Skip to content

Aktualności, newsy, krótkie wiadomości tekstowe

1207208210212213674

Komentarz

  • Ja w liceum zrobiłem olimpiadę z polskiego i jakoś żyję.
  • krzychol66 napisal(a):
    Być może ja się mylę, być może syn mi sprawę przedstawił w zbyt ciemnych barwach...
    ale naprawdę obraz człowieka, który przygotowuje na różnych kursach kolejnych młodych adeptów olimpiad, a sam jest czwarty raz na pierwszym roku kolejnej uczelni, jest dość powszechny. Przynajmniej w informatyce.
    Inne umiejętności są potrzebne w zawodach a inne w pracy. Po prostu.
  • Mój kolega z liceum jeszcze za komuny był piąty w Polsce fizyki a szósty z chemii, albo na odwrót. Z ciekawości wrzuciłem w Google imię i nazwisko i okazuje się że jest CEO w topowych polskich firmach. Nie rozwiedziony.
    U innego mojego kolegi, a nawet przyjaciela, potoczyło się z tak zwanego goła inaczej, ale szczegółów nie zamieszczę, bo może czyta (-:

    Wygląda NATO, że jak na świętego Hieronima jest deszcz albo ni ma to pod koniec listopada pada albo nie pada.
  • trep ok
  • krzychol66 napisal(a):
    A bardzo bym prosił o te przykłady "drugiej strony"...
    Gdzie oni są, ci młodzi olimpijczycy sprzed lat 10, czy 15?
    Jakie osiągnięcia, dorobek naukowy bądź komercyjny mają dzisiaj?
    Los pisał o tych sprzed wielu lat, więc rzucę właśnie taki przykładami. Ale zaręczam, że niemal z każdego rocznika mogę podać spełnionych, zdolnych matematyków. A że nie mają akurat osiągnięć na miarę medalu Fieldsa? No cóż, Nobla też nie każdy uzdolniony naukowiec dostaje ;)
    W nawiasie data urodzenia (zgubiłam link do strony z liczbą cytowań - sami sobie sprawdzajcie;), ale podaję tylko matematyków parających się zawodowo matematyką. Zatem, np.
    Jerzy Tiuryn (1950)
    Paweł Góra (1951)
    Feliks Przytycki (1951)
    Józef Przytycki (1953)
    Andrzej Skowron (1943)
    itd., itd,...
    To moi znajomi, więc jeszcze dorzucę, że zupełnie normalni i poukładani. Z rodzinami, wnukami. Czterech zrobiło karierę zagranicą, trzech powróciło, Paweł został profesorem Concordia University w Montrealu i tam pozostał.

    A jeśli już chcesz młodszych, to zerknij na stronę Wiki i sprawdź np. braci Marcina (85), złoty medal w Tokio 2003 (habilitacja w 2017 na informatyce UW) i Michała (88), złoty medal w Atenach 2004 (adiunkt na informatyce UW) Pilipczuków.
    I wielu innych. Sam ich poszukaj - na stronie OM są nazwiska :)

    A jeszcze dorzucę, że o osiągnięciach, już nie w szkolnych olimpiadach, naszych informatyków było głośno bardzo niedawno na całym świecie. Chyba tu o tym pisałam.

