los napisal(a): Ciągle nie rozumiesz Rozum zasadniczej różnicy (prawnej!) między gwałtem a umową. Więc z tą ekonomią nie jest tak źle, ekonomiści zwykle rozumieją podstawowe pojęcia ekonomiczne.
A to ja lansuję porównanie opcji (umowy!) do gwałtu? Czy jeden z adwersarzy?
Wszystko można porównywać, choćby po to, by wykazać nie tylko różnice ale i przynależność do zupełnie innych kategorii. Tak jest i w tym przypadku, więc tekst "jeśli klienci sami zawierali umowy licząc na większy zysk to są jak kobieta, która z własnej woli przespała się z bogatym kolesiem licząc na bogate małżeństwo, a została na lodzie" [wklejka więc dosłownie] mija zupełnie istotę sprawy kredytów frankowych.
Masz kredyt we frankach? W sumie osobiste pytanie, więc nie musisz odpowiadać, ale ja mogę powiedzieć za siebie - nie mam. I większość Polaków nie ma kredytu we frankach, nie ma polisolokaty, nie ma zawartych kontraktów opcyjnych. Dlaczego? Bo ich nie wzięli. Żaden bankier nie zawarł umowy z kimś, kto jej zawrzeć nie chciał. Tak samo jak uwodziciel - w odróżnieniu od gwałciciela - nie idzie do łóżka z kobietami, które nie chcą iść. Może namawiać, obiecywać, manipulować, ale w końcu to kobieta podejmuje decyzję. Natomiast gwałciciel, złodziej i sprawca rozboju nie pytają ofiar czy mają ochotę się nimi stać. Dlatego byłem ofiarą rozboju i wypadku samochodowego - mimo że wcale nie chciałem.
los napisal(a): Moja hipoteza - tu JK był zwierzyną łowną a MM drapieżnikiem.
nawet jeśli to łowy zacząć musiały się dawno temu.
Oczywiście. Jeśli oprzeć się na tym, co wiem - przynajmniej dwa lata.
a czy wiedza losa stała sie wiedzą Jarosława?
A z jakiej to niby racji miałbym to wiedzieć? przekazać ją Przy najbliższym spotkaniu to zrobię. Ponieważ moje jedyne dziesięciosekundowe spotkanie z panem Kaczyńskim miało miejsce jakieś 20 lat temu, pewno długo poczekam.
dwa lata to jednak sporo czasu jeśli się nie da bezpośrednio, można przez kogoś w każdym razie nie zniechęcać się
Ja nie biorę kredytów, chyba, że idąc na piwo zapomnę portfela, wtedy mogę pożyczyć dwadzieścia złotych.
Ciągle łapiesz kij za zły koniec, Rozum. Ale ciągnąc te seksualne analogie - oświadcza się pan pani, niech będzie, że nawet na piśmie, a potem nie chce dotrzymać słowa. Pani go podaje do sądu. Co robi sąd i dlaczego? W Polsce, gdzie indziej może być inaczej. Poproszę o wykładnię. Wtedy zrozumiesz myk z kredytami frankowymi.
jak jest tak to muszę sięgnąć po argumenty polityczne:
"Spojrzałem na niego ze zdumieniem. — Jak ty to możesz znieść? — szepnąłem oburzony. — Ja tego nie mogę znieść, ale muszę. Łobuz jest nam potrzebny. Tylko przez niego możemy dojść do sposobów. A zresztą, to nam się naprawdę przyda. — Co nam się przyda? — Musisz się, bracie, nauczyć znosić takich typów, jak Kicki. — Po co? — Nie zawsze można od razu uruchomić pięści i nie do wszystkiego można dojść przez pięści. Grunt to zimna krew. Opanuj się więc, bracie, i bądź flegmatykiem. Jak przyjdzie czas na wycisk, to damy Kickiemu wycisk. Wzruszyłem ramionami, ale zostałem. Zasępa czasem zaskakuje mnie czymś takim. Niby zwyczajny chłopak jak inni, trochę łobuz, aż nagle przemówi do ciebie zupełnie jak filozof. Dawno już zauważyłem, że ma takie skłonności. Dlatego trzymam się mimo wszystko Zasępy; on czasem widzi szerzej od innych. „A swoją drogą — pomyślałem, dławiąc w sobie upokorzenie — musieliśmy upaść strasznie nisko, skoro nawet taki płaz Kicki może z nas drwić swobodnie, a my znosimy w milczeniu zniewagi i czekamy pokornie jak żebracy...”
