Tomek napisal(a): wcale też nie są one niskiej jakości. Przy nich pracują rzemieślnicy najwyższej klasy: obraz, dźwięk, efekty... Aktorzy też bardzo dobrzy. One są tylko bezbrzeżnie głupie.
A to akurat nieprawda. Tandeta jest ponoć w tych produkcjach coraz większa, i nie chodzi tylko o zdanie osób nieoglądających tych filmów. Ta formuła się już wyczerpuje – mówię teraz konkretnie o szmirach Marvela.
To gówienko niżej to, zdaje się, crème de la crème szmirowatości formalnej tych tworów
Na postawie wyciętych 12 sekund nie wnioskowałbym o jakości czegoś co ma tych sekund 500 razy tyle.
E tam, wyśmienicie sobie kolega radził z wnioskowaniem o czymś, czego kolega nie widział, albo na podstawie trzyzdaniowego konspektu bądź tytułów prac, więc czemu tutaj nagle tak zasadniczo?
Tomek napisal(a): Nie śledzę co się dzieje w tym segmencie, ale już nawet w komentarzach może Kolega przeczytać, że to wyjątkowa wpadka i usprawiedliwiana zamieszaniem w produkcji spowodowanym przez COVID. Gdyby to była norma nikt by tych 12 sekund nie wycinał żeby sprowokować oburzanko.
Można prosić o przytoczenie tego komentarza? Bo w morzu, ekhm, niepochlebnych komentarzy o standardzie tych tworów istotnie znalazłem komentarz „covidowy”. Wnoszę, że to ten, bo jest z brzegu, a kolega na tyle szybko odpisał, że chyba nie zdążył chwycić się innego. Zacytuję:
This film was delayed for an entire year and they didn't once think this scene should be polished (change the lighting, improving the effects themselves or just reshooting the scene outright)
I understand why a lot of Marvel films have poor CGI since they hire CGI artists who aren't unionized and give them ridiculous deadlines
But since this films release was pushed back because of COVID, this is absolutely inexcusable
Jeśli istotnie to ten komentarz, rodzi się pytanie: czy to mój angielski jest słaby, czy kolegi? Ten komentarz nie tylko nie usprawiedliwia tego COVID-em, on właśnie wskazuje, że mimo obsuwy czasowej twórcy nie zadbali o poprawę tej sceny. Mało tego, on potwierdza, że jakość filmów Marvela jest generalnie coraz słabsza. Nie chodzi tylko o 12 sekund. W innych komentarzach też się na to zwraca uwagę. Bezsensowne dedlajny sprawiają, że powstaje chałtura.
O, znalazłem kolejny: They delayed this movie for a year and between the original release date and the final release date, the filmmakers seriously had no time to fix this awful CGI scene which could've been done in a month???
Cholera, chyba znowu nie ten.
Zanim wyciągnę definitywne wnioski o kolegi podejściu do rozmówców tutaj, wolę jednak się upewnić. Może w morzu negatywnych komentarzy (w tym tych, które z uwagi na COVID są nawet bardziej krytyczne) jest ten, który kolegę tak zaintrygował.
Berek napisal(a): A czy ktoś z Koleżeństwa widział może "Miłość" Michaela Hanekego? Z genialną rolą Trintignana?
Zacząłem oglądać, ale śmierdziało mi produkcyjniakiem (czyli filmem kręconym jako ambitny) i wyłączyłem. Film nie był autentyczny. Nie powstał z potrzeby serca.
Żadne zasoby wodne w dziele nie występują, ani płynące ani stojące. Bohaterowie nawet jeśli spożywają to whiskey (40%). Co prawda omal nie dochodzi do spożycia piwa (4%) ale bohater grany przez Deana Martina w alkoholowym amoku ciska butelką o ścianę.
Motes napisal(a): E tam, wyśmienicie sobie kolega radził z wnioskowaniem o czymś, czego kolega nie widział, albo na podstawie trzyzdaniowego konspektu bądź tytułów prac, więc czemu tutaj nagle tak zasadniczo?
Kolega po raz kolejny mi wmawia, że moje PYTANIE o koszerność Malicka było wnioskowaniem czy nawet ocenianiem. Za każdym razem podkreślałem, że sam się nie znam na tej jego uduchowionej symbolice i proszę o opinie mądrzejszych.
