mmaria napisal(a): Jednakowoż i tak wyznaczyłabym dla Kuleżanki Mani nagrodę za przytoczenie komentarza w celu oduczenia nas czytania komentarzy )
Proszę o nagrodę w postaci propozycji filmowych, bo po hiczkokowej uczcie duchowej chciałabym zobaczyć coś równie dobrego. A dla tych z Koleżęstwa, którzy chcą złapać oddech po politycznych nawalankach i w klimacie wielkopostnym miło, po Bożemu spędzić dwie godzinki, polecam Bezcenny Dar (na cda). Bajka dla dorosłych, czyli naiwne, amerykańskie kino z morałem, ale ja uwielbiam takie bajki. Film można oglądać z dziećmi. Z kryminałów polecam Dla niej wszystko (cda) z R. Crowe'm - trzyma w napięciu cały czas i... (już chciałam napisać jak się kończy, hehe ) Mroczny, drastyczny kryminał Nieznajoma - dobrze zrobiony i zagrany, ale nie na Wielki Post.
Powinien Ci się podobać http://www.filmweb.pl/film/Nad+złotym+stawem-1981-31529 Jeszcze nie widziałam, ale bardzo mi polecano, przede wszystkim ze względu na genialne dialogi (zwłaszcza rozmowy dziadka z wnukiem). No i ostatni film wielkiego Fondy. Za który zresztą dostał Oskara.
Polecam filmy braci Coen, te których akcja przenosi nas na prowincję Hameryki. Moje typy to "Prawdziwe męstwo", "To nie jest kraj dla starych ludzi" i przede wszystkim genialny "Oh brother where art thou?". Wspaniałe zdjęcia, muzyka, dialogi, sceny symboliczne, humor i wartka akcja. Normalnie można się zakochać w tych preriach, plantacjach, pustyniach. Coś dla prawdziwych kresowych jeźdźców.
The Revenant (trochę bez sensu przetłumaczony) - moim zdaniem film znakomity, ale Di Caprio miał lepsze role. Świetna drugoplanówka Toma Hardy'ego, który jest moim fanem. Na pewno Oscarowe: zdjęcia Lubezkiego i muzyka Sakamoto. Co do fabuły - prosty western w sumie. Z niezbyt klasycznymi scenami pojedynku.
The Lobster - skrzyżowanie Rzezi Polańskiego i ww. Revenanta. Plejada znakomitości aktorskich w niecodziennych rolach, ciężkawy czarny humor. Życiowa rola spasionego Colina Farrella.
Na Roja trzeba iść.
Nie rozumiem fenomenu serialu "The Walking Dead" - już same trailery mnie odrzucają.
Nie rozumiem fenomenu serialu "The Walking Dead" - już same trailery mnie odrzucają.
Moim zdaniem to współczesny odpowiednik literatury obozowej, w swej obrzydliwości bardziej strawny dla młodych od realnych historii. Aha, ludzie są w nim straszniejsi od zombie, a transgresja postępuje z sezonu na sezon. Obecnego już nie zacząłem oglądać.
Obrazek został zmniejszony aby pasował do strony. Kliknij aby powiększyć.
Nie widziałam. Na pewno warto.
nie ma się co zachwycać powiem szczerze byłem widziałem i nic wielkiego film o rzymianinie, wykonawca czarnej roboty dla Piłata, śledztwo przeprowadza - w jaki sposób wykradziono ciało Jeszui, sam doznaje wewnętrznej przemiany ale .... raczej z wygody pozostaje przy swoich przekonaniach parę dobrych scen ale ukazanie apostołów i Jezusa to już szczyt banda, napalonych ziołem hippisów - wołają ino wkoło "bracie", "Mesjasz" i "miłość"...i te głupkowate uśmiechy.... a scena przesłuchania Bartłomieja to finezja psychiatrii na wesoło nie polecam
Zaczęłam, więc kontynuuję oglądanie "Bodo". No, taki sobie on jest. Zwłaszcza Królikowski zupełnie mnie nie przekonuje. A już na obleśnego Bonaszewskiego patrzeć nie mogę. Pozostali aktorzy raczej albo bardzo ok. Mam wrażenie, że gdyby reżyser skrócił ten serial do np. 10 odcinków, to wyszłoby mu (serialowi znaczysie) bardzo na zdrowie. Ale będę oglądać, bo od czwartego odcinka rolę Bodo przejmuje Schuchardt, który nawet na zdjęciach lepiej się prezentuje. Obaczymy.
