A to nie właśnie dekada Gerka jest odpowiedzialna za traktowanie normalnych rodzin jako patologii? To właśnie za Gerka była cheba promocja rodzin małodzietnych. Mydlę się?
Tak (tzn nie mylisz się) i promocja postepowych z bloka przeciw zacofanym wsiolom. Czasem się jeszcze czknie taka postawa jak np. przy rozciąganiu Opola do elektrowni.
Organizacyjnie życie wśród 3 dzieci jest lepsze niż najlepsza szkoła i kolonie razem wzięte.
Zacytuję Ignatza Montessori to taki erzac rodziny wielodzietnej. Tagwiec, jak kto morze, to polecam
* metoda Marji Montessori to sposób na przedszkole i podstawowke
marniok napisal(a): Ja się wychowałem z trzema siostrami. I mimo że były to lata 80te to byliśmy postrzegani jako patola osiedlowa.
Jeśli chodzi o jedynaków to mój kuzyn był takim i mówił że to było najgorsze w jego dzieciństwie. Dlatego sam ma trójkę dzieci bo twierdzi że bycie jedynakiem to krzywda dla dziecka. Wychowawcza i organizacyjna.
Poważnie? I nie przyszło mu do głowy jak raniące dla ludzi, którzy stracili dziecko jest takie gadanie? Pamiętam jak moja ciotka płakała po takich komentarzach (pierwszą trójkę dzieci straciła z powodu nie wykrytej toksoplazmozy). Czy wspominany kuzyn na pewno wie dlaczego jego rodzicie nie mieli więcej dzieci???
Poważnie. Dziecku kilkuletniemu nie przychodzą do głowy takie kwestie. Mówi to co czuje i widzi. Czuł się źle mając wszystko co dziecko mieć może a jednocześnie brakowało mu kogoś z kim mógłby to dzielić - brata lub siostrę.
A co jeśli jego rodzice wcześniej/później abortowali jego brata lub siostrę?
Poza tym wiele dzieci czeka w bidulach na adopcje. Sytuację zdrowotne uniemożliwiające posiadanie biologicznych dzieci można i w ten sposób regulować czego dowodem moja siostra.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): A to nie właśnie dekada Gerka jest odpowiedzialna za traktowanie normalnych rodzin jako patologii? To właśnie za Gerka była cheba promocja rodzin małodzietnych. Mydlę się?
Za Gomułki. "Dzieci i konie nas zjedzo!" Za Gerka panował w tym względzie większy leberalis.
AnnaE napisal(a): Miałam trójkę (przecież "dawniej") i nigdy nie czułam się obciachowo. Może nie zauważyłam nigdy dezaprobaty? Najważniejsze, nie zważać na opinie "wilków" i robić swoje. Z nas dwojga uczyniliśmy (2+5+3+4)=14-osobową rodzinkę. Nie licząc pana kota Wigilie wspaniałe.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): A to nie właśnie dekada Gerka jest odpowiedzialna za traktowanie normalnych rodzin jako patologii? To właśnie za Gerka była cheba promocja rodzin małodzietnych. Mydlę się?
Tak, Waść się myli. Przecież napisałam powyżej, że nikt nas tak nie traktował.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
marniok napisal(a): Poważnie. Dziecku kilkuletniemu nie przychodzą do głowy takie kwestie. Mówi to co czuje i widzi. Czuł się źle mając wszystko co dziecko mieć może a jednocześnie brakowało mu kogoś z kim mógłby to dzielić - brata lub siostrę.
A co jeśli jego rodzice wcześniej/później abortowali jego brata lub siostrę?
Poza tym wiele dzieci czeka w bidulach na adopcje. Sytuację zdrowotne uniemożliwiające posiadanie biologicznych dzieci można i w ten sposób regulować czego dowodem moja siostra.
Adopcja nie jest dla każdego. Ja sobie nie wyobrażam poradzenia sobie np. z dzieckiem z fas.
Kurde. Właśnie leżę se w szpitalu i miałem krótka pogadankę towarzyską z panią 70+ (odwiedziła męża). Z grzecznej rozmowy o pogodzie nie stąd nie zowąd przeszła do faszystów z marszu niepodległości, wrogów aborcji czyli debili i dodała jeszcze że jest feministką.
A ja myślałem że młodzież 70+ jest jak moja mama a insi to pojedyncze przypadki. Właśnie zaczynam dostrzegać zjawisko.
marniok napisal(a): Ja się wychowałem z trzema siostrami. I mimo że były to lata 80te to byliśmy postrzegani jako patola osiedlowa.
