Skip to content

Fajny film dzisiaj widziaaaaa...

1282931333477

Komentarz

  • edytowano October 2021
    los napisal(a):

    Jest. To zło nazywa się rasizm. Dając czarną aktorkę do roli królowej angielskiej sugerujemy, że czarni mogli być królami w Anglii, co jest nieprawdziwe. Ukrywamy w ten sposób rasizm dawnych Anglików a ukrywając zbrodnie stajemy się jej wspólnikami. Kodeksy mają nawet nazwę na to przestępstwo, nazywa się to współudział po fakcie.

    Jest to zbyt przewrotne, żeby powszechnie użyć. Ale bezwzględnie logiczne.

  • Ale w Korei Płn. (nie Płd.) obsadza się niebiałych w rolach białych z powodu ubóstwa materiału, nie doktryny. Mazanie Otella na czarno było OK - póki nie pojawili się ciapaci aktorzy o talencie do grania Otella.
  • Chyba a to nie jest takie 0-1. Rozumiem jeśli rasa czy etniczność jest jakimś ważnym wątkiem w sztuce, ale jeśli dzieło jest o czym innym, to dlaczego nie? Nie wiem czy ktoś oglądał Hamiltona - dobór rasowo nie komponujących się aktorów w ogóle nie przeszkadza. Czarny nigdy nie może zagrać Makbeta?
  • edytowano October 2021
    Otóż może:


    image

  • wildcatter1 napisal(a):
    Czarny nigdy nie może zagrać Makbeta?
    Uniwersalność historii polega na tym, że kolor skóry nie ma znaczenia. Najlepszego Makbeta zagrał żółty



  • edytowano October 2021
    Noale żółtych braci z Nipponu to nawet oberrasista Dolo poważał jako Aryjczyków Dalekiego Wchodu.
  • los napisal(a):
    wildcatter1 napisal(a):
    Czarny nigdy nie może zagrać Makbeta?
    Uniwersalność historii polega na tym, że kolor skóry nie ma znaczenia. Najlepszego Makbeta zagrał żółty

    image

    No taka jest z grubsza moja teza - ze jeśli historia jest uniwersalna i rasa nie gra głównej roli to czarni mogą grać białych a żółci czarnych i nic w tym złego nie ma, wręcz przeciwnie może to być z pożytkiem dla sztuki i więzi społecznych.
  • Anna Boleyn to postać historyczna. Tak samo Hamilton.

    Makbet - niekoniecznie.
  • peterman napisal(a):
    Anna Boleyn to postać historyczna. Tak samo Hamilton.

    Makbet - niekoniecznie.
    Tak samo "niekoniecznie" jak Mieszko I. Nie wiemy wszystkiego o młodości i w ogóle źródeł z tego okresu jest mało, ale faktowi istnienia postaci naprawdę trudno zaprzeczać.
  • rozum.von.keikobad napisal(a):
    peterman napisal(a):
    Anna Boleyn to postać historyczna. Tak samo Hamilton.

    Makbet - niekoniecznie.
    Tak samo "niekoniecznie" jak Mieszko I. Nie wiemy wszystkiego o młodości i w ogóle źródeł z tego okresu jest mało, ale faktowi istnienia postaci naprawdę trudno zaprzeczać.
    wcięło pendrajwa ze zdjęciami?

    btw
    nowa ekranizacja o Kolumbie czy Wołodyjoskim z Afro(amerykanami)?
  • O! O Kulombie to prawie jak o Wołodyjoskim, gdyż istnieje teorya historyczna, że Kulomb to był syn Władysława Warneńczyka, który wcale nie zginą pod Warną a wycofał się z życia publicznego.
  • Pytanie, czy silimy się na historyczny realizm czy na inne treści. Czarność / żółtość odtwórcy Makbeta nie razi nas, bo szekspirowska opowieść nie sili się na realizm, jest uniwersalną opowieścią o władzy. Z kolei film o Kolumbie nie byłby żadną uniwersalną opowieścią tylko filmem historycznym.

    A od czego ta dyskusja o "czarności" wyszła? Od Diuny. Od filmu SF dziejącego się - jak czytam opis - na jakiejś innej planecie. To co, nic tylko silić się na historyczność i żadnych nie-Europejczyków w kosmosie?

    Jeszcze inną kwestią jest natomiast na siłę wpychanie pewnych wątków we współczesnej kinematografii. W filmie musi być czarny, gej, lesbijka itd. Tyle że to dotyczy tak dzieł oryginalnych, jak i adaptacji.
  • edytowano October 2021
    W Diunie wszelako najlepsze jest, że zdradziecki pan doktór to Kitajec, wszyscy inni to z grubsza Holendrzy, a Harkonnen ma na imię Władek.

    Natomiast jeśli rozhozi się o skład rasowy tayszy Fremenów, którzy już w książce robili za Arabitów i organizowali różne dżihady, to czułem się wśród nich jak w Marokko czy nawet bardziej Mauretanii. Tenże skład rasowo-odzieżowy.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    W Diunie wszelako najlepsze jest, że zdradziecki pan doktór to Kitajec, wszyscy inni to z grubsza Holendrzy, a Harkonnen ma na imię Władek.

    Natomiast jeśli rozhozi się o skład rasowy tayszy Fremenów, którzy już w książce robili za Arabitów i organizowali różne dżihady, to czułem się wśród nich jak w Marokko czy nawet bardziej Mauretanii. Tenże skład rasowo-odzieżowy.
    Dżihadyści, ale siczowi...
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Fremenów
    Wolan, Wolanie, wolański, jarzycą oświetlony Wolanin w hermetyku na piaskalu szczela z laserobinu do skrybójki, tak było!

