No, ale to był ich świadomy ruch polityczny w latach 90, żeby walić pieniądze w kinematografię, bo stopa zwrotu jest spoko, tak jak świadomym było inwestowanie Nepowców w koła intelektualne petersburga i moskwy.
@peterman powiedział(a):
Zupełnie przypadkiem "Potwór z Gyeongseongu" na Netflixie.
Boję się nawet liczyć, o ile okrążeń Koreańczycy zdublowali już teoretyczną polską kinematografię.
Nie liczy się wyprzedzanie kogoś, kto się cofa. W latach 90-tych polska kinematografia miała jeszcze jakiś resztkowy poziom, teraz to sfilmowane telefonem nasiadówy Krytyki Politycznej albo wygłupy kilku koleżków po podstawówce przy piwie.
Punkt widzenia pewnie zależy od punktu siedzenia. Lata 90 to wg mnie odrzucenie całej popkultury powstałej po wojnie. Lata 90 się łączą z ludźmi ze starej ekipy, jak Józef Hen, który odrzucił możliwość zekranizowania Złego stwierdzając, że przynależy on jedynie do minionej epoki. Jak absolutnie się mylił świadczy późniejszy niespodziewany renesans Złego (o tę książkę prosiło się na dni i pożyczało od znajomych i nieznajomych 12 lat temu na UW). Potem Vega wszedł już na teren pusty i starał się samemu ukręcić coś z odrzuconych elementów (kto zekranizował Hansa Klossa?) tworząc własne uniwersum w miejsce tego porzuconego powojennego. Ja tam się szykuje akurat na jego Putina, bo doceniam jego obecność.
Wspomniany Krypol to przyczynił się do ekranizacji Jestem Bogiem, który to film był już mitem współczesnej popkultury i też nie zajęli się chyba przerabianiem po swojemu postaci z popkultury czasu komuny. Co by było cenne.
A co do tego Putin Vegi to liczę na coś tak plastycznego i wbijającego się w pamięc kilkoma scenami z pogranicza polityki i życia osobistego bohatera, jak "Lenin" Ossendowskiego, tylko powstałe 95 lat później.
@trep powiedział(a):
Nefarious. Po angielsku jest na free a jakby kto chciał po polsku to jutro mam mieć linka to wt.
W roli głównej Flannery znany ze świętych z Bostonu i młodego Indiany Jonesa.
Nowe spojrzenie na DID. Gatunek to chyba thriller. W opisach stoi, że psychiatra idzie zbadać skazańca i ocenić jego poczytalnoś. Ten twierdzi, że doktorek zanim wyjdzie, będzie miał na koncie trzy morderstwa.
@MiejSen powiedział(a):
Lata 90 to wg mnie odrzucenie całej popkultury powstałej po wojnie. Lata 90 się łączą z ludźmi ze starej ekipy, jak Józef Hen, który odrzucił możliwość zekranizowania Złego stwierdzając, że przynależy on jedynie do minionej epoki.
Szczerze mówiąc, nic nie zrozumiałem. Stwierdzenie "lata 90 to odrzucenie całej popkultury powstałej po wojnie" jest nieprawdziwe w sposób tak oczywisty, że aż trudno coś odpowiedzieć. A mimo to, że lata 90 to odrzucenie całej popkultury powstałej po wojnie, to łączą się z ludźmi ze starej ekipy czyli jakby nie mówić tymi, co to za tę całą popkulturę powstałą po wojnie są odpowiedzialni. Dlaczego reprezentatem tych ludzi starej ekipy ma być dość marginalny scenarzysta Józef Hen i dlaczego centralną rolę ma odgrywać ekranizacja Złego, której nie było? Groch z kapustą.
@MiejSen powiedział(a):
Lata 90 to wg mnie odrzucenie całej popkultury powstałej po wojnie. Lata 90 się łączą z ludźmi ze starej ekipy, jak Józef Hen, który odrzucił możliwość zekranizowania Złego stwierdzając, że przynależy on jedynie do minionej epoki.
