg. Przyjmuje się, że człowiek zdrowy psychicznie to taki, który rejestruje bodziec zewnętrzny i reaguje na niego w sposób świadomy. Czas między bodźcem a reakcją jest jedną z miar zdrowia gdzie jest miejsce na świadomość i decyzję. Ludzie chorzy np kompulsywnie pijący po bodźcu natychmiast chwytają za butelkę. Podobnie jest z odpuszczeniem reakcji na bodziec. Tu np w transie widzimy gdy człowiek przeżywa coś co już dawno minęło a on jet jakby przykelejony.
Ćwiczenie uważności realizuje się min. na medytacjach. Ja pierwszy raz po sesji w Lubiniu jak wyszedłem na świat i stanąłem na stacji benzynowej to pierwszy raz zauważyłem w sobie stan że ja stoję tu gdzie stoję, gdzieś dalej i w innym czasie są półki, gdzieś kobieta za ladą, gdzieś autostrada. Byłem od tego wszystkiego oddzielony też czasem. Wcześniejszy stan przez 40+ lat życia mógłbym określić mianem zlania ze światem gdzie świat jakby wlewa się we mnie. Był to stan głębokiego odpoczynku umysłu i psychiki, stan gdzie nie ma się rozproszeń życia codziennego jak pisze @MarianoX.
I teraz zupełnie podobny stan świadomości miałem po mszy w Zielonce, bo było tam dużo ciszy, nie było organów, chorał jako arytmiczny nie wprawia w trans, można było spokojnie czytać czytania w swoim tempie, zatrzymać się i wrócić jeśli była potrzeba. Rodziła się uważność. Dopiero na tej bazie było Przeistoczenie i Eucharystia.
W NOM jest to nie możliwe, tam jest ciągłe padnij, powstań, hasło odzew, nie ma zupełnie i być nie może czasu na na uzdrowienie psychiki i mózgu. Te wszystkie psalmy responsoryjne, modlitwy wiernych itd. Jak ktoś zauważył, Msza Rzymska daje wolność przeżywania wiernym ale specyfikuje jak należy ją odprawiać, NOM pozwala dowolnie odprawić mszę ale wierni są jak lalki w teatrze lalek na sznurkach ciągani.
Raz spotkałem duchaczy, którzy przyjechali do grupy Postów z jakimś tam przekazem. Ci ludzie, mimo że nie byli w czasie swoich modlitw zachowywali się jak automaty w transie. Mówili swój przekaz w formie słowotoku, gonitwy myśli. Nie mogli się zatrzymać a zatrzymani startowali od początku. Nie sądzę, żeby wolą Boga było żebyśmy byli automatami a raczej świadomymi ludźmi. Nie kwestionuję że przez nich wieje Duch Św. i mają też łaskę, kwestionuję jedynie naturę na jakiej to jest tam zbudowane.
Należy przeprowadzić proste doświadczenie wg metody Zen - teraz już wiemy że to mądrość boża. Usiąść w ciszy na brzegu krzesła na prostym kręgosłupie, kolana zgięte pod kątem prostym, ręce położyć na udach. Nastawić minutnik na 20 min. W tym czasie liczyć wdechy od 1 do 10, i potem znów od 1 do 10. Jeśli się dojdzie do 250 (obudzenie świadomości), to nic, wrócić do jeden. Prawda że proste? Mi nigdy bez ćwiczeń nie wychodziło.
W medytacji chrześcijańskiej powtarza się frazę, koncentrującą się na relacji z Bogiem. Dochodzą też inne elementy ale ogólnie jest podobnie.
Różnica między uważnością a koncentracją jest jak między krzesłem a krzesłem elektrycznym, jedno daje życie, drugie zabija.
Wzmianki o NLP są jakąś manią tego forum, w typie że tradsi to ruskie trole, bo jest tam Dex albo że antyszepionkowcy to ruskie trole bo x profili teraz jest anty-UKR. Tymczasem św Paweł nauczał, wszystko badajcie a co dobre zachowujcie.