A rolę ślicznej Reri zagra kobitka o ciężkiej sylwetce i dość topornych rysach twarzy Cuś czuję, że najbardziej przekonującą i przejmującą rolę stworzy w tym filmie dog arlekin, tzn będzie najbliższy pierwowzoru. Btw. to cudne psisko przeżyło swego pana i zginęło dopiero w Powstaniu Warszawskim od niemieckiej kuli. W ogóle - smutne jest zakończenie życia Sambo i jego pana. Z tym, że Sambo miał lepszą, bo szybszą, śmierć.
mmaria napisal(a): Zaczęłam, więc kontynuuję oglądanie "Bodo". No, taki sobie on jest. Zwłaszcza Królikowski zupełnie mnie nie przekonuje. A już na obleśnego Bonaszewskiego patrzeć nie mogę. Pozostali aktorzy raczej albo bardzo ok. Mam wrażenie, że gdyby reżyser skrócił ten serial do np. 10 odcinków, to wyszłoby mu (serialowi znaczysie) bardzo na zdrowie. Ale będę oglądać, bo od czwartego odcinka rolę Bodo przejmuje Schuchardt, który nawet na zdjęciach lepiej się prezentuje. Obaczymy.
Max Kolonko na rozdaniu jakichs nagrod, zabolal, ze Bodo jest "w trzech czwartych po niemiecku". co mial na mysli?
@Balbina Nie wiem, bo na drugim odcinku zakończyłam
@Fatus Właściwie nie chodzi o reakcję. Ten film trzeba stale propagować. Widziałam go chyba 40 lat temu i od razu wywarł na mnie ogromne wrażenie - pewne sceny zapamiętałam, inne się zatarły. Wczoraj zupełnie przypadkiem (może pod wpływem przesłuchania AM?), jadąc po liście filmów Henry'ego Fondy, wcisnęłam klawisz. No i nie mogłam się oderwać od monitora. Rzadko który film jest nadal tak aktualny. Genialne typy, świetne aktorstwo, znakomite dialogi. Jedna sala + dwunastu kłócących się facetów. Przez półtorej godziny. W tle wielkie oczy przerażonego osiemnastolatka. Arcydzieło.
A ja widziałem beznadziejny film. Tak głupi, że ciężko opisać - Michael Moore, Fahrenheit 9/11. Jak wypuszczali takie gnioty, to ja się nie dziwię, że GWB miał drugą kadencję w kieszeni. To był głośny film, strasznie tego Moore'a zjechali wtedy i trudno się dziwić. Czasem jedzie się po Stone'ie, że to lewak. Bo lewak, ale filmy niektóre dobre czy bardzo dobre i owszem, wiadomo, że Stone przekazuje w nich swoje poglądy, ale nie ma takiej na chama manipulacji, która jest aż po prostu śmieszna.
Mania napisal(a): Zgadzam się z Zazulą. Film stawia znaki zapytania, ale czy te znaki zapytania nie podkopują wiary? Przesłanie nie jest jednoznaczne, a o autorce filmu mozna powiedzieć tylko tyle, że nie wie co mysleć o uzdrowieniach. Jedyna wartość to- jak napisała Zazula- sceny z Lourdes, dla tych, którzy tam nie byli. Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
obejrzalam w piatek "Konesera" - dobrze sie oglada ale smutne przeslanie: wszyscy jestesmy umoczeni;)
wczoraj obejrzalam "Lourdes". Najlepszy jest pierwszy obraz: oto do sali niczym elegancka restauracja wjezdzaja osoby niepelnosprawne, obslugiwane przez aniolow wcielonych w piekne kobiece ksztalty i facetow w mundurach, ktorzy nad tym wszystkim czuwaja jakby z boku, jako ci rycerze. Podklad muzyczny nie pozostawia watpliwosci jakiej cywilizacji zawdzieczamy te piekne okolicznosci przyrody. Jak dla mnie to cud w zupelnosci wystarczajacy. I za to wlasnie walniecie po galach jestem rezyserce wdzieczna, choc zdaje sobie sprawe, ze wyszlo jej to raczej przypadkiem. o czym pozniej. Film poza tym kompletnie beznamietny, wlasciwie bardziej reportaz niz film. Poczatkowo nie za bardzo podobal mi sie ksiadz: wycofany urzednik. Ale potem zrozumialam, ze na jego miejscu zachowywalabym sie podobnie: skala oczekiwan chorych pielgrzmow i ich bliskich musi byc jakos wyrownana w przeciwnym razie nie dochodziloby do cudow serc, o ktorych tak wiele sie mowi odnosnie wszystkich tego typu sanktuariow. i ta beznamietnosc filmu robi dobra przestrzen dla ciszy, warunku niezbednego dla wewnetrznych cudow.