Szczerze mówiąc, nic nie zrozumiałem. Stwierdzenie "lata 90 to odrzucenie całej popkultury powstałej po wojnie" jest nieprawdziwe w sposób tak oczywisty, że aż trudno coś odpowiedzieć. A mimo to, że lata 90 to odrzucenie całej popkultury powstałej po wojnie, to łączą się z ludźmi ze starej ekipy czyli jakby nie mówić tymi, co to za tę całą popkulturę powstałą po wojnie są odpowiedzialni. Dlaczego reprezentatem tych ludzi starej ekipy ma być dość marginalny scenarzysta Józef Hen i dlaczego centralną rolę ma odgrywać ekranizacja Złego, której nie było? Groch z kapustą.
Zakładam, że "łączą się" miało być w znaczeniu "przez ludzi jak Hen polska kinematografia nie rozwinęła skrzydeł w latach 90.". Czy jednak nawet adaptacja "Złego" by jej wtedy w tym pomogła - nigdy się nie dowiemy.
Ale ja nie pisałem o rozwijaniu polskiej kinematografii, tylko że wtedy jeszcze nie była całkiem zwinięta. Bo jakie filmy teraz mamy?
Zjadanie Papieża czyli o tym, że JPII (uwentualnie kard. Wyszyński) wielkim człowiekiem był. To nie byłoby złe ale mam dziwne wrażenie, że autorzy filmów sami tak nie uważają i chcą tylko zarobić trochę kasy.
Sfilmowane nasiadówy Krytyki Potylicznej czyli nie wiadomo jakie filmy o niewiadomo czym, motyw homoseksualny obowiązkowy.
Filmy o wspaniałości narodu żydowskiego.
Filmy o tym, jak paskudni są Polacy i jak paskudne jest życie w Polsce.
Filmy o tym, jak paskudni byli komuniści. To też nie nie byłoby złe, gdyby ich ofiary nie były przedstawiane jako bezwolni idioci.
Głupawe komedyjki sprawiające wrażenie sfilmowanych telefonem wygłupów kilku koleżkow po podstawówce i kilku piwach.
Mocno nieudolne imitacje amerykańskich filmów akcji/kryminałów/horrorów/komedii romantycznych. Grzegorz Braun w tym też jest, a jakże.
@MiejSen powiedział(a):
Lata 90 to wg mnie odrzucenie całej popkultury powstałej po wojnie. Lata 90 się łączą z ludźmi ze starej ekipy, jak Józef Hen, który odrzucił możliwość zekranizowania Złego stwierdzając, że przynależy on jedynie do minionej epoki.
Szczerze mówiąc, nic nie zrozumiałem. Stwierdzenie "lata 90 to odrzucenie całej popkultury powstałej po wojnie" jest nieprawdziwe w sposób tak oczywisty, że aż trudno coś odpowiedzieć. A mimo to, że lata 90 to odrzucenie całej popkultury powstałej po wojnie, to łączą się z ludźmi ze starej ekipy czyli jakby nie mówić tymi, co to za tę całą popkulturę powstałą po wojnie są odpowiedzialni. Dlaczego reprezentatem tych ludzi starej ekipy ma być dość marginalny scenarzysta Józef Hen i dlaczego centralną rolę ma odgrywać ekranizacja Złego, której nie było? Groch z kapustą.
Te wszystkie słową są słuszne, ale powinny paść w latach 90tych. Wtedy powinien się pojawić duet scenarzystów angażujących reżyserów średniego pokolenia do swoich pomysłów ekranizacji Tyrmanda, ekranizacji spinoffu o Prof T-Alencie czy Brunnerze, czy powojennych dziejów alkoholowych pancernego Janka Kosa.
Złego miał ekranizować pierwotnie Wojciech Wójcik, który był wtedy w locie wznoszącym do Ekstradycji i Tam i z Powrotem, ale Hen uwalił pomysł na starcie z powodu własnej niechęci do Tyrmanda.