Rydygier napisal(a): "niż jakąś tam "osobową relacją z Chrystusem". To raczej postawa utrzymywana głównie na rusztowaniu rozumu i woli."
Znam ból ten. I świadomość własnej bezradności wobec niego. Niezdolność, lęk, by na poważnie zawierzyć życie woli Boga. Z tą wiedzą o sobie pozostaje wytrwale i wbrew własnej oschłości, "z rozsądku" chwytać się tych łask, które są dosiężne w mojej obecnej kondycji ducha. Staram się to czynić i nie zniechęcać własną opornością, z pozoru nieporuszalną, bo gdzieś pod całą swoją rozlazłością duchową rozumiem, że bez takiej relacji z Chrystusem przepadłem.
Notabene, nie ma co oczekiwać, by w tym stanie ducha jakakolwiek liturgia była wydarzeniem ekscytującym w sensie, w którym ekscytująca być powinna (czyli nie UX).
"(tj. sensu stricte staję się gorszy)"
Może być przeciwnie, jeśli odpowiedzią na takie sytuacje będzie modlitwa w danej intencji. Najtrudniej z tym bywa wobec zgorszeń samym sobą - spirala w rozpacz, gdy temu ulec.
Fratres Ingac et Rydygier: w tej chwili uczestniczę w programie 12 kroków dla chrześcijan, wszystko co tutaj piszecie jest tam adresowane. To co piszecie jest doświadczeniem wielu ludzi i ten warsztat daje narzędzia do radzenia sobie z tymi problemami. Wbrew pozorom przyznaje się swoją bezsilność a nie bezradność a radę znajduje się w odbudowanej relacji z Bogiem i jemu zawierzeniu. Faktem jest że jak samemu, własnymi siłami chce się sobie poradzić to nie wychodzi, no i słusznie bo po co Bóg skoro własnym rozumem i wolą się chce? Że nie wychodzi, bo ma nie wychodzić, bo wtedy nie było by miejsca dla Niego i Jego Łaski.
Omnes fratres picture waczers und bukszpryt majteks: wszystko, dosłownie wszystko da się zbergolić nie tylko Mszę Rzymską a nawet cały pontyfikat, swoje życie albo życie innych. Są jednak rzeczy które ze swoich założeń nie da się zrobić dobrze np komunizm, małżeńśtwo homo czy dowolne protestanckie harce. NOM odprawiany po łacinie, versus Dei, z kanonem i chorałem pozostanie dalej NOMem gdzie założenia są jakie są min chyba musi być odprawiany na głos i padnij powstań musi być. Nie wiem jak łacińskie teksty i co tam jest napisane, w przekładach jest sporo błędów i sprzeczności. Dobrą, poniekąd wiadomością jest że Przeistoczenie jest ważne, zdaje się nawet jeśli zmienią niektóre słowa Pana Jezusa w trakcie tej modlitwy.
PNi napisal(a): ... tak to się rozwijało od początku od Rzymu, od św. Piotra.
Na początku była Jerozolima.
Jerozolima jest matką wszystkich innych kościołów. I tam św. Piotr przekazał swoją sukcesję (po dzisiejszemu: mianował ordynariuszem) św. Jakubowi (apostołowi), a sam - jak pisze ewangelista św. Łukasz - "udał się gdzie indziej" (Dz. 12, 17) (Piotr przybył do Rzymu ok. roku 56.)
No nie, Piotr pozostał Piotrem głową Kościoła Katolickiego. Kanon na ile wiem jest b. stary i wszystko wskazuje na to że pochodzi od Piotra a jego treść choć ewoluowała to jednak zdaje się została przez niego ułożona. Nie jest to zresztą jakiś mission impossible bo skoro był głową Kościoła to odprawiał Msze i pewnie on tam te modlitwy mówił, z czasem zostały spisane.
"wyszedłem na świat i stanąłem na stacji benzynowej to pierwszy raz zauważyłem w sobie stan że ja stoję tu gdzie stoję, gdzieś dalej i w innym czasie są półki, gdzieś kobieta za ladą, gdzieś autostrada. Byłem od tego wszystkiego oddzielony też czasem. Wcześniejszy stan przez 40+ lat życia mógłbym określić mianem zlania ze światem gdzie świat jakby wlewa się we mnie."