to powiedziawszy, stwierdzam, ze rezyserka nie skorzystala z tego niezle zarysowanego pejzazu, bowiem nic sie w nim nie wydarzylo: autorka nie ukazala zadnego cudu: ani fizycznego ani wewnetrznego. uzdrowiona bowiem dziewczyna w pewnym momencie upada i wraca na fotel: czy to remisja czy jeszcze niezaadoptowane cialo (wg slow medyka) - tego nie wiadomo, czyli wybieg (nomen omen) otwartej formy. rzyg. o wstrzasie wewnetrznym, ktory niezawodnie znamionuje dzialanie Sil Wyzszych nie ma mowy: uzdrowiona wyznaje bowiem, ze "ma nadzieje stac sie odtad lepsza osoba". swieckie splaszczenie dopelnia na koncu swiecki utwor Felicita, ktory w uderzajacym kontrascie do muzyki pierwszych minut filmu, ma zdaje sie przekazac, ze mozna byc szczesliwym pozostajac "lepsza osoba", tanczaca pod balonikami.
Nie twierdze, ze uzdrowieni w Lourdes czy gdzie indziej, nie znajduja satysfakcji w milym gronie przy milej muzyce. twierdze tylko, ze zastosowane zabiegi maja na celu przekaz, ze "Bog kocha nas wszystkich" - w Lourdes moze byc uzdrowiona osoba niewierzaca, a ponadto po czyms takim, bedzie ona dalej nikim wiecej niz "lepsza osoba". Na pewno nie zamieni sie w zwiazku z tym w jakiego fanatyka. Zalozy rodzine, postudiuje. Czegoz chciec wiecej? kolejna odslona zawlaszczania sfery sacrum przez profanum. Jak wyzej: film mozna, a nawet trzeba wlaczyc na pierwsze trzy minuty. reszte mozna sobie darowac.
balbina napisal(a):rezyserka nie skorzystala z tego niezle zarysowanego pejzazu, bowiem nic sie w nim nie wydarzylo: autorka nie ukazala zadnego cudu: ani fizycznego ani wewnetrznego.
Phi, to już w Pulp Fiction lepiej została zarysowana teologia cudu - krótki a prosty wykład, że nie chodzi w nim o to co zewnętrzne, a o nawrócenie serca. Jak i okazana Boska sprawiedliwość - nawrócony Samuel L. Jackson zrywa z grzechem i zaczyna nowe życie, a zatwardziały Travolta umiera zastrzelony w kiblu.
Przeżyjmy to jeszcze raz:
VINCENT Good for you. Lighten up a little. You been sittin' there all quiet.
JULES I just been sittin' here thinkin'.
VINCENT (mouthful of food) About what?
JULES The miracle we witnessed.
VINCENT The miracle you witnessed. I witnessed a freak occurrence.
JULES Do you know that a miracle is?
VINCENT An act of God.
JULES What's an act of God?
VINCENT I guess it's when God makes the impossible possible. And I'm sorry Jules, but I don't think what happened this morning qualifies.
JULES Don't you see, Vince, that shit don't matter. You're judging this thing the wrong way. It's not about what. It could be God stopped the bullets, he changed Coke into Pepsi, he found my fuckin' car keys. You don't judge shit like this based on merit. Whether or not what we experienced was an according-to-Hoyle miracle is insignificant. What is significant is I felt God's touch, God got involved.
