Skip to content

Nie ma Nobla

145791016

Komentarz

  • Rafał napisal(a):
    wojtek napisal(a):
    randolph napisal(a):
    Zimno fakt - pomaga gorąca herbata pita w miarę często. Na drugie nima rady.
    A herbata nie schładza organizmu raczej? ;)
    Z rumem nie.

    Szklanka gorącej herbaty o temperaturze 46°C to 8,4 kJ (2kcal) ciepła dla pijącego napar.
  • A jak u nasz z memami?

    image
  • wydawało mi się że nudny wątek i długo nie chciałem go odświeżać, a tu tyle ciekawych podwątków i żaden o noblu, więc fajnie, dodaje go do ulubionych,
  • Lajki lajkami, mnie roznosi dosłownie kiedy są jakieś akcje, plebiscyty, dofinansowania wymagające głosowania gdzieś tam i zaczyna się żebranie albo polecanki. To mój znajomy, głosujcie na niego w konkursie na nauczyciela roku ! I kto wygrywa, nie ten naprawdę najlepszy nauczyciel, najbardziej lubiany, a ten który ma najbardziej obrotnych znajomych (bo sam jest obrotny pewnie, ale to o to chodzi ?)
  • Przykładem był tu Mistrz Internetów Mikke, który pięknie trollował wszystkie plebiscyty na najlepszych bloggerów, tak organizując głosowania, żeby wszystkie nagrodzone miejsca były zajęte przez prawą stronę. Raz Rebelyant Jurciopan na tym skorzystał.
  • trep napisal(a):
    Nie ma nobla z dietetyki?
    Niedawno dotarła do mych uszu taka ciekawostka - informacja zbędna, że oto Polska jest światowym liderem pod względem zapytań googla zawierających słowo 'dieta'.

    Coś w tym może być.
  • randolph napisal(a):
    800kcal przełącza między żywieniem zewnętrznym (badziuch) i wewnętrznym (zapasy). Trzy dni poniżej progu - organizm oprócz brzucha przechodzi też na zapasy. Jeden posilek powyżej progu i odżywianie z zapasów się wyłącza. Wiem, bo się tak ostatnio zmuszonym jest żywić.
    Przy żywieniu z zapasów oprócz tłuszczu zjadane są blizny, zrosty, zmarszczki i wszystkie inne zbędne rzeczy.

    edit:
    Podobno płytki miażdżycowe też są zjadane, długotrwałe nędzne jedzenie jest dobre na odetkanie żył.
    Kolega wybaczy, ale to jakiś szereg nieporozumień, który mocno przypomina dietę Dąbrowskiej:

    1. Dla kogo jest wyznaczone 800kcal? Dla rosnącego nastolatka? Dla 100kg chłopa z ochrony? Dla pani która chce "zgubić boczki"? Dla przeciętnego 75kg mnie, który przez cały rok jeździ do pracy na rowerze 15km w jedną stronę, a 2 x w tygodniu przerzuca ciężary?

    2. Z czego ma pochodzić 800kcal? Z tłuszczu, mięsa, a może raczej z surowych warzywek bo to zajmuje dużo miejsca w brzuszku? Pozbycie się tłuszczu z menu to proszenie się o kłopoty hormonalne, pozbycie się białka to droga do katastrofy - hipoproteinemii.

    3. "Zjadanie blizn" brzmi jak bajeczka antynowotworowa. Nasze ciało nie jest głupie, na Dąbrowskiej i innych dietach skrajnie ograniczających białko najpierw zostaną zeżarte aminokwasy dostępne od ręki - pływające w osoczu. Co skutkuje awarią funkcjonowania białek krwi. Spadek odporności, osłabienie, anemia, zaburzenia ciśnienia + inne atrakcje typu wypadanie włosów.

    4. Z punktu widzenia medycyny cała koncepcja warzywnego "detoksu" to bzdura. Do tego służą nerki, wątroba, skóra - codziennie. Wokół słówka "detoks" po prostu zbudowano biznes.

    5. Aha, spadek wagi na diecie Dąbrowskiej to głównie spadek ilości wody w organizmie (glikogen wiąże wodę) + utrata mięśni. Niestety ubytek tkanki tłuszczowej jest nikły. Wraca normalne jedzenie, odbudowują się zapasy glikogenu, waga wzrasta. Na forach, stronach FB niewygodne relacje są kasowane, narzekający tępieni, pytania kwestionujące istotę to naruszenie tabu.

