trep napisal(a): Najgorzej, że Koleżanka Małżonka upodobała sobie bezankoholowe jako napój a podchodzi jej jedynie Heineken, któren też do danej grupy należy.
Akurat ze wszystkich bezalkoholowych, które testowałem, Heineken najbardziej przypomina normalne piwo.
Leffe. Polecam bezalko Leffe.
Produkuja od roku, nie wiem czy jest na polskim rynku.
Rafał napisal(a): Nie jest dopszee. Wczoraj usłyszałem od starszej córki że policja była za brutalna wobec bandy Michała Sz. Na pytanie czy widziała jak oni potraktowali kierowcę Pro Life i jego furgonetkę odpowiedziała twierdząco. I tak uważa ze policja była za brutalna. Na pytanie jak ma więc działać policja z chuliganami odpowiedziała wymijająco. Że policja ma budzić zaufanie a nie strach. Tak, tak !! Zaufanie! Ma być łagodna ale skuteczna i już. Moja córka. Troje dzieci. Drugie studia w trzeciej ciąży ukończone. Uniwersytety są naprawdę do zaorania. Ja oczywiście będę pracował dalej, ale nie wiem czy to nie jest syzyfowa praca. Młodsza - oazowiczka na razie przeszła na wege i pojechała na Mazury pożeglować i odreagować przegraną Hołowni.
Ano właśnie - obecnie co najtrudniejsze to wychowanie dzieci, a zwłaszcza córek. Sam się obawiam co będzie, choć moja córka ma obecnie 6,5 roku. Niestety kobietki mają coś takiego co popycha ich w stronę dobroludzizmu, a dzisiejsze lewactwo na tym bazuje.
Dlatego tym bardziej warto docenić kobiety o solidnych wartościach i trzeźwej ocenie - czego staram się nie zaniedbywać i zawsze takie chwalę, kiedy tylko jest okazja.
Natomiast co do meritum - lewacy już dawno powiedzieli: "dorwiemy was przez wasze dzieci". I to się niestety w jakimś stopniu dzieje - nawet jeśli dzieci z dobrych rodzin nie są klasycznymi lewakami, a "tylko" przesuwają się oczko w lewo.
Kolega powie córce że to prawda że policja ma budzić zaufanie a nie strach. Zaufanie, że z chuliganami rozprawi się jak należy i przywróci porządek. Policja nie może wzbudzać strachu tym, że na przestępczość pozwala.
Bo czym się kończy pozwalanie na przestępczość, to bardzo dobrze widać np obecnie w USA.
MarianoX napisal(a): To jakiś ogólny problem. Ja też coś podobnego od córki (18-lat, uczestniczy od lat aktywnie w młodzieżowej wspólnocie parafialnej) słyszałem w sprawie "afery" Trujki.(ingerencja władzy itp.) słucha Langusty na Palmie i raczej dobrze o Hołowni się wypowiada.
No właśnie, znowu córki. Koledzy i Koleżanki mają synów? I czy jest z nimi podobny problem? Pamiętam wypowiedzi @romecka, z tym że tam, to trochę inksza sprawa - tu mamy osoby wierzące, oazowe i tak dalej.
A z ciekawości - przepraszam, ale muszę się już uczyć jak z córką w przyszłości rozmawiać na takie tematy - czy Kolega pytał córki o hołowniowe zdejmowanie krzyży w szkołach i urzędach, albo kwestię zlikwidowania kaplicy w pałacu prezydenckim? Jak ona się ustosunkowuje do tego?
Exspectans napisal(a): Akurat ze wszystkich bezalkoholowych, które testowałem, Heineken najbardziej przypomina normalne piwo.
Nie próbowałem, ale dla mnie bezalkoholowy Miłosław IPA jest tak normalnopiwny, ze praktycznie nie czuję różnicy. Mogę wracać autem z każdego piffka, nie tylko excathedralnego.
Z moim rozmawiałem jak z dużym od dziecka, wszystko mu klarowałem, popierałem przykładami i on dzisiaj świetnie rozumie świat. Tak dobrze, że muszę go przestrzegać przed ujawnianiem się w korpo z poglądami. Ale podobno swój box w open space ma oklejony świętymi obrazkami (choć do żadnej wspólnoty z wyj. KK nie należał i nie należy).
