@ms.wygnaniec powiedział(a):
dla 3 osobowego zarządu sprawa robi się trudna, a w firmach gdzie pracują sami mężczyźni wręcz groteskowa.
Można to łatwo strolować, czyli zadać pytanie 'kogo należy uznać za kobietę, aby niedyskryminująco spełnić dyrektywę'.
Odkąd szatan postanowił sparodiować słowa, że nie ma już mężczyzny i kobiety, to jest to bułka z masłem. Wylosują w zarządzie jednego, który przez kwartał poczuje się kobietą, a potem zmiana, bo przecież tożsamość ma prawo być płynna. A jak kobieta nie ulega stereotypom genderowym i wygląda jak facet to jest jeszcze nowocześniej, więc nawet brody nie trzeba zgolić.
Tu akurat feministki mają rację, że zostały zrobione po całości w wała.
Wg standardów niemieckich można się przeorientować raz do roku.
@ms.wygnaniec powiedział(a):
dla 3 osobowego zarządu sprawa robi się trudna, a w firmach gdzie pracują sami mężczyźni wręcz groteskowa.
Można to łatwo strolować, czyli zadać pytanie 'kogo należy uznać za kobietę, aby niedyskryminująco spełnić dyrektywę'.
Odkąd szatan postanowił sparodiować słowa, że nie ma już mężczyzny i kobiety, to jest to bułka z masłem. Wylosują w zarządzie jednego, który przez kwartał poczuje się kobietą, a potem zmiana, bo przecież tożsamość ma prawo być płynna. A jak kobieta nie ulega stereotypom genderowym i wygląda jak facet to jest jeszcze nowocześniej, więc nawet brody nie trzeba zgolić.
Tu akurat feministki mają rację, że zostały zrobione po całości w wała.
to zależy, jak góre wezmą tradycyjne feministki to takie przekręty będą zabronione.
Coś pan, terfy są dzisiej ciężko przegrane. Ich stanowiska można bronić już tylko z pozycji katolickich.
@ms.wygnaniec powiedział(a):
dla 3 osobowego zarządu sprawa robi się trudna, a w firmach gdzie pracują sami mężczyźni wręcz groteskowa.
Można to łatwo strolować, czyli zadać pytanie 'kogo należy uznać za kobietę, aby niedyskryminująco spełnić dyrektywę'.
Odkąd szatan postanowił sparodiować słowa, że nie ma już mężczyzny i kobiety, to jest to bułka z masłem. Wylosują w zarządzie jednego, który przez kwartał poczuje się kobietą, a potem zmiana, bo przecież tożsamość ma prawo być płynna. A jak kobieta nie ulega stereotypom genderowym i wygląda jak facet to jest jeszcze nowocześniej, więc nawet brody nie trzeba zgolić.
Tu akurat feministki mają rację, że zostały zrobione po całości w wała.
Wg standardów niemieckich można się przeorientować raz do roku.
Co ci Niemcy tacy ociężali? Płynna tożsamość to płynna tożsamość - płynie kędy chce i kiedy chce. Nie można dyskryminować. Ale rok też może ostatecznie być. "Panie Janku, pan pamięta, że od nowego roku pan jest naszą kobietą w zarządzie".
@ms.wygnaniec powiedział(a):
dla 3 osobowego zarządu sprawa robi się trudna, a w firmach gdzie pracują sami mężczyźni wręcz groteskowa.
Można to łatwo strolować, czyli zadać pytanie 'kogo należy uznać za kobietę, aby niedyskryminująco spełnić dyrektywę'.
Odkąd szatan postanowił sparodiować słowa, że nie ma już mężczyzny i kobiety, to jest to bułka z masłem. Wylosują w zarządzie jednego, który przez kwartał poczuje się kobietą, a potem zmiana, bo przecież tożsamość ma prawo być płynna. A jak kobieta nie ulega stereotypom genderowym i wygląda jak facet to jest jeszcze nowocześniej, więc nawet brody nie trzeba zgolić.
Tu akurat feministki mają rację, że zostały zrobione po całości w wała.
