Skip to content

Legia v. Ktoś tam skądś - JORGE proszony o komentarz

13233353738235

Komentarz

  • Tfu, tfu. Przez lewe ramie i w niemalowane puk, puk, puk.
    ;)
  • edytowano October 2017
    TecumSeh napisal(a):
    A weź pan. Jakby to wyglądało w ogóle?
    Remis wyglądałby niefajnie, a pan mi tu z porażką wyłazisz. A kysz.
    Nawałka ma tendencję do gry extremalnie kunktatorskiej. To daje być może efekty we Włoszech, lecz poza Italią już niekoniecznie.Nawet Niemcy tak nie grają.
  • Nie wiem czy to Nawałka - ogólnie Polska tak gra, że jak wygrywa 2 golami, to nie stara się o kolejne. Chyba że przeciwnik jest bardzo słaby.
    Co ciekawe w ręcznej jest podobnie.
  • Ogromny sukces, ale muszę wrzucić odrobinę dziegciu. Jednak trochę zmarnowane pokolenie piłkarzy. Gdyby nie Euro organizowane u nas to byśmy mieli znowu paroletni rozbrat z wielki i imprezami. Dopiero Nawałka to wszystko poukładał. Najwięcej złego zrobił Smuda. On zabił wiarę w reprezentację.

    Ta reprezentacja ma przed sobą 2 imprezy (4 lata). Później będzie zmiana, bardzo możliwe że na jakiś czas popadniemy znowu w marazm, bo nie widać zbyt wielu młodych z potencjałem Lewego.
  • Nie no heloł. Dzisiejszy Zieliński to był wschodzący geńjusz!
  • edytowano October 2017
    @JORGE - Ostatnie zdanie słyszę po wielekroć i sie nie zgadzam.
    Widać widać - Lewy w wieku Milika nie interesował nikogo. Ja wierzę że się Milik pozbiera i poukłada i będzie egzekutorem na miarę Lewego. Potencjał ma.
    W tej kadrze gra sporo młodych chłopaków, z ktorych Milik i Zieliński to filary. A naprawdę optymalny wiek dla piłkarza to 27-30 lat a nie 23 jak Zieliński z Milikiem.
    Drugiego Małysza też miało już nie być, no i nie było - ale to Stoch, nie Małysz zdobył złoto na igrzyskach. Więc nawet jak Milik nie będzie tak dobry jak Lewy, możliwe że to właśnie on zdobędzie medal na dużej imprezie.

    My mamy kadrę chłopaków zdolnych, ambitnych, mających sporo szczęścia, ale to nie są kilerzy, którzy wygrywają wszystko co powinni. Spójrzmy prawdzie w oczy - niewiele brakowało, a byśmy dziś zremisowali, a przy pechu przegrali. Z Kazachstanem też się wygrywało 2:0 by wywieźć 1 punkt a nie 3. Nieprawdopodobne męczarnie z Armenią u siebie i gol w ostatnim dotknięciu piłki w meczu. Wygrywać 3:0 z Danią by stracić gola z niczego i drżeć do ostatniej chwili.

    To nie jest drużyna zwyciężców turnieju, tylko taka, która przy wielkim szczęściu może się załapać na podium, i pewnie raz i koniec (jak Grecja czy Dania swego czasu).

    Mnie brakuje podejścia Niemców, którzy, co by się nie działo na boisku, grają swoje. A że Niemcy z nami ostatnio niezbyt sobie radzą, to możemy sobie wyobrazić czym mogłaby być nasza kadra z potencjałem chłopaków.

    Dziś na druga połowę powinni wyjść z przekonaniem że wygrali pierwszą połowę, celem jest wygrać drugą. A nie że "prowadzimy, trzeba dowieźć wynik".
  • Lewandowski w 22 lata przechodził do Dortmundu. I w pierwszym sezonie zdobył mistrzostwo Niemiec, grając 33 mecze, strzelając 8 goli i notując 3 asysty. Zobacz co robi propaganda, że w Polsce się na nim nie poznano. Ze Znicza do Lecha przechodził mając 20 lat, przez dwa sezony zagrał 58 meczów i strzelił 32 bramki. Od początku widać było, że to będzie gwiazda. Jego kariera, zarówno w Polsce, jak i na Zachodzie przebiega wzorcowo.