O, to jest szczera prawda. Egzęplum moja najmłodsza Marysia, co się poprztykała z kuleżankami.
- Turoń! – woła mię małżonka. – Ty weź pogadaj z naszą Maryśką, bo ona ma tera kosę z koleżankami swemi, i markotna bidula chodzi. - Eee! – stękło mi się leniwie (bo ten upał trochu daje w kość). – Pokłóciły się, a za parę dni znowuż psiapsiółkami będą. A bo to pierwszy raz? - Ale ty jej pomóż przetrwać te parę dni! – strofuje mię połowica. – A wisz, że poszło o to, że kuleżanki powywieszały se na fejsie tęczowe flagi, że niby takie tolerancyjne są? A nasze kochane dziecko nie dość, że odmówiło, to jeszcze wywaliło je ze swojej grupki. No i sama została, jak ten ostatni sprawiedliwy w Sodomie.
Ożesz, sprawa poważna, światopoglądowa, jak się to mówi. Wołam tedy latorośl mą i prawię jej: - Dziecko! Słyszałem właśnie, że nie chciałaś wywiesić se szmaty tych ohydnych pederastów? Tatuś jest z ciebie dumny. Kupię ci jutro loda.
Ach, powiadam wam, Czcigodni y Zacni, że szczęście to prawdziwe dla ojca, taki uśmiech radosny na twarzy własnego dziecka ujrzeć. Tylko żona miała uwagę, że mogłem trochu innych słów użyć.
O, to jest szczera prawda. Egzęplum moja najmłodsza Marysia, co się poprztykała z kuleżankami.
- Turoń! – woła mię małżonka. – Ty weź pogadaj z naszą Maryśką, bo ona ma tera kosę z koleżankami swemi, i markotna bidula chodzi. - Eee! – stękło mi się leniwie (bo ten upał trochu daje w kość). – Pokłóciły się, a za parę dni znowuż psiapsiółkami będą. A bo to pierwszy raz? - Ale ty jej pomóż przetrwać te parę dni! – strofuje mię połowica. – A wisz, że poszło o to, że kuleżanki powywieszały se na fejsie tęczowe flagi, że niby takie tolerancyjne są? A nasze kochane dziecko nie dość, że odmówiło, to jeszcze wywaliło je ze swojej grupki. No i sama została, jak ten ostatni sprawiedliwy w Sodomie.
Ożesz, sprawa poważna, światopoglądowa, jak się to mówi. Wołam tedy latorośl mą i prawię jej: - Dziecko! Słyszałem właśnie, że nie chciałaś wywiesić se szmaty tych ohydnych pederastów? Tatuś jest z ciebie dumny. Kupię ci jutro loda.
Ach, powiadam wam, Czcigodni y Zacni, że szczęście to prawdziwe dla ojca, taki uśmiech radosny na twarzy własnego dziecka ujrzeć. Tylko żona miała uwagę, że mogłem trochu innych słów użyć.
trep napisal(a): Z moim rozmawiałem jak z dużym od dziecka, wszystko mu klarowałem, popierałem przykładami i on dzisiaj świetnie rozumie świat.
+miljon Pozostaje tylko potwierdzić. Niesamowite, jak wcześnie dziecię przyswaja bardzo poważne i skomplikowane w sumie treści. To, że nie zawsze jest w stanie to 'poważnie' artykułować to tylko pozory. Stąd osobista irytacja na powszechność traktowania dziecięciów jak mikrodebili, którym można wykładać treści co najwyżej prostackie, a i to w formie wyrafinowanej jak cep.
MarianoX napisal(a): To jakiś ogólny problem. Ja też coś podobnego od córki (18-lat, uczestniczy od lat aktywnie w młodzieżowej wspólnocie parafialnej) słyszałem w sprawie "afery" Trujki.(ingerencja władzy itp.) słucha Langusty na Palmie i raczej dobrze o Hołowni się wypowiada.
No właśnie, znowu córki. Koledzy i Koleżanki mają synów? I czy jest z nimi podobny problem? Pamiętam wypowiedzi @romecka, z tym że tam, to trochę inksza sprawa - tu mamy osoby wierzące, oazowe i tak dalej.
