Skip to content

Wyznania b. korwinisty

124678

Komentarz

  • TecumSeh napisal(a):
    To poezja. Taka na Nobla. Poważnie.
    Że poezja to widać po układzie graficznym. Ale w jakim sensie "poważnie"?
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Ale w jakim sensie "poważnie"?
    Fsęsie, że coś mi się zdaje, że to parafraza twórczości jakiegoś Noblisty albo i Noblistki z okresu błędów i wypaczeń ;)

  • los napisal(a):
    A historyjka znajomego z Goldmana Sucksa (pun intended) jest następująca: Siedział przy biurku i coś liczył a przy przecipołożnym biurku kobieta coś trajkotała do telefonu po rosyjsku. Kolega do niej rzekł "goworitie pażałsta tisze" a po kilku dniach został wezwany przez kierownictwo by się wytłumaczyć, bo kobita zadeklarowała się jako Ukrainka a on do niej po rosyjsku. Żenada.
    Na przyszłość niech mówi: "Будь ласка, говоріть тихіше".
  • Czyli jakby zachacharzył, nie byłoby sprawy.
  • Jak ta "normalność" polega na wzywaniu pracowników na dywanik z powodu w jakim języku jeden powiedział do drugiego, to może wyjaśnia czemu tyle ludzi woli "nienormalność".
  • rozum.von.keikobad napisal(a):
    Inna sprawa, że niektóre banki państwowe przejęły obecnie straszny syf, np. PKO BP ten portfel kredytów frankowych z Nordei.
    No więc właśnie nie bardzo przejął:
    Od 1 kwietnia [2014] Grupa Kapitałowa PKO Banku Polskiego powiększyła się o Nordea Bank Polska, Nordea Finance Polska oraz Nordea TUnŻ. Ostateczna łączna kwota za przejęte spółki wyniosła blisko 2,81 mld zł. Portfel kredytów w walutach obcych o wartości 15,2 mld zł będzie refinansowany przez okres 7 lat przez Nordea Bank AB.
    Co ciekawe, te 7 lat właśnie upłynęło, hm.
  • zamiast premji za poligloctwo dostał burę
  • adamstan napisal(a):
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Ale w jakim sensie "poważnie"?
    Fsęsie, że coś mi się zdaje, że to parafraza twórczości jakiegoś Noblisty albo i Noblistki z okresu błędów i wypaczeń ;)

    Noblistki :)

    image

  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    rozum.von.keikobad napisal(a):
    Inna sprawa, że niektóre banki państwowe przejęły obecnie straszny syf, np. PKO BP ten portfel kredytów frankowych z Nordei.
    No więc właśnie nie bardzo przejął
    Bardzo. To refinansowanie to mogli sobie w buty włożyć, szło o ryzyko kredytowe. Za to poleciał Jagiełło. I tak długo wytrzymał choć z drugiej strony trzej przyjaciele z boiska...
  • edytowano June 2021
    JORGE napisal(a):
    Muszę tu jednak zrobić mały stop. Wszystko co piszę odnośnie zarządzania i radzenia sobie dotyczy najwyższych standardów. Poniżej których wg mnie nie ma co schodzić, bo praca ma dawać satysfakcję, spełnienie, wyzwania, stabilizację i pieniądze. Dobrze zarządzana firma ma właśnie takich ludzi, tak się czują. I tylko tak się da zarobić pieniądze (jeżeli interes jest oparty na ludziach). To jest osiągalne.

    Mi na pewne sprawy dopiero niedawno się oczy otworzyły, bo poznałem odpowiednich ludzi. Sam nie zdawałem sobie sprawy w jakiej większość nas chujni żyje. Dlatego da się, a pewnie że się da zarządzać na petardzie firmą, ale po co ? Po co generalnie coś robić do czego się nie nadajemy (do takiego wniosku doszedłem odnośnie siebie), lubię np. projektować to po co mi firma projektowa ? Bo w efekcie przestanę projektować, a zacznę codzienne rzeźbienie w gównie z pracownikami. To jest klasyka gatunku. Warto poczytać amerykańskie książki na ten temat, oni pewne sprawy przerabiali po wojnie.
    To opowiem historyjkę sprzed 2 miesięcy. Otóż, mój szef zwolnił się, zabrał 40% zespołu (niby zachodnie spece a o non-solicitation agreement zapomniały), a ja zostałem sam z polskim oddziałem hamerkańskiej firmy. Kupiłem sobie i przeczytałem jakieś 2 książki o zarządzaniu w IT, wygrzebałem takie ponoć klasyki.