    Jak więc widać, zarówno Milik, jak i Zieliński niekoniecznie wyprzedzili Lewego w tym wieku. Milik, wg mnie, nie będzie gwiazdą na miarę piłki światowej, Zieliński papiery ma. Ale ok, oni są przyszłością, kto jeszcze ? Dwóch to trochę zbyt mało.
  • Jeszcze sumując, trzeba powiedzieć że my tą grupę roznieśliśmy. 5 punktów nad drugim zespołem, 9 nad trzecim ! Wiem, wiem, przecież do końca sprawa była otwarta. Tak, matematycznie. Nie pozostawiliśmy złudzeń.
  • Co do Lewego to pamiętaj, że początki w Borussi miał trudne, nawet nagrano jakieś tam filmiki śmiejąc się z jego pudeł (swoją drogą typowo niemieckie). Potem w reprezentacji miał ciężkie czasy, sam pamiętam jak na meczu na rozgrzewce strzelił gola, to publika dała mu brawa że wreszcie strzelił (śmiano się nawet że ślub miał w Niemczech, bo gdyby noc poślubna była w Polsce, to by nie trafił).

    Dwóch - spokojnie, spokojnie. Krychowiak ma 27 lat, jeszcze pogra. Szczęsny podobnie. Jest trochę czasu, by znaleźć młodych i ich wkomponować.

    Poza tym zmiana pokoleń zawsze jest trudna. Nie ma co biadolić, ze 4 lata powinni nas jeszcze cieszyć.
  • Nie TecumSeh, żeby reprezentacja za parę lat była odpowiednio przygotowana na zmiany, już powinni wypływać utalentowani zawodnicy. U nas w lidze chociażby. Oglądam bardzo dużo meczy, słabo to wygląda. Właściwie dobrą drogą poszło paru młodych grajków Lecha, z Kownackim na czele. Pograli u nas w lidze i w młodym wieku poszli na Zachód, ale raczej żeby grać, nie siedzieć. Kownacki ma papiery, żeby zostać dobrym piłkarzem, wcześnie wskoczył do profesjonalnej piłki, ma warunki. Ale Lewandowskim nie będzie. Potencjalne gwiazdy widać już młodym wieku. W naszej lidze ich nie ma, a może inaczej - nie widać.

  • Lewy może grać na top level jeszcze przez 10 lat. Po prostu cofnie się na 10tkę, będzie grał jak Totti. Wolne to wstęp do strzałów z dystansu.
  • Mi chodzi głównie o to, że ta reprezentacja ma 2 turnieje na wygranie czegoś. Później część grajków odejdzie, część się zestarzeje (np. Grosik bez szybkości nie ma sensu). Ich czas jest teraz. A później będzie prawdopodobnie dołek. Kto wie czy to wszystko nie jest wstęp, pamiętajmy że na dobrą sprawę poważne szkolenie dzieciaków w Polsce dopiero się zaczyna. Wypasione bazy treningowe, hurtowa ilość sekcji itp.
  • No zobaczymy.
    Ale w medal tej repry średnio wierzę - chyba że na zasadzie fuksu. Acz szczęścia tej drużynie nie brakuje w sumie:)
  • A tymczasem na Weszle przeczytałem o niezwykle ciekawym zjawisku, mianowicie szkółek piłkarskich dla zupełnych dzieciuchów, wręcz literalnie przedszkolaków. W Polsce wschodniej szkółki takie zakłada Legiunia, w zachodniej - Lech Zdech.

    Myślę że to świetnie, a to z następujących przyczyn. Po pierwsze, trochę się młodzież rozrusza. Po drugie, może wreście ktoś będzie racjonalnie prowadził młode talenty z prowincji. Po trzecie, może ruszą się inne kluby, czując na plerach gorący oddech kaczuchy. Nie tak jak w Lublinie, gdzie kibice Motoru urządzili o mało co lanie przedszkolakom, ale tak do przodu, postępowo, nie palić komitetów a zakładać własne.

