Wataha napisal(a): Wprawdzie nie znam aktorstwa rzeczonego dryblasa ale Cruise w "JK Jednym strzałem" zagrał zgrabnie. A może to po prostu dobre kino
Ritchson nie jest olbrzymem jak powieściowy Reacher, ale jest duży. A tu - jego najlepszy żołnierz i przyjaciel - sierżant Frances Neagley. Też świetnie dobrana aktorka. Maria Sten, miss Universum 2008.
trep napisal(a): Podobnie jes z łódzką fisharmonią. I nie jes to jedynie moje zdanie, lecz i wielu znajomych melomanów cieszących się, że nie będę musieli zaprzestać unikania zgromadzeń. I to od lat.
A jakeś 30 lat temu repertuar był gitowy. Wiem, gdyż chodziłem na wszystkie koncerty, na niektóre nawet dwa razy, gdyż koleżanka śpiewała w chórze i dawała mi darmowe bilety.
Sprawdziłem w necie, z repertuaru lutowego na dwa bym poszedł - na Pobłocką na das Wohltemperierte Klavier i na ten recital organowy.
W ogóle w czasie pandemii koncertów organowych brakuje mi najbardziej, bo różnica w słuchaniu na odtwarzaczu a na żywo (zwłaszcza w kościele z dobrymi organami i akustyką - w Gliwicach są takie dwa) jest największa. Gliwickie Dni Muzyki Organowej przegapiłem w 2019 r. z powodu wyjazdu, a w 2020 r. i 2021 r. nikt nie organizował.
Wataha napisal(a): Wprawdzie nie znam aktorstwa rzeczonego dryblasa ale Cruise w "JK Jednym strzałem" zagrał zgrabnie. A może to po prostu dobre kino
Ritchson nie jest olbrzymem jak powieściowy Reacher, ale jest duży. A tu - jego najlepszy żołnierz i przyjaciel - sierżant Frances Neagley. Też świetnie dobrana aktorka. Maria Sten, miss Universum 2008.
Obrazek został zmniejszony aby pasował do strony. Kliknij aby powiększyć.
Książki nie czytałem. Obejrzałem (prawie cały) pierwszy odcinek rzeczonego serialu (zachęcony tym wątkiem) i na razie jestem lekko zawiedziony. Mało subtelności, gdzie tu napięcie jak gościu wszystkich rozwala i dodatkowo wszystko zgaduje, no normalnie superman. Nie za bardzo widze tu jakiekolwiek emocje negatywne, czy ten facet się niczym nie przejmuje ani nie złości? Anioł?
Wszystko jest kwestią względną w sytuacji, gdy większość konkurencji produkuje głównie politpoprawny szajs.
Skoro o konkurencji mowa - widział ktoś 'Midnight Mass'? Rzadka religijna fantazja na serio, ale raczej nie koszerna, skoro amerykańskie lutrzyki zrobiły. Z drugiej strony, Mike Flanagan to już uznana firma.
romeck napisal(a): (A ja myślałem że większość koleżeństwa nie ma czasu na seriale? )
Nie wiem jak większość, ale ja w ciągu ostatnich 8 lat obejrzałem 3 seriale - House of cards (zdecydowanie za długi, no ale wciągał, więc już się dokończyło), Wiedźmin (nie czytałem więc mi nie przeszkadzał) oraz Spartakus (prequel i 1 sezon).
U mnie z serialami jak z papierosami - niby palę, ale wychodzi tego niewiele więcej jakbym nie palił
Ja się natomiast przekonałem do seriali, ale tylko dwóch grup. Jeden to "seriale-minifilmy", coś jak CSI, tematem była konkretna historia w danym odcinku (czasem, rzadko dwóch kolejnych), możemy odpalić dowolny odcinek z dowolnej serii i bez większego przygotowania wszystko rozumieć kto jest gliną, a kto przestępcą. Znaczy to ostatnie dopiero na końcu odcinka, bo taka konwencja. Drugi to miniserial netflixowy, który ma ok. 8 odcinków (odchylenia w obie strony, od 5 do 10), po ok. 45 minut do godziny. Czyli 45 x 8 = 360, czyli trwa to tyle, co 2 długie holywoodzkie filmy, albo 3-4 krótsze. Pozwala to na opowiedzenie jakiejś historii dokładniej, z większą ilością detali. Dzięki temu np. w ekranizacjach kryminałów nie ma luk w akcjach, jak bywało w ekranizacjach filmowych.