    Oraz, że smutnym faktem jest, że ci najzdolniejsi, na ogół najpóźniej po licencjacie wyjeżdżają w świat - zachodnie, najlepsze uczelnie przyjmują ich natychmiast, dając wysokie stypendia.
  • edytowano July 2019
    To nic dziwnego że najzdolniejsi jadą tam gdzie są wiodące ośrodki w ich dziedzinie. Myślę że to że tam płacą lepiej ma znaczenie, ale nie pierwszorzędne. Oczywiście natychmiast pojawia się pytanie to po co ich kształcić skoro wyjadą albo się zmarnują? Moim zdaniem jednak warto. Powodów kilka. Jeśli da się ich wykształcić na niższych poziomach edukacji to znaczy że te poziomy są niezłe lub dobre i to nasz atut który warto rozwijać. Po drugie skoro ich biorą te znane ośrodki to przecież tam nie pracują i nie rekrutują idioci więc te nasze atuty znają i doceniają chociaż o tym nie trąbią z oczywistych względów. Po trzecie znaczna część z nich to patrioci i kształtują o nas za granicą dobrą opinię oraz pomagają jak mogą. Najbliższe przykłady to Binięda i Chodakowski, ale są takich setki. To już wystarczający powód. W sprzyjających okolicznościach mogą wrócić do Polski i rozwinąć u nas ośrodki w swojej dziedzinie. W mniej sprzyjających mogą przynajmniej wciągnąć rodaków i krajowe instytucje naukowe do współpracy. Czy to mało?

    Przy okazji: zastanowił mnie Lwów - stary jeszcze austro-węgierski Lwów i trochę też w II RP. Jak to było możliwe że tamtejszy uniwersytet osiągnął taki poziom? Matematyka, ekonomia, nobliści, a to przecież prowincja skostniałej upadającej monarchii a potem rubieże raczkującego państwa?
  • Żydzi?
  • krzychol66 napisal(a):
    A bardzo bym prosił o te przykłady "drugiej strony"...
    Gdzie oni są, ci młodzi olimpijczycy sprzed lat 10, czy 15?
    Jakie osiągnięcia, dorobek naukowy bądź komercyjny mają dzisiaj?
    Mistrzowie Świata z 2003 r.:

    - najpierw dyrektor R&D w Comarchu, a po zarobieniu wystarczająco do końca życia (własnego albo dzieci) prowadzący własne firmy;
    - pracownik wysokiego szczebla w Google i SpaceX;
    - naukowiec w IBM (po doktoracie na MIT).


    Ciężko o lepszy przykład. Każdy obrał własną ścieżkę: firma polska a następna własna, najwięksi giganci światowi (komerycjnie lub bardziej naukowo).
    Obiektywnie patrząc- ich kariery potoczyły się wzorowo.

  • Jeśli chodzi o wciąganie polskich gieniusi przez amerykańskie uczelnie, to powody są oczywiście dwa. Pierwsza przyczyna jest oczywista, przeto rozpocznę od drugiej. Otóż taki np. fizyk atomowy niczego w Polsce nie odkryje, bo nie ma w Polsce akceleratora. A jeśli nawet jakiś jest, to dobry na laborki dla studenciaków, a nie do przełomowych prac. I tak, podejrzewam, w każdej branży. Nawet w matematyce, bo oprócz kartki i ołówka potrzebna jest jeszcze Szkocka. A po zamknięciu Szkockiej we Lwowie, przeniosła się ona do MIT czy innego Caltechu.

    Ale porozmawiajmy o Chińczykach. Ovaj, daleki Kitaj wysyłał mnóstwo studentów do Wielkiego Szatana, bo tenże posiada mit MIT-u i Caltechu. Jico? Ji się wyuczyli, wycwanili, dostali wszystkie glejty, wrócili na Uniwersytet Bejdżingowski i mogą wykładać studentom lokalnie.