Akurat ta historia nie jest nagłośniona, a sam Hen ją przytacza bez ogródek w "Złym Tyrmandzie", więc jest najlepsze źródło, bo bezpośrednie. A inni nie opowiadali o tym ochoczo jak gardzili tym gniotem tyrmandowskim. Jak chcieli mieć szybko Amerykę i odrzucić wszystko co kojarzyło się z przaśną komuną.
Zdołowała mnie strasznie ale może dlatego, żem milośnikiem dr Mabuse, obejrzałem o nim wszystko włacznie z kiczami Haralda Reinla (tego od Winnetou) i mam wymagania.
@los powiedział(a):
Ale ja nie pisałem o rozwijaniu polskiej kinematografii, tylko że wtedy jeszcze nie była całkiem zwinięta. Bo jakie filmy teraz mamy?
Zjadanie Papieża czyli o tym, że JPII (uwentualnie kard. Wyszyński) wielkim człowiekiem był. To nie byłoby złe ale mam dziwne wrażenie, że autorzy filmów sami tak nie uważają i chcą tylko zarobić trochę kasy.
Sfilmowane nasiadówy Krytyki Potylicznej czyli nie wiadomo jakie filmy o niewiadomo czym, motyw homoseksualny obowiązkowy.
Filmy o wspaniałości narodu żydowskiego.
Filmy o tym, jak paskudni są Polacy i jak paskudne jest życie w Polsce.
Filmy o tym, jak paskudni byli komuniści. To też nie nie byłoby złe, gdyby ich ofiary nie były przedstawiane jako bezwolni idioci.
Głupawe komedyjki sprawiające wrażenie sfilmowanych telefonem wygłupów kilku koleżkow po podstawówce i kilku piwach.
Mocno nieudolne imitacje amerykańskich filmów akcji/kryminałów/horrorów/komedii romantycznych. Grzegorz Braun w tym też jest, a jakże.
Żenada żenada żenada
które filmy mówią o paskudności komunistów? Chętnie bym obejrzała, a raczej widzę filmy o tym, jak to za PRL było fajnie.
@Maria powiedział(a): @los
Czy Przesłuchanie Bugajskiego świadomie pominąłeś?
Przesłuchanie powstało jakoś na początku lat 80-tych.
W latach 2000 też powstało kilka dobrych filmów o komunie - "Tam i z powrotem", "Rysa", "Trzech kumpli".
Jeszcze "Złodziej w sutannie" i "Norymberga" i "Inka 1946" ale to spektakle.
Gratuluje erudycji i pominięcia np Różyczki i Cwału.
Ale np Czarny czwartek - lepiej opowiedziane w wywiadach przez reżysera niż pokazane w filmie. Kto pokazał w filmach świat, gdzie normą był chleb ze smalcem na drugie śniadanie, a podwyżki cen oznaczały, że nawet na kiełbasę zwyczajną raz w tygodniu zabraknie pieniędzy?
A "Żeby nie było śladów" osobiście bardziej odebrałam jak oskarżenie pani Przemyk niż komunistów i tych zwykłych milicjantów, którzy przykładali nogę do dobicia "gówniarza".
Już wiem, czemu się czepiam - 27 filmów, po 1 jednym na każdy rok IIIRP. Trochę mało. Taki Wajda nakręcił 56 filmów, z tej masy może z 5-10 wybitnych. Przyjmijmy, że historii o brzydkich komuchach powinno powstać ze 200, by tych 20 jakoś się obroniło i dało przekaz, który przekonana nieprzekonanych, będzie oglądanych przez kolejne pokolenia. Na razie mamy więcej filmów o fajności PRL z komuchami fajnymi, albo tylko nieco pociesznymi fajtłapami.
@KazioToJa powiedział(a):
Jeszcze "Złodziej w sutannie" i "Norymberga" i "Inka 1946" ale to spektakle.
