kulawy_greg napisal(a): Odnośnie diety, jestem po wycięciu migdałków i wlasnie pozwolono mi zjeść pierwszy posiłek od 24h: jogurt
Bardzo Ci wspolczuje...ale to chyba nietypowa operacja w tym wieku? w sumie to operacje sa najlepszym sposobem na detox i zeszczuplenie. przedszkolanka mojej corki, zawsze b. korpulentna, tak sie wlasnie odchudzila. No ale tobie nie trza diet:) chyba ze na przytluszczenie...
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): A ja pem Tut. Zbiorowości, że mnie strasznie dał do myślenia doktór Peterson. Bo on powiada tak: Istotna jest kwestia, co ci chopie szkodzi. I stąd ta dieta radykalnie wykluczająca. Jest mi po niej dobrze, ale z ciekawym haczykiem - raz wypiłem puszeczkę piwa imbirowego i umierałem przez miesiąc.
Może więc jest tak, że to jest najważniejsza kwestia - ustal co ci osobiście szkodzi i tego właśnie unikaj.
Powiada, że na to rozwiązanie wpadła przypadkiem jego córeczka, która od małego cierpiała na dwie rzeczy - depresję i artretyzm, obie w stopniu mega. I okazało się, że to jest autoimmunologiczne oraz że odstawienie dosłownie wszystkiego - poza wołowiną i wodą - pomogło.
Peterson mówi zaś, że przez pewien czas jadł wyłącznie mięso i zieleninę w rodzaju jarmużu i ogórków. I poprawiło mu się. Ale jeszcze się bardziej poprawiło, jak rzucił zieleninę.
Tu się kryją jakieś tajemnice.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Ojtam, nayprzednieyszą dietę ma dr Peterson, który pożywa wyłącznie wołowinę i sól, a popija wodą.
Oj tak, tak. Potwierdzam. Ludziska pijo takie świństwa, że brzuch boli na samo myśl. Na ten przykład - piwo... A potem ...
Z pitnych ziółek, Panie, to moja osoba docenia czeską Beherovkę na ten przykład. I parzyć ich nie czeba. I nigdy mojej osobie wątroba po nich nie wysiadła. Bardzo zacne ziółka to są.
Maria napisal(a): Oj tak, tak. Potwierdzam. Ludziska pijo takie świństwa, że brzuch boli na samo myśl. Na ten przykład - piwo... A potem ...
Z pitnych ziółek, Panie, to moja osoba docenia czeską Beherovkę na ten przykład. I parzyć ich nie czeba. I nigdy mojej osobie wątroba po nich nie wysiadła. Bardzo zacne ziółka to są.
AnnaE napisal(a): To czystek, ostropest czy bonifraterskie mieszanki ziołowe nie wystarczą? Dietowałam się jakieś 20 lat temu. Katorga i strata czasu. Tak, czasu przede wszystkim. Dałam sobie spokój, gdy stwierdziłam, że żarcie i zakazy żarcia zawładnęły mną całkowicie. Nie da się tak żyć. Przerzuciłam się na ziółka. Tak też można oczyścić organizm.
Chętnie usłyszę, jakie ziółka bonifraterskie polecasz (ostropest już zażywam)
AnnaE napisal(a):Yerba mate też miodem nie jest, a ludziska sączą namiętnie.
)
No, np ja;) piję namiętnie od kilku lat, głównie w pracy. Zastępuje kawę, przyśpiesza metabolizm i w przeciwieństwie do kawy nie zauważyłem żadnych skutków ubocznych. Do smaku człowiek przyzwyczaja się ok 2 tyg ( ja tak miałem z klasyczną yerbą) a po ok miesiącu zaczyna ją lubić:) Polecam yerba mate green https://www.yerbamarket.com/pol_m_Yerba-mate_Yerba-Mate-Green-124.html#close_popup
To taka lepsza mate, raz że delikatniejsza w smaku, dwa że mało pyłu i łodyg. Ludzie pijący ją jako pierwszą yerbę mówili że dobra:) Są z różnymi dodatkami, z miętą, żeń-szeniem itp czyli w różnych smakach:)
Na głodniaka w ogóle nie ma picia. Nie zjesz- to cię ścina w zombi po trzech kieliszkach. Natomiast na weselu jedząc ( i koniecznie dużo tańcząc- taniec sprzyja pozbywaniu się alkoholu z organizmu- koniecznie tańczyć, powiadam! Możesz spokojnie wypić wtedy 1,5 litra wódki i bimberku i funkcjonować na stałym rauszyku. Warunek: dużo tańczyć!