A z ciekawości - przepraszam, ale muszę się już uczyć jak z córką w przyszłości rozmawiać na takie tematy - czy Kolega pytał córki o hołowniowe zdejmowanie krzyży w szkołach i urzędach, albo kwestię zlikwidowania kaplicy w pałacu prezydenckim? Jak ona się ustosunkowuje do tego?
Zauważyłem, że Hołownia w wielu kwestiach głosi poglądy całkowicie sprzeczne z nauką Kościoła.i dziwię się, że ks. Szustak go promuje. Na to córka odpowiadała dość enigmatycznie, że to jego prywatne poglądy itp. W sumie nie zdeklarowała się otwarcie na kogo głosowała...
Obawiam się, że całe uderzenie propagandowe pójdzie teraz na dziewczynki i dziewczyny. Wszystko co widzieliśmy do tej pory w tej dziedzinie to Pan Pikuś. Najbardziej agresywne demonstracje już teraz składają się w dużej części z dziewuch poprzetykanych tu i ówdzie ich sojowymi wielbicielami pokroju Michasia Sz.
MarianoX napisal(a): Zauważyłem, że Hołownia w wielu kwestiach głosi poglądy całkowicie sprzeczne z nauką Kościoła.i dziwię się, że ks. Szustak go promuje. Na to córka odpowiadała dość enigmatycznie, że to jego prywatne poglądy itp. W sumie nie zdeklarowała się otwarcie na kogo głosowała...
Ok, ale dziwię się że Kolega nie drążył. Bo imho jak jestem katolikiem to nie zagłosuję na faceta którego prywatne poglądy są np proaborcyjne, albo homolubne. Bo cóż mu przeszkadza optować za takimi rozwiązaniami, gdy pojawią się na wokandzie.
Ja nie mam żadnego doświadczenia z dorastającymi czy dorosłymi córkami, więc nic nie zarzucam, nic nie doradzam, pytam ino.
Pani_Łyżeczka napisal(a): Córki "gnać" do sportu i przedmiotów ścisłych IMO wystarczy.
No oby tylko to było takie proste. Może jest - nie wiem, ale córę gnam do sportu i matmy niejako obok tematu:) Będę uważnie obserwować co sie dzieje, a jakby co, przyjdę z reklamacją:)
peterman napisal(a): Obawiam się, że całe uderzenie propagandowe pójdzie teraz na dziewczynki i dziewczyny. Wszystko co widzieliśmy do tej pory w tej dziedzinie to Pan Pikuś. Najbardziej agresywne demonstracje już teraz składają się w dużej części z dziewuch poprzetykanych tu i ówdzie ich sojowymi wielbicielami pokroju Michasia Sz.
Już poszło. Są badania robione kilka lat temu na temat współczesnej młodzieży w Polsce - pytano o wszystko, zainteresowania, politykę, nałogi, wartości, seksy, wiarę, i tak dalej. Wyszło że młode chłopaki są w większości konserwatywne i prawicowe, a młode dziewczyny homolubne i lewackie. Wtedy se uświadomiłem coś z czego sobie nie zdawałem wcześniej sprawy, a mianowicie w kształtowaniu poglądów trzeba więcej uwagi poświęcić córce aniżeli synowi.
BTW w eksperymencie Calhouna ze szczurami i myszami, co imho ma jednak jakieś przełożenie, pierwszym symptomem ostatniego etapu, który kończył się wymarciem, był zanik do obrony własnego terytorium, zanik chęci budowania gniazd oraz rosnąca agresywność samic przy wycofaniu samców. Na koniec tego ostatniego etapu była niechęć do prokreacji i odrzucenie potomstwa, co wprost doprowadziło do wyginięcia populacji.
Wiele wskazuje na to, że przynajmniej część populacji - czyli lewactwo - jest na tym etapie właśnie. Tyle że chyba nie ma tak dobrze by samo lewactwo wymarło - wygląda na to że zaraża, i głównym zarażanym są młode dziewczyny.
Plus jednak taki - że jak mówią badania - kobiety w 90% się nawracają jeśli mąż jest wierzący (odwrotnie to tylko kilka procent), żywię więc nadzieję że jak już zejdzie się prawicowy chłopak z lewacką dziewczyną, to ona się nawróci. Ino jak się tu z taką w ogóle zejść? Ja bym nie chciał po prostu.