Wg standardów niemieckich można się przeorientować raz do roku.
No to jak znalazł można wprowadzać kadencyjność na potrzeby parapetów.
@ms.wygnaniec powiedział(a):
dla 3 osobowego zarządu sprawa robi się trudna, a w firmach gdzie pracują sami mężczyźni wręcz groteskowa.
Można to łatwo strolować, czyli zadać pytanie 'kogo należy uznać za kobietę, aby niedyskryminująco spełnić dyrektywę'.
Odkąd szatan postanowił sparodiować słowa, że nie ma już mężczyzny i kobiety, to jest to bułka z masłem. Wylosują w zarządzie jednego, który przez kwartał poczuje się kobietą, a potem zmiana, bo przecież tożsamość ma prawo być płynna. A jak kobieta nie ulega stereotypom genderowym i wygląda jak facet to jest jeszcze nowocześniej, więc nawet brody nie trzeba zgolić.
Tu akurat feministki mają rację, że zostały zrobione po całości w wała.
to zależy, jak góre wezmą tradycyjne feministki to takie przekręty będą zabronione.
Coś pan, terfy są dzisiej ciężko przegrane. Ich stanowiska można bronić już tylko z pozycji katolickich.
No nie wiem, nie wiem. Coś tam podobno drgnęło w temacie zmiany płci u dzieci. A jak starzy wariaci przegną w sporcie, to koniec będzie bliski.
Za Mussoliniego siedział w więzieniu Ventotene i tam z kolegą napisał manifesto, które na równi z wynurzeniami Coudenhove-Kalergiego, stało się podstawą ideową Wujni.
Kiedy miał około piętnastu lat, zaczął interesować się polityką, szczególnie ideologią marksistowską, jako siedemnastolatek wstąpił do Włoskiej Partii Komunistycznej, a później stanął na czele komunistycznej młodzieżówki w regionie Lacjum. W wieku lat dwudziestu został aresztowany i odtąd spędził w więzieniach i miejscach odosobnienia dla więźniów politycznych łącznie szesnaście lat. Jeszcze w więzieniu w Civitavecchia zrewidował częściowo swoje poglądy dotyczące komunizmu, odrzucając stalinizm w związku z docierającymi do niego informacjami o pokazowych procesach w ZSRS. (Bezpośrednią przyczyną miał być jednak spór dotyczący dopuszczalności korzystania przez Spinellego z lektur uznanych przez więziennych liderów partyjnych za nieprawidłowe z punktu widzenia ideologii marksistowskiej). Zerwanie z Włoską Partią Komunistyczną nastąpiło w roku 1937, choć trudno uznać je za ostateczne, skoro jeszcze w roku 1979 został wybrany do Parlamentu Europejskiego z listy tej partii (acz wtedy już jako kandydat niezależny).
.
Język Manifestu z Ventotene obfituje w liczne przykłady marksistowskiego żargonu, w mnóstwo tych różnych „warstw pasożytniczych, imperializmu kapitalistycznego, wyzysku i wyzwolenia klas pracujących, ciemności obskurantyzmu, partii postępowych i partii reakcyjnych”, a także „rewolucji”, której ma dokonać „partia rewolucyjna” przeciw „reakcyjnym siłom” (którymi są „zwierzchnicy fundamentalnych instytucji państw narodowych, najwyższe kadry sił zbrojnych (…), kręgi kapitalizmu monopolistycznego, które związały swe zyski z kondycją państw, wielcy właściciele ziemscy oraz wysoka hierarchia kościelna”). „Aby sprostać (…) potrzebom, rewolucja europejska musi mieć charakter socjalistyczny. (…) Własność prywatną należy znieść, ograniczyć, skorygować, poszerzyć, odpowiednio dla każdego indywidualnego przypadku, nie dogmatycznie i pryncypialnie. Postulat ten wpisuje się naturalnie w proces kształtowania europejskiego życia gospodarczego, wolnego od nacjonalistycznych koszmarów militaryzmu i biurokratyzmu”.
.