    Po miesiącu zatrudniłem managera, prawdziwego i szkolonego, i pomagam mu w robocie jak tylko mogę. Uporządkowuje nam burdelozę zostawioną po przedniku a ja przekonuję zespół, że te zmiany mają sens (bo mam u nich street credibility, więc mi łatwiej). Na callach celowo hamuję się i nie wchodzę mu w słowo, i tak dalej...

    Muszę przyznać, że od maksymalnego stresu przeszedłem do spokoju nie zaznanego przeze mnie od lat, w ciągu paru tygodni. To była doskonała decyzja.

    A poniżej stosowny kawałek z The Man Who Sold the Moon, użyty w jednej z tych 2 książek:

    Coster buried his face in his hands, then looked up. "I know it. I know what needs to be done--but every time I try to tackle a technical problem some bloody fool wants me to make a decision about trucks--or telephones--or some damn thing. I'm sorry, Mr. Harriman. I thought I could do it."

    Harriman said very gently, "Don't let it throw you, Bob. You haven't had much sleep lately, have you? Tell you what--we'll put over a fast one on Ferguson. I'll take that desk you're at for a few days and build you a set-up to protect you against such things. I want that brain of yours thinking about reaction vectors and fuel efficiencies and design stresses, not about contracts for trucks." Harriman stepped to the door, looked around the outer office and spotted a man who might or might not be the office's chief clerk. "Hey you! C'mere."

    The man looked startled, got up, came to the door and said, "Yes?"

    "I want that desk in the corner and all the stuff that's on it moved to an empty office on this floor, right away."

    He supervised getting Coster and his other desk moved into another office, saw to it that the phone in the new office was disconnected, and, as an afterthought, had a couch moved in there, too. "We'll install a projector, and a drafting machine and bookcases and other junk like that tonight," he told Coster. "Just make a list of anything you need--to work on engineering." He went back to the nominal chief-engineer's office and got happily to work trying to figure where the organization stood and what was wrong with it.

    Some four hours later he took Berkeley to meet Coster. The chief engineer was asleep at his desk, head cradled on his arms. Harriman started to back out, but Coster roused. "Oh! Sorry," he said, blushing, "I must have dozed off."

    "That's why I brought you the couch," said Harriman. "It's more restful. Bob, meet Jock Berkeley. He's your new slave. You remain chief engineer and top, undisputed boss. Jock is Lord High Everything Else. From now on you've got absolutely nothing to worry about-except for the little detail of building a Moon ship."

    They shook hands. "just one thing I ask, Mr. Coster," Berkeley said seriously, "bypass me all you want to--you'll have to run the technical show--but for God's sake record it so I'll know what's going on. I'm going to have a switch placed on your desk that will operate a sealed recorder at my desk."

    "Fine!" Coster was looking, Harriman thought, younger already.

    "And if you want something that is not technical, don't do it yourself. Just flip a switch and whistle; it'll get done!" Berkeley glanced at Harriman. "The Boss says he wants to talk with you about the real job. I'll leave you and get busy." He left.

    Harriman sat down; Coster followed suit and said, "Whew!"

    "Feel better?"

    "I like the looks of that fellow Berkeley."

    "That's good; he's your twin brother from now on. Stop worrying; I've used him before. You'll think you're living in a well-run hospital."
  • Słodkie, ale jakąś taką przykrość sprawiło mi uprzedmiotawianie danego Berkleya. Jakieś takie niekantowskie.
  • Tyberiusz Konieczka to były już prezes gdańskiej młodzieżowki partii Korwin - koła Młodych dla Wolności. Partia prezentuje się jako liberalna gospodarczo, ale konserwatywna światopoglądowo. Konieczka udostępniał w mediach społecznościowych materiały z okazji miesiąca dumy LGBT oraz wyrażał poparcie dla aborcji. Został w związku z tym wyrzucony z partii, chociaż sam nie rozumie dlaczego.
  • loslos
    edytowano June 2021
    Tyberiusz Konieczka to nie jest postać z Kabaretu Zielona Gęś?
  • Nie ma informacji o najważniejszym - czy przeprosił wszystkich których mogło to urazić?
  • Pytanie czy Korwin jest liberalny obyczajowo, za wolnością, czy nie?
    Chyba jest praktykującym zwolennikiem hasła
    Mój brzuch moja sprawa, od kiedy sam się zaciął nożem
  • Córka go zacięła
  • "Decyzja zarządu MdW pokazała, że bardziej nienawidzą LGBT niż kochają wolność." - skomentował sprawę sam Konieczka.

