Skip to content

Wyznania b. korwinisty

245678

Komentarz

  • Na Krula
  • edytowano May 2019
    Ależ Ignac story walnął ! Kurde, ja już nie pamiętam jak to u mnie było. Wiem, że przez długi czas NCzas! był praktycznie jedynym tygodnikiem myśli prawicowej. Wiem, że bardzo mocno wierzyłem w wolny rynek i proste wytłumaczenie wszystkiego. Ale pamiętam też, że zawsze z ogromną uwagą przysłuchiwałem się co socjalista Kaczyński mówi. Dla mnie Kaczyński był zawsze wiarygodny i logiczny (przez co dysonans poznawczy się pojawił).

    Ale na początku wieku już wątpiłem bardzo mocno. A trochę później, FF wyleczyło mnie kompletnie, zobaczyłem się w lustrze, widok był odrażający.

    Za mną chodzi, od w sumie już dawna, pewna myśl. Zderzenie wielu sensownych ludzi z prawicową szurią początku lat '90, spowodowało że wielu ludzi straciliśmy, poszli do drugiej strony. A my tą szurią byliśmy ...
  • JORGE napisal(a):
    Ależ Ignac story walnął ! Kurde, ja już nie pamiętam jak to u mnie było. Wiem, że przez długi czas NCzas! był praktycznie jedynym tygodnikiem myśli prawicowej. ...
    A Młoda Polska?
  • To jest wątek z potencjałem na ciekawą książkę.
  • edytowano May 2019
    los napisal(a):
    Jak to mówią - najhojniej Bóg obdzielił ludzi inteligencją. Nikt nie narzeka, że mu brakuje.
    A propos kamingautu: ja narzekam. Co prawda z pokorą się godzę ale jednocześnie:
    "Tak nas Panie obdarzasz, wżdy nam zawsze mało
    Za nic mamy co mamy, więcej by się chciało"
  • Jak @Brzost i @Rafał - ja raczej intuicyjnie (choć nie miałem bezpośredniej styczności) wyczułem u gościa złą energię, pogardę do ludzi i manipulację - choć nie potrafiłem jej wykazać wtedy.
    Obserwacja jednak tylko utwierdzała mnie w przekonaniu że oceniłem go właściwie - i ta ocena zmienia się w czasie na coraz gorszą.
  • !!!, a ten obok, to kogoś mi tez przypomina
  • Ja przez chwilę czytałem NCzas ale głownie dla Andrzeja Waligórskiego, Korwin był przez chwilę interesujący, tak pomiędzy 20, a 21 rokiem życia i tyle.
    Obecnie Korwiniści przypominają mi fizyków, którzy twierdzą, że oni nie odkrywają praw rządzących światem, a oni je kreują.
  • Odgrzebałem wątek. Kontempluję jedno zdanie
    A wdowy i sieroty na pewno znajdą wsparcie u sąsiadów, którzy ze swego dobrobytu chętnie się z nimi podzielą.
    Fascynująca kontrafaktyczność.
  • To kwestia interpretacji. Liberał korwinistyczny myśli postępuje tak:

    Dobre okolice, jak moja, nie są dla przegrywów. Wdowy i sieroty to przegrywy. Niefart maja - trudno ich sprawa. Głowa rodziny ich nie zabezpieczyła, sami nie mają zdolności do generowania dochodu więc zasługują na swój marny los. Ja mogę jednak pomóc. Kupię dom ze swojego. Oczywiście okazyjnie kupię bo są w przymusowej sytuacji, a ja jak zwykle znalazłem się we właściwym miejscu we właściwym momencie.
  • los napisal(a):
    Odgrzebałem wątek. Kontempluję jedno zdanie
    A wdowy i sieroty na pewno znajdą wsparcie u sąsiadów, którzy ze swego dobrobytu chętnie się z nimi podzielą.
    Fascynująca kontrafaktyczność.
    Przypomniała mi się opowieść mojej mamy wychowanej we wsi na dzisiejszej Białorusi. We wsi mieszkała staruszka ,która nie miała żyjących bliskich. Każda rodzina we wsi brała ją na jakiś umówiony okres czasu do domu pod opiekę.
  • Mikke ich tego nauczył =))
  • edytowano June 2019
    Proszę nie traktować tego jako głos w dyskusji czy argument tylko jako anegdotkę. Od razu powinienem to zaznaczyć :D
  • loslos
    edytowano June 2019
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Jakoś pem wam, że wyżej stawiam narracją dra Bartosiaka, który widzi świat jako przepływy, kreatywne i destruktywne. Przepływem jest przepłynięcie tankowca z ropką do Gdańska, jest nim też przemarsz wojska. Bartosiak widzi też istotną różnicę pomiędzy Zamkiem i Rynkiem. Zamek jest wyżej, ma dłuższą perspektywę, i to Zamek decyduje, z kim i jak Rynek może handlować. Rynek jest sprawniejszy, wydajniejszy i łatwiej weryfikowalny, ale wiele rzeczy ma centralnie w nosie. Zadaniem Zamku jest organizowanie przestrzeni i dbanie o rozwój Rynku.