TecumSeh napisal(a): jak mówią badania - kobiety w 90% się nawracają jeśli mąż jest wierzący (odwrotnie to tylko kilka procent), żywię więc nadzieję że jak już zejdzie się prawicowy chłopak z lewacką dziewczyną, to ona się nawróci. Ino jak się tu z taką w ogóle zejść? Ja bym nie chciał po prostu.
No ba...biorąc pod uwagę dzisiejsze realia prawno-obyczajowe (sądownictwo rodzinne, powszechną akceptację rozwodów, delikatnie mówiąc nieprzychylne mężczyznom rożne MOPR-y itp.) związek cywilny z takową byłby aktem heroizmu.
TecumSeh napisal(a): Wyszło że młode chłopaki są w większości konserwatywne i prawicowe
Przy czym u zdecydowanej większości to prawicowość altrightowa, materialistyczna, zresztą nawet ona i nawet u chłopaków straciła chyba w ostatnich latach na rzecz czystego lewactwa. Ale to ogólne rozróżnienie między płciami jest dzisiaj niestety oczywiste. Sformatowanie umysłów niewieścich jest powszechne. Niedługo dziewoi o konserwatywnych czy po prostu normalnych poglądach będzie można wypatrywać równie skutecznie co jednorożca na leśnej polanie. Można śmiało wpisywać już taką postać do czerwonej księgi gatunków zagrożonych.
Z drugiej strony mógłbym się wyściskać ze szczurami płci męskiej z rzeczonego eksperymentu w geście (niechcianej) solidarności czy powinowactwa, więc jakkolwiek człowiek dużo by sobie pogadał na temat tej ogólnej zapaści (zwanej bardziej dosadnie "spier***eniem"), to jednak czuje się nieswojo, bo sam jest wzorcowym elementem układanki.
peterman napisal(a): Obawiam się, że całe uderzenie propagandowe pójdzie teraz na dziewczynki i dziewczyny. Wszystko co widzieliśmy do tej pory w tej dziedzinie to Pan Pikuś. Najbardziej agresywne demonstracje już teraz składają się w dużej części z dziewuch poprzetykanych tu i ówdzie ich sojowymi wielbicielami pokroju Michasia Sz.
Już poszło. Są badania robione kilka lat temu na temat współczesnej młodzieży w Polsce - pytano o wszystko, zainteresowania, politykę, nałogi, wartości, seksy, wiarę, i tak dalej. Wyszło że młode chłopaki są w większości konserwatywne i prawicowe, a młode dziewczyny homolubne i lewackie. Wtedy se uświadomiłem coś z czego sobie nie zdawałem wcześniej sprawy, a mianowicie w kształtowaniu poglądów trzeba więcej uwagi poświęcić córce aniżeli synowi.
BTW w eksperymencie Calhouna ze szczurami i myszami, co imho ma jednak jakieś przełożenie, pierwszym symptomem ostatniego etapu, który kończył się wymarciem, był zanik do obrony własnego terytorium, zanik chęci budowania gniazd oraz rosnąca agresywność samic przy wycofaniu samców. Na koniec tego ostatniego etapu była niechęć do prokreacji i odrzucenie potomstwa, co wprost doprowadziło do wyginięcia populacji.
Wiele wskazuje na to, że przynajmniej część populacji - czyli lewactwo - jest na tym etapie właśnie. Tyle że chyba nie ma tak dobrze by samo lewactwo wymarło - wygląda na to że zaraża, i głównym zarażanym są młode dziewczyny.
Plus jednak taki - że jak mówią badania - kobiety w 90% się nawracają jeśli mąż jest wierzący (odwrotnie to tylko kilka procent), żywię więc nadzieję że jak już zejdzie się prawicowy chłopak z lewacką dziewczyną, to ona się nawróci. Ino jak się tu z taką w ogóle zejść? Ja bym nie chciał po prostu.
Czyli korelacja tego ile kobiety w kobiecie z tym ile mężczyzny w mężczyźnie? Na oko ma to sens. Najpierw rozwałka świata mężczyzn, kryzys tożsamości, by potem w powstałą pustkę weszły kobiety zakładające spodnie. Całe to feministyczne postępactwo gołem okiem przypomina małpowanie mniej chlubnych cech męskich. Frontmen nielubianej tu Langusty ładnie to klarował wytykając wyzwalającym się kobietom tkwienie w niewoli męskiego kontekstu.
