Ta kampania to koszmar rodem z socrealizmu. Jak można było coś takiego ponalepiać na wiatach, doprawdy nie pojmuję. Mam przed oczami wysypującą się z autobusu grupkę dzieciaków i wśród nich jedną grubaskę. I co?! Tego, kto to wymyślił, obiłabym batami. Nie, to za słabe. Zrobiłabym mu coś gorszego...
Dla mnie osobiście dziecko grubasek to jakiś koszmarek. Owszem względy zdrowotne (cukrzyca, itp) mogę zrozumieć. Ale wysypujaca się gromadke dzieciaków z grubaskiem z paczką czipsów w ręce to naprawdę jest katastrofalne i słowo ŻRYJ jak najbardziej tu pasuje.
Maria napisal(a): Ta kampania to koszmar rodem z socrealizmu. Jak można było coś takiego ponalepiać na wiatach, doprawdy nie pojmuję. Mam przed oczami wysypującą się z autobusu grupkę dzieciaków i wśród nich jedną grubaskę. I co?! Tego, kto to wymyślił, obiłabym batami. Nie, to za słabe. Zrobiłabym mu coś gorszego...
W pelni sie zgadzam. Ale i obilabym batami takze rodzicow, ktorzy dopuszczają do otylosci dziecka.
marniok napisal(a): Dla mnie osobiście dziecko grubasek to jakiś koszmarek. Owszem względy zdrowotne (cukrzyca, itp) mogę zrozumieć. Ale wysypujaca się gromadke dzieciaków z grubaskiem z paczką czipsów w ręce to naprawdę jest katastrofalne i słowo ŻRYJ jak najbardziej tu pasuje.
Jasny gwint!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! A kto do cholery, to dziecko napychał tym śmieciowym jedzeniem? Marniok, zatkało mnie. Wychodzę z forum, bo Ci tak nawymyślam, że do końca świata się do mnie nie odezwiesz.
Skoro wrócił temat diet, to się podzielę ostatniemi odkryciami nałki wszechświatowej.
Ovaj, taysze hamerykańscy w ramach II wojny światowej zrobili taki experyment na ludziach, że jakiejś tam grupie dawali za mało jeść. I co się okazało. Otóż wszyscy dostali obsesji kompletnej obsesji na punkcie jedzenia, o niczym innym nie byli w stanie myśleć, a po zakończeniu eksperymentu bodaj większość podjęła pracę w branży spożywczej. Szczegóły:
Można dodać, że podobny experyment, ale na milijonowych grupach ludzi i w warunkach mniej naukowych przeprowadzili także taysze radzieccy. Wyniki, opisywane szeroko przez Sołżenicyna w jego znanej broszurce, były podobne.
Inny eksperyment, niby podobny, ale inny, przeprowadził pewien grubas w Szkocji na samym sobie. Otóż ważył ze 200 kilo, poczem zaniechał jedzenia na nieco ponad rok i schudł o 120 kilo.
Amerykański pisarz Upton Sinclair zeznaje, że podobne experymenta przeprowadzał na swojej osobie, także z ciekawymi wynikami. Otóż, powiada, da się nie jeść przez tydzień-dwa, tyle tylko że trzeba wytrzymać pierwsze dwa-trzy dni, kiedy głód jednakowoż męczy. Potem się o głodzie zapomina. Powiada pan StClair, że jeśli jednak cokolwiek pożył, to ogarniało go niepohamowane obżarstwo. Kiedy zakończyć? A, podobnież głód w pewnym momencie wraca.
Próbowałem, wytrzymałem niecałe trzy dni. Kolejna próba w Wielkim Poście, paczpan, to w sumie niedługo będzie.
@Marniok - odpowiem raz, serio, potem się wyłączę.
marniok napisal(a): Skoro dziecko bedzie zdolne odebrać do siebie treść plakatu
Dziecko wróci do domu zaryczane, bo zostanie poddane totalnej szyderze sympatycznych kulegów, no i zostanie utulone oraz pocieszone np. pączkiem przez skretyniałych rodziców - jedynych winowajców jego tuszy.
marniok napisal(a):zdolne będzie pojąć określenie i treść zwrotu śmieciowe jedzenie.
A gdzie Ty tam dojrzałeś na tych plakatach jakieś odwołania do śmieciowego jedzenia? Bo ja nie dostrzegam. To siedmioletnia grubaska chyba też niekoniecznie...