    To się w Polszcze też zdarzy, ale nie oczekujmy cudów. W końcu PiS rządzi dopiero niecałe cztery lata, nadto w nałce musi ustępować swoim szanownym PT Koalicjantom, więc mamy to co mamy.
  • ...ale wiewiórki ćwiąkają złośliwie, że po wyborach Zbynio a jego szable nie będą już potrzebni do większości sejmasowej, więc ministrem sprawiedliwym zostanie Gośka.
  • Ale, co daj Bóg, może będzie potrzebny do większości konstytucyjnej. Wtedy niechby se dalej był. Gośka może poczekać.
    Poza tem, w poruszanym tomacie nieporównanie bardziej szkodliwy jest drugi koalicjant.
  • No ale w nałce to nie Zbynio tylko Gowę. A obu chyba nie da się wyautować. Szkoda że Zbynio nie poszedł do PE bo tam by mniej szkodził, a może nawet by pomagał bo by Niemców nieustannie wkurzał i temat reparacji podgrzewał. Natomiast Gośka może by skuteczniej swędziów ustawiła do pionu. No i może by miała mniejsze inklinacje do podkręcania kar i aresztów wydobywczych jako lekarstwa na każdą chorobę społeczną.
  • No, Gośka jest karnistką, wykonującą zawód - więc mam wrażenie, że może mieć więcej racjonalnego współczucia wobec przetrzymywanych w anclu bez wyroku. Ale mogę się mydlić. Problem z nią jest też taki, że jest karnistką, a o cywilu i obrocie gospodarnym ma pojęcie takie, że to wszystko złodzieje - więc zwłaszcza ze strony Kolegi nie oczekiwałbym jakiejś specjalnej pieredyszki.
  • edytowano July 2019
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    bo nie ma w Polsce akceleratora.
    Nie róbmy z tego zagadnienia towarzyszu. Polska jest państwem członkowskim CERN, który to CERN ma LHC - największy akcelerator na świecie. I polscy uczeni z tego korzystają.

    Cyt. z wikipedii:

    "W CERN pracuje około sześciuset Polaków, z czego większość na stypendiach. Polscy fizycy są autorami lub współautorami jednej dziesiątej prac dotyczących badań prowadzonych w CERN – uczestniczą między innymi w konstrukcji detektorów ALICE, ATLAS, CMS i LHCb wchodzących w skład Wielkiego Zderzacza Hadronów.
    20 września 2012 na Przewodniczącą Rady CERN wybrano prof. Agnieszkę Zalewską z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie; Stanowisko to objęła 1 stycznia 2013. Jest ona pierwszym badaczem z Europy Środkowo-Wschodniej, a zarazem pierwszą kobietą na tym stanowisku"
  • Zresztą, w nałce to prawda że Gowę a nie Zbynio. Wszelako, Gowę jest panem doktorem, nadto był w PO; Zbynio żadnej z tych zalet nie ma. Więc to logiczne, że pierwszy pójdzie na pniak.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    ...ale wiewiórki ćwiąkają złośliwie, że po wyborach Zbynio a jego szable nie będą już potrzebni do większości sejmasowej
    Ostro dane wjewjurki chlejo. Chibasz sie jejim sejmas białemy myszamy zapełnieł.

  • Zbynio barzo się podoba ludowi, któren - nie wdrabniając się w detal - uwielbia odgłosy batożenia nietykalnych, a nawet same obietnice rychłego batożenia.
  • A co do olimpijczyków to miałem jednego takiego kolegę w liceum co astronomem został i światową sławę zdobył. W obserwatoriach w Chile i Kaliforni przeważnie robił chociaż w PANie też jest. No ale teleskopy tam dobre mają i komputery do obliczeń. A inny też z liceum co prawda olimpijczykiem nie był ale synem profesora medycyny i dobrym koszykarzem. No i po kontuzjach został trenerem, pojechał do Francy gdzie też został trenerem, a potem merem swojej miejscowości. Wiem bo ożenił się z moją koleżanką z klasy nota bene dobrą florecistką, znaczy uprawiała szermierkę. Jam w olimpiadach daleko nie zaszedł, ale jednak jakieś tam etapy zaliczyłem z historyi i matematyki i mam się nie najgorzej, w noclegowni na razie nie mieszkam i ambicje oraz plany wciąż mam, a sporo zrealizowałem.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    No, Gośka jest karnistką,
    coza Goźka?
  • Wodny człowiek
  • W_Nieszczególny napisal(a):
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    bo nie ma w Polsce akceleratora.
    Nie róbmy z tego zagadnienia towarzyszu. Polska jest państwem członkowskim CERN, który to CERN ma LHC - największy akcelerator na świecie. I polscy uczeni z tego korzystają.