Gratuluje erudycji i pominięcia np Różyczki i Cwału.
Jak się pisze na szybko, to się zapomina. Cwał zresztą nie był specjalnie antykomunistyczny, bardziej w stylu "jak to za PRL było fajnie."
@KazioToJa powiedział(a):
Jeszcze "Złodziej w sutannie" i "Norymberga" i "Inka 1946" ale to spektakle.
Gratuluje erudycji i pominięcia np Różyczki i Cwału.
Jak się pisze na szybko, to się zapomina. Cwał zresztą nie był specjalnie antykomunistyczny, bardziej w stylu "jak to za PRL było fajnie."
O, to mnie kolega zachęcił, bo to chyba pionierski w tym nurcie.
@peterman powiedział(a):
Czy filmy takie jak "Hiszpanka" Barczyka uratowałyby polskie kino?
Barczyk miał dobry ruch, kiedy wrzucił jako dyrektor S.F. Kadr wszystkie kadrowe filmy na jutuba za darmo, wzorując się na mosfilmie i lenfilmie, ale cofnął to jego następca Bajon. "Hiszpanka" to nie czerpała z polskiej popkultury na pewno.
"Zły" i te romantyczne motywy hewry (żydowski termin na organizację przestępczą, termin pojawia się pod koniec Złego) jako siły istniejącej niezależnie od państwa nie zaginęły w popkulturze mimo różnych Henów. Szły książkami. Były w łysiakowym Dobrym, który mocno cynicznie potraktował romantyczną wizję niezależnego podziemia przestępczego. Były w Królu Twardocha, który zrobił własną opowieść gdzie powiązął po swojemu władzę sanacyjną i hewrę. Udało mu sie to sprzedać na scenariusz i miało sukces. Więc to że jakiś tam Hen uwalał Tyrmanda to i tak nie zerwało obiegu w popkulturze.
Byłem na Putinie. Zachęciły mnie negatywne recenzje na skurwiałych portalach, z Wyborczą włącznie. Vega ostatnimi filmami szorował o dno, a tu takie coś zrobił. Ale pytanie zasadnicze jest takie, co Patryk Vega na myśli mówiąc o swojej misji nawracania ? Bo to jest film o dobru i złu, w biblijnym rozumieniu tego słowa, chociaż z pewnymi odpałami Vegi. Gdzieś pobrzmiewa też Mistrz i Małgorzata w tym wszystkim. Ot taka tam ciekawostka.
Komentarz
Zupełnie przypadkiem "Potwór z Gyeongseongu" na Netflixie.
Boję się nawet liczyć, o ile okrążeń Koreańczycy zdublowali już teoretyczną polską kinematografię.
No, ale to był ich świadomy ruch polityczny w latach 90, żeby walić pieniądze w kinematografię, bo stopa zwrotu jest spoko, tak jak świadomym było inwestowanie Nepowców w koła intelektualne petersburga i moskwy.
Nefarious. Po angielsku jest na free a jakby kto chciał po polsku to jutro mam mieć linka to wt.
W roli głównej Flannery znany ze świętych z Bostonu i młodego Indiany Jonesa.
Nie liczy się wyprzedzanie kogoś, kto się cofa. W latach 90-tych polska kinematografia miała jeszcze jakiś resztkowy poziom, teraz to sfilmowane telefonem nasiadówy Krytyki Politycznej albo wygłupy kilku koleżków po podstawówce przy piwie.
Punkt widzenia pewnie zależy od punktu siedzenia. Lata 90 to wg mnie odrzucenie całej popkultury powstałej po wojnie. Lata 90 się łączą z ludźmi ze starej ekipy, jak Józef Hen, który odrzucił możliwość zekranizowania Złego stwierdzając, że przynależy on jedynie do minionej epoki. Jak absolutnie się mylił świadczy późniejszy niespodziewany renesans Złego (o tę książkę prosiło się na dni i pożyczało od znajomych i nieznajomych 12 lat temu na UW). Potem Vega wszedł już na teren pusty i starał się samemu ukręcić coś z odrzuconych elementów (kto zekranizował Hansa Klossa?) tworząc własne uniwersum w miejsce tego porzuconego powojennego. Ja tam się szykuje akurat na jego Putina, bo doceniam jego obecność.
