1. Mecze kadry - nigdy więcej na tzw. narodowym w Warszawie. Dziś różnica objawiła się jak tylko mogła.
2. Już wiem, co czuł red. Zarzeczny po wygranej z niemcami kilka lat temu. Moi niemcy to Szwecja - mdła ekipa okradająca z marzeń, ogrywająca każdorazowo Polskę, odkąd pamiętam, czasem w upokarzających rozmiarach.
3. Szwedzi dziś w cementowych bucikach. Fizycznie jakoś słabo (przynajmniej z perspektywy telewizora). Albo zajechani po Czechach, albo jakby część nie grała regularnie w klubach.
Ale Szwedzi normalnie to dość solidna ekipa. Na ostatnim euro w 90 minutach nikt z nimi nie wygrał, oprócz Polski (tracącej wtedy 3) nikt im nie strzelił bramki w regulaminowym czasie. W poprzednich eliminacjach wyeliminowali Włochów. Zagrali bardzo porządny mundial, odpadli z Anglią w 1/4, w eliminacjach teraz wygrali z Hiszpanią. A czemu byli w barażach? Bo przegrywali na wyjazdach - z Grecją, Hiszpanią i Gruzją. Tej ostatniej statystyki przyznam nie znałem przed meczem, a to sporo jednak mówi.
Tak, z solidnością kojarzyli się zawsze. Wydawali się też mentalnie jacyś zimni i nieprzemakalni. Porażki na wyjazdach pokazują, że są rysy na tym wyobrażeniu. Ale do tego stopnia, że będą biegać w brązowych gaciach przez niekrótki czas po 2-0 trudno było nawet marzyć.
trep napisal(a): Państwo PiS. Polka (w dodatku Ełkaesianka) Miss World. Polska nr 1 w tenisie. Polska na Mundialu.
Polska w ofensywie dyplomatycznej. Polska odchodząca od ruskiego gazu, ropy, węgla. Polska jako udziałowiec Via Baltica. Polska, z której Ukraina kopiuje WOT praktycznie 1:1 i odnosi sukcesy. Ech, długo by wymieniać.
Też trzeba sobie w końcu powiedzieć - Polska jest ostatnio świetna z przodu. Anglicy przez 2021 r. w meczach o punkty stracili 5 goli, z czego 2 z Polską i to były jedyne gole "z gry", reszta to karny z Węgrami, wolny z Danią i rożny z Włochami. Szwecja na Euro straciła łącznie 4 gole, z tego 2 od Polski. Od wielu meczów, nawet jak przegrywaliśmy i remisowaliśmy za Sousy, nie było 0 z przodu. Oby teraz częściej było 0 z tyłu, bo tego za Sousy bardzo brakowało, a wcześniej często zdarzały się jakieś głupie wtopy w meczach otwarcia.
Ja wiem od kogo Wy jesteście, od Sarkazma. Pytam się bo niektorzy mają dobrą piłkarską pamięć, ja kibicem jestem niedzielnym (wtorkowym). Nawałka - zaczynał od murowania bramki Brzęczek - kontynuował Sousa - kazał atakować Michniewicz - wygrał i awansował
Mam to gdzieś na forum napisane, że mi się ofensywność za Sousy podobała, choć statystykami wyników nie zachwycał.
@Kuba_ - to prawda że Sousa powtarzał o grze do przodu i grał do przodu. Świetnie, tylko mieliśmy padakę z tyłu i potrafiliśmy tracić bramki z mało utytułowanymi rywalami. A w zasadzie to z prawie każdym.
Z Węgrami w dwumeczu straciliśmy PIĘĆ goli. Czyste konto zachowaliśmy wyłącznie z Andorą, Albanią i San Marino - z każdym z nich po JEDNYM meczu (w drugim traciliśmy po golu). Ok, Albanię mogę odpuścić, bo to dobry przeciwnik, ale sorry - obraz w obronie jest paskudny. PA-SKU-DNY. Na turnieju stracone sześć goli też nie jest powodem do chwały - dwa ze Słowacją i trzy ze Szwecją to odrobinę za dużo. A w zasadzie nie tylko odrobinę.
trep napisal(a): Państwo PiS. Polka (w dodatku Ełkaesianka) Miss World. Polska nr 1 w tenisie. Polska na Mundialu.