HoC nas nie wciągnęło, Żony chyba tematyka, a mnie format, przypominający tasiemce z lat 90.
rozum.von.keikobad napisal(a): Ja się natomiast przekonałem do seriali, ale tylko dwóch grup. Jeden to "seriale-minifilmy", coś jak CSI, tematem była konkretna historia w danym odcinku (czasem, rzadko dwóch kolejnych), możemy odpalić dowolny odcinek z dowolnej serii i bez większego przygotowania wszystko rozumieć kto jest gliną, a kto przestępcą. Znaczy to ostatnie dopiero na końcu odcinka, bo taka konwencja. Drugi to miniserial netflixowy, który ma ok. 8 odcinków (odchylenia w obie strony, od 5 do 10), po ok. 45 minut do godziny. Czyli 45 x 8 = 360, czyli trwa to tyle, co 2 długie holywoodzkie filmy, albo 3-4 krótsze. Pozwala to na opowiedzenie jakiejś historii dokładniej, z większą ilością detali. Dzięki temu np. w ekranizacjach kryminałów nie ma luk w akcjach, jak bywało w ekranizacjach filmowych.
HoC nas nie wciągnęło, Żony chyba tematyka, a mnie format, przypominający tasiemce z lat 90.
A widzisz, ja natomiast seriale przestałem oglądać. Wszystko co stare (czyli do 2015 roku) i co mnie interesowało obejrzałem. A nie jestem w stanie zdzierżyć dzisiejszych produkcji zakażonych pedalstwem i całym tym szitem postępowym. Bo to się dramatycznie nasiliło ostatnimi czasu, ale i też we mnie coś pękło.
A chętnie bym coś dobrego obejrzał, wciągnął się w jakąś długą, wielowątkową historię.
romeck napisal(a): (A ja myślałem że większość koleżeństwa nie ma czasu na seriale? )
Nie wiem jak większość, ale ja w ciągu ostatnich 8 lat obejrzałem 3 seriale - House of cards (zdecydowanie za długi, no ale wciągał, więc już się dokończyło), Wiedźmin (nie czytałem więc mi nie przeszkadzał) oraz Spartakus (prequel i 1 sezon).
U mnie z serialami jak z papierosami - niby palę, ale wychodzi tego niewiele więcej jakbym nie palił
HoC świetny, ale pierwsze 2,3 sezony, później już nie. Wiedźmina nie strawiłem kompletnie, nawet pierwszego sezonu nie dokończyłem. Po takich spektakularnych klapach zawszę chcę, żeby Ameryka jednak znikła ...
Generalnie w każdej epoce wciskają jakiś kit, teraz muszą taki. Jak reżyser / scenarzysta myśli, chce opowiedzieć jakąś normalną, której te wątki mu nie zepsują, nie rozwalą fabuły, to da się zrobić. Jest taka hiszpańska "trylogia z Baztan" *, wątek lgbt został "odhaczony" w ten sposób, że jak jeden z policjantów ginie, to na pogrzebie podchodzi do jego przełożonej koleś i mówi, że był jego mężem. Ta na to, że ojej, nie wiedziała, że miał męża, składa kondolencje i wątek się kończy, można oglądać dalej.
* to są akurat 3 dość długie filmy, mam wrażenie, że niektóre wątki ktoś jak ekranizował to pogubił (książki nie czytałem, ale akcja momentami jest niespójna), jakby robił serial i miał na to np. 2 serie albo 10 odcinków po 50 minut, to właśnie mogło wyjść lepiej.