    To trzecie może się też nie zdarzyć i znowu się okaże, że jest w Polszcze jedna-dwie drużyny od reszty ligi oddalone na pół roku świetlnego. Co byłoby kolejnym argumentem na rzecz turbo modern football i powołania jednej czy dwóch lig europejskich.

    http://weszlo.com/2017/10/08/mecz-o-rzad-dusz-taktyke-legia-warszawa/
  • Daj Pan spokój. Z takimi małymi dzieciakami pracuje się w całej Polsce, małe i duże kluby to robią, nawet specjalne szkółki są tworzone poza klubami. Raz amatora wychodzi, raz trochę lepiej. Dzieciaki muszą się utożsamiać, nie wierzę w powodzenie żadnej szkółki legijnej poza Mazowieckim. Wykorzystują trochę fakt posuchy w lubelskim, ale to wszystko. Leszek też szumi bardziej na własnym terytorium plus lubelskie. W żadnym piłkarskim mieście nie wpuszczą klubu zewnętrznego, same dzieciaki nawet wykończą takich kolegów. Oczywiście jakąś przewagę nad resztą Legia i Lech uzyskają dzięki dużej ilości filialnych szkółek.
  • Takie tam pierdolenie. Na hameryckiej prowincji, w małym mieście, gdzie króluje ichni futbol dla upośledzonych (czyli zamiast kopania rzucanie)- taka zmutowana wersja gry w dwa ognie, jest też sokker. I w tego sokkera trenują w tygodniu, a gra dzieciarnia oficjalne mecze ligowe co łikend, przez cały dzień (albo i oba), na trzydziestu boiskach. RÓWNOCZEŚNIE.
    A obok tego są specjalne treningi (i mecze) bardziej profesjonalnej akademii. 12-13 latkowie z akademii otrzymują powołania na zgrupowania treningowe szerokiej kadry narodowej.

    No więc tak więc takiego przygotowanego, skoszonego pola do haratania w gałę NIE MA W POLSCE nigdzie.

    A treningi odbywają się w każdym z kilkunastu miejskich parków. W stolicy Polski nie ma tylu wolno dostępnych, równych placów z trawą.
  • Mogą sobie tą L-kę w kółeczku wsadzić tam, gdzie ten no, właściciel Legiuni doktora Jana. To tylko żałosny biznes i wyciąganie kasy od snobujących się prowincjuszy.
  • To jest wielki znak zapytania jak wpłynie rozwój infrastruktury i objęcie nią dzieciaczków na sukcesy kadry i klubów.

    Póki co widać w tym dużo jakiegoś kultu profesjonalizmu*, ambicji rodziców i potencjalnych menago-pośredników marzących o życiu z prowizji za handel gwiazdami.

    *dziś np. chłopaki nie wychodzą już po prostu zagrać w piłkę po szkole. Oni Trenują. A bardzo ważna jest w tym otoczka: profesjonalne stroje, boiska, trenerzy, ligowe mecze. A w sumie na oko są słabsi niż ich rówieśnicy kilkanaście lat temu, gdy nawet nie marzyło się o takich warunkach.

  • Małe dzieciaki raczej nie mają treningów. Niezależnie od dyscypliny jest to ogólnorozwojówka. Traktuje się to wszystko bardzo zabawowo, zachęcenie do ruchu. W wielu przypadkach jest to wyciąganie kaski od rodziców. Ale to w sumie nic złego. Natomiast motywacja dzieciaków jest drugorzędna, bardziej liczy się rodziców.

  • Z tą ogólnorozwojówką ponoć często jest tak, że dzieci z "Akademii" z dużych miast i okolic zbierają bęcki od drużyn z prowincji, gdzie dzieci są silniejsze i sprawniejsze, bo tzw.treningi w koszulce z messim na super boisku nie wyczerpują tam tematu aktywności fizycznej, a są do niej dodatkiem.