Wspomniany Krypol to przyczynił się do ekranizacji Jestem Bogiem, który to film był już mitem współczesnej popkultury i też nie zajęli się chyba przerabianiem po swojemu postaci z popkultury czasu komuny. Co by było cenne.
A co do tego Putin Vegi to liczę na coś tak plastycznego i wbijającego się w pamięc kilkoma scenami z pogranicza polityki i życia osobistego bohatera, jak "Lenin" Ossendowskiego, tylko powstałe 95 lat później.
Ale serio będziemy wymieniać "Vegę" w wątku o kinie?
Jest to dozwolone.
Jest to, jak mówią w środowisku filmów dla dorosłych, "barely legal".
Nowe spojrzenie na DID. Gatunek to chyba thriller. W opisach stoi, że psychiatra idzie zbadać skazańca i ocenić jego poczytalnoś. Ten twierdzi, że doktorek zanim wyjdzie, będzie miał na koncie trzy morderstwa.
Szczerze mówiąc, nic nie zrozumiałem. Stwierdzenie "lata 90 to odrzucenie całej popkultury powstałej po wojnie" jest nieprawdziwe w sposób tak oczywisty, że aż trudno coś odpowiedzieć. A mimo to, że lata 90 to odrzucenie całej popkultury powstałej po wojnie, to łączą się z ludźmi ze starej ekipy czyli jakby nie mówić tymi, co to za tę całą popkulturę powstałą po wojnie są odpowiedzialni. Dlaczego reprezentatem tych ludzi starej ekipy ma być dość marginalny scenarzysta Józef Hen i dlaczego centralną rolę ma odgrywać ekranizacja Złego, której nie było? Groch z kapustą.
Zakładam, że "łączą się" miało być w znaczeniu "przez ludzi jak Hen polska kinematografia nie rozwinęła skrzydeł w latach 90.". Czy jednak nawet adaptacja "Złego" by jej wtedy w tym pomogła - nigdy się nie dowiemy.
Ale ja nie pisałem o rozwijaniu polskiej kinematografii, tylko że wtedy jeszcze nie była całkiem zwinięta. Bo jakie filmy teraz mamy?
Żenada żenada żenada
bareja legal
Te wszystkie słową są słuszne, ale powinny paść w latach 90tych. Wtedy powinien się pojawić duet scenarzystów angażujących reżyserów średniego pokolenia do swoich pomysłów ekranizacji Tyrmanda, ekranizacji spinoffu o Prof T-Alencie czy Brunnerze, czy powojennych dziejów alkoholowych pancernego Janka Kosa.
Złego miał ekranizować pierwotnie Wojciech Wójcik, który był wtedy w locie wznoszącym do Ekstradycji i Tam i z Powrotem, ale Hen uwalił pomysł na starcie z powodu własnej niechęci do Tyrmanda.
Akurat ta historia nie jest nagłośniona, a sam Hen ją przytacza bez ogródek w "Złym Tyrmandzie", więc jest najlepsze źródło, bo bezpośrednie. A inni nie opowiadali o tym ochoczo jak gardzili tym gniotem tyrmandowskim. Jak chcieli mieć szybko Amerykę i odrzucić wszystko co kojarzyło się z przaśną komuną.
Ale no móg bo Michnik. Dopiero tera wszed Smok Diplodok
Czy filmy takie jak "Hiszpanka" Barczyka uratowałyby polskie kino?
