Uruchomieni przyjaciele ze starej, dobrej NRD. Nie jest źle, bo gdyby tak przy okazji Katarzynę Barlej można posłać na śmietnik, to może rozeszłoby się, że nie jest dobrze pozostawać w naszej życzliwej pamięci, jeśli komu z obfitości mówią usta. Wiem, pani jest z czerwonych a nie z PDS, ale aż prosi się by pominąć te drobne różnice.
"If the German Chancellor is incapable of taking the right decisions, Poland must now lead a coalition of the willing to send the heavy tanks that Ukraine needs! " ; ]
Inż napisal(a): A gdyby tak Białorusi przedstawić mapę drogową wejścia do UE? Oczywiście pod warunkiem opuszczenia ZBiRa.
Podpieram.
oże właśnie dlatego zabito Łukaszenkowego MSZ? Kilka dni przed spotkaniem z PAD. A teraz wprowadza się rosyjskie wojska - poza zastraszaniem Kijowa, pilnują Łukaszenki przed wykorzystywaniem słabości Rosji.
Widać tu jak drogo kosztuje wojna konwencjonalna. Działalność agentualna, terorystyczna itp. przez dziesięć lat kosztuje mniej niż dzień ( góra kilka dni, bo pewnie kwoty przeznaczone na to były większe) działań zbrojnych.
pantelej napisal(a): Widać tu jak drogo kosztuje wojna konwencjonalna. Działalność agentualna, terorystyczna itp. przez dziesięć lat kosztuje mniej niż dzień ( góra kilka dni, bo pewnie kwoty przeznaczone na to były większe) działań zbrojnych.
Jak widać Niemcy w latach osiemdziesiątych mieli 7000 czołgów, obecnie kilkaset, bo pozostałe 'zutylizowali'. W tym czasie ruscy swoje zakonserwowali i choć sporo rozkradli, to dalej mają tysiące. To oczywiście przypadek. Generalnie to fajnie wygląda, jak ktoś mówi, że mocarstwo atomowe nie może przegrać kolonialnej wojny konwencjonalnej, to ja się pytam, czy to oznacza, że USA wygrało w Korei i Wietnamie?
ms.wygnaniec napisal(a): Jak widać Niemcy w latach osiemdziesiątych mieli 7000 czołgów, obecnie kilkaset, bo pozostałe 'zutylizowali'. W tym czasie ruscy swoje zakonserwowali i choć sporo rozkradli, to dalej mają tysiące. To oczywiście przypadek. Generalnie to fajnie wygląda, jak ktoś mówi, że mocarstwo atomowe nie może przegrać kolonialnej wojny konwencjonalnej, to ja się pytam, czy to oznacza, że USA wygrało w Korei i Wietnamie?
Co tam Niemcy, Holandia kupiła 400 Leopardów 2 po czy sprzedała i dzierżawi 18 sztuk od Niemców. Ale w sumie jako pomocnicy Niemców i biznesowi partnerzy Rosji - zrozumiałe.
A po zastanowieniu, to działania Grupy Wagnera są dla ruskich idealne, czysty win-win-win-win: - ginie 90% więźniów; - tych co są na froncie, nie trzeba utrzymywać w więzieniu; - zużywają zasoby SZU; - czasem nawet odniosą jakiś sukces; Drobny minus, to wyprodukowanie dodatkowych psychopatów i to dość agresywnych, bo jednak trochę z nich przeżyje.
ms.wygnaniec napisal(a): A po zastanowieniu, to działania Grupy Wagnera są dla ruskich idealne, czysty win-win-win-win: - ginie 90% więźniów; - tych co są na froncie, nie trzeba utrzymywać w więzieniu; - zużywają zasoby SZU; - czasem nawet odniosą jakiś sukces; Drobny minus, to wyprodukowanie dodatkowych psychopatów i to dość agresywnych, bo jednak trochę z nich przeżyje.
To się ich wsadzi z powrotem bo za najemnictwo jest 15 lat w Rosji. Prigożyn dostanie 20 i wszyscy w jednym więzieniu się spotkają.
Chyba teraz nie będzie ich tak łatwo wsadzić z powrotem, broń pancerną i lotnictwo mają, atomówek podobno nie ale tylko podobno.
Coś podobnego zrobił 400 lat temu Zygmunt Waza na potrzeby wojen moskiewskich. Po powrocie do kraju lisowczycy na szczęście od zostali wysłani na Zachód, Niemcy byli tak mili, że zrobili sobie wojnę 30-letnią, ale mimo to Radomsko ucierpiało. Tym razem może to być Moskwa.