Przypisywanie Spinellemu nadmiernej roli i zasług dla procesu integracji europejskiej pochodzi z okresu późniejszego niż początki integracji i ma dwa źródła. Po pierwsze, jest przejawem „długiego marszu przez instytucje”, strategii proklamowanej przez Rudiego Dutschkego i pokolenie Maja ’68, a wymyślonej przed II wojną światową przez Antonia Gramsciego, która polegała na tym, by – zacytujmy Gramsciego – „przejmować i przekształcać szkoły, uczelnie, czasopisma, gazety, teatr, kino, sztukę. Należy opanować ośrodki opiniotwórcze, by zmienić dominującą kulturę, a przede wszystkim wyrugować z niej wpływy chrześcijaństwa. Trzeba kształtować odpowiednio poglądy, trendy, mody, zwyczaje, sympatie, fascynacje. Uformowany w ten sposób nowy człowiek przyszłości sam, bez przymusu państwa, przyjmie komunistyczne postulaty za własne”.
.
Mówiąc obrazowo: tabliczkę z nazwiskiem Schumana pozostawiono na drzwiach gabinetu, do którego wprowadził się Spinelli. I to jego duch kieruje dzisiejszą Unią Europejską.
.
poglądy Spinellego dostarczają doskonałego uzasadnienia dla sposobów podejmowania decyzji i dla działań unijnych urzędników ponad obywatelami, bez żadnej demokratycznej legitymacji. Ów prorok europejskiego lewicowo-liberalnego federalizmu w Manifeście z Ventotene głosił przecież, że „źródłem wizji i pewności (…) nie jest namaszczenie z woli ludu – ona wszak jeszcze nie istnieje, lecz świadomość reprezentowania najgłębszych potrzeb współczesnego społeczeństwa”, co do których „nieuformowane jeszcze masy” (wyróżnienia moje – D.L.) nie są zorientowane. A skoro „masy” nie są zorientowane, a ich wola jeszcze nie istnieje, decydować powinni ci, którzy posiadają „świadomość reprezentowania najgłębszych potrzeb współczesnego społeczeństwa”.
.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że procedowany obecnie Projekt rezolucji Parlamentu Europejskiego w sprawie wniosków Parlamentu Europejskiego w sprawie zmiany traktatów (2022/2051 (INL)) zaraz po Traktacie o Unii Europejskiej powołuje się na Manifest z Ventotene. Na naszych oczach spinellizacja Unii Europejskiej ma się dopełnić.
I jeszcze parę słów, które dostałem mailem od wydawnictwa Multibook:
Dla zachęty obszerny fragment rozdziału "Eurokomunizm".
„Eurokomunizm posiada jeszcze jedno, dzisiaj niezwykle aktualne i najważniejsze znaczenie, mianowicie jest to idea powołania do życia komunistycznego państwa europejskiego nie dzięki rewolucji, ale poprzez federalizację. Twórcą tej idei jest włoski komunista Altiero Spinelli. Na przestrzeni lat koncepcja ta wyparła wizję integracji europejskiej jako wspólnoty narodów i została przyjęta za podstawę programową Unii Europejskiej. W marcu 2017 roku została podpisana Deklaracja Rzymska, która jest swoistym odnowieniem ślubów rzymskich mających związek z podpisanymi w 1957 roku traktatami. Po analizie tekstu deklaracji ma się nieodparte wrażenie, że stanowi ona niemalże kopię deklaracji ustanawiającej Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich z 1922 roku. Kilka tygodni przed podpisaniem Deklaracji Rzymskiej ukazała się tzw. Biała Księga. Nie znajdziemy w niej odwołania do wizji polityków kreowanych przez oficjalną propagandę unijną na ojców Zjednoczonej Europy, czyli Roberta Schumana, Konrada Adenauera, czy Jeana Monneta, ale jedynym dokumentem cytowanym na poważnie jest Manifest z Ventotene włoskiego komunisty Altiero Spinelliego. Biała Księga rozpoczyna się następującym tekstem: „Od wielu pokoleń Europa zawsze była przyszłością. Zaczęło się od wizji Altiero Spinelliego i Ernesto Rossiego więźniów politycznych zamkniętych przez faszystowski reżim na wyspie Ventotene w czasie II wojny światowej. Ich manifest wolnej i zjednoczonej Europy przedstawił obraz miejsca, w którym sprzymierzeńcy i przeciwnicy spotkali się po to, aby stare absurdy Europy nigdy nie powróciły.”. Powyższy fragment jednoznacznie dowodzi, że europejscy politycy w 2017 roku otwarcie odwołują się do wizji włoskich komunistów, oczywiście nie wspominając, że Spinelli i Rossi byli komunistami. Natomiast „stare absurdy Europy” dla europejskich elit początku XXI wieku to państwa narodowe o samowystarczalnych gospodarkach.