kulawy_greg napisal(a): Tańczyć żeby pić, pić żeby tańczyć. Błędne koło
Nie tylko. Jeszcze trzeba jeść! I nie błędne koło tylko wesele. Może rozsądniej byłoby nie jeść, nie pić i nie tańczyć jednak nie przypominałoby to wesela.
kulawy_greg napisal(a): Tańczyć żeby pić, pić żeby tańczyć. Błędne koło
Nie tylko. Jeszcze trzeba jeść! I nie błędne koło tylko wesele. Może rozsądniej byłoby nie jeść, nie pić i nie tańczyć jednak nie przypominałoby to wesela.
Nie jedz, nie pij, nie tańcz, tylko się baw!
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
@balbina Pierwsze wrażenie córki z diety Dąbrowskiej: Po 2 tygodniach minus 6 kg, lepszy wygląd i samopoczucie. Ona oczywiście ma niedosyt, bo chciałaby więcej. Teraz spadek wagi się zatrzymał podobno, ale to się zdarza w każdej diecie. Spadek nigdy nie jest liniowy. Cała kuracja to 6 tygodni. Jeszcze tydzień ostro, a potem 3 tygodnie wychodzenia z diety. Jej plan jest bardzo ambitny - jeszcze 15 kilo. Moim zdaniem za dużo, nierealnie i niezdrowo, ale jeszcze 5 kilo jest w zasięgu a 10 prawdopodobne. Zobaczymy jaki będzie efekt końcowy i jak wytrwa potem. Aha i oczywiście chodzi też o oczyszczenie organizmu. To trzeba powtarzać, ale chyba nieco inaczej. Będzie mieć wskazówki.
kulawy_greg napisal(a): Tańczyć żeby pić, pić żeby tańczyć. Błędne koło
Nie tylko. Jeszcze trzeba jeść! I nie błędne koło tylko wesele. Może rozsądniej byłoby nie jeść, nie pić i nie tańczyć jednak nie przypominałoby to wesela.
Nie jedz, nie pij, nie tańcz, tylko się baw!
Bawię to się choćby teraz a na weselu trza zaszaleć a nie się "bawić"
Tak, to zacne efekty. Dla mnie wyzwaniem bedzie utrzymanie "czystosci". Bo clean eat to w Niemcach trudna rzecz o tyle, ze tutejsza kuchnia nie istnieje bez sosu. Tak jak do ciasta Niemiec musi miec bita smietane (podawana jak sos, obok ciasta; nawet do kruchego ze sliwkami!) tak do dan, niezaleznie jarskich czy vege a nawet miesnych musi byc sos!
Ja sie do tego tak przyzwyczailam, ze jak jestem w Polsce to mi "czegos" brakuje. Powoli nauczylam sie robic sosy na bazie warzyw (np. pyszny sos pomidorowo-paprykowy, gdzie papryka zageszcza i nie trzeba juz ani maki ani nawet smietany, choc ja lubie). W ogole Niemcy uwielbiaja smietane.
Nawet w mojej ulubionej kuchni Yotama Ottolenghi, gdzie w sosach dominuje jogurt (bo to bliskowschodnie) to jednak zawsze jest duzo oliwy. I zuwazylam, ze nawet jak jem juz o wiele mniej miesa, to jednak te dodatki, oliwa/smietana, robia swoje.
Frutarianie w wogole jedza surowe. Ale dla mnie jest nie do pomyslenia jedzenie surowego kiedy winter is coming...
Ja też coraz bardziej skłaniam się do jedzenia sezonowego i lokalnego. Znaczy zimą w Polsce kuchnia śródziemnomorska nie wydaje się najzdrowsza. Podobnie schabowy i golonka latem. Fajnie czasem zjeść owoc egzotyczny, ale dostępność wszystkiego cały rok na okrągło to przesada i do tego chyba niezdrowa.