    Przerabiałem powyższe na osobie z najbliższej rodziny.
    trep napisal(a):
    Kuba_ napisal(a):
    Koleżanka lekarka mi mówiła, że ilekroć do niej przychodzą pacjenci w naprawdę podeszłym wieku, są to bez wyjątku osoby chude i bardzo szczupłe. By komuś zależało szczególnie na długowieczności, winien natychmiast przestać żreć. A posiłki szpitalne bardzo mu w tym pomogą.
    Może po prostu dłużej żyją Ci, którzy się leczą ;)
    Nie, takiej korelacji nie ma.

    Wiele osób otyłych chodzi do lekarza.

    Chodzi, ale się nie leczy - przez to rozumiem też zalecenia dietetyczne. Nieprzypadkowo zostawiłem w cytacie fragment o posiłkach szpitalnych :)
  • Aaa, jak tak to tak (:

    Natomiast co do zdania "Nie ma nobla z dietetyki" to mnie chodziło o zwrócenie uwagi na to, co napisał Kulawy_Greg, mianowicie, że dość daleko odszedł temat wątku od jego tytułu (:
  • @Kuba

    Nie wiem skąd takie negatywne opinie o diecie Dąbrowskiej. Nie jest prawdą że spadek wagi wynika z wody. Gwoli ścisłości to dieta Dąbrowskiej, czy to co się o niej pisze i uważa, to nie jest to samo co żywienie. Drastyczne ograniczenie kalorii w diecie Dąbrowskiej jest przeprowadzane w celu odchudzenia - obniżenia trwale wagi u osób otyłych. Jest to prowadzone wiele tygodni i pod kontrolą. W razie niekorzystnych objawów to się przerywa lub modyfikuje. To też ma na celu osiągnięcie trwałego efektu a nie jakiejś utraty wody. W niektórych przypadkach zastosowanie tej diety jest niemożliwe. Jeszcze bardziej skomplikowane jest wychodzenie z tej diety i doprowadzenie do normalnego żywienie. To tez trwa tygodnie - mniej więcej tyle ile samo odchudzanie. Chodzi, jak rozumiem, o to aby nie było szoku i negatywnych objawów. Taka dieta odchudzająca nie jest absolutnie dieta stałą w żywieniu osoby już odchudzonej i zdrowej. Na ten czas trzeba sobie dobrać odpowiednią dietę. Zapewne inna niż przed rozpoczęciem kuracji bo przecież otyłość nie wzięła się znikąd. Jeszcze raz; to co potocznie nazywa się dietą Dąbrowskiej nie jest dietą tylko kuracją odchudzającą.
  • Początkowo spadek wagi wynika z wody. Potem jednak spalany jest tłuszcz a w razie potrzeby również mięśnie.

    Dlatego też, jeśli ktoś np. ćwiczy ostro fizycznie w celu zrzucenia wagi, i przy tym sporo wypaca, to nie powinien dużo pić. Wtedy organizm sięgnie właśnie po tłuszcz.
  • trep napisal(a):
    Dlatego też, jeśli ktoś np. ćwiczy ostro fizycznie w celu zrzucenia wagi, i przy tym sporo wypaca, to nie powinien dużo pić. Wtedy organizm sięgnie właśnie po tłuszcz.
    Czy Kolega może ujawnić jaki proces fizjologiczny miałby odpowiadać za to zjawisko?
  • Kuba_
    Bardzo ciekawe +

    Mam dwoje przyjaciół po wielokrotnej diecie Dąbrowskiej.
    Ona , baaardzo barokowa chudnie ok 10 kg i zawsze wraca do swojej wagi po kilku miesiacach. Ale jej silna wola jest bardzo słaba. ;)
    On po długotrwałej kuracji sterydami, skomplikowanych złamaniach i leżeniu, obecnie wygląda znakomicie , takoż sie czuje, ale też lubi jeść, z tym, ze bardzo mocno się zmotywował, zostawszy dziadkiem. Kibicuję mu.