To jest ciekawe, w sensie jak bardzo ludzie się różnią. To jakieś wybitnie subiektywne doświadczenie. Nie ma co na tym budować obiektywnego rozumowania mającego się tyczyć wszystkich.
"Dopiero na tej bazie było Przeistoczenie i Eucharystia."
Ani Przeistoczenie ani Eucharystia nie wymagają takiej bazy. A i to, na ile człowiek skorzysta z tych łask nie od tego zależy, tylko od ufnej postawy woli względem Jezusa Chrystusa, Jego miłości i Jego woli. Tyle mojej roli. Z dzisiejszej pajęczynki, może jakoś nakieruje na to, o co mi chodzi:
Odradzam. Kościół dostarcza wszystkiego, co potrzebne. Czego i po co szukać poza Nim?
Nie mam pewności jak to interpretować, więc zwrócę uwagę na jedną rzecz: rozmawiamy o mszy świętej, a Ty (ok? Nie wiem, czy tu jakieś szczególne formy grzecznościowe chodzą), choć nie negujesz sedna, skupiasz się na sobie i swoich doznaniach, z ich perspektywy oceniasz mszę, jakby to one były sednem. Co to znaczy? Czy to na bazie własnego stanu budujesz swój zysk ze mszy świętej? A jeśli coś Cię od tego stanu odetnie, co poczniesz? Co chcesz w ten sposób zyskać konkretnie?
Czy "uzdrowienie psychiki i mózgu."?
Po to jesteś na mszy? A może jednak po coś nieskończenie ważniejszego? Sam wszakże zauważasz:
"radę znajduje się w odbudowanej relacji z Bogiem i jemu zawierzeniu. Faktem jest że jak samemu, własnymi siłami chce się sobie poradzić to nie wychodzi"
Jest to bardzo słuszne, tylko mi koliduje z wszystkim, co tu piszesz o mszy świętej jak dotąd, bo gdy to czytam widzę opis prób radzenia sobie własnymi siłami. A to przez generowanie w sobie określonych stanów, a to przez medytację, a to 12 kroków... Coś może być dobrem, ale może być źle użyte i szkodzić.
Wyraz uważność nie jest odnotowywany przez słowniki języka polskiego. Jest to jednak derywat potencjalny, czyli taki, który jest zawsze możliwy do utworzenia, należy bowiem do produktywnego typu słowotwórczego: formacji odprzymiotnikowych na ‑ość. Został on utworzony od przymiotnika uważny ‘odznaczający się zdolnością uważania’ poprzez dodanie sufiksu ‑ość. Wyraz uważny pochodzi natomiast od czasownika uważać ‘być skoncentrowanym, skupionym na czymś’, co w znacznym stopniu odpowiada rozumieniu słowa uważność w środowisku buddyjskim, choć wydaje się, że w środowisku tym ma ono nieco węższy zakres.
PNi napisal(a): ... tak to się rozwijało od początku od Rzymu, od św. Piotra.
Na początku była Jerozolima.
Jerozolima jest matką wszystkich innych kościołów. I tam św. Piotr przekazał swoją sukcesję (po dzisiejszemu: mianował ordynariuszem) św. Jakubowi (apostołowi), a sam - jak pisze ewangelista św. Łukasz - "udał się gdzie indziej" (Dz. 12, 17) (Piotr przybył do Rzymu ok. roku 56.)
No nie, Piotr pozostał Piotrem głową Kościoła Katolickiego. Kanon na ile wiem jest b. stary i wszystko wskazuje na to że pochodzi od Piotra a jego treść choć ewoluowała to jednak zdaje się została przez niego ułożona. Nie jest to zresztą jakiś mission impossible bo skoro był głową Kościoła to odprawiał Msze i pewnie on tam te modlitwy mówił, z czasem zostały spisane.