Zdołowała mnie strasznie ale może dlatego, żem milośnikiem dr Mabuse, obejrzałem o nim wszystko włacznie z kiczami Haralda Reinla (tego od Winnetou) i mam wymagania.
które filmy mówią o paskudności komunistów? Chętnie bym obejrzała, a raczej widzę filmy o tym, jak to za PRL było fajnie.
Chronologicznie:
@los
Czy Przesłuchanie Bugajskiego świadomie pominąłeś?
Biega o drugą komunę.
Przesłuchanie powstało jakoś na początku lat 80-tych.
W latach 2000 też powstało kilka dobrych filmów o komunie - "Tam i z powrotem", "Rysa", "Trzech kumpli".
to sprzed 1989
Jeszcze "Złodziej w sutannie" i "Norymberga" i "Inka 1946" ale to spektakle.
Gratuluje erudycji i pominięcia np Różyczki i Cwału.
Ale np Czarny czwartek - lepiej opowiedziane w wywiadach przez reżysera niż pokazane w filmie. Kto pokazał w filmach świat, gdzie normą był chleb ze smalcem na drugie śniadanie, a podwyżki cen oznaczały, że nawet na kiełbasę zwyczajną raz w tygodniu zabraknie pieniędzy?
A "Żeby nie było śladów" osobiście bardziej odebrałam jak oskarżenie pani Przemyk niż komunistów i tych zwykłych milicjantów, którzy przykładali nogę do dobicia "gówniarza".
Już wiem, czemu się czepiam - 27 filmów, po 1 jednym na każdy rok IIIRP. Trochę mało. Taki Wajda nakręcił 56 filmów, z tej masy może z 5-10 wybitnych. Przyjmijmy, że historii o brzydkich komuchach powinno powstać ze 200, by tych 20 jakoś się obroniło i dało przekaz, który przekonana nieprzekonanych, będzie oglądanych przez kolejne pokolenia. Na razie mamy więcej filmów o fajności PRL z komuchami fajnymi, albo tylko nieco pociesznymi fajtłapami.
Jak się pisze na szybko, to się zapomina. Cwał zresztą nie był specjalnie antykomunistyczny, bardziej w stylu "jak to za PRL było fajnie."
O, to mnie kolega zachęcił, bo to chyba pionierski w tym nurcie.
Barczyk miał dobry ruch, kiedy wrzucił jako dyrektor S.F. Kadr wszystkie kadrowe filmy na jutuba za darmo, wzorując się na mosfilmie i lenfilmie, ale cofnął to jego następca Bajon. "Hiszpanka" to nie czerpała z polskiej popkultury na pewno.
"Zły" i te romantyczne motywy hewry (żydowski termin na organizację przestępczą, termin pojawia się pod koniec Złego) jako siły istniejącej niezależnie od państwa nie zaginęły w popkulturze mimo różnych Henów. Szły książkami. Były w łysiakowym Dobrym, który mocno cynicznie potraktował romantyczną wizję niezależnego podziemia przestępczego. Były w Królu Twardocha, który zrobił własną opowieść gdzie powiązął po swojemu władzę sanacyjną i hewrę. Udało mu sie to sprzedać na scenariusz i miało sukces. Więc to że jakiś tam Hen uwalał Tyrmanda to i tak nie zerwało obiegu w popkulturze.
Sprawdzałem coś na fimwebie i ukazała mi się lekrama filmu Putin Patryka "Vegi".
I pierwszy komentarz był taki:
Byłem na Putinie. Zachęciły mnie negatywne recenzje na skurwiałych portalach, z Wyborczą włącznie. Vega ostatnimi filmami szorował o dno, a tu takie coś zrobił. Ale pytanie zasadnicze jest takie, co Patryk Vega na myśli mówiąc o swojej misji nawracania ? Bo to jest film o dobru i złu, w biblijnym rozumieniu tego słowa, chociaż z pewnymi odpałami Vegi. Gdzieś pobrzmiewa też Mistrz i Małgorzata w tym wszystkim. Ot taka tam ciekawostka.