    Krótko mówiąc: tak, to wyciąganie kasy od rodziców.
  • No ale jaka jest alternatywa? Alternatywa jest taka, że będą napieprzali w World of Tanks. Pewnie i tak jest, że zawsze zwycięży dzieciak głodny sukcesu i niemogący go znaleźć gdzie indziej. Dlatego połowa szwajcarskiej repry to Albańczycy. No i super.

    Ale z perspektywy Narodu zyski są dwa:
    a) młodzież ma więcej ruchu ----> profit!
    b) jest szansa na wyłapanie mniemanych jenijuszy i ciągnięcie ich w górę świetlistym szlakiem pod światłe oczęta trenażerów ----> profit!

    To że przy okazji Legiunia zbuduje se przyczółki kibicowskie w Ustrzykach czy Kozienicach i sprzeda koszulki po 200 zł to już profit dla mecenasa Mioduskiego, ale tego akurat mu nie żałuję.

    - Przygotowaliśmy ścieżkę rozwoju dla trenera, jak i dziecka/zawodnika. Te ścieżki są tożsame - zarówno trener, jak i dziecko może osiągnąć w Legii wiele. Mamy już kilka dowodów na skutecznie działanie zaproponowanej przez nas drabinki, a Przemek jest najgłośniejszym z nich, bo awansował do pierwszej drużyny, a zaczynał w Akademii i Przedszkolach Legia Soccer Schools. Mamy też takie przypadki, że osoby, które zaczynały prace jako trenerzy w podwarszawskich ośrodkach Legia Soccer Schools, teraz pracują w Akademii. To bardzo cenny element całego projektu, bo rozwija i motywuje do pracy naszych trenerów oraz wychowuje nowe kadry dla Legii i miejmy nadzieję całej polskiej piłki. Podobnie jest z dziećmi. Wielu zawodników, którzy zaczynali treningi w naszych Przedszkolach, jest obecnie w Akademii Piłkarskiej. Bardzo się z tego cieszymy, bo takie jest założenie projektu. Legia Soccer Schools to szeroka podstawą szkolenia dla Akademii i pierwszej drużyny. Na debiutantów z Przedszkoli w pierwszej drużynie jeszcze musimy poczekać, ale jesteśmy przekonani, że ktoś taki się pojawi i napisze wtedy wyjątkową historię.
    (...)
    - Warto o tym wspomnieć, bo zarówno w Lublinie i Łomży mieliśmy i nadal mamy poparcie władz miasta, czy prezesów lokalnych klubów, jak choćby ŁKS-u Łomża. Im nie przeszkadza nasz projekt. Łomża, jak i sam ŁKS czerpie z niego, bowiem dzieci, które skończą wiek przedszkolny pójdą trenować do ŁKS-u, a nie przyjadą w wieku 7 lat do Warszawy, by tutaj odbywać treningi. Zawsze omawiamy nasze plany przed ich realizacją z władzami i lokalnymi klubami. Każda ze stron ma świadomość tego, jakie korzyści może czerpać z naszej obecności klub lokalny, miasto, dzieci i rodzice. Angażujemy się na przykład w różne wydarzenia organizowane w danych miastach. Dzieci ze szkół i przedszkoli zapraszamy na nasze mecze całymi grupami. Ośrodki, które otwieramy w innych miastach niż Warszawa, głównie na etapie Przedszkoli Piłkarskich (3-7 lat), to w 90. procentach ten etap szkolenia, którego w tych miastach nie ma. My to zapewniamy, a nasza szkółka jest uzupełnieniem dla aktualnej struktury sportowej, w żadnym wypadku nie jest konkurencją. Ponadto szkolimy trenerów lokalnych z tamtej okolicy. Nie przywozimy na stałe nikogo z Warszawy do obsługi danej szkółki. Widzimy same korzyści dla miasta, klubu i jego społeczności, dla której przede wszystkim nasze lokalizacje są otwierane.
    http://legionisci.com/news/71582_Wywiad_LL_Harasimowicz_i_Orlikowski_o_projekcie_Legia_Soccer_Schools.html
  • Story brzmi dobrze. Trza trzymać za słowo.
  • natenczas napisal(a):
    Krótko mówiąc: tak, to wyciąganie kasy od rodziców.
    Ta.
    Mój dzieciak lat pięć właśnie od ponad miesiąca chodzi na piłkę do takiego klubu.
    Jedyna szansa żeby w ogóle zagrał w piłkę w jakiejś drużynie.
    Spróbu na osiedlu zebrać sześciu pięciolatków do gry w nogę - powodzenia.