    Januszek jakby tego nie widział. Wszystko chciałby poddać Rynkowi. W jednej z książeczek jego klasyków znalazłem zdanie, że u socjalistów kościoły będą żądać dotacji i się awanturować, czemu zbyt mała na odpowiednio wysoką dzwonnicę. A jeśli to będzie załatwione rynkowo, to się wierni zrzucą i będą mieli taki kościół, na jaki ich stać. Serio? Rynek fajna rzecz, ale nie wszystkie dobra są rynkowe.

    Stąd właśnie tak mnie uderzyła jego pogadanka o CPK, że urzędasy chcą ukraść mu pieniądze, żeby je rozkraść. A jeśli lotnisko będzie potrzebne, to się bizniesmieni na nie złożą, nieprawdaż.

    Właśnie nie. To jest sto miliardów złociszów do wywalenia, z czego większa połowa pójdzie na koleje żelazne, a tylko ćwierć kwoty na gniazdo dla żelaznych ptaków. I żeby takie coś ogarnąć, potrzebna jest wola polityczna, wola przetworzenia przestrzeni tak, żeby służyła Narodowi Polskiemu. A to jest klasyczne zadanie dla Zamku, bo Rynek może sobie latać przez Frankfurt albo Kopenhagę. Rynku to w zasadzie nie boli.

    Rynek nie ma problemu z tym, że Warszawa się za 10 lat zakorkuje i że nie będzie się dało do niej przylecieć, załatwić tego i owego i wrócić do centrali. Rynek po prostu pójdzie sobie gdzie indziej, bo taka jest jego rtęciowa natura, tam idzie gdzie mu dobrze. A po to sobie Polacy postawili Zamek, żeby dbał o to, żeby Rynkowi było w Polsce dobrze.

    Choć może to nie jest najlepsze sformułowanie. Chodzi o to, żeby Polakom było dobrze. Stąd bardzo popieram 500+, bo to jest wbrew Rynkowi, a dla Polaków. Ciekawe1, czemu taką wściekłość wywołał ten fakt u pana Balzera i jego kolegów.
    Bardzo dobre zestawienie: Zamek-Rynek, podobnie zresztą pisał Molnar. Istotą rzeczy jest to, że Rynek nie jest ontologicznie samowystarczalny a kto twierdzi inaczej ten kiep. Dlaczego więc tyle kpów na świecie? Bo taka nasza natura a tym akurat przypadku jest to jak zwykle echo zapomnianej wojny, huk armat dawno wybrzmiał ale sztandary ciągle powiewają. W XVII wieku w Anglii i w XVIII we Francy stan trzeci się zbuntował i na chybcika stworzyli sobie teorię, że Zamek niepotrzebny, że wszystko załatwi pan Rynek. To była teoria do przypięcia na sztandar, nie było jej zadaniem cokolwiek wyjaśniać. Było to głupstwo wtedy i jest głupstwem dzisiaj tyle, że wtedy było to głupstwo użyteczne a dziś po prostu głupstwo. Ale ludzka rasa ma już taki zwyczaj, że lubią powtarzać bez rozumienia przez kilkaset lat.