    Cyt. z wikipedii:

    "W CERN pracuje około sześciuset Polaków, z czego większość na stypendiach. Polscy fizycy są autorami lub współautorami jednej dziesiątej prac dotyczących badań prowadzonych w CERN – uczestniczą między innymi w konstrukcji detektorów ALICE, ATLAS, CMS i LHCb wchodzących w skład Wielkiego Zderzacza Hadronów.
    20 września 2012 na Przewodniczącą Rady CERN wybrano prof. Agnieszkę Zalewską z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie; Stanowisko to objęła 1 stycznia 2013. Jest ona pierwszym badaczem z Europy Środkowo-Wschodniej, a zarazem pierwszą kobietą na tym stanowisku"
    Nie wię, nie znam się. Daj Boże zdrowie pani Agnieszce, ale mój kolega z liceum, olimpijczyk z fizyki, płakał mi w mankiet vide svpra.
  • Jak coś jest jedyne na świecie i w dodatku wspólne, to niewątpliwie jest to dobro rzadkie i korzysta się z tego na podstawie harmonogramów, zapisów i kolejek społecznych, a nie odpala się urządzonko między poranną kawką a drugim śniadaniem. Może dlatego płakał.
  • loslos
    edytowano July 2019
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    W_Nieszczególny napisal(a):
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    bo nie ma w Polsce akceleratora.
    Nie róbmy z tego zagadnienia towarzyszu. Polska jest państwem członkowskim CERN, który to CERN ma LHC - największy akcelerator na świecie. I polscy uczeni z tego korzystają.

    Cyt. z wikipedii:

    "W CERN pracuje około sześciuset Polaków, z czego większość na stypendiach. Polscy fizycy są autorami lub współautorami jednej dziesiątej prac dotyczących badań prowadzonych w CERN – uczestniczą między innymi w konstrukcji detektorów ALICE, ATLAS, CMS i LHCb wchodzących w skład Wielkiego Zderzacza Hadronów.
    20 września 2012 na Przewodniczącą Rady CERN wybrano prof. Agnieszkę Zalewską z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie; Stanowisko to objęła 1 stycznia 2013. Jest ona pierwszym badaczem z Europy Środkowo-Wschodniej, a zarazem pierwszą kobietą na tym stanowisku"
    Nie wię, nie znam się. Daj Boże zdrowie pani Agnieszce, ale mój kolega z liceum, olimpijczyk z fizyki, płakał mi w mankiet vide svpra.

    Jak kto się nie zna i jest mądry, to słucha tych, co sie znaja.

    Wszystko jest w Polsce a ścisłej - Polska ma dostep do wszystkiego na zasadzie vide supra. Brakuje tylko jednej rzeczy - zuchwałości. Ale o tym już było.
  • Zuchwałość to dobro rzadkie nie tylko u nasz. Na szczęście są w Polsce zuchwalcy i czasami większość rusza się z domowych pieleszy i za nimi idzie.
  • qiz napisal(a):
    krzychol66 napisal(a):
    A bardzo bym prosił o te przykłady "drugiej strony"...
    Gdzie oni są, ci młodzi olimpijczycy sprzed lat 10, czy 15?
    Jakie osiągnięcia, dorobek naukowy bądź komercyjny mają dzisiaj?
    Mistrzowie Świata z 2003 r.:

    - najpierw dyrektor R&D w Comarchu, a po zarobieniu wystarczająco do końca życia (własnego albo dzieci) prowadzący własne firmy;
    - pracownik wysokiego szczebla w Google i SpaceX;
    - naukowiec w IBM (po doktoracie na MIT).


    Ciężko o lepszy przykład. Każdy obrał własną ścieżkę: firma polska a następna własna, najwięksi giganci światowi (komerycjnie lub bardziej naukowo).
    Obiektywnie patrząc- ich kariery potoczyły się wzorowo.