Do końca wojny az tak wielu moze ich nie dociągnąć, tam jest duża rotacja. Ale są też inne rozwiązania - może ktoś poda Ukraińcom koordynaty do bombardowania. A jeśli pozwolą im wrócić do Rosji to ja się bardzo cieszę.
pantelej napisal(a): Widać tu jak drogo kosztuje wojna konwencjonalna. Działalność agentualna, terorystyczna itp. przez dziesięć lat kosztuje mniej niż dzień ( góra kilka dni, bo pewnie kwoty przeznaczone na to były większe) działań zbrojnych.
Czy konie mnie słyszą!? Znaczy polscy politycy.
Nie, to nie my, To nie do nas, my tak nie. My stajemy z otwartą przyłbicą. Nie kombinujemy, jak coś nam nie pasuje to wojna (ale rzadko aż tak coś nam nie pasuje). Nie robimy podchodów, nie wykonujemy działań prewencyjnych, nie mieszamy. A jak czujemy potrzebę walki to stajemy przeciwko całemu światu, nawet jeżeli sprawa jest przegrana. I mamy zginąć, fak it. Jesteśmy ludem duszy, spontaniczności i prawdy. W swojej naturze nie potrzebujemy kombinowania i spisków.
Naszym problemem jest fakt, że nie akceptujemy swojej natury, gdyż rozum nam mówi, że to się nam nie opłaca. Dlatego walka z wewnętrznym Zychowiczem jest u każdego z nas. Mamy kompleks bycia frajerami, albo jakieś takie poczucie że mogło być lepiej w naszej historii. Może tak, może nie, ja uważam, że nasza natura jest piękna. Nie wiem czy dla świata, rucham to jak nas oceniają, dla mnie, dla nas - jest piękna. I daje historyczną siłę, może zawsze będziemy upadać, nigdy nie wygramy ostatecznie, ale przetrwamy wszystkich, a do tego ze wspaniałą legendą.
Nie tylko kompleks bycia frajerem, czujemy wewnątrz że to jest słuszne, że tak należy postępować, jesteśmy genetycznymi chrześcijanami a świat nie. Dodatkowo to co Dukaj powiedział - mamy świadomość że nasza historia pełna jest bardzo mało prawdopodobnych wydarzeń, pozytywnych (jak i negatywnych, chociaż pozytywnych chyba więcej ?)
Nie wierzmy w mity, które wymyślili nasi wrogowie w wiadomym celu - pierdołami łatwiej się rządzi a jak swą pierdołowatość nazwą szlachetnością to już w ogóle. Polacy przez cała historię byli przewrotni, wyrachowani i okrutni. Są dzielni w boju ale zmyślny podstęp cenią wyżej niż bohaterstwo - pisał Ibrahim ibn Jakub w pierwszej relacji o Polakach. Osobisty lekarz Ulryka von Jungingena i jego pokojowiec byli na żołdzie Jagiełły. Sobieski miał najmocniejszą siatkę szpiegów w Europie, zresztą dzięki nim udał się pod Wiedeń, kiedy wykrył francuski spisek mający na celu obalenie go. Podczas wojny z Sowietami Piłsudski miał na biurku rozkazy sowieckich dowódców wcześniej niż moskiewscy żołnierze. O Enigmie i Muszkieterach wszyscy słyszeli.
Nie tylko kompleks bycia frajerem, czujemy wewnątrz że to jest słuszne, że tak należy postępować, jesteśmy genetycznymi chrześcijanami a świat nie. Dodatkowo to co Dukaj powiedział - mamy świadomość że nasza historia pełna jest bardzo mało prawdopodobnych wydarzeń, pozytywnych (jak i negatywnych, chociaż pozytywnych chyba więcej ?)
Mnie bardzo podbudowała sytuacja z Michniewiczem. Ten zwykły Polak, Janusz, pokazał wtedy - oooo nie - wypierdalać, nie chcę tak, nie muszę wygrywać. Chcę być jakiś, chcę walczyć, chcę grać w grę taką jaką ona jest, nawet jeżeli mam przegrać, półśrodki mnie nie interesują. Jednak nasza dusza nie umarła.
Przemko napisal(a): Ale to są uczciwe sposoby, to nie to samo co korumpowanie.