A teraz Ci napiszę, do kogo te plakaciki z całą pewnością trafią ze swoim przekazem. Zwłaszcza ten zamieszczony przez Ciebie. Otóż do wiotkich jak trzcina, kilkunastoletnich panienek. Panienek, które na śniadanie piją szklankę wody, na obiad - jogurcik, a dzień kończą listkiem sałaty. No i dobrze, jeśli ten jogurcik pozostaje w żołądku, a nie ląduje wyrzygany w kiblu. To już jest etap niemal końcowy, przedszpitalny. Wcześniej dłuuuugo trwa etap, zanim rodzice zorientują się, że z ich cudowną, wychuchaną córeczką coś jest nie w porządku. Wyguglaj i poczytaj sobie - hasło ANOREKSJA. Przekonasz się, że obejmuje wszystkie środowiska, bez wyjątku - ku ogromnemu zaskoczeniu nawet najbardziej katolickich, zdrowych i wielodzietnych rodzin. Z racji wykonywanego zawodu, miałam ten smutny "przywilej" bezradnie obserwować niszczycielskie działanie tej choroby - jestem bardziej niż uczulona na głupotę nawoływania do odchudzania. Dostaję drgawek, gdy słyszę od mojej szczuplutkiej, dziewięcioletniej wnuczki komunikat - babciu, chyba jestem za gruba.
A ona już ten durny plakat przeczyta... Zupełnie na czym innym polega propagowanie zdrowego trybu życia i odżywiania. I tyle w temacie.
Sympatyczne kulegi i koleżanki i bez tego plakatu osoby grube wytykają palcami. Tak brutalne jak dzieci to są mało które grupy ludzi. Poziom intelektualny dziecka które odczyta treść plakatu pozwoli mu drogą rozumowania dojść do wniosku co się je a co się żre i jakie są konsekwencje. Dokładnie na tej samej zasadzie na której Ty Mario uznałaś że trafią do panieniek wiotkich jak trzcina gdyż na tym plakacie nie ma słowa ANOREKSJA. Plakaty są głównie adresowane do rodziców bezrefleksyjnie karmiących dzieci gównem.
Alkoholików nie można wyleczyć. Mogą trwale być abstynentami. Do picia mogą wrócić zawsze. Powinni wiedzieć że wolno im wszystko ale nie wszystko im służy. Ta ogólna zasada tyczy się wszystkich -izmów. Służę radą jakby co.
Dostaję drgawek, gdy słyszę od mojej szczuplutkiej, dziewięcioletniej wnuczki komunikat - babciu, chyba jestem za gruba.
Dodajmy, że ten cały świat mody, który lansuje patologiczną chudość począwszy od czasów Twiggy, to przede wszystkim homoseksualni efebo-maniacy, którzy chcą by wszyscy wyglądali jak ich wymarzone obiekty seksualne.
Maria, dokladnie! Dodam do tego, ze grube dzieci nie potrzebują wpedzania ich w kompleksy. One w kompleksach są zanurzone juz od lat najmlodszych, kiedy opuszczają gniazdko domowe pod bezlitosną ocenę swojej grupy rowiesniczej, czy to w przedszkolu czy to w piaskownicy. Taka akcja jedynie poglebia kompleksy, nie pomaga.
No to ja bez specjalnej diety schudłem od kwietnia 16 kilo. Dlaczego? 1.Zmiana pracy, do której dojeżdzam rowerkiem zresztą wszędzie nim jeżdżę. Praca nie siedząca tylko stojąca i chodząca między maszynami. Ta nowa praca w przemyśle wymusiła bardzo regularny harmonogram dnia i to bardzo pomaga w diecie. 2. Zdiagnozowana na wiosnę nadczynność tarczycy i przyjmowanie leków pomogło unormować parametry. Od tamtego czasu np. zmniejszyli mi czterokrotnie dawkę leków na nadciśnienie! Np. polprilu brałem 20mg a teraz tylko 5mg. 3.