Polska w ofensywie dyplomatycznej. Polska odchodząca od ruskiego gazu, ropy, węgla. Polska jako udziałowiec Via Baltica. Polska, z której Ukraina kopiuje WOT praktycznie 1:1 i odnosi sukcesy. Ech, długo by wymieniać.
Lewandowski - najlepszy piłkarz świata. Zaksa - mistrz Champions League ub. roku. Polska drużyna w finale Champions League tego roku.
Każdą sensowną drużynę, a reprezentację to nawet jeszcze bardziej, trzeba zacząć od solidnej obrony. Jak ktoś tego nie rozumie, to nie wygrywa. Problemem Sousy było to, że był atak kosztem obrony, a nie tędy droga. Nawet Barcelona sprzed powiedzmy 10 lat, która laikowi wydawała się ultra-ofensywna, też zaczynała od obrony. Tyle że tam polegało to na tym, że jak przetrzymujesz piłkę przez 70% czasu gry i to na połowie rywala, to rywal ma bardzo mało czasu, żeby zaatakować Twoją bramkę, efektywnie 2-3 akcje na mecz. Grając reprezentacją z takimi graczami jak Polska nie jesteś w stanie tego osiągnąć, więc musisz bronić się w bardziej tradycyjny sposób, a tego Sousa unikał.
Posiadanie piłki, w przegranym mamy 61%, w wygranym 42% Podań, w przegranym mamy 396 i 78% celnych (Szwedzi 136), w wygranym tylko 209 i 74% celnych (Szwedzi 369) Total "attempts" w przegranym było tego 18, w wygranym 12 (Szwedzi w obu 12) W przegranym Olson wybronił 6 strzałów, w wygranym 5, Szczęsny w wygranym 6 strzałów, w przegranym 1 (jeden!!!) Strzałów celnych w przegranym mieliśmy 6 (Szwecja też 6), w wygranym 8 (mimo mniejszego posiadania i mniejszej liczby podań!), a Szwecja 4 (z tego 3 zakończone golem).
Wniosek jest taki, że za Sousy Polska wykonywała mnóstwo pracy w ataku, ale zupełnie nieefektywnej, przełożyło się to 1 więcej obronę Olsona i ani jednego gola więcej. Za to obrona była kompletnie dziurawa, nasi albo nie uważali (pierwszy gol), albo Szwedzi w wyniku naszego pseudo-ataku mieli za dużo miejsca (drugi i trzeci), albo w sumie jedno i drugie (drugi). W efekcie na 4 celne strzały Szwedów straciliśmy 3 gole. Jak chodzi znowu o gole Polski to w pierwszym meczu z całego tego oblężenia był jeden gol (drugi), bo pierwszy poszedł po znakomitej kontrze.
Wiem, że były inne warunki, że musieliśmy gonić wynik od pierwszej minuty, a od drugiej minuty efektywnie dwubramkową stratę, w pewnym momencie nawet trzybramkową, ale temu też drużyna Sousy była sama winna.
Czyli ani z Senegalem, ani z Japonią (oba w naszym koszyku), ani z Kolumbią (odpadła w eliminacjach) nie zagramy. Z pierwszego koszyka najsłabszy jest teoretycznie Katar. Ale to gospodarz, któremu mogą pomagać ściany. Jak widać było możemy spokojnie remisować z Anglią czy Hiszpanią, to możemy i z Belgią czy Portugalią. A może i wygrać. Wg mnie najtrudniejszym przeciwnikiem tu pozostają Francja i Hiszpania, najłatwiejszym chyba jednak Portugalia (oprócz Kataru), nie podejmuję się oceny Brazylii i Argentyny, bo dawno ich nie widziałem. Z drugiego - najłatwiejsze są Chorwacja i Urugwaj, bo to drużyny, które "opadają", najlepsze pokolenie było 5 albo i 10 lat temu, teraz najlepsi gracze mają po 30 i to grubo. Najtrudniejsza jest Holandia i Dania. Z czwartego - to już obojętnie, to mają być drużyny dla nas do ogrania.