Jak chodzi o Marvela to ma Kolega rację, nie analizowałem dokładnie tych 12 sekund i komentarzy do nich, tylko tak przeleciałem jednym okiem, więc niech będzie, że Kolega ma rację. W komentarzach jadą po tych 12 sekundach. Ale dalej uważam, że jak ktoś musi wyciąć 12 sekund, żeby pokazać, że coś jest chłamem to bym się za bardzo na takim "materiale" nie opierał.
Słowo doniosły musi mieć inne znaczenie. Choćby to, które wkleiłem.
Prawdopodobnie utarło się kojarzyć słowo doniosłość z czymś pozytywnym, ze wzrostem i rozwojem, nie z degradacją. Ale nie ma takiej konotacji wedle podanej definicji słownikowej, ja też jej nie zakładam, bo istotna rola może być in minus. Również - doniosła rola filmu to nie to samo, co doniosły przekaz filmu.
Może przejdźmy dalej po prostu, nie sterczmy za długo przy jednym eksponacie.
A jaka jest lista (wystarczy 5 ale może być więcej) najlepszych wg ciebie filmów? Filmów o największej jakości (ignorujemy całkowicie kwestię wpływów).
Zacytuję sam siebie:
Zbyt mało w ostatnich latach widziałem nowych filmów, by rzetelnie próbować zestawić 5 moim zdaniem "ogólnoludzko" najlepszych.
Ponadto:
używam filmów do rozrywki typu wciągająca opowieść
Stąd wynika, iż nieczęsto oglądam filmy o największej jakości (przekazu i walorów artystycznych, jak rozumiem), trudno więc o rzetelną listę pięciu "naj". Z tych, co widziałem? Z trudem uzbieram, nie mówiąc o wybieraniu najlepszych, proszę, nieposortowane:
Pasja; Życie Jezusa (tytuł niepewny, jako wizualizacja Ewangelii wg św. Jana - tzn. zasadniczą wartość tutaj daje tekst Ewangelii po prostu, w sumie każdy film tego typu, jeśli nie przeinacza prawdy); Apocalypto; Misja; Siedmiu samurajów; Niebieski (Kieślowskiego, acz szczerze pamiętam tylko, że wartościowy, zero konkretów zostało, może to zmyłka w stylu deszcz na szybie, aktor mówi powoli = dobry film); Nosferatu (Herzoga, wyłącznie na odcinku skuteczności środków artystycznych, a horrorów, zwłaszcza udanych, jak ten, nie lubię); Requiem dla snu; Odyseja Kosmiczna (2001 i 2010 zbiorczo); Zły porucznik (chyba, jeśli dobrze kojarzę? Ten z 1992); Władca Pierścieni (trylogia); Łowca (z Dafoe, żeby coś z nowszych jednak było w zestawieniu).
Najpewniej coś jeszcze z tej kategorii widziałem, ale nie pamiętam, bo takie rzeczy absorbowałem głównie w dawnych czasach i w większości tylko raz.
Zacząłem oglądać, ale śmierdziało mi produkcyjniakiem (czyli filmem kręconym jako ambitny) i wyłączyłem. Film nie był autentyczny. Nie powstał z potrzeby serca.
No i to pokazuje, jak bardzo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
To bardzo ciężki, kameralny film - i w trakcie oglądania mnie mocno wkurzył - ale jak życie mnie postawiło w określonej sytuacji, z biegiem czasu coraz bardziej go cenię.
BTW nie zapominam że Haneke jest autorem "Funny Games", przedziwnego filmu który zostawia widza z przekręconą wątrobą.
A czy ta miłość to nie polega czasem na tym, że oni tam na koniec duszą się poduszkami?
Tak słyszałem i trochę mnie to zniechęca do oglądania tego filmu.
Pewnie, tak strywializować można w sumie wszystko.
No, a "Przeminęło z wiatrem" jest filmem o niezachowywaniu przepisów przeciwpożarowych.
Psychopatyczny zabójca zabija żonę i wszystkie, z wyj. jednego, dzieci głównego bohatera. Ocalały syn zostaje porwany. Bohater przy pomocy upośledzonej umysłowo, przygodnie poznanej, kobiety, próbuje go odnaleźć.
Motes napisal(a): E tam, wyśmienicie sobie kolega radził z wnioskowaniem o czymś, czego kolega nie widział, albo na podstawie trzyzdaniowego konspektu bądź tytułów prac, więc czemu tutaj nagle tak zasadniczo?