marniok napisal(a):jeśli się nie da bezpośrednio, można przez kogoś w każdym razie nie zniechęcać się
Przekazałem pewnej ilości posłów i (już mianowanych) ministrów. Z zerowym skutkiem.
czyli albo posłowie i ministrowie nie przekazali albo....."PIS PO jedno zło", "banda czworga" itd, itp.? odziera mnie Kolega ze złudzeń i z nadziei a ta ponoć ostania umiera...
Edit: po zastanowieniu uważam jednak że to niemożliwe! Kaczor musi mieć mieć jakis chytry plan, bezwzględnie!
los napisal(a): Ja nie biorę kredytów, chyba, że idąc na piwo zapomnę portfela, wtedy mogę pożyczyć dwadzieścia złotych.
Ciągle łapiesz kij za zły koniec, Rozum. Ale ciągnąc te seksualne analogie - oświadcza się pan pani, niech będzie, że nawet na piśmie, a potem nie chce dotrzymać słowa. Pani go podaje do sądu. Co robi sąd i dlaczego? W Polsce, gdzie indziej może być inaczej. Poproszę o wykładnię. Wtedy zrozumiesz myk z kredytami frankowymi.
Akurat bardziej pisałem na początku o opcjach, wydawało mi się, że kredyty frankowe mamy już dobrze omówione, a na moje pytania o skalę zjawiska i rzeczywiste skutki społeczne nie jest znana odpowiedź. Było o tym ze 2-3 wątki. Seksualne analogie nie ja zacząłem, tylko je pociągnąłem. Teraz też ciągniemy, choć już coraz mniej wiem, w którym kierunku. Zaręczyny to w świetle prawa (polskiego, "gdzie indziej może być inaczej") żadna umowa i sąd ślubu nie udzieli, ale nie wiem, co to ma do rzeczy. Kredyt we frankach to jest umowa, jak ktoś przestanie spłacać raty, a bank pójdzie do sądu, to dostanie nakaz zapłaty czy wyrok. Tak samo jak mimo zawartej umowy bank nie wypłaciłby (piszę w trybie przypuszczającym, bo nie słyszałem o takim przypadku) transzy, to też można bank pozwać i to skutecznie. Można teraz pociągnąć analogie złodziejskie. Afery opcyjnej nie da się porównać bo gangu, który chodzi i rabuje sklepy. Można do szulera, który ogrywa w karty takich, co myśleli, że są większymi cwaniakami od niego. Trudno mieć sympatię do szulera, ale małe cwaniaczki są winne same sobie.
Nie odpowiedziałeś na pytanie, więc je powtórzę: oświadcza się pan pani a potem nie chce dotrzymać słowa. Pani go podaje do sądu. Co robi sąd i dlaczego?