Faktem jest, że szansa na szczęśliwe małżeństwo rośnie wprost proporcjonalnie do stopnia zgodności światopoglądowej i znam pary, gdzie brak tej zgodności był główną przyczyną rozpadu związku. Podobnie jest z wiarą i jej brakem a raczej z praktykowaniem wiary i antyklerykalizmem.
Dlatego też prawdziwa, pragnąca ciepła domowego, żona winna mieć poglądy po mężu.
Bo fajnie być konserwatywnym facetem. Fajnie być bankierem z domową kapliczką i wianuszkiem dzieci narodzonych z jednej poślubionej kobiety, której się nie zdradza a przynajmniej rzadko. Fajnie być rockersem z wielkim brzuchem gnającym z kuplami na Harleyach szlakiem żołnierzy wyklętych. Fajnie być lordem ubierającym się wieczorem w atłasową podomkę, palącym cygara i pijącym łyski. Fajnie być profesorem z brodą i fajką dyskutującym wieczorami z kolegami o średniowiecznej literaturze pochłaniając przy tym kolejne piwa. Fajnie nawet być kościelnym strażnikiem z różańcem, który generalnie się modli ale jakby co, to potrafi przypierdolić.
A co konserwatywnego proponujemy kobietom? Etat kury domowej. Jakoś nie nęci.
trep napisal(a): Faktem jest, że szansa na szczęśliwe małżeństwo rośnie wprost proporcjonalnie do stopnia zgodności światopoglądowej i znam pary, gdzie brak tej zgodności był główną przyczyną rozpadu związku. Podobnie jest z wiarą i jej brakem a raczej z praktykowaniem wiary i antyklerykalizmem.
Dlatego też prawdziwa, pragnąca ciepła domowego, żona winna mieć poglądy po mężu.
O ile mąż ma właściwe. A gadam bo znam przypadek, nawet dzisiaj z nią rozmawiałem, że żona ma poglądy dużo właściwsze niż mąż (wiara kontra jej brak), i gdyby żona miała poglądy męża, to by się dawno rozwiedli (bo jest tam problem w związku natury psychologicznej, ale to inny temat - chodzi o to że nie różnica poglądów jest źródłem kryzysu).
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Kobieta chce mieć męża ale nie chce być żoną. Chce mieć dzieci ale nie chce być matką.
Jest coś na rzeczy. Przynajmniej jeśli o męża chodzi. Widać to na przykładzie głośnych wymagań "co mężczyzna powinien" i na co kobieta "nie powinna się godzić". Pod adresem faceta lista wymagań, a jedyne czego kobiety wymagają od siebie to by nie ulec, nie przegrać rywalizacji w związku (to że związek to rywalizacja to milczące założenie), nie poddać się męskiej dominacji itp.
Współczesne babki mimo że ostatecznie chcą mieć normalną rodzinę, to są "tolerancyjne" w stosunku do pedalstwa, a nawet posiadanie przyjaciela pedała to noble, od czego ma się humor i ochote na życie. I niechże sobie maszerują, komu to przeszkadza - natomiast fashystoskie poglądy nieakceptujące odmienności som złe i fashystoskie.
Współczesne babki uważają (i tu niestety faceci nie są ani o jotę lepsi) że jak jest w małżeństwie źle, i już się nie kocha, to trzeba się rozejść i szukać miłości gdzie indziej. Tudzież szukać miłości gdzie indziej a potem się rozejść.
Albo jak ich dzieciom wyedukują seks w szkole to w sumie spoko - one w wieku nastoletnim miały tylko Bravo Girl i Dziewczyna, a tera przynajmniej ktoś ich dzieciom wytłumaczy, coby nie wpadły z byle kim (jak się już bzykają z byle kim).