    Wg moich doświadczeń jedyna słuszną dietą jest całkowita rezygnacja z cukru, słodyczy, białego pieczywa. Ograniczenie wieprzowiny, i ...
    I TERAZ PYTANIE
    CO Z przetworami mlecznymi?
    Coraz częsciej lekarze mówią o konieczności całkowitej rezygnacji , już nie mleka, ale jego przetworów.
    Czyliż zero twarożków, serków pleśniowych , zółtych pyszności?
    Moja dusza - niepocieszona byłaby bez twarogu....
  • Kuba_ napisal(a):
    trep napisal(a):
    Dlatego też, jeśli ktoś np. ćwiczy ostro fizycznie w celu zrzucenia wagi, i przy tym sporo wypaca, to nie powinien dużo pić. Wtedy organizm sięgnie właśnie po tłuszcz.
    Czy Kolega może ujawnić jaki proces fizjologiczny miałby odpowiadać za to zjawisko?
    Tak, ale muszę poszukać w podręcznikach. Jeśli nie są na strychu, w ciągu tygodnia dam radę. Wklejałem to kiedyś na rebe, ale rebe uże niet.
  • trep napisal(a):
    Początkowo spadek wagi wynika z wody. Potem jednak spalany jest tłuszcz a w razie potrzeby również mięśnie.

    Dlatego też, jeśli ktoś np. ćwiczy ostro fizycznie w celu zrzucenia wagi, i przy tym sporo wypaca, to nie powinien dużo pić. Wtedy organizm sięgnie właśnie po tłuszcz.
    Eee, weźmie energię z wody?
  • edytowano October 2019
    Rafał napisal(a):
    romeck napisal(a):
    Rafał napisal(a):
    Nie widzę specjalnej różnicy co do istoty pomiędzy +1, +10, +1000, "lubię to" i temu podobne.
    Jest istotna różnica! (Bo nie chodzi o trepowe 'lubię to')
    Chodzi o tzw, 'lajk' (fejsbókowy kciuk
    Z pejsbukiem też precz!!!

    Nie pisałem o fejsbóku, tylko o formie... ( I widzę że mi tekst w połowie urwało, ale jak się pisze w telefonie.. )
  • No ja cię nie mogie. Nie słyszeliście o kulturystach którzy przed zawodami przestają pić?
  • edytowano October 2019
    trep napisal(a):
    No ja cię nie mogie. Nie słyszeliście o kulturystach którzy przed zawodami przestają pić?
    Przecież odwodnienie w sportach sylwetkowych jest potrzebne do uwidocznienia mięśni (usunięcie wody - ale uwaga, głównie podskórnej!). Nie znam biochemicznego mechanizmu związanego z większą podażą wody przekładającą się na spalanie mięśni.

    Co ciekawe, odwadniając i odtłuszczając się kulturyści walczą jednocześnie o jak największe upakowanie wody w mięśniach, dzięki magazynowaniu glikogenu który wiąże w nich wodę. Legalne środki to kreatyna i węglowodany.

    Czyli ma Kolega rację, w uproszczeniu woda "psuje" sylwetkę wizualnie, oraz nie ma Kolega racji, woda nie spala mięśni.
  • edytowano October 2019
    Znowu te duble, edycja na telefonie to zgroza
  • scisla "dieta Dąbrowskiej" to 1.5 mies. Nic sie nie stanie jesli sie czlowiek bedzie sie zywil soczkami i owocami przez 40 dni.

    A jesli chce sie trwale schudnac to jest tylko jedna droga do tego: Oprocz zmiany zwyczajow zywieniowych, regularne uprawianie sportu
  • uhrr napisal(a):
    Nic sie nie stanie jesli sie czlowiek bedzie sie zywil soczkami i owocami przez 40 dni.
    Proszę uważać z tak kategorycznymi stwierdzeniami, ktoś może sobie zrobić krzywdę.
    uhrr napisal(a):
    A jesli chce sie trwale schudnac to jest tylko jedna droga do tego: Oprocz zmiany zwyczajow zywieniowych, regularne uprawianie sportu
    A to jest po prostu nieprawda.

  • Kurde, a dziś spotkałem mistrza olimpijskiego z 1972 roku, 72-latka. Myślałem że to będzie sterany życiem starzec, ledwo człapiący.

    Tymczasem wygląd miał młodzieńczy i rzekł, że czuje się jak 30-latek; tak też się ruszał.