VINCENT But why?
JULES That's what's fuckin' wit' me! I don't know why. But I can't go back to sleep.
VINCENT So you're serious, you're really gonna quit?
No tak, to bylo cos, bylo nad czym rozewrzec galy;) musze se obejrzec jeszcze raz, bo strasznie dawno ogladalam ten film. czyba jeszcze w krakowskim kinie na Gertrudy, gdzie teraz bodajze jest Supermarkt.
Komentarz
A dla tych z Koleżęstwa, którzy chcą złapać oddech po politycznych nawalankach i w klimacie wielkopostnym miło, po Bożemu spędzić dwie godzinki, polecam Bezcenny Dar (na cda). Bajka dla dorosłych, czyli naiwne, amerykańskie kino z morałem, ale ja uwielbiam takie bajki. Film można oglądać z dziećmi.
Z kryminałów polecam Dla niej wszystko (cda) z R. Crowe'm - trzyma w napięciu cały czas i... (już chciałam napisać jak się kończy, hehe )
Mroczny, drastyczny kryminał Nieznajoma - dobrze zrobiony i zagrany, ale nie na Wielki Post.
http://www.filmweb.pl/film/Nad+złotym+stawem-1981-31529
Jeszcze nie widziałam, ale bardzo mi polecano, przede wszystkim ze względu na genialne dialogi (zwłaszcza rozmowy dziadka z wnukiem).
No i ostatni film wielkiego Fondy. Za który zresztą dostał Oskara.
Genialny. O gorączce czarnego złota w USA i ludziach nią ogarniętych. O władzy. Nad sobą i innymi.
Primer (Caruth), The Lobster (Lanthimos), Reality (Dupieux), Story of my death (Serra)
warto?
Na pewno warto.
The Lobster - skrzyżowanie Rzezi Polańskiego i ww. Revenanta. Plejada znakomitości aktorskich w niecodziennych rolach, ciężkawy czarny humor. Życiowa rola spasionego Colina Farrella.
Na Roja trzeba iść.
Nie rozumiem fenomenu serialu "The Walking Dead" - już same trailery mnie odrzucają.
byłem widziałem i nic wielkiego
film o rzymianinie, wykonawca czarnej roboty dla Piłata, śledztwo przeprowadza - w jaki sposób wykradziono ciało Jeszui, sam doznaje wewnętrznej przemiany ale .... raczej z wygody pozostaje przy swoich przekonaniach
parę dobrych scen
ale ukazanie apostołów i Jezusa to już szczyt
banda, napalonych ziołem hippisów - wołają ino wkoło "bracie", "Mesjasz" i "miłość"...i te głupkowate uśmiechy....
a scena przesłuchania Bartłomieja to finezja psychiatrii na wesoło
nie polecam
Mam wrażenie, że gdyby reżyser skrócił ten serial do np. 10 odcinków, to wyszłoby mu (serialowi znaczysie) bardzo na zdrowie.
Ale będę oglądać, bo od czwartego odcinka rolę Bodo przejmuje Schuchardt, który nawet na zdjęciach lepiej się prezentuje. Obaczymy.
Arcydzieło z 1957 r.
NIC się nie zestarzało. Pozycja absolutnie obowiązkowa, do obejrzenia np. na cda.pl
http://www.cda.pl/video/632955e
Max Kolonko na rozdaniu jakichs nagrod, zabolal, ze Bodo jest "w trzech czwartych po niemiecku".
co mial na mysli?
@Fatus Właściwie nie chodzi o reakcję. Ten film trzeba stale propagować. Widziałam go chyba 40 lat temu i od razu wywarł na mnie ogromne wrażenie - pewne sceny zapamiętałam, inne się zatarły. Wczoraj zupełnie przypadkiem (może pod wpływem przesłuchania AM?), jadąc po liście filmów Henry'ego Fondy, wcisnęłam klawisz. No i nie mogłam się oderwać od monitora. Rzadko który film jest nadal tak aktualny. Genialne typy, świetne aktorstwo, znakomite dialogi.
Jedna sala + dwunastu kłócących się facetów. Przez półtorej godziny.
W tle wielkie oczy przerażonego osiemnastolatka.