Schabowy i golonka są daniami uniwersalnymi, trzeba tylko znać właściwe stosowanie. Golonka na śniadanie o 8:00 - jeśli się wie, że wchodzi człowiek na zakład przemysłowy z którego nie wyjdzie do wieczora i który nie posiada sklepu/stołówki dostępnej dla gości (przypadek klasyczny w latach 90-tych) - pozwalała cieszyć się sytością i dobrym humorem przez cały dzień.
Robiłem różne oczyszczania organizmu ale nigdy nie zmieniałem diety zbyt mocno. W zasadzie tylko powoli systematycznie zrezygnowałem na ile się da ze słodzenia cukrem i jedzenia słodyczy.
A jeszcze jedno. Przestałem popijać jedząc. To był bardzo zły nawyk.
posix napisal(a): W zasadzie tylko powoli systematycznie zrezygnowałem na ile się da ze słodzenia cukrem i jedzenia słodyczy.
Bardzo dobry nawyk. Podstawowy. Przeddietowy bym powiedział i podkreślił. A nawet naddietowy. Mój syn1 zrezygnował z cukru CAŁKOWICIE (w sensie - białego, dodawanego; w sensie2 - tak w 97,5 %) *za cukier uważam również syropy glukozowe, fruktozowe.
posix napisal(a): A jeszcze jedno. Przestałem popijać jedząc. To był bardzo zły nawyk.
A to mit trochę... Trzeba by całkowicie zrezygnować z zup na przyklad, z sosów itd itp. Świeży (dobry) chleb to w 50 % woda. Jeśli jem czerstwy, tygodniowy i lekko popijam to... w buzi mam 50 %, czyli tak-jak-bym-nie-popijał!
posix napisal(a): W zasadzie tylko powoli systematycznie zrezygnowałem na ile się da ze słodzenia cukrem i jedzenia słodyczy.
Bardzo dobry nawyk. Podstawowy. Przeddietowy bym powiedział i podkreślił. A nawet naddietowy. Mój syn1 zrezygnował z cukru CAŁKOWICIE (w sensie - białego, dodawanego; w sensie2 - tak w 97,5 %) *za cukier uważam również syropy glukozowe, fruktozowe.
posix napisal(a): A jeszcze jedno. Przestałem popijać jedząc. To był bardzo zły nawyk.
A to mit trochę... Trzeba by całkowicie zrezygnować z zup na przyklad, z sosów itd itp. Świeży (dobry) chleb to w 50 % woda. Jeśli jem czerstwy, tygodniowy i lekko popijam to... w buzi mam 50 %, czyli tak-jak-bym-nie-popijał!
Mnie to tak ktoś tłumaczył, że po prostu organizm potrzebuje więcej czasu żeby przetrawić jak się zapija herbatą śniadanie.
Wynik córki po 3 tygodniach, z tego drugi na wyjeździe stacjonarnie i pod kontrolą specjalistów, to minus 8 kg i znacznie lepsze samopoczucie. Pomyliłem się z tym wychodzeniem z diety. Ma przed sobą jeszcze 3 tygodnie i potem kolejne 6 wychodzenia, a nie 3 do 3. Najgorsze jest to że każe mi pójść w swoje ślady. Jest uparta więc pewnie się nie wykręcę.
Rafał napisal(a): @balbina Drugi meldunek z diety Dąbrowskiej:
Wynik córki po 3 tygodniach, z tego drugi na wyjeździe stacjonarnie i pod kontrolą specjalistów, to minus 8 kg i znacznie lepsze samopoczucie. Pomyliłem się z tym wychodzeniem z diety. Ma przed sobą jeszcze 3 tygodnie i potem kolejne 6 wychodzenia, a nie 3 do 3. Najgorsze jest to że każe mi pójść w swoje ślady. Jest uparta więc pewnie się nie wykręcę.
slowo klucz: wychodzenie z diety. to najwieksza pulapka i mysle, ze dlatego dr Dabrowska daje na TO 3 tygodnie. Bo tak naprawde nie powinnismy z diety wychodzic. zadaniem diety jest Zmiana Nawykow. Dlatego tak boimy sie diety: bo w tym i w tym czasie Nie Powinnismy jesc tego i tego. Tymczasem dobra dieta to taka, ktora ...trwa. Moze nie w stu procentach ale jednak.