Kolega po raz kolejny mi wmawia, że moje PYTANIE o koszerność Malicka było wnioskowaniem czy nawet ocenianiem. Za każdym razem podkreślałem, że sam się nie znam na tej jego uduchowionej symbolice i proszę o opinie mądrzejszych.
To nie było pytanie, tylko wyraźna i uporczywie powtarzana sugestia. Nawiasem mówiąc, z tym samym uporem byłem włączany do grona urzeczonych katolickością Malicka albo „wpisujących Malicka w katolickość”, podczas gdy pisałem o jednym, konkretnym dziele.
Tomek napisal(a): Jak chodzi o Marvela to ma Kolega rację, nie analizowałem dokładnie tych 12 sekund i komentarzy do nich, tylko tak przeleciałem jednym okiem, więc niech będzie, że Kolega ma rację. W komentarzach jadą po tych 12 sekundach. Ale dalej uważam, że jak ktoś musi wyciąć 12 sekund, żeby pokazać, że coś jest chłamem to bym się za bardzo na takim "materiale" nie opierał.
Mam rację? Miałem się tutaj rozpisać, co myślę o koledze nastawieniu, ale zaraz będzie, że psychoanaliza, przedstawię to zatem w skondensowanej formie: jak widzi kolega, że jakiś forumkowicz zestawia obok siebie dwa słowa – Malick, katolicyzm – to pierwsze, co kolega robi dosłownie pięć sekund później, to wpisanie w wyszukiwarce następujących dwóch słów: Malick, satanizm.
Tak, to hiperbola. Ale chyba wiadomo, o co biega.
A bywa nawet gorzej, bo przecież jak trzeba, to kolega nawet nakłamie, że widział coś, czego w istocie nie ma. I to już, do licha, nie jest hiperbola. No można i tak. Tak czymać!
A co do zalinkowanej scenki – skoro użyłem w odniesieniu do niej fhącuskiego sformułowania krem dela krem, to z bardzo wyraźnych powodów. Oprócz chęci pochwalenia się znajomością języka fhącuskiego oczywiście. Jak koledze tak wyśmienicie wychodzi wklepywanie fraz w wyszukiwarce, to niech sobie kolega wklepie frazy „bad CGI Marvel” czy coś. I będzie miał kolega multum dyskusji o tym, nie tylko o tej dwunastosekundowej wstawce. A i na TyTubce są o tym materiały i dłuższe sekwencje.
A czy ta miłość to nie polega czasem na tym, że oni tam na koniec duszą się poduszkami?
Tak słyszałem i trochę mnie to zniechęca do oglądania tego filmu.
Pewnie, tak strywializować można w sumie wszystko.
Jasne, można też subtelniej i kulturalniej, np. Chestertonem: Współczesny świat jest pełen dawnych chrześcijańskich cnót, które nagle oszalały. Oszalały dlatego, że zostały odseparowane od siebie i błąkają się po świecie samotnie
A czy ta miłość to nie polega czasem na tym, że oni tam na koniec duszą się poduszkami?
Tak słyszałem i trochę mnie to zniechęca do oglądania tego filmu.
Pewnie, tak strywializować można w sumie wszystko.
Jasne, można też subtelniej i kulturalniej, np. Chestertonem: Współczesny świat jest pełen dawnych chrześcijańskich cnót, które nagle oszalały. Oszalały dlatego, że zostały odseparowane od siebie i błąkają się po świecie samotnie
Motes napisal(a): E tam, wyśmienicie sobie kolega radził z wnioskowaniem o czymś, czego kolega nie widział, albo na podstawie trzyzdaniowego konspektu bądź tytułów prac, więc czemu tutaj nagle tak zasadniczo?
Kolega po raz kolejny mi wmawia, że moje PYTANIE o koszerność Malicka było wnioskowaniem czy nawet ocenianiem. Za każdym razem podkreślałem, że sam się nie znam na tej jego uduchowionej symbolice i proszę o opinie mądrzejszych.
To nie było pytanie, tylko wyraźna i uporczywie powtarzana sugestia. Nawiasem mówiąc, z tym samym uporem byłem włączany do grona urzeczonych katolickością Malicka albo „wpisujących Malicka w katolickość”, podczas gdy pisałem o jednym, konkretnym dziele.