Deklaracja Rzymska jest dokumentem pełnym haseł i ogólników, ale w swej treści nie da się jej przełożyć na praktykę. Dużo ważniejsze znaczenie ma Biała Księga, ponieważ otwarcie i w sposób oficjalny podaje podstawę ideologiczną Unii Europejskiej, którą jest komunistyczny Manifest z Ventotene.
Należy jednoznacznie stwierdzić, że idea Europy Ojczyzn została odrzucona. Obecnie politycy europejscy realizują idee kolektywizacji, homogenizacji oraz kulturowego terroru, czyli poprawności politycznej, które zostały wyłożone w „Manifeście z Ventotene”. Po ogłoszeniu 23 czerwca 2016 roku Brexitu (opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię) nastąpiło wyraźnie przyspieszenie wprowadzania w życie planu Spinalliego. 22 sierpnia 2016 roku, dwa miesiące po decyzji Brytyjczyków, kanclerz Niemiec Angela Merkel, premier Włoch Matteo Renzi i Francois Hollande spotkali się na wyspie Ventotene, gdzie zapowiedzieli konieczność przyspieszenia procesu integracji i oddali hołd Altiero Spinelliemu, którego określili mianem ojca Unii Europejskiej.
Powyżej przedstawione fakty dowodzą, że na początku XXI wieku europejskie marksistowskie elity są o krok od utworzenia europejskiego kołchozu. Żeby jednak w pełni zrealizować plan Spinelliego zawarty w „Manifeście z Ventotene” muszą jeszcze stworzyć aparat terroru w postaci europejskiej armii, ostatecznie zlikwidować państwa narodowe oraz do końca zdechrystianizować Europę”.
Nooi panie dzieju toż u imć Pana ś.p. Krzysztofa Karonia caluśka historia antykultury w te pędy wiodła do tej jednej przekręconej tabliczki do gabinetu.
@ms.wygnaniec powiedział(a):
Kolejny pomysł aby koncerny zaorały konkurencję:
Kwoty, których celem jest zagwarantowanie kobietom minimalnego poziomu reprezentacji w biznesie, stały się już prawem na poziomie dyrektywy Unii Europejskiej. Minimalnym progiem ma być 33 proc. kobiet we władzach spółek - jeśli wymóg ten nie będzie spełniony do lipca 2026 r., spółka ma podlegać karze.
Źródło omówienia.
Dlaczego to nie jest groźne dla koncernów? z powodu ilości zatrudnionych i wielkości zarządów, czyli jak masz dziesięć osób w zarządzie, to potrzebujesz 4 kobiety, więc jest szansa że znajdziesz osoby kompetentne lub idiotek z rozdzielnika będzie mniejszość, dla 3 osobowego zarządu sprawa robi się trudna, a w firmach gdzie pracują sami mężczyźni wręcz groteskowa.
Można to łatwo strolować, czyli zadać pytanie 'kogo należy uznać za kobietę, aby niedyskryminująco spełnić dyrektywę'.
Druga sprawa, to parytety dla osoby wychowanej w kulcie kompetencji, są obrazą osób, które z nich korzystają. Kobiety w zarządzie będą postrzegana jako paprotki, konieczne dla uniknięcia kar, bez względu na ich osobiste przymioty.
Może ja obserwuję jakiś patologiczny wycinek, ale co za różnica jakiej płci są słupy?