Coraz gorzej to wygląda, niestety. Powiedz mi, co sądzisz o tragedii smoleńkiej, a powiem ci, kim jesteś:
Radio Zet Monika Olejnik: Czy według pana marszałka powinna być komisja śledcza w sprawie katastrofy smoleńskiej w Sejmie. Kornel Morawiecki: Ja nie wiem, no jest ta komisja śledcza, no czy powinna być... MO: Prokuratura prowadzi śledztwo. KM: Ona jest, no to jest. Znaczy mi komisja śledcza nie przeszkadza, ale mi przeszkadza to, że brak jest jakby pewnego, takiego wspólnego podejścia, to znaczy, że albo jedni, albo drudzy chcą przekonać, że było, jak było według nich. Ja mam na ten temat swoje zdanie, ale chcę też dojść do prawdy. Właśnie uważam, że wyjaśnienie tej katastrofy było złe, chociaż ja osobiście uważam, że to była niestety katastrofa, no takie jest moje prywatne zdanie. MO: No Antoni Macierewicz twierdzi, że to był zamach i to pierwsza salwa... KM: Ja nie wiem, no może, ale może Antoś więcej wie ode mnie, no może jest więcej, ale ja nie wiem. Przepraszam bardzo, ja bardzo bym chciał żebyśmy my Polacy przyjęli powszechnie prawdę i żeby ta prawda została nam objawiona, bo ja widzę, to mija pięć, już niedługo sześć lat od katastrofy smoleńskiej, a my wciąż nie wiemy naprawdę jak to było. Znaczy sprzeczamy się, kłócimy, różnimy się pod tym względem, ale różnimy się tak troszeczkę interesownie, to znaczy może, nawet różnimy się nie w swoim interesie, o tak bym powiedział. Bo to poróżnienie Polaków jest w interesie jakiś innych sił, bo my dlaczego, powinniśmy dojść do tej prawdy. Ja nie, to jest wielkie nieszczęście, wielka tragedia polska ta katastrofa smoleńska, ale moje zdanie pani Moniko to jest takie, że ta katastrofa została, ja tak uważam, że to tak wyszło, że wszyscy chcieliśmy dobrze i pan prezydent chciał wylądować i Rosjanie go chcieli przyjąć i ten pilot i wszystko, bo to była wielka, 70 rocznica takiej niewyobrażalnej polskiej tragedii, bo właściwie II wojnę światową symbolizują takie dwa słowa Oświęcim i Katyń, tak. No to była podróż, symboliczna podróż do Katynia wtedy całej polskiej elity, itd., to bardzo zależało żeby to wszystko było godnie, no a tu była mgła, stały się jakieś nieuwagi, ja tak uważam, że to było tak. Takie jest moje zdanie, ale przecież ja nie jestem ani śledczym...
los napisal(a): Nie odpowiedziałeś na pytanie, więc je powtórzę: oświadcza się pan pani a potem nie chce dotrzymać słowa. Pani go podaje do sądu. Co robi sąd i dlaczego?
Teraz to mam wątpliwości czy w ogóle czytasz posty: Zaręczyny to w świetle prawa (polskiego, "gdzie indziej może być inaczej") żadna umowa i sąd ślubu nie udzieli, ale nie wiem, co to ma do rzeczy
Niedokładnie ale już cieplej. Można nadać zaręczynom formę umowy a sąd mimo wszystko ją zlekceważy. Dlaczego? Odpowiesz, pomyślisz minutę i już wiesz, o co idzie z frankami.
Odpowiedź wcale nie jest oczywista i wynikająca z rzeczy samej, bo są państwa, gdzie sądy takie umowy traktują/traktowały poważnie.
Odnośnie Morawieckich - proszę, nie mieszajmy osób ze względu na podobieństwo nazwisk. Kornel i Mateusz są autonomiczni.
"pomyślisz minutę i już wiesz, o co idzie " w rozmowie. Los jak 95% Polaków niebędących prawnikami uważa, że umowa to forma czegoś innego. Pewnie pisemna. Otóż umowa to jest czynność jako taka, a nie jej forma. Otóż zaręczyny w świetle prawa polskiego nie są umową w rozumieniu prawa cywilnego, nawet jak są na piśmie. Umowa jest natomiast jak kupisz bilet w automacie w autobusie i go skasujesz. Nikt nic nie pisał, nawet nie mówił, a umowa jest.
rozum.von.keikobad napisal(a):Otóż zaręczyny w świetle prawa polskiego nie są umową w rozumieniu prawa cywilnego, nawet jak są na piśmie.
Jeszcze cieplej. Dlaczego więc zaręczyny nie są umową w świetle polskiego prawa a w świetle niektórych innych są czy były?
Hint. Odpowiedź jest banalnie prosta i jest jednocześnie wyjaśnieniem problemu Franciszków.