Tomek napisal(a): Jak chodzi o Marvela to ma Kolega rację, nie analizowałem dokładnie tych 12 sekund i komentarzy do nich, tylko tak przeleciałem jednym okiem, więc niech będzie, że Kolega ma rację. W komentarzach jadą po tych 12 sekundach. Ale dalej uważam, że jak ktoś musi wyciąć 12 sekund, żeby pokazać, że coś jest chłamem to bym się za bardzo na takim "materiale" nie opierał.
Mam rację? Miałem się tutaj rozpisać, co myślę o koledze nastawieniu, ale zaraz będzie, że psychoanaliza, przedstawię to zatem w skondensowanej formie: jak widzi kolega, że jakiś forumkowicz zestawia obok siebie dwa słowa – Malick, katolicyzm – to pierwsze, co kolega robi dosłownie pięć sekund później, to wpisanie w wyszukiwarce następujących dwóch słów: Malick, satanizm.
Tak, to hiperbola. Ale chyba wiadomo, o co biega.
A bywa nawet gorzej, bo przecież jak trzeba, to kolega nawet nakłamie, że widział coś, czego w istocie nie ma. I to już, do licha, nie jest hiperbola. No można i tak. Tak czymać!
A co do zalinkowanej scenki – skoro użyłem w odniesieniu do niej fhącuskiego sformułowania krem dela krem, to z bardzo wyraźnych powodów. Oprócz chęci pochwalenia się znajomością języka fhącuskiego oczywiście. Jak koledze tak wyśmienicie wychodzi wklepywanie fraz w wyszukiwarce, to niech sobie kolega wklepie frazy „bad CGI Marvel” czy coś. I będzie miał kolega multum dyskusji o tym, nie tylko o tej dwunastosekundowej wstawce. A i na TyTubce są o tym materiały i dłuższe sekwencje.
Jakoś efektów specjalnych przy naprawdę dobrym filmie nie ma dla mnie znaczenia. Film, z którego pochodzi dany fragment, jest gunwem i byłby nim, gdyby dany efekt był zrobiony perfekcyjnie w 5K.
Motes napisal(a): A bywa nawet gorzej, bo przecież jak trzeba, to kolega nawet nakłamie, że widział coś, czego w istocie nie ma. I to już, do licha, nie jest hiperbola. No można i tak. Tak czymać!
No dobrze, zgnoił mnie Kolega. Bardzo przepraszam, że tak okropnie nakłamałem. Wprawdzie nie miałem takiej intencji, było to raczej moje zaniedbanie, ale to też jest karygodne.
Ale bardzo proszę mi jeszcze krótko objaśnić, gdzie rozchodzą się te dziesiątki albo setki baniek na produkcję tych gniotów. Przekręt? Pranie brudnych pieniędzy?
I właściwie nie wiem, o co się spieramy, bo obaj uważamy, że to gnioty. Dziś obejrzę spokojnie "Ukryte życie" bo już mam na dysku i może jutro porozmawiamy o ważniejszych sprawach. A jeśli Kolega szczerze uważa mnie za krętacza z którym nie warto rozmawiać, to proszę może od razu to powiedzieć, to nie będę Koledze zawracał głowy.
Jasne, można też subtelniej i kulturalniej, np. Chestertonem: Współczesny świat jest pełen dawnych chrześcijańskich cnót, które nagle oszalały. Oszalały dlatego, że zostały odseparowane od siebie i błąkają się po świecie samotnie
O rany, musimy włazić na wysokie C?
Wystarczy poopiekować się ciężko chorą, bliską osobą przez parę lat, mając kontakt z uroczą służbą zdrowia i wysłuchując dobrych rad znajomych, a wesolutkie bon mociki o duszeniu się poduszkami (jakież to niekatolickie, byłoby koszer gdyby użyto cingulum, naturalnie) jakoś słabiej będą na myśl przychodzić.
Mamy w tym filmie warstwę, nazwijmy to, eschatologiczną - i tę całkiem przyziemną, którą chyba najlepiej symbolizuje scena z opiekunką szydzącą/znęcającą się nad podopieczną - i to, niestety, jest realistyczne do bólu.
Co by nie mówić zabójstwo (eutanazja) nie jest dozwolona w naszej lerigii. Może chodzić o to, że dłuższe życie to dłuższa szansa na nawrócenie się (czy bohaterowicze są wierzący? był ksiądz z namaszczeniem chorych?) a czasem jest to pokuta za grzechy skracająca męki czyśćcowe a może w ogóle umożliwiająca łaskę zbawienia?