PNi napisal(a): Kanon na ile wiem jest b. stary i wszystko wskazuje na to że pochodzi od Piotra a jego treść choć ewoluowała to jednak zdaje się została przez niego ułożona. Nie jest to zresztą jakiś mission impossible bo skoro był głową Kościoła to odprawiał Msze i pewnie on tam te modlitwy mówił, z czasem zostały spisane.
Po mojemu to • nie wiemy jak brzmiał kanon apostołów; • i wg mnie ułożyli go WSZYSCY apostołowie za poleceniem Syna Bożego i pod natchniem Ducha Świętego.
I rowijał się trochę różnie w różnych patriarchatach, lecz wszystkie były orto.
Więc jaki jest zarzut wobec NOMowych kanonów, w którym miejscu są nie-orto(doksyjne)?
••• Oraz powtórzę: pierwsze msze, a więc i kanon, były po aramejsku! Gdzie ta łacina? Jakim prawem jakiś/któryś papież wprowadził "zamiankę" na język wroga i najeźdźcy, i zabójcy Pana?
Rydygier odpisał kol. PNi: ... Nie mam pewności jak to interpretować, więc zwrócę uwagę na jedną rzecz: rozmawiamy o mszy świętej, a Ty (...), choć nie negujesz sedna, skupiasz się na sobie i swoich doznaniach, z ich perspektywy oceniasz mszę, jakby to one były sednem. Co to znaczy? Czy to na bazie własnego stanu budujesz swój zysk ze mszy świętej? A jeśli coś Cię od tego stanu odetnie, co poczniesz? Co chcesz w ten sposób zyskać konkretnie? ...
Mi w tym podwątku chodziło o to głównie że Msza Rzymska jest jak jechanie samochodem z mapą i czytaniem znaków a NOM jak jechanie na rozkazy GPS z komórki, oba mogą doprowadzić do celu albo na manowce. Rzecz jest w innej percepcji i zdaje się innej statystyce.
Kwestia pochodzenia Kanonu Rzymskiego to trzeba sobie wyszukać, Miclarek, ks. Kazimierz Ginter twierdzą, że jest b. stary, najstarszy i że od niego pochodzą inne, on ewoluował. NOM ma różne tam modlitwy, nie są to kanony, bo z definicji zresztą kanon jest tylko jeden.
PNi napisal(a): Mi w tym podwątku chodziło o to głównie że Msza Rzymska jest jak jechanie samochodem z mapą i czytaniem znaków a NOM jak jechanie na rozkazy GPS z komórki, oba mogą doprowadzić do celu albo na manowce. Rzecz jest w innej percepcji i zdaje się innej statystyce.
Kwestia pochodzenia Kanonu Rzymskiego to trzeba sobie wyszukać, Miclarek, ks. Kazimierz Ginter twierdzą, że jest b. stary, najstarszy i że od niego pochodzą inne, on ewoluował. NOM ma różne tam modlitwy, nie są to kanony, bo z definicji zresztą kanon jest tylko jeden.
Mnie bez wyszukiwania wychodzi, że i NOM jest bardzo dobrą mapą by jechać uważnie drogą czytając znaki drogowe i punkty charakterystyczne po drodze.
GPS to widziałem u tradsów - książeczki z objaśniem, kiedy wstać-klękać-siedzieć, kiedy co jak odpowiadać i co znaczą te niepolskie słowa, co ksiądz bez mikrofonu wypowiada. Bez tego giepeesu to zaraz wypad z toru i wertowanie ośmiuset stron, gdzie-co ksiądz jest.
Boże jak dobrze że chodzę na te 12-kroków, tam uczą żeby nie być odpowiedzialny za to na co nie ma się wpływu.
MODLITWA O POKÓJ DUCHA
O Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić, i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego. Pozwól mi, cały ten dzień przeżyć w świadomości upływającego czasu. Pozwól mi rozkoszować się chwilą w świadomości jej ograniczenia. Pozwól mi zaakceptować konieczność, jako drogę do wewnętrznego pokoju. Pozwól mi, za przykładem Jezusa, przyjąć także ten grzeszny świat, jakim jest, a nie, jakim ja chciałbym, aby był. Pozwól mi zaufać, że będzie dobrze, jeśli zdam się na Ciebie i Twoją wolę. Tak będę mógł być szczęśliwym w tym życiu i osiągnąć pełnię szczęścia z Tobą w życiu wiecznym. Amen.