No i takie zastrzeżenie, nie może być 3 zespołów z UEFY ani 2 z żadnej innej federacji, czyli jak wylosują nas z Portugalią, to z drugiego dostaniemy USA / Meksyk / Urugwaj. A ponieważ losuje się od pierwszego koszyka to chyba (nie chce mi się tego przeliczać) jest bardziej prawdopodobne, że trafimy do grupy z dwoma drużynami spoza Europy, czyli Brazylia / Argentyna + Meksyk / USA w wariancie pesymistycznym i Katar + Urugwaj / USA / Meksyk w optymistycznym. Natomiast szansa, że trafimy jednocześnie na Francję / Hiszpanię i Danię / Holandię jest dokładnie zerowa.
Natomiast mnie to w sumie cieszy ten 3. koszyk, bo gdyby znowu był 1. koszyk, na papierze łatwa (a faktycznie trudna) grupa, to znowu byłyby wybujałe oczekiwania i niepotrzebna presja.
trep napisal(a): Państwo PiS. Polka (w dodatku Ełkaesianka) Miss World. Polska nr 1 w tenisie. Polska na Mundialu. Polskaaa. Polskaaaaaa. Polskaaaaaaaaaaa!
Nobel by się jeszcze przydał. Jagby co, mam kilku kandydatów.
trep napisal(a): Państwo PiS. Polka (w dodatku Ełkaesianka) Miss World. Polska nr 1 w tenisie. Polska na Mundialu. Polskaaa. Polskaaaaaa. Polskaaaaaaaaaaa!
Nobel by się jeszcze przydał. Jagby co, mam kilku kandydatów.
Kulisy meczu zwykle nie są aż tak interesujące, ale wkleję, bo jest tu kilka ważnych informacji:
Po pierwsze bardzo mi się podobało jak Czesław Michniewicz spokojnie, merytorycznie przygotowywał drużynę do meczu i zakończył słowami: "spokojnie, to tylko piłka nożna, ludzie mają większe problemy". No właśnie, święta prawda.
Druga sprawa - kompletnie nie widać by między Michniewiczem a Lewym czy kimkolwiek innym były jakieś kwasy. Może były, ale już ich nie ma. Może wrócą, zobaczymy - ale póki co widać że drużyna jest za trenerem. I bardzo dobrze, o to chodzi.
I po trzecie - dystans Michniewicza. "W PZPNie jest taki zwyczaj, że jeden trener wywalcza awans a inny jedzie na turniej" - powiedział wzbudzając salwy śmiechu w drużynie. - "Ale kto wie, może zobaczymy się w czerwcu".
Fajnie jest, oby tak dalej, i oby się nie spinać tym turniejem. Nic tak naprawdę nie musimy - jeśli się sami nie postawimy pod ścianą to będzie dobrze.
Sarmata1.2 napisal(a): No Piątek już krzyczał że wygramy ten mundial
Takie tam gadanie na fali euforii, nikt tego poważnie nie traktuje. Natomiast jednej ważnej rzeczy nie napisałem wyżej, ale sobie przypomniałem: Michniewicz: "gramy panowie prostą piłkę, piłka nożna to jest prosta gra".
Noż kur...wa wreszcie. Oby to był pierwszy trener, który nie przekombinował przed turniejem. Wyluzowana, nie przekombinowana Polska może sprawić olbrzymie kłopoty każdemu przeciwnikowi.
I gramy nie latem, a w listopadzie - ok, szczyt naszej formy to zwykle październik, ale imho powinno być i tak lepiej niż w czerwcu/lipcu.
Komentarz
Podziękował.
Niektóre z kibiców pracują i jakoś czasu nie było.
2. Już wiem, co czuł red. Zarzeczny po wygranej z niemcami kilka lat temu. Moi niemcy to Szwecja - mdła ekipa okradająca z marzeń, ogrywająca każdorazowo Polskę, odkąd pamiętam, czasem w upokarzających rozmiarach.
3. Szwedzi dziś w cementowych bucikach. Fizycznie jakoś słabo (przynajmniej z perspektywy telewizora). Albo zajechani po Czechach, albo jakby część nie grała regularnie w klubach.