    Szport to zdrówko!
  • Nikt nie przeczy że rozsądny wysiłek służy zdrowiu. Natomiast nie jest warunkiem trwałego chudniecia.
    A u wyczynowych sportowców to już w ogóle może być błąd przeżywalności :)
  • Kuba_ napisal(a):
    uhrr napisal(a):
    Nic sie nie stanie jesli sie czlowiek bedzie sie zywil soczkami i owocami przez 40 dni.
    Proszę uważać z tak kategorycznymi stwierdzeniami, ktoś może sobie zrobić krzywdę.
    uhrr napisal(a):
    A jesli chce sie trwale schudnac to jest tylko jedna droga do tego: Oprocz zmiany zwyczajow zywieniowych, regularne uprawianie sportu
    A to jest po prostu nieprawda.

    Wyleczylam sie z przewleklej choroby dzieki zastosowaniu diety dąbrowskiej. Laaaata leczenia aplikowanego przez drogich lekarzy nic nie dały, a wrecz szkodzily na co inne. Wiec apodyktyczno-apokaliptyczne ostrzezenia kolegi mnie nie przekonuja. Oczywiscie sa rozne choroby i chyba sama Dabrowska nie twierdzi ze jej dieta jest remedium na wszystko.
    Co do owej nieprawdy...tez zagadnienie przetestowalam na sobie. I w moim przypadku ( sadze ze nie tylko moim) jest to prawda. Na pewno łatwiej jest nie wpasc w efekt jojo, jesli nie opieramy swego odchudzania tylko na jednej metodzie. Jesli odchudzajacy potknie sie i złamie dietë, nadrobi wysilkiem fizycznym. Nie wpadnie w zniechecenie i zachowa ujemny bilans kaloryczny.


  • Jeszcze raz zapytam pokornie , jakie macie Panowie zdanie na temat jedzenia mlekopochodnych przez dorozłych ludzi ?
  • Michał5 napisal(a):
    Jeszcze raz zapytam pokornie , jakie macie Panowie zdanie na temat jedzenia mlekopochodnych przez dorozłych ludzi ?
    Naprawdę nie wiem, a powód jest prosty - u mnie i u większości względnie zdrowej populacji działa bilans kaloryczny. Można obniżyć wagę jedząc mało hamburgerów, można utyć jedząc za dużo zdrowego jedzonka. Moje osobiste schudnięcie na stałe 10kg i poprawienie wyników krwi odbyło się przez codzienne jedzenie u chińczyka - jeden posiłek dziennie.

    I jest to też moja odpowiedź dla Koleżanki uhrr - w kontrolowanych eksperymentach, w badaniach, w Minnesota Starvation Experiment używa(ło) się kaloryki. Czy u Koleżanki zadziałały warzywka, czy u Jordana Petersona zadziałały magicznie steki - nie mam pojęcia. Konsensus naukowy jest prosty - liczy się dostarczanie energii. Uwaga - ta sama kaloryka dla różnych osób (waga, wiek, płeć, wysiłek fizyczny, stan zdrowotny, układ hormonalny) może działać różnie, ale zasady ogólne są uniwersalne.
  • Mlekopochodne jadam jak mam na nie ochotę czasem mnie odrzuca wtedy zaprzestaję. Na mleko prosto od krowy lub kozy zawsze mam ochotę i do litra jestem w stanie wypić bez zadnych konsekwencji ku zgrozie i przerażeniu niektórych. Domniemuję, że niektórym służy innym nie a każds długoterminowa nadpodaż jest szkodliwa.
    Znam ludzi nietolerujacych laktozy ale to już raczej inny problem.
  • Kocham Pana Panie Sułku!
    Znaczy
    Pani Łyżeczko!
  • Michał5 napisal(a):
    Jeszcze raz zapytam pokornie , jakie macie Panowie zdanie na temat jedzenia mlekopochodnych przez dorozłych ludzi ?
    Pozytywne.
  • edytowano October 2019


    Znam czlowieka, ktory nauczyl sie jezyka obcego metodycznie wkuwajac słownik, po prostu zaczal od litery "a".
    Mozna tez zrzucic kilogramy jedzac same pączki.
    Chodzi mi o to, ze z praktycznego punktu widzenia jest to droga dla nielicznych. Większość taką drogą daleko nie dochodzi.

  • Zastąpmy sport aktywnością fizyczna i będzie ok.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.