  • edytowano June 2019
    Oni tam na Zachodzie mają swoje Zamki. Niemcy mają, Francuzi mają i Anglicy mają. Pomniejsze nacje też jak na przykład Holendrzy. Trochę im te zamki się sypią ale mocne są, nadal stoją a lud tamtejszy, no poza muslimami napływowymi, odruchowo Zamku słucha i naśladuje dworzan. Liberalne głupstwa zapożyczone z czasów rewolucji burżuazyjno - przemysłowych, na chybcika przetłumaczone na współczesny język i podawane przez propagandystów w rodzaju JKM, służą głownie otumanieniu ludności krajów postkolonialnych i kandydatów na kolonie. Chodzi zwyczajnie o to aby sobie własnych Zamków nie pobudowali. Cel jest jasny - ich, znaczy starych metropolii, Zamki mają pomagać ich Rynkom eksploatować te kraje bez przeszkód, a lokalne Zamki są przeszkodą. Są strasznie wkurzeni i zaczynają być trochę wystraszeni bo Polacy sobie, ni z tego ni z owego, Zamek pobudowali i on rośnie, a ich sąsiedzi barbarzyńcy patrzą z podziwem i też się zabierają do budowy. Wydawało się że Tusk zamek rozebrał i zamienił na skład konsygnacyjny wyrobów z ich Rynków, a tu klapa. Przedwcześnie wzięli go na dwór brukselski na doradcę, coby swoje osiągnięcia upowszechniał w całej Unii.
  • edytowano June 2019
    Też mi się tak zdaji. Odwołanie Donaldinho z ważnej placówki na synekurę było cheba najpoważniejszym błędem Wielkiego Niszczyciela Polski - co przy okazji dowodzi, że taka osoba czy sztab czy gabinet nie istnieje.

    Więcej nawet, wydaje się mi, że utrzymanie Donaldinho na stolcu było raczej celem Rynku niż Zamku. Zamek podszedł do sprawy bardziej prostolinijnie: Zasłużył się? No to dać chłopu awans.

    Symptomatyczne jest też, że kedy pytali Donaldinho, czemu tak zcdecydował, że Partię swą a Bugodrze rzucił na łaski żywiołów, Szejtana a Kopary, ten odparował prostolinijnie: "A Gośka mi kazała, bo w Bruxie większe pobory, tak?" Logika czystego Rynku.

    To przy okazji każe się zastanowić, na ile Matołuszek zakończył swój rozwój jako miszczunio Rynku, a na ile przepisał się do Zamku. Bo nie wykluczam. Człowień finansowo nieżelazny może mieć taki fantazmat, że już mu się nie chce łokciem i kwartą operować, a ckno mu do szabelki.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    . Człowień finansowo nieżelazny może mieć taki fantazmat, że już mu się nie chce łokciem i kwartą operować, a ckno mu do szabelki.
    to taki tam przesąd, proszę sądu
  • edytowano June 2019
    uhrr napisal(a):
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    . Człowień finansowo nieżelazny może mieć taki fantazmat, że już mu się nie chce łokciem i kwartą operować, a ckno mu do szabelki.
    to taki tam przesąd, proszę sądu
    Oj nie. Zależy od sytuacji i perspektyw. Prezes baku zależnego w kraju peryferyjnym to stanowisko lukratywne, ale z wyraźnym limitem. Można tylko powielać co się już robi i odkładać znaczną, ale znaną kwotę co rok do czasu wywalenia. Za to mało czasu, ciężka robota, duże stresy i spore ryzyko. Prestiż wysoki, ale czy wystarczający zależy od ambicji. Aby zostać kapitalistą i naprawdę bogaczem trzeba bank zostawić i pójść w duże ryzyko. Trzeba zainwestować całe oszczędności życia i jeszcze się zlewarować. Trzeba pójść w zarządzanie funduszami, albo jakąś formę doradztwa czy bankowości inwestycyjnej - to wielkie ryzyko rynkowe i prawne. Można pójść w jakiś konkretny biznes, na którym rzecz jasna zna się słabiej, chociaż wiedza z banku może bardzo pomóc w wyborze. A polityka z bezpiecznym zapleczem finansowym, dużymi oszczędnościami to wyjście z pewnością o wiele bardziej prestiżowe i wciąż dość bezpieczne. Nawet poseł i minister to więcej niż prezes banku, a co dopiero premier.
  • A nawet wójt z właściciela firmy budowlanej 15 zatrudniinych
  • edytowano June 2019
    Zamek i Rynek ! Świetne ! Wiele tłumaczy.
  • A ja wam pem, że długoletnie rządy pisoskie i obcowanie z lewacką bublicystyką spycha mnie coraz barziey na pozycje socjaldemokratyczne.