Za zgodą Kurii Biskupiej Warszawsko-Praskiej z dnia 28.06.2010, (do prywatnego odmawiania)
Podana jako przykład Modlitwa Jezusowa jak i cała tradycja medytacji chrześcijańska to nie jest medytacja "pustki" w sensie dalekowschodnim, a wszelkie techniki skupienia służą w niej m.in. zatrzymaniu ciągu rozpraszających myśli i przygotowaniu do modlitwy.
To tradycja sięgająca Klasztoru Świętej Katarzyny – najstarszego z istniejących do dzisiaj klasztorów chrześcijańskich.
Jest to niezwykle przydatne obecnie, gdy większość z nas podlega nieustannym bodźcom wizualno-słuchowym i wszechobecnemu szumowi informacyjnemu,co skutkuje trudnościami w koncentracji modlitewnej. Można ją praktykować w każdym miejscu i porze.
Polecam poniższy materiał ze stony Benedyktynów z Tyńca:
A jak Modlitwa Jezusowa to i klasyk przeczytać warto tj. Opowieści Pielgrzyma tu do posłuchania jako audiobook ale jak kto nie czytał to warto najpierw pomęczyć oczy bo się zatrzymać warto czasem
No i filokalia co je Benedyktyni również wydają.
A i małżeństwo Gajdow w modlitwie serca cenne wskazówki daje w swych książkach i wykładach. Fundacja Theosis się w internetach nickują.
Nie mówiąc o klasykach jak ten tu:
Wgl ten kanał pustelnia napotrojnej jest Mega! takie rzeczy mówi xnc że aż cho!
Wgl ten kanał pustelnia napotrojnej jest Mega! takie rzeczy mówi xnc że aż cho!
Tego znakomitego klasyka o św. Janie od Krzyża znam, słuchałem wszystkich części podczas Wielkiego Postu 2021, a za pozostałe podpowiedzi bardzo Koledze dziękuję - chętnie zapoznam się.
Komentarz
Mao Tse Tung"
Tzn?
Ćwiczenie uważności realizuje się min. na medytacjach. Ja pierwszy raz po sesji w Lubiniu jak wyszedłem na świat i stanąłem na stacji benzynowej to pierwszy raz zauważyłem w sobie stan że ja stoję tu gdzie stoję, gdzieś dalej i w innym czasie są półki, gdzieś kobieta za ladą, gdzieś autostrada. Byłem od tego wszystkiego oddzielony też czasem. Wcześniejszy stan przez 40+ lat życia mógłbym określić mianem zlania ze światem gdzie świat jakby wlewa się we mnie. Był to stan głębokiego odpoczynku umysłu i psychiki, stan gdzie nie ma się rozproszeń życia codziennego jak pisze @MarianoX.
I teraz zupełnie podobny stan świadomości miałem po mszy w Zielonce, bo było tam dużo ciszy, nie było organów, chorał jako arytmiczny nie wprawia w trans, można było spokojnie czytać czytania w swoim tempie, zatrzymać się i wrócić jeśli była potrzeba. Rodziła się uważność. Dopiero na tej bazie było Przeistoczenie i Eucharystia.
W NOM jest to nie możliwe, tam jest ciągłe padnij, powstań, hasło odzew, nie ma zupełnie i być nie może czasu na na uzdrowienie psychiki i mózgu. Te wszystkie psalmy responsoryjne, modlitwy wiernych itd. Jak ktoś zauważył, Msza Rzymska daje wolność przeżywania wiernym ale specyfikuje jak należy ją odprawiać, NOM pozwala dowolnie odprawić mszę ale wierni są jak lalki w teatrze lalek na sznurkach ciągani.