Ale kompletnie stojące w sprzeczności z naszą mentalnością. Z perspektywy oceniam, że to co zrobił Michniewicz było po prostu obrzydliwe, małe, beznadziejne ...
los napisal(a): Nie wierzmy w mity, które wymyślili nasi wrogowie w wiadomym celu - pierdołami łatwiej się rządzi a jak swą pierdołowatość nazwą szlachetnością to już w ogóle. Polacy przez cała historię byli przewrotni, wyrachowani i okrutni. Są dzielni w boju ale zmyślny podstęp cenią wyżej niż bohaterstwo - pisał Ibrahim ibn Jakub w pierwszej relacji o Polakach. Osobisty lekarz Ulryka von Jungingena i jego pokojowiec byli na żołdzie Jagiełły. Sobieski miał najmocniejszą siatkę szpiegów w Europie, zresztą dzięki nim udał się pod Wiedeń, kiedy wykrył francuski spisek mający na celu obalenie go. Podczas wojny z Sowietami Piłsudski miał na biurku rozkazy sowieckich dowódców wcześniej niż moskiewscy żołnierze. O Enigmie i Muszkieterach wszyscy słyszeli.
Oczywiście, wyrachowanie, cynizm być musi, w pewnych elementach, w pewnych sytuacjach, okolicznościach, odnośnie niektórych ludzi ..
Ale generalnie - nie ! Tak, przyszliśmy na świat na to żeby grać wg zasad. Tak, jesteśmy prostolinijni, każdym swoim gestem pokazujemy jacy jesteśmy i co nam w głowach siedzi. Tak, jeżeli coś wiemy - dzielimy się z ludźmi, żeby wzrastali. Czy jest coś trudniejszego ? Nie. Ale nas interesują tylko ambitne i niemożliwe rzeczy, po to tu jesteśmy, prawda ?
JORGE napisal(a): Oczywiście, wyrachowanie, cynizm być musi, w pewnych elementach, w pewnych sytuacjach, okolicznościach, odnośnie niektórych ludzi ..
Wrogów. Jeśli uznajemy za właściwe odrąbanie komuś głowy czy kończyny toporem, to uznajemy za właściwe włożenie mu nóg do ogniska, by go skłonić do przekazania nam pożytecznych informacji.
Kolejna cecha Polaków - zdrowy rozsądek. Trzymanie się rzeczy oczywistych a nie wydumanych doktryn.
JORGE napisal(a): Oczywiście, wyrachowanie, cynizm być musi, w pewnych elementach, w pewnych sytuacjach, okolicznościach, odnośnie niektórych ludzi ..
Wrogów. Jeśli uznajemy za właściwe odrąbanie komuś głowy czy kończyny toporem, to uznajemy za właściwe włożenie mu nóg do ogniska, by go skłonić do przekazania nam pożytecznych informacji.
Kolejna cecha Polaków - zdrowy rozsądek. Trzymanie się rzeczy oczywistych a nie wydumanych doktryn.
Dlatego bronię PiSu, Kurskiego itp. Robią za mnie robotę, a ja mogę sobie pozostać w pewnym micie. Ale ok, czasami może nie być 100% cukru cukrze, tendencja jednak musi pozostać. Bo tacy jesteśmy. I, przynajmniej ja, nie chcę się zmieniać.
JORGE napisal(a): Dlatego bronię PiSu, Kurskiego itp. Robią za mnie robotę, a ja mogę sobie pozostać w pewnym micie.
Ten mit jest trucizną.
To już drugi mit, gdzie kompletnie się nie zgadzam. Pierwszy był o popularyzacji wiedzy.
Problem w tym, że ja piszę o sobie. Tak, chcę grać wg zasad i brzydzę się brudną grą, tanimi sztuczkami, kombinowaniem. Pewnych rzeczy nie robię. I tu nawet nie chodzi o moralność, a o szacunek. Dla mnie wygrana poza regułami budzi obrzydzenie, wcale mnie nie cieszy. Frajerzy, nie potrafią wygrać w walce to wsadzają nóż w serce podczas snu. Albo Niemcy, taki niby wielki przemysł, a z żenujący sposób próbowali ugrać przewagi tanią energią, zdobytą równie żałosną metodą. Bo są słabi, oni są po prostu słabi, to jest dowód. A takie metody ich jeszcze bardziej osłabiają, uciekają od meritum, a ono ich w końcu dogoni. Zawsze tak jest, dlatego nie warto.