Prawa nie znam ani trochę ale na pochodnych instrumentach finansowych znam się bardzo dobrze, więc siłą rzeczy muszę znać wszelkie aspekty sprawy: prawne, księgowe, matematyczne etc.
A ten Sokrates to był święty człowiek. Bycie akuszerem myśli to mordęga.
Ten wuntex prześcignął już wszystkie forumkowe okrucieństwa. Najpierw przepoczwarzył się w tragifarsę, kiedy zaczęto żonglować giewałtem jako prawniczą kazuistyką. Teraz natomiast wywołał już istny Obłęd :-@
rozum.von.keikobad napisal(a):Otóż zaręczyny w świetle prawa polskiego nie są umową w rozumieniu prawa cywilnego, nawet jak są na piśmie.
Jeszcze cieplej. Dlaczego więc zaręczyny nie są umową w świetle polskiego prawa a w świetle niektórych innych są czy były?
Hint. Odpowiedź jest banalnie prosta i jest jednocześnie wyjaśnieniem problemu Franciszków.
Prawa nie znam ani trochę ale na pochodnych instrumentach finansowych znam się bardzo dobrze, więc siłą rzeczy muszę znać wszelkie aspekty sprawy: prawne, księgowe, matematyczne etc.
A ten Sokrates to był święty człowiek. Bycie akuszerem myśli to mordęga.
Można powiedzieć wszystko wprost, ale tego najwyraźniej nie lubisz. Mnie taki styl jakoś nawet niespecjalnie drażni, innych może bardziej - ale skoro sam się męczysz, to nie rozumiem po co? Dlaczego? Polska jest państwem (przynajmniej formalnie) niepodległym, a co za tym idzie ustanawia sobie takie prawo jakie chce. A kto inny ustanawia inne prawo. Mamy się cofać w rozmowie do faktycznej genezy polskiego prawa rodzinnego czyli komisji kodyfikacyjnej z II RP?
rozum.von.keikobad napisal(a): Masz kredyt we frankach? W sumie osobiste pytanie, więc nie musisz odpowiadać, ale ja mogę powiedzieć za siebie - nie mam. I większość Polaków nie ma kredytu we frankach, nie ma polisolokaty, nie ma zawartych kontraktów opcyjnych. Dlaczego? Bo ich nie wzięli. Żaden bankier nie zawarł umowy z kimś, kto jej zawrzeć nie chciał.
Tak mnie się handel żywym towarem skojarzył. Większość Polaków nie miała do czynienia z gangami handlującymi kobietami. Mówię tu o sytuacji, gdy kobieta jedzie do "legalnej pracy", a zostaje... wydymana. Żaden gangster nie zmuszał tych kobiet do tych umów. Nooo, tylko miał trochę większą wiedzę od drugiej strony.
Skoro, o ile dobrze rozumiem, mamy w Polsce inny porządek prawny, który ułatwia bankom rabowanie klientów, mamy oczywisty dowód, że polscy klienci zostali ograbieni i świadomie wybrani na ofiary.
rozum.von.keikobad napisal(a): Afery opcyjnej nie da się porównać bo gangu, który chodzi i rabuje sklepy. Można do szulera, który ogrywa w karty takich, co myśleli, że są większymi cwaniakami od niego. Trudno mieć sympatię do szulera, ale małe cwaniaczki są winne same sobie.
Sa takie miejsca na Ziemi, gdzie opcji uzywa sie do pozytecznych rzeczy, ale u nas to oczywiscie tylko gra cwaniakow. Winni sa sami sobie, bo pomysleli, ze nie jestesmy krajem 3go swiata i to o te pozyteczne rzeczy chodzi. Ale chyba i tak jest postep skoro porownujemy do szulerow a nie np. krupiera!
rozum.von.keikobad napisal(a): Masz kredyt we frankach? W sumie osobiste pytanie, więc nie musisz odpowiadać, ale ja mogę powiedzieć za siebie - nie mam. I większość Polaków nie ma kredytu we frankach, nie ma polisolokaty, nie ma zawartych kontraktów opcyjnych. Dlaczego? Bo ich nie wzięli. Żaden bankier nie zawarł umowy z kimś, kto jej zawrzeć nie chciał.