Ale Szwedzi normalnie to dość solidna ekipa. Na ostatnim euro w 90 minutach nikt z nimi nie wygrał, oprócz Polski (tracącej wtedy 3) nikt im nie strzelił bramki w regulaminowym czasie. W poprzednich eliminacjach wyeliminowali Włochów. Zagrali bardzo porządny mundial, odpadli z Anglią w 1/4, w eliminacjach teraz wygrali z Hiszpanią. A czemu byli w barażach? Bo przegrywali na wyjazdach - z Grecją, Hiszpanią i Gruzją. Tej ostatniej statystyki przyznam nie znałem przed meczem, a to sporo jednak mówi.
Ech, długo by wymieniać.
Aby wygrać należy strzelić bramkę, najlepiej bramkarzowi drużyny przeciwnej
Nawałka - zaczynał od murowania bramki
Brzęczek - kontynuował
Sousa - kazał atakować
Michniewicz - wygrał i awansował
Mam to gdzieś na forum napisane, że mi się ofensywność za Sousy podobała, choć statystykami wyników nie zachwycał.
Z Węgrami w dwumeczu straciliśmy PIĘĆ goli. Czyste konto zachowaliśmy wyłącznie z Andorą, Albanią i San Marino - z każdym z nich po JEDNYM meczu (w drugim traciliśmy po golu). Ok, Albanię mogę odpuścić, bo to dobry przeciwnik, ale sorry - obraz w obronie jest paskudny. PA-SKU-DNY.
Na turnieju stracone sześć goli też nie jest powodem do chwały - dwa ze Słowacją i trzy ze Szwecją to odrobinę za dużo. A w zasadzie nie tylko odrobinę.
I jeszcze jedno. Szymański.
Zaksa - mistrz Champions League ub. roku.
Polska drużyna w finale Champions League tego roku.
Każdą sensowną drużynę, a reprezentację to nawet jeszcze bardziej, trzeba zacząć od solidnej obrony. Jak ktoś tego nie rozumie, to nie wygrywa. Problemem Sousy było to, że był atak kosztem obrony, a nie tędy droga.
Nawet Barcelona sprzed powiedzmy 10 lat, która laikowi wydawała się ultra-ofensywna, też zaczynała od obrony. Tyle że tam polegało to na tym, że jak przetrzymujesz piłkę przez 70% czasu gry i to na połowie rywala, to rywal ma bardzo mało czasu, żeby zaatakować Twoją bramkę, efektywnie 2-3 akcje na mecz. Grając reprezentacją z takimi graczami jak Polska nie jesteś w stanie tego osiągnąć, więc musisz bronić się w bardziej tradycyjny sposób, a tego Sousa unikał.
Ponieważ w meczach o punkty mamy u Michniewicza tylko ze Szwecją, a u Sousy też jest mecz o punkty ze Szwecją, w odstępie 9 miesięcy, to jest świetna okazja do porównań, jedziemy:
https://www.uefa.com/uefaeuro-2020/match/2024474--sweden-vs-poland/statistics/
https://www.uefa.com/european-qualifiers/match/2033894--poland-vs-sweden/statistics/
Posiadanie piłki, w przegranym mamy 61%, w wygranym 42%
Podań, w przegranym mamy 396 i 78% celnych (Szwedzi 136), w wygranym tylko 209 i 74% celnych (Szwedzi 369)
Total "attempts" w przegranym było tego 18, w wygranym 12 (Szwedzi w obu 12)
W przegranym Olson wybronił 6 strzałów, w wygranym 5, Szczęsny w wygranym 6 strzałów, w przegranym 1 (jeden!!!)
Strzałów celnych w przegranym mieliśmy 6 (Szwecja też 6), w wygranym 8 (mimo mniejszego posiadania i mniejszej liczby podań!), a Szwecja 4 (z tego 3 zakończone golem).
Wniosek jest taki, że za Sousy Polska wykonywała mnóstwo pracy w ataku, ale zupełnie nieefektywnej, przełożyło się to 1 więcej obronę Olsona i ani jednego gola więcej. Za to obrona była kompletnie dziurawa, nasi albo nie uważali (pierwszy gol), albo Szwedzi w wyniku naszego pseudo-ataku mieli za dużo miejsca (drugi i trzeci), albo w sumie jedno i drugie (drugi). W efekcie na 4 celne strzały Szwedów straciliśmy 3 gole. Jak chodzi znowu o gole Polski to w pierwszym meczu z całego tego oblężenia był jeden gol (drugi), bo pierwszy poszedł po znakomitej kontrze.