I to wszystko jest na poziomie emocjonalnym a nie racjonalnym więc co z tego że logicznie udowodnisz konsekwencje takiej postawy. Na etapie dorosłości nic już to nie da.
los napisal(a): Bo fajnie być konserwatywnym facetem. Fajnie być bankierem z domową kapliczką i wianuszkiem dzieci narodzonych z jednej poślubionej kobiety, której się nie zdradza a przynajmniej rzadko. Fajnie być rockersem z wielkim brzuchem gnającym z kuplami na Harleyach szlakiem żołnierzy wyklętych. Fajnie być lordem ubierającym się wieczorem w atłasową podomkę, palącym cygara i pijącym łyski. Fajnie nawet być kościelnym strażnikiem z różańcem, który generalnie się modli ale jakby co, to potrafi przypierdolić. A co konserwatywnego proponujemy kobietom? Etat kury domowej. Jakoś nie nęci.
--------------------------------------------------- No ale gdzie są te osławione i nieomal wszechobecne "kury domowe"? Bo ja żadnych w swoim szeroko rozumianym otoczeniu w wieku poniżej 60-tki nie kojarzę, a i tych bardzo niewiele. Może w jakiś rodzinach islamskich. Po za tym to zbliżamy się do dychotomii - albo kura domowa, albo lewaczka - jakby nie było nic pomiędzy.
MarianoX napisal(a): No ale gdzie są te osławione i nieomal wszechobecne "kury domowe"? Bo ja żadnych w swoim szeroko rozumianym otoczeniu w wieku poniżej 60-tki nie kojarzę, a i tych bardzo niewiele. Może w jakiś rodzinach islamskich. Po za tym to zbliżamy się do dychotomii - albo kura domowa, albo lewaczka - jakby nie było nic pomiędzy.
A co jest? Jest zwyczajność. Jest delikatna a przy tym silna kobieta, która umie wychować dzieci, okiełznać męża i zadbać o siebie. To heroizm i to zadziwiająco często spotykany ale nie nadaje się on na wzorzec. Jeśli powiesz młodej dziewczynie "bądź jak twoja matka", prychnie w odpowiedzi.
Codzienność, codzienności dotykanie. Mnie się wydaje, że trzeba samemu być dzielnym na ile się da, a wtedy i niewiasta dzielna się znajdzie, wcale nie przypadkiem. A jak ktoś szuka formacji dla dziewczyn, to oprócz kluczowego domu rodzinnego i przykładu rodziców są choćby oazy i harcerstwo katolickie. Drewno i sznurek w ręku skautek zmienia się w piętrową platformę pod napowietrzny namiot! Czas na zbiórkach i obozie wypełnia praca, modlitwa i pielęgnowanie przyjaźni, również przez zabawę
Komentarz
Produkuja od roku, nie wiem czy jest na polskim rynku.
Niestety kobietki mają coś takiego co popycha ich w stronę dobroludzizmu, a dzisiejsze lewactwo na tym bazuje.
Dlatego tym bardziej warto docenić kobiety o solidnych wartościach i trzeźwej ocenie - czego staram się nie zaniedbywać i zawsze takie chwalę, kiedy tylko jest okazja.
Natomiast co do meritum - lewacy już dawno powiedzieli: "dorwiemy was przez wasze dzieci". I to się niestety w jakimś stopniu dzieje - nawet jeśli dzieci z dobrych rodzin nie są klasycznymi lewakami, a "tylko" przesuwają się oczko w lewo.
Kolega powie córce że to prawda że policja ma budzić zaufanie a nie strach. Zaufanie, że z chuliganami rozprawi się jak należy i przywróci porządek. Policja nie może wzbudzać strachu tym, że na przestępczość pozwala.
Bo czym się kończy pozwalanie na przestępczość, to bardzo dobrze widać np obecnie w USA.
Koledzy i Koleżanki mają synów? I czy jest z nimi podobny problem?
Pamiętam wypowiedzi @romecka, z tym że tam, to trochę inksza sprawa - tu mamy osoby wierzące, oazowe i tak dalej.
A z ciekawości - przepraszam, ale muszę się już uczyć jak z córką w przyszłości rozmawiać na takie tematy - czy Kolega pytał córki o hołowniowe zdejmowanie krzyży w szkołach i urzędach, albo kwestię zlikwidowania kaplicy w pałacu prezydenckim? Jak ona się ustosunkowuje do tego? Nie próbowałem, ale dla mnie bezalkoholowy Miłosław IPA jest tak normalnopiwny, ze praktycznie nie czuję różnicy. Mogę wracać autem z każdego piffka, nie tylko excathedralnego.