Tak mnie się handel żywym towarem skojarzył. Większość Polaków nie miała do czynienia z gangami handlującymi kobietami. Mówię tu o sytuacji, gdy kobieta jedzie do "legalnej pracy", a zostaje... wydymana. Żaden gangster nie zmuszał tych kobiet do tych umów. Nooo, tylko miał trochę większą wiedzę od drugiej strony.
Wiedzę o czym? W umowie było napisane call girl a pani myślała, że chodzi o call center? Ale pani nie rozumiała, podpisała, bo powiedzieli, że dużo zarobi. Jeśli tak wygląda handel ludźmi, to analogia jest w pełni uprawniona. A jeśli nie, to analogia jest, jakby to powiedzieć, nomen omen z dupy.
"rabowanie klientów, mamy oczywisty dowód, że polscy klienci zostali ograbieni i świadomie wybrani na ofiary."
Komentarz
Masz kredyt we frankach? W sumie osobiste pytanie, więc nie musisz odpowiadać, ale ja mogę powiedzieć za siebie - nie mam. I większość Polaków nie ma kredytu we frankach, nie ma polisolokaty, nie ma zawartych kontraktów opcyjnych. Dlaczego? Bo ich nie wzięli. Żaden bankier nie zawarł umowy z kimś, kto jej zawrzeć nie chciał. Tak samo jak uwodziciel - w odróżnieniu od gwałciciela - nie idzie do łóżka z kobietami, które nie chcą iść. Może namawiać, obiecywać, manipulować, ale w końcu to kobieta podejmuje decyzję.
Natomiast gwałciciel, złodziej i sprawca rozboju nie pytają ofiar czy mają ochotę się nimi stać. Dlatego byłem ofiarą rozboju i wypadku samochodowego - mimo że wcale nie chciałem.
przekazać ją
Przy najbliższym spotkaniu to zrobię. Ponieważ moje jedyne dziesięciosekundowe spotkanie z panem Kaczyńskim miało miejsce jakieś 20 lat temu, pewno długo poczekam.
dwa lata to jednak sporo czasu
jeśli się nie da bezpośrednio, można przez kogoś
w każdym razie nie zniechęcać się
Ciągle łapiesz kij za zły koniec, Rozum. Ale ciągnąc te seksualne analogie - oświadcza się pan pani, niech będzie, że nawet na piśmie, a potem nie chce dotrzymać słowa. Pani go podaje do sądu. Co robi sąd i dlaczego? W Polsce, gdzie indziej może być inaczej. Poproszę o wykładnię. Wtedy zrozumiesz myk z kredytami frankowymi.
"Spojrzałem na niego ze zdumieniem.
— Jak ty to możesz znieść? — szepnąłem oburzony.
— Ja tego nie mogę znieść, ale muszę. Łobuz jest nam potrzebny. Tylko przez niego możemy dojść do
sposobów. A zresztą, to nam się naprawdę przyda.
— Co nam się przyda?
— Musisz się, bracie, nauczyć znosić takich typów, jak Kicki.
— Po co?
— Nie zawsze można od razu uruchomić pięści i nie do wszystkiego można dojść przez pięści. Grunt to
zimna krew. Opanuj się więc, bracie, i bądź flegmatykiem. Jak przyjdzie czas na wycisk, to damy Kickiemu
wycisk.
Wzruszyłem ramionami, ale zostałem. Zasępa czasem zaskakuje mnie czymś takim. Niby zwyczajny
chłopak jak inni, trochę łobuz, aż nagle przemówi do ciebie zupełnie jak filozof. Dawno już zauważyłem, że
ma takie skłonności. Dlatego trzymam się mimo wszystko Zasępy; on czasem widzi szerzej od innych.
„A swoją drogą — pomyślałem, dławiąc w sobie upokorzenie — musieliśmy upaść strasznie nisko, skoro
nawet taki płaz Kicki może z nas drwić swobodnie, a my znosimy w milczeniu zniewagi i czekamy pokornie
jak żebracy...”