Rozumiem, że film mógł nie być kręcony z perspektywy katowickiej, ale mamy prawo go odpowiednio oceniać, jako promujący działania stojące w sprzeczności z Przykazaniami Bożymi.
Komentarz
E tam, wyśmienicie sobie kolega radził z wnioskowaniem o czymś, czego kolega nie widział, albo na podstawie trzyzdaniowego konspektu bądź tytułów prac, więc czemu tutaj nagle tak zasadniczo? Można prosić o przytoczenie tego komentarza? Bo w morzu, ekhm, niepochlebnych komentarzy o standardzie tych tworów istotnie znalazłem komentarz „covidowy”. Wnoszę, że to ten, bo jest z brzegu, a kolega na tyle szybko odpisał, że chyba nie zdążył chwycić się innego. Zacytuję:
This film was delayed for an entire year and they didn't once think this scene should be polished (change the lighting, improving the effects themselves or just reshooting the scene outright)
I understand why a lot of Marvel films have poor CGI since they hire CGI artists who aren't unionized and give them ridiculous deadlines
But since this films release was pushed back because of COVID, this is absolutely inexcusable
Jeśli istotnie to ten komentarz, rodzi się pytanie: czy to mój angielski jest słaby, czy kolegi? Ten komentarz nie tylko nie usprawiedliwia tego COVID-em, on właśnie wskazuje, że mimo obsuwy czasowej twórcy nie zadbali o poprawę tej sceny. Mało tego, on potwierdza, że jakość filmów Marvela jest generalnie coraz słabsza. Nie chodzi tylko o 12 sekund. W innych komentarzach też się na to zwraca uwagę. Bezsensowne dedlajny sprawiają, że powstaje chałtura.
O, znalazłem kolejny: They delayed this movie for a year and between the original release date and the final release date, the filmmakers seriously had no time to fix this awful CGI scene which could've been done in a month???
Cholera, chyba znowu nie ten.
Zanim wyciągnę definitywne wnioski o kolegi podejściu do rozmówców tutaj, wolę jednak się upewnić. Może w morzu negatywnych komentarzy (w tym tych, które z uwagi na COVID są nawet bardziej krytyczne) jest ten, który kolegę tak zaintrygował.
Tak słyszałem i trochę mnie to zniechęca do oglądania tego filmu.
Jak chodzi o Marvela to ma Kolega rację, nie analizowałem dokładnie tych 12 sekund i komentarzy do nich, tylko tak przeleciałem jednym okiem, więc niech będzie, że Kolega ma rację. W komentarzach jadą po tych 12 sekundach. Ale dalej uważam, że jak ktoś musi wyciąć 12 sekund, żeby pokazać, że coś jest chłamem to bym się za bardzo na takim "materiale" nie opierał.
Może przejdźmy dalej po prostu, nie sterczmy za długo przy jednym eksponacie. Zacytuję sam siebie: Ponadto: Stąd wynika, iż nieczęsto oglądam filmy o największej jakości (przekazu i walorów artystycznych, jak rozumiem), trudno więc o rzetelną listę pięciu "naj". Z tych, co widziałem? Z trudem uzbieram, nie mówiąc o wybieraniu najlepszych, proszę, nieposortowane:
Pasja;
Życie Jezusa (tytuł niepewny, jako wizualizacja Ewangelii wg św. Jana - tzn. zasadniczą wartość tutaj daje tekst Ewangelii po prostu, w sumie każdy film tego typu, jeśli nie przeinacza prawdy);
Apocalypto;
Misja;
Siedmiu samurajów;
Niebieski (Kieślowskiego, acz szczerze pamiętam tylko, że wartościowy, zero konkretów zostało, może to zmyłka w stylu deszcz na szybie, aktor mówi powoli = dobry film);
Nosferatu (Herzoga, wyłącznie na odcinku skuteczności środków artystycznych, a horrorów, zwłaszcza udanych, jak ten, nie lubię);
Requiem dla snu;
Odyseja Kosmiczna (2001 i 2010 zbiorczo);
Zły porucznik (chyba, jeśli dobrze kojarzę? Ten z 1992);
Władca Pierścieni (trylogia);
Łowca (z Dafoe, żeby coś z nowszych jednak było w zestawieniu).