    Sam gram w nogę ze studentami. Mam 37 lat i ważę ok 20kg więcej niż na studiach. Poza graniem raz w tygodniu (od października do czerwca) nie robię nic (od trzech lat, teraz dzieci trochę podrosły, wypada ruszyć dupę).

    I co? Większość studentów wciągam nosem. A wcale nie byłem najlepszy ani nawet dobry na podwórku (na poważnie grałem ale w siatkówkę).

    Dlaczego? Bo chłopaki dekadę młodsi już nie grali w nogę na podwórku nawet jak chcieli - bo nie mieli z kim. Nie że w ogóle nie umieją grać - umieją, ale zauważalnie słabiej. Myśmy haratali od rana do wieczora w wakacje, w roku szkolnym codziennie po szkole, w zimie, w kozakach, na piachu, ściernisku, pochyłym boisku. Dziś tego nie ma - i to nie wróci. Przynajmniej w miastach.

    Albo będą treningi, których największą zaletą jest dostarczanie możliwości gry w nogę, albo nie będzie nic.
    A swoją drogą co do wyników - futbol oparty na umiejętnościach pojedynczych zawodników, ich zdolności szarpania się z przeciwnikami, odchodzi do lamusa. Sam Boniek biadolił, że piłka stała się grą bezkontaktową niemal.

    Wygrywają dobre technicznie drużyny, zdyscyplinowane taktycznie, z pomysłem na grę. A nie takie złożone z zakapiorów co wsadzają głowę tam gdzie inni boją się wsadzić nogę.
  • TecumSeh, a zauważyłeś, że młodzi nic nie rozumieją z tej gry? Nie mają, jak mawia Hajto, antizipiren. W ogóle nie umieją się ustawiać, wybiec na pozycję, zagrać nieszablonowo i kombinacyjnie? Też grałem z młodszymi (nie o tyle) i raczej nie umiejętności, a brak czucia gry jest ich największym deficytem. Po prostu głupki ;)
  • edytowano October 2017
    noo trza zaprosić kilku kogosiów po 20parę lat na to forum ;-)
  • TecumSehu, jeśli uraziłem, to przepraszam.
    Mimo wszystko twierdzę, że obecny model to wyciąganie kasy za coś, co jak pamiętamy było w młodości darmowe, mniej problemowe i jakieś takie bezciśnieniowe.
    Nie ukrywam, jest w tym może trochė żalu i zazdrości o to, że nie było takich warunków gdy tzw.kariera była jeszcze niewykluczona:)

    A co do ambicji rodziców - jest to problem. Na stronach akademii pojawiają się coraz częściej regulaminy meczowe dla rodziców z takimi odkrywczymi informacjami jak np. to, że trener jest tylko jeden, nie drzemy ryja na dzieci własne, ani też nie rzucamy koorvami w dzieci z drugiej drużyny.
  • qiz napisal(a):
    TecumSeh, a zauważyłeś, że młodzi nic nie rozumieją z tej gry? Nie mają, jak mawia Hajto, antizipiren. W ogóle nie umieją się ustawiać, wybiec na pozycję, zagrać nieszablonowo i kombinacyjnie? Też grałem z młodszymi (nie o tyle) i raczej nie umiejętności, a brak czucia gry jest ich największym deficytem. Po prostu głupki ;)
    Zauważyłem, ale nie wiem czy to nie brak doświadczenia po prostu.
    Myśmy grali niejednokrotnie ze starszymy, którym do głowy nie przyszło traktować nas ulgowo - człowiek się wtedy uczy i hartuje. I myśli, bo nie ma wyjścia - starsi są silniejsi, szybsi, mocniej strzelają, lepiej bronią. Jeśli nie będziesz ich antizipiren to rozjadą jak walec. A wypada choć się odszczekiwać prześladowcom z pańskiego dworu.