A sprawa druga ? Mam wewnętrzne przekonanie, obowiązek wręcz, że jeżeli coś wiem to powinienem się podzielić z innym człowiekiem. Żebyśmy wspólnie wzrastali. Powołaniem naszym jest wręcz to, żebyśmy pomagali jedni drugim zrozumieć, uwierzyć, prawidłowo ocenić. I nie uważam, żeby rozróżniać, nie potrafię nawet, a może i nie powinienem, dla kogo ta wiedza, a komu nie.
I teraz pytanie, czy to jak tak mam, czy mogę rozciągnąć to trochę na naszą zbiorowość. Póki co uważam, że tak, w głębi duszy jesteśmy podobni. No i tu, mały szoczek, w tych aspektach bliżej do lemingów niż ludzi prawicy. Oni, kiedy kombinują to ze słabości, zdają sobie sprawę, że to nie tak. Ludzie prawicy robią pewne sprawy z wyniku głębokich przemyśleń czy ideologii. Świadomie wychodzą poza zbiór typowej Polskości, nie zgadzając się z nią.
JORGE napisal(a): Dla mnie wygrana poza regułami budzi obrzydzenie, wcale mnie nie cieszy.
Reguła walki ze złem absolutnym (a z takim niestety mamy do czynienia) jest jedna - wygrać. Każde posunięcie jest szlachetne, jeśli prowadzi do zwycięstwa. Znowu powołam się na arcypolską zasadę: zdrowy rozsądek.
Honor rycerski miał sens w zachodniej Europie, gdzie o nieważny skrawek Flandrii walczyli przez stulecia książęta von Scheissenstein mający na sztandarach złoto na błękitnym tle z hrabiami des Merdres walczącymi pod srebrem na tle szkarłatu. Dla mieszkańców Flandrii i nikogo innego nie miało najmniejszego znaczenia kto wygra. Polska przez stulecia broniła istnienia Ojropy przed naporem barbarii, jej przegrana to byłby koniec wszystkiego. Nadal tak jest.
JORGE napisal(a): Dla mnie wygrana poza regułami budzi obrzydzenie, wcale mnie nie cieszy.
Reguła walki ze złem absolutnym (a z takim niestety mamy do czynienia) jest jedna - wygrać.
Moje doświadczenie życiowe pokazuje, że nigdy nie dało się ostatecznie wygrać jeżeli nie było 100% koncentracji na meritum. Każda droga na skróty, każde stworzenie sobie krótkotrwałych przewag, w wyniku jakichś patentów, nic nie dawały, a wręcz szkodziły, bo miała miejsce dekoncentracja. albo mylne przekonanie o wygrywaniu (i olaniu meritum). Dodatkowo następował spadek motywacji, bo ludzkie czyny muszą iść w parze z przekonaniami, oszukiwać się można tylko przez chwilę. A jeżeli to moje doświadczenie połączyć z czymś o niebo większym i prawdziwym, czyli wnioskami z chrześcijaństwa, mądrością Wielkiej Księgi, to dlaczego mamy nie rozciągać tego na cechy ogólnonarodowe, działanie polityczne, nawet walkę ze złem ?
Tak, mamy wygrać, w ramach gry nie z tego świata i wg mnie tylko tak.
Być może. Pozostaje tylko jedno pytanie: ile z naszej szlachetności to przebrana gnuśność? Ja dam taką odpowiedź: 100%. Teraz udowodnij, że nie mam racji.
Komentarz
@guyverhofstadt
"If the German Chancellor is incapable of taking the right decisions, Poland must now lead a coalition of the willing to send the heavy tanks that Ukraine needs! "
; ]
Widać tu jak drogo kosztuje wojna konwencjonalna. Działalność agentualna, terorystyczna itp. przez dziesięć lat kosztuje mniej niż dzień ( góra kilka dni, bo pewnie kwoty przeznaczone na to były większe) działań zbrojnych.
Generalnie to fajnie wygląda, jak ktoś mówi, że mocarstwo atomowe nie może przegrać kolonialnej wojny konwencjonalnej, to ja się pytam, czy to oznacza, że USA wygrało w Korei i Wietnamie?
- ginie 90% więźniów;
- tych co są na froncie, nie trzeba utrzymywać w więzieniu;
- zużywają zasoby SZU;
- czasem nawet odniosą jakiś sukces;
Drobny minus, to wyprodukowanie dodatkowych psychopatów i to dość agresywnych, bo jednak trochę z nich przeżyje.
Coś podobnego zrobił 400 lat temu Zygmunt Waza na potrzeby wojen moskiewskich. Po powrocie do kraju lisowczycy na szczęście od zostali wysłani na Zachód, Niemcy byli tak mili, że zrobili sobie wojnę 30-letnią, ale mimo to Radomsko ucierpiało. Tym razem może to być Moskwa.