Najpewniej coś jeszcze z tej kategorii widziałem, ale nie pamiętam, bo takie rzeczy absorbowałem głównie w dawnych czasach i w większości tylko raz.
To bardzo ciężki, kameralny film - i w trakcie oglądania mnie mocno wkurzył - ale jak życie mnie postawiło w określonej sytuacji, z biegiem czasu coraz bardziej go cenię.
BTW nie zapominam że Haneke jest autorem "Funny Games", przedziwnego filmu który zostawia widza z przekręconą wątrobą. Pewnie, tak strywializować można w sumie wszystko.
No, a "Przeminęło z wiatrem" jest filmem o niezachowywaniu przepisów przeciwpożarowych.
Tak, to hiperbola. Ale chyba wiadomo, o co biega.
A bywa nawet gorzej, bo przecież jak trzeba, to kolega nawet nakłamie, że widział coś, czego w istocie nie ma. I to już, do licha, nie jest hiperbola. No można i tak. Tak czymać!
A co do zalinkowanej scenki – skoro użyłem w odniesieniu do niej fhącuskiego sformułowania krem dela krem, to z bardzo wyraźnych powodów. Oprócz chęci pochwalenia się znajomością języka fhącuskiego oczywiście. Jak koledze tak wyśmienicie wychodzi wklepywanie fraz w wyszukiwarce, to niech sobie kolega wklepie frazy „bad CGI Marvel” czy coś. I będzie miał kolega multum dyskusji o tym, nie tylko o tej dwunastosekundowej wstawce. A i na TyTubce są o tym materiały i dłuższe sekwencje.
!
Tak, to hiperbola. Ale chyba wiadomo, o co biega.
A bywa nawet gorzej, bo przecież jak trzeba, to kolega nawet nakłamie, że widział coś, czego w istocie nie ma. I to już, do licha, nie jest hiperbola. No można i tak. Tak czymać!
A co do zalinkowanej scenki – skoro użyłem w odniesieniu do niej fhącuskiego sformułowania krem dela krem, to z bardzo wyraźnych powodów. Oprócz chęci pochwalenia się znajomością języka fhącuskiego oczywiście. Jak koledze tak wyśmienicie wychodzi wklepywanie fraz w wyszukiwarce, to niech sobie kolega wklepie frazy „bad CGI Marvel” czy coś. I będzie miał kolega multum dyskusji o tym, nie tylko o tej dwunastosekundowej wstawce. A i na TyTubce są o tym materiały i dłuższe sekwencje.
Jakoś efektów specjalnych przy naprawdę dobrym filmie nie ma dla mnie znaczenia. Film, z którego pochodzi dany fragment, jest gunwem i byłby nim, gdyby dany efekt był zrobiony perfekcyjnie w 5K.
Ale bardzo proszę mi jeszcze krótko objaśnić, gdzie rozchodzą się te dziesiątki albo setki baniek na produkcję tych gniotów. Przekręt? Pranie brudnych pieniędzy?
I właściwie nie wiem, o co się spieramy, bo obaj uważamy, że to gnioty. Dziś obejrzę spokojnie "Ukryte życie" bo już mam na dysku i może jutro porozmawiamy o ważniejszych sprawach. A jeśli Kolega szczerze uważa mnie za krętacza z którym nie warto rozmawiać, to proszę może od razu to powiedzieć, to nie będę Koledze zawracał głowy.
Wystarczy poopiekować się ciężko chorą, bliską osobą przez parę lat, mając kontakt z uroczą służbą zdrowia i wysłuchując dobrych rad znajomych, a wesolutkie bon mociki o duszeniu się poduszkami (jakież to niekatolickie, byłoby koszer gdyby użyto cingulum, naturalnie) jakoś słabiej będą na myśl przychodzić.
Mamy w tym filmie warstwę, nazwijmy to, eschatologiczną - i tę całkiem przyziemną, którą chyba najlepiej symbolizuje scena z opiekunką szydzącą/znęcającą się nad podopieczną - i to, niestety, jest realistyczne do bólu.
Rozumiem, że film mógł nie być kręcony z perspektywy katowickiej, ale mamy prawo go odpowiednio oceniać, jako promujący działania stojące w sprzeczności z Przykazaniami Bożymi.
będzie serial