Skip to content

Wyznania b. korwinisty

1234568»

Komentarz

  • qiz napisal(a):
    JORGE napisal(a):
    posix napisal(a):
    Podwyżka to może być jak pracownik ma postępy i widać, że daje wyższy przychód. Nie chwilowo ale const.
    A w innym przypadku to niby kiedy ma być podwyżka ? I niby dlaczego ma być ?

    Bo inflacja zapier...?

    Wyrównanie inflacyjne nie jest podwyżką. Zachęcam jednak do dyskusji, dlaczego pracownik powinien dostać podwyżkę ?
  • edytowano June 2021
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    makos napisal(a):
    Akurat tutaj się zgadzamy, taka ideolo-gadanie że nie "nie pracuję dla kasy" też mnie drażni,
    Żeby nie pracować dla kasy trzeba być człowiekiem bardzo zamożnym. Jak się zdaje, Morawiecki tak ma.

    Ale my nie o tym piszemy, cały czas trzymacie się sztywno 0-1. No pewnie, że generalnie system gospodarczy jest tak zorganizowany, że za pracę jest płaca, a za środki z płacy są zakupy towarów i usług itd. Oczywiste.

    Chodzi o to co jest głównym motywatorem. I jeszcze kiedy, bo też w życiu są różne sytuacje. Uwierzcie mi, nie pieniądze. Sam długo żyłem w takim przesądzie, ba, uważałem że wszyscy lecą za kasą. No nie. Słabe firmy przekupują pracowników. Dobre dają im cele i wyzwania. Kasa przychodzi sama, dla wszystkich. Bo ona oczywiście jest i to duża, nie jest jednak punktem koncentracji.
  • JORGE napisal(a):
    posix napisal(a):
    Podwyżka to może być jak pracownik ma postępy i widać, że daje wyższy przychód. Nie chwilowo ale const.
    A w innym przypadku to niby kiedy ma być podwyżka ? I niby dlaczego ma być ?

    Z tych sensowniejszych:
    Np.. staż pracy - znajomość przedsiębiorstwa i klientów.
    Powiększenie obowiązków - które nie koniecznie przynoszą zysk.
    Wyrównanie pensji z innym pracownikiem który robi to samo, a zarabia więcej.
    Szkodliwe warunki pracy.
    Ktoś może robić trudniejsze zlecenia/gnioty które dają mniejszy zysk ale są pod dużego klient, przyciągają klientów.

    Z takiego najbardziej chamskiego jaki znam to, podpuszczenie osoby decyzyjnej przez brygadzistę pras krawędziowych aby na szybko podpisała wypowiedzenie ( nie wiedziała co podpisuje ), tydzień i chłopa miało nie być. W momencie mocnego obciążenia zakładu Czas był po prostu idealny, Pewnie by się produkcja mocno posypała. W każdym razie właściciel z senatorium wracał dzień wcześniej aby negocjować nową umowę z lepszym wynagrodzeniem. Co jest dla mnie nie pojęte, że człowiek który to odwalił pracuje tam po dziś dzień.
  • JORGE napisal(a):
    Kasa przychodzi sama, dla wszystkich. Bo ona oczywiście jest i to duża, nie jest jednak punktem koncentracji.
    Dokładnie. Celem, zarówno osobistym jak i celem przedsiębiorstwa, jest dawać ludziom coś wartościowego. Jeżeli robisz coś, co jest naprawdę ludziom potrzebne, oni przychodzą i sami z siebie chcą za towar lub usługę płacić nawet spore pieniądze, żeby tylko dostać to czego potrzebują.
  • Pewnie mam zniekształcony obraz, ale po 10+ latach pracy w IT (programista) widzę, że temat próśb o podwyżkę praktycznie nie istnieje, firmy same aktywnie wychodzą z inicjatywą żeby dobrze wycenić wartość pracy i nie stracić pracownika. Konkurencja nie śpi.

    Taka anegdotka: junior na rozmowie rekrutacyjnej kilka lat temu pytany o oczekiwania finansowe powiedział że chce 3tys na co firma powiedziała że dostanie 4tys bo taka była średnia rynkowa i wiadomo było że prędzej czy później pracownik traciłby energię na rozglądanie się za ofertami od innych firm.
  • Kedyś pytam pracownika: Maciej, a kiedy chcesz wakacje w tym roku? A on mi na to: Cieszę się, że ten temat poruszasz, gdyż generalnie nie wracam.
    -- Jakże to?
    -- Także, że dostałem ofertę gdzie indziej z większą pensją.
    -- Ile większą?
    -- Nie sromaj się, nie przebijesz. Dwa razy więcej mi płacą.
    -- Skoro tak, to życzę sukcesów -- bo co mi zostało?
  • posix napisal(a):
    JORGE napisal(a):
    posix napisal(a):
    Podwyżka to może być jak pracownik ma postępy i widać, że daje wyższy przychód. Nie chwilowo ale const.
    A w innym przypadku to niby kiedy ma być podwyżka ? I niby dlaczego ma być ?

