Można zaryzykować tezę, że to wysoce pouczający pontyfikat. Z wzajemnego uwierania płynie wieloraki pożytek: poprzez dysonans poznawczy papieżowi konfrontuje jego złudzenia z rzeczywistością, wiernych oducza papolatrii, wszystkich motywuje do modlitwy wstawienniczej.
los napisal(a): Też próbowałem ale ciągle mnie znosi na jedno. Więc chyba lepiej nie. To pewnie znak czasów, nie naprawiamy popsutych rzeczy tylko je wymieniamy.
Ale w ten sposób modlisz się za nieprzyjaciół Wiary, czyli zasługa większa. Natomiast zawsze powtarzam, że bywały bardziej ohydne postacie na Tronie Piotrowym.
Rydygier napisal(a): Można zaryzykować tezę, że to wysoce pouczający pontyfikat. Z wzajemnego uwierania płynie wieloraki pożytek: • poprzez dysonans poznawczy papieżowi konfrontuje jego złudzenia z rzeczywistością, • wiernych oducza papolatrii, • wszystkich motywuje do modlitwy wstawienniczej.
O, o! Tego akurat było w Polsce potrzeba*, po dwóch polskich pontyfikatach (Benedykt XVI się jakby spolszczył w Polsce!)
*Tak myślę, bo okazuje się dziś, że spora część pokolenia JPII**, to było pokolenie kremówek. Przyszła pora na nowe degustacje i... posmakowało.
Ano, jakiś czas temu odkryłem w sobie podejrzenie, że trochę może nam się w głowach poprzewracało od "Wielkich Poprzedników" i teraz nam się wydaje, że papież ma w zakresie obowiązków bycie jednostką cnót wybitnych, w sensie że wyjątkowa łaska stałą się wymaganą normą. Nam, w sensie np. nam tutaj i podobnym. Bo poza tym to właśnie bardziej że kremówki i brzydkie pomniki.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Mam takego pomysła dla kol.kol. papistów, ażeby np. wklejali mądre i przenikliwe wypowiedzi Franciszka, celem ocieplenia wizerunku.
Rydygier napisal(a): teraz nam się wydaje, że papież ma w zakresie obowiązków bycie jednostką cnót wybitnych.
A nie ma? To co ma?
Ma być ochrzczonym mężczyzną. To o ile wiem całość warunków koniecznych a i te wynikają pośrednio z faktu, iż przepisy Kościoła nie precyzują żadnych warunków wyboru, lecz obrany musi przyjąć święcenia biskupie. Pan Jezus na rozmowie kwalifikacyjnej z Szymonem objaśnia syntetycznie jego zadanie. Wynika stamtąd, iż papież jest to człowiek, którego Chrystus czyni Skałą. Na tej Skale Chrystus osadza Kościół w taki sposób, że Bramy Piekielne Go nie przemogą. Dostaje też klucze. Jak wiemy, Jezus Chrystus może uczynić skuteczną Skałą dokładnie kogokolwiek, żaden problem.
W historii Piotra jest krok po kroku opisane jak pięknie zawalił niejedno zadanie. Wcale nie był lepszy od reszty apostołów. Ale w końcu Skałą został i zaświadczył męczeństwem.
Rydygier napisal(a): teraz nam się wydaje, że papież ma w zakresie obowiązków bycie jednostką cnót wybitnych.
A nie ma? To co ma?
Ma być ochrzczonym mężczyzną. Nie. Tak samo wymagania wobec szofera są większe niż pełnoletniość i posiadanie prawa jazdy. Papież to Pasterz (a co, nie?) a do bycia Pasterzem a nawet tylko pasterzem nie wystarczy być byle baranem.
To prawda, ale św Piotr po każdym upadku powstawał - raczej prędzej niż później. Więc oczywiście doskonały nie był, ale był konsekwentny w obieraniu Jezusa za swojego Pana. Aż w końcu umarł bardzo podobną śmiercią, przed którą już nie stchórzył, ani się Jezusa ponownie nie wyparł.
Dla mnie św Piotr jest przykładem wielkości, która startowała "z niskiego pułapu" i poprzez solidne upadki, ale konsekwentnie wspieła się na wielką świętość. Mimo to, dziś widzi się go najczęściej w kontekście słabości i upadków, ale to bardzo jednostronny i fałszywy obraz.
Po prostu - danie całej ludożerce po melonie na króciutką chwilę spowoduje zmniejszenie przewagi, jaką mają bogaci nad biednymi, i wykorzystują ją oczywiście, by nic się nie mogło zmienić. Jasne, że większość ludożerki wykorzysta tę kasę na wódę i dziwki, ale być może kilku zechce, by coś się jednak zmieniło.
To oczywiście rozumiem, i się zgadzam, kwestia się rozbija o proporcje. Podobno wygrywający duże sumy w totka zwykle marnie kończą (acz nie mam danych, słyszałem jedynie pogłoski), ale jest ich na tyle niewielu że nie zachwieje to systemem. Gdyby każdy tą sumę miał dostać, to albo trzeba by było przyrobinhoodzić, albo dodrukować, co byłoby problemem, a do tego korzyści mogłyby być nikłe w porównaniu do kosztów.
Bo w to, że pośród biednych ludzi jest grupa pracowitych i nieźle kombinujących ludzi, w to nie wątpię - tylko czasem to nie wystarcza, wobec rozmaitych kul u nogi, by się z tej biedy wydobyć.