    Ostatnio słuchałem se pogaduszki red. Ziemniakiewicza z drem Bartosiakiem i RAZ tak porusza: Co za cwele w tym Pisie! Bez kozery pięć lat temu zmachali programos rozboju gospodarki, wuj z tego wyszło to teraz robią u nas park socjaldemokratyczny pod nazwą "Polski Nieład", co za wały!!! Na lekarza chcą wydawać, imaginujesz waćpan sobie? A przecież gospodarka, głupcze!

    I tak se dumam, o sararimenach, o bogaczach, o klasie lekkopółśredniej.

    Co do bogaczy to jestem względnie spokojny -- nic im nie zaszkodzi, a jakby co zawsze zasłonią się pięćsetstronicową dokumentacją cen transferowych z wielgą pieczątką jakiegoś EY czy KPMG, że oczywiście opłaty licencyjne za logo "Obornik Extra" w wysokości pierdyliarda debilarów na rzecz IP SPV w Gałandii są jak najbardziej w rynkowej cenie, a poza tym w biurze w Gałandii jedna panienka regularnie przegląda segregator tej spółki, a więc jest rzeczywista działalność. Podejrzewam, że nasz Moravia coś tam wie jak to działa, może wespół wzespół z OECD zwalczy jakoś erozję podstawy opodatkowania. A może nie, bez znaczenia.

    Co do sararimenów, to osobiście uważam, że stanowią oni ok. 100% społeczęstwa i że jakoś, hm, byłoby niegłupio, gdyby tak państwo próbowało jakoś ich (tj. nasz) los ułatwiać. Np. jak masz XC 90, to niestraszne ci dziurawe drogi, ale jak masz Astrę to trochę straszne. A więc drogi powinny być wypłaszczane pod resory ałt manych przez ok. 100% społeczęstwa, a nie ok. 0%. Można też w koleje wrzucić parę groszy. Albo w lekarzyków. W kącu, jak zdechnę spofodu nieleczona cholera czy inny syfilizm, go narut straci, gdyż mógłbym jeszcze do emerytury chadzać do zakładu pracy i jakoś się dokładać do PKB, w przerwach w forumkowaniu. Także samo edukacja. Wiadomo, że i min. Czarnek nie zrobi z owsa ryżu, ale jakiś tam sens szkoła może mieć, w postaci odsączania najprzemyślniejszych i przekuwania ich w kadry, a pozostałe, ja wiem, 90% przyuczanie do prostych zawodów w rodzaju tokarza, influencera czy senior account menadżera. Ochrona zdrowia i edukacja to są mojem zdaniem absolutne podstawy gospodarki, bo jak wszyscy zdechną z głupoty, to nic nie wygospodarują.

    Najciekawsza jest ta klasa lekkopółśrednia, tzn. ci typkowie, którym się wydaje, że wezmą kredyt, założą biznies i będą bizniesmienami. Jakby, no, mocno do mnie przemawia jedynie słuszna ideja, żeby ich nie ścinać od razu jak tylko łepek wystawią ponad poziom, nu, niech im na zdrowie idzie, niech budują te struktury szmaln-bizniesa.

    W tej ostatniej kategorii najgłośniej brzęczy mi czip korwinoski, gdyż uwarzam rze nie należy specjalnie takich ludków gnębić. Tylko na nich huhać i dmuhać, no ale to już nie jest korwinizm tylko znów reformistyczna socjaldemokracja.

    Także tak.
  • Chyba niczego co Mikke wysmażył, nie należy traktować poważnie. To najlepszy pomysł Urbana.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    A ja wam pem, że ...
    Także tak.
    Ano.

    NowoŁad-ny socjaldemokrata.
  • Kompletnie nie zgadzam się z systemem, który obecnie panuje w Europie i jednak większej części świata. Jest to system nieefektywny, degradujący ludzi i stwarzający patologiczne mechanizmy.

    W moim świecie każdy radzi sobie sam. A ci co sobie nie radzą są pod opieką tych którzy sobie poradzili i poczuli chęć pomagania. Nic nikomu się nie należy. Kto nie pracuje ten nie je, pod warunkiem że jest zdolny do pracy. Jak nie, patrz wyżej. Podatki płacę, nie ma problemu, mogę płacić i 50%, ale nie na żadne kwestie społeczne. Nie dlatego, że nie chce się dzielić, a dlatego że normalny świat powinien generować ludzi, którzy z własnej woli, z własnej pieniędzy będą to robić. Jak nie to niech to wszystko zapłonie, bo znaczy że system jest patologiczny i nie prowadzi do dobra. Dlatego kapitalizm musiał zdechnąć.