Raz spotkałem duchaczy, którzy przyjechali do grupy Postów z jakimś tam przekazem. Ci ludzie, mimo że nie byli w czasie swoich modlitw zachowywali się jak automaty w transie. Mówili swój przekaz w formie słowotoku, gonitwy myśli. Nie mogli się zatrzymać a zatrzymani startowali od początku. Nie sądzę, żeby wolą Boga było żebyśmy byli automatami a raczej świadomymi ludźmi. Nie kwestionuję że przez nich wieje Duch Św. i mają też łaskę, kwestionuję jedynie naturę na jakiej to jest tam zbudowane.
Należy przeprowadzić proste doświadczenie wg metody Zen - teraz już wiemy że to mądrość boża. Usiąść w ciszy na brzegu krzesła na prostym kręgosłupie, kolana zgięte pod kątem prostym, ręce położyć na udach. Nastawić minutnik na 20 min. W tym czasie liczyć wdechy od 1 do 10, i potem znów od 1 do 10. Jeśli się dojdzie do 250 (obudzenie świadomości), to nic, wrócić do jeden. Prawda że proste? Mi nigdy bez ćwiczeń nie wychodziło.
W medytacji chrześcijańskiej powtarza się frazę, koncentrującą się na relacji z Bogiem. Dochodzą też inne elementy ale ogólnie jest podobnie.
Różnica między uważnością a koncentracją jest jak między krzesłem a krzesłem elektrycznym, jedno daje życie, drugie zabija.
Wzmianki o NLP są jakąś manią tego forum, w typie że tradsi to ruskie trole, bo jest tam Dex albo że antyszepionkowcy to ruskie trole bo x profili teraz jest anty-UKR. Tymczasem św Paweł nauczał, wszystko badajcie a co dobre zachowujcie.
Podczas modlitwy Jezusowej należy:
● Niczego nie rozważać
● O niczym nie myśleć
● Niczego sobie nie wyobrażać
https://youtu.be/EkegYj-XmUg
Owszem, acz nie tylko i nie tylko ona.
"wyszedłem na świat i stanąłem na stacji benzynowej to pierwszy raz zauważyłem w sobie stan że ja stoję tu gdzie stoję, gdzieś dalej i w innym czasie są półki, gdzieś kobieta za ladą, gdzieś autostrada. Byłem od tego wszystkiego oddzielony też czasem. Wcześniejszy stan przez 40+ lat życia mógłbym określić mianem zlania ze światem gdzie świat jakby wlewa się we mnie."
To jest ciekawe, w sensie jak bardzo ludzie się różnią. To jakieś wybitnie subiektywne doświadczenie. Nie ma co na tym budować obiektywnego rozumowania mającego się tyczyć wszystkich.
"Dopiero na tej bazie było Przeistoczenie i Eucharystia."
Ani Przeistoczenie ani Eucharystia nie wymagają takiej bazy. A i to, na ile człowiek skorzysta z tych łask nie od tego zależy, tylko od ufnej postawy woli względem Jezusa Chrystusa, Jego miłości i Jego woli. Tyle mojej roli. Z dzisiejszej pajęczynki, może jakoś nakieruje na to, o co mi chodzi:
"doświadczenie wg metody Zen"
Odradzam. Kościół dostarcza wszystkiego, co potrzebne. Czego i po co szukać poza Nim?
Nie mam pewności jak to interpretować, więc zwrócę uwagę na jedną rzecz: rozmawiamy o mszy świętej, a Ty (ok? Nie wiem, czy tu jakieś szczególne formy grzecznościowe chodzą), choć nie negujesz sedna, skupiasz się na sobie i swoich doznaniach, z ich perspektywy oceniasz mszę, jakby to one były sednem. Co to znaczy? Czy to na bazie własnego stanu budujesz swój zysk ze mszy świętej? A jeśli coś Cię od tego stanu odetnie, co poczniesz? Co chcesz w ten sposób zyskać konkretnie?
Czy "uzdrowienie psychiki i mózgu."?
