los napisal(a): Ci ludzie są chorzy. Zabija się takiego jednym pytaniem: Naprawdę uważasz, że Putin by muchy nie skrzywdził? A jeśli się upiera, że przecież raport, należy dodać kolejne pytanie: Naprawdę uważasz, że Szojgu nigdy by nie skłamał? Wtedy taki tylko się patrzy.
No niestety nie zabija. Nauczony forumkiem tak właśnie (może nie co do słowa) powiedziałem. Na co usłyszałem, że oczywiście jest to możliwe, żeby Putin z Szojgu mordowali i kłamali, ale że jestem idiotą jak biorę samą możliwości za fakty i że w Polsce jest możliwe trzęsienie ziemi o jakiejś tam sile (to był geolog), ale go w ciągu ostatnich stu lat nie było, więc jakby ktoś tam coś tam interpretował (tu zostałem zasypany geologicznymi przykładami), to by był idiotą chociaż możliwość jest.
Co zrobiłem źle? Może mam za słabą siłę głosu albo posturę nie taką jak trzeba
Jak rozumiem Kolega wszedł w taką dyskusję kompletnie nieprzygotowany, stawiając dziką kartę na dosłownie jedno zdanie które wyczytał w internecie?
Tu mamy do czynienia z metodologią. Jest takie pojęcie jak hipoteza-zero. Co to takiego jest? Otóż hipoteza-zero jest to wyjaśnienie zjawiska, które przyjmujemy, kiedy zupełnie nic nie wiemy. Wyjaśnienie, które się samo narzuca jako wyjaśnienie typowe dla tego typu zjawisk. Od hipotezy-zero można oczywiście stopniowo odchodzić w ramach zdobywania wiedzy.
Jaka jest hipoteza-zero, jeśli mamy do czynienia z gwałtowną śmiercią polskiej elity patriotycznej? Oczywiście - zamordował ich Putin. Ja do tej pory nie znalazłem argumentów, które by hipotezę-zero podważały.
Można nauczyć się paru terminów, których znaczenia się nie rozumie, i upewniwszy się, że rozmówca nawet o nich nie słyszał, użyć ich. Czyli metoda „na Bartosiaka”. Jeszcze do tego można wykorzystać oikofobię delikwenta, jeśli na nią choruje.
Na przykład: „Symulacja metodą elementu skończonego wykazała, że nie ma innej opcji, musiał być wybuch. A przeprowadził ją zespół inżynierów z USA, kierowany przez gościa, którego Boeing wziął do pomocy przy projektowaniu skrzydeł Dreamlinera. Co jak co, ale ja takiemu ufam bardziej, niż jakiemuś przeciętniaków z Warszawy, który poza ukończeniem studiów w zasadzie niczego nie osiągnął.”
Ja nie mam problemu ze Smoleńskiem. Mam problem z tym, jak zachować się na randomowym spotkaniu towarzyskim gdy ten wątek się pojawia. A ludzie raczej luźno podchodzący, bardziej znudzeni Smoleńskiem niż podjarani, więc też żadni antypisowscy fanatycy, bo raz że w takim towarzystwie nie przebywam, a dwa że jakby się nawet tacy pojawili to jednak bałbym się dostać oklep.
Propozycja "no to może wpadnijcie do mnie, puszczę wam film", nie wydaje mi się do zrealizowania.
Film jest od ponad roku na tubce, więc kto chciał obejrzeć ten bez problemu obejrzał. Jak miałbym zachęcić do obejrzenia kogoś, kto mnie zgasi prostym "jak takie dobre, to czemu polski rząd z tym nic nie robi?"
Po co spotykać się "towarzysko", cokolwiek miałoby to znaczyć, z ludźmi, których się boisz? Co to znaczy, że "nie masz problemu ze Smoleńskiem"? Np. ja mam gigantyczny problem ze Smoleńskiem - a konkretnie taki, że świat przeszedł nad tym rosyjsko-niemieckim zamachem terrorystycznym na Państwo Polskie do porządku, doskonale WIEDZĄC od początku, co się stało. Smoleńsk to moja rana, bo to jest polska, świeża niezabliźniona rana, kolejna z wielu polskich ran.. Jeżeli przebywam z konieczności z obcymi (a nie "spotykam się"), nie rozmawiam z nimi o moich ranach. . Bo ci, którzy "nie mają problemu ze Smoleńskiem", są dla mnie obcymi, niezależnie od ich obywatelstwa i kompetencji językowych. Nie są Polakami, nie czują po polsku.
@KAnia; Tomek "nie ma problemu ze Smoleńskiem", bo myśli jak my. Tak jego wpisy zrozumiałam. Ma problem z przekonywaniem "wyznawców Anodiny i pancernej brzozy."