Kręcił w temacie zachowywania koszerności w zależności od otoczenia aż mu Paweł wygarnął co myśli o takim udawaniu. To już po Zesłaniu Ducha Świętego. A jeśli liczyć od "pierwszego wyboru" uzbierałoby się tego więcej.
Rydygier napisal(a): teraz nam się wydaje, że papież ma w zakresie obowiązków bycie jednostką cnót wybitnych.
A nie ma? To co ma?
Ma być ochrzczonym mężczyzną.
wymagania
Kościół ich nie stawia (o ile wiem). Co nie znaczy, że konklawe losuje z kardynalskiego kapelusza pierwszego lepszego z ulicy - choć pewnie mogłoby. To, co moim zdaniem kluczowe - Skałą czyni Chrystus. Z tej okazji może obdarzać jakimiś uzdolnieniami, ale nie musi. Jeśli tylko zechce, skutecznie oprze Kościół o kogokolwiek.
Należy zauważyć, że św. Piotr stawał przed wieloma wyborami całkowicie pionierskimi nie mogąc odwołać się do doświadczeń poprzedników i uznanych w przeszłości za słuszne ścieżek postępowania, sytuacja obecnego Pontifexa jest w tym aspekcie zdecydowanie inna.
O, ciekawe jak to brzmiało po aramejsku, bo chyba w tym języku rozmawiano ze sobą. Grecki w Ewangelii to już przekład czyli interpretacja. (Np. Nie: "ty jesteś Skała, i na tej skale", lecz "ty będziesz Skałą..." w sensie 'uczynię cię'.)
Brzost napisal(a): Kręcił w temacie zachowywania koszerności w zależności od otoczenia aż mu Paweł wygarnął co myśli o takim udawaniu. To już po Zesłaniu Ducha Świętego. A jeśli liczyć od "pierwszego wyboru" uzbierałoby się tego więcej.
Koszerność to chyba/raczej odpowiednik dzisiejszych 'przykazań kościelnych'. Nie ta ranga, co w temacie 'wtop' papieża Franciszka, a gdzie tam upadku.
A wszystko, co się działo przed zesłaniem Ducha Świętego - nie liczy się w historii Kościoła. Szymon stał się Skałą (Piotrem) po Zielonych Świątkach (wcześniej odebrał tylko nominację).
Podobnie nie interesuje nas tutaj arcybiskup Buenos Aires, Jorge Bergoglio, a papież Franciszek, kolejna Skała.
Komentarz
https://wpolityce.pl/kosciol/621650-mazzucato-w-paz-jak-tlumaczyl-to-franciszek
Natomiast zawsze powtarzam, że bywały bardziej ohydne postacie na Tronie Piotrowym.
*Tak myślę, bo okazuje się dziś, że spora część pokolenia JPII**, to było pokolenie kremówek. Przyszła pora na nowe degustacje i... posmakowało.
**(Spora część już pomarła...)
To jest zdaje się Pasterz przez bardzo duże P. Jeśli Pasterz nie musi być jednostką wybitną, to kto musi?
Nie. Tak samo wymagania wobec szofera są większe niż pełnoletniość i posiadanie prawa jazdy. Papież to Pasterz (a co, nie?) a do bycia Pasterzem a nawet tylko pasterzem nie wystarczy być byle baranem.
Dla mnie św Piotr jest przykładem wielkości, która startowała "z niskiego pułapu" i poprzez solidne upadki, ale konsekwentnie wspieła się na wielką świętość. Mimo to, dziś widzi się go najczęściej w kontekście słabości i upadków, ale to bardzo jednostronny i fałszywy obraz.
Podobno wygrywający duże sumy w totka zwykle marnie kończą (acz nie mam danych, słyszałem jedynie pogłoski), ale jest ich na tyle niewielu że nie zachwieje to systemem. Gdyby każdy tą sumę miał dostać, to albo trzeba by było przyrobinhoodzić, albo dodrukować, co byłoby problemem, a do tego korzyści mogłyby być nikłe w porównaniu do kosztów.
Bo w to, że pośród biednych ludzi jest grupa pracowitych i nieźle kombinujących ludzi, w to nie wątpię - tylko czasem to nie wystarcza, wobec rozmaitych kul u nogi, by się z tej biedy wydobyć.
Jakie miał upadki po wyborze na papieża?
Kościół ich nie stawia (o ile wiem). Co nie znaczy, że konklawe losuje z kardynalskiego kapelusza pierwszego lepszego z ulicy - choć pewnie mogłoby. To, co moim zdaniem kluczowe - Skałą czyni Chrystus. Z tej okazji może obdarzać jakimiś uzdolnieniami, ale nie musi. Jeśli tylko zechce, skutecznie oprze Kościół o kogokolwiek.
(Np. Nie: "ty jesteś Skała, i na tej skale", lecz "ty będziesz Skałą..." w sensie 'uczynię cię'.)
A wszystko, co się działo przed zesłaniem Ducha Świętego - nie liczy się w historii Kościoła. Szymon stał się Skałą (Piotrem) po Zielonych Świątkach (wcześniej odebrał tylko nominację).
Podobnie nie interesuje nas tutaj arcybiskup Buenos Aires, Jorge Bergoglio, a papież Franciszek, kolejna Skała.