Żarcie: a) Pobudka 5.30, śniadanie zawsze jajecznica z 3 jajek dobrej jakości bez chleba, rowerek do pracy. b) O 11.00 jest półgodzinna przerwa na drugie sniadanie wiec najpierw brałem 2 kanapki z pieczywem (jako wyjątek od reguły) ale od pewnego czasu biorę pojemnik z jakimś treściwym mixem ( do 300g) np. salceson z chrzanem, serek wiejski, puszka pomidorów itp... c) 15.30 obiad i tu ciekawe- na początku jadłem zupę i drugie a teraz zwykle nie mogę tego zmieścić i jem tylko zupę z dolewką d) przed 20.00 kolacja po prostu jem to drugie z obiadu ale i to zmniejszone np. zwykle zjadam porcje mięsa i surówkę ale już takich kartofli naprawdę niewiele. e) czasami ciapnę jeszcze doraźnie jabłko albo banana 4. Picie: Na początku do śniadania piłem kompot i brałem do pracy wodę z sokiem ale potem stopniowo rezygnowałem z cukrów i wszystko zdawało mi się za słodkie. Teraz pije lekki napar z ziółek( początkowo z miodem teraz bez). -ok 2 litrów dziennie. Po robocie do wieczora wypijam tez około litra piwa. Początkowo piłem Perłę ale teraz jest za słodka i obrzydliwa i piję głównie White IPA z Grodziska (promocja w Biedronce po 3 zł) albo promocyjne krafty z dużą goryczką. 5. Waga spada powoli ale wyraźnie średnio 2kg na miesiąc. Uczucie głodu pojawia się tylko na ok, godzinę przed posiłkami ale tłumacze sobie , ze to zdrowy objaw. 6. Właściwie zrezygnowałem tylko z cukru i chleba a z biegiem czasu zapotrzebowanie na objetość żarcia zmniejszyło się ( bo cukier napędza głód) 7. No i najważniejsze- więcej snu, mniej internetu, mniej polityki (po wyborach nabrałem dziwnego dystansu (a przecież byłem chory na bieżączke polityczną)
U nie przynajmniej stabilizacja wagi na poziomie 2-3 kg poniżej średniej z ostatnich lat. To istotne bo już ponad 3 miesiące sezonu powakacyjnego i nie rośnie. Była Dąbrowska i cos po niej pozostało. Głownie likwidacja dojadania i późnych kolacji, zdecydowanie mniej mięsa i więcej warzyw.
Ja, jako mieszczuch leniwy, zrobiłem sobie podejście nr 2 do diety pudełkowej. Wybrałem opcję bezglutenową (nie tyle ze względu na brak glutenu, co na fakt, że buła, zwłaszcza pszenna oponkom sprzyja). Dodatkowo opcję dla cukrzyków. I też działa. 2000 kcal. 5 posiłków - z grubsza co trzy godziny. Ograniczenie podjadania. Wiecej wody. Opornie idzie mi tylko odstawienie piwka. Na wiosnę zszedłem jakieś 8 kg w 3 miesiące, teraz po mniej więcej miesiącu - 3 kg. Dobrze mi z tym.
Niektórzy mają to "cuś" w genach. Obserwuję na mojej siostrze - ta sama kuchnia, tyle samo jemy. Ona od zawsze szczupła, ja od wielu lat jusz niekuniecznie. A powiem, że rozjazd jest coraz bardziej widoczny
A że metabolizm zwalnia ... jest dobra strona tego zjawiska w sytuacji długotrwałego wysiłku tlenowego jet mniejsze zapotrzebowanie na energię. Psze pani kiedyś na rower kanapki wycudowane czekoladki, zere srele morele(suszone) a terozki...wystarczają kanapki ze stacji benzynowej.
suchejcie, bardzo was przepraszam, ale frutarianka, która mnie na tyle zaintrygowała, że otworzyłam nią wątek (i zrobiłam dietę Dąbrowskiej) jest jednak szajbnięta: swojemu drugiemu dziecku daje do żarcia tylko owoce. poniżej, mdz,innymi, zdjęcia tego dziecka. YT od tygodnia mówi chyba tyko o niej, również ten anglojęzyczny.
Maria napisal(a): @agent Wrzuć - może, ale nie musi, być na priv - stronę tych pudełek.
Ale mogę i tu: goodiefoodie.pl, korzystałem też z Maczfit oraz ntfy.pl. Administrację zapewniam, że nie reklamuję, a wrzucam jedynie w celach poglądowych. Ale w sumie pudełka to loteria. Czasem trafi się na lepszy miesiąc kucharza, czasem na gorszy. No i to są pudełka - czasem coś zwiędnie, czasem coś jakieś drobne nieświeżości albo przesolenie, niedosolenie. No i to są też śmieci No i czasem się tęskni za samodzielnym gotowaniem.
Dzięki. Zobaczę. Dla mnie największy problem, to zachowanie higieny podczas przygotowywania tych posiłków. Kiedyś był z tym duży problem. Ale konkurencja być może wymusiła poprawę.
Komentarz
Jak można było coś takiego ponalepiać na wiatach, doprawdy nie pojmuję.
Mam przed oczami wysypującą się z autobusu grupkę dzieciaków i wśród nich jedną grubaskę.
I co?!