Mania napisal(a): @KAnia; Tomek "nie ma problemu ze Smoleńskiem", bo myśli jak my. Tak jego wpisy zrozumiałam. Ma problem z przekonywaniem "wyznawców Anodiny i pancernej brzozy."
Jakiej Anodiny? To był słup, komisją kierował Siergiej Szojgu.
"Orki ogłosiły na froncie przerwę operacyjną w działaniach zbrojnych. Nadmieńmy, że po zniszczeniu w przeciągu dziewięciu dni, 11 składów z bronią i amunicją, ogłosili."
Tomek napisal(a): Co zrobiłem źle? Może mam za słabą siłę głosu albo posturę nie taką jak trzeba
Co robisz źle ? Ależ odpowiedź jest prosta - nie wierzysz w zamach. I wszystko co dalej jest konsekwencją tej niewiary.
Dla mnie było jasne że jak ktoś użyje argumentu losa to prędzej czy później trafi na takiego który będzie uważał że owszem Putin morderca ale akurat tego nie zrobił .
No nie, tak nigdy nie ma. Walę gościa piąchą miedzy oczy a on mówi, że nie zaliczył. Bo tak. Nigdy nie jest bo tak, zawsze jest jakąś przyczyna, trzeba ją tylko wydobyć.
A mieszkańcy Buczy to niby byli tacy ważni? To jest hipoteza-zero, pierwsze najoczywistsze tłumaczenie zdarzenia. Trzeba mieć mocne argumenty, by ją odrzucić.
No widocznie byli ważni skoro ich zabił. Zresztą nie on osobiście. I wracamy do punktu wyjścia. Przerabiałem takie dyskusje, nie z każdym tak się da, odrobina dobrej woli jest niezbędna.
Da się, jeśli jest wrogość. Jeśli koleżka wie, że próbuje się opierać przed nacierającym walcem drogowym. Jeśli przyznajesz im choć krztę człowieczeństwa, ułapią się tego na twoją krzywdę.
Bardzo ciekawa rozmowa: Najistotniejsze, to stwierdzenie, że elity rosji mają świadomość tego, że aby podporządkować Ukrainę muszą zneutralizować Polskę. Może pan Tusk ma więcej protektorów niż mi się wydawało...
Co do Smoleńska, to miałem wówczas taką intuicję, która towarzyszy mi do teraz, że to jednak nie był zamach. Tusk i Putin chcieli Kaczora przeczołgać, więc dopuścili się różnych olewek i zaniechań, celowanych w to, żeby spóźnił się haniebnie na uroczystości. Do tego dołączył się odwieczny polski niezależny od polityki bajzel i improwizacja a z drugiej strony rosyjskie rozgliździajstwo - i wyszło za dobrze.
Komentarz
Jaka jest hipoteza-zero, jeśli mamy do czynienia z gwałtowną śmiercią polskiej elity patriotycznej? Oczywiście - zamordował ich Putin. Ja do tej pory nie znalazłem argumentów, które by hipotezę-zero podważały.
Na przykład: „Symulacja metodą elementu skończonego wykazała, że nie ma innej opcji, musiał być wybuch. A przeprowadził ją zespół inżynierów z USA, kierowany przez gościa, którego Boeing wziął do pomocy przy projektowaniu skrzydeł Dreamlinera. Co jak co, ale ja takiemu ufam bardziej, niż jakiemuś przeciętniaków z Warszawy, który poza ukończeniem studiów w zasadzie niczego nie osiągnął.”
Co to znaczy, że "nie masz problemu ze Smoleńskiem"?
Np. ja mam gigantyczny problem ze Smoleńskiem - a konkretnie taki, że świat przeszedł nad tym rosyjsko-niemieckim zamachem terrorystycznym na Państwo Polskie do porządku, doskonale WIEDZĄC od początku, co się stało.
Smoleńsk to moja rana, bo to jest polska, świeża niezabliźniona rana, kolejna z wielu polskich ran..
Jeżeli przebywam z konieczności z obcymi (a nie "spotykam się"), nie rozmawiam z nimi o moich ranach. .
Bo ci, którzy "nie mają problemu ze Smoleńskiem", są dla mnie obcymi, niezależnie od ich obywatelstwa i kompetencji językowych. Nie są Polakami, nie czują po polsku.
Dokładnie.
Najistotniejsze, to stwierdzenie, że elity rosji mają świadomość tego, że aby podporządkować Ukrainę muszą zneutralizować Polskę. Może pan Tusk ma więcej protektorów niż mi się wydawało...
Co koleżeństwo o tym sądzi?