Naszym problemem jest fakt, że nie akceptujemy swojej natury, gdyż rozum nam mówi, że to się nam nie opłaca. Dlatego walka z wewnętrznym Zychowiczem jest u każdego z nas. Mamy kompleks bycia frajerami, albo jakieś takie poczucie że mogło być lepiej w naszej historii. Może tak, może nie, ja uważam, że nasza natura jest piękna. Nie wiem czy dla świata, rucham to jak nas oceniają, dla mnie, dla nas - jest piękna. I daje historyczną siłę, może zawsze będziemy upadać, nigdy nie wygramy ostatecznie, ale przetrwamy wszystkich, a do tego ze wspaniałą legendą.
Nie tylko kompleks bycia frajerem, czujemy wewnątrz że to jest słuszne, że tak należy postępować, jesteśmy genetycznymi chrześcijanami a świat nie. Dodatkowo to co Dukaj powiedział - mamy świadomość że nasza historia pełna jest bardzo mało prawdopodobnych wydarzeń, pozytywnych (jak i negatywnych, chociaż pozytywnych chyba więcej ?)
https://mobile.twitter.com/RALee85/status/1616639918108819457
Ale generalnie - nie ! Tak, przyszliśmy na świat na to żeby grać wg zasad. Tak, jesteśmy prostolinijni, każdym swoim gestem pokazujemy jacy jesteśmy i co nam w głowach siedzi. Tak, jeżeli coś wiemy - dzielimy się z ludźmi, żeby wzrastali. Czy jest coś trudniejszego ? Nie. Ale nas interesują tylko ambitne i niemożliwe rzeczy, po to tu jesteśmy, prawda ?
Kolejna cecha Polaków - zdrowy rozsądek. Trzymanie się rzeczy oczywistych a nie wydumanych doktryn.
Problem w tym, że ja piszę o sobie. Tak, chcę grać wg zasad i brzydzę się brudną grą, tanimi sztuczkami, kombinowaniem. Pewnych rzeczy nie robię. I tu nawet nie chodzi o moralność, a o szacunek. Dla mnie wygrana poza regułami budzi obrzydzenie, wcale mnie nie cieszy. Frajerzy, nie potrafią wygrać w walce to wsadzają nóż w serce podczas snu. Albo Niemcy, taki niby wielki przemysł, a z żenujący sposób próbowali ugrać przewagi tanią energią, zdobytą równie żałosną metodą. Bo są słabi, oni są po prostu słabi, to jest dowód. A takie metody ich jeszcze bardziej osłabiają, uciekają od meritum, a ono ich w końcu dogoni. Zawsze tak jest, dlatego nie warto.
A sprawa druga ? Mam wewnętrzne przekonanie, obowiązek wręcz, że jeżeli coś wiem to powinienem się podzielić z innym człowiekiem. Żebyśmy wspólnie wzrastali. Powołaniem naszym jest wręcz to, żebyśmy pomagali jedni drugim zrozumieć, uwierzyć, prawidłowo ocenić. I nie uważam, żeby rozróżniać, nie potrafię nawet, a może i nie powinienem, dla kogo ta wiedza, a komu nie.
I teraz pytanie, czy to jak tak mam, czy mogę rozciągnąć to trochę na naszą zbiorowość. Póki co uważam, że tak, w głębi duszy jesteśmy podobni. No i tu, mały szoczek, w tych aspektach bliżej do lemingów niż ludzi prawicy. Oni, kiedy kombinują to ze słabości, zdają sobie sprawę, że to nie tak. Ludzie prawicy robią pewne sprawy z wyniku głębokich przemyśleń czy ideologii. Świadomie wychodzą poza zbiór typowej Polskości, nie zgadzając się z nią.
Honor rycerski miał sens w zachodniej Europie, gdzie o nieważny skrawek Flandrii walczyli przez stulecia książęta von Scheissenstein mający na sztandarach złoto na błękitnym tle z hrabiami des Merdres walczącymi pod srebrem na tle szkarłatu. Dla mieszkańców Flandrii i nikogo innego nie miało najmniejszego znaczenia kto wygra. Polska przez stulecia broniła istnienia Ojropy przed naporem barbarii, jej przegrana to byłby koniec wszystkiego. Nadal tak jest.
Tak, mamy wygrać, w ramach gry nie z tego świata i wg mnie tylko tak.