    Czucie gry przychodzi z czasem - oni go nie mieli po prostu. Znaczy jednostki tak, ale en masse - nie.

  • No nie wiem. Jak gralem w halowkie jakis czas temu ze studentami to mnie objezdzali az milo. No, raz z woleja ladna brame wykrecilem to im troche szczeny opadli, ale generalnie to zdychalem.
  • TecumSeh napisal(a):
    Myśmy haratali od rana do wieczora w wakacje, w roku szkolnym codziennie po szkole, w zimie, w kozakach, na piachu, ściernisku, pochyłym boisku. Dziś tego nie ma - i to nie wróci. Przynajmniej w miastach.
    Tecum, jestem w twoim wieku (mniej wiecej) i wcale nie haratałem jako dziecko, a szczególnie nie w wakacje. Wychowałem się w miescie, ale nie na osiedlu.
    Pamiętam że pod koniec podstawówki chodziliśmy z kolegami na kosza do parku, ale na pewno nie codziennie.
  • natenczas napisal(a):
    TecumSehu, jeśli uraziłem, to przepraszam.
    Mimo wszystko twierdzę, że obecny model to wyciąganie kasy za coś, co jak pamiętamy było w młodości darmowe, mniej problemowe i jakieś takie bezciśnieniowe.
    Nie ukrywam, jest w tym może trochė żalu i zazdrości o to, że nie było takich warunków gdy tzw.kariera była jeszcze niewykluczona:)
    Ale ja się nie obrażam, nie o to chodzi. Chodzi o to że obecnie warunki są takie że chcąc zapewnić dziecku to, co ja miałem za darmo, muszę za to płacić. I płacę nie dlatego że jestem frajerem, tylko albo zapłacę albo tego nie będzie. Po prostu.
    natenczas napisal(a):
    A co do ambicji rodziców - jest to problem. Na stronach akademii pojawiają się coraz częściej regulaminy meczowe dla rodziców z takimi odkrywczymi informacjami jak np. to, że trener jest tylko jeden, nie drzemy ryja na dzieci własne, ani też nie rzucamy koorvami w dzieci z drugiej drużyny.
    Jest to problem i faktycznie tak to wygląda (nie u rodziców w wieku mojego syna, ale starszych tak - zresztą poznałem jednego pana co ma wszelkie zadatki na chorego z ambicji, ale jeszcze nic nie krzyczy). Natomiast ja mam ambicję otrzaskać mojego syna z konkurencją, zdrową rywalizacją, ambicją, itp. Bo mu ewidentnie tego brakuje - taki charakter. Ja też tak miałem, ale utwardziłem się na podwórku, gdzie nawiasem mówiąc morda nie szklanka i wróciłem kiedyś z podbitym okiem bo biliśmy się o to kto ma zagrać, w rezutlacie z powodu bitki nie zagrał nikt:) ).

    Kiedy grałem w siatkę w klubie, hasła trenera do 13-15 letnich chłopaków z cyklu "ty kurwa kretynie" albo "onanizuj sie w domu" (kiedy ktoś piłkę zbił za mocno a celem było utrzymanie jej w grze) - to była norma. Kiedy doszło do konfliktu na treningu między mną a kolegą, trener odesłał nas do szatni abyśmy się tam pobili - do czego oczywiście doszło. Innym razem trener zaaplikował nam taki trening że prawie zwymiotowaliśmy. W przerwach latało się po fajki za trenera, który prywatnie był alkoholikiem (ale do pracy chodził trzeźwy).

    Dziś takich atrakcji nie ma (i dobrze) ale jest przesada w drugą stronę - niektórzy rodzice chcą swoim dzieciom rozścielić czerwony dywan. A tak się nie da i tak nie można.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.