Ja np. stukam teraz znad talerzyka z pysznym jablecznikiem. moge juz generalnie zyc bez slodyczy ale zadna dieta nie zmienila mojego rodzinnego/chlopskiego "atawizmu" pt. : nie ma niedzieli bez ciasta. chocby mi sie nawet tak wydawalo, to nie ryzykuje: przekraczajac prog domu po powrocie z sumy czuje, ze MUSZE miec ciasto.
Natomiast te kilkanascie diet, ktore uprawialam w ostatniej dekadzie trwale zmienilo dwie rzeczy: mieso gora 2x w tygodniu i codziennie, ale to codziennie Jarzyny. Bez jarzyn mnie nie ma.
Wiem tez juz o sobie, ze w zimie przestawiam sie z diety srodziemnomorskiej na polska/niemiecka, czyli ...habsburska. Ale nie jest juz tak, ze na wiosne mam do zrzucenia 10 kg. Wszelkie pyzy, nalesniczki inne pampuchy dozuje sobie z umiarem. Gora sa zdecydowanie zupy (bez zasmazek i zatrzepywan maczno-smietanowych) i gorace dania z jarzyn. Przestawilam sie tez na sosy jarzynowe, bezmaczne. i to tez jest mega pomocne.
TecumSeh napisal(a): @Balbina, ale z diety Dąbrowskiej musisz wyjść, bo ona jest z założenia na niedoborach. Ale co do zasady masz rację.
tak, z kazdej diety musimy wyjsc - ale przemienieni. zwrocilam tylko uwage na ten myk jaki kryje sie w samym wyrazeniu: wyjsc z diety. i wrocic do starych nawykow. no wlasnie nie do starych tylko do nowych:)
Nie mam silnej woli, żeby stosować jakąś dietę. Może bym nie musiała nawet o niej myśleć, gdybym nie jadła w nocy. Mogę sobie w dzień naobiecywać, a w nocy wszystko bierze w łeb. Najpyszniejsze są wtedy słodkości, a jeśli trzeba, to i kromka chleba ze smalcem to pycha. Jak nie ma słodyczy, to dobry i dżem. Albo dwa lody.
Komentarz
w sumie to operacje sa najlepszym sposobem na detox i zeszczuplenie. przedszkolanka mojej corki, zawsze b. korpulentna, tak sie wlasnie odchudzila.
No ale tobie nie trza diet:)
chyba ze na przytluszczenie...
A potem ...
Z pitnych ziółek, Panie, to moja osoba docenia czeską Beherovkę na ten przykład. I parzyć ich nie czeba. I nigdy mojej osobie wątroba po nich nie wysiadła.
Bardzo zacne ziółka to są.
Mają gotowe mieszanki i wyciągi z ziół.
Herbatka oczyszczająca:
https://e-zielarnia.eu/herbaty-owocowo-ziolowe/468-herbatka-oczyszczajaca-.html
Tu link do apteki internetowej:
https://e-zielarnia.eu/20_o-bonifratrzy
Ja obecnie piję czystek, morwę białą i ostropest.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
https://www.msn.com/de-de/unterhaltung/promi/meghan-markles-erster-diana-moment/ar-BBNrTBz?ocid=spartanntp
Do smaku człowiek przyzwyczaja się ok 2 tyg ( ja tak miałem z klasyczną yerbą) a po ok miesiącu zaczyna ją lubić:)
Polecam yerba mate green https://www.yerbamarket.com/pol_m_Yerba-mate_Yerba-Mate-Green-124.html#close_popup
To taka lepsza mate, raz że delikatniejsza w smaku, dwa że mało pyłu i łodyg. Ludzie pijący ją jako pierwszą yerbę mówili że dobra:)
Są z różnymi dodatkami, z miętą, żeń-szeniem itp czyli w różnych smakach:)
Proponuję nie powtarzać.
Warunek: dużo tańczyć!
I nie błędne koło tylko wesele.
Może rozsądniej byłoby nie jeść, nie pić i nie tańczyć jednak nie przypominałoby to wesela.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Pierwsze wrażenie córki z diety Dąbrowskiej: Po 2 tygodniach minus 6 kg, lepszy wygląd i samopoczucie. Ona oczywiście ma niedosyt, bo chciałaby więcej. Teraz spadek wagi się zatrzymał podobno, ale to się zdarza w każdej diecie. Spadek nigdy nie jest liniowy. Cała kuracja to 6 tygodni. Jeszcze tydzień ostro, a potem 3 tygodnie wychodzenia z diety. Jej plan jest bardzo ambitny - jeszcze 15 kilo. Moim zdaniem za dużo, nierealnie i niezdrowo, ale jeszcze 5 kilo jest w zasięgu a 10 prawdopodobne. Zobaczymy jaki będzie efekt końcowy i jak wytrwa potem.