    Z tych sensowniejszych:
    Np.. staż pracy - znajomość przedsiębiorstwa i klientów.
    Powiększenie obowiązków - które nie koniecznie przynoszą zysk.
    Wyrównanie pensji z innym pracownikiem który robi to samo, a zarabia więcej.
    Szkodliwe warunki pracy.
    Ktoś może robić trudniejsze zlecenia/gnioty które dają mniejszy zysk ale są pod dużego klient, przyciągają klientów.

    Z takiego najbardziej chamskiego jaki znam to, podpuszczenie osoby decyzyjnej przez brygadzistę pras krawędziowych aby na szybko podpisała wypowiedzenie ( nie wiedziała co podpisuje ), tydzień i chłopa miało nie być. W momencie mocnego obciążenia zakładu Czas był po prostu idealny, Pewnie by się produkcja mocno posypała. W każdym razie właściciel z senatorium wracał dzień wcześniej aby negocjować nową umowę z lepszym wynagrodzeniem. Co jest dla mnie nie pojęte, że człowiek który to odwalił pracuje tam po dziś dzień.


    Super, czekam a więcej przykładów, od innych, dużo nam to rozjaśni, odpowiem.
  • edytowano June 2021
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Kedyś pytam pracownika: Maciej, a kiedy chcesz wakacje w tym roku? A on mi na to: Cieszę się, że ten temat poruszasz, gdyż generalnie nie wracam.
    -- Jakże to?
    -- Także, że dostałem ofertę gdzie indziej z większą pensją.
    -- Ile większą?
    -- Nie sromaj się, nie przebijesz. Dwa razy więcej mi płacą.
    -- Skoro tak, to życzę sukcesów -- bo co mi zostało?
    W tym momencie już nic. Ale powiem ci, że on nie odszedł od ciebie ze względu tylko na finanse. Kiedy człowiekowi pasuje praca, ale dostaje propozycję za naprawdę większe pieniądze przychodzi najpierw na rozmowę. Większość ludzi chce być po prostu przekonanym, że ta oferta jest nierealna. Albo coś ugrać, dobra, proponują mi 10 tys, tu mam 5 tys. Pewnie te 10 to za zapieprzanie od rana do wieczora. Tu mam 5 tys, dobra atmosfera, fajnie się pracuje, wiem co mam robić, cały czas się rozwijam, a dobra, jak da 1 500 więcej to zostanę. Ale też tak nie ma, bo te dwa razy większe pieniądze okazują się tylko trochę większymi, albo porównywalnymi. W większości przypadków pracownik chce po prostu odejść, a to jest najlepszy argument, żeby nie tłumaczyć się.
  • Też mam takie doświadczenia z kolegami z pracy, że jeśli szukają czegoś innego w sensie wyzwań w pracy, charakteru zadań, bo się znudzili, bo chcą się rozwijać w innym kierunku, to podwyżka (duża, 30-50% minimum) może go zatrzymać na kwartał maksymalnie.
  • Mojego Syna podwyżka zatrzymała w pracy. Inna sprawa że alternatywa była atrakcyjna nie ze względu na finanse, ale większy związek z wyuczonym zawodem.
  • Podwyżka dla pracownika gdy:
    - zwiększy swoje użyteczne kompetencje w firmie, czy to przez rozwój osobisty czy też poprzez lepsze poznanie firmy
    - gdy rynek podniósł wycenę takich kompetencji
    - gdy pracownik jest 'kluczowy', np ostatni programista JAVA z J2EE w zespole.
  • Jak wiadomo, mój śp. Ojciec, też b. korwinista, uważał, że w mówieniu o św. prawie własności jest lekka przesada.
    — No bo jeśli, powiedzmy — wywodził — ktoś buchnie dyszkę, no to buchnął dychę. Nic szczególnie pięknego, ale od razu świętokradztwo?

    Jeden Anglik sto lat temu rozwinął tę myśl literacko. Polecam poniższe wszystkim obecnym i bylym korwinistom, a już zwłaszcza tym, co wahają się:

    https://nowyobywatel.pl/2021/08/11/richard-henry-tawney-przeciwko-prawu-absolutnej-wlasnosci-1920/
  • Dla kogoś kto się żegna znakiem dolara niczym Alissa Zinowjewna Rosenbaum ksywa Rand, to świętotokradztwo.
  • A ty ciągle walczysz z tymi anglosaskimi herezjami? Też sobie przeciwnika znalazłeś. Rozumiem substancjalizm, rozumiem monofizytyzm, nawet donatyzm zasługuje na poważne potraktowanie. Ale to? Uświęcanie jakiejś podrzędnej relacji człowieka nawet nie z drugim człowiekiem tylko z materią? Coś takiego mogli wymyślić tylko Żydzi jedzący wieprzowinę
  • Żart przedni; bieda w tym, że to część lerigii panującej.
  • loslos
    edytowano August 2021
    Ale debilnej. A poza tym prawo własności między Odrą a Bugiem jest zbyt ubogie, by je uświęcać. Nawet ordynacji u nas nie ma.
  • No nie ma. Elektromobilna Jadzia chciała wprowadzać, ale Jadzi już nie ma i projekt pewnie zdechnie.
  • edytowano 17 June