@ms.wygnaniec powiedział(a):
Kolejny pomysł aby koncerny zaorały konkurencję:
Kwoty, których celem jest zagwarantowanie kobietom minimalnego poziomu reprezentacji w biznesie, stały się już prawem na poziomie dyrektywy Unii Europejskiej. Minimalnym progiem ma być 33 proc. kobiet we władzach spółek - jeśli wymóg ten nie będzie spełniony do lipca 2026 r., spółka ma podlegać karze.
Źródło omówienia.
Dlaczego to nie jest groźne dla koncernów? z powodu ilości zatrudnionych i wielkości zarządów, czyli jak masz dziesięć osób w zarządzie, to potrzebujesz 4 kobiety, więc jest szansa że znajdziesz osoby kompetentne lub idiotek z rozdzielnika będzie mniejszość, dla 3 osobowego zarządu sprawa robi się trudna, a w firmach gdzie pracują sami mężczyźni wręcz groteskowa.
Można to łatwo strolować, czyli zadać pytanie 'kogo należy uznać za kobietę, aby niedyskryminująco spełnić dyrektywę'.
Druga sprawa, to parytety dla osoby wychowanej w kulcie kompetencji, są obrazą osób, które z nich korzystają. Kobiety w zarządzie będą postrzegana jako paprotki, konieczne dla uniknięcia kar, bez względu na ich osobiste przymioty.
Może ja obserwuję jakiś patologiczny wycinek, ale co za różnica jakiej płci są słupy?
Jest istotna różnica, ponieważ stosowane już teraz (a zjawisko to będzie narastało) przez korporacje i urzędy faktyczne parytety udziału kobiet w gremiach zarządczych będą powodowały ich usilnie lansowanie w mediach jako wzorca odniesienia i sukcesu.
W efekcie tego sztucznego promowania kobiet na stanowiska kierownicze i propagandowego dyskontowania tego faktu coraz więcej kobiet będzie stawiało na karierę zawodową kosztem dalszego spadku dzietności.
@Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
A teraz drogie dziadki dwie słowie o głównym Ojcu Założycielu Wujni -- przed nami włoski komunista Altiero Spinelli!
Jest istotna różnica, ponieważ stosowane już teraz (a zjawisko to będzie narastało) przez korporacje i urzędy faktyczne parytety udziału kobiet w gremiach zarządczych będą powodowały ich usilnie lansowanie w mediach jako wzorca odniesienia i sukcesu.
W efekcie tego sztucznego promowania kobiet na stanowiska kierownicze i propagandowego dyskontowania tego faktu coraz więcej kobiet będzie stawiało na karierę zawodową kosztem dalszego spadku dzietności.
Kiedyś było promowanie pochodzenia chłopskiego i robotniczego na studia: punkty, akademiki, stypendia. Na wstępie miało to pewien sens, bo powyciągało zdolną młodzież i dało jej szansę. Potem było już tylko ideologiczne zadęcie i pchanie na studia byle kogo, a potem już tylko szydera - patrz piosenka Kaczmarskiego w formie listów syna do ojca.
Tutaj może być podobnie, gdy kolejne pokolenie przyjrzy się długofalowym efektom pchania do kariery z płciowego rozdzielnika. Bo to będzie albo satyra niekompetencji albo ambitne przepracowane kobiety jadące na alkoholu oraz dragach.
@ms.wygnaniec powiedział(a):
Kolejny pomysł aby koncerny zaorały konkurencję:
Kwoty, których celem jest zagwarantowanie kobietom minimalnego poziomu reprezentacji w biznesie, stały się już prawem na poziomie dyrektywy Unii Europejskiej. Minimalnym progiem ma być 33 proc. kobiet we władzach spółek - jeśli wymóg ten nie będzie spełniony do lipca 2026 r., spółka ma podlegać karze.
Źródło omówienia.
Dlaczego to nie jest groźne dla koncernów? z powodu ilości zatrudnionych i wielkości zarządów, czyli jak masz dziesięć osób w zarządzie, to potrzebujesz 4 kobiety, więc jest szansa że znajdziesz osoby kompetentne lub idiotek z rozdzielnika będzie mniejszość, dla 3 osobowego zarządu sprawa robi się trudna, a w firmach gdzie pracują sami mężczyźni wręcz groteskowa.