Po to jesteś na mszy? A może jednak po coś nieskończenie ważniejszego? Sam wszakże zauważasz:
"radę znajduje się w odbudowanej relacji z Bogiem i jemu zawierzeniu. Faktem jest że jak samemu, własnymi siłami chce się sobie poradzić to nie wychodzi"
Jest to bardzo słuszne, tylko mi koliduje z wszystkim, co tu piszesz o mszy świętej jak dotąd, bo gdy to czytam widzę opis prób radzenia sobie własnymi siłami. A to przez generowanie w sobie określonych stanów, a to przez medytację, a to 12 kroków... Coś może być dobrem, ale może być źle użyte i szkodzić.
Proszsz podać przykład użycia słowa "uważność np. z lat 20-ych XX wieku, albo z lat 70-ych (kiedy się rodziliśmy).
O miasto mi chodziło, nie o pierwszą osobę.
• nie wiemy jak brzmiał kanon apostołów;
• i wg mnie ułożyli go WSZYSCY apostołowie za poleceniem Syna Bożego i pod natchniem Ducha Świętego.
I rowijał się trochę różnie w różnych patriarchatach, lecz wszystkie były orto.
Więc jaki jest zarzut wobec NOMowych kanonów, w którym miejscu są nie-orto(doksyjne)?
•••
Oraz powtórzę: pierwsze msze, a więc i kanon, były po aramejsku! Gdzie ta łacina? Jakim prawem jakiś/któryś papież wprowadził "zamiankę" na język wroga i najeźdźcy, i zabójcy Pana?
Kwestia pochodzenia Kanonu Rzymskiego to trzeba sobie wyszukać, Miclarek, ks. Kazimierz Ginter twierdzą, że jest b. stary, najstarszy i że od niego pochodzą inne, on ewoluował. NOM ma różne tam modlitwy, nie są to kanony, bo z definicji zresztą kanon jest tylko jeden.
GPS to widziałem u tradsów - książeczki z objaśniem, kiedy wstać-klękać-siedzieć, kiedy co jak odpowiadać i co znaczą te niepolskie słowa, co ksiądz bez mikrofonu wypowiada. Bez tego giepeesu to zaraz wypad z toru i wertowanie ośmiuset stron, gdzie-co ksiądz jest.
MODLITWA O POKÓJ DUCHA
O Boże, użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym,
czego nie mogę zmienić,
odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
Pozwól mi, cały ten dzień przeżyć
w świadomości upływającego czasu.
Pozwól mi rozkoszować się chwilą
w świadomości jej ograniczenia.
Pozwól mi zaakceptować konieczność,
jako drogę do wewnętrznego pokoju.
Pozwól mi, za przykładem Jezusa,
przyjąć także ten grzeszny świat, jakim jest,
a nie, jakim ja chciałbym, aby był.
Pozwól mi zaufać, że będzie dobrze,
jeśli zdam się na Ciebie i Twoją wolę.
Tak będę mógł być szczęśliwym w tym życiu
i osiągnąć pełnię szczęścia z Tobą
w życiu wiecznym.
Amen.
Za zgodą Kurii Biskupiej Warszawsko-Praskiej z dnia 28.06.2010, (do prywatnego odmawiania)
a teraz i medytacja wschodu
To tradycja sięgająca Klasztoru Świętej Katarzyny – najstarszego z istniejących do dzisiaj klasztorów chrześcijańskich.
Jest to niezwykle przydatne obecnie, gdy większość z nas podlega nieustannym bodźcom wizualno-słuchowym i wszechobecnemu szumowi informacyjnemu,co skutkuje trudnościami w koncentracji modlitewnej. Można ją praktykować w każdym miejscu i porze.
Polecam poniższy materiał ze stony Benedyktynów z Tyńca:
No i filokalia co je Benedyktyni również wydają.
A i małżeństwo Gajdow w modlitwie serca cenne wskazówki daje w swych książkach i wykładach. Fundacja Theosis się w internetach nickują.
Nie mówiąc o klasykach jak ten tu:
Wgl ten kanał pustelnia napotrojnej jest Mega! takie rzeczy mówi xnc że aż cho!