    Nie ma żadnych firm państwowych. Nie dlatego, że państwowe to złe ideologicznie, a dlatego że tym nie da się efektywnie zarządzać. Wszystko co dobre jest logiczne - czyli ma właściciela osobowego, jest prywatne. Póki co, bo może w perspektywie rozwoju i wzrostu świadomości sytuacja się zmieni. Na dzień dzisiejszy - nie. Służba zdrowia ? Nie ubezpieczyłeś się - masz problem. Idź do filantropów, Kościoła, czegokolwiek, może ci pomogą. Jesteś od momentu wyjścia z domu odpowiedzialny za siebie, jak tego nie zrozumiałeś - trudno.

    Ale praktycznie nikt nie popiera mojego poglądu. Oczekiwania ludzi są inne, chcą bezpieczeństwa, jedni chcą pomocy bez prób poradzenia sobie samemu, inni z zasady chcą się opierdalać, inni kraść, bo tak łatwiej. A też historia pokazała też, że świat np. kapitalistyczny wcale nie zrodził dobrych ludzi, więc mieliśmy komunistyczne przesilenie.

    Więc z czystym sumieniem i właściwie z przekonaniem o pewnej konieczności, godzę się i namawiam do opiekuńczej wizji Polski. Tak, teraz taka jest potrzeba. Żyje w społeczeństwie, które tego oczekuje i ma do tego prawo, rozumiem.
  • Ale ludzie nie chcą sobie radzić sami. Ludzie generalnie chcą udać się gdzieś na etat i co miesiąc czekać sarari. Sam Szanowny Kolega nie raz burczał, że jakieś okoliczności zmusiły go, ażeby został się szmal-bizniesmienem, i dopotąd cierpi.

    Stąd tak myć busi, że sprawy są w państwie tak poukładane, żeby prosty sararimen mógł wyjść z zakładu macierzystego, odebrać dzieci z przedszkola i spożyć obiad. A w miarę potrzeby pójść do lekarza, ba nawet onkologa!
  • edytowano June 2021
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Ale ludzie nie chcą sobie radzić sami. Ludzie generalnie chcą udać się gdzieś na etat i co miesiąc czekać sarari. Sam Szanowny Kolega nie raz burczał, że jakieś okoliczności zmusiły go, ażeby został się szmal-bizniesmienem, i dopotąd cierpi.

    Stąd tak myć busi, że sprawy są w państwie tak poukładane, żeby prosty sararimen mógł wyjść z zakładu macierzystego, odebrać dzieci z przedszkola i spożyć obiad. A w miarę potrzeby pójść do lekarza, ba nawet onkologa!
    W pełni się zgadzam. Dlatego opisałem świat wg mnie, ja bym w takim świecie chciał żyć. Ale nie większość ludzi, rozumiem to.

    Natomiast co do mojej roli w szmal-biznesie, to nie o to. Mnie nie przygniotła odpowiedzialność, biorę na klatę wszystko. Ja po prostu morduje się zarządzając ludźmi. Powinienem być szefem samego siebie, wyłącznie.
  • @Jorge,

    kompletnie mnie zaskoczyłeś tym wpisem. Obstawiałem, że niezależnie od jakiejś bieżączki będzie na odwrót, że to ja będę bardziej rynkowo-indywidualistyczny, a Ty etatystyczny.

    Otóż ja sobie tak "swojego świata" nie wyobrażam z jednego prostego względu. Nigdy takiego świata nie było. Zawsze byli ludzie, którzy mieli władzę i pieniądze (w tej kolejności, nie odwrotnej!), więc mogli kierować ludźmi, którzy tego nie mieli. Tych drugich zawsze było o wiele więcej. Tak było w feudalizmie, w komunizmie i w kapitalizmie. Zawsze był pan, towarzysz czy szef. I zawsze będzie. Nigdy nie będzie tak, że każdy totalnie tylko za siebie będzie odpowiadał. To, co napisałeś to kompletna utopia, jak marksizm, choć oczywiście w inną stronę.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.