Można to łatwo strolować, czyli zadać pytanie 'kogo należy uznać za kobietę, aby niedyskryminująco spełnić dyrektywę'.
Druga sprawa, to parytety dla osoby wychowanej w kulcie kompetencji, są obrazą osób, które z nich korzystają. Kobiety w zarządzie będą postrzegana jako paprotki, konieczne dla uniknięcia kar, bez względu na ich osobiste przymioty.
Może ja obserwuję jakiś patologiczny wycinek, ale co za różnica jakiej płci są słupy?
Kwestia skali, korpo może sobie wygenerować stosowną kasę na 'słupy', natomiast mniejsi już mogą mieć z tym kłopot, zwłaszcza gdy 'parytety' będą wdrażane powszechnie. Czyli zmuszamy biznes do idiotycznego alokowania zasobów pod groźbą kar, czyli z dodatkową idiotyczną biurokracja do raportowania.
Później następuje faza groźniejsza, gdy owe paprotki usiłują się wtrącać i czasami odnoszą sukcesy (sztafaż inny ale mechanizm podobny, czyli jak TCH upadło).
@Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
Kiedyś czytałem, że w Norwegii są tak srogie przepisy dot. kobiet w zarządach i tak małe zainteresowanie, że muszą sprowadzać Amerykanki.
@Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
Kiedyś czytałem, że w Norwegii są tak srogie przepisy dot. kobiet w zarządach i tak małe zainteresowanie, że muszą sprowadzać Amerykanki.
może z Tenkraju kogo podrzucić?
Może jakieś zarobasy się skuszą ale nawet taka bezdzietna , w miarę kompetentna lambadziara jak jak ma w tyle tzw karierę.
Jest tyle ciekawszych rzeczy do robienia na tym świecie.
@Ms, kobieta do slupowania będzie droższa niż facet?
Jeszcze raz: może mam spojrzenie na jakiś patologiczny segment rynku, ale z luźnych obserwacji, im mniejsza sp. z o.o., tym bardziej fikcyjny zarząd i tym bardziej faktycznym zarządcą jest właściciel. Więc zostaje kwestia odpowiedniego doboru płciowego i tak już dziś fikcyjnego zarządu.
Przepisu nie popieram, ale polskiego januszowego smallbizu nie zabije.
Komentarz
Wg standardów niemieckich można się przeorientować raz do roku.
Coś pan, terfy są dzisiej ciężko przegrane. Ich stanowiska można bronić już tylko z pozycji katolickich.
Co ci Niemcy tacy ociężali? Płynna tożsamość to płynna tożsamość - płynie kędy chce i kiedy chce. Nie można dyskryminować. Ale rok też może ostatecznie być. "Panie Janku, pan pamięta, że od nowego roku pan jest naszą kobietą w zarządzie".
No to jak znalazł można wprowadzać kadencyjność na potrzeby parapetów.
No nie wiem, nie wiem. Coś tam podobno drgnęło w temacie zmiany płci u dzieci. A jak starzy wariaci przegną w sporcie, to koniec będzie bliski.
Chyba dobrze być w ramach pierwszej pracy wiceprezesem s-ki giełdowej. Ale źle studiować na SGH.
Jak to mówią "chwila wstydu i chwała na całe życie".
Może i źle, ale grunt to kwit. Na Uniwerku też jest zarządzanie; też nie chciała.
A ekonomia na UW? Jest w miarę przyzwoita.
A teraz drogie dziadki dwie słowie o głównym Ojcu Założycielu Wujni -- przed nami włoski komunista Altiero Spinelli!
https://pl.wikipedia.org/wiki/Altiero_Spinelli
Za Mussoliniego siedział w więzieniu Ventotene i tam z kolegą napisał manifesto, które na równi z wynurzeniami Coudenhove-Kalergiego, stało się podstawą ideową Wujni.
https://wszystkoconajwazniejsze.pl/dariusz-lipinski-spinelli/
.