    @Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):

    , a to kapliczka Ducha Świętego, którą se postawił w Józefowie, nie po to by czcić Ducha Świętego, ale po to by zwalczać niemęski kult Najświętszej Maryi Panny, Bożej Rodzicielki.

    I nie wiedział, jak blisko siebie są te Byty. Św. Maksymilian twierdzi wręcz, że Maryja to hipostaza Ducha Świętego:

    Św. Maksymilian nie znał zapewne na tyle teologii wschodniej, by przejąć stamtąd tok rozumowania. Ujmuje zatem tajemnicę Ducha Świętego na swój sposób, który dorównuje głębi refleksji wschodniej, jeśli jej nie przewyższa. Zapytuje mianowicie swych słuchaczy - braci zakonnych: dlaczego to Maryja nie nazwała siebie w Lourdes zgodnie z brzmieniem ogłoszonego niedawno, bo cztery lata wcześniej, dogmatu: jestem niepokalanie poczęta, ale powiedziała wyraźnie do Bernadetty: "Jestem Niepokalane Poczęcie"? Czyżby Bernadetta się przesłyszała, a może nie zrozumiała słów Najśw. Dziewicy? Nie! Taka ewentualność z pewnością odpada. Bernadetta, jak stwierdzają źródła historyczne, dokładnie zapamiętała to, co usłyszała od Maryi. Maryja natomiast celowo użyła takiego właśnie określenia. Dlaczego to uczyniła?

    Maryja chciała, zdaniem o. Kolbego, przekazać ludziom swoje autentyczne Imię, które otrzymała od Ducha Świętego, albowiem to On podzielił się z Nią swoim własnym Imieniem na znak Jej najściślejszego z Nim zespolenia. Czym jest bowiem Poczęcie? - zapytuje św. Maksymilian i odpowiada: Bóg Ojciec rodzi w wieczności Syna, Duch Święty natomiast pochodzi, także odwiecznie, od Ojca i Syna jako owoc Ich wzajemniej miłości. Jeżeli owoc ziemskiej miłości nazywamy poczęciem stworzonym, to ten jedyny wieczny Owoc miłości odwiecznej, która jest prawzorem wszelkiej innej miłości, musi być także, siłą faktu, Poczęciem, ale Poczęciem odwiecznym, nie stworzonym, prawzorem wszelkich poczęć. Duch, Tchnienie, Poczęcie - są to właściwie synonimy. Duch Święty będąc tym jedynym wzorcowym Poczęciem dzieli się zatem swoim własnym imieniem z Najświętszą Dziewicą. Nazywa Ją Tchnieniem - Poczęciem.

    Dzieli się jednak nie tylko połową, ale całym swoim Imieniem. Jeżeli bowiem termin "Duch" utożsamia się, ściśle rzecz biorąc, z nazwą "Poczęcie", to synonimem określenia "Święty" jest "Niepokalany". Świętość Ducha Świętego nie jest Mu przypisana; stanowi Jego właściwość, specyfikę osobową. Jest On "Święty" z samej swej natury. Świętość zaś, czyli Niepokalaność, wyklucza jakąkolwiek skazę możliwą i faktyczną. Jest samą istotą bieli i świętości. Odwiecznym Niepokalanym Poczęciem jest zatem tylko i wyłącznie Duch Święty. Jeżeli zaś nazywa Maryję nie: niepokalanie poczętą, ale: Niepokalanym Poczęciem, czyni tak dlatego, ponieważ Ona właśnie - najściślej z Nim zespolona - jest Jego jakby Wcieleniem, Jego najdoskonalszym spośród stworzeń widzialnym Obrazem. Czym innym przecież jest: biały, czysty, nieskalany, a czym innym: biel, białość, nieskalaność. To, co jest białe, czyste, może się zabrudzić, zostać zbrukane. Białym, czystym, świętym można być chwilowo, w określonym czasie. Gdyby Maryja była jedynie "niepokalanie poczęta", znaczyłoby to, że w momencie swego poczęcia, u samych początków życia ziemskiego była wolna od grzechu, nieskalana. Nie wynikałoby z tego natomiast, że w całym swym życiu była Przybytkiem, żywą Świątynią Ducha. Tytuł: "Niepokalane Poczęcie", nadany Jej przez Boga i oznajmiony przez Nią samą, oznacza Jej trwały stan łaski, Jej faktyczne przebóstwienie.