Tragedia
X_X
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
odziera mnie Kolega ze złudzeń i z nadziei a ta ponoć ostania umiera...
Edit:
po zastanowieniu uważam jednak że to niemożliwe!
Kaczor musi mieć mieć jakis chytry plan, bezwzględnie!
Po kryjomu?! Reszta tego nie dostrzega?
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Seksualne analogie nie ja zacząłem, tylko je pociągnąłem. Teraz też ciągniemy, choć już coraz mniej wiem, w którym kierunku. Zaręczyny to w świetle prawa (polskiego, "gdzie indziej może być inaczej") żadna umowa i sąd ślubu nie udzieli, ale nie wiem, co to ma do rzeczy. Kredyt we frankach to jest umowa, jak ktoś przestanie spłacać raty, a bank pójdzie do sądu, to dostanie nakaz zapłaty czy wyrok. Tak samo jak mimo zawartej umowy bank nie wypłaciłby (piszę w trybie przypuszczającym, bo nie słyszałem o takim przypadku) transzy, to też można bank pozwać i to skutecznie.
Można teraz pociągnąć analogie złodziejskie. Afery opcyjnej nie da się porównać bo gangu, który chodzi i rabuje sklepy. Można do szulera, który ogrywa w karty takich, co myśleli, że są większymi cwaniakami od niego. Trudno mieć sympatię do szulera, ale małe cwaniaczki są winne same sobie.
Powiedz mi, co sądzisz o tragedii smoleńkiej, a powiem ci, kim jesteś: Zwracam uwagę, że świetlana legenda, Kornel Morawiecki jest doktorem fizyki, wykładowcą akademickim.
Dodatkowo - warto przeczytać tekst prof. Dakowskiego również na temat KM http://naszeblogi.pl/58441-refleksje-prof-dakowskiego-o-kornelu-morawieckim
Zaręczyny to w świetle prawa (polskiego, "gdzie indziej może być inaczej") żadna umowa i sąd ślubu nie udzieli, ale nie wiem, co to ma do rzeczy
Odpowiedź wcale nie jest oczywista i wynikająca z rzeczy samej, bo są państwa, gdzie sądy takie umowy traktują/traktowały poważnie.
Odnośnie Morawieckich - proszę, nie mieszajmy osób ze względu na podobieństwo nazwisk. Kornel i Mateusz są autonomiczni.
Los jak 95% Polaków niebędących prawnikami uważa, że umowa to forma czegoś innego. Pewnie pisemna. Otóż umowa to jest czynność jako taka, a nie jej forma. Otóż zaręczyny w świetle prawa polskiego nie są umową w rozumieniu prawa cywilnego, nawet jak są na piśmie.
Umowa jest natomiast jak kupisz bilet w automacie w autobusie i go skasujesz. Nikt nic nie pisał, nawet nie mówił, a umowa jest.
Hint. Odpowiedź jest banalnie prosta i jest jednocześnie wyjaśnieniem problemu Franciszków.
Prawa nie znam ani trochę ale na pochodnych instrumentach finansowych znam się bardzo dobrze, więc siłą rzeczy muszę znać wszelkie aspekty sprawy: prawne, księgowe, matematyczne etc.
A ten Sokrates to był święty człowiek. Bycie akuszerem myśli to mordęga.
:-@
L-)
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Dlaczego? Polska jest państwem (przynajmniej formalnie) niepodległym, a co za tym idzie ustanawia sobie takie prawo jakie chce. A kto inny ustanawia inne prawo. Mamy się cofać w rozmowie do faktycznej genezy polskiego prawa rodzinnego czyli komisji kodyfikacyjnej z II RP?
Żaden gangster nie zmuszał tych kobiet do tych umów. Nooo, tylko miał trochę większą wiedzę od drugiej strony.
Ale chyba i tak jest postep skoro porownujemy do szulerow a nie np. krupiera!
"rabowanie klientów, mamy oczywisty dowód, że polscy klienci zostali ograbieni i świadomie wybrani na ofiary."
Czy zakład o piwo też jest rabowaniem?