Aha i oczywiście chodzi też o oczyszczenie organizmu. To trzeba powtarzać, ale chyba nieco inaczej. Będzie mieć wskazówki.
Bawię to się choćby teraz a na weselu trza zaszaleć a nie się "bawić"
Schabowy i golonka są daniami uniwersalnymi, trzeba tylko znać właściwe stosowanie. Golonka na śniadanie o 8:00 - jeśli się wie, że wchodzi człowiek na zakład przemysłowy z którego nie wyjdzie do wieczora i który nie posiada sklepu/stołówki dostępnej dla gości (przypadek klasyczny w latach 90-tych) - pozwalała cieszyć się sytością i dobrym humorem przez cały dzień.
A jeszcze jedno. Przestałem popijać jedząc. To był bardzo zły nawyk.
Podstawowy. Przeddietowy bym powiedział i podkreślił. A nawet naddietowy.
Mój syn1 zrezygnował z cukru CAŁKOWICIE (w sensie - białego, dodawanego; w sensie2 - tak w 97,5 %)
*za cukier uważam również syropy glukozowe, fruktozowe.
A to mit trochę...
Trzeba by całkowicie zrezygnować z zup na przyklad, z sosów itd itp.
Świeży (dobry) chleb to w 50 % woda. Jeśli jem czerstwy, tygodniowy i lekko popijam to... w buzi mam 50 %, czyli tak-jak-bym-nie-popijał!
Z zup nie zrezygnowałbym ;-)
Wynik córki po 3 tygodniach, z tego drugi na wyjeździe stacjonarnie i pod kontrolą specjalistów, to minus 8 kg i znacznie lepsze samopoczucie. Pomyliłem się z tym wychodzeniem z diety. Ma przed sobą jeszcze 3 tygodnie i potem kolejne 6 wychodzenia, a nie 3 do 3. Najgorsze jest to że każe mi pójść w swoje ślady. Jest uparta więc pewnie się nie wykręcę.
Dlatego tak boimy sie diety: bo w tym i w tym czasie Nie Powinnismy jesc tego i tego. Tymczasem dobra dieta to taka, ktora ...trwa. Moze nie w stu procentach ale jednak.
Ja np. stukam teraz znad talerzyka z pysznym jablecznikiem. moge juz generalnie zyc bez slodyczy ale zadna dieta nie zmienila mojego rodzinnego/chlopskiego "atawizmu" pt. : nie ma niedzieli bez ciasta. chocby mi sie nawet tak wydawalo, to nie ryzykuje: przekraczajac prog domu po powrocie z sumy czuje, ze MUSZE miec ciasto.
Natomiast te kilkanascie diet, ktore uprawialam w ostatniej dekadzie trwale zmienilo dwie rzeczy: mieso gora 2x w tygodniu i codziennie, ale to codziennie Jarzyny. Bez jarzyn mnie nie ma.
Wiem tez juz o sobie, ze w zimie przestawiam sie z diety srodziemnomorskiej na polska/niemiecka, czyli ...habsburska. Ale nie jest juz tak, ze na wiosne mam do zrzucenia 10 kg. Wszelkie pyzy, nalesniczki inne pampuchy dozuje sobie z umiarem. Gora sa zdecydowanie zupy (bez zasmazek i zatrzepywan maczno-smietanowych) i gorace dania z jarzyn.
Przestawilam sie tez na sosy jarzynowe, bezmaczne. i to tez jest mega pomocne.
corci gratuluje i zycze dalszych sukcesow!
Facit: czyli jednak dieta Dabrowskiej;)
ja nie potrafie jesc bez picia:(
Ale co do zasady masz rację.
zwrocilam tylko uwage na ten myk jaki kryje sie w samym wyrazeniu: wyjsc z diety. i wrocic do starych nawykow. no wlasnie nie do starych tylko do nowych:)