I koniecznie odganiać od wszelkich pejsbuków, mesendżerów itp.
O, to jest szczera prawda. Egzęplum moja najmłodsza Marysia, co się poprztykała z kuleżankami.
- Turoń! – woła mię małżonka. – Ty weź pogadaj z naszą Maryśką, bo ona ma tera kosę z koleżankami swemi, i markotna bidula chodzi.
- Eee! – stękło mi się leniwie (bo ten upał trochu daje w kość). – Pokłóciły się, a za parę dni znowuż psiapsiółkami będą. A bo to pierwszy raz?
- Ale ty jej pomóż przetrwać te parę dni! – strofuje mię połowica. – A wisz, że poszło o to, że kuleżanki powywieszały se na fejsie tęczowe flagi, że niby takie tolerancyjne są? A nasze kochane dziecko nie dość, że odmówiło, to jeszcze wywaliło je ze swojej grupki. No i sama została, jak ten ostatni sprawiedliwy w Sodomie.
Ożesz, sprawa poważna, światopoglądowa, jak się to mówi. Wołam tedy latorośl mą i prawię jej:
- Dziecko! Słyszałem właśnie, że nie chciałaś wywiesić se szmaty tych ohydnych pederastów? Tatuś jest z ciebie dumny. Kupię ci jutro loda.
Ach, powiadam wam, Czcigodni y Zacni, że szczęście to prawdziwe dla ojca, taki uśmiech radosny na twarzy własnego dziecka ujrzeć. Tylko żona miała uwagę, że mogłem trochu innych słów użyć.
Pozostaje tylko potwierdzić.
Niesamowite, jak wcześnie dziecię przyswaja bardzo poważne i skomplikowane w sumie treści. To, że nie zawsze jest w stanie to 'poważnie' artykułować to tylko pozory.
Stąd osobista irytacja na powszechność traktowania dziecięciów jak mikrodebili, którym można wykładać treści co najwyżej prostackie, a i to w formie wyrafinowanej jak cep.
Bo imho jak jestem katolikiem to nie zagłosuję na faceta którego prywatne poglądy są np proaborcyjne, albo homolubne. Bo cóż mu przeszkadza optować za takimi rozwiązaniami, gdy pojawią się na wokandzie.
Ja nie mam żadnego doświadczenia z dorastającymi czy dorosłymi córkami, więc nic nie zarzucam, nic nie doradzam, pytam ino. No oby tylko to było takie proste. Może jest - nie wiem, ale córę gnam do sportu i matmy niejako obok tematu:) Będę uważnie obserwować co sie dzieje, a jakby co, przyjdę z reklamacją:)
Są badania robione kilka lat temu na temat współczesnej młodzieży w Polsce - pytano o wszystko, zainteresowania, politykę, nałogi, wartości, seksy, wiarę, i tak dalej.
Wyszło że młode chłopaki są w większości konserwatywne i prawicowe, a młode dziewczyny homolubne i lewackie.
Wtedy se uświadomiłem coś z czego sobie nie zdawałem wcześniej sprawy, a mianowicie w kształtowaniu poglądów trzeba więcej uwagi poświęcić córce aniżeli synowi.
BTW w eksperymencie Calhouna ze szczurami i myszami, co imho ma jednak jakieś przełożenie, pierwszym symptomem ostatniego etapu, który kończył się wymarciem, był zanik do obrony własnego terytorium, zanik chęci budowania gniazd oraz rosnąca agresywność samic przy wycofaniu samców. Na koniec tego ostatniego etapu była niechęć do prokreacji i odrzucenie potomstwa, co wprost doprowadziło do wyginięcia populacji.
Wiele wskazuje na to, że przynajmniej część populacji - czyli lewactwo - jest na tym etapie właśnie.
Tyle że chyba nie ma tak dobrze by samo lewactwo wymarło - wygląda na to że zaraża, i głównym zarażanym są młode dziewczyny.
Plus jednak taki - że jak mówią badania - kobiety w 90% się nawracają jeśli mąż jest wierzący (odwrotnie to tylko kilka procent), żywię więc nadzieję że jak już zejdzie się prawicowy chłopak z lewacką dziewczyną, to ona się nawróci. Ino jak się tu z taką w ogóle zejść? Ja bym nie chciał po prostu.