    Maryja - żywy obraz Ducha Bożego, Jego widzialne uosobienie, jest też najdoskonalszym wzorem autentycznej czci oddawanej Trzeciej Osobie Trójcy Św. Duch Święty w swej relacji do stworzeń ukazuje się jako jedyny, najprzedniejszy, bo faktycznie Boży, Dar Ojca Przedwiecznego. Dar natomiast wymaga przyjęcia. Prawdziwy, autentyczny kult Ducha Świętego wyraża się w pierwszym rzędzie w przyjęciu Tego, który jest Darem osobowym i to przyjęciu pełnym, bez zastrzeżeń czy restrykcji, z wszystkimi wynikającymi z tego faktu konsekwencjami. A ponieważ Duch święty jest samą Duchowością i Świętością Bożą, podstawową konsekwencją wynikającą z przyjęcia Go jest konieczność większego prze-bóstwienia człowieka, a więc jego wewnętrznego uduchowienia i uświęcenia. Wzorem takiego przyjęcia Ducha Bożego jest Niepokalana Bogarodzica. Ona przyjęła Go w pełni, pozwoliła Mu w sobie działać, pozwoliła tak się przebóstwić, że stała się jedynym w swoim rodzaju Jego zwierciadłem.

    Jak zauważył bp Z. Kraszewski w swym referacie wygłoszonym w Rzymie podczas Kongresu Mariologiczno-Maryjnego w maju 1975 r., Maryja, Niepokalana "Oblubienica Ducha Świętego, stoi na szczycie porządku charyzmatycznego w Kościele. Jest najbliższa Duchowi Świętemu. Jest zwierciadłem Ducha Świętego, jak mówią Ojcowie Kościoła. Patrząc na Nią - widzimy Ducha Świętego, jak mówił bł. Maksymilian Kolbe. Modląc się do Niej - modlimy się do Ducha Świętego, jak twierdzi kardynał Suenens".

    Ujmując rzecz innymi słowy, można powiedzieć, że między Matką Bożą a Duchem Świętym nie tylko nie zachodzi najmniejsza antynomia, ale wprost przeciwnie: istnieje jak najściślejsza więź i wewnętrzna harmonia. Ona jedna jest niedościgłym wzorem autentycznego kultu Trzeciej Osoby Bożej -Ona, która przyjęła Ducha Świętego bez reszty, bez najmniejszych ograniczeń. Ten zaś czci naprawdę Ducha Bożego, kto Go przyjmuje i kto pozwala Mu działać w sobie, kto staje się uległy natchnieniom i wymogom Ducha włącznie z tymi dwoma podstawowymi, wynikającymi z samej Jego osobowej "natury": postulatem większego uduchowienia i uświęcenia. "Albowiem ci wszyscy, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi" (Rz 8, 14). Oni to mają prawo zwracać się do Boga w Duchu Świętym poufałymi słowami: "Abba - Ojcze". Maryja jest permanentną Czcią oddawaną Duchowi Świętemu, Jego trwałą Epifanią, Jego żywym uobecnieniem.

    Autentyczny kult Najświętszej Dziewicy nie może, jak wynika to z nauczania Kościoła, nie liczyć się z tym, co jest w Niej najbardziej istotne, co wskazuje na Jej rzeczywistą wielkość, co promieniuje najwyższym blaskiem z nowego Jej imienia: Niepokalane Poczęcie. I dlatego też, w formie wniosku końcowego, należy zauważyć, że tylko ten czci prawdziwie Niepokalaną Dziewicę, kto widzi w Niej arcydzieło Ducha Świętego i stara się Ją naśladować jako Tę, z którą sam Duch Święty podzielił się swoim własnym Imieniem. Prawdziwy, autentyczny kult Maryi odnosi się zatem, w ostatecznym rozrachunku, do Tego, który sam Ją przebóstwił, uduchowił i uświęcił, i który z Niej promieniuje pełnym swoim blaskiem. Mówiąc innymi słowy, kult Matki Bożej ma z istoty swej charakter pneumahagijny. Nadchodzi zaś godzina, "owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawali cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec" (J 4, 23).

  • kult Matki Bożej ma z istoty swej charakter pneumahagijny

    Zawsze mi się tak wydawało, ale nie miałem pewności.

  • Ten cytat powyżej, to tylko taki ekstrakt. Gdyby ktoś chciał więcej poczytać na ten temat, to polecam:

    http://www.niepokalana.maryja.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=162:pneumahagijny-wymiar-niepokalanego-poczecia-maryi&catid=90&Itemid=591

  • W 2019 r. nie dało się polubić wpisu otwierającego, więc nadrobiłem bez zbędnej zwłoki.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.