Tego, kto to wymyślił, obiłabym batami. Nie, to za słabe. Zrobiłabym mu coś gorszego...
Ale wysypujaca się gromadke dzieciaków z grubaskiem z paczką czipsów w ręce to naprawdę jest katastrofalne i słowo Ż
RYJ jak najbardziej tu pasuje.Ale i obilabym batami takze rodzicow, ktorzy dopuszczają do otylosci dziecka.
A kto do cholery, to dziecko napychał tym śmieciowym jedzeniem?
Marniok, zatkało mnie.
Wychodzę z forum, bo Ci tak nawymyślam, że do końca świata się do mnie nie odezwiesz.
Ovaj, taysze hamerykańscy w ramach II wojny światowej zrobili taki experyment na ludziach, że jakiejś tam grupie dawali za mało jeść. I co się okazało. Otóż wszyscy dostali obsesji kompletnej obsesji na punkcie jedzenia, o niczym innym nie byli w stanie myśleć, a po zakończeniu eksperymentu bodaj większość podjęła pracę w branży spożywczej. Szczegóły:
https://en.wikipedia.org/wiki/Minnesota_Starvation_Experiment
Można dodać, że podobny experyment, ale na milijonowych grupach ludzi i w warunkach mniej naukowych przeprowadzili także taysze radzieccy. Wyniki, opisywane szeroko przez Sołżenicyna w jego znanej broszurce, były podobne.
Inny eksperyment, niby podobny, ale inny, przeprowadził pewien grubas w Szkocji na samym sobie. Otóż ważył ze 200 kilo, poczem zaniechał jedzenia na nieco ponad rok i schudł o 120 kilo.
Fotkę warto wkleić:
Całość: https://www.sciencealert.com/the-true-story-of-a-man-who-survived-without-any-food-for-382-days
Amerykański pisarz Upton Sinclair zeznaje, że podobne experymenta przeprowadzał na swojej osobie, także z ciekawymi wynikami. Otóż, powiada, da się nie jeść przez tydzień-dwa, tyle tylko że trzeba wytrzymać pierwsze dwa-trzy dni, kiedy głód jednakowoż męczy. Potem się o głodzie zapomina. Powiada pan StClair, że jeśli jednak cokolwiek pożył, to ogarniało go niepohamowane obżarstwo. Kiedy zakończyć? A, podobnież głód w pewnym momencie wraca.
Próbowałem, wytrzymałem niecałe trzy dni. Kolejna próba w Wielkim Poście, paczpan, to w sumie niedługo będzie.
Fajnie wyglada po schudnieciu, ale... ale nie ma fotografii jak jest rozebrany
A teraz Ci napiszę, do kogo te plakaciki z całą pewnością trafią ze swoim przekazem. Zwłaszcza ten zamieszczony przez Ciebie.
Otóż do wiotkich jak trzcina, kilkunastoletnich panienek. Panienek, które na śniadanie piją szklankę wody, na obiad - jogurcik, a dzień kończą listkiem sałaty. No i dobrze, jeśli ten jogurcik pozostaje w żołądku, a nie ląduje wyrzygany w kiblu. To już jest etap niemal końcowy, przedszpitalny. Wcześniej dłuuuugo trwa etap, zanim rodzice zorientują się, że z ich cudowną, wychuchaną córeczką coś jest nie w porządku.
Wyguglaj i poczytaj sobie - hasło ANOREKSJA. Przekonasz się, że obejmuje wszystkie środowiska, bez wyjątku - ku ogromnemu zaskoczeniu nawet najbardziej katolickich, zdrowych i wielodzietnych rodzin.
Z racji wykonywanego zawodu, miałam ten smutny "przywilej" bezradnie obserwować niszczycielskie działanie tej choroby - jestem bardziej niż uczulona na głupotę nawoływania do odchudzania.
Dostaję drgawek, gdy słyszę od mojej szczuplutkiej, dziewięcioletniej wnuczki komunikat
- babciu, chyba jestem za gruba.
A ona już ten durny plakat przeczyta...
Zupełnie na czym innym polega propagowanie zdrowego trybu życia i odżywiania.
I tyle w temacie.
Poziom intelektualny dziecka które odczyta treść plakatu pozwoli mu drogą rozumowania dojść do wniosku co się je a co się żre i jakie są konsekwencje. Dokładnie na tej samej zasadzie na której Ty Mario uznałaś że trafią do panieniek wiotkich jak trzcina gdyż na tym plakacie nie ma słowa ANOREKSJA.