Pani_Łyżeczka napisal(a): Seriale mnie męczą - ponoć jestem dziwna.
mnie jak nie wciągnie jakiś serial w pierwszych dwóch odcinkach to porzucam
Takoż. Dla Gry o Tron obejrzałem aż połowę trzeciego, i wyłączyłem na amen - nuuda panie. I nie przekonały mnie argumenty wielbicieli "potem się rozkręci".
Znakomita rekomendacja! A poza tym wiele ona mówi o recenzencie, co rządzi środowiskiem ludzi, których zna: postępująca znieczulica, postępujący brak empatii i postępująca obojętność na innych ludzi. Serce każe mi nie życzyć tego nikomu ale rozum cieszy się, że tak jest wśród moich wrogów.
los napisal(a): Znakomita rekomendacja! A poza tym wiele ona mówi o recenzencie, co rządzi środowiskiem ludzi, których zna: postępująca znieczulica, postępujący brak empatii i postępująca obojętność na innych ludzi. Serce każe mi nie życzyć tego nikomu ale rozum cieszy się, że tak jest wśród moich wrogów.
los napisal(a): Znakomita rekomendacja! A poza tym wiele ona mówi o recenzencie, co rządzi środowiskiem ludzi, których zna: postępująca znieczulica, postępujący brak empatii i postępująca obojętność na innych ludzi. Serce każe mi nie życzyć tego nikomu ale rozum cieszy się, że tak jest wśród moich wrogów.
Komentarz
"A wiesz pan, dlaczego teatr ogólnie jest piękny? Bo teatr to jest śmiech, kolego, bo teatr to jest płacz, kolego! To są te trzy elementy!"
A tu - jego najlepszy żołnierz i przyjaciel - sierżant Frances Neagley. Też świetnie dobrana aktorka. Maria Sten, miss Universum 2008.
Drugi sezon 'Reachera' potwierdzony.
W ogóle w czasie pandemii koncertów organowych brakuje mi najbardziej, bo różnica w słuchaniu na odtwarzaczu a na żywo (zwłaszcza w kościele z dobrymi organami i akustyką - w Gliwicach są takie dwa) jest największa. Gliwickie Dni Muzyki Organowej przegapiłem w 2019 r. z powodu wyjazdu, a w 2020 r. i 2021 r. nikt nie organizował.
Skoro o konkurencji mowa - widział ktoś 'Midnight Mass'? Rzadka religijna fantazja na serio, ale raczej nie koszerna, skoro amerykańskie lutrzyki zrobiły. Z drugiej strony, Mike Flanagan to już uznana firma.
U mnie z serialami jak z papierosami - niby palę, ale wychodzi tego niewiele więcej jakbym nie palił
Drugi to miniserial netflixowy, który ma ok. 8 odcinków (odchylenia w obie strony, od 5 do 10), po ok. 45 minut do godziny. Czyli 45 x 8 = 360, czyli trwa to tyle, co 2 długie holywoodzkie filmy, albo 3-4 krótsze. Pozwala to na opowiedzenie jakiejś historii dokładniej, z większą ilością detali. Dzięki temu np. w ekranizacjach kryminałów nie ma luk w akcjach, jak bywało w ekranizacjach filmowych.
HoC nas nie wciągnęło, Żony chyba tematyka, a mnie format, przypominający tasiemce z lat 90.
A chętnie bym coś dobrego obejrzał, wciągnął się w jakąś długą, wielowątkową historię.
* to są akurat 3 dość długie filmy, mam wrażenie, że niektóre wątki ktoś jak ekranizował to pogubił (książki nie czytałem, ale akcja momentami jest niespójna), jakby robił serial i miał na to np. 2 serie albo 10 odcinków po 50 minut, to właśnie mogło wyjść lepiej.
Świetny
I nie przekonały mnie argumenty wielbicieli "potem się rozkręci".
Nie planuję.
"Polak to albo katolik albo bydło"
Myślę, że opinia trochę krzywdząca, np. dla Gmyza i paru innych.