.
.
.
.
I jeszcze parę słów, które dostałem mailem od wydawnictwa Multibook:
https://multibook.pl/pl/p/Dariusz-Rozwadowski-Marksizm-kulturowy.-50-lat-walki-z-cywilizacja-Zachodu-AUTOGRAF/9484
Nooi panie dzieju toż u imć Pana ś.p. Krzysztofa Karonia caluśka historia antykultury w te pędy wiodła do tej jednej przekręconej tabliczki do gabinetu.
Może ja obserwuję jakiś patologiczny wycinek, ale co za różnica jakiej płci są słupy?
Wszędzie redpill, wszędzie, zguba, jak czytać forum ?
Jest istotna różnica, ponieważ stosowane już teraz (a zjawisko to będzie narastało) przez korporacje i urzędy faktyczne parytety udziału kobiet w gremiach zarządczych będą powodowały ich usilnie lansowanie w mediach jako wzorca odniesienia i sukcesu.
W efekcie tego sztucznego promowania kobiet na stanowiska kierownicze i propagandowego dyskontowania tego faktu coraz więcej kobiet będzie stawiało na karierę zawodową kosztem dalszego spadku dzietności.
Jak bym czytał że IIRP założyli masoni. No i?
Kiedyś było promowanie pochodzenia chłopskiego i robotniczego na studia: punkty, akademiki, stypendia. Na wstępie miało to pewien sens, bo powyciągało zdolną młodzież i dało jej szansę. Potem było już tylko ideologiczne zadęcie i pchanie na studia byle kogo, a potem już tylko szydera - patrz piosenka Kaczmarskiego w formie listów syna do ojca.
Tutaj może być podobnie, gdy kolejne pokolenie przyjrzy się długofalowym efektom pchania do kariery z płciowego rozdzielnika. Bo to będzie albo satyra niekompetencji albo ambitne przepracowane kobiety jadące na alkoholu oraz dragach.
Kwestia skali, korpo może sobie wygenerować stosowną kasę na 'słupy', natomiast mniejsi już mogą mieć z tym kłopot, zwłaszcza gdy 'parytety' będą wdrażane powszechnie. Czyli zmuszamy biznes do idiotycznego alokowania zasobów pod groźbą kar, czyli z dodatkową idiotyczną biurokracja do raportowania.
Później następuje faza groźniejsza, gdy owe paprotki usiłują się wtrącać i czasami odnoszą sukcesy (sztafaż inny ale mechanizm podobny, czyli jak TCH upadło).
Kiedyś czytałem, że w Norwegii są tak srogie przepisy dot. kobiet w zarządach i tak małe zainteresowanie, że muszą sprowadzać Amerykanki.
może z Tenkraju kogo podrzucić?
Norwegowie mają nas chyba w podobnym poważaniu jak niemcy.
Ba, Norwegowie to nawet Niemców mają w poważaniu!
Już ich lubię
Niestety, bez wzajemności ;__;
Może jakieś zarobasy się skuszą ale nawet taka bezdzietna , w miarę kompetentna lambadziara jak jak ma w tyle tzw karierę.
Jest tyle ciekawszych rzeczy do robienia na tym świecie.
@Ms, kobieta do slupowania będzie droższa niż facet?
Jeszcze raz: może mam spojrzenie na jakiś patologiczny segment rynku, ale z luźnych obserwacji, im mniejsza sp. z o.o., tym bardziej fikcyjny zarząd i tym bardziej faktycznym zarządcą jest właściciel. Więc zostaje kwestia odpowiedniego doboru płciowego i tak już dziś fikcyjnego zarządu.
Przepisu nie popieram, ale polskiego januszowego smallbizu nie zabije.
Redaktor Kożuszek wrzucił właśnie już trzecią część swojego opusa magnuma.
Nie oglądam i nie słucham... Co mówi?
Prosiłbym o streszczenie w trzech zdaniach.
Dajcie lajka. Dajcie folołka. Postawcie kawię.
To coś jak ten młody wklejony w innym wątku. Tylko on to w minutę załatwiał.