Jeśli chodzi o jedynaków to mój kuzyn był takim i mówił że to było najgorsze w jego dzieciństwie. Dlatego sam ma trójkę dzieci bo twierdzi że bycie jedynakiem to krzywda dla dziecka. Wychowawcza i organizacyjna.
Poważnie? I nie przyszło mu do głowy jak raniące dla ludzi, którzy stracili dziecko jest takie gadanie? Pamiętam jak moja ciotka płakała po takich komentarzach (pierwszą trójkę dzieci straciła z powodu nie wykrytej toksoplazmozy). Czy wspominany kuzyn na pewno wie dlaczego jego rodzicie nie mieli więcej dzieci???
Prawda jest taka, że dla dziecka lepiej jest mieć rodzeństwo.
Nawet jeśli komuś jest z tego powodu przykro, bo np. ma sytuację jak to Kolega opisał wyżej.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): A to nie właśnie dekada Gerka jest odpowiedzialna za traktowanie normalnych rodzin jako patologii? To właśnie za Gerka była cheba promocja rodzin małodzietnych. Mydlę się?
Jaruzel wprowadził bardzo poważne programy prorodzinne, nawet papież go za to pochwalił. III RP to był płacz i zgrzytanie zębów, te jedynaki i tak na przekór rozumowi się rodziły. PiS wprowadził program minimum - by rodzicielstwo nie było najlepszą drogą do prawdziwej nędzy. Imho trzeba więcej - tak, by była to szansa na dobre życie.
Zobaczcie państwo na przykład miasta płaczące dziś na mniejszymi wpływami z powodu obniżenia podatków nie wprowadzają programów zachęty do osiedlania np. poprzez rozdawanie działek miejskich wielodzietnym, więc wcale im na tych potencjalnych podatkach nie zależy.
marniok napisal(a): Ja się wychowałem z trzema siostrami. I mimo że były to lata 80te to byliśmy postrzegani jako patola osiedlowa.
Jeśli chodzi o jedynaków to mój kuzyn był takim i mówił że to było najgorsze w jego dzieciństwie. Dlatego sam ma trójkę dzieci bo twierdzi że bycie jedynakiem to krzywda dla dziecka. Wychowawcza i organizacyjna.
Poważnie? I nie przyszło mu do głowy jak raniące dla ludzi, którzy stracili dziecko jest takie gadanie? Pamiętam jak moja ciotka płakała po takich komentarzach (pierwszą trójkę dzieci straciła z powodu nie wykrytej toksoplazmozy). Czy wspominany kuzyn na pewno wie dlaczego jego rodzicie nie mieli więcej dzieci???
Prawda jest taka, że dla dziecka lepiej jest mieć rodzeństwo.
Nawet jeśli komuś jest z tego powodu przykro, bo np. ma sytuację jak to Kolega opisał wyżej.
Ja po prostu chciałam się podzielić doświadczeniem, że ludzie potrafią się czepiać także rodzin jedynaków. Bo po prostu tak mają. Ktoś ma troje dzieci - źle, dzieciorób, ma jedno - źle, nie chce im się etc.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): A to nie właśnie dekada Gerka jest odpowiedzialna za traktowanie normalnych rodzin jako patologii? To właśnie za Gerka była cheba promocja rodzin małodzietnych. Mydlę się?
Jaruzel wprowadził bardzo poważne programy prorodzinne, nawet papież go za to pochwalił. III RP to był płacz i zgrzytanie zębów, te jedynaki i tak na przekór rozumowi się rodziły. PiS wprowadził program minimum - by rodzicielstwo nie było najlepszą drogą do prawdziwej nędzy. Imho trzeba więcej - tak, by była to szansa na dobre życie.
Zobaczcie państwo na przykład miasta płaczące dziś na mniejszymi wpływami z powodu obniżenia podatków nie wprowadzają programów zachęty do osiedlania np. poprzez rozdawanie działek miejskich wielodzietnym, więc wcale im na tych potencjalnych podatkach nie zależy.
Rozdawanie działek wielodzietnym byłoby świetne tyle, że skąd wiadomo, że dzieci będą przyszłymi podatnikami tychże miejscowości?
marniok napisal(a): Poważnie. Dziecku kilkuletniemu nie przychodzą do głowy takie kwestie. Mówi to co czuje i widzi. Czuł się źle mając wszystko co dziecko mieć może a jednocześnie brakowało mu kogoś z kim mógłby to dzielić - brata lub siostrę.
A co jeśli jego rodzice wcześniej/później abortowali jego brata lub siostrę?
Poza tym wiele dzieci czeka w bidulach na adopcje. Sytuację zdrowotne uniemożliwiające posiadanie biologicznych dzieci można i w ten sposób regulować czego dowodem moja siostra.