Arcydzieło.
Czasem jedzie się po Stone'ie, że to lewak. Bo lewak, ale filmy niektóre dobre czy bardzo dobre i owszem, wiadomo, że Stone przekazuje w nich swoje poglądy, ale nie ma takiej na chama manipulacji, która jest aż po prostu śmieszna.
wczoraj obejrzalam "Lourdes". Najlepszy jest pierwszy obraz: oto do sali niczym elegancka restauracja wjezdzaja osoby niepelnosprawne, obslugiwane przez aniolow wcielonych w piekne kobiece ksztalty i facetow w mundurach, ktorzy nad tym wszystkim czuwaja jakby z boku, jako ci rycerze. Podklad muzyczny nie pozostawia watpliwosci jakiej cywilizacji zawdzieczamy te piekne okolicznosci przyrody. Jak dla mnie to cud w zupelnosci wystarczajacy. I za to wlasnie walniecie po galach jestem rezyserce wdzieczna, choc zdaje sobie sprawe, ze wyszlo jej to raczej przypadkiem. o czym pozniej.
Film poza tym kompletnie beznamietny, wlasciwie bardziej reportaz niz film.
Poczatkowo nie za bardzo podobal mi sie ksiadz: wycofany urzednik. Ale potem zrozumialam, ze na jego miejscu zachowywalabym sie podobnie: skala oczekiwan chorych pielgrzmow i ich bliskich musi byc jakos wyrownana w przeciwnym razie nie dochodziloby do cudow serc, o ktorych tak wiele sie mowi odnosnie wszystkich tego typu sanktuariow.
i ta beznamietnosc filmu robi dobra przestrzen dla ciszy, warunku niezbednego dla wewnetrznych cudow.
to powiedziawszy, stwierdzam, ze rezyserka nie skorzystala z tego niezle zarysowanego pejzazu, bowiem nic sie w nim nie wydarzylo: autorka nie ukazala zadnego cudu: ani fizycznego ani wewnetrznego. uzdrowiona bowiem dziewczyna w pewnym momencie upada i wraca na fotel: czy to remisja czy jeszcze niezaadoptowane cialo (wg slow medyka) - tego nie wiadomo, czyli wybieg (nomen omen) otwartej formy. rzyg.
o wstrzasie wewnetrznym, ktory niezawodnie znamionuje dzialanie Sil Wyzszych nie ma mowy: uzdrowiona wyznaje bowiem, ze "ma nadzieje stac sie odtad lepsza osoba". swieckie splaszczenie dopelnia na koncu swiecki utwor Felicita, ktory w uderzajacym kontrascie do muzyki pierwszych minut filmu, ma zdaje sie przekazac, ze mozna byc szczesliwym pozostajac "lepsza osoba", tanczaca pod balonikami.
Nie twierdze, ze uzdrowieni w Lourdes czy gdzie indziej, nie znajduja satysfakcji w milym gronie przy milej muzyce.
twierdze tylko, ze zastosowane zabiegi maja na celu przekaz, ze "Bog kocha nas wszystkich" - w Lourdes moze byc uzdrowiona osoba niewierzaca, a ponadto po czyms takim, bedzie ona dalej nikim wiecej niz "lepsza osoba". Na pewno nie zamieni sie w zwiazku z tym w jakiego fanatyka. Zalozy rodzine, postudiuje. Czegoz chciec wiecej?
kolejna odslona zawlaszczania sfery sacrum przez profanum.
Jak wyzej: film mozna, a nawet trzeba wlaczyc na pierwsze trzy minuty. reszte mozna sobie darowac.
Jak i okazana Boska sprawiedliwość - nawrócony Samuel L. Jackson zrywa z grzechem i zaczyna nowe życie, a zatwardziały Travolta umiera zastrzelony w kiblu.
Przeżyjmy to jeszcze raz:
No tak, to bylo cos, bylo nad czym rozewrzec galy;)
musze se obejrzec jeszcze raz, bo strasznie dawno ogladalam ten film. czyba jeszcze w krakowskim kinie na Gertrudy, gdzie teraz bodajze jest Supermarkt.
8 kwietnia w kinach
oraz graficzny opis fabuły