Plakaty są głównie adresowane do rodziców bezrefleksyjnie karmiących dzieci gównem.
EOT
Zamień "alkoholików" na "pijaków" - to samo rozumowanie, co w wypadku nałogu obżarstwa.
Ta ogólna zasada tyczy się wszystkich -izmów.
Służę radą jakby co.
Dodam do tego, ze grube dzieci nie potrzebują wpedzania ich w kompleksy. One w kompleksach są zanurzone juz od lat najmlodszych, kiedy opuszczają gniazdko domowe pod bezlitosną ocenę swojej grupy rowiesniczej, czy to w przedszkolu czy to w piaskownicy. Taka akcja jedynie poglebia kompleksy, nie pomaga.
@Szturmowiec
To jest problem. Skóra.
1.Zmiana pracy, do której dojeżdzam rowerkiem zresztą wszędzie nim jeżdżę. Praca nie siedząca tylko stojąca i chodząca między maszynami.
Ta nowa praca w przemyśle wymusiła bardzo regularny harmonogram dnia i to bardzo pomaga w diecie.
2. Zdiagnozowana na wiosnę nadczynność tarczycy i przyjmowanie leków pomogło unormować parametry. Od tamtego czasu np. zmniejszyli mi czterokrotnie dawkę leków na nadciśnienie! Np. polprilu brałem 20mg a teraz tylko 5mg.
3.Żarcie:
a) Pobudka 5.30, śniadanie zawsze jajecznica z 3 jajek dobrej jakości bez chleba, rowerek do pracy.
b) O 11.00 jest półgodzinna przerwa na drugie sniadanie wiec najpierw brałem 2 kanapki z pieczywem (jako wyjątek od reguły)
ale od pewnego czasu biorę pojemnik z jakimś treściwym mixem ( do 300g) np. salceson z
chrzanem, serek wiejski, puszka pomidorów itp...
c) 15.30 obiad i tu ciekawe- na początku jadłem zupę i drugie a teraz zwykle nie mogę tego
zmieścić i jem tylko zupę z dolewką
d) przed 20.00 kolacja po prostu jem to drugie z obiadu ale i to zmniejszone np. zwykle zjadam porcje mięsa
i surówkę ale już takich kartofli naprawdę niewiele.
e) czasami ciapnę jeszcze doraźnie jabłko albo banana
4. Picie: Na początku do śniadania piłem kompot i brałem do pracy wodę z sokiem ale potem stopniowo rezygnowałem z cukrów i wszystko zdawało mi się za słodkie. Teraz pije lekki napar z ziółek( początkowo z miodem teraz bez). -ok 2 litrów dziennie. Po robocie do wieczora wypijam tez około litra piwa. Początkowo piłem Perłę ale teraz jest za słodka i obrzydliwa i piję głównie White IPA z Grodziska (promocja w Biedronce po 3 zł) albo promocyjne krafty z dużą goryczką.
5. Waga spada powoli ale wyraźnie średnio 2kg na miesiąc.
Uczucie głodu pojawia się tylko na ok, godzinę przed posiłkami ale tłumacze sobie , ze to zdrowy objaw.
6. Właściwie zrezygnowałem tylko z cukru i chleba a z biegiem czasu zapotrzebowanie na objetość żarcia zmniejszyło się ( bo cukier napędza głód)
7. No i najważniejsze- więcej snu, mniej internetu, mniej polityki (po wyborach nabrałem dziwnego dystansu (a przecież byłem chory na bieżączke polityczną)
Bardzo dobry wpływ motywacyjny!
Próbowałem z dr. Dąbrowską, po pół roku było to samo.
A że metabolizm zwalnia ... jest dobra strona tego zjawiska w sytuacji długotrwałego wysiłku tlenowego jet mniejsze zapotrzebowanie na energię.
Psze pani kiedyś na rower kanapki wycudowane czekoladki, zere srele morele(suszone) a terozki...wystarczają kanapki ze stacji benzynowej.
suchejcie, bardzo was przepraszam, ale frutarianka, która mnie na tyle zaintrygowała, że otworzyłam nią wątek (i zrobiłam dietę Dąbrowskiej) jest jednak szajbnięta: swojemu drugiemu dziecku daje do żarcia tylko owoce. poniżej, mdz,innymi, zdjęcia tego dziecka. YT od tygodnia mówi chyba tyko o niej, również ten anglojęzyczny.
Achtung!
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Dla mnie największy problem, to zachowanie higieny podczas przygotowywania tych posiłków. Kiedyś był z tym duży problem. Ale konkurencja być może wymusiła poprawę.