    "Jak wiecie, wczoraj rozpoczął się Pride Month i jako, że jesteśmy wolnościowcami i respektujemy równość każdego człowieka wobec prawa - część z nas ustawiła sobie na Facebooku nakładkę z tęczą. Również wczoraj, przed godziną 23:00, zarząd młodzieżówki skontaktował się z prezesem naszego okręgu i poinformował go o usunięciu z naszych struktur Tyberiusza Konieczki. Bez jakiegokolwiek uzasadnienia (...) W związku z tym - domyślam się, że kolejną osobą, z którą się pożegnają, będę najprawdopodobniej ja. Może też Marcin Bokun. Niewykluczone, że też Marcin Denysiuk. I wielu, wielu innych, niewygodnych ultrakonserwatywnej pani prezes, libertarian" - napisała z kolei na facebooku Marta Markowska z gdańskiej młodzieżówki KORWiN, która deklaruje poglądy zbieżne z poglądami Konieczki.
  • Połowa wyborców Konucy głosiowała na miłośnika anusofilów Sraczkoskiego. Dziwna decyzja, bo ten kąserwatys obyczajowy już im pewnie przeszkadza, ale rozkaz jest to utrzymywać, żeby można było PiS z rzekomej prawej obchodzić.
  • Konuce :D
  • edytowano June 2021
    Lwia część odrzegnujacych się od Mikkego
    trep napisal(a):
    Połowa wyborców Konucy głosiowała na miłośnika anusofilów Sraczkoskiego. Dziwna decyzja, bo ten kąserwatys obyczajowy już im pewnie przeszkadza, ale rozkaz jest to utrzymywać, żeby można było PiS z rzekomej prawej obchodzić.
    +100

    Z liberała "konserwatywnego" w końcu zawsze wyjdzie....liberał. Papież Leon XVIII doskonale wiedział, co potępia.

    Atakowanie ugrupowań patriotycznych od pozornie "prawicowej" strony (wymienione przez Kolegę "obchodzenie z rzekomej prawej") przy pomocy inspirowanych i infiltrowanych przez siebie organizacji to stara, ponadstuletnia ruska taktyka znana pod nazwą Zubatowszczyzny.
  • Generalnie rzecz biorąc, to poglądy pana Tyberiusza są logicznie spójne.
  • edytowano June 2021
    los napisal(a):
    Generalnie rzecz biorąc, to poglądy pana Tyberiusza są logicznie spójne.
    Podobnie jak liczni sekowani za rzekomy antysemityzm został ukarany za....spostrzegawczość. :D
  • Na marginesie OFF pomiędzy Jorge, a pozostałymi to kolejne kryzysy podczas rozwoju przedsiębiorstwa są dobrze opisane, na razie doszliście do pierwszego lub drugiego, bo zakładam, że te 20 osób to się już, choć trochę, pospecjalizowało.
    Pomagam:
    - faza firma rodzinna, czyli wszyscy robią wszystko kończy się kryzysem specjalizacji;
    - faza druga, czyli zbyt dużo aby mikrozarządzanie było efektywne kończy się kryzysem delegacji uprawnień i odpowiedzialności, czyli firma się strukturalizuje i zatrudnia kadrę kierowniczą, a nie karbowych (właściciele tego nie lubią i to bardzo);
    - faza trzecia, czyli musimy się nauczyć komunikacji i współpracy z klientami, kryzys kończy wprowadzenie kultury znanej pod jej informatycznym wsparciem CRM;
    - faza czwarta, czyli toniemy w wewnętrznym chaosie informacyjnym, to się kończy na usprawnieniu i formalizacji obiegu informacji wytworzonych w kryzysie drugim, taki CRM na potrzeby wewnętrzne.
    Co do wolnego rynku, mam jakieś deżawu, to chyba ustaliliśmy, że granice wolnego rynku ustala podmiot mający zdolność do eskalacji drabiny przemocy, a Państwo się z tego najlepiej wywiązuje.
  • Te dwie książki to jak rozumiem: "The Mythical Man-Month: Essays on Software Engineering" - i co jeszcze?
  • ms.wygnaniec napisal(a):
    Co do wolnego rynku, mam jakieś deżawu, to chyba ustaliliśmy, że granice wolnego rynku ustala podmiot mający zdolność do eskalacji drabiny przemocy, a Państwo się z tego najlepiej wywiązuje.
    Jak wiemy z pogadanek dra Bartosiaka, najlepiej wywiązuje się z tego państwo radzieckie, tak więc miłą niespodzianką jest fakt, że chwilowo mamy tu jednak jakby państwo polskie.
  • edytowano June 2021
    rozum.von.keikobad napisal(a):
    @Jorge,