  • Kuba_ napisal(a):
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Fremenów
    Wolan, Wolanie, wolański, jarzycą oświetlony Wolanin w hermetyku na piaskalu szczela z laserobinu do skrybójki, tak było!

    Dudnika temu panu!
  • edytowano October 2021
    peterman napisal(a):
    Kuba_ napisal(a):
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Fremenów
    Wolan, Wolanie, wolański, jarzycą oświetlony Wolanin w hermetyku na piaskalu szczela z laserobinu do skrybójki, tak było!

    Dudnika temu panu!

    Nie dudnika, tylko od razu grota-gończaka.

    Fajnie różnice w tłomaczeniach rozkminia Łajka: https://pl.wikipedia.org/wiki/Diuna_(powieść)#Tłumaczenia_i_różnice_w_terminologii

    Widać, że terminologicznie Marszał jest lepszy, ale Łoziński też zalicza parę trafień. Ogólnie to brałbym stąd i stamtąd terminy.

    Dziwowałem się, że we filmie mówili "filtrak" zamiast normalnie, "filtrfrak", ale okazuje się, że Marszał zrewidował tłomaczenie, żeby się aktorowie nie zapluli. Czekaj, ale to nie było dubbingowane.
  • Pisząc też się można zaplątać.
  • rozum.von.keikobad napisal(a):
    Od filmu SF dziejącego się - jak czytam opis - na jakiejś innej planecie. To co, nic tylko silić się na historyczność i żadnych nie-Europejczyków w kosmosie?

    Faktycznie, w kosmosie może być każdy


  • Łozizmy w "Diunie" i "Władcy pierścieni" (krzaty, Bilbo Bagosz, Łazik) rażą gdy wcześniej poznało się inną wersję, same w sobie nie są przecież złe.
  • peterman napisal(a):
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    W Diunie wszelako najlepsze jest, że zdradziecki pan doktór to Kitajec, wszyscy inni to z grubsza Holendrzy, a Harkonnen ma na imię Władek.

    Natomiast jeśli rozhozi się o skład rasowy tayszy Fremenów, którzy już w książce robili za Arabitów i organizowali różne dżihady, to czułem się wśród nich jak w Marokko czy nawet bardziej Mauretanii. Tenże skład rasowo-odzieżowy.
    Dżihadyści, ale siczowi...
    nawet mieli zieloną flagę!
  • Natomiast mam wrażenie, że trochę umyka nam cięgiem fakt, że istotnemi postaci w tejże opowieści jest pan Władek z sąsiedztwa i jego zbuntowana córka Dżesika, która na złość tatulkowi płodzi dziecię z konkubentem. Od razu się swojszczej poczułem, uświadomiwszy tosobie.
  • Wołodia a nie Władek.
  • Wołodia książkowy to zakapior swojo szoso. Czyni zło nawet zza grobu.
  • edytowano October 2021
    Realny Wołodia Ilicz Uljanow ma tak samo
  • rozum.von.keikobad napisal(a):
    A od czego ta dyskusja o "czarności" wyszła? Od Diuny. Od filmu SF dziejącego się - jak czytam opis - na jakiejś innej planecie. To co, nic tylko silić się na historyczność i żadnych nie-Europejczyków w kosmosie?

    Wyszła dyskusja od tego, że napisałem, że zmieniłi białego faceta na czarną kobietę. Oczywiście zmiana płci jest tu dużo bardziej istotna, ale nie wiem czemu wszyscy się uczepili koloru skóry.

  • Bo tutej wszyscy rasiści a nie mizoginy. Nie to co ja. Bo ja to na odwyrtkę, rasistą nie jestem no bo jak mogie być jak mam żonę Filipinkie , a? Za to tak mam, że zawsze bajeruję ładne kobitki, a w lewackiej nowomowie nazywa się toto "uprzedmiotowienie seksualne", hehe. Ale dzięki Bogu my wife to wogle zazdrosna nie jest, ma poczucie humoru i wie, że ze mnie jajcarz niemożebny jest. Np. dzisiej szliśmy se na spacer z pieskiem a jedna lasencja na widok onego: "What a cutie!", a ja bez zastanowienia: "Thank you, and so are you!". Dziunia się rozpromieniła, na co moja żona tylko zamrygała i przewróciła oczamy.
    image


    👣

    🐾
    🐾

  • https://www.salon24.pl/u/smocze-opary/1179216,swiszczoly
    Z Hansem Zimmerem problem jest następujący: jedynie jeden film z jego muzyka jest oglądalny a następne już są problematyczne. Ja widziałem najpierw Blade Runnera 2049 a potem Dunkierkę dlatego muzykę BR2049 oceniłem wysoko a z Dunkierką miałem problemy. Z kolei ci co najpierw obejrzeli Dunkierkę a potem BR sarkali często na soundtracka bladerunnerowego. Teraz mamy zaś Diunę w reżyserii Denisa Villeneuve z muzyka wspomnianego Zimmera: co chwilę świszczoły jakieś, dudnienia. Ryczą tam a jak ma być podniośle to wyją. Aaaaaaaaauuuuuuu! Muzyka to jakąś melodię powinna mieć, jakiś rytm, jakieś cokolwiek. Zwróćcie uwagę na pierwszy dźwięk filmu: takie beczenie z wiadra.
    Tak se machłem po seansie. Co ja poradzę że taka narracja się mię lepiej podoba niż Marvele?
    Trylogia Godzilli natomiast jest lepsza, że o Bombelku nie wspomnę. Orville, The, polecam.
  • pwotórnie obejrzałem
    jak w rejsie

    polecam
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Dotyk_smaku
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.