Adopcja nie jest dla każdego. Ja sobie nie wyobrażam poradzenia sobie np. z dzieckiem z fas.
Rozumiem, nie oceniam. Ale... dzieci rodzą się z różnymi, z o wiele gorszymi schorzeniami, wszystkich problemów nie przewidzimy. To kwestia decyzji a nie przebierania jak w sklepie. Ja też bym chciał żeby moi chłopcy byli np mniej absorbujacy w wychowaniu ale to niemożliwe. Są decyzje więc są i ich konsekwencje. Urodziłem się że schorzeniem które jeszcze w początkach XXI w. uchodziło za nowotwór (leczony np naświetleniami) i też mógłbym powiedzieć że nie będę miał dzieci bo po co narażać je na potencjalne dziedziczenie złych genów. To by było wygodnictwo z mojej strony.
Jeśli takie podejście jest nie do przeskoczenia to należy się pogodzić z brakiem dzieci.
KazioToJa napisal(a): Jaruzel wprowadził bardzo poważne programy prorodzinne
Na czele ze stanem wojennym, godzinami milicyjnymi itp, co przy braku atrakcyjnej telewizji albo innej rozrywki mogło się skończyć tylko w jeden sposób:)
KazioToJa napisal(a): III RP to był płacz i zgrzytanie zębów, te jedynaki i tak na przekór rozumowi się rodziły.
To najlepsze podsumowanie katastrofy demograficznej jakie słyszałem. Poważnie - Kolega pozwoli że zapamiętam i przekażę dalej.
KazioToJa napisal(a): Zobaczcie państwo na przykład miasta płaczące dziś na mniejszymi wpływami z powodu obniżenia podatków nie wprowadzają programów zachęty do osiedlania np. poprzez rozdawanie działek miejskich wielodzietnym, więc wcale im na tych potencjalnych podatkach nie zależy.
Miasta nie będą działek rozdawać bo to kupa kasy. Samorząd ma w dupie co będzie za 20 lat, zwłaszcza że najprawdopodobniej nie będzie żadnym beneficjentem ewentualnego wzrostu ludności. A działki to kasa tu i teraz.
Ja pamiętam gardłowanie Bugaja i całej różowej sfory z lat 90tych , że aborcja w Polsce OK bo grozi przeludnienie. "Przeludnienie" to był wtedy bardzo poważny argument. Wrócę do tych prognoz GUS. Ciekawie przedstawia się ta z 2002, która zakładała że w 2015 będzie nas już o 1 milion mniej niż faktycznie dzisiaj. Ale wtedy jakoś nikt - poza wołającym na puszczy Cezarym Mechem- nie bił na alarm.
KazioToJa napisal(a): Jaruzel wprowadził bardzo poważne programy prorodzinne
Na czele ze stanem wojennym, godzinami milicyjnymi itp, co przy braku atrakcyjnej telewizji albo innej rozrywki mogło się skończyć tylko w jeden sposób:)
[…]
trzyletnie zasiłki wychowawcze dla mam w wysokości najniższej krajowej płacy z zachowaniem praw emerytalnych plus zasiłki rodzinne w niesymbolicznej kwocie?
Dowcipy jakiegoś komuszego felietonisty pamiętam - miała być druga Japonia, zrobił się drugi Meksyk (wtedy wysoki przyrost nat.).
Później te mamy zostały oszukane przez bezdzietną panią z biura i tych wszystkich, którzy solidarnie nie ogarniali systemu emerytalnego - wprowadzono szczególnie dla nich kryterium okresów składkowych i nieskładkowych.
miasta dość swobodnie rozdają mieszkania i działki, mogłyby się dołączyć do pronatalistycznej polityki państwa. Gwarancji, ze dzieci zostaną nie ma, ale gdy mają gdzie zostać, szansa jest większa. Wyludnianie miast jest faktem, czas coś z tym zrobić, już wkrótce mieszczan nie będzie stać na utrzymanie dróg, rur i reszty infrastruktury.
Rafał napisal(a): A kto kupi te działki jak ludzi nie będzie i miasta będą nie doinwestowane i mało atrakcyjne?
Z tego, że ludzie kupią działki i (ewentualnie) zbudują domy nie wynika, że ktokolwiek potem będzie tam mieszkał. Kolega nie wie, że są w Polsce tysiące porzuconych domów? Tak, mają właścicieli czyli tych co je odziedziczyli, ale nie mieszkają w swojej rodzinnej wsi czy mieście. A na utrzymanie dwóch domów ich nie stać. Strasznie Kolega upraszcza.