Z drugiej strony mógłbym się wyściskać ze szczurami płci męskiej z rzeczonego eksperymentu w geście (niechcianej) solidarności czy powinowactwa, więc jakkolwiek człowiek dużo by sobie pogadał na temat tej ogólnej zapaści (zwanej bardziej dosadnie "spier***eniem"), to jednak czuje się nieswojo, bo sam jest wzorcowym elementem układanki.
Na oko ma to sens. Najpierw rozwałka świata mężczyzn, kryzys tożsamości, by potem w powstałą pustkę weszły kobiety zakładające spodnie.
Całe to feministyczne postępactwo gołem okiem przypomina małpowanie mniej chlubnych cech męskich.
Frontmen nielubianej tu Langusty ładnie to klarował wytykając wyzwalającym się kobietom tkwienie w niewoli męskiego kontekstu.
Dlatego też prawdziwa, pragnąca ciepła domowego, żona winna mieć poglądy po mężu.
Pragnienie ciepła domowego? To już jest dość skrajne.
Kobieta chce mieć męża ale nie chce być żoną. Chce mieć dzieci ale nie chce być matką.
A co konserwatywnego proponujemy kobietom? Etat kury domowej. Jakoś nie nęci.
A gadam bo znam przypadek, nawet dzisiaj z nią rozmawiałem, że żona ma poglądy dużo właściwsze niż mąż (wiara kontra jej brak), i gdyby żona miała poglądy męża, to by się dawno rozwiedli (bo jest tam problem w związku natury psychologicznej, ale to inny temat - chodzi o to że nie różnica poglądów jest źródłem kryzysu). Jest coś na rzeczy. Przynajmniej jeśli o męża chodzi.
Widać to na przykładzie głośnych wymagań "co mężczyzna powinien" i na co kobieta "nie powinna się godzić".
Pod adresem faceta lista wymagań, a jedyne czego kobiety wymagają od siebie to by nie ulec, nie przegrać rywalizacji w związku (to że związek to rywalizacja to milczące założenie), nie poddać się męskiej dominacji itp.
Współczesne babki mimo że ostatecznie chcą mieć normalną rodzinę, to są "tolerancyjne" w stosunku do pedalstwa, a nawet posiadanie przyjaciela pedała to noble, od czego ma się humor i ochote na życie. I niechże sobie maszerują, komu to przeszkadza - natomiast fashystoskie poglądy nieakceptujące odmienności som złe i fashystoskie.
Współczesne babki uważają (i tu niestety faceci nie są ani o jotę lepsi) że jak jest w małżeństwie źle, i już się nie kocha, to trzeba się rozejść i szukać miłości gdzie indziej. Tudzież szukać miłości gdzie indziej a potem się rozejść.
Albo jak ich dzieciom wyedukują seks w szkole to w sumie spoko - one w wieku nastoletnim miały tylko Bravo Girl i Dziewczyna, a tera przynajmniej ktoś ich dzieciom wytłumaczy, coby nie wpadły z byle kim (jak się już bzykają z byle kim).
I to wszystko jest na poziomie emocjonalnym a nie racjonalnym więc co z tego że logicznie udowodnisz konsekwencje takiej postawy. Na etapie dorosłości nic już to nie da.
No ale gdzie są te osławione i nieomal wszechobecne "kury domowe"? Bo ja żadnych w swoim szeroko rozumianym otoczeniu w wieku poniżej 60-tki nie kojarzę, a i tych bardzo niewiele. Może w jakiś rodzinach islamskich. Po za tym to zbliżamy się do dychotomii - albo kura domowa, albo lewaczka - jakby nie było nic pomiędzy.
Dzielna niewiasta jest koroną na głowie swego męża.
Tylko?
---
Edit. Ż nie T. Auto słownik to chyba musiał być.
A jak ktoś szuka formacji dla dziewczyn, to oprócz kluczowego domu rodzinnego i przykładu rodziców są choćby oazy i harcerstwo katolickie. Drewno i sznurek w ręku skautek zmienia się w piętrową platformę pod napowietrzny namiot!
Czas na zbiórkach i obozie wypełnia praca, modlitwa i pielęgnowanie przyjaźni, również przez zabawę