Wiem, że były inne warunki, że musieliśmy gonić wynik od pierwszej minuty, a od drugiej minuty efektywnie dwubramkową stratę, w pewnym momencie nawet trzybramkową, ale temu też drużyna Sousy była sama winna.
https://en.wikipedia.org/wiki/2022_FIFA_World_Cup#Draw_and_schedule
Czyli ani z Senegalem, ani z Japonią (oba w naszym koszyku), ani z Kolumbią (odpadła w eliminacjach) nie zagramy.
Z pierwszego koszyka najsłabszy jest teoretycznie Katar. Ale to gospodarz, któremu mogą pomagać ściany. Jak widać było możemy spokojnie remisować z Anglią czy Hiszpanią, to możemy i z Belgią czy Portugalią. A może i wygrać. Wg mnie najtrudniejszym przeciwnikiem tu pozostają Francja i Hiszpania, najłatwiejszym chyba jednak Portugalia (oprócz Kataru), nie podejmuję się oceny Brazylii i Argentyny, bo dawno ich nie widziałem.
Z drugiego - najłatwiejsze są Chorwacja i Urugwaj, bo to drużyny, które "opadają", najlepsze pokolenie było 5 albo i 10 lat temu, teraz najlepsi gracze mają po 30 i to grubo. Najtrudniejsza jest Holandia i Dania.
Z czwartego - to już obojętnie, to mają być drużyny dla nas do ogrania.
No i takie zastrzeżenie, nie może być 3 zespołów z UEFY ani 2 z żadnej innej federacji, czyli jak wylosują nas z Portugalią, to z drugiego dostaniemy USA / Meksyk / Urugwaj. A ponieważ losuje się od pierwszego koszyka to chyba (nie chce mi się tego przeliczać) jest bardziej prawdopodobne, że trafimy do grupy z dwoma drużynami spoza Europy, czyli Brazylia / Argentyna + Meksyk / USA w wariancie pesymistycznym i Katar + Urugwaj / USA / Meksyk w optymistycznym. Natomiast szansa, że trafimy jednocześnie na Francję / Hiszpanię i Danię / Holandię jest dokładnie zerowa.
Natomiast mnie to w sumie cieszy ten 3. koszyk, bo gdyby znowu był 1. koszyk, na papierze łatwa (a faktycznie trudna) grupa, to znowu byłyby wybujałe oczekiwania i niepotrzebna presja.
Co prawda artystka z antypisu, ale jak wiadomo, najlepsza sztuka rodzi się z cierpień i prześladowań
A Nobel owszem, przydałby się, ale może nie z literatury pliz.
nie marudzić! brać, jak dają
Po pierwsze bardzo mi się podobało jak Czesław Michniewicz spokojnie, merytorycznie przygotowywał drużynę do meczu i zakończył słowami: "spokojnie, to tylko piłka nożna, ludzie mają większe problemy". No właśnie, święta prawda.
Druga sprawa - kompletnie nie widać by między Michniewiczem a Lewym czy kimkolwiek innym były jakieś kwasy. Może były, ale już ich nie ma. Może wrócą, zobaczymy - ale póki co widać że drużyna jest za trenerem. I bardzo dobrze, o to chodzi.
I po trzecie - dystans Michniewicza. "W PZPNie jest taki zwyczaj, że jeden trener wywalcza awans a inny jedzie na turniej" - powiedział wzbudzając salwy śmiechu w drużynie. - "Ale kto wie, może zobaczymy się w czerwcu".
Fajnie jest, oby tak dalej, i oby się nie spinać tym turniejem. Nic tak naprawdę nie musimy - jeśli się sami nie postawimy pod ścianą to będzie dobrze.
Noż kur...wa wreszcie. Oby to był pierwszy trener, który nie przekombinował przed turniejem. Wyluzowana, nie przekombinowana Polska może sprawić olbrzymie kłopoty każdemu przeciwnikowi.
I gramy nie latem, a w listopadzie - ok, szczyt naszej formy to zwykle październik, ale imho powinno być i tak lepiej niż w czerwcu/lipcu.