KazioToJa napisal(a): miasta dość swobodnie rozdają mieszkania i działki, mogłyby się dołączyć do pronatalistycznej polityki państwa. Gwarancji, ze dzieci zostaną nie ma, ale gdy mają gdzie zostać, szansa jest większa. Wyludnianie miast jest faktem, czas coś z tym zrobić, już wkrótce mieszczan nie będzie stać na utrzymanie dróg, rur i reszty infrastruktury.
Zawsze można zabrać kilka wsi i powiększyć miasto, to szybsze niż czekanie, rodzenie i wychowywanie
Komentarz
(tzn nie mylisz się)
i promocja postepowych z bloka przeciw zacofanym wsiolom.
Czasem się jeszcze czknie taka postawa jak np. przy rozciąganiu Opola do elektrowni.
Organizacyjnie życie wśród 3 dzieci jest lepsze niż najlepsza szkoła i kolonie razem wzięte.
Zacytuję Ignatza
Montessori to taki erzac rodziny wielodzietnej.
Tagwiec, jak kto morze, to polecam
* metoda Marji Montessori to sposób na przedszkole i podstawowke
Dziecku kilkuletniemu nie przychodzą do głowy takie kwestie. Mówi to co czuje i widzi. Czuł się źle mając wszystko co dziecko mieć może a jednocześnie brakowało mu kogoś z kim mógłby to dzielić - brata lub siostrę.
A co jeśli jego rodzice wcześniej/później abortowali jego brata lub siostrę?
Poza tym wiele dzieci czeka w bidulach na adopcje. Sytuację zdrowotne uniemożliwiające posiadanie biologicznych dzieci można i w ten sposób regulować czego dowodem moja siostra.
Przecież napisałam powyżej, że nikt nas tak nie traktował.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Właśnie leżę se w szpitalu i miałem krótka pogadankę towarzyską z panią 70+ (odwiedziła męża).
Z grzecznej rozmowy o pogodzie nie stąd nie zowąd przeszła do faszystów z marszu niepodległości, wrogów aborcji czyli debili i dodała jeszcze że jest feministką.
A ja myślałem że młodzież 70+ jest jak moja mama a insi to pojedyncze przypadki. Właśnie zaczynam dostrzegać zjawisko.
Nawet jeśli komuś jest z tego powodu przykro, bo np. ma sytuację jak to Kolega opisał wyżej.
Zobaczcie państwo na przykład miasta płaczące dziś na mniejszymi wpływami z powodu obniżenia podatków nie wprowadzają programów zachęty do osiedlania np. poprzez rozdawanie działek miejskich wielodzietnym, więc wcale im na tych potencjalnych podatkach nie zależy.
Nawet jeśli komuś jest z tego powodu przykro, bo np. ma sytuację jak to Kolega opisał wyżej.
Ja po prostu chciałam się podzielić doświadczeniem, że ludzie potrafią się czepiać także rodzin jedynaków. Bo po prostu tak mają. Ktoś ma troje dzieci - źle, dzieciorób, ma jedno - źle, nie chce im się etc.
Urodziłem się że schorzeniem które jeszcze w początkach XXI w. uchodziło za nowotwór (leczony np naświetleniami) i też mógłbym powiedzieć że nie będę miał dzieci bo po co narażać je na potencjalne dziedziczenie złych genów. To by było wygodnictwo z mojej strony.
Jeśli takie podejście jest nie do przeskoczenia to należy się pogodzić z brakiem dzieci.
To najlepsze podsumowanie katastrofy demograficznej jakie słyszałem. Poważnie - Kolega pozwoli że zapamiętam i przekażę dalej. Miasta nie będą działek rozdawać bo to kupa kasy. Samorząd ma w dupie co będzie za 20 lat, zwłaszcza że najprawdopodobniej nie będzie żadnym beneficjentem ewentualnego wzrostu ludności. A działki to kasa tu i teraz.
"Przeludnienie" to był wtedy bardzo poważny argument.
Wrócę do tych prognoz GUS. Ciekawie przedstawia się ta z 2002, która zakładała że w 2015 będzie nas już o 1 milion mniej niż faktycznie dzisiaj.
Ale wtedy jakoś nikt - poza wołającym na puszczy Cezarym Mechem- nie bił na alarm.
Dowcipy jakiegoś komuszego felietonisty pamiętam - miała być druga Japonia, zrobił się drugi Meksyk (wtedy wysoki przyrost nat.).
Później te mamy zostały oszukane przez bezdzietną panią z biura i tych wszystkich, którzy solidarnie nie ogarniali systemu emerytalnego - wprowadzono szczególnie dla nich kryterium okresów składkowych i nieskładkowych.