    Kij za zły koniec. Trzeba najpierw zapytać - czemu te wszystkie olimpiady służą? Jedyna możliwa odpowiedz - wyselekcjonowaniu matematyków/informatyków/fizyków bardziej zdolnych niż inni. Państwo inwestując w nich a w innych nie po prostu optymalizuje koszty. Teraz nasuwa się kolejne pytanie - czy ten cel zostaje osiągnięty? Nie. Jeśli jeden na stu olimpijczyków dochodzi do sukcesów, olimpiady nic nie dają, bo wśród zwykłych absolwentów matematyki/fizyki/informatyki tez gdzieś tylu dochodzi do sukcesów.
  • Wyczyny zawsze i chyba w każdej dziedzinie bardziej służą i służyły pijarowi niż rozwojowi dziedziny. No i oczywiście slużyły chwilowo samym wyczynowcom oraz długoterminowo producentom wyczynowców. No bo jaki jest pożytek społeczny z Ligi Mistrzów w kopaną albo różnych Pucharów Świata w dyscyplinach wszelkich? Jaki jest pożytek z zanurkowania na 300 metrów albo wejścia na osiem ośmiotysięczników zimą? Czy aby pożytek z rozwiązania pięciu trudnych i podchwytliwych zadań - zagadek matematycznych w cztery godziny nie jest podobny?
  • marniok napisal(a):
    W tym kierunku od dawna podążamy w swoim życiu zawodowym. Szczególnie to widać np w ochronie zdrowia gdzie mamy lekarza od serca, płuc, wątroby, oun, kości itp. Mało tego w tych specjalizacjach tworzą się ściśłe kierunki wycinkowo zajmujące sie fragmentem organu czy części ciała.
    W potocznej opinii ci specjaliści są wybitnymi fachowcami w swojej dziedzinie, cieszą się sławą i uznaniem.
    nie w potocznej, ale właścieiwe!

    na tym polega sukces m.in. piekaraskiej urazówki!
    szpital na poziomie światowym (globalnym) dzięki bardzo wąskiej specjalizacji każdego lekarza -
    chirurg od kolan operuje TYLKO I WYŁĄCZNIE kolana.
    przez całą karierę (w tym szpitalu)
  • No nie. Szczegół nie zastępuje całości. Szczegół jest częścią całości. Specjalista od szczegółu powinien mieć dużą wiedzę o całości, a zwłaszcza nad powiązaniem szczegółu z sąsiednimi szczegółami i całością. Tego coraz częściej brakuje, to zanika i to się lekceważy.
  • Rafał napisal(a):
    ... Specjalista od szczegółu powinien mieć dużą wiedzę o całości, a zwłaszcza nad powiązaniem szczegółu z sąsiednimi szczegółami i całością....
    pisałem konkretnie o urazówce (szpital) - tam od "całości" jest kosylium... :)

  • ogląd / oczytanie i ogłądę a i offszę,
    to jak Borowiecki & co ( opera, literatura, pojedynki i wyprawy koleją do Berlina)
    ale świetnym był kolorystą
    image

    Jego wysoka, rozrośnięta, bardzo zgrabna postać rysowała się wykwintną sylwetką. Piękna twarz, o bardzo typowym, wydelikaconym rysunku, ozdobiona prześlicznymi wąsami starannie utrzymywanymi i usta o spodniej wardze silnie wysuniętej, i pewna niedbałość w ruchach i spojrzeniach czyniły go typem dżentelmena. Nikt nie mógłby był z jego powierzchowności wykwintnej poznać, że ma przed sobą człowieka, który jako chemik fabryczny, jako kolorysta był niezrównanym w swojej specjalności – człowieka, o którego toczyły się wojny pomiędzy fabrykami bawełnianymi, aby go zdobyć dla siebie; był takim, który w tym dziale fabrykacji robił przewroty.

    Czytaj więcej na https://encyklopedia.interia.pl/slownik-bohaterow-literackich/news-borowiecki-karol,nId,2218413#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.