    90% ludzi przychodzi do pracy po kasę. Albo przynajmniej obietnicę dużej kasy kiedyś. Mogą mówić co innego, o motywacji, o zaangażowaniu, o "dobru firmy" itd., serio to wierzy w to może jakieś 10% ludków.
    No właśnie nie. Większość ludzi mówi, że głównie pracuje dla pieniędzy, albo zmienia pracę deklarując, że chodzi o kaskę, ale tak nie jest. To jest mit, podobny to innego, w który ludzie sami uwierzyli i powtarzają - że chcą się rozwijać. Oczywiście wiara w te mity często jest tak silna, że decyduje o faktycznej motywacji, ale bardzo szybko nowa rzeczywistość burzy te mity.

    Nie mam jakoś weny, żeby opisywać pewne sprawy, ale sam byłem zaskoczony absolutną prawdziwością twierdzenia, że kiedy pracownik przychodzi o podwyżkę, to nie chodzi o podwyżkę. ZAWSZE się sprawdza, zawsze jest drugie dno, nie chodzi wcale o kaskę. Chodzi o to, że mu nie pasują inne różne rzeczy. I to tak działa, że jak już muszę się męczyć to za większe pieniądze. Mi pokazano, jak wydobyć z ludzi prawdziwe powody.

  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    ms.wygnaniec napisal(a):
    Co do wolnego rynku, mam jakieś deżawu, to chyba ustaliliśmy, że granice wolnego rynku ustala podmiot mający zdolność do eskalacji drabiny przemocy, a Państwo się z tego najlepiej wywiązuje.
    Jak wiemy z pogadanek dra Bartosiaka, najlepiej wywiązuje się z tego państwo radzieckie, tak więc miłą niespodzianką jest fakt, że chwilowo mamy tu jednak jakby państwo polskie.
    Państwo radzieckie fatalnie się z tego wywiązuje, bo mu jedynie eskalacja na maksymalny poziom wychodzi, co gospodarczo jest mało efektywne, piszemy tu głównie o rynku wewnętrznym.

  • JORGE napisal(a):
    Mi pokazano, jak wydobyć z ludzi prawdziwe powody.
    Rewelacja!
    Zazdraszczam.

  • TecumSeh napisal(a):
    Te dwie książki to jak rozumiem: "The Mythical Man-Month: Essays on Software Engineering" - i co jeszcze?
    Peopleware
  • ms.wygnaniec napisal(a):
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    ms.wygnaniec napisal(a):
    Co do wolnego rynku, mam jakieś deżawu, to chyba ustaliliśmy, że granice wolnego rynku ustala podmiot mający zdolność do eskalacji drabiny przemocy, a Państwo się z tego najlepiej wywiązuje.
    Jak wiemy z pogadanek dra Bartosiaka, najlepiej wywiązuje się z tego państwo radzieckie, tak więc miłą niespodzianką jest fakt, że chwilowo mamy tu jednak jakby państwo polskie.
    Państwo radzieckie fatalnie się z tego wywiązuje, bo mu jedynie eskalacja na maksymalny poziom wychodzi, co gospodarczo jest mało efektywne, piszemy tu głównie o rynku wewnętrznym.



    No właśnie nie. Zagarnięcie Krymu odbyło się bez jednego wyszczału. A wojna w Donbasie na zasadzie "nie moja ręka". Nigdzie nie pieprznęli maxymalnie czyli atomówką.

    Ale pewnie Kolega miał inna drabinkę eskalacji na myśli, więc nie ma się co szarpać za bezdurno.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.